Gdybym był Hajdarowiczem
Jako blogerowi ciężko mi postawić się na miejscu Hajdarowicza i pomyśleć, co bym zrobił, gdyby jednego dnia moja redakcja opustoszała. Chyba mogę to porównać do nagłej utraty 90% czytelników. Chyba aż tak bardzo bym się tym nie przejął, bo mam całkiem solidne doświadczenie w budowaniu czegoś od nowa i weterani bloga pamiętają, że kilka razy w historii zmieniałem tematykę, co zwykle fatalnie wpływało na statystyki.
W geście solidarności 24 dziennikarzy zapowiedziało odejście z redakcji.
Efekt – czasopismo żyje, ale nie ma w nim kto pisać.
Przyglądam się od dwóch dni trwającej nagonce na Hajdarowicza. Wszystkie portale o tym trąbią, zajmują stanowisko, protestują, dziennikarze przejęli konto na Twitterze, a fani na Facebooku masowo „odlubiają” fan page „Uważam Rze”. Wszystko sprowadza się do tego, że wydawca nie ma prawa wywierać nacisków na dziennikarzy, bo to godzi w ich niezależność, a dziennikarze mają prawo krytykować wydawcę.
No to ja się z tym nie zgadzam.
Z dwóch powodów. Pierwszy to taki, że kto pracował choć chwilę w jakiejkolwiek redakcji, ten doskonale zdaje sobie sprawę, że naczelni, zastępcy, a nawet stażyści i panie Krysie z bufetu są poddawani wszelakim naciskom i im ulegają. Nie korupcyjnym, choć pewnie i takie się zdarzają, ale politycznym, biznesowym, towarzyskim. Czasami komuś się ustępuje ze strachu, czasami z wyrachowania, a czasami z uprzejmości. Nie ma w tym nic dziwnego, bo tak jest wszędzie i gadanina o nieuleganiu naciskom pachnie trochę hipokryzją.
Drugi powód – jeśli wydawca nie ma mieć wpływu na pismo, które finansuje, to kto do cholery ma mieć? Jest różnica między naciskiem, by na łamach nie publikowała persona non grata, a naciskiem, by kształtować taką a nie inną opinię na dany temat. Temu drugiemu jest przeciwny, ale w tym przypadku nie było o tym mowy.
W pełni popieram Hajdarowicza, który nie chciał mieć u siebie Gmyza, kiedy ten ostatnio nie zajmuje sie niczym innym, jak kompromitowaniem siebie i najeżdżaniem na pana Grzesia, określając jego zachowanie „białoruskimi metodami”.
W pełni popieram Hajdarowicza, któremu nie podoba się, że jego własny pracownik publicznie go krytykuje. To jest niedopuszczalne w każdej firmie. Nie sra się do własnego gniazda. Koniec, kropka.
Był jeszcze jeden argument przy zwalnianiu Lisickiego. Ponoć nieefektywnie sprzeciwiał się powstaniu nowego dwutygodnika „wSieci”. Absurdalny argument. Naczelny ma dbać o swoje pismo, a nie zajmować się niszczeniem konkurencji.
Inną sprawą jest, że Hajdarowicz popełnił błąd taktyczny. Nie pierwszy raz zresztą. Kiedy przed blisko dwoma laty „zamknął” dostęp do „Przekroju”, nikt nie wróżył mu sukcesu. Sam pisałem o tym, że ich aplikacja wygląda jak psu z gardła wyciągnięta. Dno. To się nie mogło udać i dziś „Przekrój” jest poza głównym nurtem. Nie liczy się jako tygodnik, bo mało kto go w ogóle czyta.
Biorąc pod skrzydła „Rzeczpospolitą” i „Uważam Rze”, kupił – jak to trafnie określił jeden z blogerów natemat.pl (cholera, nie pamiętam który), „kupił psa z budą”.
Pies, jakby nie patrzeć, medalista, klasa sama w sobie, ale niestety ze wścieklizną. Tam od samego początku były tarcia, nikt nie powitał Hajdarowicza chlebem i solą i było kwestią czasu, aż dojdzie do mniejszego lub większego buntu. Cóż, doszło do rozpierduchy.
Błędem taktycznym było zdecydowanie się na zakup wściekłego psa i danie mu szansy, aby ugryzł w najczulsze dla dziennikarza miejsce – niezależność. O niebo lepszym rozwiązaniem byłoby wywalenie zgniłych jabłek już na samym początku finansowania obu pism, bo że do spięcia by doszło, wiedział każdy głupi. Było nie do uniknięcia.
Mógł wprawdzie poczekać, aż „Uważam rze” zacznie dołować albo puści kompromitujący materiał, tyle że pod wodzą Lisickiego tygodnik miał się doskonale. Mimo że ja nie miałem najlepszego zdania o tym piśmie, to liczby mówiły same za siebie. Ponad 100 tys. nakładu. „Przekrój” nawet w miesiąc tyle nie sprzedaje.
Przyszłość „Uważam rze” nie jest największym problemem Grzegorza Hajdarowicza. On chyba ma ogromny problem ze zrozumieniem, że praktycznie wszystko, co robi w mediach, robi źle. Ma fajne plany, na pewno chce dobrze, ale to po prostu nie działa. Spieprzył Przekrój, „rzepa” leci na pysk, dziennikarze odchodzą, a wokół niego zrobił się solidny smród i już coraz mniejsze znaczenie ma fakt, kto w tym wszystkim naprawdę ma rację. Nawet jeśli on ją ma, to nie potrafi przekonać do niej innych. Najwyższy czas powiedzieć sobie „wszystko spieprzyłem” i pokornie, cierpliwie zacząć budować od nowa. Ja mu życzę dobrze, jakoś zawsze go lubiłem i to się nie zmieniło.
PS Panie Grzegorzu, weź pan się przyjrzyj blogerom. Jest wśród nas wielu takich, którzy mają znakomite pióro i zasięg. Za nimi pójdą czytelnicy. Ja na pewno nie, bo mi wystarczy, że raz w miesiącu muszę weekend poświęcać cały dzień (a czasami kilka) na felieton do Maxima, ale może to jest jakiś pomysł, by dać szansę tym, którzy od lat są doceniani w internecie.
Zakładasz, że celem pana Grzegorza jest dalszy rozwój spółki i rozkręcanie sprzedaży Rzepy. A jeśli celem jest coś wprost przeciwnego?
URz był odrębną marką – i jeśli patrzeć na to pod względem kasy, to Hajdarowicz powinien chłopakom pozwolić pisać co chcą, bo to napędza sprzedaż. To tak jakby się dziwić, że Saturn jedzie w reklamach na MediaMarkt, choć przecież to jedna firma.
Nie jestem zwolennikiem teorii spiskowych. Gdyby chciał rozwalić pismo, zrobiłby to przy innej okazji, a nie wtedy, kiedy naraziłby się na zmasowany i w pewnym stopniu słuszny atak.
Zaraz tam teorii spiskowych (nota bene jakże pejoratywne wybrzmienie ma ten zwrot) to tylko rozważania nad jednym z możliwych scenariuszy. Jeśli miałoby tak być, to okazja idealna po aferze z rzepą. Później już mogłoby nie być tak sprzyjających warunków.
Zastanowiło mnie P.S., ponieważ to wygląda jakbyś chciał by blogerzy byli zauważeni, by blogosfera [hym] zaistniała?
Ty mój Sherlocku 😀
Cpt. Obvious do usług 😀
No a czemu nie, wszystkim to wyjdzie na dobre, a szczególnie Kominkowi. Ktoś musi zostać królem blogosfery,jeżeli ta wzniesie sie na wyżyny 😉
Wyobraziłem sobie gazetę blogerów 😀
Przekrój przy niej byłby tytanem sprzedaży (Domyślam się, kominku, że po prostu niesiadomie pragniesz, aby p. Hajdarowicz kontynuował swoją drogę nieudanych posunięć?). Ciekawe ile osób zapłaciłoby co tydzień 4-5 złotych, żeby poznać opinie środowiska blogerów polskich na gorące tematy. O czym byście pisali? O związkach i sposobach podania makaronu? 🙂
Poprawiłeś mi humor 🙂
Czasopisma o związkach i sposobach podania makaronu sprzedają się od lat znakomicie. Jeśli tylko zrobiliby rozkładówkę to weszliby przebojem na rynek prasowy.
Blogi to nie tylko żarcie i dupczenie.
Chciałbym, żeby mój komentarz nie zabrzmiał jak tekst fanatycznych wyznawców czegokolwiek, ale czy Kominek ma na tyle nudne życie, żeby jak to w Polsce, poświęcać czas na „modlitwe” przeciwko drugiej osobie?
Trzeba pamiętać, że zasięg blogosfery , patrząc na skale kraju, jest słaby. Pytając „Krysię” z warzywniaka o to czy czyta jakiegoś bloga, lub w ostateczności, czy zna jakiegoś polskiego blogera zapewne wprawilibyśmy ją w niemałe zakłopotanie.
Dla mojego(myslę,że moge powiedzieć naszego) pokolenia,które posiada rozmaite urządzenia mobilne z dostępem do internetu kwestie blogosfery skondensowanej w jednym miejscu rozwiązuje jedna aplikacja.
Dla ludzi ,którzy znają internet z opowieści wnuków (trzeba pamiętać troche ponad 60% ludzi w kraju ma internet, już nie wspominając ile % czyta jakiegokolwiek bloga) wydanie kolejnych 5 złotych na cotygodniowe gazetki nie byłoby jakimś dramatem (tymbardziej, że znam ludzi ,którzy czasem nie mają co do gara włożyć, ale dzień bez gazetki, to dzień stracony)
Na koniec dodam, że blogerzy, w przeciwieństwie do wielu celebrytów,których to pełno w „gazetach” ,mają coś do powiedzenia (przynajmniej dla mnie)
Nie dziwią mnie takie opinie, ale naprawdę nie sądzę, że gazeta „blogosfera” miałaby jakąkolwiek siłę przebicia. Kominek, jak i inne blogi, mają „miliardy” wejść dlatego, że są darmowe, a blogerzy nie są znanymi osobami, których opinia mogłaby kogokolwiek obchodzić (tylko kominek się wybija, reszta to bezimienna masa, albo ludzie którzy już wcześniej byli znani). Niemniej z chęcią powitałbym taką inicjatywę, żeby przekonać się, kto ma rację.
I rzeczywiście, blogi nie są tylko o dupczeniu i makaronie (teraz blogerzy piszą głównie o blogosferze, hi hi), ale to niewiele zmienia 🙂
Zresztą, gazeta o blogach (chociaż nie o tym dokładnie kominek pisał – jak sądzę) byłaby zaprzeczeniem idei blogowania
(można tu edytować posty?)
Komentarzy nie zedytujesz.
Ze wszystkich czytanych/słuchanych przeze mnie źródeł bije informacja, że polska blogosfera raczkuje. Porównując ją do tradycyjnych mediów, które są z nami właściwie od zawsze, to prawda, ciężko się nie zgodzić.
Nie mam pojęcia jak blogosfera ma się poza granicami naszego kraju,ale podejrzewam, z racji tego, że jesteśmy „sto lat za murzynami”, ma się zdecydowanie lepiej. Może ktoś wtajemniczony na tyle, żeby wypowiedzieć się w tym temacie,nakreśli sytuacje zagranicznej blogosfery.
Poza tym wiele nowych tworów, nie tylko gazet, na początku kupuje się, żeby zobaczyć co to.Przy odpowiedniej reklamie rzecz jasna. Wiadomo, że wszystkim nie dogodzisz, ale ktoś tam zostanie ( o ile będzie na tyle leniwy,żeby kupować co miesiąc „zbiór” najlepszych wpisów, zamiast śledzić blogi na bieżąco)
Na dodatek ludzie lubią mieć przekonanie, że „przeciętny kowalski” a.k.a bloger X , coś popisze w internecie, i nagle jest w gazecie. Jak jemu się udało to dlaczego nie mnie. Wiele gazet jest przepełnionych opowieściami z życia zwyczajnych ludzi i jakoś ktoś to kupuje 😉 Tak samo te akcje „zwykły bohater” itd. To taka iskierka nadziei na lepsze jutro.
Z tą „darmowością” , źle to brzmi, ale chyba masz racje. Nie twierdze, że popyt na interesującą treść jest zerowy, jednak gazety nie są przeznaczone dla niszy , a większość woli kupić dwa piwa niż coś ciekawego do przeczytania (też może przesadzam).
Póki co możemy dywagować, może kiedyś sie przekonamy 😉
Bzdura,bzdura,bzdura. Czy kazdy redaktor powinien sie zmieniac, swoje zdanie i poglady zawsze kiedy zmienia sie wydawca i naczelny ? Juz wystarczy ze fakt wydaje niemieckie wydawnictwo i nie uswiadczy sie tam art. w jakikolwiek sposob godzace w Dojcze. Ciesze sie bardzo ze odszedl i publikuje w internecie bo zdanie jest jak dupa i kazdy ma prawo je miec. Kominku wyobraz sobie ze Tobie jako blogerowi notabene ktos w pewnym momencie zakazal wypowiadania sie na niektore tematy i schowania swojego zdania do szuflady, piszac pod wydawce. Zostan zatem w tym internecie lepiej.
Naucz się czytać ze zrozumieniem albo przestań komentować tego bloga.
Innego wyjścia nie masz.
A czyż dziennikarz, i to dziennikarz ceniony i do tej pory zaufany, nie miał prawa się pomylić, by już go tak kategorycznie zwalniać? Skoro reszta poszła za nim, a nie za Hajdarowiczem, to ja – do tej pory mająca zaufanie do owej reszty – dołączam do (byłej) redakcyjnej większości.
Dorzucam dwa grosze jako dziennikarz.
Kilka trafnych argumentów, ale porównanie zmiany tematyki bloga do zmiany profilu jednego z najważniejszych medialnych graczy w kraju? Spokojnie, to własnie przez takie zdania padają zarzuty do blogosfery, że to przerost formy nad trescią.
Radzę spojrzeć szerzej na Rzepę, która się kurczy z miesiąca na miesiąc i Parkiet, który lada moment zniknie. Jestem ciekaw dalszych kroków Hajdarowicza, ale cała afera rozbujała się wokół ostatniego miesiąca, a polityka zmian wewnątrz grupy trwa znacznie dłużej
Ja wiem, że jak Gmyz to dla większosci tylko trotyl, ale jest jeszcze wiele lat dorobku dziennikarza sledczego i rozpracowanie np. afery hazardowej. To brak dziennikarstwa sledczego jest jednym z największych problemów polskich mediów i odczujemy to w kolejnych latach.
I słowo o hipokryzji i naciskach. Zapomnijmy na moment o nazwiskach i tytułach. Hipotetyczna sytuacja z cywilizowanego państwa: „Wydawca spotykający się w nocy, przed ważną publikacją, z rzecznikiem rządu”. Naprawdę wszystko w tym zdaniu pasuje?
Tak, wszystko w tym zdaniu pasuje.
1. Blogosfera obejmuje więcej użytkowników (czytelników) niż wszystkie tytuły presspublici łącznie.
2. Wierzyć mi się nie chce, że polityka zmian trwa znacznie dłużej i nikt jeszcze nie podniósł larum. No chyba, że ostatnie akty solidarności reżyserowane są pod publikę.
3. Gmyz Cezary to nie tylko trotyl, ale już z „aferą hazardową” to się odrobinę rozpędziłeś. Jak wszyscy wiemy „afera” zaczęła się od udostępnienia przez CBA stenogramów z rozmów Chlebowskiego, więc o dzinnikarstwie śledczym według jego definicji nie może być mowy.
4. Nawet jako osoba niezwiązana w jakikolwiek sposób z mediami nie mogę uwierzyć, że nie podlegają one naciskom. Dam sobie rękę odjąć, że od prawa na lewo ulegają wpływom, a to przez starą i znaną zasadę, że „nie gryzie się ręki, która Cię karmi”. Ciągłe poddawanie w wątpliwość (czy czasem wręcz zaprzeczanie) wolności słowa w Polsce jest śmieszne. Samo to, że wolno tak powiedzieć jest zaprzeczeniem tego twierdzenia. Paradoks, prawda?
Aż z ciekawości zapytam: o jakim czasopiśmie masz najlepsze, bądź przynajmniej dobre, zdanie?
O wszystkich, poza oszołomami od „to był zamach”.
bo to był zamach… true is true.
Zamach polskiej myśli szkolenia pilotów i organizacji państwowych wyjazdów na polską klasę polityczną.
Nawet jeżeli „URz” w dużym stopniu była siedliskiem oszołomów, to byłoby lepiej, żeby istniała. Przynajmniej tacy ludzie mieli się gdzie wypowiadać, tego typu wentyle bezpieczeństwa są potrzebne.
A o niezależności mediów mogą uczyć co najwyżej na WOS-ie w gimnazjum. Za to dobrze się dzieje, kiedy istnieje pluralizm, bo przynajmniej każdy może znaleźć coś dla siebie.
PS. chyba Ci się popsuł guzik połączenia z fejsem.
Kominku, nie wszyscy poddają się naciskom. Może dlatego, że naczytali się dobrych blogów i wiedzą, że nie opłaca się ulegać, jak np. producent budyniu straszy i znacznie więcej można wygrać na niezależności. Naciski towarzyskie to robią wrażenie na osobach, które za dużo na fejsie przesiadują i potrzebują ciągłego „lubię to”, żeby żyć. A jak czyjeś życie nie składa się ze złudzeń i wie, że lubić to go może własny pies, a nie konkurent zza biurka obok to żyje się łatwiej i naciski nie robią wrażenia.
Jakaś etyka musi być zachowana. Tak jak wspomniał Tomasz Jaroszek, bliskie znajomości właściciela największego opozycyjnego pisma w Polsce z członkami rządu nie powinny mieć w ogóle miejsca. Następuje konflikt interesów. Jestem zdania, że dziennikarze najpierw powinni patrzeć na ręce miłościwie nam panujących, a dopiero później ich chwalić. Tylko tak mogą pomóc – wskażą błędy, rząd podziękuje, poprawi i będzie żyło się lepiej, a jak już będzie lepiej to pochwalą, a rząd po prostu podziękuje.
Wyglądało to dosyć zdrowo – tygodniki prorządowe tj. Wprost, Polityka, Newsweek vs. Uważam Rze. Oczywista przewaga tych lewicujących, no ale to w końcu taki rząd nami włada, więc to dosyć normalne. Gorzej było ze stacjami telewizyjnymi, bo te trzy najważniejsze (TVN, TVP, Polsat) znajdują się w „strefie wpływów” PO. Radia tak samo. Jedynie prasa się broniła. No i następuje sensacja – właściciel Rzeczpospolitej i Uważam Rze to człowiek PO. Jak dla mnie – to niewłaściwe.
Nie chcę tutaj snuć żadnych teorii spiskowych, bardziej chodzi mi o to, że każdy Polak, który sięga po gazetę powinien mieć prawo wyboru. Natomiast w Rzeczpospolitej nie przeczytamy już innych artykułów od tych z Wyborczej, a URze zapewne pójdzie w ślady Wprostu i Polityki. W takim razie, jak ktoś, kto chce wyrobić sobie opinię o polityce/świecie może być zadowolony? Skoro jedynymi świeżymi informacjami będą te przychylne PO? Każdy powinien mieć prawo wyboru rodzaju gazety, a jeśli ktoś chce czytać o zamachu smoleńskim i o przekrętach Tuska, jeśli chce w to wierzyć, to ma do tego pełne prawo. Dlatego nie zgodzę się z tobą Kominku, Hajdarowicz to człowiek, który zrobił wiele złego i jestem przekonany, że bardziej świadomie niż tobie się to wydaje.
W tej chwili można zacząć mówić o podporządkowaniu mediów rządowi, dziennikarze obecnej prasy nie będą starali się wytknąć błędy Tuskowi. Podobieństwa do „Roku 1984″ Orwella zupełnie przypadkowe?
A zwolnieni dziennikarze pozakładają blogi na których nieźle się dorobią, wszyscy zobaczą, że to bardziej się opłaca niż prowadzenie miesięcznika, prasa upadnie, powstaną blogerzy 🙂
Troche to tak przedstawiasz jakby „zli dzienikarze-kumple uwzieli sie na nowego wlasciciela za nic”…
Ziemkiewicz rzucaja troche swiatla na cala afere – http://www.facebook.com/notes/rafał-ziemkiewicz/uważam-rze-czas-odejść/528434477167183
Obiektywnie to był najlepszy tygodnik na polskim rynku – nie było tam żadnego „oszołomstwa”, stawiania karkołomnych tez. Były poważne i ważne pytania. Nikt nie pisał o zamachu, a każdy artykuł skupiał się na tym, co powinni widzieć wszyscy bez zamglonych oczu: rząd dał ciała przy śledztwie w sprawie Smoleńska i ktoś musiał to naprawić.
Zresztą z tym Hajdarowiczem jako wydawcą to nie taka prosta sprawa, tam była masa przekrętów i dziwnych rzeczy przy przejmowaniu Uważam Rze, ale prawdy nie dojdziemy, więc nie ma co na ten temat spekulować. Ja widzę tyle, że typ pod względem biznesowym jest kompletnym idiotą, w praktyce urżnął łeb jedynemu dochodowemu tytułowi w swojej stajni.
Zresztą, teraz jest Lisiecki w TVN24, pooglądamy i czegoś się dowiemy 🙂
O prokopowo-ziomeckim PRZEKROJU i tym nowym pismem W SIECI pisałem na swoim blogu niedawno. Nie da się ukryć że Hajdarowicz działa już trochę po omacku i nie za bardzo wie czego się chwycić. Przekrój może da radę jeszcze się wybić, chociaż sądząc po ostatnich numerach byłby to duży sukces. W SIECI nie ma żadnych szans. Będą go kupować jedynie ci najbardziej radykalni, czyli niewielka grupa w skali kraju. To się nie może udać.
A ja wczoraj lecialem z tym panem z wawy do krakowa lotem lo3905. Siakis taki smutny byl ale towarzystwo mial urocze:)
Z zewnątrz tak to może faktycznie wyglądać… prawda jest taka, że jak komuś ostatnia antyrządowa prasa przeszkadza to robi się zrzutę, wykupuje takie tytuły i pozwala im upaść. To tak jak z polskimi cukrowniami – kupujemy i zatapiamy.
Problem z gazetami i mediami zajmującymi się polityka jest taka, ze nie mozna krytykowac wszystkich partii, a obecnie sytuacja jest taka ze kazdej można cos zarzucić. Ale gazeta musi sie do kogos przytulic, bo jak ani prawo ani lewo to szybko „ktos” tego typu zrodlo inf. zniszczy.
Ależ Hajdarowicz to słup, w dodatku podstawiony przez Grasia. Kupił jedyny sensowny, antyrządowy tygodnik URze na kredyt i zniszczył z premedytacją… W tej kwestii nie ma żadnych wątpliwości.
Polecam cały tekst: http://rafalziemkiewicz.salon24.pl/469147,nigdy-z-hajdarowiczem
Esent, słyszysz pukanie do drzwi? 🙂