21 porad jak zostać podróżniczym burakiem
Moim niespełnionym marzeniem jest, by te porady otrzymywał każdy, kto pierwszy raz udaje się w podróż samolotem.
Tekst tematycznie pasuje wyłącznie do działu Travel Style na kominek.es, ale tam nie piszę w tak dosadny sposób, dlatego wolę opublikować tutaj. Aby zostać podróżniczym burakiem, wystarczy spełnić tylko jeden z 21 zaprezentowanych warunków. Im więcej ich spełnisz, tym większym burakiem zostaniesz.
Dwa kółka, stara, materiałowa, wytarta, z zacinającym się zamkiem, a przede wszystkim taka, którą musisz za sobą ciągnąć. Znak rozpoznawczy polskiego buraka za granicą.
W kolejce do odprawy. Każdemu, kto stanie przed tobą. On zrobi jeden krok, ty zrób dwa. Jeśli kolejka jest na co najmniej 10 minut, zjedz kanapkę przygotowaną na podróż.
2. Właź w dupę.
Przy odprawie nie proś o miejsce przy oknie/przejściu. Pomarudź na pokładzie, że znowu cię posadzili nie tam, gdzie byś chciał.
3. Bądź hazardzistą.
Wyraź wielkie zdziwienie, że nie możesz na pokład wziąć kremów i płynów powyżej 100 ml. Jeśli jesteś matką, weź i rozpłacz się, bo zabierają ci… płyn do płukania zębów.
4. Zasłoń się dzieckiem.
Kilka sztang. I zrób taki polsko-cwaniacki uśmiech, jak to zajebiście, że „tanio” kupiłeś. W rzeczywistości masz palenia na pół roku, a zaoszczędziłeś tyle, ile wydałeś na taksówkę na lotnisko.
5. Kup fajki.
Kilka butelek wódki. Wydasz na nie tyle, ile zaoszczędziłeś nie biorąc wakacji all inclusive, w trakcie których alkohol miałbyś darmo.
6. Kup wódkę.
Na godzinę przed lotem stań w kolejce do bramki. I tak będziesz jednym z ostatnich. I stój jak osioł razem z resztą.
7. Stań w kolejce, baranie!
Jeśli przełożą ci lot, pędź z ryjem do obsługi lotniska i proś o voucher na wodę i kanapki. To będzie zwykła woda i beznadziejna kanapka, ale co tam. Polak jak świnia, zeżre wszystko co darmowe. Nawiasem mówiąc na wodę rzucili się ostatnio blogerzy lecący ze mną na Blog Forum Gdańsk. Tak żłopali, jakby od tygodnia byli przetrzymywani na lotnisku.
8. Bierz wodę, bo darmo dają.
Jeśli odwołają ci lot, stań grzecznie w kilometrowej kolejce do informacji celem przebukowania biletu. Bo po co dzwonić na infolinię i mieć ten problem z głowy w 30 sekund?
9. Pędź za tłumem.
Nie idź do restauracji ani baru. Tam kawa kosztuje co najmniej 5 zł. Szkoda kasy. Walnij się pod ścianą na podłodze i czekaj na samolot parę godzin.
10. Pod ścianę!
Dwa, trzy browarki nie zaszkodzą. Może będzie ci trochę jebało z buzi, ale to przecież problem osób siedzących obok ciebie.
11. Chlej.
Bądź panem swego tronu. Temu, co siedzi przed tobą, wbijaj kolano w plecy, temu co siedzi za tobą, rozłóż siedzenie na całą szerokość. Najlepiej szybko, żeby mu uszkodzić otwartego lapka albo coś wylać.
12. Rozgość się.
Miej pretensje, że twoje dziecko/żona/kochanka siedzą w innym rzędzie.
13. Zjeb stewardesę.
Tuż przed startem wyciągnij bułkę. Najlepiej z salami albo jajkiem.
14. Żryj.
Tuż po starcie wyciągnij drugą. Ogólnie rzecz biorąc na 2 godziny lotu miej przy sobie co najmniej trzy kanapki.
15. Żryj więcej.
Każdy wie, że w samolotach jedzenie jest gorzej niż beznadziejne. Mimo tego niecierpliwie czekaj na obiadek, a kiedy stewardesa zapyta, „kurczak czy wołowina”, odpowiedz „kurczaczek” i zacieraj ręce, jakbyś miał za chwilę zostać obsłużony w talerzu ze złota.
16. Może jeszcze coś zeżresz?
Czego nie zjesz, zapakuj.
Nic bardziej nie symbolizuje polskiego buractwa, jak klaskanie. Jest obowiązkowe tuż po zetknięciu się kół z ziemią.
17. Klaszcz.
Jak przystało na buraka, tłocz się w przejściu i czekaj nawet do kilkunastu minut aż drzwi samolotu zostaną otwarte.
18. Stój jak kołek.
Nie trać cennych sekund życia i stojąc przy taśmie, po której będą jechać walizki, stań przy samym wylocie. A jeśli obok ciebie stanie kilka innych osób, na widok swojej zacznij panikować, przeciskać się, bo a nuż pojedzie dalej i nie wróci?
19. Czatuj przy dziurze.
Po powrocie do kraju będziesz mógł mieć pretensje, że zbankrutowałeś, bo „operator ci naliczył”
20. Nie wyłączaj roamingu.
Tak raz na 10 minut rzuć jakąś kurwą. Trzeba krzewić polską kulturę.
21. Bądź Polakiem.
Ja też byłem burakiem. Całe lata podróżowałem z dziurawą walizką, za pierwszym razem klaskałem i jarałem się zakupami w sklepach wolnocłowych. W sumie to do dziś się jaram, ale nie z chęci oszczędności, ale kupienia słodyczy, jakich nie ma w naszym pięknym kraju. Nie jest wstyd być burakiem. Jest wstyd nim pozostać po przeczytaniu powyższego tekstu.
Konkurs, w którym do wygrania będzie moja książka – w poniedziałek wieczór. Sorry za obsuwę, ale w podróży byłem.
Z tego wszystkiego to się nie zgadzam może z dwoma.
Ale z resztą tak.
Ja ostatnio w wolnocłowym (czy raczej sklepie na lotnisku, bo leciałem w obrębie UE) wydałem ostatnie monety eurowe, których nie chciało mi się targać w portfelu.
Jedyna uwaga, wszystko ostatecznie może być, choć brakuje mi tu ładniejszej polszczyzny, ale rozumiem, że to jest główne skupisko uwagi innych więc ok i punkt 5 dla mnie definitywnie odpada jest zbyt śmierdzący!
A jak dla mnie to wszystkie punkty są w porządku, typowy polak (z opowieści pokojowych w robocie) 🙂
ps. dzieki Tomek, po ciężkim dniu się pośmiać – tego było mi trzeba, dawno nie czytałem tekstu z którego bym się smiał na całe mieszkanie. dzieki 🙂
Każdy punkt jest strasznym obrazem polskiego podroznego, strasznym, bolesnym i prawdziwym. Ja na wszelki wypadek siedzę w domu, dopiero teraz wiem, jak się zachować. Czekam na komentarze, wiele będzie się zaczynało od słów: „no, ale w tym punkcie bym się nie zgodził…” 😉 wiwat Polsko!
Jak ktos duzo podrozuje, a ja latam kilkanascie razy w roku – to wie ze walizka z 2 kolkami przebija ta z 4 o glowe. pomijajac praktyczne zastosowanie – 4 kolka zmniejszaja pojemnosc do zapakowania w srodku.
Wow. Ja latam kilkadziesiąt razy do roku i noszę się z zamiarem kupienia jeszcze mniejszej walizki niż mam teraz, mam wielkością zbliżoną kabinówce.
Na weekendowe wypady taka w zupełności wystarcza. Na dłuższe – trzeba mieć dużą walizkę. Też na czterech kółkach.
zagranico…
…zagranic[‘]… po czterdzieści i cztery razy.
Wybacz ignorancję – nie latałem jeszcze, ale co złego jest w walizce na 2 kółkach, a co dobrego w tej na 4? Nie chciałbym być burakiem, jak już będę latał ;).
Walizkę na 2 kółkach ciągniesz za sobą. Jest to zwyczajnie niewygodne.
Walizka na 4 kółkach może być ciągnięta (jak ktoś jest masochistą) lub może być prowadzona równo z twoim tempem chodzenia, bo po prostu jedzie na tych kółkach. Nie czujesz jej ciężaru nawet jak ma ponad 20 kg.
ok, zgadzam sie z tym, ze jest to wygoda i na lotnisku i ze nie czuc ciezaru. problem w tym, ze wiekszosc walizek tak jak twoja wazy. i nie chodzi o ilosc rzeczy, tylko o wage ich w srodku. a ta takich glupich lotniskach jak to w lodzi, gdzie czepiaja sie kazdych 100g – to ma znaczenie. a ciezko znalezc bardzo lekka (<2kg) walizke na 4 kolkach. jak taka znalazles – to sie podziel 🙂
Czolgista zacznij mieć kilkanaście lotów w miesiącu to porozmawiamy o walizkach.
Kabinówka oczywiście na dwoch kółkach, jednak rejestrowana tylko i wyłącznie na 4, nie rozumiem ludzi którzy idą po lotnisku w tłumie z taka torbą (tak w tłumie, zapraszam do AMS, JFK, CDG, DUS, FRA, w godzinach porannego szczytu). Tylko i wyłącznie w dużym natężeniu spr. sie 4 kółka, ok 2kg ma np witchen superlight czy jakos tak.
Szedłeś kiedyś z walizką na 4 kółkach po bruku prowadząc ją „równo z twoim tempem chodzenia”? A nie przepraszam, ty nigdzie nie chodzisz tylko jeździsz taksówkami (autobusem przecież wstyd).
Buraka nie poznaje się po walizce, tylko po stylu bycia i czytając twój blog dochodzę do wniosku, że właśnie do tego grona się zaliczasz… snobizm wali drzwiami i oknami.
btw. Czy idąc np. w trampkach z marketu za 60zł (choć prócz znaczka wyglądają identycznie jak Lacoste za x10 ceny) jestem burakiem? Dla mnie ten cały lans społeczności ą ę, to jest dopiero buractwo. Zero własnej wartości, bo wartością jest to jak oceniają cie inni lanserzy…. współczuję.
Jak dla mnie tekst nieco wymuszony. No i „buractwo”, „plebs”… To na początku było zabawne, ale zaczyna nudzić.
Puccini za duża? 🙁
Walizka z 4 kółkami jest wygodna to fakt, ale też za tę wygodę się płaci, często wcale nie mało. Biorąc pod uwagę jak każda walizka wygląda po 6-7 lotach (niezależnie od linii, bo walizkami zajmuje się obsługa lotniska) to nie każdy ma ochotę wydawać tyle kilka razy do roku. Ja latam służbowo bo 3 razy w miesiącu, nie zarabiam wiele (gdyby nie loty służbowe to bym nie tyle nie latała) i nie stać mnie na kupowanie 2 walizek za 400 zł. w roku, więc mam dwukółkę. Nie porwaną, czystą i zadbaną, ale wolę uczciwe buractwo w tym przypadku, niż udawanie wielkiej pani na lotnisku z kredytem na koncie na wypasione walizki. Wydawało mi się, że buractwo przejawia się raczej w zachowaniu, a wychodzi, że zastaw się, a postaw się i kup wypasioną walizkę, byleś nie wyszedł na buraka.
Bzdura. Z tą walizką:
http://kominek.es/2011/07/moja-mala-puccini/
zwiedziłem kawał świata, kilkadziesiąt lotów w ciągu 16 miesięcy i choć nie wygląda już jak nowa, to wciąż jest tak samo użyteczna jak pierwszego dnia.
Zgoda, jednak dalej uważam, że buractwo to kwestia zachowania, a nie posiadania. Z każdym z pozostałych punktów się zgadzam, jednak nie z walizką. Nie każdy ma możliwość wyskoczenia z paru setek na porządną walizkę, która wytrzyma tyle lotów. Jeżeli nie występuje u niego żaden z pozostałych 20 przejawów tylko ta nieszczęsna dwukółka, to nazywanie go burakiem byłoby po prostu niesprawiedliwe. Właściciel walizki na 4 kółkach może być większym bucem, pchać się w kolejce, awanturować się w kawiarni na hali odlotów, że kawa kosztuje 16 złotych ( bo przecież on w Toronto tyle płacić nie musiał ). Nie sprowadzajmy tego do zawartości portfela, zostańmy przy zachowaniu.
ty,kominek,cos taki rozlatany?promocje:(
Zydow szanuj gnojku,bo im do piet nie dorastasz…pod kazdym wzgledem.
Obsmiewasz ziomkow;szkopda,ze nie mam okazji „czegokolwiek o tobie..wiedzec”:::::::::
Zgadzam się, chyba autor się trochę zagalopował. Buractwo to styl bycia, a nie zasobność portfela. Można być bogatym i być burakiem, można też mieć walizkę na 2 kółkach i nie klaskać w samolocie.
Ja też poproszę o kurs wybierania walizek!
Co do punktu 14; najlepiej przygotować sobie kanapeczki z kotletem schabowym. Bo i się najesz i wykorzystasz to co zostało z przedwczorajszego obiadu.
ja tylko nie zgodzę się z kanapkami 🙂 samolotwe jedzeni jest tak wstrętne, że wolę jednak miec swoją kanapkę a kto sobie co pomysli to jego sprawa 🙂 Przynajmniej wiem co jem
Aleź oczywiście, że możesz mieć swoją kanapkę. Ale kilka kanapek na 2-godzinną podróż?
no może ktoś ma jakąś specjalną dietę ;P
Też nigdy nie rozumiałam zaopatrywania się w trzy bułki na dwugodzinną podróż. Pomyśl, ile byś zjadł w tym czasie siedząc w domu? Jem wtedy kiedy jestem głodna, a głodnieję zwykle po trzech godzinach od ostatniego posiłku, więc na taką podróż mogłabym nawet nic nie brać.
Wydaje się, że im dalej ktoś jedzie tym więcej bierze przekąsek. Nawet, gdyby mógł w godzinę przelecieć na drugą półkulę, to i tak weźmie ich cały plecak.
A skąd wiesz czy delikwent nie jest w podróży od godzin 10, a to tylko kolejny etap, w trakcie którego akurat zgłodniał? Racją jest, ze powinno się wybierać może mniej „zapachowe” posiłki na takie eskapady.
Dopóki ktoś nie mlaska nad uchem, nic mu się na mnie nie ulewa i nie próbuje ze mną rozmawiać jednocześnie to niech każdy sobie je kiedy chce. Na zdrowie! 🙂
…ty ,taki oblatany..jak widac na krotkich dystansach..
swiatowiec:):):)
Latam czesto o Szwajcarii, i dlatego wolnoclowe to dla mnie raj, szczegolnie z powod whisky z wyzszej polki 🙂 Wie z tym sie nie zgadzam a klaskaniu mowie NIE !!!!
Tekst niby typowo kominkowy ale przyznam, że dodatkowo pomysłowy 🙂 lajkit.
dodajmy: włącz telefon i rozepnij pasy, mimo zakazu, jak tylko samolot ledwo co wyląduje. Poinformuj świat, że wylądowałeś.
Celne to było:-) kilkanaście godzin temu lądowałam w Warszawie. Tuż po wylądowaniu telefony i klaskanie:-
Najbardziej irytuje mnie to beznadziejne ustawianie się kolejkach, na pół dnia przed odlotem. Zawsze dostaję białej gorączki na lotnisku, kiedy ludzie lecący do każdego innego kraju niż Polska normalnie i bezstresowo wchodzą sobie do bramek, a polandia sterczy z całym majdanem, walizkami, żonami, kanapkami, kożuchami, okutani tacy we wszystko co mają w domu, bo nie wykupili bagażu i mają tylko podręczny i przytupując nerwowo z nogi na nogę przygotowuje się do olimpijskiego sprintu do samolotu po płycie lotniska.
A ciekawostka – ostatnio leciałem Lufthansą i jedzenie było o niebo lepsze niż zapamiętałem z LOTu. Nie mam szerszego porównania (za rzadko jednak latam), ale możliwe, że polskie linie mają najgorsze 😉
LOT ma kiepskie żarcie w lotach z USA , chyba że jesteś chasydem i zażyczysz sobie koszerne
Klaskanie to szczyt buractwa. Ciekawe dlaczego nie klaszczą kierowcy autobusu kiedy zaparkuje na przystanku zamiast na słupie.
Iniątko coś dzisiaj szwankuje.
Jakkolwiek zgodzę się na walizkę 4-kołową do równych powierzchni lotniskowych korytarzy, na tyleż sam nie wyobrażam sobie innej walizki niż 2-kołowa na przeboje PKP-owe chociażby. A mówimy także o takich, bo „burak podróżniczy” jest, a nie – „lotniskowy”, co nie?
Nie łapię. Po co ci 2 koła w PKP?
Wręcz przeciwnie. W wąskim korytarzu odwracasz walizkę na czterech kółkach „głębokością zamiast szerokością” wprzód i przeprowadzasz ją bez trudu. Z kolei z walizką na dwóch kółkach działa tylko metoda małych pingwinich kroczków.
No właśnie tez o tym pomyślałem. W PKP 4 kółka są idealne.
Poprawka na kondycję polskie dworców, chociażby. Nie wszędzie wygląda to jak we Wrocławiu po remoncie, dla przykładu. A że jest jeszcze droga DO i Z dworca – tam tez to różnie może wyglądać. By podać przykład Wrocławia w czasie remontu. 🙂
Bierzemy taksę, przecież stać nas!
😉
Milionowa, podałem konkretny przykład Wrocławia właśnie, gdzie kasy były w takiej odległości, żeby upierdliwe było, ale na taksę – jednak za blisko. Inny budynek w ogóle, paręset metrów dalej. Tak było!
Jeśli ktoś ma 4 kółka – niech walczy, może będzie pasować. Ja mam 2 kółka dość spore i na lotnicze przeboje dopiero 4-kołową alternatywę sobie sprawię.
Swoją drogą, Komin, tutaj tego nie ma, ale na fejsie napisałeś, że to tekst dla „lotników” bardziej. I wtedy wszystko cacy. 😛
z 7 się nie zgadzam. w tanich liniach. jak się nie stanie wcześniej to można siedzieć na skrzydle albo przy wc.
10 – lepiej iść w miasto w trakcie czekania. chyba że masz przesiadkę w Madrycie miedzy 13 a 6 rano a w portfelu 5 euro 😀 nie każdy podróżuje na „biznesmena” śpiąc w hotelu***
17 z klaskaniem spotkałam się między lotem z Holandii a kanarami i z Hiszpanii do Włoch. jak leciałam z Włoch do poznania nikt nie klaskał…
a reszta .. się zgadza 😉
Ja to mam szczęście w życiu.
4 loty tanimi liniami. 4 razy wchodziłem jako ostatni. 4 razy (albo 3- nie pamiętam) siedziałem w 3-rzędowym samolocie, mając tylko jednego pasażera obok i wolne miejsce po środku.
Nie wiem też co jest takiego złego w siedzeniu na skrzydle, ale chyba chodzi o widoki.
Tomku,
samoloty widziałem najbliżej na widokówkach, najdalej w podróży byłem w Sieradzu, ale kiedy przyjdzie ta chwila zakupu walizki to nie chciałbym zapieprzyć – więc pokaż mi, proszę, foto takiej burackiej i takiej szałowej bo samo wyliczanie kółek wciąż nie daje mi pewności że myślę o tym samym co ty.
Ad 1. Ciągnij walizę. – co jest złego w ciągnięciu za sobą walizki na kółkach? Jak ktoś potrzebuje wielu rzeczy(na przykład jadąc do Egiptu na nurkowanie) to ciągnięce walizki za sobą jest najwygodniejsze
Ad 2. Właź w dupę. – no to jest straszne, ale można spotkać takie zachowania w sklepie, na poczcie, w aptece. To takie polskie buractwo
Ad 3. Bądź hazardzistą. Mało kto o tym wie, bo nie miał ich kto tego nauczyć. Podejrzewam, że dzieci pokolenia 70-80 już będą lepiej poinformowane w takich kwestiach.
Ad 5. Kup fajki. – ja tam nie widze w tym nic złego choć sam nie palę. Po co kupować coś droższego skoro identyczną rzecz można mieć taniej?
Ad. 6. Kup wódkę. – wakacje = impreza, jak ktoś lubi, jego sprawa, nie patrze się ludziom w zakupy
Ad. 9. Pędź za tłumem. – podobnie jak z miejscami, ludzie o tym nie wiedzą i biegną za tłumem. Większość to debile, nic sie nie da na to poradzic 🙂
Ad 11. Jak ktoś się stresuje bo boi sie wysokości toczemu ma nie pić. W business klasie też podają alkohol. Dopóki ktoś nie jest nawalony i nie robi awantur lub glupich rzeczy(jak 70% wakacyjnych podróżników czarterami :D) to tez mi nic do tego.
Pozstałe punkty to buractwo, rzeczywiście, ale i tak myśle, że wynika to wciąż z faktu, ze Polska to jest kraj z mało rozwiniętą kulturą podróżowania. Zmienia się to, dzięki tanim liniom, tanim wakacjom i łatwością podróżowania.
Wiadomo, że ten tekst jest przerysowany, ale mimo wszystko blisko mu do takiego „samolotowego faszyzmu”. Zgadzam się z większością, że takie rzeczy są na miejscu, ale jestem w stanie zrozumieć, że ktoś tego moze nie wiedzieć, jest zestresowany bo leci pierwszy raz, zbierał na te wakacje kilka lat no.
Najgorsi są nawaleni, agresywni Polacy, klepiący po tyłkach stewardessy, robiących foty w samolocie innym podróżującym(byłem świadkiem!), mówiącym do swoich partnerek: morda szmato, teraz z kolegą rozmawiam(też autentyk) To jest buractwo. A niewiedza do buractwa prowadzi, ale nie zawsze je oznacza.
A propos, we wtorek na wakacje, z czym zrobić sobie kanapki? 🙂
Porządna walizka to podstawa, ale to wiedza tylko Ci, którzy naprawę często podróżują, a nie „niedzielni wycieczkowicze”.
Mi brakuje punktu o spieszących się ludziach.. siedzisz sobie grzecznie w fotelu od przejścia, ale nie.. polaczek ze środka lub co najgorsze spod okna sie baaardzo spieszy, samolot jeszcze kołuje, ale ten juz wstaje, skacze Ci po głowie, musi wyjąc bagaż z góry, bo nie zdąży wyjść z samolotu!!
‚ Ja też byłem burakiem.’ No to nie odbieraj innym burackiego dzieciństwa 😉
A koczowanie pod scianą na dużym, zagranicznym lotnisku i rozglądanie się wokół jak po lunaparku ma swój tramperski urok.
zostałam burakiem przez punkt 14;)
Oj, widze ze znow sie jakimis tanimi liniami z rodakami przejechales… 🙂
Wizzair:)
Ale lubię tę linię. Jakaś taka przyjazna mi się wydała.
Daj znać jakbyś znowu leciał, zrobię Ci śliczne safety demo 🙂
A ja bym dodał jeszcze branie nadbagaży. Na szczęście nie tylko Polacy są burakami. http://natemat.pl/37895,hiszpanka-wyrzucona-z-samolotu-ryanair-za-ksiazke-w-reku
A co jest tak właściwie złego w walizce na dwóch kółkach? Rozumiem jak ktoś lata tylko samolotami to niech ma na czterech, ale nie wszyscy mogą się wozić jedynie w ten sposób.
Ja to w sumie jestem jeszcze gorszy pewnie, bo mam torbę na kółkach a nie walizkę.
Oj Kominek w świetle ostatniej/ostatnich podróży do Londynu nie dziwi mnie ten tekst. Może nie zgadzam się w 100%, ale bankowo powyżej 90-ciu.
Pionierkowy bilans lotniczy:
liczba lotów – 1
poziom buractwa – 0
Chociaż nie wiem, czy to, że nie spełniam ani jednego z tych punktów nie wynika z faktu, że po prostu Kominkowi się pewne rzeczy w wyobraźni nie mieszczą. Nie ciągnęłam walizki, bo gdzie tam, ja i walizka? Ja leciałam z plecakiem z zewnętrznym stelarzem, produkcja chyba jeszcze czechosłowacka czy innego bratniego kraju. Bilet był za 100 zł w dwie strony, więc nie było żadnej rezerwacji miejsc. Wody, ani jedzenia oczywiście nie dawali, zresztą i tak bym nic nie wypiła, bo po doświadczeniach z toaletami w pociągach bałabym się, że przy spuszczaniu wody otworzy się dziura w podłodze:) Za to w czasie 6 godzin czekania na następny samolot nabyłam kawę w barku, wylałam kawę, nabyłam drugą kawę, a także wdałam się we flirt z ochroniarzem. A przynajmniej tak sądzę, bo węgierskiego za bardzo nie rozumiem, ale patrzył mi w dekolt, więc chyba to był flirt, a nie czynności służbowe.
cudny wpis, burak-kominek pewnie nie jest w stanie pojąć takich rzeczy 🙂
Oooo z polskiego buractwa dorzuciłabym próbę przeszmuglowania większego bagażu podręcznego, niż to dozwolone, napakowanego do maksymalnych możliwości (może wódką i kanapkami) i następnie zdziwienie, zaprzeczenie, gniew i rozpacz, kiedy obsługa lotniska informuje, że bagaż za duży i nie można go wnieść :D.
Pracuje dla Brytyskich lini lotniczych i powiem Ci ze to nie nic wspolnego z pochodzeniem, wiele tak robi rowniez brytyjczykow
5 porad, jak zostać Hipsterskim Podróżniczym Burżujem:
1. Przed odlotem dobrze się trochę polansić w Starbucksie tudzież lotniskowej restauracji, gdzie można zjeść lunch (czytaj: taki warszawski obiad) za cenę równą dziesięciokrotnej wartości składników
2. Czekając na boarding masz też ostatnią szansę pozałatwiać kilka biznesowych spraw na swoim laptopie/iPadzie/iPhonie, no bo potem przecież trzeba będzie przeżyć półtoragodzinny lot bez dostępu do internetu, facebooka, twittera i istagramu!
3. Nie zapomnij oznaczyć się na fejsie na lotnisku Okęcie/Modlin i wspomnieć celu swojej podróży
4. Jeśli lecisz na wakacje (Egipt/Turcja/Tunezja) to oczywiście hotel przy plaży – bransoletkę all inclusive noś dumnie i uwieczniaj na wszystkich fociach. Po powrocie mów o tym, jakim to wielkim podróżnikiem jesteś, przecież byłeś 2 tygodnie w Egipcie (i nawet poznałeś kilku prawdziwych Arabów)
5. Nie przyznawaj się do żadnych spotkanych w podróży Polaków. Mów po angielsku do stewardess, nawet jeśli lecisz LOTem
Pozdrawiam 😉
PS. Najbardziej „polskie” jest narzekanie na „polaczków”
nic dodać nic ująć:)
Raczej jak być hejterem. Zostaw w spokoju tych, co lubią Starbucksa i sprzęt od Apple. Raczej ci nie wadzą. Jak nie lubisz tych produktów, używaj innych. Gwarantuje ci, że żaden iPhonowiec nie strzeli ci w pysk za to, że masz Nokię.
Myślę że wytarte dwukołowe walizki nie są bardziej szkodliwe od produktów Apple – ale przecież chodzi o komentowanie pewnego zjawiska (jedni hejtują polaczków, inni „wielkich światowców”) 🙂
tak, ja wręcz jakoś tak dziwnie większą sympatię czuję do przeciętnego osobnika ze starą prymitywną walizką niż takiego z jabłkowym sprzętem w łapie…
O, jak dziecko mnie keidyś zapyta, co znaczy powiedzonko „uderz w stół, a nożyce się odezwą”, to pokażę
twoją wypowiedź. Powiedz, czy tobie wadzą ci z walizkami dwukółkowymi? (oczywiście pomijając fakt, że producenci takowych produktów nie są twoimi sponsorami) Nie, a też o nich piszesz. Ergo – też jesteś hejterem, na dodatek bez polotu, w przeciwieństwie do Jadźki.
dobre 🙂 komentarz rozbawił mnie bardziej niż sam tekst..
Genialny komentarz. O ile zgadzam sie z Kominkiem w kilku kwestiach to warszawskiego lansiarstwa tez nie lubie.
HA;HA Jadzka Super!!!!!!
zgadzam się!
heh, ale ładne, krótko, ale treściwie i bezlitośnie prawdziwie, dla takich komentarzy warto zaglądać nawet na blog kominka-buraka 🙂
Nie związane z podróżą samolotem, ale co tam:
Ucz wszystkich obcokrajowców beznadziejnych polskich wierszyków (np. dobra dobra zupa z bobra)
22. Zrób sobie zdjęcie. koniecznie! I stewardessie, jak macha łapami i pokazuje, gdzie maski tlenowe.
23. Zacznij gadać na głos o Smoleńsku i wraku, i pomyleniu ciał. Z góry bardzo dziękuję.
Przed pierwszą podróżą samolotem się nasłuchałam, że nasz naród to największe buractwo, że zachować się nie potrafią, nastawiłam się co najmniej jak na spektakl, a tu dupa! Kolejka ustawiła się dopiero jak otworzyli gate’a, nikt nie jadł kanapek, żadnego klaskania, a przy lądowaniu w Poznaniu warunki koszmarne: deszcz, mgła… Tupolew by poległ. Normalnie czułam się zawiedziona!
Ale jedna pani w drodze powrotnej po prostu zabiła mi ćwieka! wypchała walizę, że prawie pękała w szwach… oczywiście w koszyku się nie zmieściła, kazali jej iść wykupić bagaż, a że rzecz działa się w Bolonii, a kobieta ani po angielsku, ani po włosku, trza było tłumaczyć. Jak się dowiedziała, że ma za bagaż płacić krzyknęła oburzona, że „nie po to Rayanairem lata, żeby na bagaż więcej niż na bilet wydawać, jak za darmo można” i dawaj połowę walizki na siebie, żeby się tylko do koszyka się zmieściła… no żenada na pół lotniska!
Jakiś czas temu rozmawiałam z przesympatyczną panią po 50 o klaskaniu w samolotach. Zaczęła rozmowę mniej więcej tak: „Ale Polacy się schamili teraz. Kiedyś jak latałam do Grecji, zawsze po wylądowaniu dziękowaliśmy pilotowi oklaskami za bezpieczne posadzenie nas na ziemi. Teraz to już nikt nie klaszcze, gdzie się podziała ta kultura latania?”. No ni cholery nie dała sobie przetłumaczyć, że jak fryzjerka wymodeluje jej włosy, to się nie klaszcze na fotelu, a jak listonosz wrzuci list do skrzynki, nie upuszczając go uprzednio, to też mu się nie dziękuje gromkimi brawami.
Biorąc pod uwagę np. poziom telewizyjnych programów rozrywkowych, gdzie ludzie ciągle klaszczą, bardziej sensowne wydaje mi się jednak klaskanie pilotowi czy nawet fryzjerce.
I jeszcze 22. Włącz telefon: Włącz telefon, jak tylko ustaną oklaski na pokładzie (mimo że samolot jeszcze kołuje i pilot/obsługa ponawia prośbę o niewłączanie jeszcze telefonów), napisz/zadzwoń do wszystkich, żeby NA PEWNO wiedzieli, że już wróciłeś z Twoich super wakacji, a następnie odpowiednio głośno rzuć komentarz w stylu „ejjj, dopiero wylądowaliśmy, nie?, a już 20 osób polubiło moje nowe miejsce zameldowania na fejsie. Ale ludzie to są, nie?” i pomachaj trochę swoim super wyczesanym telefonem DOTYKOWYM!
I tu wypowiadają się znawcy i ci, którzy odbywali „wielkie” podróże – 2, 3 godziny w samolocie… Buraki, cwaniaki, wszystkowiedzące wieśniaki. A tak naprawdę, to większość z was, to w dupie była i gówno widziała.
” Klaszcz.”
Ponoć LOT przy lądowaniu włącza klip Piotra Rubika Niech mowia ze to nie jest miłość. Jak twierdzi prezes spółki: ma to pomóc rodakom klaskać rytmicznie i z większą wrzawą.
::DOBRE
#6 – a gdzie znajdziesz lepszą? Znajomi często wręcz domagają się przywiezienia polskiej wódki.
#11 – jeśli myślisz, że to polska specjalność, to jesteś w dużym błędzie. Po piwku lepiej się śpi/znosi turbulencje czy po prostu zwykły strach. A z tym smrodem to przesadzasz, albo robisz #2, albo masz niezwykle wyczulony węch.
Kompletnie narąbany gościu próbował siąść obok mnie, gdy leciałem dwa dni temu do Anglii. Gdyby to zrobił, poprosiłbym załogę o przeniesienie mnie na inne miejsce lub wyprowadzenie delikwenta z samolotu. Pić to trzeba umić, a nie że burak wchodzi na pokład totalnie nawalony. Nie cierpie zapachu alkoholu i o ile nie przeszkadza mi jak ktoś sobie strzeli piwko, to razi mnie pijaństwo.
o tak zgadzam się w 100% z tekstem.. chociaż co do pchania się do wyjścia i czekania w przejściu też zdarzyło mi się czekać w przejsciu ale tylko i wyłącznie przez to iż miałam krótki odstep czas pomiedzy moimi lotami trzeba było się spieszyć na kolejny samolot.
Poza jednym punktem się zgadzam – kilka linii oferuje przyzwoite jedzenie przynajmniej w pierwszej klasie.
W drugiej jest różnie choć w tureckich(np Freebird i TA) o dziwo było na poziomie knajpy na mieście(nie tak dobre jak domowe ale nadal jadalne)
Też pierwszy raz klaskałam w samolocie… ale teraz jak latam, to tylko prawie nikt już nie klaska… no, chyba że lecą Norwedzy. Oni uwielbiają klaskać ;]
Wersja autokarowa jest inna z natury ale tym samym bardziej żałosna !!! Żryj i naświń gdzie popadnie !!!
Polaki – Biedaki – Cebulaki traktujące podróż samolotem jak high-life-all-inclusive-luksus podróż…I ta kwestia z walizką – och.
Wyłapałeś prawie wszystko, choć jako matka, co to z niemowlakiem lubi na wakacje wyskoczyć, dodałabym jeszcze 2 punkty. Wpierdzielaj się w kolejkę do odprawy bagażowej matce z małym dzieckiem na rękach, pomimo, że na tablicy przed Tobą, mega czcionką informują – iż rodzice z MAŁYMI dziećmi mają pierwszeństwo. A gdy przypadkiem takie dziecko w tejże kolejce zapłacze – kiwaj też głową z pożałowaniem i szepcz do współpasażerów „gdzie oni takie małe dziecko ciągną, przecież biedak się męczy”… Aha, i jeszcze jedno. Gdy przypadkiem, w drodze powrotnej, po wyjściu z transferującego autobusu zmienią Ci gate’a – przeskakuj na złamanie karku pomiędzy linami wyznaczającymi kierunek przejścia, nie zważając na to co pod nogami – bo po bagaże nie zdążysz.
czytanie tego tekstu w pracy, kiedy w biurze jest cicho i każdy jest skupiony nad swoimi obiwązkami nie było dobrym pomysłem ;d co najmniej połowę z tych porad miałam ‚przyjemność’ poczuć na własnej skórze w czasie moich podróży 😉
nie wiem na jakie all inclusive latasz-ja byłem raz na Teneryfie z Itaką- alkohole do wyboru: wódka, wódka o smaku tequili, wódka o smaku whisky, gin, tanie piwo, stołowe wino i wszystko to musisz sobie sam pomieszać. Nigdy więcej, już wolę zamówić sobie drinka jak człowiek w barze. Przynajmniej żona mi nie jęczy, że „po co będziesz wydawał 2 euro, nie możemy wrócić i napić się w hotelu?”
I przynajmniej mogę zjeść w lokalnej restauracji lokalne potrawy a nie z hotelowego menu pod Niemców i Anglików, tj jajko, bekon, parówki etc
wszystkie alkohole podawane w tzw. „all inclusive”są z jednej beczki,tj. tubylcy robią bimber i z tego potem pseudo alkohole.
Byłam na all inclusive w Turcji. No i rzeczywiście było kiepsko. Wina czerwonego, białego i różowego tylko po dwa rodzaje, gin, wódka, rum, tequila, malibu, whisky, raki (?) i jeszcze kilkadziesiąt alkoholi których nie pamiętam. A i kilkanaście rodzajów likierów. No i jedno piwo.
All inclusive all inclusive nie równe.
Ostatnio w Lufthansie kucharzem był zdobywca 3 gwiazdek Michelin, więc nie wiem skąd teoria o powszechnie słabym jedzeniu w samolotach.
Znajomy, który sporo lata wspominał, że przy sposobie z jakimi obsluga obnosi się z bagażami, te z 4 kółkami, które są bardziej wystające mogą zostać częściej wyłamane. Oczywiście wygoda, szczególnie w PKP przebija wszystko.
8 i 14 rozwaliło mnie na łopatki 😉 nie wiem jak ty, ale lubię wizzair, latam nim co najmniej 2 razy do roku i jeszcze nigdy mnie nie zawiódł, choć za każdym razem występuje każde z 21 punktów 🙂
KONIECZNIE muszę kupić nową walizkę.
KONIECZNIE 🙂
nie sadzilam, ze w 21 wieku, korzystanie z samolotu, moze byc tak bardzo ekscytujace 🙂
@Czerwona Sukienka, dla first class pasazerow Lufthansy gotuja wylacznie gwiazdkowi kucharze i nie jeden, a kilku, w koncu jak sie w takim A380 placi 12 tysiecy euro za przelot, soczkiem pomidorowym i kanapka od LSG Sky Chefs, pasazerowi sie geby nie zatka 🙂
I co chciałaś tym dodać do mojej wypowiedzi, bo nie bardzo rozumiem? Chyba, że dyskusja dotyczy tylko Ryan Airów i innych Wizzairów, ale na tych liniach się świat nie kończy…
ps. nie dane mi bylo widziec jeszcze crew z Lufthansy z walizkami na czterech kolkach :)))
Chyba kompleksy masz. Pierwszy raz wszedłem na „kominka” i trochę jestem zażenowany. Sprawdźmy, czy we wszystkim jesteś taki światowy
Oooj, jakie odkrywcze! „Nie jest wstyd być burakiem. Jest wstyd nim pozostać po przeczytaniu powyższego tekstu.” Jakim trzeba być zadufanym w sobie dupkiem żeby powiedzieć coś takiego…
I LIKE YOU:)
Pracowałem na „wolnocłówce” i zdążyłem co nieco zaobserwowac. Co do zakupów… Polskie fajki są naprawde tanie porównując z Europą. Ludzie lecący do WIelkiej Brytanii, Irlandii kupowali je na potęgę, żeby sprzedać po znajomych z zyskiem. Całkiem racjonalne zachowanie. Nie rozumiem ogólnego jarania się wolnocłowką skoro w obrębie UE od 1999 roku jej nie ma. A ceny sa porażające wrecz jak na takie cudo jak Żubrówka. Co do picia piwka… Wychodzi na to, ze jestem burakiem, bo lubię sobie golnąć 2 browarki przed lotem, o ile mam czas. Co do klaskania i wlazenia w dupe sie zgadzam. DLa mnie to jest nierozumiale. O ile probuje usprawiedliwic to, ze ludzie chca walczyc o miejsca w Ryanairze… ale oni potrafia stac w kolejce na samolot czartoerowy, majac wykupione miejsca!! (O ile trafili juz do wlasciwej bramki, bo „hurgadowcy” maja hobby bładzic). Ogolnie duzo przesady w tym tekscie, czuje sie dotkniety, moze dlatego 🙂 Pzdr
Pracowałem na „wolnocłówce” i zdążyłem co nieco zaobserwowac. Co do zakupów… Polskie fajki są naprawde tanie porównując z Europą. Ludzie lecący do WIelkiej Brytanii, Irlandii kupowali je na potęgę, żeby sprzedać po znajomych z zyskiem. Całkiem racjonalne zachowanie. Nie rozumiem ogólnego jarania się wolnocłowką skoro w obrębie UE od 1999 roku jej nie ma. A ceny sa porażające wrecz jak na takie cudo jak Żubrówka. Co do picia piwka… Wychodzi na to, ze jestem burakiem, bo lubię sobie golnąć 2 browarki przed lotem, o ile mam czas. Co do klaskania i wlazenia w dupe sie zgadzam. DLa mnie to jest nierozumiale. O ile probuje usprawiedliwic to, ze ludzie chca walczyc o miejsca w Ryanairze… ale oni potrafia stac w kolejce na samolot czartoerowy, majac wykupione miejsca!! (O ile trafili juz do wlasciwej bramki, bo „hurgadowcy” maja hobby bładzic). Ogolnie duzo przesady w tym tekscie, czuje sie dotkniety, moze dlatego 🙂
Ale o co chodzi z tym nie wyłączaniem roamingu? Przylatuję z zagranicy. Włączam telefon po wylądowaniu w Polsce. Telefon loguje się do sieci macierzystej. Skąd niby te dodatkowe opłaty?
Ja dodam jeszcze 22. Miej pretensje do obsługi lotniska, że nie słyszałeś jak cię wołają po nazwisku, bo samolot odlatuje. A jak jesteś w Mongolii, to miej pretensje, że skąd masz wiedzieć, jak twoje nazwisko brzmi po mongolsku. I żądaj rozmowy z przełożonym, pokoju w hotelu, darmowego przebookowania i – jak prawdziwy Polak – zwrotu pieniędzy.
Z tym klaskaniem to trochę mit. W tym sensie, że niby Polacy tylko i że niby często. Spotkałem się z tym raptem kilka razy, nigdy na połączeniach wewnątrzkrajowych, a największe brawa słyszałem po locie Lizbona-Frankfurt. Że to buractwo to fakt, ale że typowo polskie to się nie zgodzę.
Tematu walizki nie potrafię zrozumieć. OK, 4 kółka wygodniejsze od dwóch, ale żeby to zaraz świadczyło o buractwie?
proste: dla jednego buraka buractwem będzie telefon bez owocowego loga, dla drugiego bez pasków ubranie, dla kominka — walizka bez czterech kółek
Kierując się tokiem myślenia Komina trzeba nazwać wszystkich którzy nie maja kombi burakami bo kombi takie wygodne. Słabe. Każdy wybiera to co mu bardziej pasuje. Mam 2 walizki. Jedna szmaciana na 2 – używam jak potrzebuję trochę więcej miejsca ponieważ ma opcję zwiększenia ładowności i nie jest sztywna. Druga mniejsza 4 kółka zabieram jak jadę na 1, 2 dni. To znaczy, że co drugi raz jestem burakiem ehhh.
no jak ktoś lubi te swoje 2 kółka, to niech sobie je wozi. w czym problem? dla kominka to buractwo, serce go zaboli jeszcze ze dwa razy, świat się nie zawali. dwa kółka go spokojnie udzwigna.
nie rozumiem co jest złego w oszczędzaniu. tak samo nie widzę nic strasznego w piciu wody i jedzeniu…
zgodzę się może z paroma punktami, na przykład tymi o staniu w kolejce i pchaniu się do drzwi.
czasami nie warto czekać na koncu kolejki przed wejściem do samolotu. bo może pojawić sie problem ze znalezieniem miejsca na twój bagaż podręczny. chodzenie wzdłuż całego samolotu w poszukiwaniu wolnej przestrzeni wcale takie fajne nie jest. obsługa pomoże ci dopiero jeśli faktycznie nie będzie miejsca nigdzie. wtedy zabiorą go i wstawią do miejsca im tylko dostepnego. ale może też skończyć się tak, że będziesz musiał siedzieć ze swoim bagażem wciśniętym gdzieś pod albo obok fotela. trudno mówić wtedy o komforcie podróżowania.
Zgadzam się z autorem w 100% ! Ogólnie Polacy to buraki.Często wstyd mi jak widzę co robią poza Polską.Walizki są najgorsze:głośne,stukają,właściciele nie patrzą się na innych,a tylko srum ….pod nogi innych ludzi.Zabić się można.Nie macie plecaków?
aaaa …klaskanie w samolocie…..upokarzające!! Dlaczego to buractwo nie klaszcze jak zatrzymuje się autobus,samochód,itp? To taki sam środek transportu jak inne!! Głównie buractwo klaszcze na rejsach charterowych.Ledwo co nazbierali na „ol inklusiw” to myślą,że są najważniejsi,postradali rozumy.
Szok! Ostatnio wracałem z Paryża i co? i nawet nie klaskali:)
Z punktem 6 się nie zgodzę, zależy jeszcze gdzie się leci. Bo jak do EU to ok, ale gdzieś dalej? Bardziej się opłaca bo alkoholu w all inc. często nie da się pić.
Generalnie dobry tekst. A będąc miesiąc temu w Londynie dobry tekst usłyszałem:
„Po czym poznać polaka?
Po plecaku
A polkę?
Po Ciapaku”
Coś w tym jest. Każdy jeden z plecakiem praktycznie to był nasz człowiek 😛
Coś komuś pomyliło się. Prawdziwe plecaki noszą globtroterzy,plecaczki nie.Walizki ludzie ułomni.
Z tekstu i komentarzy od razu można wnioskować, że gawiedź ( wraz z panem Kominkiem ) lata wyłacznie tanimi liniami.
Co do kanapek- nie wolno przekraczać bramek z kanapkami, obsługa wszystko zabiera. Można kupić w strefie bezcłowej i wnieść do samolotu.
Co do jedzenia w samolocie, polecam linie Quatar Airways, Singapur Airways, Sri Lankan Airways, Delta Airways itp.., tam jest prawdziwie smakowite jedzonko, w LOT tylko ostatnio bułki albo Prince Polo.
A prawdziwy pasażer I klasy, wierzcie, nigdy by nie zwrócił uwagi, czy walizka ma 2, 3 czy może 5 kółek. To jest poza jego percepcją, bzdet, na który żal zwracać uwagę.
Wiesz, kominek udzielił kilku wywiadów dla wiejskich telewizji regionalnych, przeleciał sie 3 razy samolotem, po 35 latach żebrania od mamusi w końcu ma jakiś swój grosz i teraz uważa się za MEGAGOŚCIA!
Boże a teraz widzę w ostatnich komentarzach, że jeszcze noszenie plecaka to kolejny objaw buractwa… Jacy Wy jesteście zakompleksieni i ułomni! ŻAL!
Zgadzam się z Tobą.
Nie ważne ile kółek ma walizka, ważne, że nie noszę cały czas bagażu „na plecach”.
Jak nie mogę jeść „kupkakesów”, bo jestem na diecie to jadam przygotowane w domu, bezpieczne dla nie kanapki! Nie ze śmierdzącą kiełbasą i jajkami, bo też nie lubię tego zapachu.
Płacenie 10-15zł za filiżanę lurowatej kawy to przesada!
Nie uważam także, by grzeczne poproszenie o miejsce przy oknie było „buractwem” – jestem ciekawa świata i uwielbiam patrzeć z góry na mijane miejsca.
Jak się Panu Kominkowi nie podoba to do bussines class won!
NIE ZEBRAL U MAMUSI:::
to „bloger” cala geba,zarabia na necie…wygadaniem i bezczelnoscia,ma parcie….:)
Quatar Airlines – the best!!! Zgadzam się.
Ale i tu, w locie do Kataru (a już myślałam, że tu mnie polactwo nie dopadnie) – dwóch pijanych rodaków, zaraz za mną (borze, dlaczego???) party time… chamskie komentarze, podrywanie stewardessy, nie dali zasnąć ani na chwilę, awanturowali się ze wszystkimi wkoło. Koszmar.
OD SPA NIA JEST WYRO A NIE SAMOLOT
I NIE PODSLUCHUJ BLIZNICH
No właśnie podsłuchiwać nie musiałam, bo darli się na cały samolot. Lot był w nocy. 9h. Drzemka wskazana. Ale masz rację, mogliby jakieś wyrka zainstalować! byłoby mi zdecydowanie wygodniej
ani ciekawe, ani odkrywcze, niech sobie każdy podróżuje na własny sposób. A może podróże z plecakiem są najfajniejsze? Czyli zepsujmy sobie kręgosłup 😉 Ja mam dużą walizkę, na kółkach, bardzo jestem z niej zadowolona, biorę sobie kanapki – nie z jajkiem, a z serem, bo mi nie smakuje „kurczaczek” i nie uważam się za buraka, a skoro ktoś ma z tym problem to współczuję zaśmiecaniem sobie głowy takimi sprawami 🙂
Nigdy nie zrozumiem polskiego buractwa. Większość z tych rzeczy jest tak oczywista, że aż boli. Tylko przy kanapkach się nie zgodzę. Czasem potrzebujemy zjeść; nie obnośmy się z tym i problem z głowy 🙂
A ja myślę, że typowym polskim buractwem jest wytykanie innym ich „nieobycia” plus ogromna chęć zostania zakwalifikowanym do grupy „świadomych i światowych”. Ja też sporo podróżuję i nie zauważyłam, żeby Włosi, Niemcy, Francuzi czy Chińczycy tak się spinali tym, żeby dobrze wypaść na lotnisku i broń Boże nie zostać odebranym jako burak. Żyj i daj żyć innym. Jeśli ktoś ma ochotę się nawalić przed lotem – proszę bardzo, byle nie robił zadymy. Ale hitem w samym sobie jest ciągnięcie walizki – prawdę mówiąc przez łeb mi nie przeszło, że to jakieś podróżnicze faux pas. Typowo wieśniackie wydaje mi się pozbawianie się naturalnych zachowań, bezkrytyczne oglądanie się na inne nacje, bo oni tacy światowi i super, a my to zaścianek i prowincja UE.
Nie wspomnę nic o stylu Twojego pisania, jest to Twój pierwszy post jaki przeczytałam i jestem zażenowana, ale wygląda na to, że ma swoich zwolenników, więc nic mi do tego. Jak dla mnie typowo buracki. Nie zadzieraj nosa, bo naprawdę nie masz powodów. Prowadzisz bloga, God damn it.
Po paroletnim pobycie w Stanach zauważyłem bardzo fajną cechę tutejszych ludzi: brak kompleksów.
Żaden szanujący się Amerykanin nie przejmowałby się, że ktoś o nim pomyśli jak o buraku jeśli będzie klaskał po lądowaniu.
Żaden Amerykanin nie przejmie się, że ktoś pomyśli „ale ten burak żre”, jeśli zabierze na dwugodzinny lot więcej niż jedną kanapkę. Co to w ogóle kogo obchodzi?
A już kompletnie nie wyobrażam sobie, żeby komukolwiek w USA zrobiło się wstyd, że ma zwykłą, materiałową, dwukołową walizkę, zamiast bajeranckiej, „jedynej słusznej”, czterokołowej.
Amerykanie zwyczajnie nie przejmują się tak błahymi sprawami, jak te z cyklu „co sobie obcy ludzie na lotnisku o mnie pomyślą” 🙂
zgadzam sie calkowicie. w nosie maja co inni sobie o nich pomysla.
czasami wychodzi ze mnie ‚polaczek’ i zastanawiam sie co 200 kg pani myslala jak zakladala obcisle legginsy ale zaraz potem odchodze i w nosie mam. Jak jej wygodnie niech nosi na zdrowie.
Nie tylko Amerykanie – to samo można zauważyć u Skandynawów i Finów: Nie spinają pośladów, mają w nosie to, co myślą o nich inni (w sumie nawet nie mają tego w nosie, bo w życiu nie przypuszczaliby, że ktokolwiek mógłby o nich cokolwiek pomyśleć). Uwielbiam północ za to, że można zarówno paradować w dziurawych butach czy uprawiać dżoging w kreszowym dresie jak i nosić na co dzień wieczorową suknie oscara de la renty i absolutnie nikt nie zwróci na nas uwagi.
Kiedy Polak zajmie się sobą, a nie ilością kółek w walizce, czyjąś kanapką, żałosnym (w jego ocenie) imidżem drugiej osoby? Kiedy Polak przestanie uważać się za SPECJALISTĘ w dziedzinie wszystkiego?
Pingback: Komin, ależ to jest płytkie « dobrze wiem
Mam o tyle szczęście, że jeśli już latam, to zwykle gdzieś dalej, lotami transferowymi, więc z Polakami w samolocie muszę się pomęczyć godzinę-dwie (tyle ile trwa lot do Frankfurtu/Londynu), a potem już lecę sobie w kulturalnych warunkach z ludźmi, którzy wiedzą jak się zachować. To primo. Secundo, wszystkie opisane zachowania występują raczej w przypadku tanich linii, w „normalnych” zetknęłam się tylko z klaskaniem. A tertio, naprawdę nie wiem co jest złego w solidnej walizce z dwoma kółkami, ciężaru nie czuje się dokładnie tak samo, a jest bardziej pakowna.
WIDZISZ KOMIN;Sa jeszcze normalni,niezmanierowani”slawa”
BYLE ZAISTNIEC;NIEWSZSTKICH INTERESUJE!
capsem pisze,zebys dobrze przeczytal.
Naprawdę nie rozumiem, co jest złego w klaskaniu. Jeżeli lecisz samolotem 10 h, a ktoś robi wszystko, by lot minął jak najbezpieczniej, bez turbulencji, bez opóźnień, bez niepotrzebnych stresów itp., a na koniec jeszcze ląduje tak, że nawet tego nie odczuwasz, to niby z jakiej racji buractwem jest okazanie mu szacunku i wdzięczności poprzez oklaski? Moim zdaniem buractwem jest nieklaskanie, ot co.
Nie bardzo wiem o co chodzi z walizką i jedzeniem?
Każdy walizkę ma taką, jaka jest dla niego wygodna. Ja uwielbiam swoja szmacianą walizkę, bo jest po prostu lekka, a to dla mnie jest ważne, bo zazwyczaj na lotnisko jadę pociągiem i często muszę ją podnieść. I do łowy by mi nie przyszło, żeby patrzeć jakie ludzie mają walizki i czy je ciągną, niosą, czy lewitują w powietrzu.
Zaczynam jeść jak tylko wejdę na lotnisko, bo zazwyczaj na lotnisko jadę minimum 3 godziny i jestem po prostu głodna. A jak coś w trakcie dojazdu pójdzie nie tak i na lotnisko wpadnę na pół godziny przed odlotem to wybacz, ale zjem już w samolocie. I mnie nie obchodzi, czy ktoś pomyśli, żem buraczyca, bo mam kanapkę z wędzoną szynką.
Klaskanie mi nie przeszkadza, o ile nie zaczyna się to tuż po dotknięciu ziemi. Jeszcze samolot nie zaczął porządnie hamować, jeszcze mnie wciska w fotel, jeszcze kostucha do mnie radośnie macha kosą, a tu chlap chlap chlap…
wlasnie siedze (!)na lotnisku w sydney czekamy na odprawe. Zero Polakow oprocz naszej 2ki i jakies 50 osob juz sie tloczy przed bramka. Poza tym mam walize na 2 kolkach,ale ja nadalam 🙂 wiec to nie tylko przywara Polakow. Pozdrawiam z wakacji
Poprawiłbym punkt z chlaniem. Pamiętam sytuację, gdzie 2 Polaków, w wieku ok. 35 lat, łoili wódę aż miło. Szkoda mi było osoby, która potem musiała posprzątać rzygi.
a co na klaskanie piloci?
http://www.blogsouthwest.com/blog/applause-not-needed-appreciated
To żaden wstyd nie mieć pieniędzy lub ochoty na drogą/niedobrą kawę w restauracji lotniskowej 🙂
walizkę mam na dwóch kółkach, a może to i buractwo w sumie ale póki co mnie nie stać na inną:) cała reszta w sumie prawdziwa, szczególnie kolejki w nie wiadomo jakim celu. Dodałabym jeszcze do listy nażarcie się czosnku przed wylotem…
Pierwszy raz dramatyzujesz, przesadzasz, po prostu pierdolisz Kominek. Dopierdalasz sie do rzeczy, ktore wybacz, kazdy ma prawo robic. Chuj cie to obchodzi kiedy jestem głodny. A bo mnie wkurwiłeś teraz!
Zapomniałeś o natychmiastowym zerwaniu się z siedzenia po lądowaniu. Stań w przejściu,bagaż podręczny w dłoni. Jeśli masz ze sobą dziecko koniecznie nałóż mu czapkę i szczelnie zapnij kurtkę. Im cieplejsze obie,tym lepiej. Drze się bo mu gorąco? Bardzo dobrze,pod żadnym pozorem nie luzuj wiązania i nie rozpinaj zamka. Stój jak stoisz,choćby godzinę. Potem galopem po płycie lotniska,okienko i….. jesteś w domu !
Większość raczej pasuje, choć mam wrażenie, że momentami wymuszone i czuć trochę, jakby chłopoki z Gdańska narzucały Ci ton.
Z czym się nie zgadzam:
(4) ‚Zasłoń się dzieckiem’ – tu uwaga, ,a, wrażenie, że w Europie to najwięcej zadymy z tymi płynami to robi polska obsługa lotniska. Podeprę się przykładem – Leciałem raz z poznańskiej Ławicy rejsowym do Frankfurtu z żoną i dzieckiem. Przetrzepali nas do cna na odprawie, jakbyśmy byli rodziną terrorystów-kamikadze. A dwa dni później przeczytałem gdzieś w wiadomościach, że jakiś facet bez problemu wpadł na płytę tegoż lotniska z bronią palną w ręku. No cóż, mam nadzieję, że to wredne babsko co nas tak trzepało już tam nie pracuje, bo wstyd personelowi przynosi, brrr. Trochę godzin po świecie wylatałem i nigdy (oprócz Polski) nie zdarzyło mi się mieć problemów na odprawie z produktami do pielęgnacji dzieci. Ale, co kraj to obyczaj.
(17) ‚Klaszcz” – to już zauważył chociażby Filip kilka komentarzy wcześniej. Klaskanie jest mile widziane, poza tym to taka ogólnoświatowa rozrywka i raczej nie mieszałbym tego z buractwem. Chyba żeśmy wszyscy są burakami. Czasem się zdarza nawet, że samolotem rzuca. Jak pilot wyląduje, to co widzisz złego w takim uznaniu ze strony pasażerów??
(1) – no nie…. kupiłeś sobie walizkę na czterech kółkach i szpanujesz, przyznasz się ;)) ?
ad. 1. A plecak (solidny, z cordury np.) to buractwo czy nie?
napisałeś, że byłeś burakiem… myślisz, że teraz jesteś lepszy, no cóż dalej jesteś burakiem, chyba nawet jeszcze większym 🙂
A ja się klaskaniu nie dziwię.. Na wycieczki z biurem lata się takimi złomami, że oklaski i fala jak się doleci obowiązkowe. A jak wiara w Boga rośnie, jak skrzydła samolotu trzepoczą jak ptasie.
Ja przyzwyczajona raczej to lotów w USA pierwszy raz lecąc do szałowej Tunezji, modły zanosiłam cała drogę (jeszcze jaki Szamir Mazir prowadził.. :/). Więc skłonna byłam klaskać i pokazać co nieco w podzięce..
Więc nie ma co się śmiać.
Niestety jestes wiekszym burakiem niz Ci ktorych tak nazywasz. W wiekszosci masz racje, ale jakos tak dziwnie sie sklada, ze zawsze kiedy czytam o zachowaniu Polakow, to wszyscy sie od takich zachowan dystansuja.
Odnosze wrazenie, ze Ty i Tobie podobni uwazaja, ze jezeli skrytykuja swoich ziomkow, to automatycznie staja sie lepsi?
Najwiekszy burak to dla mnie ten co wlasne gniazdo kala, a pozniej sie dziwi jeden z drugim, ze za granica postrzegaja nas negatywnie.
Od obcokrajowcow roznimy sie chyba tylko tym, ze oni o sobie zawsze pisza dobrze, my szczegolnie za granica krytykujemy swoich krajanow i wytykamy im bledy.
Inne nacje nie sa tak „samokrytyczne”..
Żryj i klaszcz 😀 co za buractwo
Nie wyłączaj roamingu. Po powrocie do kraju będziesz mógł mieć pretensje, że zbankrutowałeś, bo „operator ci naliczył”. A to dobre! Trzeba być niezłym ignorantem technologicznym żeby napisać taką bzdurę! Ale jak ktoś się tak podnieca walizką z 4 kółkami to ma za mało czasu żeby dowiedzieć się jak funkcjonuje roaming.
Do listy dodałabym jeszcze jedną pozycję: 22 – Weź ze sobą małe dziecko, wózek, spacerówkę, nosidełko (wszystko oczywiście jako bagaż podręczny) i rozpychaj się z tym jeżdżąc innym podróżnym po stopach! A co!
Pingback: 5 porad, jak zostać leśnym dziadem | RunForest I Blog o bieganiu i stylu życia
Trochę marudzisz w tym tekście.
PS
Te teksty „polskiego buraka”, „polsko – cwaniacki uśmiech”. Prawie jak Polak, który siedząc w Irlandii dwa lata stał się tak irlandzki, że do rodaków w pracy odzywał się już tylko łamanym angielskim.
PS2
„Europejczycy” będący gdzieś pierwszy raz, robiący coś pierwszy raz. Zachowują się jak buraki równie umiejętnie co „Polaczki”.
Nie podoba mi się ten nowy język krytyki oparty o skróty typu: żenada, burak, prymityw. mam prośbę do Pana , proszę spróbować napisać ten tekst( wiele w nim prawdy) raz jeszcze ale tak by nie poniżać własnego narodu. Proszę też napisać tak, aby wywołać dyskusję dlaczego tak jest ? Skąd bierze się ta nasza nerwowość, pośpiech i brak solidarności codziennej, ciepła wzajemnego.
Nie jest sztuką powiedzieć komuś w oczy że jest głupi . Sztuką jest powiedzieć to tak aby usłyszeć dziękuję.
Pozdrawiam wszystkich i przepraszam jeżeli moje uwagi są niedzisiejsze ?
Nie rozumiem tej polskiej /burackiej obsesji na temat tego „co pomysla o nas inni”.
kominek udaje wielkiego swiatowca przez krytykowanie wlasnej nacji, czego ja kos nie zauwazylem u innych narodow , a jestem juz kilka lat w UK.
jakos nikt tutaj sie tym nie przejmuje , lecialem na Ibize z anglikami nawalonymi jak swinie, widzialem angielskie grube baby przychodzace rano do sklepow pizamach, tak ze nie widze nic zlego w klaskaniu , to fajny zwyczaj i czesc folkloru
A o buractwie raczej swiadcza gadki typu „wstydze sie ze jestem Polakiem”
PS. CO do pchania sie i wchodzenia w dupe to sie zgodze
Lecialam ostatnio Z Nowego Jorku do Puerto Rico, samolot pelny hiszpanow i amerykanow po wylandowaniu w San Juan brawa! tylko ja nie klaskalam 🙂 nie jestem burakiem 🙂