Co odpowiesz, gdy zapytają: co u ciebie?
Co u Ciebie?
„I didn’t ask to be a Mexican. I just got lucky”. To jeden z popularniejszych napisów na koszulach, sprzedawanych na każdym rogu w Teksasie. Ja też miałem trochę szczęścia w życiu.
Mając naście lat, byłem znakomicie zapowiadającym się dresem i w zgodnej opinii otaczających mnie wówczas osób, od nauczycieli po kumpli, moją przyszłością miała być łopata i szpachelka. Byłem o krok od zrobienia kursu układania kostki brukowej. Niestety, błyskotliwą karierę ulicznego leszcza przerwały mi studia, na których trochę zmądrzałem, aczkolwiek do dziś w tym temacie opinie są podzielone. W każdym razie wyszedłem na ludzi, choć bez przesady. Nie udzielam się społecznie, nie chodzę regularnie do kościoła, nie przeprowadzam staruszek przez jezdnie, ale buk mi świadkiem – od lat żadnej nie wepchnąłem pod samochód i zdarza mi się nawet ustąpić starszym w tramwaju. Zwykle wtedy, kiedy wysiadam na swoim przystanku, ale to szczegół.
W każdym razie – nie każdy miał w życiu tyle szczęścia co ja. Śmiem twierdzić, że większość nie miała. Kiedy parę dni temu jeden z dziennikarzy zapytał mnie, jakie mam problemy, zawiesiłem się.
– To najtrudniejsze pytanie, jakie można mi zadać. Nie wiem! – odparłem.
– Może inaczej – co na co dzień cię wkurza, irytuje, czego zazdrościsz innym ludziom?
I tu zaczęły się schody, bo jestem tak beznadziejnym przypadkiem, że mało co mnie wkurza. Nie należę do tych, którzy mówią że politycy to złodzieje, bo żadnego nie przyłapałem na kradzieży. Nie krzyczę, że Rząd przejada moje podatki, bo podatku nigdy nie traktuję jako zarobku. Nigdy nie mam pretensji do polityków, że nie spełniają wyborczych obietnic, bo tylko barany wierzą, że obietnice są od tego, by je spełniać. Nie wychodzę na ulicę z transparentami „chcemy pracy”, bo zatrudnienia nie szukam. Nie solidaryzuję się z „oburzonymi”, lamentującymi, że w tym kraju nie ma przyszłości, bo uważam, że w każdym kraju jest przyszłość dla tych, którzy są ambitni. Nie narzekam na kobiety, bo albo ich nie ma w moim życiu albo trafiają się takie, które nie robią problemów, nawet wtedy kiedy zapominam o ich istnieniu. Żona i dzieci też póki co mi nie grożą. Ten dramat zostawiłem sobie na starość, bo nie sądzę abym wcześniej dojrzał do potrzeby dzielenia się swoją miską. To wszystko sprawia, że każdego dnia wstaję z uśmiechem na ustach. O ile ten dzień nie zaczyna się u boku śpiącej trzydziestki, której imienia nie pamiętam.
Lubię ludzi pozytywnie nastawionych do życia.Takich, którzy mają wystarczająco rozumu, aby odnaleźć się w każdej rzeczywistości i umieć wyciągnąć z niej jak najwięcej szczęścia. Narzekać można zawsze. Nawet w niebie. Na pogodę albo nudne towarzystwo. Zwalić na innych winę za swoje porażki też żaden problem. Ludzie, których lubię przyczyn niepowodzeń najpierw szukają w sobie zarówno wtedy, kiedy ktoś ich wyrzuci z roboty, jaki wtedy, kiedy odkryją, że żona się puszcza z listonoszem. Od problemów uciekają albo rozwiązują je jak najmniejszym nakładem sił. Oni nigdy nie powiedzą, że życie jest do dupy, a czasami odnoszę wrażenie, że obok najpopularniejszych wulgaryzmów jest to najczęściej wypowiadane zdanie przeciętnego Polaka. Jeszcze częściej można zauważyć pewną prawidłowość – jeśli ktoś ma schrzanione życie, to ma je notorycznie. Łajzą był, łajzą pozostanie, a jeśli zapytasz takiego delikwenta, co zrobił, aby zmienić swój marny żywot, wzruszy ramionami, rzuci jakiegoś bluzga i doda, że w tym kraju nie da się przecież normalnie żyć. Taką samą odpowiedź uzyskasz od niego za rok, dwa i za 10 lat. Filozofia nieudaczników sprowadza się do jednej myśli:”po cholerę zapalać światło, skoro tak przyjemnie jest przeklinać ciemność?”.
Zwykle tak jest, że w którymś momencie życia decydujemy się być kimś lub pod kimś. Jeśli kończymy edukację na szkole średniej, to jest wielce prawdopodobne, że karierę zrobimy co najwyżej jako sekretarka pana prezesa lub regionalny sprzedawca długopisów. Jeśli idziemy na studia, po których nie ma pracy, to czyja to wina, że po magisterce dołączamy do kolejek w Urzędach Pracy? Jeśli kończymy studia nie mając żadnego doświadczenia w zawodzie, to co w tym dziwnego, że firmy wolą zatrudniać doświadczonych? Nikt poza nami nie jest winien tego, że dajemy zgodę, by spędzić życie harując od rana do wieczora na głodowej pensji pod okiem znienawidzonego szefa. Niestety w znakomitej większości ludzie wiodą przeciętne życie, które sami sobie wymalowali nietrafionymi decyzjami. W którym momencie życia przestają być dziećmi, marzącymi o podboju świata. Zapominają, że kiedyś marzyli, by osiągnąć coś wielkiego. Zamiast tego zarażają się szarzyzną życia swoich znajomych, przyjmując za pewnik, że na lepsze też nie zasługują. Nie chcą dawać, wolą żądać, by im dawano. Nie chcą być fundamentem, wolą pozostać cegiełką. Zwyczajną, marudną cegiełką, która na pytanie „co u ciebie?”, odpowiada „a weź, kurwa, nawet nie pytaj”. Nie jest sztuką znaleźć takich ludzi wokół siebie. Sztuką jest nie być jednym z nich.
No, to co u Ciebie?
„Bóg”? Serio Tomek?
Poprawiłem. To szło do Maksima. Ich czytelnicy nauczeni są błędnej pisowni:)
u mnie super, dzięki że pytasz:)
Co u mnie? Proszę Ciebie ja bardzo, dalej żyję marzeniami, czyli po staremu. A marzenia, jak wiadomo, to zimne i bezkompromisowe suki, które nie dają ludziom drogi odwrotu. Wszystko albo nic.
A teraz tylko pozostaje je spełnić i w tym kierunku iść. A jak już tam się dojdzie, to wtedy się człowiek zacznie wszystkimi innymi pierdołami zajmować. 🙂
Kominku, powinieneś chłopakom zabrać patent na autografy na biustach.
„ale Bóg mi świadkiem” z dużej? Od kiedy to jak, nie rozumiem, pomocy.
bez przeczytania maxima, jak bududu, wczoraj o tym rozmyślałam. i stwierdziłam, że w moim życiu jest bardzo dobrze. że nie mam na kogo narzekać, na co być zła bo pracuję nad sobą (przyznaję, że ze zdwojoną siłą po przeczytania epilogu „Blogera”). poza tym jestem straszną egoistką- złość jest takim głębokim uczuciem, że tylko siebie umiem nim obdarzać.
a że jestem idealna- cóż.do szczęśliwych świat należy 🙂
Najgorsi są tacy nieudacznicy. Zamiast coś zmienić, ruszyć dupę, to narzekają. Eliminuję ich ze swojego życia, a co.
A u mnie w porządku, dziękuję. Była kolacja, będzie jakiś film, a potem może książeczka na dobranoc.
A fajnie, znalazłam miłośc życia.
To zaczynamy odliczać 100 dni:)
Ja trzymam kciuki za 100 lat 🙂
Jak zwykle zajebiście!
I ciągle pod górę.. tzn do góry 😉
Dzięki, że pytasz.
Teraz, oczywiscie, nikt sie nie przyzna, ze jest zyciowa kaleka i zazwyczaj narzeka. (prosze wybaczyc brak polskich znakow, klopoty techniczne. )
Bo wszyscy tutaj jesteśmy fajni! 😉
otóż to.. życie jest w porządku, szanuję je. lubimy życie nie ma co wydziwiać (:
otóż to.. życie jest w porządku, szanuję je. lubimy życie. nie ma co wydziwiać i za dużo kombinować (:
chujowo ale stabilnie 🙂
Gratuluję życiowej roli. Popłakałem się ze śmiechu!! Brawurowa i porywająca akcja, doskonały timing i świetna mimika. Nie sposób nie docenić kunsztu w budowaniu postaci 😉
A tak na serio – filmik extra, kawał ciężkiej roboty ze świetnym efektem. Coś czuję, że cały wieczór będę nucił „Internety robię…”
moje życie straciło sens!
Klip kręcony we Wrocławiu, aż się byłam wzruszyłam, kocham to miasto!
Wow, niby że hit a nie widziałem tego teledysku, a rola – całkiem niezła biorąc pod uwagę te kilka sekund 😉
Jak to co u mnie? Jak zawsze miliony nietrafionych decyzji (tylko nie mów mi o konsekwencjach…), sakramentalne „życie jest do dupy” wygłaszane o 6 rano, kiedy droga z łóżka do ekspresu do kawy jest taaaka długa, wściekanie się na psa, którego poniosła wyobraźnia, pomylił poduszkę z krwiożerczą bestią i na wszelki wypadek rozszarpał na strzępy, obrzucanie wymyślnymi przekleństwami zleceniodawcy, który od miesiąca zapomina o przelewie…
Ale potem przypominam sobie, że przecież o 6 rano jestem nieprzytomna po całonocnym seksie, uwielbiam leżeć, kiedy pies grzeje mi nogi, a zlecenie było najciekawszym, jakie w życiu robiłam. No ogólnie – fajne mam życie.
Ostatnio, będąc u fryzjera i czekając na swoją kolej, spotkałem znajomego. Akurat wychodził z tego przybytku. Nie widziałem go ładnych kilka lat, co najmniej 5-6. Zarzucając na siebie kurtkę i chwytając za klamkę, zapytał: „co tam?”. I co tu takiemu odpowiedzieć, gdy masz na to może 3 sekundy?
No nareszcie! stary dobry kominek. Brakowało mi Twoich tekstów NA INCE
a u mnie stara bida. ( że aż piszczy;))
u mnie stabilnie;)
Klip genialny, najlepszy jest przytulasek!
Pasmo samych sukcesów 🙂
jeszczem trzydziecha+kot+kominek
jest dobrze
A dziękuję, że pytasz. Powoli, krok, po kroku, zaczynam realizację planu B. Tylko bardzo powoli, za bardzo, bo i lęk jest, że a nuż się nie uda… Oraz a nuż się uda… Tego w sobie nie rozumiem – lęk przed wygraną. Czyżby strach przed zmianą? Zmianą, której pragnę i która jest potrzebna…? Żeby konsekwencje negatywne nie przesłoniły pozytywnych… A niektórych konsekwencji nie da się cofnąć. Merde. Ja i moje problemy decyzyjne.
Fantastycznie! Nawet jakieś 5 lat temu uprawiałam seks. Mam za co borzu dziękować.
Inspirujesz mnie…
Kominku, ten Twój uśmiech… 🙂 chyba dziś nie zasnę.
constans:)
„samo gówno spłynęło…” ładnie określiłeś Twoich czytelników dzięki którym Twój blog zyskuje popularność… lubię Cię i lubię czytać Twoje wpisy ale czasami wydajesz się być całkiem zadufanym du….. nie szanującym innych, od razu określasz i uogólniasz że większość narzeka, a może wczułbyś się w ich sytuację życiową, w rzeczywistość w jakiej żyja… jesteś strasznie zapatrzony w siebie… a pod to „samo gówno” można podciągnąć większość Twoich czytelników, których sam przecież wcześniej informowałeś, że nie będziesz pisał na ince… jak Ty potrafisz wkurzyć i stracić w oczach, dzięki ludziom którzy Cię czytają jesteś popularny, trochę szacunku!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jesteś tu nowa?
Zgodnie z tym czego ostatnio się nauczyłem, odpowiedź brzmi: zajebiście, a perspektywy są jeszcze lepsze!
Nic cię Olu nie nauczył ten wpis? Żeby po tak takim tekście pisać takie głupoty..
Onu*
skoro się obraziłaś to nie wchodź tu i nie czytaj. Proste.
czy to Pratchett pisał coś o wykrzyknikach powyżej trzech…?
Yep.
„Osoby używające więcej niż 3 wykrzykników lub pytajników to osoby z zaburzeniami własnej osobowości.”
Wróżę Ci karierę filmową – wyraz twarzy po wyprowadzeniu ciosu, jak u Bogusława Lindy!
…………..
INSPIRUJĄCO ARTYSTYCZNE
…………..
Rozbawił mnie ten klip niesamowicie … internety robię 😉
Uśmiech nie schodzi mi z twarzy.
JESTEŚ ZAJE………….STĄ OSOBOWOŚCIĄ !!!
hmmm kto śpiewa – pasuje mi tu jeszcze tylko SEGRITTA
słucham już 3 raz – bardzo optymistyczne i humorystyczne
Pasuje towarzyska blogerka piękna SEGRITTA i ten głos pasuje świetnie http://segritta.pl/test-infolinii-virgin/
No u mnie the best… ale zawsze moze byc jeszcze lepiej i powinno byc…
Lubie rano stawac z kawa w oknie i patrzec jak urzedniczki naprzeciwko rozpoczynaja swoja nudna prace w biurach, lub wracac z imprezy o 6 rano i obserwowac,jak ludzie stoja na przystanku z grobowa mina i jada do roboty. Chyba czas zmienic bok,o plecy trzeba dbac.
U mnie dobrze, praca jest, pasja jest, w lodówce pełno… 🙂
Wszystko idzie w dobrym kierunku, i wierzę, że tak będzie.
dziekuje, wysmienicie
dla mnie gorsi od tych co wiodą małe życie pełne narzekania są ci, którzy nie narzekają i nie widzą potrzeby zmian, a ich los niestety jest tragicznie przeciętnie mierny – oczywiście mniemanie o sobie mają wielkie
Zajebiście 🙂 ale to dopiero początek 🙂
a tak na marginesie jestem w trakcie czytania Twojej książki…na razie powolutku ją chłonę (chociaż aż się prosi żeby połknąć ją na raz), podkreślam i wiem, że trafi do działu mojej biblioteczki z cyklu „pozytywne – dają kopa”.
kiedyś pracowałem na państwowej posadzie i wychodziłem po skończonej pracy, niekoniecznie się to pokrywało z godzinami pracy. Na zarzuty szefa odpowiadałem: jak chcesz bym siedział i pracował, to płać 2 pensje – za pracę i za siedzenie. Dziś mam własną firmę i płacę ludziom za pracę. W tym roku przepracowałem może miesiąc.
Co u mnie – jak najlepiej!.
no dobra… tak zajebiście to napisałeś ze aż mnie to zszokowało. Oh jakbym chciała by mi za prace tylko płacono a nie oczekiwano ze będę udawała ze jestem zarobiona. Mądrze, mądrze
Piosenka, która idealnie poprawia humor – oczywiście w temacie 🙂 http://www.youtube.com/watch?v=Edwsf-8F3sI
U mnie jest kijowo,ponad miesiac.Co ja będę narzekać,ten komu chorowały dzieci,wie o czym piszę.
Sama prawda. U mnie OK, jest fajnie i cieszę się na ostatni weekend przed powrotem na uczelnię (osobiście także mnie to cieszy, bo kolejny rok to coraz więcej tego, co mnie interesuje w temacie moich studiów). Także ten weekend wykorzystuję jak najlepiej mogę. 🙂 Poza tym ciężko nie zgodzić się z tym, co piszesz- sama unikam maruderów, którzy psują życie i sobie, i przy okazji chcą zarazić swoim maruderstwem wszystkich wkoło. Ludzie dają się zwariować i nawet, kiedy rzeczywiście nie jest u nich źle to pod wpływem tych narzekających stwierdzają, że rzeczywiście ‚lipa i do dupy’. 😉
E tam, nie dajmy się zwariować. 🙂
A teledysk z Tobą już skomentowałam na fejsie i rzeczywiście był to hit wczorajszego dnia. Dziś też nie jest gorzej.
Pozdrowienia. 🙂
Powiem, że robię start-upy! http://www.youtube.com/watch?v=cc11MqPqBxc&feature=youtu.be
Never been better! 🙂
Nico. Pytanie z gatunku irytujących. Bo teraz nie wiem, czy mam robić błyskawiczną retrospekcję z tygodnia, kwartału czy 10 ostatnich lat, podsumowanie, konkluzję by wreszcie udzielić coś około zgodnej z prawdą odpowiedzi, czy olać gościa. Bywa różnie.
Ale to tak na marginesie tematu.
Zaskoczonam dziś została, bo myślałam do tej pory, że mnie nie lubisz, a ty mnie lubisz!
„Ludzie, których lubię przyczyn niepowodzeń najpierw szukają w sobie”
No to ja, cała ja!:)
I w ogóle ładnie się wkomponowuję w portret tego dobrego Polaka (Polki), którego opisujesz felietonie. Aż mi cieplej się zrobiło.
Ale przy pytaniu „co u ciebie” pewnie zacukałabym się, bo nie lubię kłamać.
hm, czasem przez to pytanie odechciewa mi się odzywać do kogokolwiek. bo wiem, że jak się z kimś spotkam to będę musiała opowiadać co u mnie, a jak te sprawy, a jak tamte. a ja bym czasem wolała pomilczeć, film obejrzeć, o głupotach pogadać a nie spowiadać się z ostatnich tygodni 😉
ale tylko czasem tak mam!
Każdy jest odpowiedzialny za własne szczęście.
Kominek- lepiej, żeby Ci się spodobał Hoollywood bo chyba tam Twoje miejsce. Jak się bardziej postarasz to może jakiś Oscar Ci wpadnie w ręce. Teledysk ekstra, taki wesoły jest 🙂
Ups! Literówka! Przepraszam 🙂
U mnie super. Mnóstwo obowiązków ale dzięki umiejętnemu zarządzaniu czasem, starcza też na pisanie bloga. Coraz bardziej popularna tematyka ekologii dopadła również mnie. Cieszę się że trafiłam na twój blog.
Pozycjonowanie, blogowanie, internety robię…..
Uuuu jeee, prowokacyjne pytanie, po którym wszyscy obowiązkowo odpowiadają, jak to u nich wszystko cudownie.
Pokpiwam troszkę, ale żeby nie było – u mnie ok, jak zwykle dużo się dzieje. Tak zazwyczaj odpowiadam, gdyż taka prawda. 😉
Przeczytałem książkę kominka i staram się założyć bloga. Nadal żyję wakacjami i staram się wycisnąć z nich jak najwięcej, aż do ostatniej kropli, jestem na dobrej drodze.
Fajnie, fajnie. A ja znam ze trzy panie przedszkolanki, które za „głodową pensję” robią swoje, a w CV muszą mieć wpisane wykształcenie wyższe.
Każdy sam kowalem swego losu, sam określa swoją ścieżkę zawodową i dokonuje w życiu takich czy innych wyborów. Czy jednak te osoby (pielęgniarki, bibliotekarki) są obywatelami „gorszej kategorii”, czy innymi cegiełkami?
Wyobraźmy sobie teraz nasze doskonałe życie bez takich ludzi.
Tu chyba nie chodzi o to, że każdy musi być blogerem podbijającym świat. Jak ktoś marzy o pracy w przedszkolu to niech podąża za tym marzeniem, a nie napina się i leci do korpo, żeby spełnić oczekiwania otoczenia. Przecież tu nie ma nic o tym, że zarabianie milionów jest najważniejsze.
Odniosłem się tu bezpośrednio do stwierdzenia kominka o harowaniu pod okiem znienawidzonego szefa za głodową pensję. Jest cała masa zawodów, profesji jakże nam potrzebnych, a nierzadko bardzo wymagających i przy tym słabo płatnych.
Ale tak, jeśli ktoś to lubi, wykonuje z pasją i czerpie z tego satysfakcję, to już jakby inna bajka. Nie ma nic gorszego niż zrzędzenie i nie robienie kompletnie niczego w kierunku odmiany swego marnego losu.
Ale osoby, które czerpią satysfakcję ze swojej pracy, bo robią coś, co chciały niezależnie od tego, czy są pielęgniarkami, bibliotekarkami czy hydraulikami nie postrzegają tego, jako „harowania pod okiem znienawidzonego szefa za głodową pensję”. To dotyczy raczej tych, którzy trafiają gdzież z przypadku i braku pomysłu na życie.
Ale ja właśnie to samo napisałem – jeżeli ktoś LUBI, to ok. 😉
O, nowa notka (od pewnego czasu). Spadam zatem tam.
„Obcy” na to pytanie, nigdy nie usłyszy ode mnie prawdy. Po prostu wyrosłam w opowiadania swojego życia komuś, kto w dupie ma co tak naprawdę się u mnie dzieje. A nawet jeśli chce wiedzieć – to tylko z ciekawości, która go zżera. I tylko po to, by móc dalej przekazywać, jak to bardzo mi nie idzie. Bo przecież nawet – jeśli wiedzie mi się znakomicie, to jest to zbyt nudne, by móc jeszcze komuś o tym powiedzieć.
internety robię! Tiruriruriii 😀
Co u mnie?
Przeczytałam tekst i się przeraziłam… Bo jak mnie ktoś mocno nie kopnie w dupę, to skończę na zmywaku w anglii. Bo się cacko zakochało… priorytety się cackowi poprzestawiały. Dzieci się cackowi rodzić chce… borze.
Mam nadzieję, że zbłąkane owce mogą tu wrócić z podkulonym ogonem.
Ty się cacko ciesz, żeś ty z dziurką, to może coś z tego rodzenia będzie:) a tak poważnie, jak sobie cacko urodzi dziecko, to się wtedy cackowi odechce rodzić następne:)
„Lubię ludzi pozytywnie nastawionych do życia”
Miło. Dzięki.
Fajne słowo mi się przypomniało gdy obejrzałem Cię w tym teledysku… moja mama na takich mówiła „zakapior”.
na pytanie „Co u Ciebie” odpowiadam z radością „A fajnie, super jest!”. I w tym momencie pytający milknie i dziwnie na mnie patrzy…
Co u mnie? Wątpię abyś wyraził zainteresowanie co u mnie się dzieje, przecież należysz do Tych ludzi co to nie interesuje. Ah zapomniałby, iż Twój wywód ma na celu: a) uzyskać pozytywną odpowiedź na zadane pytanie b) im więcej komentarzy tym lepiej dla Twojego bolga. Tak działa ta machina.
Świetnie, że Ci się dobrze powodzi. Natomiast uznawanie, że ja jestem lepszy bo mam niezależną finansową a Ty gorszy bo nie potrafisz znaleźć pracy nie jest na miejscu. Pomyśl, że dzięki ludziom którzy zdobyli wykształcenie w wybranych przez siebie zawodach. Możesz zjeść świeże pieczywo rano, poczytać gazetę i jeździć komunikacją miejską. Ci wszyscy ludzie są potrzebni i należało by wykazać nieco szacunku tym ludziom, którzy szukają pracy a z przyczyn niezależnych o siebie nie mogą jej znaleźć.
Taki delikwent co narzeka też ma swoje powody. Wyobraź sobie masz teraz zajebiste życie, jedziesz sportowym samochodem ulegasz wypadkowi i jesteś kaleką na całe życie. Pieniądze się skończyły bo pochłonęły je wydatki na leczenie. Nagle budzisz się w szarej rzeczywistości i okazuje się, że nie jesteś zdolny do wykonywanie tego co sprawiało Ci przyjemność i przynosiło pieniądze. Możesz uzyskać skromną jałmużnę od Państwa i tak oto staniesz się narzekającym delikwentem… szufladkujmy dalej…
Idąc Twoim tokiem myślenia to nie mając studiów mogę liczyć na marną pracę a po studiach to mogę o niej zapomnieć. Ciekawy punkt widzenia a co jak pokażę Ci biznesmenów, którzy ukończyli tylko szkołę średnią? Tak, oni woleli rozkręcać kolejne rentowne interesy wtedy gdy inni studiowali…
P.S
u mnie wyjątkowo dobrze 😉
Po tym klipie u każdego jest na chwilę lepiej;)
Jak mogłeś być świetnie zapowiadającym się dresem skoro mało co Cię wkurza? Śmiem twierdzić, że mogłeś być co najwyżej przeciętnie zapowiadającym się dresem. Kariery byś w tym nie zrobił, więc dobrze, że się przebranżowiłeś 😉
Odpowiednie dać rzeczy – słowo.
Odpowiem, że wszystko ok. Po h-Amerykańsku.
Oglądnęło mi się dzisiaj jakiś wywiad z Tobą więc postanowiłam zajrzeć po raz 1, tak więc na pytanie co u mnie odp.: siedzę i czytam Twojego bloga zamiast przygotowywać się na jutrzejsze zajęcia, ale ogólnie spoko 🙂
U mnie? Właśnie ufarbowałam włosy, mam dwie nowe książki do przeczytania, zamierzam sobie uszyć przybornik na szpulki, jutro kończy mi się urlop i wracam do pracy, którą lubię i do szefa, którego lubię jeszcze bardziej. Jestem w tej kwestii ewenementem na skalę krajową (wg mojego ex).
Mam pełną lodówkę, nic mnie boli, a moja rodzina chwilowo przestała wymierać. Życie jest piękne:)
Co u mnie? Nic nowego, szczególnego. Idę dalej, konsekwentnie ścieżką którą wybrałem mając 16-17 lat. I jest mi z tym dobrze. Chcę tam być i robię wszystko.
I nie obchodzi mnie, że czasami trzeba poświęcić inne rzeczy.
Lodzio miodzio jakto mawiwją pingwiny z Madagaskaru. Aby niebyło gożej
„Co u Ciebie?”
A dziękuję, (szeroki uśmiech) *ujowo….. 😀
Fajno jest 😉
Bywaj zdrów Tomaszu
ale masz żal….
(po przeczytaniu notek) Ło borze… Jeśli pozytywne nastawienie i nacisk na realizację marzeń to propaganda, to ja, mimo wszystko, chcę być ofiarą tej okropnej manipulacji.
Z przykrością stwierdzam, że u mnie tendencja spadkowa w nastroju i sytuacji życiowej. Co gorsza, nawet nie mogę być pogrążoną w melancholii flądrą, bo po kwadransie i tak mi dobry nastrój wraca 😉