Kogo dziś obchodzi Wołyń?
Co druga osoba tego tekstu nie wie, co zaszło 70 lat temu na Wołyniu. Nic dziwnego, bo przez wiele lat nie mówiło się o tym, a historie o zbrodniach dokonanych przez banderowców żyły w pamięci rodzin, które tamtą tragedię przeżyły.
Jeśli temat za ciężki dla ciebie, to lekko i przyjemnie jest w Lizbonie. Tam właśnie jesteśmy, na zaproszenie do jednej z winnic, o czym opowiadać będę dziś. Wczoraj rzuciłem „Pierwsze spojrzenie na uroki Portugalii„.
W skrócie – Ukraińcy sympatyzujący z UPA (ukraińska powstańcza armia) zabijali polskie rodziny mieszkające na tamtych terenach. Tak po prostu – chodzili od domu do domu, od wioski do wioski i mordowali wszystkich – dzieci, dorosłych i starców. Strzelano do matek z dziećmi na rękach, noworodków, robiono zawody, kto zabije więcej osób jedną kulą, itd… Wymordowano kilkadziesiąt tysięcy Polaków.
Pamięci tamtych wydarzeń nie pomagają durni politycy PO z naiwnie politycznie poprawnym prezydentem na czele, próbujący zamienić jedną z największych zbrodni dokonanych na Polakach, w twór określany „zbrodnią o znamionach ludobójstwa”.
To było ludobójstwo. Rozumiem, że pewne zachowania nie leżą w interesie politycznym i rządzący powinni czasami zachowywać wstrzemięźliwość, ale jak bloger mam nawyk nazywania rzeczy po imieniu. Jedną z nielicznych cech, za jakie ceniłem Lecha Kaczyńskiego i polityków PIS, był brak zgody na klękanie przed politykami i państwami, które kopały nas w dupę. Lubię PO za ugodową postawę, politykę szczęścia i uśmiechu, bo wolę oglądać mniej lub bardziej fałszywie uśmiechnięte mordki niż baranów, straszących układami, agentami i smoleńską brzozą. Nienawidzę polityki oszołomstwa, zwłaszcza, że w naszym kraju nie ma partii, która byłaby naszą nadzieją na piękną przyszłość. Rządzili już wszyscy. Na politycznej scenie nie ma nikogo, kto nie był u koryta i nie zawiódł, wobec tego czułbym się jak dureń, gdybym sądził, że Kaczyński, Palikot czy inny Miller u władzy, zamieni nam Polskę w raj na ziemi. Heh, czułbym się jak dureń, gdybym wierzył w obietnice polityczne i dziwił się, że ich nie spełniają.
Wracając do Wołynia – moja rodzina też tam wycierpiała. Wybili całą poza trzema osobami, w tym moją babcią i pradziadkiem. U nas nikt nigdy nie miał wielkiego żalu do Ukraińców, bo to była wojna, a na wojnie milczą prawa. O tamtych wydarzeniach nie mówiło się w domu ze łzami w oczach, choć niewątpliwie nie wspominali z uśmiechem dnia, w którym na ich oczach ginęła cała rodzina i ratowali się ucieczką, zostawiając za sobą cały dobytek. Zresztą opowieść mojego pradziadka, w jaki sposób uciekł banderowcom, 60 lat po tych wydarzeniach, uratowała mi życie. Nigdy wam tej historii nie opowiadałem. Opisałem ją raz na jednym z forów, jeszcze przed założeniem bloga. Sam nie wiem dlaczego, musicie mi przypomnieć, za jakiś czas, bym to zrobił. Okazja będzie, jak niebawem zawitam do Poznania na weekend, bo tam się to wydarzyło.
70 lat temu zabijali jedni i drudzy. Ukraińcy bardziej i mamy prawo mieć o to do nich trochę pretensji, z kolei oni nam odpowiedzą, byśmy cofnęli się kilkanaście lat przed wojną i poczytali, jak Polacy traktowali ich. Zaczęłaby się przepychanka, czyja kupka śmierdzi bardziej. Niemniej – nas wybijali. Bez ostrzeżenia, bez dania drugiej szansy, masowo, bezwzględnie i okrutnie. Jako osoba, którą w pośredni sposób ta tragedia dotknęła, nie domagam się żadnych przeprosin, pojednania (WTF?), ale z całą pewnością domagam się mówienia prawdy o tym, co wydarzyło się 70 lat temu. To było ludobójstwo, wy durnie z PO!
Fotografia pochodzi z archiwów rodzinnych.
dokładnie na to samo zwróciłem uwagę (zbrodnią o znamionach ludobójstwa) oglądając transmisję w tvn24, poprawność polityczna sięga granic absurdu
Wszystko fajnie, Drogi Panie, ale wspomniany przez Pana prezydent Kaczyński robił dokładnie to samo z Ukrainą – obchodził się z nią jak z przysłowiowym „śmierdzącym jajem”. Bawił się w „politykę wschodnią”, więc też nie starał się zbyt denerwować Ukraińców i również ubierał opowieści o tamtych czasach w wygłaskane słówka, unikał jak ognia nazwanie rzeczy po imieniu – przynajmniej spotykając się z politykami drugiej strony. Polityka to śmierdzące bagno w którym pluskają się ci, którzy lubią błotne kąpiele. Najbardziej denerwuje mnie kiedy gra się nieszczęściami narodu i fakty historyczne wykorzystuje się do bieżących celów politycznych, a robią tak wszystkie ugrupowania, majstrując wesoło w dziejach Polski… Tak naprawdę nikogo nie obchodzi, co nasi poprzednicy wycierpieli – politykierstwo wszystkich opcji ma to w miejscu, w którym o światło trudno. W końcu za nieszczęścia spotykające nas w XX wieku, też odpowiadają tamci politycy. Niestety ich współcześni kompani nie wyciągają z tego żadnych wniosków.
Myślałam, że to będzie kolejny tekst o tym jak bardzo nie obchodzi cię coś, co rusza miliony innych Polaków. O tym, że nie warto rozpamiętywać i trzeba wybaczać, dawać drugą szansę. O jak bardzo się pomyliłam. Cieszy mnie ten tekst.
Miałem dokładnie to samo wrażenie widząc zajawkę na fejsie.
Ja tez! Ale fajnie jest się czasami pomylić 🙂
No i cacy. Przydałaby się nam polityka, czy też kultura w ogóle, rzetelności. Nazywanie rzeczy po imieniu jest najlepszym sposobem na zamknięcie pewnych tematów. Mordowaliście? так. А ви? Też. No i temat zamknięty. Świadomość zostaje, przy jednoczesnym poczuciu przyzwoitości i prawdy. Pozdrawiam. Nie spodziewałem się tu takiego tematu.
Z jednej strony powinni mówić prawdę, mamy prawo znać swoją historię ale z drugiej strony jeżeli coś, co wydarzyło się lata temu ma mieć negatywny wpływ na nasze relacje z Ukraińcami to ja chyba na miejscu naszego prezydenta też bym nazwała to trochę lżej. Trochę ciężka sprawa z tym.
Zgadzam się z autorem jak mało kiedy. A to oznacza, że Platforma naprawdę mocno przegięła pałę…
Dzięki za ten głos. 🙂
Mój dziadek też pochodził z tamtych terenów. Opowiadał, że uciekali do wiosek, które zajęli hitlerowcy bo tak bezpieczniej było. To jest paradoks tej całej sprawy, rodzina uciekała do okupantów bo bali się sąsiadów.
Może jeszcze dopowiem, bo moją rodzinę też te wydarzenia w jakiś sposób dotknęły.
Mnie opowiadano, że to Rosjanie buntowali Ukraińców. Brano ich na zebrania, np. do szkół. Tam mówiono, że Polacy szkodzą narodowi ukraińskiemu. Tak ich buntowali, że w końcu całe wsie ukraińskie szły na wsie polskie. Każdy z tym, co miał pod ręką. Grabie, siekiery, łopaty. Polaków nie zabijały tylko kule, nie płonęli żywcem. Mnie najbardziej w tej historii porusza właśnie to, że ginęli wszyscy od wszystkiego. To naprawdę była rzeź.
Też o tym słyszałem. Nawet małe dzieci rzucały kamieniami w polaków bo uważali ich za wrogów.
Tylko czy naprawdę potrzeba ustawy i głosowania w sejmie żeby ustalić, że 70 lat temu zabili ileś tam ludzi? Przecież to każdy wie. A robienie bałaganu zupełnie niepotrzebnie żeby zatuszować prawdziwe problemy, jakie mamy w Polsce to specjalność nie tylko tego rządu…
No też prawda. Bawią się chłopcy w politykę, mają kolejną dobrą okazję, by o coś się pożreć, ewentualnie pokazać swoją głupotę.
Tak mi się zdaje , że jeśli nie zapomnimy to nie wybaczymy. Każde wspomnienie będzie budziło demony przeszłości. Człowiek, wcale nie brzmi dumnie . Nie lubię Peło, nie lubię też Pisiorków , ale przypominanie okrutnej przeszłości nie pomaga .
Do wozu z konmi przywiazywano za noge matke, a do jej drugiej nogi przywiazywano jej najstarsze dziecko.Do tego dziecka przywiazywano za noge srednie dziecko,a do sredniego najmniejsze.Potem kon ruszal i ciagnal ich tak dlugo az zgineli.
Ukraincy tworzyli z dzieci tzw. wianuszki: przybijali je razem za dlonie dookola drzewa i zostawiali w sloncu na smierc.
Tak , moja rodzina tez ucierpiala od Ukraincow .Moja mama z rodzenstwem mlodszym od niej musieli uciekac w srodku nocy z podpalonego domu .Byla bardzo mrozna zima i zawsze sobie wyobrazam jak musieli byc przerazeni uciekajac do lasu prosto z cieplych lozek .Nikt z nich nie zginal na szczescie , gdyz dziadek byl w pracy poza miejscowoscia , a Ukraincy zreszta ich sasiedzi , pozwolili dzieciom uratowac zycie .I zycie dalej sie toczylo , kiedy juz mogli wrocili do swojego odbudowanego domu i dalej za plotem mieszkali ich sasiedzi Ukraincy .Masz racje , to byla zbrodnia na ludzkosci .Swietnie napisany tekst .
Zauważyłem, że część osób boi się o tym mówić, żeby nie stanąć w jednym szeregu z wiecznymi mścicielami. A przecież właśnie unikanie prawdy, stwierdzenia, że to było LUDOBÓJSTWO, powoduje, że temat zostaje zagarnięty przez mścicieli.
Mniej więcej od czasów niewoli babilońskiej bozia uważa, że grzechy ojca nie przechodzą na synów. Nie pamiętam już proroka, który miał to ogłosić, ale warto, żeby o tym pamiętać. Syn zbrodniarza nie jest zbrodniarzem. Trzeba po prostu nazwać rzecz po imieniu i nie wyciągać żadnych konsekwencji, bo nie ma wobec kogo.
To był prorok Ezechiel: „Syn nie ponosi odpowiedzialności za winę swego ojca ani ojciec – za winę swego syna. Sprawiedliwość sprawiedliwego jemu zostanie przypisana, występek zaś występnego na niego spadnie.” (Ez 18,20)
zapraszam na piwo w Poznaniu 🙂 kiedy będziesz?
Polityczna poprawność we wspomnianej formie prowadzi do wypaczeń historycznych. Nie jestem fanem rozliczeń, przepraszania po latach i innych politycznych zabaw, ale historia to fakty a nie kompromis między prawdą a dyplomacją.
Masz rację. Ja też nie rozumiem, dlaczego prawda historyczna ma psuć aktualne relacje dyplomatyczne. To jest historia. I trzeba ją znać.
Wcale nie fajnie mieszkać w kraju, gdzie przeszłość jest nieprzewidywalna.
Proponuję zerknąć na ukraińską wersję tekstu na wiki. Według niego rzeź była obopólna ze strony AK i UPA.
warto zajrzeń też na angielską wersję oraz rosyjską.
Mam dziwne wrażenie, że rosyjskiej i angielskiej wersji bliżej do polskiej. Z kolei niemiecka, jakby bliżej ukraińskiej prawdy jest. Może to tylko wyrzuty sumienia za grzechy dziadków.
Tomku ale w Polsce zawsze niewygodne politycznie tematy sa zmiekczane lub chowane pod lozko… jakos tak jest… zalezy kto rzadzi
Jestem z Przemyśla, dziadkowie z Roztocza, druga babcia z Medyki. Poza Wołyniem, UPA wesoło sobie działała także w Bieszczadach i między innymi na Roztoczu. Też urządzali sobie konkursy na ciekawe sposoby zabijania. Wiadomo, trudne czasy, ale nazywajmy rzeczy po imieniu.
Ludzi nie obchodzi Wołyń, bo jak dzisiaj kogoś obchodzi tamto ludobójstwo, albo wojna, albo Powstanie to nie jest hipsterem i ci fajni nie pozwalają mu się bawić w swojej piaskownicy. Jedyna rzeź, o jakiej wypada mówić w przyzwoitym towarzystwie to rzeź puszczy amazońskiej.
A jak już kogoś interesuje historia i uważa takie sprawy za ważne, a do tego czasem użyje takiego brzydkiego słowa na „p”, to od razu zaczyna się baczna obserwacja, czy aby za chwilkę nie zamówi pięciu piw i nie zdradzi, że pod koronkowymi stringami ukrywa tatuaż ze swastyką.
A ci, którzy uważają, że to było bardzo dawno i w ogóle co tu jakieś stare czasy wyciągać i się Ukraińców czepiać, powinni pojechać na Ukrainę. Wtedy zobaczyliby, że różowe dziunie wieszają obok brokatowego lusterka plakat z Banderą. Bo był taki młody, przystojny i tak pięknie mordował.
Powinniśmy się czepiać, dla dobra stosunków między naszymi narodami. Ukraińcy mają problem – deficyt bohaterów a potrzeba budowy mitu narodowego jest pilna. Jeśli będą go budować na zbrodniarzach, może to źle się skończyć w przyszłości.
Z drugiej strony, czy Piłsudski nie był mordercą?
czy znane są Ci rozkazy/polecenia/ wypowiedzi/ lub inne dokumenty Piłsudskiego nakazujące likwidację ludności jak to miało miejsce w oddziałach OUN-UPA ?
Jeśli pytasz o symetrię to nie, nie ma w tym symetrii. Dziwi mnie natomiast, że ignorujesz działalność terrorystyczną w okresie zaborów, zamach majowy i Berezę Kartuską. To wszystko były zbrodnie, ginęli niewinni, ale kaliber jest dużo mniejszy niż zbrodni wołyńskiej – to przyznaję.
Zapytałem Ciebie o konkretne dokumenty. A Ty interpretujesz moją wypowiedź ponad to co jest napisane.
Pierwsze lepsze o Wołyniu. Porównuj dalej z Berezą Kartuską.
http://vod.pl/zapomniane-zbrodnie-na-wolyniu,127703,w.html
Chętnie przeczytam tę historię pradziadka. Rozumiem, że na zdjęciu jest Twoja babcia, Kominku? wskażesz gdzie dokładnie?
Gdy mi dziadek opowiadał swoje chłopięce przeżycia, wspomnienia, to płakałam. To nie są wspomnienia dziecka. To dramat. Na tamtych obszarach odbywała się rzeźnia, której nie powstydziłby się Tarantino. Nie tylko w Wołyniu.
Że ci ludzie, którzy przeżyli, których rodziny pouciekały, zachowali wrażliwość, dorośli, założyli rodziny na nowych terenach, to po prostu niebywałe.
Nigdy potem nie był w rodzinnym domu. Babcia też. Stworzyli nowy. Musieli.
Znamiona ludobójstwa zostawiają blizny na kilka pokoleń.
I dobrze.
Muszę przyznać, że równie mocne, jak ten wpis, są niektóre komentarze.
Poprawność polityczna – kto to w ogóle wymyślił?
Ja jestem w tej wiedzącej połowie, bo rano czytałem o tym na niewiarygodne.pl;)
Oczywiście współczuję ofiarom oraz ich rodzinom, jednak nie ma co się „gniewać” na Ukraińców, gdyż w historii niemalże każdego państwa takie niechlubne historie miały miejsce.
To jest to! Więcej tego tutaj! Zaginaj rzeczywistość i wychowuj, może za 20 lat czytające cię małolaty będę rządzić tym krajem a tacy jak ja i ty na nich będziemy głosować.
Udanego pobytu w PT – ze słodyczy takie białe pistacjowe polecam, chociaż słodkie strasznie!
Mądre słowa. Znam tę historię, bo pradziadkowie przeżyli tę masakrę. Udało im się uciec, a potem zostali wysiedleni. Swego czasu pogrzebałam trochę i znalazłam też tę część, o której Polacy lubią milczeć- mianowicie prześladowania Ukraińców mieszkających w Polsce w tamtych czasach (między innymi zatwierdzona przez władze zorganizowana akcja burzenia cerkwi i utrudnianie dostępu do edukacji i pracy). U mnie w domu nie akceptuje się tych wydarzeń. Dziadek nie chce w to wierzyć i jest zamknięty na wszelkie argumenty. On jest jedną z tych osób, które w przeciwieństwie do Ciebie chciałyby przeprosin i rekompensaty, ale trudno go za to winić. Jest już bardzo stary i tamte wydarzenia dotknęły go mocniej.
To dobry tekst. Wyraziłeś opinię i jednocześnie pokazałeś znajomość tematu. Dobrze mi się czytało ten post :).
Wychowałem się w miejscowości gdzie większość mieszkańców byli Polacy pochodzenia ukraińskiego, (chyba tak należy nazywać Ukraińców przesiedlonych w ramach akcji Wisła w odróżnieniu od obywateli państwa Ukraina)miałem i mam wielu kolegów i przyjaciół wśród nich. Dla mnie owi Ukraińcy są jak Kaszubi, Mazurzy, Ślązacy, Poznaniacy, Kresowiacy… – czyli Polacy o różnych korzeniach kulturowych i geograficznych.
Wiedziałem, ze wśród rodziców i dziadków mych kolegów Ukraińców mogą być I byli członkowie UPA tak jak wśród innych mieszkańców „Ziem Odzyskanych ” ludzie z czarnymi tajemnicami swoich wojennych życiorysów.
To co robi teraz PO przy określeniu pojęcia ludobójstwa, przeraża mnie.
Oznacza to, że
POLACY POCHODZENIA UKRAIŃSKIEGO PEŁNIĄCY POWAŻNE FUNKCJE W PAŃSTWIE I SEJMIE(wydaje mi się ze jest wielu takich) PRÓBUJĄ POD OSŁONA POPRAWNOŚCI POLITYCZNEJ ZAFAŁSZOWAĆ PRAWDĘ O TYM LUDOBÓJSTWIE.
Dochodzę, może do mylnego wniosku. że
ICH WALKA ZA WŁADZĄ PRL-u nie była walką dlatego, ze była ona KOMUNISTYCZNA ale dlatego, że to była władza POLSKA.
Kominek potrafi zaskakiwać, również pozytywnie. Dziękuję za ten tekst
Jestem tą „co pierwszą” osobą, która wie o co chodzi, chciałabym, żeby inni ludzie też wiedzieli co się tam stało, bez wprowadzania w temat. Znam osoby, które tam ucierpiały.
Heh, wiele lat uwazałam że PO to najmniejsze zło w tej całej polityce, ale jak patrzę co wyprawiają, jak nazywają różne rzeczy (np właśnie ten Wołyń) i jednocześnie widzę co się dzieje w Niemczech i co wyprawiają tamtejsi lewicowi politycy, np w temacie imigrantów, traktując muzułmanów jak swiete krowy a przy tym pacyfikując Niemców którzy mają odwagę powiedzieć co myślą o zachowaniu muzułmanów to chyba jednak wolę PIS – mają swoje za uszami ale raczej nie pozwolą na to by muzułmanie, których jest tu coraz więcej mówili nam jak mamy żyć i gonili nas za nieprzestrzeganie szariatu…
My jeszcze aż tak żle nie mamy bo możemy pisać i mówić to, co uważamy. Kominek użył zwrotu „durnie z PO” i nikt mu za to nic nie zrobi ale niemiecki Kominek piszący „durnie z SPD” miałby poważmy problem, blokade bloga i pewnie jakąś sprawe w sądzie (przegraną). Niemniej jednak PO nie powinno zostać tam gdzie jest…
Pomijając wiele wątków z wpisu, to bardzo ważną kwestią jest nie to że nas mordowali, ale w jaki sposób. Opisy niewyobrażalnego bestialstwa wobec cywili, w tym dzieci w każdym wieku, mrożą krew w żyłach i niektóre ciężko przeczytać na raz. W tym sensie ta zbrodnia jest tak bardzo wyjątkowa, my im czegoś takiego nie zrobiliśmy. Nie robili tak nawet Niemcy Żydom czy NKWD naszym Wyklętym.
Drugą ważną kwestią jest formowanie nowoczesnej tożsamości. Po hektabombie II WŚ i komunistycznej okupacji jako naród, społeczeństwo, zostaliśmy bardzo przetrzebieni jakościowo. To ma różne przejawy, od kultury do wyborów politycznych Polaków.
Dlatego teraz trzeba odbudować naszą nowoczesną tożsamość. O Wołyniu, tak jak np. o Wyklętych nie można było mówić za komuny, dlatego wielu ludzi o tym nie wie. To się zmienia, poprzez ciężką prace popularyzatorów oraz pasję młodego pokolenia. Kiedy już przerobimy tematy zakazane i zapomniane, na pewno będziemy prezentować większą klasę jako kraj, społeczeństwo. Odbudowując pamięć i tożsamość tworzymy lepszą Polskę.
Każda historia ma dwie strony. Ty przedstawiasz tylko jedną, bo i pewnie tylko jedną znasz. Nie mówię tu o politykach PO, bo mnie oni zwisają. Poczytaj książki o Wołyniu, pisanie przez Ukraińców, poznaj tę historię od drugiej strony, choć garstka obiektywizmu by się zdała.
To wcale nie wyglądało tak, że Ukraińcy chodzili po domach i ot tak mordowali biednych Polaków.
Generalnie rzadko zgadzam się z tobą, ale w tym przypadku gratuluję tekstu.
Dlaczego uważają, że trzeba załagodzić prawdę historyczną i ludobójstwo nazywać jakoś lżej w imię pojednania z Ukraińcami? Doświadzanie pokazuje, że pojednanie możliwe jest tylko wtedy, kiedy oprawcy przyznają się do swoich czynów i za nie przepraszają. Tak było na przykład z pojednaniem francusko-niemieckim. A to, co próbowali robić politycy w Polsce – wybaczyć bez prośby o wybaczenie z drugiej strony – to jakby ofiara gwałtu dała po raz drugi dupy dobrowolnie, w ramach wielkodusznego wybaczenia za ten pierwszy gwałt.
Okrucieństwo wpisane w naturę ludzką 🙁 Historiczne podziałki i przynależność do „swoich” …
Dziś nic się nie zmieniło i wystarczy jakaś iskra, a durnie pójdą bezmyślnie mordować.
Swoją drogą, zawsze mnie dziwiło, że Polacy uważają za „swoje” Wolyń, Lwów i nawet Kaliningrad. Czy nie można odciąć się od wyjaśniania historii. Kto BYŁ zły, a kto dobry ? Można tak dojść do historii powstania Grodow Czerwieńskich.
Tyle że steryotypowe myślenie ułatwia życie, a wiedza wcale nie robi człowieka lepszym 🙁
Liczy się dziś i własne odczucia, nad nimi należy się zastanawiać.
No proszę…. Dzieli mnie z Kominkiem wszystko. Wiek,sposób patrzenia na świat,wykształcenie, no i przyszłość. Ta kominkowa świetlana i moja, o wiele krótsza i dość przewidywalna. Jedno nas natomiast łączy. Wołyń. Ja też jestem z rodziny,którą dotknęło to,co się tam wydarzyło. Mój dziadek,jako przedwojenny oficer pracował w KOP-ie / Korpus Ochrony Pogranicza/,więc i babcia tam mieszkała. Moja matka była jednym z trójki ich dzieci. Nie będę tu prowadziła lekcji historii ani uprawiała agitacji politycznej,napiszę tylko,że dobrze wiem, że to było LUDOBÓJSTWO.
Wszystko spoko, ale Lech Kaczyński gadając z Juszczenką to akurat też nie nazywał Wołynia po imieniu i bał się jak ognia mówienia o ludobójstwie.
A cały PiS to najchętniej by Bushowi nie wychodził z tyłka.
Mnie nie obchodzi, ale istnieje coś takiego jak dziejowa sprawiedliwość, tym ludziom za ich śmierć należy się choćby pamięć o tym jak zginęli, ale to już zadanie polityków (których Wołyń jak podejrzewam też mało obchodzi) i kwestii dogadania się czy było to ludobójstwo.
Trzeba mówić prawdę, Kominku. Prawda boli, owszem, ale daje wolność. Wszystkim zainteresowanym.
To nie była wojna, na której zabijają jedni i drudzy. Wieszanie dzieci na metalowych hakach, przecinanie ludzi w pół, wbijanie na pal, wbijanie w ucho gwoździ na wylot.. Nie chcę przeprosin – chcę prawdy, a nie zbrodni o znamionach ludobójstwa.
Uff, gdy przeczytałem tytuł, to myślałem, że będzie to kolejny neoliberalny tekst o wydźwięku „kogo tam obchodzi historia i zbrodnie na Polakach, jechane dalej, cieszmy się życiem:. Na szczęście tylko połowicznie się pomyliłem.
Kominku, mówisz o tym, że Polacy nie zachowali się do końca w porządku wobec Ukraińców w dwudziestoleciu międzywojennym. Owszem, jako naród potężniejszy od nich podbiliśmy połowę ziem dzisiejszej Ukrainy i wprowadziliśmy tam swoje rządy. Ukraińcy nie mieli prawa wówczas ubiegać się o prawo do panowania na „swoch” terenach, tak samo jak dzisiejsi Baskowie nie mają prawa do panowania na części terytorium Hiszpanii. Ale spójrz na to z innej strony:
Po zakończeniu wojny polsko-bolszewickiej ludzie, którzy znaleźli się na terenie Rzeczypospolitej de facto zostali ocaleni przed koszmarem czerwonego terroru, który dotknął ich nieszczęsnych sąsiadów ze wschodu. Nie wiem, czy wiesz, ale tzw wielki głód pochłonął dwa miliony Ukraińców i Białorusinów, znajdujących się w latach trzydziestych na terenie Związku Radzieckiego, kiedy to Stalin, żeby opłacić zbrojenia, sprzedawał ukraińskie plony pochodzące z kołchozów, nie zważając na to, że ludność miejscowa dosłownie umiera na ulicy z niedożywienia.
Że nie wspomnę o czystkach politycznych, które zachodziły regularnie na terenie całego ZSRR.
Zgodnie z koncepcją federacyjną Piłsudskiego, każda licząca się mniejszość narodowa, w tym Ukraińcy, miała dostęp do edukacji w rodzimym języku. Każdy Ukrainiec, będący chcąc czy nie chcąc, obywatelem Polski, cieszył się pełnią swobód obywatelskich, wolnością gospodarczą i osobistą.
Dlatego tego, zgodnie z czystą logiką, skłonny jestem uznać za prawdziwą tezę, że państwo polskie zagarniając teren Ukrainy (oraz Białorusi i Litwy) w dwudziestoleciu międzywojennym, uratowało miliony ludzi przed niechybną śmiercią, jaką serwowali wszem i wobec staliniści.
Pozdrawiam serdecznie.
Jaki Wołyń, teraz liczy się tylko Smoleńsk…
”lubiłam” cię tak trochę, dlatego, że nie do końca sympatyzuje z pewnymi twoimi poglądami,
ale do tego stopnia cenię twój profesjonalizm, że kupiłam twoją książkę
po tym tekscie ”lubię” bardziej – zapomniana historia, dramaty ludzi, ahh…