Polak jako pionek do zbicia
Nie mam w zwyczaju kopać leżących i kto mnie czyta dłużej, ten wie, że zwykle staję w obronie osób, na które przeprowadzane są nagonki. Od wczoraj bokserski świat śmieje się z Andrzeja Wawrzyka. Broniłem Gołotę, schodzącego z ringu w trakcie walki z Tysonem, broniłem Adamka po walce z Kliczko, a ostatnio pisałem, co myślę o hejterach śmiejących się z Najmana. Wawrzyka bronić nie będę, bo jego postawa jest haniebna.
Chłopak wyszedł na ring przeciwko niezłemu bokserowi – Aleksandrowi Powietkinowi i po trzech rundach wyglądał jak sałatka z buraków. Litościwy sędzia przerwał pojedynek, który mógł się skończyć dla Polaka trwałym kalectwem.
Trafnie skomentował to Mateusz Borek, mówiąc, że Wawrzyk był dla Rosjanina tylko pionkiem do zbicia na drodze do walki o mistrzostwo świata z Kliczką, do której pewnie dojdzie jesienią.
Słowem bym nie skrytykował, gdyby chodziło mu wyłącznie o pieniądze. Nie jestem polaczkiem zaglądającym innym do kieszeni i uważam, że każdy ma prawo zarabiać ile chce i gdzie chce. Nic bym nie powiedział, gdyby chodziło o naukę, bo jak się uczyć, to nie tylko od trenera, ale od lepszych zawodników.
W tej walce pieniądze były nie najmniejsze, ale i niezbyt wysokie, a jedyną naukę, jaką można wyciągnąć po trzech rundach otrzymywania wpierdolu, to zastanowić się, czy nie lepiej było się zająć roznoszeniem ulotek.
Postawa promotorów i szkoleniowców Wawrzyka jest dla mnie kompletnie niezrozumiała, bo tam nikt, dosłownie nikt nie wierzył w zwycięstwo. Sam Wawrzyk w wywiadach też zachowywał się raczej jak mały bokser, któremu marzy się sprawić niespodziankę. Pchnęli go do tej walki po co? No promotor zawsze zarobi. Szkoleniowiec też. Wawrzyk miał się pokazać szerszej publiczności, aby po niezłej walce zebrać jakieś inne kontrakty, wskoczyć do czołówki. No i wskoczył. Do czołówki najbardziej wyśmiewanych bokserów. To, co pokazał, to nie była walka, tylko teatr jednego aktora – Rosjanina lejącego Polaka. Wszystko fajnie, jeśli leją naszych na turniejach i mniejszych wydarzeniach. Gorzej, gdy lanie to poprzedzone jest hymnem narodowym.
Kiedy Adamek wychodził na walkę z Kliczką, byłem przekonany, że on sam wierzy w zwycięstwo. Nie jakieś przypadkowe. Po prostu wierzył, że da radę pokonać Ukraińca. Kiedy widzę walki Szpilki, Włodarczyka, Proksy, widzę sportowców z mentalnością zwycięzcy. Oni mają w sobie coś, co sprawia, że czujesz respekt już przed pierwszym uderzeniem.
Wawrzyk wychodząc do ringu po prostu rzucił się na pożarcie i miną lata, zanim powróci do czołówki i zmaże kompromitację. Po co to zrobił? Czy nie mógł wziąć przykładu ze swojego oponenta, który już przed 3 laty mógł walczyć z Kliczką, ale mądrze prowadzony przez trenera, najpierw amerykańskiego, potem rosyjskiego, wiedział, że na wszystko trzeba zapracować i dorosnąć do walki o mistrzostwo. Tak to jest, gdy dobry (i sympatyczny) bokser wiąże się z ludźmi, którym jego dobro nie leży na sercu. Nic go nie usprawiedliwia. On nie miał prawa wziąć tej walki, bo to gówno a nie heroizm, kiedy bierzesz udział w walce, której nie masz szans wygrać. Co to za męskość, kiedy wiesz, że jesteś dla kogoś tylko kolejnym schodkiem na drodze do mistrzostwa?
Pierwszy raz go widziałem przy walce z Najmanem. Traktował swojego przeciwnika jak uczniaka, czy to w ringu, czy poza nim. No gołym okiem było widać jego wyższość. Wawrzyk nawet na zdjęciach z Powietkinem wyglądał jak ktoś, kto przyjechał dostać w pysk.
Życzę mu jak najlepiej, ale ma przed sobą ciężką drogę, którą powinien zacząć od pracy z innymi ludźmi. Najlepiej takimi, którzy do walki o mistrzostwo nie dopuszczą go przez pięć kolejnych lat.
Wczoraj o północy było jeszcze jedno wydarzenie sportowe. Po jednej stronie stanął Roger Federer – jeden z najlepszych tenisistów w historii. Przez wielu uznawany już za najlepszego. Po drugiej stronie kortu stanął młokos, który jeszcze nic nie wygrał, ale jest perspektywiczny. Jerzy Janowicz. Janowicz miał przeciwko Federerowi porównywalne szanse, jak Wawrzyk przeciwko Powietkinowi.
Przegrał, ale po walce, którą zachwycił nie tylko swojego oponenta, ale i całą publiczność. Mnie także. Tak przegrywającego Polaka mogę oglądać zawsze i czuć dumę, że reprezentuje on polską flagę. Od samego początku do ostatniej piłki walczył, miał nawet piłkę setową, później obronił piłkę meczową przeciwnika. To był niesamowity popis ambicji i umiejętności. Tylko do tego trzeba mieć mentalność zwycięzcy. Coś, o czym sztab Wawrzyka nie ma zielonego pojęcia i żal dupę ściska, kiedy czytam dziś ich wypowiedzi, że „było warto”.
Widzę, że udało Ci się w końcu obejrzeć walkę na tablecie 🙂
Nie, ktoś wrzucił na tubę całą:)
„obronił piłkę meczową przeciwnika”?
zagrał nieźle, owszem, ale trochę drażni mnie jaranie się, żę obronił meczbola. To jest jedna z kilkudziesięciu piłek. Gdyby Federer posłał ją w aut, też pisaliby, że JJ obronił piłkę meczową. Co więcej, można obronić i sto meczboli, a przegrać 0:6 0:6.
Niech się uczy i wygrywa, ale doceniajmy zwycięstwa, a nie porażki!
A o Wawrzyku mam identyczne zdanie, czysta rzeź!
Chodzi o mentalność. Inny zawodnik, taki pokroju Wawrzyka, przy piłce meczowej nie miałby woli zwycięstwa.
O Wawrzyku się nie będę wypowiadał, bo nie widziałem walki. Najbardziej mnie śmieszy wyśmiewanie się z Gołoty. Andrzej w ostatnich latach zrobił więcej dla polskiego boksu niż Adamek, Włodarczyk i Michalczewski razem wzięci. Andrzej w latach świetności był uznawany za lepszego boksera niż Mike Tyson, po prostu chłop miał za słabą psychikę. Jeżeli chce walczyć, niech walczy, nikt mu tego nie zabroni.
Michalczewski i polski boks? 🙂 Po „powrocie” pod biało-czerwoną flagę raczej już nie szalał. 😉
Podpisuje się pod tym ręką, nogą, nosem .. Tak to jest jak się dostaje boksera do walki. Najpierw średniej klasy nazwiska, bilans 27-0 (ładnie wyglądają takie cyferki), a później dopiero zaczynają się prawdziwe walki .. I jak widać, Wawrzyk do tych prawdziwych walk nie jest przygotowany nawet w małym procencie. Tak jak napisałeś Kominku – jak Adamek wchodził do ringu, to w jego oczach nie było strachu, tylko determinacja. I kij oko w tym, którzy mówią, że Adamek nie jest ciężki. Mentalnością, przewyższa większość naszych „ciężkich”.
Bardzo podoba mi się to stwierdzenie: „On nie miał prawa wziąć tej walki, bo to gówno a nie heroizm, kiedy bierzesz udział w walce, której nie masz szans wygrać.” – Polacy rzadko sobie je biorą do serca, niestety.
No ale czy Janowicz miał jakieś szanse na zwycięstwo? Rozumiem, że walczył dzielnie, ale tych szans raczej nie miał.
Oczywiście, że miał. Przecież w drugim secie miał setową, a w ewentualnym trzecim secie to była kwestia zagrania lepiej od niego czterech piłek.
Ok. Sugerowałem się tym zdaniem: „Jerzy Janowicz. Janowicz miał przeciwko Federerowi porównywalne szanse, jak Wawrzyk przeciwko Powietkinowi.”
Nie tylko miał szanse, a przede wszystkim nie BRAŁ tej walki. Po prostu tak się zdarzyło, drabinka turniejowa.
Zdecydowanie Janowicz pokazał, że nie boi się przeciwnika. Błędy, które popełniał wydawały się być głupie – tak jakby brakowało mu opanowania i mimo wszystko doświadczenia. Pięknie serwował, zaskakiwał przeciwnika, widać było zaangażowanie i chęć mordu w oczach. 😉 Niestety czegoś zabrakło. W każdym razie nie był dziewczynką do bicia w tym meczu. I to się ceni.
Bardzo mnie dziwi obrona Najmana, który przegrywa z gościem nie będącym fighterem i w dodatku kompletnie bez walki oraz krytykę Wawrzyka, który jest prawdziwym sportowcem i podjął sportowe wyzwanie. Nie sprostał z powodu umiejętności, może Ci się wydawać że psychika… ale on tak wyglądał przed każdą poprzednią walką. Pamiętam jego wywiady przed walką z Najmanem, jąkał się, taki spokojny, zamknięty w sobie chłopak. Wyszedł i bumm. Nie wiem też skąd masz informację o skromnej gaży za walkę, podejrzewam że dostał najwyższą wypłatę w dotychczasowej karierze i pewnie wyższą niż Najman za swoje szopki.
Problem Wawrzyka to brak doświadczenia w większych walkach. Nie zdobędzie tego doświadczenia wciąż obijając kelnerów, musi podejmować ryzyko. Czasami się nie uda, ale w dłuższej perspektywie się opłaci. Spójrz na Chisorę – przegrał z Furym, później zlał Heleniusa (ale go oszukali), po czym dał niezłe szoł w walce z Vitalijem. Przegrał te walki, ale wygrał dzięki nim więcej niż wygrałby bijąc jakiś ogórków w efektownym, jednostronnym stylu.
Mam nadzieję, że Wawrzyka ta przegrana nauczyła więcej, niż wygrane walki.
Ostatnimi czasy nie śledziłem świata boksu ale kiedyś oglądałem i czytałem o tym pasjami. Gdy zobaczyłem wczoraj twój post na fb nie zabardzo dowierzałem. Povietkin to zawodnik który z jedną sprawną ręką potrafił wygrywać walki a co dopiero walczyć w pełni formy z zawodnikiem pokroju Wawrzyka. Jednak miałem cichą nadzieję na dotrwanie do ostatniego gongu i przegraną na punkty.
ja tez zawsze na 2 dzień ogladam na tubie 🙂 no i zgadzam sie z każdym slowem kominka w tym tekście. To wygladało jak pokazawa walka boksera z koszykarzem….
To tylko telewizja. Widzimy co nam pokazują hehe
W Moskwie, prócz Wawrzyka z Powietkinem można było zobaczyć walkę Lebiediew – Guillermo Jones.
Podejrzewam, że Wawrzyk więcej nauczyłby się oglądając tę drugą w telewizji, niż dostając wpierdol od Powietkina.
Niepotrzebnie stanął do walki. Nie miał do tego przekonania. Brakuje mu dobrych ludzi, którzy pokierują jego rozwojem. To wszystko fakty. Ale i tak najważniejsze, czy będzie umiał z tej porażki wyciągnać wnioski. Z najbardziej idiotycznych porażek można się podnieść. Może jego wewnętrzny wojownik jeszcze się obudzi:)
A oglądałeś walkę MMA Hardcorowego Koksa z niejakim Bad Boyem (byłym striptizerem)? To była jedna wielka ucieczka tego drugiego, aż zabawnie było to oglądać 😉
Nie oglądałam walki Wawrzyka, więc się nie wypowiem. Za to dorzucę jedno – Janowicz jest niesamowity! W końcu w polskim tenisie pojawił się ktoś, kto może na równi stawać do walki z najlepszymi, i oby tak dalej 😉
Adamek wierzył w wygrana z Kliczka? Komin! on w tej walce niczego nie polkazal, to tez bylo wpierdol i litosciwy sedzia zakonczyl walke. Chodzilo o pieniadze i tyle, cala otoczka to robienie ludziom nadzieji aby zrobic ogladalnosc, amen.
Szpilka oprocz zastraszania rywali MORDĄ tez niczego nie pokazal i stawiam tysiaka ze Zimnoch go zleje.
Wlodarczyk – bokser o tak silnej psychice az nałykał sie tabletek, super.
Wawrzyk zarobil na tej walce pieniadze swojego zycia i juz wiekszych walczac nie zarobi. Nie pomoze mu nawet zmiana ludzi ktorzy sie nim zajmuja bo to nie jest material na mistrza swiata.
Witalij też mógł Adamka w 3 rundzie wykonczyc ale im dluzsza walka tym lepsza kasa za reklamy itd NIe widze roznicy, Adamek marzył o wygranej, Wawrzyk realnie podszedł do sprawy i przynajmniej sie nie rozczarował. Zarobił godne pieniadze, dzieki ktorym moze jakis biznes rozkrecic lub przez pare lat byc spokojnym o byt rodziny. Dobrze zrobil, a ludzie ktorzy go doprowadzili do tej walki medal złoty powinni otrzymać. Na prawde dobrzy biznesmeni, to tak jakby piłkarza z 4 ligi wypromować do druzyny grajacej w pucharach liga europejska ;]
Nie trawię boksu; wg mnie ten sport powinien być zakazany. Czym ty się zachwycać?!