CZAS POEZJI V
Chodźcie panie me urocze, już się cieszy moje krocze. Jak co roku o tej porze,
każdy wierszem orać może.
“
Ogol nogi, podmyj pupę,
zwal na szybko ranną kupę
Dziś kultury czas nastaje
rymem każdy zapodaje
Niech was wena mocna trzyma
wszak dziś nikt was nie wydyma
krowy pasą na polanie
nic wam w łonie dziś nie stanie.
Możesz być stara, możesz być ruda
możesz mieć tłuszczu pełne uda
dzisiaj wierszem pisać radzi
i śliski kocyk i mama Madzi.
”
Czekałem zawsze na ten dzień w roku,
żeby powiedzieć, żeś nieświeży w kroku!
Z ubolewaniem przyjmuję twe wyznanie
umyję jajka, niechże i tak się stanie
To jednak nie zmieni w niczym faktu
że brak ci ogłady i taktu!
Jeśli krocze już gotowe
pachnące i śliczne jak nowe
Ja zgłaszam swoją chętkę
Na…małą pogawędkę.
czekam na poezję od rana
całam wyszykowana
umyty ząb, wyczesany włos
a nawet -uwaga- zgolony wąs
Cycki poka, wąsem nie mydl nam oczu
niechże mi stanie w mym nieświeżym kroczu
Cycki już wyjętę! Na klawiaturę opadły..
Muszę schować je z powrotem bo litery mi przepadły
Paulina, Kominka uwielbiała,
dopóki końcówki wiersza nie przeczytała!
Ale cóż to?! słychać z dala?
to Kominek rymami powala
i zachęca swych słuchaczy
„niech i mnie ktoś rymem uraczy”:)).
Pozdrawiam
cieszą się me gładkie nogi, że w Kominka wejdą progi
rymem pisać bardzo lubię, ręczę że się nie pogubię
jednak wybacz mój waćpanie
teraz idę zjeść śniadanie
Siedzę sobie na kanapie
Coż ja widzę na mym lapie?!
U Kominka dzień poezji
Czas się wesprzeć na finezji
Pięć edycji już minęło
Pieć mych latek w dupę wcięło
Bloga sobie założyłem
W międzyczasie dobrze żyłem
O podrywie czasem piszę
Chyba że się hejtem zdyszę
Poradniki przeczytane
Góry, szczyty zdobywane
I choć ludzie się zmieniają
Pewne rzeczy pozostają
Tradycyjny poezji czas
Znów połączył tutaj nas
Dzisiaj święto jest poezji,
Więc w nią wkładaj swoje treści.
Gąska piękna jest, powabna
Gdyby mogła wciąż by jadła.
Lecz jej wcale to nie szkodzi
Bo jedzenie z ruchem godzi.
A czy temat wierszowania
Według Twego przykazania?
Czy też można rym dowolny
Czerstwy, mocny lub frywolny?
Czy o Jarku rymujemy
Czy też Donkiem się zajmiemy?
Czy o cipkach można rym
Czy też zaraz zrobisz dym?
nie wiem czemu
nie napisałam rymów rok temu
też był kominkowy wiersz na zachętę
aaa wiem, bo zgubiłam puentę…
Kominkowy rym na ekranie,
a ja dziury wiercę w ścianie?
Rzucam wszystko, raz, dwa, trzy,
by wierszować tak jak Ty 😉
Rytmu nie trzymasz, panie Kominek.
Gdy czytam te rymy, to serię minek
skwaszonych, jak ogór przed ekranem robię.
I pomyślałem, że wytknę błąd Tobie.
Wiersz to nie tyłko: „a niech się rymuje”.
Tam jest rytmi ważny i akcent, i inne.
Się za poezję biorą byle chuje,
co błędy te robią i robią – nagminnie.
***
Kto wiersze pisuje bez ładu i składu,
temu ktoś szybko się dorwie do zadu.
Jak co roku
będę z boku
po cichu obserwować.
Codziennego życia znój
Kradnie mi czas mój
I brak go na przyjemności…
Praca sama się nie zrobi
A że ‚mgr’ nazwisko zdobi
Cóż więc począć mam?
Łza się w mym oku kręci
Bo towarzystwo tak bardzo nęci
O ja biedna!
Życzę przedniej zabawy
Kieliszki chylcie bez obawy
Może toast za mnie się znajdzie?
Co za czopki (dobre słowo)
Piszą tutaj bezrymowo?
Ehh, Kominku mój Ty stary,
Przestań dręczyć swe ofiary.
Nie przeraża mnie twe krocze,
Chodź, Ci żubra wyłotoczę.
Traktuj z głową to wyzwanie,
Niech mi chuj Twój w gardle stanie!
Kurdę, kumpel mi ostatnio non stop hip hopy puszczał i teraz zamiast standardowej rymowanki to mi rapy wychodzą…
Wstaje z wyra co dzień z rana
Obok łycha wciąż zalana
Biorę w łapę i dopijam
Biorę szluga i zawijam
Sprawdzam mejle no nie mogę
Znowu spamu mam tu tonę
W drodze kawa i ciasteczko
Znowu waga pęknie deczko
Ale co tu znowu zrobić
Kasę trzeba tu zarobić
I tak mija do szesnastej
Wciąż przed biurkiem, zaraz zasnę!
Wsiadam w busa i do chaty
W oknie sterta pustych twarzy
Nic znaczą, ja ich nie znam
Znowu sam na chatę wjeżdżam
Znów samotny wieczór czeka
Bez miłości i natchnienia
Leje łychę i do wyra
Jutro znów się dzień zaczyna…
Hej Kominku, hej kochany!
Czy za miesiąc się spotkamy?
Wyślij Panu piersi swe
a odpowiedź wyśle wnet
Piersi moje? O tym marzę!
Lecz nie zmieszczą mi się w kadrze
Cóż za buta, cóż za tupet
włazić w cudze krocza z butem!
Piąty rok już? Ja nie mogę,
aż się uderzyłam w nogę.
Jak to zrobić, jak zrymować
żeby orgazm zaserwować?
Co się będę produkować
pora obiad ugotować
lecz ma kuchnia za daleko
[tu do kawy wlewam mleko]
więc do pracy wracam zgrabnie
kosmos czeka, zaraz padnie
piąty rok już. ja nie mogę.
„poka cycki” piszą sobie
nie pomoże ekstradycja
bo to w necie już tradycja,
love Kominek – ciśnie się na usta,
jak każe odwieczna rozpusta 🙂
Och Marzena, och ma miła
jak ja za tobą tęskniła
wyślij mi swoje (nagie) zdjęcie
podskoczę z radości na pięcie
Droga Nishko, Słońce moje
Helou Bejbi, let’s go crazy!
Raz do roku jest to święto.
(wiersza dzień będzie nieprędko)
podniecenie wierszem leci –
cieszy nas, jak lego dzieci.
pora dzisiaj na wyznania,
bo tego dnia miłość płynie
na kominka, jak po rynnie.
walentynki są tu niczem.
przy tym dniu są wręcz, ba, kiczem.
poczekajmy do wieczora,
wtedy wyjdzie szydło z wora.
może jednak już ta pora?
tak coś widzę 🙂
poczekamy, poczekamy
[pierś swą czujnie wystawiamy]
Mój Kominku, mój Kochany
czy pójdziemy razem w tany?
pląsać, hasać, się wałęsać
a gdy już tak pohasamy
czy zatopisz głowę swoją
w moje uda rozpalone?
rada wielce będę wówczas
oddam Tobie swoje usta!
z nimi moc i żar namiętny
ogień wtedy będzie wszędy!
radość wielka nas ogarnie
cycki wyślę Ci przykładnie
oczekując na przybycie
pomyślę o odbycie
aby piękny i pachnący
czekał pana w gotowości
(o matulu moja miła!
gdybyś to zobaczyła
z domu byś mnie wyrzuciła)
Ech Kominku, prowokujesz,
a ja weny dziś nie czuję…
Przyznać jednak szczerze muszę,
iż na mały rym się skuszę
Śledzę Twoje poczynania
od bloga dziejów zarania
i wciąż, nadal, bardzom rada
że się po myśli Twej układa
Po cichutku obserwuję
Jak swój sukces się buduje
Powodzenia życzę Tobie
masz moc wsparcia w mej osobie
🙂
ach, kochany mój Kominek!
sprawca wsiech radosnych minek!
cieszę się że ten dzień nastał
oraz że mnie w domu zastał.
Komin, chodź tu, rymuj z nami!
co roku się ujawniamy
z talentami i tęsknotą…
a trzydziechy swoim kotom
dały żarcie już na miesiąc,
tak się rymowaniem ciesząc!
Godzina 14 przerwała sen błogi
Nie łatwo pionowo dziś stanąć na nogi
Leniwie, powoli wiec wejdźmy na blogi
I sprawdźmy co slychać, nim hałas z podłogi
butelek poniosą me wszystkie nałogi
Ja tu pięć lat nie przestaję,
Później przyszłem, mi się zdaje.
Jednak jestem i w tym roku,
Mniejsza z tym, co kto ma w kroku.
Snadź wy wszyscy tu na chuci,
Ktoś przeczyta, więcej nie wróci.
Taką wieść ma nieść w świat?
Że tu chamstwo tyle lat?
Poznać dajcie się z innej strony,
Kawalery, i matrony,
Kłamcie, byle słowa piękne były
Żadne chucie i odchyły.
Ja rozgrzewki tu zażyłem,
Niewprawiony bowiem byłem,
Rok z liryką nie miałem znajomości,
Jeno wóda, karty, kości.
Skoro jednak gospodarz każe,
Takoż ja też coś pokażę,
Trzeba wam praktyki przecie,
Bo tylko o cyckać prawić umiecie.
Cycków nie mam wcale w sumie,
Pisać o nich też nie umiem.
Krągłe, ładne, piękne przecie
Lepiej wy to pokażecie.
Choć ja piszę już dość długo,
Zwrotkę sam już nie wiem którą,
Nadal nie wiem o czym pisać,
Choć to może w sumie zwisać.
Czy to ważne o czym piszę?
Cóż powiecie, towarzysze?
Niedrogi Kominku, czas prawdę przeczytać
A nie Twego bloga! Fu, umyj kopyta
Bo prawda boli i jest sroga!
Cuchniesz, śmierdzisz, Ty polaczku!
Gruby, wredny niczym celebryta z Faktu
Nikt Cię nie lubi, no co za mierny polak
Mniej męski od dziecka z przedszkola
Twe chromosomy miały na imię Ola
Chciałbym być tranwestytą dzień, dwa
By rozmazać penisa i cyca o Twą twarz
Co za blondyna! -myślałbyś, ja dymał
9 miesięcy później wysłałabym Ci syna
Śmigam śmigło nad Twym zdjęciem
Codziennie! Boś kobiecy na potęge
Rzygaj, to nie płeć przeciwna
A pozdrawia Twój mężczyzna
Suchar sążny drogi panie,
Takie jadam na śniadanie,
Z dżemem, z szynką, i co ino
Weź się zajmij swą dziewczyną.
Bądźże cicho, nie pisz więcej
Boś wypalił się jak tłuszcz na mięsie
Pięć lat? Co za bzdura?
Panie odgrzewany kotlet!Robiłeś za króla? Może
Dziś znajduje Twój outlet
Rozcinam knura nożem
Białe rymy widzę chłopie,
Prąd Cię chyba dzisiaj kopie.
Składnia, fleksja, wszystko słabe,
Znajdź czym prędzej jakąś babę,
Zrób dzieciaka, miej rodzinę,
Jej nie stworzysz z białym rymem,
To jest związek bez przyszłości,
Idź pan stąd na swoje włości.
Stop wycia panie Liryk, upominałem przestań
Żadne białe rymy, to przerwy w twych zębach
Nie masz siły na chorych jak ja?
Ściskam Twój życiorys, czujesz strach?
Oduczę Cię polszczyzny, zwiąże słowa z kałem
Zgwałce ją, z błony tryśnie atrament
Przeproś mnie, nim schowam Ci alfabet
Moje pióro rozzorało Cervix, jestem katem
Choć ten dzień już minął, zarymuję jeszcze
Rzecz jasna nie pretenduję do bycia wieszczem,
Groźby fizyczne słabości Twojej oznaką,
Formą, wyglądem są jakąś kloaką.
Rap czuć od Ciebie na kilometr i trochę,
Lecz to jak rzucanie w ścianę grochem,
Rymować nie przestanę, także i pouczać,
Taki ze mnie jest liryczny brutal.
Ja tymczasem od peceta odchodzę,
Od wczoraj w wierszach już brodzę,
Co za dużo to niezdrowo – jak mówi poeta,
Zmieniła się kartka w kalendarzu, zmienię więc temat.
EOT mości panie, wierszy tu zbyt dużo,
Te infantylne rymowanki zdecydowanie mnie już nużą.
Oto dzień oczekiwany –
w poetyckie ruszył tany,
lud Kominka sędziwego
by wychwalać krocze jego.
A to krocze, choć zużyte
niegolone i niemyte
wielkim cieszy się tu wzięciem.
Obserwuję więc z napięciem
kto w tym roku
w jego kroku
wyląduje przed zaśnięciem.
Krocze Pana celibatem utkane
od dawna niedotykane!
Cóż więc za oszczercze słowa
plecie Twoja mądra głowa?
Kłamstwa o zużyciu powtarzane
będą banowane!
Canto moja miła
cóż to za tajemna siła?
Gdzie nie zajrzę na fejsbuka
tam Truskawka na mnie looka.
Ścieżki sobie co rusz przecinamy
i u Grodzkiej, i u Chustki się spotykamy.
Pozdrawiam Cię więc serdecznie,
Bądź szczęśliwą koniecznie!
Orzech :**
Drogi Orzechu
nie ma tu grzechu
w celibat nie wierzę –
toż Komin jest zwierzę!
:*
Komin zaspał coś w tym roku
Z tradycyjnym dniem poezji
Nie dotrzyma też mi kroku –
Jego wiersze bez finezji
Zniszczę dziś go ostatecznie
Nie ma szans bloger łysawy
Komin wnet zapłacze wiecznie
I ucieknie z tej Warszawy
Co za łosie tu przychodzą w dzien poezji
By kompleksy swoje wrogim wierszem leczyć
Wygłaszają bzdur stek, głupot i herezji,
Że po swiecie tacy chodzą nie chcę wierzyc
Saska kępa zielenieje
Patrzcie ludzie co się dzieje
Tam rozwódka się pierdoli
Sto numerów i nie boli
Bo ma pizdę jak kapelusz
Na raz potrzebuje wielu
Patrzę na to wszystko z góry
Czarne nadpływają chmury
Od pioruna blaskiem biło
I jebanie się skończyło
Teraz leżą tylko trupy
W jasnym słońcu lśnią im dupy.
coś nie czuję dziś natchnienia
niech mnie trafi ślepa gienia
ale za to się pochwalić mogę
że w dorosłości postanowiłam nogę
właśnie równo z dniem wczorajszym
wiek mój jest troszeczkę starszy
osiemnaście lat stuknęło
toż to jakieś czarta dzieło
bom ja w duszy ciągle mała
zawsze bym się tylko śmiała
cieszyła dużo, płakała mało
a wczoraj to zjadłam pizzę całą!
więc Kominkowi wysyła buziaki
ktoś pełnoletni, nie byle jaki!
postawiłam*
Jak Kominek rzecze- robię,
reformami dupsko zdobię,
brew łączoną depiluję,
pryszcze szybko zamaskuję.
I przybywam, wszak sam guru
Każe włączyć się do chóry,
Gdzie blachary, nastolatki,
Siksy, baby i dzierlatki
Wciąż się tylko podlizują
Nie wiem czemu nie pojmują
Wszak najlepsza jestem w tłumie,
Niech to każda dziś zrozumie!
I z Warszawy i z Grodziska,
każdej zazdrość dupsko ściska!
Mam z Kominkiem wspólne zdjęcia,
A Wy co? Z zazdrości wzdęcia!
On wygląda tak jak anioł!
Czy chce któraś? Sprzedam tanio!
Teraz znikam, na mnie pora,
Wy se siedźta do wieczora!
Wchodzę, czytam i oceniam
gdzie, u kogo jakaś wena…
I tak radzę moi mili,
byście tu się nie głowili,
bo Kominka wiersz na szczycie
Dał dziś czadu, jest dziś hitem
Kocyk śliski, mama Madzi…
Z tym nie wygrasz, nie dasz rady 🙂
Niemoc twórcza mnie dopadła
Pustka mą głowę jak ciemność zalała
Niech się młodzi wykazują
Niech rym zgrabny produkują
Ja posiedzę i poczytam
Stare czasy powspominam
wszak nie bywam tu co roku,
ale widok ten miły memy oku,
gdy każdy rymem sypie
w zdrowiu oraz grypie!
dzień ten jeden w roku piękny fest,
każdy wtedy poetą jest,
mężczyzn krocza się radują,
kobiet cycki podskakują,
a więc wszyscy razem chodźmy
i w dzień poezji się zabawmy!
Choć z dniem poezji obsuwa miesięczna
To jestem Kominkowi wdzięczna,
Że choć noga mu się ‚potkła’
Rymów można spisać otchłań.
A jak sięgne do pamięci
Od lat pięciu mają chęci
Ludzie, by wyrazy składać
I móc zgrabnie je wymawiać.
Więc wytężcie swoją głowę
Zaszalejcie pięknym słowem
I w ten dzień już krótki przecie
Wypuśćcie z siebie poezji dziecię.
Przychodze na Twe wezwanie
Kominkowy Panie
Piekna tradycja poezji
Wprost z bloxa
-Och, jak sie ciesza moje oczka;)
Czytam Wasza tworczosc
I chichocze:
Tu reformy, tam krocze,
Sypmy rymy jak z rekawa,
O cholera, wciagnelo mnie,
Wystygla mi kawa…
wiersz 1:
Umówiłem się dzisiaj na spotkanie
trzecie spotkanie wiec będzie ruchanie
zaprowadzę ją w ustronne miejsca
i dotknę z czułością jej bijącego serca
gdy przyjdzie chwila pierwszego pocałunku
pomacam ją wtedy po cycuszku
język włożę w buzie głęboko
a palec wsunę jej w trzecie oko
ona spyta „Co Ty robisz?”
a ja na to „czy się wstydzisz?”
rozbudzi to w niej ukryte żądze
ja na każdej randce do tego dążę
powiem do niej „może kucniesz?”
a ona otworzy swe zwieracze na oścież
wyleci z jej pupy skarb brązowy
spadnie prosto w mój aparat mowy
będę go żuł, językiem próbował
a na ścianach piękne wzory malował
randka ta będzie niezapomniana
no bo sranie wiadomo jest lepsze od spania
wiersz 2:
Znowu wszedłem w kupę butem
Smutną pieśń dlatego nucę
Zostawiam za sobą brązową smugę
Patykiem z podeszwy gówno wydłubię
Niestety pod paznokieć aż wpadło gówno
A że paznokcie obgryzam gdy nudno
W kościele kazania nie słuchałem
Tylko gówna smakowałem
wiersz 3:
pierdzę pierdzę w rytm szalony
ja w ten sposób szukam żony
pierdzę pierdzę gram na dupie
gówno w środku sobie chlupie
pierdzę pierdzę bawię ludzi
ludziom sranie się nie nudzi
pierdzę pierdzę chodnik brudzę
ja w ten sposób żądze studzę
pierdzę pierdzę daję koncerty
wysiada Mozart i inne Schuberty
wiersz 4:
proszę zrób mi kloca na klatę
jak chcesz zawołam też tatę
niech zobaczy jak się bawimy
a może go na to namówimy
kto wie czy nie przyprowadzi mamy
jej do smakowania też kupy damy
mówię Ci zabawa przednia będzie
i trochę nam kilo w gównie odejdzie
poczujemy wreszcie co to życie
zobaczysz jak fajne jest w kupie bycie
wiersz 5:
śmierdzi u mnie w domu kałem
co jest dziwne bo nie srałem
Za co spotkała mnie taka nędza
że wkoło tak bardzo gówno zajeżdża
Nikt na mieście nie mówi mi cześć
tylko jedna osoba, tylko mój teść
Żona właśnie ode mnie odeszła
zrobiła to gdy do domu weszła
poczuła ten strasznie niemiły zapach
i zostawiła mnie po pięciu latach
czuję się strasznie samotny
a smród to przecież stan ulotny
bo gdy otworzę okno całkiem szeroko
odetchnąć będę mógł wreszcie głęboko
Dzień tradycji, dzień wesela
Ma się dusza rozaniela.
Dziś Kominek jak zaklęty
Ukazuje swe talenty.
Przypomina bloxa czas
I wesołość budzi w nas!
Więc Kominku, dawaj śmiało
Co Ci na język przyleciało.
Baw się z nami wieczór cały,
By z wrażenia wypadły nam gały.
Ja nie wierzę,
Ciągle patrzę.
Wszędzie cycki
I łechtacze.
Tu się jakby nic nie zmienia
Odnalazłam swe marzenia.
Rany boskie, nie wychodząc z domu
na wieczorze poetyckim goszczę.
Niech odwaga mi dopisze,
zamiast czytać sama rymem piszę.
Choć przed rokiem chęci były wielkie
To ja dziewczę skromne nie zapodałam wierszem.
Choć Twe teksty mój Ty Panie,
wzbudzają nie lada zamieszanie
Nie potrafię już ja przestać
by bloga swym spojrzeniem nie łechtać.
Tak, więc kielich wznoszę,
Wasze zdrowie moi mili pisarze.
Każda panna dziś wie
że Kominek z wybrzeża
ma pęto jak wieża.
Jakem Sophie przyznać muszę
bez Komina.. ja się duszę!
Bo Esiątko to jest tęcza
znów do życia mnie nakręca!
Inką swoją Pan mnie uczy
Szarpie myśli, w głowie huczy
Randka? Romansik? Na szyi malinka?
Daj sobie spokój. Wolę Kominka
Stop wycia panie Liryk, upominałem przestań
Żadne białe rymy, to przerwy w twych zębach
Nie masz siły na chorych jak ja?
Ściskam Twój życiorys, czujesz strach?
Oduczę Cię polszczyzny, zwiąże słowa z kałem
Zgwałce ją, z błony tryśnie atrament
Przeproś mnie, nim schowam Ci alfabet
Moje pióro rozzorało Cervix, jestem katem
Kiedyś wierszy była tona
Dzisiaj z nudów można skonać.
Roma co jest z tobą, Roma, nie narzekaj
Sama rymuj hojniej, na innych nie czekaj.
Z żalem odrzucę tradycji wyzwanie.
Mus mi się udać rozwiesić pranie.
Gdy powiesisz pranie – niechaj sobie schnie
Wróc na blog Kominka – rymem zakończ dzień
Pranie dawno rozwieszone
Lecz projekty niezrobione
Do mych ocen wpadnie dwója
Jeśli będę lecieć w CHUJA.
Nieistotne jest słownictwo
Bo w grę wchodzi budownictwo.
Anno przecież budownictwo
to nie wszystko – sama wiesz
tu zamiera piśmiennictwo
w noc poezji, w taki dzień!
Musisz wieczór ten zasilić
Musisz swój dorzucic wiersz
Więc nie załuj jeszcze chwili
Napisz strofę, wiem, że chcesz.
Zimną zapiekankę dzierżąc w dłoni
odsuwam niesforny lok od skroni
i chcąc zapomnieć o roboty kieracie
sprawdzam co tam u Precla na chacie,
co tam u Gromka, Blondyny i vróbla
co u komina (dziś wierszem pisze),
i łykam chciwie utęsknioną ciszę.
Zmęczona jestem dniem ciężkim i długim
i muszę zebrać siły na drugi.
Dlatego teraz, w tej chwili swobody
zjem sobie pyszne truflowe lody.
Od zarania dziejów na blogach Kominka
W każdy dzien poezji właśnie tak jak dziś
Na mych ustach gości waniliowa szminka
na kolanach grzecznie lezy sobie miś.
W zakamarkach mózgu szukam jakichś rymów
W zakamarkach szuflad ciastek szukam też
Z papierosa puszczę białe kłeby dymu
Czy się w kłebach dymu zrodzi we mnie wieszcz?
W okno patrzę – ciemno już za oknem mam
Nocą rymy ponoć lepiej kleci się
zatem dzis dla panów i dla wszystkich dam
taki trzyzwrotkowiec wystukałam żeby wziąc udział
w tym pięknym
święcie
poezji.
Cos frekwencja dzis nie dopisuje.
Studencka brac przed sesja kuje?
Och, jak dobrze juz miec licencjat,
Choc swiat wciaz nie wie, jaki mam potencjal.
Wiersze czytam dziś wieczorem i oczom nie wierzę
Gdzie Iwonki? Czy nie siedzą w dzien poezji na eterze?
Studencka brać nie dopisuje
bo jutro biochemia jest na WUMie
Węglowodany i lipidy
żeby nie klepać starej bidy
wpadłam tu tylko na chwilę
by spędzić czas trochę milej
niestety przyszłam i zaraz pójdę
na kolejną biochemiczną rundę
sedoheptulozo-7-fosforan
czy np. pirogronian
niech nie będzie Wam straszny
bo to gostek całkiem rubaszny
w Cyklu Krebsa jeden ma udział
a o innym nie będę przynudzał(a)
Więc miłego wieczoru wszystkim
tym dużym i tym tycim
śpijcie spokojnie w nieświadomości
jak budujecie swoje własne kości
Dziś sie rymem tutaj plecie
A techniczny na tablecie
Kalisz smutny moi mili
Bo mu członka zawiesili
Gdyż Kwasniewski sieje zamęt
W snach już widzi europarlament
A Rutkowski miał sen proroczy
Przyśnił mu się śliski kocyk
Pewien pan Antoni
Od lotnictwa wciąz nie stroni
Arłukowicz wciąż ministrem
Słuzba zdrowia – Chory system
Słusznie Owsiak ich postraszył
Że zakręci dopływ kasy
A jogurcik mnie dobija
Bo nazywa sie smak kija
Mój Kominku! Mój Jedyny!
Moich marzeń popłuczyny:
Zaplączemy się w satyny,
Zadrżą w tańcu ciał nóżyny,
Nie zaznamy w tym rutyny,
Szykuj Drogi endorfiny!
Ja dziś na allegro na licytacji
Zapomnialam o poetyckiej Kominka imaginacji.
Ten dzień poezji,pełen żądzy oraz herezji
Jest najplodniejszym dniem z dodatkiem finezji.
Każdy chce blyszczec w natłoku rymu
Ktoś się rozbierze,narobi dymu
W tym piątym już spotkaniu nie sączy o kochaniu
Lecz wprost bezwstydne rymy klecone,
Ot takie gołe,rubaszne,spocone.
Nieważne z jakich pobudek pisane
Najważniejsze,że pieczołowicie wyssane
Z pustych,próżnych główek,tępych jak ołówek.
I bawi się gawiedź cała,tańczy sala mała
Kominka glaszczac po kroku raz jeden do roku:-D
Dobra noc
Niech rym ma moc!
Wszedłem tutaj z przypadku czystego
Mało czasu ostatnio, Kominie, Kolego!
Koleżanko nie czuj się odepchnięta
Ja chętnie Cie ten tego i to nie od święta!
Chuć mam potężną, bo dawno nie pukałem
Borze! od miesiąca zeszłego i to ja Stempel pisałem
czas do pracy mnie wygania,
lecz nie odpuszcze wierszowania
ze smiechu cycki na stole
ja im opasc nie pozwole
kominek jak zwykle zapier**** sztuczke
jest pisarzem samouczkiem
jego nikt nie przebije
chocby sie plebs scigal na kije!
Myślę sobie dobry moment
Aby dodać pierwszy koment
Lecz dalekie mi te prozy i zaczynam od pogody
Wieje nuda sypie laikiem i jest slisko nawet rankiem.
Wolę kogos poważniejszego niżeli z tego lasu drzewo
Lubię te komiczne wiersze
Choć nie wierze w dobre Polaków intencje
Wszyscy robią czary mary i chca
patrzec przez różowe okulary
Myślę sobie dobry moment
Aby dodać pierwszy koment
Lecz dalekie mi te prozy i zaczynam od pogody
Wieje nuda sypie laikiem i jest slisko nawet rankiem.
Wolę kogos poważniejszego niżeli z tego lasu drzewo
Lubię te komiczne wiersze
Choć nie wierze w dobre Polaków intencje
Wszyscy robią czary mary i chca
patrzec przez różowe okulary
Nie mogę wysłać tego do was bo piszą mi ze to duplikat jakim cudem pytam skoro to unikat.
Jesli tradycja to rzecz świeta
Powinien byc jeszcze dzień o którym trzeba pamietać:)
zapomniałam, zapomniałam
chryte panie „…” dałam!
mam do przekazania dwa wersety
lecz nie będą dla podniety:
wstydliwszym wyrazów kropkowanie
aniżeli publiczne pupy dawanie
Tak, wiem mój drogi,
nie zawitam już w te progi ..
nie w tym roku, nie w tym dniu
za rok ustawię przypomnienie
by zbierać oklaski, a nie żyć jak cienie
Olsnij mnie Kominku, prosze
co sie stalo dzis w klasztorze,
ze to piatek, niewypada,
ale zakonnica rada.
pan buk z buka wystrugany,
wysmutnialy i zglodnialy,
wisial tam i zerkal smutno,
ze mu rymek umknal dziurka,
przez serduszko.
po cierniczek.
magdalence spadl staniczek,
az chrupnelo srogim batem,
czemu tak sie stalo, zatem?
ale dosc tych dewagacji,
bo juz jestem po kolacji.
niesamowite 🙂 jak poezja może być uderzająca.. i teraz zabierz tu ucznia z czwartej klasy podstawówki za 20 lat i zapytaj „co autor miał na myśli?” 😉