Mój pierwszy raz na meczu T-Mobile Ekstraklasa
Gdyby nie to, że dostałem zaproszenie na mecz, a towarzyszyć mi miały Segritta z Fashionelką, nie ruszyłbym czterech liter z domu. A nawet wiedząc, że będziemy tam we trójkę jechałem na stadion w minorowym nastroju. Bo zimno, bo niby o czym ja mam pisać siedząc na stadionie? Okazało się jednak, że cywilizacja poszła trochę do przodu i współczesne stadiony nie przypominają tego kołobrzeskiego, na którym się wychowałem. Tam to się przekraczało bramkę, siadało na twardej ławie i gapiło na biegających piłkarzy.