Od paru dni wyśmiewany na wszelkie możliwe sposoby jest Michał Rusinek, który w wywiadzie dla Gazety Wyborczej stwierdził, że jak widzi w mailu „witam”, to nie odpisuje. Po pierwsze – nie przejmuj się, jeśli nie wiesz kto to jest Michał Rusinek. To jest nieistotne. Po drugie – każdy z nas ma różne mailowe przyzwyczajenia.
Ja mam ich dziesięć.
1. Nie lubię maili od anonimów.Dlatego coraz częściej wolę otrzymywać wiadomości na Facebooku.
2. Nie lubię, gdy ludzie narzekają na wielkość maili. W dobie internetu bezprzewodowego nawet załącznik 20 MB ściąga się przecież w parę sekund.
3. Nie lubię papeterii, wymyślnych czcionek i innych kwiatków. Nikt tego nie lubi. Dlaczego zatem tak wiele osób to stosuje?
4. Nie lubię, gdy ktoś reprezentujący firmę pisze do mnie z maila w domenie jakiegoś portalu. Dotyczy to głównie dziennikarzy. Od razu wiem, że mam do czynienia z amatorem do odstrzału.
5. Nie lubię, gdy ktoś przeprasza za błędy ortograficzne, a jeszcze bardziej nie lubię jak się tłumaczy „jestem dyslektykiem”. Debilem jesteś.
6. Nie lubię, gdy ktoś nazywa mnie Panem. Panem to ja jestem tylko w łóżku. A raczej bywałem. Dawno temu.
7. Nie lubię, gdy ktoś pisze do mnie maila i tego samego dnia pisze kolejnego z pytaniem dlaczego nie odpowiadam?!?! Pisałem o tym w Świat musi poczekać 8. Nie lubię korporacyjnych stopek, w których na 150 stronach informuje się mnie o polityce prywatności. I tak mam ją w nosie.
9. Nie lubię maili zaczynających się od „zgodnie z obowiązującym prawem, pragniemy zapytać…”. Od razu wiem, że mam do czynienia ze złodziejami, amatorami i baranami.
10. [nie dotyczy korespondencji biznesowej] Nie lubię, gdy odpowiada się nad mailem, cytując całą treść poprzedniego maila. Niestety 99% ludzi już dawno zapomniało, że na maile powinno się odpowiadać formie:
- POCZĄTEK MAILA
- Powitanie (np. witam, witaj, cześć)
- cytat (wycięty, precyzyjny)
- odpowiedź na cytat
- kolejny(ewentualnie) cytat
- odpowiedź na ten cytat
- krótka stopka
- KONIEC MAILA
Intuicja podpowiada mi, że większość moich „nie lubię” to także „wasze nie lubię”. Ufam, że tym wpisem ułatwimy sobie życie.
.
.
.
.