I co z tego? Nie, żeby to był news z dupy, bo jako ciekawostka jest fajny, tylko tak nie bardzo wiem, dlaczego od wczoraj (albo i wcześniej) wszystkie portale publikują tę samą informację, nieudolnie próbując wywołać oburzenie.
W kim? W ciemnym ludzie na pewno, bo ciemny lud łyka wszystko, ale czy takiego przeciętnego, skromnego obywatela, za jakiego się nie uważam, mogłoby oburzać, że jeden z posłów kupił sobie kilkadziesiąt obserwujących na Twitterze? Czy to mnie w jakiś sposób krzywdzi? No kupił. So fucking what? Mam to podciągać pod „bo polityk powinien być uczciwy” czy „bo to oszukiwanie…”? Może od razu z grubej rury i krzyknąć „polityk złodziej!”, „to z moich podatków ich kupujesz!”. W pierwszym odruchu chciałem sobie wczoraj kupić milion fanów, żeby wywołać ból dupy u hejterów, których od paru dni nie dokarmiałem, ale pożałowałem kasy.
Nie mam nic przeciwko ludziom kupującym sobie fanów. Od zawsze faceci lubili udowadniać w ten czy inny sposób, że mają dłuższego.