Dokladnie miesiac temu napisalem na blogu notke zapowiadajaca nasz wyjazd do Tunezji. Ile sie wtedy nakasowalem komentarzy podwazajacych prawdziwosc wyjazdu, ile bylo narzekan, ze Tunezja to beznadziejne miejsce, a ile bylo watpiacych w to, ze da sie z tego wyjazdu napisac cos fajnego. Ha! Sam na poczatku przebakiwalem, ze napisze wam jedna(!) notke, w ktorej opowiem co sie dzialo przez dwa tygodnie.
Pozostaly juz tylko trzy notki. Wsrod nich opis ostatnich dni, w tym – moja zemsta na Andrzeju (pamieta ktos za co?), o ile Andrzej bedzie rozmowny to opowiem wam o jego ostatnim spotkaniu z miloscia zycia (to spotkanie wlasnie trwa), nie obiecuje, ale byc moze zdobede sie na wrzucenie Madame Tunisja i wszystko skonczy sie notka w poniedzialek wieczor.
Marudziliscie w komentarzach i mailach, ze nie pisze wszystkiego, ja odpowiadalem, ze na wszystko nie starcza mi miejsca i czasu i wybieram najlepsze.
Fotorelacja z wyprawy na najwiekszy, najbrudniejszy, najdziwniejszy i najstraszniejszy bazar w Sousse.
Czesc druga „Wyprawy na Sahare”
Dochodzi 3 nad ranem gdy pisze te slowa. Jestem gdzies przy granicy z Algieria, wokol mnie chodza podejrzliwi arabowie, ktorzy w kazdej chwili moga odkryc moj podstep. Nie ma juz ze mna Andrzeja, nie wiem gdzie i kiedy sie spotkamy, ale wiem, ze nie moge tutaj na niego czekac. Wyprawa na Sahare bedzie cudowna przygoda jesli dobrze sie skonczy, a w tej chwili nie mam pojecia gdzie i z kim bede za kilka godzin. Byle jak najdalej od tego cholernego piachu…
Dzis notka odpoczynkowa od glupstw, ale za to krajo-hotelo-narodoznawcza. Swietnie mi sie to pisalo i licze, ze wam takze przypadnie do gustu, zwlaszcza, ze w piatek rano jedziemy na Sahare i kolejne teksty beda chyba w podobnym klimacie.
Kocham kafejke, z ktorej do was pisuje.
Czytaj więcej →
Dzisiejsza notka to jeszcze opis niektorych wydarzen z weekendu, czyli pierwszego i drugiego dnia pobytu w Tunezji. O ile podczas lotu i w pierwszym dniu troche za bardzo przeginalismy, o tyle po tej notce mam nadzieje, ze odbierzecie nas jako wesolych, ale stonowanych i znajacych granice przyzwoitosci ludzi, bowiem naprawde zaczelismy brac na wstrzymanie i robimy wszystko, zeby nie przeginac.
Czytaj więcej →
Nikomu nie życzę trafić na Kominka i Andrzeja podróżujących samolotem.
Zmieniły się banerki, zmieniły strony, do których prowadzą i teraz już wiecie, że w haśle „Nie ma życia bez bzykania” chodziło o ochronę pszczółek. Jest to część akcji „Z Kujawskim pomagamy pszczołom”.
Chyba dawno nie było żadnego konkursu, co?
Ten będzie trochę inny niż wszystkie, bo pierwszy raz nie dowiecie się, kto jest sponsorem. A przynajmniej nie dziś. Może za kilka dni.
Dziś tekst dla tych nielicznych, którzy lubią dłuższe, poważniejsze teksty. Brakowało mi takiego podczas relacji i choć wiem, że dla wielu z was powieje nudą, uznałem, że to, co w nim jest, jest ważne.