Kominek z MaturaToBzdura – rozmowa o edukacji
Mało medialny temat, ale wyszła nam całkiem fajna rozmowa. Trochę wspomnień o szkole, trochę uwag, trochę wybiegania w przyszłość. Nagrywaliśmy to w zeszłym roku.
Jeden z nielicznych filmów, na których mam moją starą dobrą czapeczkę.
Czapka jest jak relikwia
to jest czapka kolejarza, też mam taką 🙂
Ejj! Chłopi są fajni!
Okej, Chłopi beznadziejni. A co powiesz, Kominku, o 1984 Orwella?
Orwell nie jest lekturą szkolną.
Niestety nie. Chociaż u mnie było tak, że omawialiśmy fragmenty ’84 jak i Folwarku
Masz rację w 100% a najgorsze jest to że każdy wie że w szkole większość tematów jakich się uczymy jest bezsensowna i niepotrzebna ale nikt nic z tym nie robi. Dobrym przykładem jest wypowiedź mojego nauczyciela od historii:
„Panowie, idziemy zgodnie z programem nauczania czyli uczymy się o rewolucji francuskiej i innych głupotach a jak zostanie trochę czasu to powiemy coś o Polsce”
To kurwa sam wyjdź z inicjatywą jak tak bardzo Ci to nie pasuje. Wyciąć i tak już okrojony materiał to dopiero będą lemingi rosnąć. Nie rozumiem mieć problem przebrnąć przez liceum nawet jak się czegoś nie lubi, nie chce sie czegoś uczyć. Ta wiedza nie jest nie potrzebna ani bezsensowana. To wszystko są PODSTAWY PODSTAW z danego przedmiotu żebyś mógł wybrać co robić dalej. Nie przeczytałem ani jednej lektury, na wszystkich testach z historii i wosu ściągałem. Na fizyce udawało mi się podciągać ocene jakimiś referatami na koniec semestru. Nie kosztowało mnie to praktycznie nic czasu pozaszkolnego a przynajmniej wiem w którym kierunku chce się rozwijać i co jest na prawdę ciekawe a i z tamtych przedmiotów coś nie coś wyniosłem, Tak w ogóle to co z tego że nauczyciel nie zdąży Ci czegoś opowiedzieć ? Tak ciężko Ci zajrzeć samemu do książki, wszystko trzeba mieć podane na tacy ?
Wyszedłem z taką inicjatywą, nauczyciel od historii napisał ładny referacik na 3 strony podpisaliśmy się całą klasą poszliśmy do dyrektora i powiedział że mamy jeszcze zebrać 10 tysięcy podpisów żeby można było to oficjalnie przyjąć i wrzucić do kosza 🙂 Spinasz się sam nie wiesz o co ja też przebrnąłem przez technikum bez problemu w przeciwieństwie do ciebie lektury czytałem bo lubię czytać z fizyki nie musiałem podciągać oceny bo lubię ten przedmiot a to co powinienem wiedzieć o historii to wiem. Pisze jak jest że nikogo nie obchodzi że w szkole uczą głupot, że przygotowują nas do życia w świecie który nie istnieje a ty o mało zawału nie dostałeś 🙂
WOS akurat teraz wygląda tak, jak sobie Kominek marzył – oglądanie wiadomości jest często zadawane w szkołach :). I bardzo miło, że ktoś w końcu nie protestuje na nadmiar materiału. I że dorobił się po politologii – pocieszające i zawsze motywujące dla takich humanistów jak ja :).
Sorry Tomku, głupoty pleciesz. Za 2 miesiące będę pisał maturę i akurat jestem na bieżąco z wnioskami dotyczącymi polskiego systemu edukacji. Po pierwsze wszystko zmierza do tego, żeby co roku produkować bandę nic niepotrafiących imbecyli, bo w szkole zamiast się uczyć będą musieli robić teatrzyki i uczęszczać na zajęcia z dyskusji na temat aktualnej sytuacji w kraju. Obowiązkowe zajęcia to nie miejsce na takie rzeczy, gdyż liczną część osób w ogóle by to nie interesowało.
Akurat w liceum masz szansę czytać te nudne książki, bo prawdopodobnie nigdy więcej w życiu nie sięgniesz po tak beznadziejne do czytania tytuły jak „Transatlantyk” Gombrowicza, czy Szewców. I tak, powinno się je chociaż raz w życiu przeczytać, żeby mieć jako takie pojęcie o czymś co uważa się za klasyk.
I nie, nie uważam, że powinno się ograniczać liczbę przedmiotów, gdzie np na profilu stricte humanistycznym praktycznie nic nie wiesz o chemii. Właśnie w słowie ‚ogólnokształcące’ kryje się klucz mówiący, że nawet pisząc maturę z informatyki, wiesz że jak po łacinie napiszą ci gówno na tubce pasty do zębów to nie należy myć tym jamy ustnej.
„beznadziejne do czytania tytuły jak „Transatlantyk” Gombrowicza, czy Szewców.”
Drżyjcie narody! Wywalić Gombrowicza i Witkacego?
Olaboga, jeżeli tak będzie, to podziękuje losowi, ze przyszło mi uczyć się jeszcze w tych nieoświeconych czasach z gorszym systemem edukacji
Nie mów mi, że komukolwiek przyjemnie czyta się neologizmy Gombrowicza, albo analizuje poezję Białoszewskiego 😉
W mojej opinii największym błędem obecnego systemu edukacji jest brak jasno wyznaczonych metod kontrolowania pracy nauczycieli. Są ludzie, którzy robią to z zamiłowaniem, a są tacy, którzy pomimo chęci uczniów mają to w dupie i jedynie ograniczają możliwości rozwoju, jednocześnie zniechęcając do nauki.
Przede wszystkim to tym, którzy robiliby to z zamiłowania bardzo trudno jest dostać pracę w szkole. Przetestowane na skórze własnej i znajomych ze studiów. Ale może kiedyś się uda i będę jakieś dzieciaki demoralizować moim podejściem do edukacji:)
Zatem życzę powodzenia 😉
Ej, ja dzięki liceum odkryłam pasję do analizowania poezji Białoszewskiego i pokochałam Gombrowicza, którego teorie dostrzegam w codziennym życiu. Dzięki nauczycielowi-pasjonatowi… Zdecydowanie powinno uważać się na to, kto nauczycielem zostaje, bo często uczący jest imbecylem, który tylko do przedmiotu zniechęca.
I właśnie chodziło mi o to, żeby NIE WYWALIĆ np gombrowicza. Czytaj ze zrozumieniem.
Nie mogę się zgodzić z twoją wypowiedzią.
Nie rozumiem twojego toku myślenia, że jak nie w liceum, to nigdy się tych książek nie przeczyta. Właśnie jest zupełnie odwrotnie. Ja wiele lektur ze szkoły, choćby wspomnianych „Szewców” odłożyłem na później, czytając zupełnie inne książki. Ustawianie znakomitych, choć trudnych do przetrawienia (w tamtym okresie) książek ciężko zniechęca do nich na całe życie.
„I tak, powinno się je chociaż raz w życiu przeczytać, żeby mieć jako takie pojęcie o czymś co uważa się za klasyk.” – zmuszanie do czytania książek, których się nie rozumie, nie chce czytać, nie ma na nie ochoty do niczego nie prowadzi. Nie wiem o co ci chodzi z tym „uważaniem za klasyk”, bo człowiek albo czyta książki, albo nie, a jak tego nie robi, to po przeczytaniu kilku ‚klasyków’ żadnego pojęcia sobie nie wyrobi.
„Właśnie w słowie ‚ogólnokształcące’ kryje się klucz” – tylko w teorii, w praktyce wiedzieć o wszystkim znaczy nie wiedzieć o niczym.
Z łaciną nie kumam o co chodzi, przecież jest jako przedmiot dodatkowy/kółko – chyba, że chodzi o języki obce – tu jest naprawdę kiepsko w publicznych szkołach.
„w szkole zamiast się uczyć będą musieli robić teatrzyki i uczęszczać na zajęcia z dyskusji na temat aktualnej sytuacji w kraju” – to jest porażające. Co trzeba robić w szkole – uczyć się. Mamy rozwiązanie problemu. Teatrzyki? wtf?
Z tymi teatrzykami chodziło mi o to, że zamiast trenować np matmę, która w większości szkołach leży i kwiczy, będziemy zajmowali się idiotycznymi przedmiotami, jak chociażby istniejące PO, czy przytoczony obowiązkowy przedmiot na którym będzie się dyskutowało o aktualny sprawach krajowych i zagranicznych. W praktyce zawsze wychodzi tak, że tylko niewielki procent uczniów to interesuje. A co do zmuszania do czytania, innego wyjścia nie ma, jeśli chce ktoś wysoko zdać maturę, bo bez znajomości wymaganych tekstów daleko się nie zajedzie.
Może i temat mało medialny, ale za jest to chyba pierwszy wywiad w którym wypowiadasz się nie tylko na tematy, które dotyczą blogosfery.
z całej rozmowy zapamiętam najbardziej figlarny usmiech podczas wypowiadania słow ” na końcówce przyspieszyłem” i fakt że wiesz jak rozmnaża się płonnik
hmm, to po politologii nie mozna sie dorobic? Dziwne. Wystarczy miec troche oleju w glowie 🙂 I kurcze, glupio by mi bylo opowiadac o tym, ze ledwie na 2 wyciagalam w szkole (na szczescie nie bylo tak), ale to chyba jakis trend jest, bo jak z kims rozmawiam to w dobrym tonie jest sie pochwalic, ze bylo sie kiepskim uczniem.
Ale trzeba być tumanem żeby mieć średnią 1,8. Przecież średnio rozgarnięty człowiek bez nauki na ocenach 2-3 przechodzi z klasy do klasy! Widać po gościu, że inteligencją nie grzeszy.
jak dla mnie…. to tumanem jest osoba, która drugiej wytyka szczerość, dystans i pewnego rodzaju swiadomość odnośnie tego co czyni, a co może być źle postrzegane. i ma to w d…
Uczeń szkoły „starej daty”, czyli działającej w systemie czteroletnim i przygotowującej do matury „bez klucza”, mając średnią 1.8 bił Cię na głowę swoją wiedzą, czwórkowiczu z fabryki idiotów.
Też jestem uczniem „starej daty” i jak przypomnę sobie ludzi z mojego liceum którzy byli zagrożeni z kilku przedmiotów to chce mi się płakać. Przecież to były największe tumany w szkole, po prostu półgłówki bo inaczej tego nazwać nie można .
Bo są ludzie i ludzie , ja byłam zawsze jedną z najlepszych uczennic , a kiedyś przy średniej powyżej 4 miałam zagrożenie z chemii . Czemu ? Bo się nie chciało , bo były ważniejsze rzeczy i co z tego , że tym „tumanom” tłumaczyłam czasami co do czego i jakąś podstawową wiedzę miałam , oni mieli 2 a ja jeden , bo mi się nie chciało . Poza tym , moje liceum udowodniło mi , że oceny nigdy nie odzwierciedlają poziomu wiedzy , możesz mieć mierną z jakiegoś przedmiotu i być o niebo lepszy od kolegi z równoległej klasy , który ma 5 bo ma z innym nauczycielem lekcje ,
Ja niestety jestem uczniem szkoły po reformie, zdaję w tym roku maturę. Po prostu widzę, jak o na przykład literaturze (akurat jest to dziedzina, którą się interesuję) potrafią rozmawiać dorośli ludzie, którzy w szkole średniej z języka polskiego mieli wystawioną ocenę 2, a jak rozmawiają o niej moi rówieśnicy, którzy mają z tego przedmiotu same piątki. Stąd się bierze mój pogląd na to, kogo można nazywać tumanem, a kogo nie.
Reymont….nie uczyli mnie w szkle , ze tak sie nachlał, że nie odebrał nagrody, alkoholik….
Byłam kiedyś na rozmowie kwalifikacyjnej w zawodówce. Gdyby mnie przyjęli to uczyłabym przyszłych ślusarzy. Też sobie wtedy pomyślałam, że te interakcje z uczniami to bardzo ważny element edukacji:)
Nie wiem czy miałeś okazję zobaczyć tą animację Kena Robinsona o edukacji, zdecydowanie warto:
Dzięki temu wywiadowi dowiedziałem się, że Boryna to facet!! :O 😀 Nigdy nie przepadałem za tymi wszystkimi lekturami. Nie, że czytać nie lubię bo czytałem zupełnie inne gatunki i to co mnie interesowało. Na języku polskim powinniśmy się uczyć jak pisać cv, podania, skąd się wzięły jakieś wyrazy, ciekawostki językowe, ćwiczyć wymowę a nie rozpamiętywać kanon lektur naszych dziadków. Może kiedyś z tamtych książek można było wyciągnąć rady które były przydatne w życiu, teraz to tylko marnowanie czasu.
Z genialnej książki rok 1984 mieliśmy tylko malutki fragment w podręczniku… Tak samo, żadnych książek wydanych w przeciągu chyba ostatnich 10 lat nie uświadczymy.
I polecam obejrzeć ten filmik 🙂 http://www.youtube.com/watch?v=tVtvCAYBhTg
Słaby miałeś WOS Kominku . Większość tego o czym mówisz mam wrażenie , że już się dzieje . Ja na WOSie nigdy nie miałam historii , zawsze rozmawialiśmy o tym co jest teraz , co się dzieje i jaki to będzie miało wpływ na nasze życie , na przyszłość , co jest mydleniem oczu , a co prawdą. Tak na prawdę wszystko zależy od nauczycieli , ja miałam kilku nauczycieli , których bardzo ceniłam właśnie za to , że nie uczyli nas suchych faktów , uczyli nas myśleć , korzystać ze swojej wiedzy a czasem i niewiedzy , nie umiesz tak , to zrób inaczej , pomyśl , przede wszystkim pomyśl co z czego i dlaczego . A szkoła idąca w danym kierunku ? rocznik 96 rozpoczyna edukacje gdzie np klasa matematyczna ma tzw „blok kierunków humanistycznych” , który zawiera podstawową wiedzę , która z założenia wystarczy im do funkcjonowania w życiu , trochę bagatelizowanie jednego na rzecz drugiego moim zdaniem , lecz dla tych , którzy są zdecydowani , że kierunek matematyczny czy fizyczny jest dla nich najlepszy i śnią po nocach o dostaniu się na najlepszą politechnikę jest oczywiście dobrym rozwiązaniem , lecz druga strona medalu jest taka , że mało jest 16 czy 15 latków , którzy wiedzą kim chcą być i co chcą w życiu osiągnąć .
Wnerwia mnie to, że np. podczas lekcji historii uczymy się o jakimś starożytnym Rzymie zamiast czasów I i II Wojny Światowej. Do tej pory (liceum) nie wiem dosłownie nic na temat czasów Wojny. Jedynie daty 1939 i 1945 znam, bo to się podaje często w telewizji itd. A tak w ogóle to gdzie ten wywiad się odbył?
Teraz jestem w technikum, ostatnia klasa, to był z jednej strony zły wybór, ale teraz nie o tym, a z drugiej dobry. Moja szkoła nie ma dobrej opinii, ale to dlatego, że przyjmuje wszystkich uczniów, bez względu na punkty i dlatego, że wyniki matur są słabe.
Według mnie, jeżeli ktoś chce to może wszystko. A jeśli nie chce to nikt z nauczycieli u mnie w szkole nie będzie mu w tym przeszkadzać. Nauczyciele powtarzają nam, że wkroczyliśmy już w dorosłe życie i to od naszych decyzji i wkładu pracy zależy to co będzie później. Masz ze wszystkiego 1? Ok, twój wybór.
Ale da się z nimi o wszystkim pogadać, o wszystko zapytać, w razie problemów napisać e-mail, a do niektórych nawet zadzwonić.
Rzeczy praktycznych uczymy się tyle, że czasem martwię się czy to wszystko zapamiętam, np;
j. angielski i skróty używane w języku potocznym
ogromna ilość spraw związanych z przedsiębiorczością, na pozostałych przedmiotach dyskutujemy, sami wybieramy tematy które nas ciekawią, oczywiście przy okazji omawiania minimum z podstawy programowej.
Niektórzy nauczyciele zadali nam nawet pytanie, czy chcemy się uczyć wg podstawy programowej, czy tego co nam się przyda w życiu. Wybór był prosty.
Da się?
Chłopi są super. Jedna z najgenialniejszych powieści, jakie czytałam.
Ja na WOSie też miałam bardziej historię i suchą wiedzę teoretyczną niż dyskusje czy choćby informacje o tym, co się dzieje. Najgłupsza rzecz, jaką Ministerstwo Edukacji mogło zrobić, to wprowadzić „klucz” na maturze. Przestała liczyć się wiedza czy umiejętność samodzielnego myślenia, chodziło tylko o to, by naskrobać punkty. W pierwszej klasie liceum byłam w szoku po pierwszym wypracowaniu, bo nauczycielka powiedziała, że wypracowanie bardzo jej się podobało (nie pamiętam teraz, jakiej lektury dotyczyło), ale niestety może mi postawić tylko 4-, bo nie trafiłam w klucz. Nie liczył się ani styl, ani ortografia (w sumie 3 punkty na 25 za całe wypracowanie na maturze). Dlatego też maturę zdawałam na poziomie rozszerzonym, która polegała na interpretacji lektury albo wiersza spoza kanonu, bo, mimo, że też z kluczem, nie wymagała ode mnie uczenia się lektur na pamięć (vide: matura podstawowa). Ze ścianą zderzyłam się również przygotowując prezentację ustną na maturę z polskiego. „Hamlet”. Przychodzę do pani profesor z pięcioma tłumaczeniami i oryginałem (lubię Szekspira) oraz pracami różnych „znawców” służącymi jako opracowania i interpretacje. Pokazuję i mówię, że ja w danym fragmencie nie widzę tego, o czym oni tu piszą, wręcz przeciwnie. Odpowiedź pani profesor: „Gosia, ty dobrze myślisz, ale jeśli chodzi o mówienie, to lepiej mów tak, jak tam jest, bo ci punkty poobcinają”. Rozum umarł…
„szkoła jest do dupy”. dziękuję, dobranoc. a tak chciałam napisać inteligentny komentarz 😀
I Ci nie wyszło…