W związku z tym, że wypoczywam i lubię mieć święty spokój i nie chce mi się odpowiadać każdemu na to samo pytanie, informuję, że od samego początku, gdy przed paroma miesiącami powstawał pomysł stowarzyszenia, byłem za tym, by ono powstało, ale nie z ludźmi, którzy wyszli z inicjatywą.
Stowarzyszenie jest potrzebne, ale musi być od samego początku robione uczciwie. Tymczasem na stronie głównej nie ma nazwisk wszystkich osób, które tak naprawdę wyszły z inicjatywą i od kilku miesięcy przygotowywały podwaliny. Nie powinno to być ukrywane, choć z pewnych względów zrozumiałe, bo wśród inicjatorów są m.in. przedstawiciele prywatnych firm i agencji reklamowych. Wiem też, że nie za bardzo wiadomo co z nimi robić, bo przecież to osoby, które się zna, lubi, szanuje i wódkę pije. No i skoro pomagali tworzyć stowarzyszenie, to przecież nie po to, aby nie pełnić w nim żadnej roli.
Cóż, mają pecha. Kwiatek im, bombonierka i krzyż na drogę.
W takim stowarzyszeniu nie ma miejsca dla przedstawicieli prywatnych firm lub agencji reklamowych, bo nic tak nie ośmieszy i upodli nam blogosfery jak pozwolenie, by wybrane agencje były strażnikiem naszej moralności i zasad etycznych. Lub by pełniły jakąkolwiek funkcję, nawet symboliczną, nawet sprzątaczki. To jest kompletnie pojebane i wystawimy się na pośmiewisko dziennikarzy z mediów prasowych, potwierdzając tym samym ich zarzuty, że mamy gówno a nie niezależność, skoro nawet stowarzyszenie broniące interesów blogerów (m.in. przed nieuczciwymi agencjami) będzie… reprezentowane przez agencje lub konkretne (wybrane kolesiowo) marki.
Poza tym chyba trzeba ostudzić zapędy paru osób, które chciałyby temu stowarzyszeniu szefować. Tu nie powinno być żadnej dyskusji, żadnych głosowań, bo jedyną osobą, która się na to stanowisko nadaje jest Natalia Hatalska. Ja tam wprawdzie z Natalią zawsze się kłócę, ona ma ogromny problem z przyznawaniem mi racji, ale ja mam taki sam problem wobec niej. To jedyna osoba, która spełnia najważniejsze cechy: ma mózg, ma jako taki kontakt z blogerami, ma wśród nich poważanie i ma idealną piętę achillesową, bo jest nią jej własny wizerunek. Zrobi wszystko, by go nie zniszczyć, przez co jest gwarantem, że stowarzyszenie będzie wolne od partykularnych interesów.
Być może lepszym wyjściem niż wybór szefa, byłoby wybranie grupy osób, które mają najwięcej do powiedzenia.
Stowarzyszenie jest potrzebne, ale dopóki nie będzie jasnego stanowiska co do osób go reprezentujących, to ja się nie palę do przystąpienia. Nigdy nie pakuję się w coś, co może być wielką kupą, a teraz jest za dużo niejasności. Poczekam i popatrzę.