Continue Reading"/>
listen-heartbeat

Miłość jako inwestycja na starość

Bycie blogerem niesie ze sobą przyjemność otrzymywania maili od osób intelektualnie niepełnosprawnych. Nieco rzadziej dostaję maile od osób normalnych, a praktycznie nigdy od wyjątkowych. Dlatego dziś inspiracją będzie ta pierwsza grupa, bo dziwnym zbiegiem okoliczności w ciągu kilku dni dostałem kilka listów w podobnym klimacie.
Dotyczyły samotności. Samotności na starość.

 
Dotyczyły mnie, bo zarzucano mi w nich emocjonalną oziębłość, a brak chęci założenia rodziny i posiadania dzieci za niedojrzałość. Argumentowano, że pewnego dnia… będę nieszczęśliwy. A w ogóle to coś jest nie tak z moją psychiką.

Przykładowo:

„Jest mi ciebie nawet trochę szkoda, bo kiedyś możesz być cholernie nieszczęśliwy. Wyobraź sobie sytuację, że leżysz w mieszkaniu powolnie umierając, w końcówki masz powtykane rurki i obca osoba przychodzi i robi nad tobą ‚obrządek’. Zaraz po rym znowu zostajesz sam jak palec patrząc otępiony w róg ściany. Przerażające, co?”

Być może jest coś nie tak z moją psychiką, bo mnie ta wizja nie przeraża.
Jednym z koronnych argumentów osób opowiadających się za życiem w stałych związkach, wieloletnich małżeństwach, miłości i tym podobnych bzdurach jest samotna starość. Ci ludzi zwykli twierdzić, że mając takie podejście, jakie mam, na starość będę nieszczęśliwy.
Za głupi jestem, aby zrozumieć, dlaczego aktualnie jestem szczęśliwy żyjąc jak żyję, a za 40 lat nie będę szczęśliwy… mając takie samo życie. Być może nie wiem o istnieniu jakiegoś włącznika starości, który po przekroczeniu pewnego wieku uaktywnia się i robi ze szczęśliwych ludzi – nieszczęśliwych ludzi.

W całej swej głupocie, której nie sposób ogarnąć nie jestem też w stanie zrozumieć argumentu, że na starość nie będzie mi miał kto podać kubka z herbatą. Nie jestem w stanie ogarnąć argumentu, że kiedy moje schorowane, pomarszczone ciało będzie dożywało kresu swych dni… nie będzie nade mną rodziny. Tylko obcy ludzie.
A już najbardziej nie mogę pojąć egoizmu, jakim cechują się tacy ludzie. Już teraz, będąc młodymi i pełnymi sił, planują obarczać swoją starością swych małżonków, dzieci, wnuków i buk wie kogo jeszcze. Już teraz planują być dla nich ciężarem. Już teraz snują plany jak to swoje zdychanie uczynią przekleństwem dla bliskich. Umierać w czyichś ramionach? No piękne. I jakże egoistyczne, bo ten, który zdycha, ma wszystko w dupie, a ten, który żyje dalej, będzie miał ten widok do końca życia przed oczami.

Nie przeraża mnie myśl, że kiedyś będę musiał opiekować się swoją rodziną, tymi starszymi i młodszymi. To jest obowiązek, który nie podlega dyskusji. Przeraża mnie myśl, że dla niektórych posiadanie rodziny to taka inwestycja na starość. I oni wcale się z tym nie kryją! To ma być miłość? To ja dziękuję za taką miłość z wyrachowania.

Drogie dzieci, których jeszcze nie mam, droga żono, której jeszcze nie mam, drogie wnuczęta, których pewnie nie doczekam. Ja i tak nie umrę, ale jak już, to chcę umierać w samotności. Jestem głęboko przekonany, że w tych ostatnich chwilach będę chciał pobyć sam, a nie gapić się na twarze osób, które może i mnie kochają, ale w myślach błagają o szybki zgon i podział milionowego spadku.


Komentarze

  1. goła pionierka 05.08.2012 18:41

    Kobiety mają jeszcze gorzej. Bo biorąc pod uwagę statystyki to trzeba by się związać z facetem o kilkanaście lat młodszym, żeby liczyć na towarzystwo na starość. Chyba, że ma się już ten milion do podziału. To zawsze można sobie na ostatnie lata życia wziąć gorącego dwudziestolatka. A nawet dwóch.

    • Justyna Rudnicka 05.08.2012 19:29

      dokładnie mam ten plan – być gorącą, wyliftingowaną milionerką emerytką i mieć dwóch, no góra trzech smagłych chłopaczków w rezydencji. mogą nazywać się juan, carlos i stefano. zaletą będzie umiejętność grania na lutni i harfie.

    • minawetp 10.10.2012 18:01

      podoba mi się ten komentarz! 🙂 a teraz do Tomka.
      Boże Tomek, Ty naprawdę nie masz pojęcia co to jest miłość, co znaczy kochać tą drugą osobę! Wiesz, Ty chory, pomarszczony albo Ty 20 latek piękny a ja pomarszczona 30 tka, tak z ładnymi cyckami, tak umiąca robic dobrze te tam… wiesz co, kochałabym Cię na łożu przejścia ze łzami w oczach, że odejdziesz, zostawisz mnie, że już mnie nigdy nie obejmniesz, nie uśmiechniesz do mnie, nie będziesz już mi śpiewał tych durnych kołysanek na dobranoc i przypalał jajecznicę na patelni wymigując się od zrobienia dla mnie śniadania. To nic, że nie lubisz dzieci, to nic że nigdy mi ich nie dałeś. Uśmiecham się do Ciebie, choć mam w oku łzę i jestem rozmazana, jeszcze tylko kilka kawałów Ci opowiem na dobranoc… I dogonię jak będziesz już daleko Tak jestem w Tobie zakochana. Ja kocham i nigdy nawet nie pomyślę o tym aby narzekać!

  2. Aleksandra z Bydgoszczy 05.08.2012 18:42

    Hehehe dobre 😀

    • Kacper Anonimek 05.08.2012 20:44

      Hehehe… wyjdź?

      • Aleksandra z Bydgoszczy 06.08.2012 18:41

        zaraz za Tobą… 😛

  3. pagulhan 05.08.2012 18:50

    „A już najbardziej nie mogę pojąć egoizmu”
    Tacy ludzie operują na innych wartościach. Kiedy nakłada się na kogoś dziwne obowiązki, kiedy zmusza się do czegoś, do czego chęć przyszłaby z czasem, wtedy człowiek wyobraża sobie, że sam ma prawo, by wymagać całej gamy dziwactwa od swoich bliskich. W tym przypadku niech ci szczęśliwy ludzie już teraz godzą się z myślą, że kiedyś będę im ciężarem, a co! Żeby im za dobrze nie było!

  4. Eda 05.08.2012 18:51

    Kominku pozwolę ci umierać samotnie. A gdybyś nie miał komu zostawić swojego milionowego spadku to z miłą chęcią go zgarnę.

    • kominek 05.08.2012 18:57

      Najpierw poka cycki.

      • Eda 05.08.2012 19:28

        Najpierw zarób pierwszy milion.

        • Anja Angelina 05.08.2012 20:42

          Funtów, prawda Eda? 🙂

          • Eda 05.08.2012 21:01

            Mogą być funty, złotówki, dolary amerykańskie, euro. Byle nie jakieś peruwiańskie peso. 🙂

  5. Filip 05.08.2012 19:02

    Świetny tekst. Najgorsze jest w tym to, że takie egoistyczne myślenie jest głęboko zakorzenione w społeczeństwie. Zdania typu: „musisz skończyć dobrą szkołę i studia, bo nie będziesz mieć dobrej pracy”, „musisz znaleźć męża/żonę, bo umrzesz w samotności”, „bycie w związku i sypianie z innymi jest złe” są na porządku dziennym, przekazywane z pokolenia na pokolenie. Mniemam, że tak jak ja – również nie lubisz, gdy ktoś mówi Ci, że masz coś zrobić bo to „jedyne i słuszne” rozwiązanie. Drugą sprawą jest to, jak przerażająco wiele osób w młodym wieku wybiega w przyszłość o 10-30 lat, zamiast zwracać uwagę na to, co dzieje się teraz. Żyjąc przeszłością i wybiegając w przyszłość – nie żyjemy teraźniejszością i jesteśmy jak zombie. Osobiście również wolałbym umrzeć samotnie, „rozliczając się” ze swojego życia sam ze sobą. Dodam, że chciałbym, aby na moim pogrzebie ludzie się cieszyli z tego, że dobrze przeżyłem całe swoje życie i poszedłem w „lepsze miejsce”. Żadnych łez na pogrzebie, w końcu na każdego przychodzi czas. Pozdr!

  6. Tatiana Janiszewska 05.08.2012 19:11

    Ejjjjj…..ale posiadanie w dorobku całkiem sporej rodziny nie gwarantuje, że na starość nie „będziesz miał we wszystkich otworach rurek” i ” że nie będziesz umierał samotnie” A w ogóle co to za pseudo psycholog przekłada ilość i stan posiadania rodziny na sposób w jaki zejdziemy z tego świata. Jestem z tych posiadających i starego i dziecko jednak ja bedzie mi dane to w wieku 70 lat wsiądziemy na motor, harleya rzecz jasna, i przywalimy przy 230km/h w drzewo, śmierć szybka i bezbolesna, bez konsekwencji dla rodziny. Bo chyba szanse na przeżycie są nikłe przy tej prędkości co?

    • Magdalena Skuratowicz 06.08.2012 01:07

      „bez konsekwencji dla rodziny” ?? proponuję linkę stalową na szyję założyć jeszcze….. tak dla pewności!

  7. Julia Kiru Plocharska 05.08.2012 19:12

    Nie zawsze poleganie na kimś,posiadanie drugiej połówki,bycie częścią dużej rodziny, obfituje w pastelowe barwy. Samotność z wyboru? Może być równie dobra co wspaniały związek. Nikt nie powiedział że na stare lata trzeba być nieszczęśliwym. To co odczuwamy zależy tylko od nas samych-a jeśli coś jest nie tak-”zawsze”można to zmienić.Nigdy nie jest zbyt późno nawet dla nieszczęśliwie starzejących się-na to by zacząć starzeć się szczęśliwie. W związku z argumentem w tekście odnośnie egoizmu tych którzy planują starość u czyjegoś boku,albo widzą swą egzystencję w roli”kuli u nogi dla rodziny na stare lata” myślę sobie że takie osoby nie mają prawa mówienia o wartościach rodzinnych,a co dopiero pouczania innych- Jednak sporo takowych jednostek w społeczeństwie,aż żal się nad tym głowić.

  8. Karolina Borowska 05.08.2012 19:16

    Za 40 lat to Ty bedziesz przezywal druga mlodosc! A jak obowiazki rozdzielimy miedzy siebie- my, czytelnicy, to nie jeden Ci pozazdrosci na starosc:) Autorow tych maili serdecznie pozdrawiam i uczcze ich dziwne podejscie minuta ciszy przy zelazku. Cmok.

  9. Paweł 05.08.2012 19:21

    Akceptacja samotnosci, to najwieksza bron podroznikow. Takze tych, ktorzy suna na calego przez zycie.

  10. Justyna Rudnicka 05.08.2012 19:23

    małżeństwo jako inwestycja na starość to pół biedy, ale jak można majstrować dzieci tylko po to, żeby ‚na starość szklankę wody podały’. często słyszę ten argument. często jako jedyny, żeby posiadać dzieci. serio. przecież to jakiś koszmar.

    • manti 05.08.2012 23:39

      Obracasz się wśród idiotów. Zmień towarzystwo.

    • Katia 06.08.2012 20:19

      Szklanka wody, to niewarte zachodu. Ja planuję urodzić i wychować przyszłych kierowców F1 albo słynnych piłkarzy, którzy odpalą matce po parę milionów na wczesną emeryturkę na Bahamach 😉

  11. Bazyl Lia 05.08.2012 19:28

    a ile konkretnie będzie milionów w tym spadku? bo nie wiem czy cię adoptować czy iść na kurs pielęgniarski.

  12. Agata Gowik 05.08.2012 19:54

    Ludzie piszący te słowa mają swoje wartości, Ty masz inne. Wydaje mi się, że dostajesz takie wiadomości, ponieważ poniekąd kreujesz się na takiego człowieka. Takiego, który ma zamiar być blogerem do końca życia i nic więcej. Wiem, że mogę zostać skrytykowana za ten komentarz, ale chyba po to udostępnia się komentowanie wpisów, by kazdy mógł się wypowiedzieć.

    • Blanka 05.08.2012 20:56

      Ale to nie jest kwestia poglądów człowieka, który „ma zamiar być blogerem do końca zycia i nic więcej”. Chodzi bardziej o to, że jak się wiązać – to z miłości, z chęci, jak się żenić – z tych samych powodów. A nie przez argument „żeby nie umierać samotnie”.

      • Agata Gowik 06.08.2012 08:47

        Ja skomentowałam inną kwestię, bo takie jest moje zdanie. Ze wszystkim innym (małżeństwo i zakładanie rodziny z miłości i chęci) się zgadzam.

    • karla 06.08.2012 21:48

      hee fajne to. Kominek, człowiek z wizją tego co robi, z pasją, żyjący z tego co lubi robić, podróżujący to do meksyku, to do tajlandii, coraz bardziej znacząca marka itede itepe – wobec tego kim muszą być komentatorzy mówiący „no bloger, i nic więcej”:)

      • Agata Gowik 06.08.2012 22:43

        Pasja i podróże to jedno, wartości abstrakcyjne to drugie. Najwyraźniej ja, próbując popatrzeć na sytuację dostawania takich wiadomości z innej perspektywy, mam być na zawsze za to potępiona.

        • chalk white 07.08.2012 23:11

          jeśli innym czytelnikom twoja perspektywa się nie zgadza, mają prawo to powiedzieć, nie musisz od razu czuć się „na zawsze potępiona”, you know.

          dla mnie, na przykład, określenie kominka jako kogoś, kto ma zamiar być blogerem do końca życia i nic więcej, brzmi dość śmiesznie. to, że nie robi jak wszyscy inni i nie rzuca się na zakładanie rodziny ani nie wychwala tego procederu pod niebiosa, nie oznacza jeszcze, że poza swoimi blogami nie ma żadnych, jak to nazwałaś, „wartości abstrakcyjnych”. choć, rzeczywiście, jest to kwestia INNYCH wartości. po prostu nie każdy ma ochotę uzależniać swoje szczęście od innych ludzi, uczuć tych ludzi, trwałości tych uczuć, ja to tak widzę.

  13. Koslonecz 05.08.2012 20:00

    taa…te teksty – ale jak to nie chcesz mieć dzieci, kto zajmie się tobą na stare lata…i to ja jestem niby egoistką…

    • No Spinster 06.08.2012 10:51

      🙂

  14. Paulina Jassa Marcinkowska 05.08.2012 20:08

    właśnie dlatego tu codziennie przychodzę żeby się upewnić że moje patrzenie na wiele spraw nie jest odosobnione.

    • Iza 06.08.2012 19:23

      Mam to samo, Kominek.in to obecnie jeden z niewielu „znajomych na fejsbuku”, „na którego można bezpiecznie wejść” i wyjść w spokoju 🙂

  15. Agnieszka Sawicka 05.08.2012 20:09

    W dodatku nie wiadomo, czy na starosc, chce sie w ogole czlowiekowi pic…

    • kate_alice 05.08.2012 23:23

      coś mi się wydaje że teraz większość normalnych ludzi to ledwo swojej emerytury będzie dożywać, przy takiej harówie i niezdrowym żarciu i ciągłym braku pieniędzy, więc skoro większość decyduje się na bachorka grubo po 30. to ten bachorek zostaje sierotą często zanim skończy liceum, bo jego rodzice wykończyli się w tym beznadziejnym kraju i wyścigu szczurów, zresztą teraz to chyba już 2 na 3 osoby czeka rak lub inna dżuma

  16. Bernadetta Wyszyńska 05.08.2012 20:10

    W ostatnich chwilach wolałabym patrzeć na twarze obcych mi ludzi niż bliskich i dostrzegać w ich oczach strach, żal, ból czy też wymowną prośbę o szybką śmierć.

    Argument o samotnej starości, jak dla mnie jest na korzyść.

    • goła pionierka 05.08.2012 20:22

      Ja to tchórz straszny jestem i pewnie wolałabym, żeby mnie ktoś bliski trzymał za rękę.

      • Bernadetta Wyszyńska 05.08.2012 20:31

        Co by Ci to dało?
        Wsparcie? Przecież i tak odchodzisz, nie ma czego wspólnie pokonać.
        Poczucie bezpieczeństwa? Na co Ci one skoro i tak odchodzisz…

        • goła pionierka 05.08.2012 20:33

          Pewnie chodzi o to samo, co na baaardzo wysokich karuzelach i innych diabelskich młynach. wiem, że mnie nikt nie uratuje jakby jakaś awaria była, ale lubię być mocno trzymana za rękę. Bez takiego zabezpieczenia w życiu nie wejdę. Ale ja ogólnie lubię być przytulana i trzymana za rękę:)

        • manti 05.08.2012 23:41

          Szkoda palców mi na to, aby Cię skrytykować.
          (nie Ciebie Goła)

          • Bernadetta Wyszyńska 06.08.2012 08:27

            Nie ma to jak argumenty.

  17. pikob 05.08.2012 20:13

    Nie dość, że umiera się samemu, to jeszcze żyje przez całe życie samemu. Może niektórzy po prostu najzwyczajniej w świecie nie zdają sobie z tego sprawy i żyją ułudami. O tym już tutaj było.

    • kate_alice 05.08.2012 23:20

      czasami na serio dobrze jest być samemu, tłumaczenie się ze wszystkiego strasznie wkurza na dłuższą metę, choćby z takimi błahostkami jak jechanie dłuższą drogą, bo mi się podoba, albo skakanie 10 min po kanałach, i nikt nie będzie darł pyska,a po co, a na co.

      • Mysz 08.08.2012 09:57

        A ja to ni cholery nie rozumiem, po co ludzie męczą się z kimś, kto „strasznie wkurza na dłuższą metę i drze pyska a po co, a na co”.
        Jeśli ten ktoś wkurza mnie dłuższy czas – no to czas chyba zwijać interes, albo chociaż poważnie porozmawiać. Lepiej już umierać samotnie albo szukać kogoś nowego. Znajdzie się fajniejszy.

        A tymczasem ludzie wieszają psy na wszystkich związkach w ogóle, bo sprowadzili do mieszkania małostkową choleryczną kretynkę (albo i debila), drącą japę, bo zostawiłeś brudną szklankę na parapecie. I w dodatku poświęcającą wieczory na oglądanie telenowel.

        Można żyć razem i żyć wspaniale, często dużo ciekawiej i bogaciej niż samemu. Tylko jakoś wszyscy sobie wmawiają, że najwyższą wartością jest możliwość oglądania dowolnego kanału tv w samych dziurawych na dupie majtkach…

  18. mameja_na_etacie 05.08.2012 20:19

    Na starość zajmie się mną mój cot.

  19. Kacper Anonimek 05.08.2012 20:52

    A ja chciałbym umrzeć gdzieś pomiędzy Nowym Jorkiem, a San Francisco. W moim czerwonym Fordzie Mustangu, słuchając sobie „The Beatles – Here Comes The Sun”. A tak abstrachując od tego, to jeśli z jakiegoś dziwnego powodu nie uda mi się zemrzeć w ten sposób (ale to tylko 0.01 procenta) to podobnie jak ty Kominku, nie chciałbym, żeby oglądali to moi bliscy. Po co im trauma? Niech wiedzą, że ich ojciec, dziadek i niech buk da – pradziadek – to był pozytywnie popieprzony gość, który woli zakończyć swoje życie z fasonem i bez zbędnych łez. W szczęściu.

  20. Łukasz Puszkarewicz 05.08.2012 21:00

    Szczęśliwi za młodu umierają szczęśliwi, myślądz o wspomnieniach.

    • Łukasz Puszkarewicz 05.08.2012 21:02

      uprzedzam komentarze – myśląc

  21. Katarzyna Pastuszka 05.08.2012 21:02

    Z całym szacunkiem do twojej osoby, dziwię się, że ludzie mają ochotę pisać do „swojego” blogera maila po to, żeby napisać ci, iż „źle czynisz synu”. Lepiej poświęcić czas na maila o bardziej konstruktywnej treści.

    • Kacper Anonimek 05.08.2012 21:17

      A czy nauczyciel poświęca więcej czasu rozdziałom, które uczniowie już opanowali, czy raczej tym, w których nie czują się najlepiej? Skoro większość mail, Komin otrzymuje od idiotów, to chyba lepiej tą większość czegoś nauczyć, niż zajmować się mniejszością osób, które wiedzą jak postępować w danych sytuacjach. Nie ma sensu pisać o czymś, co wszyscy wiedzą. Lepiej poświęcić trochę czasu rzeczom, które nie idą uczniom najlepiej.

  22. Ulek 05.08.2012 21:16

    Podobają mi się Twoje teksty Kominku. Dużo w nich prawdy.Fajnie zresztą prowokujesz.A jak ja będę miała 200 lat i obejrzę się za siebie, chcę stwierdzić, że niczego nie żałuję i przeżyłam je godnie. Wolę odchodzić w samotności w zgodzie ze sobą, aniżeli w otoczeniu rodziny.Chyba że wcześniej zaadoptuje mnie jakiś szejk arabski i ja go wcześniej wykończę. Naturalnie za jego grube miliony wstawię sobie tytanową szczękę i będę się konserwowała jędrnymi ciałami osiemnastoletnich młodzieniaszków. Wrrr. Grr. Wesołe jest życie babci. Hejka.

  23. Katarzyna 05.08.2012 21:18

    26,319 osób nie da Ci umrzeć samotnie 😀

  24. Kongozaur 05.08.2012 21:47

    Myślę, że wielu takich ludzi próbuje przekonać samych siebie, że istnieje jedyna słuszna droga życiowa. Bo np. nie mają już wyboru co do kwestii posiadania dziecka. To smutne, ale jedyna co można zrobić to humanitarne pozwolić im żyć w swoim świecie, nie dopuszczając równocześnie do swojego.

  25. Aga Matysiak 05.08.2012 22:00

    Podzielam pogląd Kominka co do umierania tak żeby nie obarczać nikogo naszą niedołężnością i cierpieniem, po cichutku w samotności. A potomstwo mam między innymi dlatego,że pięknie jest mieć świadomość, że część mnie samej będzie żyć długo po tym jak przeminę.

  26. spokojna 05.08.2012 22:02

    A ja na starość będę wkurzać bliskich udając,że nie słyszę. Taki mam swój egoistyczny plan

  27. illu147 05.08.2012 22:10

    Najlepiej podsumował to kiedyś bodajże Bałtroczyk.
    Opowiadał o gościu, który się ożenił bo wszyscy go straszyli, ze na łożu śmierci nie będzie miał mu kto podać szklanki wody. A gdy umierał popatrzył na stojąca dookoła łóżka rodzinę i powiedział: „A pić się kurwa nie chce”…

    Witam po raz pierwszy 🙂

  28. czerwona-sukienka 05.08.2012 22:17

    nawet gdybyś kiedyś zmienił pogląd, nie bój się – umiera się zawsze w samotności.

    ktoś kiedyś powiedział – dając życie, dajemy też śmierć. cóż za egoistki z tych młodych matek:-)

  29. elka 05.08.2012 22:24

    Świetny tekst:-)pozdrawiam

  30. vanilia 05.08.2012 22:28

    Kominek, jaka herbata na starośc, przecież herbaty nie pijesz? Coca-Coli przyniosę.

    • kate_alice 05.08.2012 23:17

      Kominek rzuca,

      zresztą klisza z szklanką wody to jak zupa była za słona i potknięcie na skórce od banana, to takie banały że nawet już się nie zdarzają.

      ale przecież głąb by nie zrozumiał przenośni typu: potknął się na ostrużynie od kartofla.

      • vanilia 06.08.2012 12:46

        Nie obchodzi mnie co, czym i kogo Kominek rzuca.
        Jestem poza/ponad tym:)

        Tak, głąbowatośc pozbawia rozumienie jakichkolwiek przenośni.

  31. shima 05.08.2012 22:45

    Nie mogę pojąć tego, że ludziom niepełnosprawnym intelektualnie udaje się napisać maila zasługującego na uwagę Kominka. Przeciwieństwa się przyciągają? Czy przeciwnie?
    Nie mogę też pojąć jak inteligentny, wykształcony człowiek może zakładać, że za 40 lat będzie tak samo szczęśliwy, bo będzie miał takie samo życie. Przecież za 40 lat, o ile będziesz żył, nikt nie będzie Cię czytał, a każdy z trójki żyjących jeszcze Twoich fanów będzie próbował przypomnieć, czy jadł już śniadanie, albo odwiedził toaletę.
    Ludzie, którzy twierdzą, że na starość będziesz nieszczęśliwy są równie zabawnie wiarygodni jak Ty, kiedy twierdzisz, że będziesz szczęśliwy. Nie wiem co bardziej podziwiać: waszą pewność siebie, czy też imponującą wiarę.

    • vanilia 05.08.2012 22:55

      niepokornie zakładam, że za 40 lat znajdę się w tej trójce żyjących(niestety;)fanów Kominka i tym dwom pozostałym poczytam na głos.

      • kate_alice 05.08.2012 23:27

        wszyscy dzisiaj dołują: Seg i Kom o śmierci a Fash o bolących zębach.

        za duzo horrorów jak dla mnie

  32. Dominika 05.08.2012 22:56

    W życiu trzeba się choć raz skonfrontować ze swoją fundamentalną samotnością i jeśli ktoś nie miał okazji wcześniej (a zachęcam) to śmierć jest idealnym momentem. Zawsze przechodzimy sami i nie ma znaczenia czy ktoś mi w tym czasie dupę będzie mi podcierał.

  33. kate_alice 05.08.2012 23:15

    ludzie dalej myślą zgodnie z typem reliktu przeszłości, gdzie to dzieci i krowy były majątkiem, bo służyły jako siła robocza.

    szkoda mi tych co dalej myślą że trzeba mieć przynajmniej 2 dzieci bo im ciocie karzą.

    zresztą podobno wychowanie dziecka do osiemnastki kosztuje 250 tys czy coś takiego, więc zawsze lepiej kupić sztabkę złota i dać ją gorącej pielęgniarce za spełnianie wszystkich zachcianek w ostatnich momentach życia, jak żaden głupi się nie znajdzie żeby to zrobić za darmola.

  34. manti 05.08.2012 23:38

    Teraz to zraniłeś moje tłuste serduszko 🙁
    Ja do Ciebie piszę, z puli: osób wyjątkowych! 🙂

  35. zbyszko_ze_wsi 05.08.2012 23:41

    Muszę przyznać, że kominek skłonił mnie tym tekstem do pewnych przemyśleń. Ja też, odkąd pamiętam, uważałem że na starość… Jednak nie z tego powodu założyłem rodzinę.

    Moim zdaniem w tego typu twierdzeniach, pomijając oczywiście czysto egoistyczne i wyrachowane pobudki, chodzi o coś więcej, o coś zupełnie innego. Być może nie wszyscy piszący, że na starość, itd., potrafią przekazać swój punkt widzenia w sposób wystarczająco jasny i czytelny. Tu jednak najczęściej wchodzi w grę wzajemność i poczucie bezpieczeństwa.

    Bo widzicie, czasem jest tak, że to my pierwsi będziemy potrzebować tej szklanki wody, ale może się i tak zdarzyć, że będziemy musieli podać ją bliskiej osobie. Wchodząc w związek „i nie opuszczę Cię aż do śmierci” liczymy się z tym, że może być tak, albo tak. Mamy też przy tym jednak pełną świadomość, że skoro my jesteśmy skłonni towarzyszyć naszym bliskim „do grobowej deski”, możemy i mamy pełne prawo spodziewać się po nich tego samego.

    Pomijam już tu fakt, że człowiek to z natury zwierzę stadne, nie stworzone do życia w samotności. To jest jednak inna bajka, i nie chcę się teraz nad nią rozwodzić.

    Tak czy inaczej wzajemność, wspieranie się jeden przez drugiego, wparcie, troska, itd. – po prostu ŻYCIE, wspólne i z kimś. A gdy przychodzi do umierania, chcemy zrobić wszystko, aby możliwie najbardziej umilić tą ostatnią drogę tym, których kochamy. I wcale nie dlatego, że jesteśmy egoistami.

    • kominek 06.08.2012 01:25

      Zbyszko, kurde, piszesz jak nie ze wsi.

      • zbyszko_ze_wsi 06.08.2012 01:42

        No rozpisałem się trochę, kurde.

        A, i kiedyś mieszkałem w mieście, za młodu.;)

    • Iza 06.08.2012 19:39

      „A gdy przychodzi do umierania..” – powiem mojemu mężowi: dobra stary, przyszła pora, chcesz iść pierwszy czy ja mam iść? hehe oby tylko miał tyle gotówki przy sobie, żeby na miejsce na cmentarzu starczyło, nie musi wykupywać wcześniej, ja mogę sama mu poszukać, ale gotówkę musi mieć, bo ja pewnie tuż po stypie wyruszę na wycieczkę nad morze 😛

      • Iza 06.08.2012 19:54

        „poczucie bezpieczeństwa” w chwili umierania.. nie czaję w ogóle.. opuszczasz swoją ukochaną na zawsze, zapewne coś cię boli jak ****, ona pewnie zapłakana, w stresie od dawna a ty czujesz się bezpiecznie… większe bezpieczeństwo dałaby wówczas pielęgniarka w szpitalu, która przynajmniej widziała już wiele i przede wszystkim wiedziałaby co zrobić jak by Ci się gorzej zrobiło przed tym największym wydarzeniem 😉

        • Iza 06.08.2012 20:00

          „Mamy też przy tym jednak pełną świadomość, że skoro my jesteśmy skłonni towarzyszyć naszym bliskim „do grobowej deski”, możemy i mamy pełne prawo spodziewać się po nich tego samego.” — na szczęście tak nie jest i ludzie nie biorą ślubu z obawy przed samotnością na starość, świadczy o tym liczba rozwodów, do których dochodzi, gdy dzieci wyfruwają z gniazdka i życie we dwoje nie wchodzi w grę po raz drugi.

          • zbyszko_ze_wsi 07.08.2012 00:53

            A żeś się mnie uczepiła, no.

            Nic nie zrozumiałaś z tego, co próbowałem przekazać. Może i się trochę niepotrzebnie rozpisałem, może nawet zakręciłem lekko w tym swoim rozpisaniu, to jednak nie w tym rzecz.

            Chodzi o to, że jedni chcą być ze swojego własnego wyboru sami, bo taką drogę sobie wybrali, a inni chcą być z kimś, dla kogoś, i właśnie TEJ osobie towarzyszyć nawet w „ostatniej minucie”.

            Powiesz: „sadyści”, „masochiści” jacyś. A nie zrozumiesz, co nimi kieruje…

            Każdy swoją drogę ma, itd., itp. – nie chcę tu banałów prawić. Jeden chce być tylko sam dla siebie, drugi dla kogoś, a jeszcze kto inny dla obu nawzajem. I każdy ma do tego pełne prawo – kwestia WYBORU.

    • mimbla 06.08.2012 20:17

      Z ust mi to wyjąłeś….szkoda,nic dla mnie nie zostało a taki piękny tekst sobie ułożyłam….

      • zbyszko_ze_wsi 07.08.2012 00:55

        Pisz to co myślisz. Jak widać, ile osób u kominka, tyle różnych tu opinii.;)

        • Iza 08.08.2012 00:50

          ahaś, nie zrozumiałam. Zabrzmiałeś trochę jakbyś przeżył już conajmniej kilka śmierci. Wiadomo, że jak już się człowiek z kimś wiąże to (nawet jeśli nie ma większej miłości między nimi) – przy tej osobie się zostaje do śmierci. To to ok – mogę podołać, nie wiem tylko jak podołam z tym umilaniem tej śmierci, zwłaszcza jak się kogoś kocha to jak się wzbić ponad swój smutek.. nawet wolę o tym nie myśleć, i dlatego, wiedząc jak ciężko byłoby mi umilić komuś śmierć, nie wymagam od nikogo umilania jej mi, szpital może być, aby nie te pchły i wszy o których ktoś tam niżej pisał grrr

  36. Lumberjack 05.08.2012 23:50

    Życie w stałych związkach nie gwarantuje ochrony przed samotną starością – ludzie będący ze sobą w związkach nie umierają przecież jednocześnie. Jeden z partnerów tak czy owak będzie miał samotną starość.

    Posiadanie rodziny, dzieci, wnuków też niczego nie gwarantuje. Obecnie opiekuję się moją babcią i widzę jak jej synowie mają na nią wyjebane. Dzwonią tylko do niej od czasu do czasu, żeby sprawdzić czy jest ciągle na tyle przy siłach, żeby być w mieszkaniu. Cholernie się boją, że się ją odda do domu opieki, bo wtedy mops będzie ściągał im z ich pensji trochę kasy na jej utrzymanie. Tylko to ich martwi. Żaden nie przyjedzie nawet na jeden dzień opiekować się swoją matką. Nawet nie wiedzą jak ogromny zawód jej sprawili i w jak ogromną depresję ją wpędzili swoim „maniem wyjebane”. Czymś bardzo bolesnym musi być świadomość, że nie jest się ważnym dla swoich dzieci.

    Też nic nie wiem o włączniku starości, ale jednak nie masz gwarancji, że na starość będziesz miał taki sam charakter jak teraz. Ja widzę po mojej jeszcze całkiem niedawno bardzo pewnej siebie babci to, jak diametralnie starość i świadomość różnych chorób potrafi złamać człowieka. Teraz jest to osoba, która boi się panicznie samotności; która potrafi wpaść w panikę na wieść, że będzie musiała być przez 2-3 godziny sama…

    Twój tekst jest całkiem ok, ale przebija z niego nieco zbyt buńczuczny ton. Jeśli chodzi o umieranie w samotności pośród obcych ludzi, to szykuj się na wydatek rzędu minimum 4-5 tys. złotych miesięcznie, bo za dwa tysiące, to trafisz co najwyżej do trupiarni czy jakiejś innej pełnej wesz i pcheł umieralni, w której będziesz przerzucany jak worek na kartofle i traktowany jak kupa gówna, której w przypływie łaski poda się co najwyżej od czasu do czasu jakiegoś głupiego jasia.

    • kominek 06.08.2012 01:26

      4-5 tys. złotych miesięcznie to ja wydaję na kolę. Bo ciągle nie dopijam, a zawsze muszę mieć w pełni gazowaną.

    • Ulek 06.08.2012 10:02

      Owszem życie w „stadzie” niczego nie gwarantuje, ale jest coś takiego, co nazywa się wpajaniem pewnych wartości. To co Tobie rodzice przekazali, jakie ty wartości przekażesz swoim dzieciakom zaowocuje w przyszłości.Hmm inwestycja na starość?… to zależy od interpretacji… i od wyborów jakich dokonasz, od środowiska w jakim się obracasz, wiele rzeczy ma na to wpływ jak będziesz podchodził do starości,do śmierci
      Jesteśmy niejako jak te psy Pawłowa, postępujemy według pewnych mechanizmów, schematów, bo jest bodziec i jest reakcja.Nawet sobie nie zdajesz z tego sprawy. Są oczywiście pewne odstępstwa od zaszufladkowanych norm i dlatego jest tyle odcieni szarości…starości

    • Iza 06.08.2012 20:16

      z tymi trupiarniami, pchłami i wszami to naprawdę czy wymyśliłeś to sobie?

      • Lumberjack 13.08.2012 16:32

        A co, przestraszyłaś się? 🙂 Pchły to mój wymysł, zawszone trupiarnie są niestety realne. W najlepszym stanie są państwowe domy opieki, za które płaci się ok. 4-5 tysięcy miesięcznie. A jeśli pójdziesz do prywatnego domu „spokojnej” starości, kosztującego np. 1700 miesięcznie, to będziesz miała przejebane. Wsadzą Cię do jakiegoś dwu albo trzyosobowego pokoiku i wcale nie masz gwarancji, że twoi współlokatorzy będą mili i w ogóle nieprzeszkadzający. Może trafisz akurat na takich, którzy co chwila srają pod siebie, a może na takich znerwicowanych, którzy będą trzęśli Twoim łóżkiem, a może na takich i takich jednocześnie… Za tak niską opłatę miesięczną będzie stało przed Tobą multum możliwości. Wyłącznie złych.

  37. kasia 05.08.2012 23:58

    Mi obojętne przy kim umrę. Uważam, że najgorsze co może być to właśnie takie podejście jakie opisałeś Kominku. Młodzi ludzie, którzy za jeden z plusów związku uważają to, że będzie kto miał się nimi zaopiekować na starość. Ale chyba jest to wpisane w ludzką naturę, a my, myślący inaczej, jesteśmy jacyś inni…
    No trudno, co nie…?

  38. kawał_mnie 06.08.2012 01:04

    Wydaje mi się, że nie śmierci nie robi rożnicy jak, kiedy i z kim umieramy…

    • kawał_mnie 06.08.2012 01:06

      nie „nie śmierci” tylko „śmierci” – bez „nie” 🙂

  39. Sebastian Opałczyński 06.08.2012 01:50

    Tak, czy siak każdy umiera w samotności.

  40. RadaZzo 06.08.2012 08:26

    Zauważyliście, że w tego typu historiach to zawsze nam ktoś podaje szklankę wody? A nigdy nie – to my komuś? ;D

  41. J 06.08.2012 08:32

    Twoja psychika wymiata

    • lalivian 10.08.2012 14:21

      Mogłabyś powyższą myśl jakoś szerzej wyrazić? Złotą jak mniemam, jednakże wymagającą, jak dla mnie, rozwinięcia – tak dla pewności, co (jeśli w ogóle coś) chciałaś powiedzieć.

  42. Shield 06.08.2012 08:53

    Warto zauważyć jedną rzecz:
    załóżmy, że jako osoby yntelygętne i pewne siebie (i gotowe do odejścia, gdy miłość się wypali, tak) wchodzimy w związek oparty na tym, co zawsze jest u Kominka ważne – na szacunku. Będąc z kimś i zastanawiając się, jak to będzie ‚umierać w czyichś ramionach’ chciałabym móc myśleć właśnie, że ta osoba będzie mnie traktować z szacunkiem. Nie mam tego zagwarantowanego, niestety.
    Poza tym podpisuję się pod tym, co Zbyszekzewsi napisał.

  43. beti 06.08.2012 12:57

    haha 😉 ludzie! młodzi jesteście a już myślicie o tym jak i przy kim umrzecie?! wtf!!! i ”straszycie” śmiercią w samotności Kominka! a co jeśli nie umrzecie trzymając kogoś za rękę (lol) tylko przejdzie po was stado słoni?! mam 25 lat i jak narazie nie myślę o takich sparwach. hmm a moze powinnam juz spisac testament zeby i moj milion nie pobila sie banda hołoty haha.

    p.s. świetny tekst!

  44. usta_bogini 06.08.2012 14:33

    nie masz blaadi pojecia ile radochy jest z dzieciakow, jak rzeczy dotychczas najwazniejsze staja sie malo wazne.. to oczywiscie tez odpowiedzialnosc na ktora nie kazdego stac…niech kazdy zyje wg sowjego widzimisie i nie narzeka, swiat pomiesci kazdego dziwolaga…:) 🙂 🙂

    • shima 06.08.2012 15:15

      Każdy ma swoje priorytety. Każdy może robić co chce. Ale powinno wrócić bykowe 🙂

  45. usta_bogini 06.08.2012 14:39

    czy ty nie jestes aby takim wojewodzkim internetu? cynizm, przechwalki kaskowe, kontrowersja, egoizm – wiem, to moze i klacz do sukcesu, ale na pewno nikt z fanow na fejsie Ci nocnika nie wymieni, jak juz nie bedziesz ogarniał…:)

    • wyrocznia 06.08.2012 15:23

      Ojojjj!!! a może tego nocnika nie oczekuje?

      Nie problem natrzaskac miotu i oczekiwac za to całe życie wdzięczności albo założyc komuś na palec kółeczko i spodziewac się dozgonnej miłości.
      Stworzyc silne więzi zbudowane na mocnej podstawie to jest sztuka.

      Poza dziecmi, partnerami byłymi czy obecnymi, fajną czy mniej fajną rodzinką, istnieje jeszcze na tym łez padole coś takiego jak instytucja przyjaźni.

      Doświadczam czasem jej wszechobecnej mocy i mam wtedy pewnośc, że gdziekolwiek będę, cokolwiek się stanie…:)

      • spokojna 06.08.2012 17:24

        Natrzaskać miotu,litości 🙂 Przyjaź dobra rzecz ale to zależy od priorytetów, bo jak przyjdzie co do czego i będziesz potrzebować przyjaciela, a jednocześnie jego rodzina też będzie go potrzebować to jak myślisz komu pospieszy z pomocą? Żeby nie było mam dzieci i że obecny świat oferuje im bardzo duże możliwości rozwinięcia skrzydeł, wyjazdu gdzieś daleko i cieszy mnie to niezmiernie. Nie mam złudzeń,że do końca życia będą przy mnie i nie mam gwarancji, że będę je kiedyś widywała częściej niż raz w roku. Ale cokolwiek się stanie będą czymś najlepszym co mnie spotkało. Ale ja to piszę z perspektywy moich starczych 35 lat.

        • wyrocznia 06.08.2012 19:07

          licytacja glinianych figurek na wiejskim odpuście;)

          nigdy niczego nie możemy byc w życiu pewni
          -ja tego, że mój przyjaciel zamknie mi powieki a ty tego, że dzieci bardzo często bo aż raz w roku sprawdzą czy jeszcze coś kumasz;)

          moi przyjaciele to też jedna z tych lepszych historii, które mnie w życiu spotkały

          • spokojna 06.08.2012 22:46

            Być może,jak miałam 20 lat też myślałam,że przyjaciele są najważniejsi. Oczywiście nie mam gwarancji, że dzieci się na mnie kiedyś nie wypną. Ale żeby pojąć różnicę w posiadaniu przyjaciela, a dziecka,trzeba to dziecko po prostu mieć.Nie mam dzieci dla tzw szklanki wody, czy też aby były gwarancją opieki na starość. Ja jestem jednej rzeczy pewna w życiu, właśnie tej miłości do dziecka do końca życia cokolwiek kiedyś zrobi. I tym się różnimy, żadna licytacja mi nie potrzebna:)

  46. jasiu 06.08.2012 17:13

    Pitolenie o szklance wody uzywane jest zwyczajowo w celu opisania czegos czego zwykly smiertelnik opisac nie umie.
    Tez bylem singlem i bylo mi z tym bardzo dobrze. Po slubie nadal bylo swietnie ale inaczej. Od kiedy mam malego wiercibrzucha nawet jak jest kurewsko zle jeden slodki usmiech naprawia wszystko.
    Kiedys balem sie smierci z egoizmu dzis boje sie ze zostawie go samego.
    Sama swiadomosc tego ze zostawiasz po sobie kogos kto jest lepsza wersja ciebie, jestes z niego dumny i wlozyles mnostwo wysilku w jego sposob bycia i myslenia, sprawia ze czlowiek czuje sie spelniony w stu procentach.
    Jak myslicie dlaczego kominek robi to co robi i pisze tak jak pisze? Otoz on prowadzac bloga i rozjasniajac troszke wasze czaszki odczuwa podobne choc mniej intensywne uczucia zwiazane z przekazywaniem swojej madrosci potomnym(w przypadku glupich osobnikow satysfakcje przynosza: mocny cios syna, fajne cycki corki itd itp).
    Kominku wiem ze ci dobrze, ale uwierz mi na slowo moze byc jeszcze lepiej.

  47. Paulina Brzykcy 06.08.2012 19:31

    Ten argument jest często używany przy związkach, a już w szczególności przy niechęci do posiadania dzieci. Gdy nie daj borze powiem na głos, że nie czuję potrzeby posiadania dzieci, a odpowiedzialność za ich wychowanie mnie przeraża, od razu pojawia się jakiś rewelacyjnie inteligentny głos, że na starość będę samotnie zdychać w domu starców , skoro teraz nie chce rodzić dzieci. No ja pozdrawiam serdecznie każdego kto wiąże się w pary i do tego robi sobie gromadkę dzieci, by zapewnić sobie towarzystwo na starość.

  48. Aśka 06.08.2012 20:38

    Tekst o szklance wody przetrwał od czasu, kiedy liczna rodzina była faktycznie inwestycją na przyszłość. Dzieci ojcowizną się zajmowały i stary dogorywał u ich boku. Sprawdza się obecnie jeszcze wśród Afrykańskich plemion, gdzie większa liczba dzieci to większy procent szans na złapanie czegoś do żarcia.

    To głupi argument na miłość. Nie nadaje się na plus w dzisiejszych czasach w krajach rozwiniętych, gdzie stawiamy na indywidualizm i własny rozwój..

    Ale…

    Świetnie jest mieć partnera, który wspiera i cieszy się naszymi sukcesami. Jest zawsze, czy beczę, tyję, wściekam się, czy rechoczę.

    Miłość to nie poświęcenie. Miłość jest wtedy, kiedy bardzo chcesz uczestniczyć w życiu drugiej osoby. Bezinteresownie, bez myślenia o przydługim jutrze. Chcesz i tyle.

  49. czwarta 06.08.2012 22:35

    jestem stara, samotna i zajebista jak wasze koty

  50. Beretk@ 06.08.2012 23:49

    Ten tekst trafia idealnie w to co kilka lat temu już zapowiedziałam mojej rodzinie i nie spotkało się to ze zrozumieniem. Jeśli doczekam takiej trudnej i upierdliwej starości(a najprawdopodobniej nie, bo wcześniej trafi mnie zawał), to życzę sobie, żeby rodzina oddała mnie do bardzo dobrego domu opieki, żeby tam zajmował się mną fachowy personel.
    Nie życzę sobie, żeby zajmowały się mną moje córki, albo ich przyszłe dzieci. Nie po to z takim trudem wychowuję moje dzieci, inwestując w ich wykształcenie i świetlaną przyszłość, by potem kilka lat z tej świetlanej zajmowały się pilnowaniem mnie, karmieniem i myciem mi tyłka. I tak nie zrobią tego tak dobrze, jak doświadczony personel takiego przybytku i będę miała odleżyny, odparzenia i dodatkowe cierpienia.
    Wiem o czym mówię, przez kilka lat byłam dyrektorką takiego domu. Dość dużo widziałam i wyciągnęłam wnioski.
    Rodzina ma mnie regularnie i często odwiedzać, przynosić czekoladki, książki, czy co tam akurat będę chciała i widzieć uśmiechniętą, czyściutką babunię w kolorowej pościeli. A w nocy ma do mnie wstawać pielęgniarka.

  51. Olka 07.08.2012 00:59

    moja babcia mawia ,,co Tobie przeznaczone na drodze rozkraczone”

  52. zbyszko_ze_wsi 07.08.2012 02:45

    A tak na marginesie, ciekaw jestem, o co kominkowi chodziło w ostatniej części tego tekstu. Ten „milionowy spadek” to taka wróżba na lepsze jutro, czy jedynie cyniczna ironia odnośnie miłości ze strony swych najbliższych.

    No, jak myślicie? 😉

    • bo tak! 07.08.2012 14:15

      zbyszko, on sekret dopiero na łożu śmierci wyjawi, jakby co, bądźmy w pobliżu;)

  53. pidzamowa 07.08.2012 08:57

    Myślę, że ciężko wypowiadać się o śmierci nie czując jej oddechu na karku. Łatwo filozofować za młodu, ale ten punkt widzenia zmienia się. Znam siebie tylko na tyle, że wiem, że przed śmiercią chciałabym żeby ktoś trzymał mnie za rękę i sama chciałabym trzymać ukochaną osobę, nie traktując tego jako traumy. Chciałabym ten ostatni raz powiedzieć komuś, że go kocham, wyznać coś czego nie mówiłam za życia.

    • Bernadetta Wyszyńska 07.08.2012 14:08

      Zastanawia mnie takie podejście – „wyznać coś, czego nie mówiłam za życia”….dlaczego? Dlaczego nie powiedzieć tego wtedy, kiedy to może mieć jakiś sens i jakieś znaczenie? Przecież w obliczu śmierci, wypowiedzenie skrywanych myśli jest tylko z pobudek egoistycznych.

      • bo tak! 07.08.2012 14:20

        tak ci się wydaje, że to takie łatwe powiedziec kto jest prawdziwym ojcem Pablito?

        • Bernadetta Wyszyńska 07.08.2012 14:34

          Nikt nie mówił, że życie będzie łatwe.
          Warto mieć jednak wartości, choćby takie jak uczciwość i szczerość.

  54. lalivian 07.08.2012 15:34

    Czytajc fragment listu, który cytujesz na początku, zastanawiam się, czy to wymyslone na potrzeby tekstu, czy naprawdę ludzie piszą takie banały. No ale niewazne, pewnie tego się nie dowiem.

    Natomiast mogę powiedzieć co myślę na temat deklaracji, ze „jak ja bedę umierał to oby tylko w samotności, nie chcę być ciężarem dla mych dzieci, oddajcie mnie do domu starców, rozpedzę sie na harleyu i przydzwonie w drzewo zamiast umierać. otóż – gówno wiemy o tym, co bedziemyczuli tuż przed śmiercią. Dokładnie zero wiemy na ten temat. dzisiejsze Wasze zapewnienia na ten temat mogą mieć mniej niz smieciową wartość w momencie, gdy żżerał was będzie rak w ostatnim stadium, albo, gdy od kilkunastu dni nie będziecie w stanie wziąć glębszego oddechuniż taki minimalny, zeby się tylko nie udusić. Może będziecie wtedy chcieli być sami, a moze nie, moze jedynym Waszym marzeniem bedzie wtedy zobaczyć kogoś bliskiego, skąd mozecie to wiedzieć. Jedyne, co wiem na ten temat, to że żałuję, że nie było mnie przy mojej Mamie, gdy umierała. Wcale nie dlatego, ze chciała być sama, bo przez ostatnie dwa tygodnie była nieprzytomna i podejrzewam, ze jej to wisiało, czy ja tam jestem, czy nie. Natomiast mnie to bylo potrzebne, a nie mogłam być. Potem to zostaje na całe zycie. Taki wyrzut sumienia, choc niezawiniony, ale jednak. Dlatego powiedziałabym inaczej: Nie zeńcie się, nie rodźcie dzieci, wybierajcie singielstwo – zeby nie zostawiać waszych bliskich kiedyś z poczuciem winy, ze mogli dla was coś zrobic przed śmiercią, a nie zrobili.

    • Kongozaur 07.08.2012 18:04

      Mnie zastanawia skąd tyle pychy w ludziach. Pozwól, że część twojej wypowiedzi :

      Co jeśli po urodzeniu dziecka odwidzi się wam chęć jego posiadania? Dzisiejsze Wasze zapewnienia na ten temat mogą mieć mniej niz smieciową wartość w momencie, gdy ono będzie już na tym świecie.

      Zakładasz, że ludzie, pragnący samotnej śmierci są niedojrzali, a przez to jest prawdopodobne, że im się odwidzi?

      • lalivian 07.08.2012 19:08

        Jeśli po urodzeniu dziecka ci się odwidzi, to bedziesz musiał sie zastanowić co dalej – wyślizgnąć je z kocyka, oddać je do adopcji, czy wychowywać mmimo wszystko. No i co z tego? śmierć jest tak nieznanym doswiadczeniem, nikt z nias nie wie jak to jest (nawet jeśli ktos mi napisze, ze juz byl jedną noga po tamtej stronie itd, dalej mnie to nie przekona. śmierć to tajemnica i tylko ktos, kto już umarł mógłby nam powiedzieć co sie wtedy czuje, a i tak przypuszczam, ze co człowiek i śmierć, to wrażenia bedą inne. I owszem, takie zapewnienia, że wsiądę na motor i się zabiję- uważam za buńczuczność i niedojrzałosć, są śmieszne. Nikt nie ma żadnych danych co sie wtedy czuje, więc wszelkie dywagacje na temat co ja bedę chciał, czuł, myślał, gdy będe umierał, są bez sensu.

        Jeśli są na swiecie naprawdę ludzie, którzy zakładają rodzinę z powodu: „aby miał mi kto na starość podać tęprzyslowiową szklankę wody” – to uważam ich za idiotów. Nigdy się z nikim takim nie spotkałam.

      • shima 07.08.2012 20:46

        Mnie zastanawia czemu piszesz, że coś Ciebie zastanawia, natomiast z treści nie wynika, abyś zdał(a) sobie trud zastanowienia się.
        Co więcej, krytykując lalivian, w pełni ją popierasz. Zastanawiające.

        Pyszałkiem jest ten, kto z przekonaniem powie, że wie jak zachowa się w konkretnej, ekstremalnej sytuacji, w której jeszcze nie był. Ja się w swoim przypadku nie podejmuję.
        Gwoli wyjaśnienia: narodziny dziecka to nie jest sytuacja ekstremalna.

  55. magda 07.08.2012 16:15

    Lalivian, nie mogłaś chyba lepiej podsumowac tego nasączonego egoizmem tekstu.
    Każde kolejne zdanie będzie niepotrzebne więc milknę.

  56. Tardis 08.08.2012 18:44

    Nie mam dzieci i mieć nie będę. Jeśli mam ochotę pobawić się w dom, jadę do siostry i tam są dzieci, które utwierdzają mnie w przekonaniu, że własnych nie potrzebuję 😉 A jak mam dość, wsiadam w auto i wracam do mojego cichego i spokojnego domu.
    Posiadanie (bardzo smutne i nieprawdziwe określenie) dzieci nie gwarantuje ani szklanki z wodą, ani z herbatą. Z mężem już ugadaliśmy się z naszymi bezdzietnymi znajomymi (jest ich naprawdę sporo!), że na starość, jeśli będziemy potrzebowali, to kupimy sobie jeden wspólny dom i wzajemnie będziemy sobie szklanki z wodą podawać 😀 A jeśli los sprawi, że będę bezwładna, to mam nadzieję, że eutanazja będzie już legalna. Nie skażę nikogo na męczenie się ze mną. Choć i tak mam wrażenie, że jeśli umrę to z własnego wyboru.

    • Katia 08.08.2012 20:17

      Posiadanie dziecka to troszeczkę tak, jakby samemu zaczynało się życie od nowa. Czuję ekscytację na myśl o tym, kim może być, kim będzie. Jak zmieni się świat, kiedy dorośnie? Jak będzie wyglądał świat moich wnuków, prawnuków i tych, którzy narodzą się, kiedy mnie już nie będzie? Jestem tego pewna – będą żyć w świecie cudów, o jakich nam się nawet nie śniło, tak jak naszym przodkom nie śnił się świat, w jakim żyjemy. Podróże kosmiczne, odległe światy, pozaziemskie cywilizacje… Myślę o tym i przechodzą mnie dreszcze. Myślę o tych wszystkich, którzy byli przede mną…

      Oto widzę ojca swego, oto widzę swoją matkę, siostry i braci, oto widzę mój ród – aż do jego początków.

  57. naka 08.08.2012 22:16

    „Jest mi ciebie nawet trochę szkoda, bo kiedyś możesz być cholernie nieszczęśliwy. Wyobraź sobie sytuację, że leżysz w mieszkaniu powolnie umierając, w końcówki masz powtykane rurki i obca osoba przychodzi i robi nad tobą ‘obrządek’. Zaraz po rym znowu zostajesz sam jak palec patrząc otępiony w róg ściany. Przerażające, co?”

    jakos taka wizja bez ludzi jest duzo mniej przerazajaca niz wersja z ludzmi dookola. nie ma chyba nic straszniejszego niz uczucie bycia dla kogos ciezarem, skazanym na kogos laske.. bycie uzaleznionym od kogos w 100%.

    ludzie sa dziwni.

  58. Katarzyna M. 09.08.2012 20:30

    Też zadaję sobie pytanie, dlaczego ludzie oczekują od innych, że ci będą spełniać ich wyobrażenia. Wszelkie wyobrażenia- o życiu, o sposobie umierania, o zakładaniu rodziny.
    Może jestem osobą młodą, ale cóż- wiem, że nie pociąga mnie wizja zamążpójścia. Tak, jak wiem, że bycie matką, nie uczyni mnie spełnioną lub szczęśliwą. Szczęście to pojęcie względne. Ja odczuwam je mogąc zasnąć w moim pokoju. Leżąc na kanapie i oglądając film, który odpowiada moim wymaganiom i zachciankom. Bez zastanawiania się czy ugotowałam obiad dla rodziny lub czy przypadkiem ktoś nie będzie rościł sobie pretensji do pilota.
    I nie przejmuję się tym, jak inni chcą odbierać moją przyszłość (w której kiedyś nastąpi śmierć). Bo jeśli będzie ona samotna, to stanie się tak na moje życzenie. I nikomu nic do tego.

  59. Gerardo Meany 12.08.2012 14:49

    I in addition to my guys came checking the great recommendations from the blog and suddenly developed an awful feeling I never thanked the web site owner for those secrets. Those people appeared to be for this reason warmed to see all of them and have now absolutely been taking pleasure in these things. We appreciate you genuinely very helpful as well as for obtaining such useful resources millions of individuals are really desirous to be aware of. Our honest apologies for not expressing gratitude to earlier.

  60. Emil 15.08.2012 11:01

    Odnośnie tematu „samotność” i pożytku z niej płynącego polecam książkę psychologa i humanisty A.Storr’a „Samotność. Powrót do jaźni”.

  61. Bartek Ostrowski 20.08.2012 22:18

    Postaram się na chwilę wyjść z zachwytu nad twoim światopoglądem, samym tym postem i napisać jakiś konstruktywny komentarz.
    Tak więc. Nawet gdybyś miał na łożu śmierci patrzeć „otępiały w róg ściany” to to życie, które teraz masz jest tego warte. Skoro twój styl bycia sprawia, że jesteś szczęśliwy i dobrze ci z nim to nie warto tego zmieniać dla lepszego samopoczucia przez kilka ostatnich godzin na tym świecie.

  62. Arkadiusz Szczepaniak 25.08.2012 15:57

    Uwielbiam Twój blog, ponieważ masz odwagę poruszać wiele kontrowersyjnych tematów. Masz rację, że ludzie przeginają z argumentacją decyzji o założeniu RODZINY, jednak nie zgadzam się z Twoim stwierdzeniem – „Jednym z koronnych argumentów osób opowiadających się za życiem w stałych związkach, wieloletnich małżeństwach, miłości i tym podobnych bzdurach jest samotna starość”. MIŁOŚĆ nie jest bzdurą! Bzdurą jest to, że ludzie zakładają RODZINY z wyrachowania lub dlatego, że nie mają innego wyjścia. Ponadto uważam, że dzięki takim jak Ty za kilkadziesiąt lat w Europie wyginie cywilizacja białego człowieka. Żeby przetrwała konkretna rasa musi być spełniony warunek zastępowalności pokoleń, czyli każdy człowiek musi dać minimum jednego potomka. W Europie od dłuższego czasu ten wskaźnik wynosi 0,75, a w Polsce 0,65, a nie biali rozmnażają się na potęgę. Zakładając RODZINĘ nie kierowałem się egoizmem o którym piszesz, po prostu spotkałem kobietę, którą pokochałem i kocham do dzisiaj mimo upływu 18 lat. Takie rzeczy się zdarzają, wystarczy mieć otwarte SERCE…!!!

  63. TheHolyBlaze 30.08.2012 14:38

    Jednym z koronnych argumentów osób opowiadających się za umiarkowaniem w spożywaniu słodyczy, jedzeniu owoców, ograniczaniu tłuszczów i tym podobnych bzdurach jest cukrzyca typu II. Ci ludzie zwykli twierdzić, że mając takie podejście, jakie mam, na starość będę chory.
    Za głupi jestem, aby zrozumieć, dlaczego aktualnie jestem zdrowy żyjąc jak żyję, a za 40 lat nie będę zdrowy… mając takie samo życie. Być może nie wiem o istnieniu jakiegoś włącznika cukrzycy, który po przekroczeniu pewnego wieku uaktywnia się i robi ze zdrowych ludzi – chorych ludzi.

    I tak dalej. „ale to nie to samo omg wyjdź stąd” – tak tak, wiem 😉

  64. KasiaM 24.09.2012 11:07

    Dyskusja już trochę przedawniona, ale…
    Dwie rzeczy cisną mi się do głowy i muszę je wyrzucić z siebie…
    Po pierwsze, łatwo nam się teraz dyskutuje na tak odległy i nierealny temat jakim jest śmierć i odchodzenie…. Kiedy jesteśmy „piękni i młodzi” wydaje nam się że ten temat nie dotyczyć nas, więc i łatwo jest rzucać odważnymi stwierdzeniami typu: przy 70ce rozbiję się o drzewo i nie obchodzi mnie jak i gdzie będę odchodzić… Jakoś jednak nie spotkałam starszej osoby, która by miała w dupie jakość swego życia, nawet na finiszu. Bo to ciągle jest nasze jedyne, niepowtarzalne, własne życie. Idę o zakład, że zdecydowana większość opinii 20 i 30 latków będzie ewoluowała w czasie. Może jeszcze się spotkamy jak będziemy po 60, dajmy na to, kominek będzie obchodził 50lecie blogowania :)) i wtedy wrócimy do tematu…
    Po drugie, Autorowi Kominkowi chodziło w tym wpisie jak mniemam o inną kwestię. O motywację posiadania dzieci. I tu się zgadzam z autorem, chociaż pachnie mi to sporym uogólnieniem i podkoloryzowaniem, bo jednak w przeważającej części rodzice (przynajmniej Ci, z którymi ja mam do czynienia) kochają i lubią swoje dzieci, więc nie mogę powiedzieć żebym zjawisko posiadania dzieci tylko jako inwestycji jakość znała bliżej.
    Sama jestem reprezentantką jak mi się wydaje mniejszościowej grupy na tym blogu osób posiadających męża i dwójkę chłopaków (w sensie synów 😉 i nie ukrywam że jestem szczęśliwa :)) Nie wyobrażam sobie ich nie mieć. I teraz i w ogóle. Mam nadzieję, że nie wyrzucicie mnie za to z bloga 😉
    Tak w ogóle pierwszy raz komentująca, zaglądająca regularnie, PEACE*

  65. azja 26.09.2012 20:32

    piękne. krótkie i dosadne. fajnie, że jest ktoś kto podziela moją opinię i potrafi elegancko wybrnąć z zarzutu aco ze starością? nie boisz się samotności?
    ja zawsze odpowiadam słowami aco z najbliższym rokiem, nie boisz się śmierci?

  66. Luka Sv 07.10.2012 07:25

    Niewazne jak liczna bedziesz mial rodzine, ile zon, ile dzieci, wnukow… etc, umierac bedziesz sam, to jest cos co musisz sam zrobic, nikt Ci w tym nie pomoze.
    A czy przy tym bedzie rodzina, czy nie? To ma juz znaczenie tylko dla rodziny…

  67. sonatka 28.10.2012 13:38

    Hmm… czytam i nie mogę się nadziwić.
    1. są ludzie tak samo posrani jak ja – Alleluja! (szkoda, że nie ma ich gdzieś pod ręką i trzeba użerać się z tymi tzw. „normalnymi”)
    2. jak to możliwe, że od ponad 3 lat pracuję online, spędzając w necie po 20/24, a jak jest dobrze to i 23,5/24 i nigdy, przenigdy nie widziałam tego bloga ani o nim nie słyszałam…? Teraz to trzeba załatwić jakiś urlop i nadrobić zaległości w czytaniu.

  68. Michał 22.11.2012 01:08

    Przypomniała mi się scena z filmu ,,Mój rower” – że facet nie boi się śmierci tylko tego, że pewnego dnia nie będzie mógł dojśc do kibla…

  69. Chang 20.03.2013 15:09

    When some one searches for his required thing, thus he/she wishes to be
    available that in detail, so that thing is maintained over here.

    Here is my blog – Epos equipment

  70. Willis 12.06.2013 01:27

    This is the perfect site for anyone who really wants to
    find out about this topic. You understand a whole
    lot its almost hard to argue with you (not that I personally would want to…HaHa).
    You certainly put a new spin on a topic that has been written about
    for decades. Excellent stuff, just wonderful!

    Here is my page … Willis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Connect with Facebook

*

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>