Od tego tygodnia wprowadzam wolne weekendy, ale nie mogę zostawić was na głodzie. Dlatego dziś lektura na weekend. Przeniosłem teksty z tygodniowej wyprawy do Turcji, którą odbyła się w ubiegłym roku. Samej wyprawy dobrze nie wspominam, bo wylądowałem w totalnej dziurze, nie miałem kasy, ale za to poznałem sporo ludzi w hotelu, było nawet zabawnie i pamiętam, że miałem ten rodzaj weny, który pozwala mi z przyjemnością pisać teksty, ale i całkiem fajnym stylem. Sam do siebie się śmiałem pisząc „Łowców duchów”(ale nie zaczynajcie od tego tekstu, bo stracicie wątek). Ten rodzaj dobrej weny miałem jeszcze tylko dwa razy – w Stanach i w Meksyku. Teksty z Meksyku wrzucę w okolicach świąt.
Dziś i tak macie dużo do czytania, jest sporo fotek i dwa główne wątki: zagadka Duchów Pukaczy i Drapaczy oraz tajemnica basenowej kupy. Wszystko jednak zaczęło się od uratowania kraju od zagłady i zapoznania z niemieckim Duńczykiem.
Pierwszy dzień w dziwnym kraju
Jak uratowałem kraj od zagłady
Łowcy duchów
Fotorelacja z Turcji