Ilu miałaś przede mną i dlaczego tak dużo?
Żal zwieracze ściska, gdy widzi się jak seksuolog doradza zaczynać związek od kłamstwa. Czasami sobie myślę – jak dobrze, że wy macie mnie i mogę was poratować przed delikwentami pokroju Daniela Cysarza. I prowadzącej – Agnieszki Wirtwein – Przerwy, bo ona mu wtórowała.
Temat programu całkiem ciekawy, bo dotyczy ilości partnerów. Ja sam nie wiem, ile to jest mało, a ile dużo, więc chciałem się dowiedzieć. Nie dowiedziałem się. Zamiast tego usłyszałem:
Cysarz: Nie warto o tym mówić, warto skupiać się na związku, który jest. Ponieważ jeśli taka informacja trafi na partnera, który jest jakoś niepewny w tym seksie ma małe doświadczenie seksualne, to taka zamiast pomóc, będzie gwoździem do trumny.
Wirtwein – Przerwa: No tak, bo taka informacja właściwie niczemu nie służy. Ona w żadnym wariancie nie działa pozytywnie na związek.
(…)
Wirtwein – Przerwa: A co zrobić, kiedy partner jednak chce wiedzieć?
Cysarz: Ja pewnie zadałbym pytanie pomocnicze – dlaczego go ta informacja interesuje. Jeśli mamy w swojej przeszłości bardzo wielu partnerów, to nie wiem czy warto mówić.
Zaczyna się od 2:30
Jaśnie pan seksuolog radzi ci też, byś nie odpowiadała na konkretne pytania, tylko odwracała kota ogonem i unikała odpowiedzi. Bo wiesz, właśnie w ten sposób zbudujesz zdrowy związek!
Dobra, dość w tym temacie. Odreagowałem, już nie muszę wychodzić na miasto i kopać staruszek. Pozostaje jedna kwestia.
Ile to jest dużo, ile to jest mało?
Ustalmy pewne normy. 10 partnerów to już dużo i takich ludzi albo bzykamy albo skreślamy, ale nigdy z nimi love forewa?
Dosyć rozrywkowa ta pani seksuolog.
Dużo to pojęcie względne – dla niektórych pomysłem na życie jest jedna partnerka/partner. Dla innych dublowanie Hugh Hefnera. Dla jeszcze innych studenckie życie + uspokojenie się razem z magisterką. Każda z tych grup będzie miała inne dużo-mało.
Ja również jestem za absolutną szczerością w związku. Pod każdym względem. Szczególnie nie rozumiem kobiet, które oczekują od partnerów, że zawsze im będzie mówił, że wyglądają pięknie. Ja wolałabym, żeby facet powiedział mi wprost, że przytyłam, albo źle wyglądam w tej sukience.
ja też, bo jak mój facet nie jest moim najlepszym przyjacielem, to ja nie wiem jak mam z takim człowiekiem wytrzymać
Ja tam się nie zgadzam że 10. To jest kwestia indywidualna – silna kobieta może mieć kilkunastu partnerów na jedną noc w życiu, bo ma ochotę wyładować się seksualnie z atrakcyjnym partnerem podczas gdy facet może mieć w życiu np. 6 lasek – 3 brzydkie, 2 za pieniądze i jedną średnio atrakcyjną z liceum. Kto jest lepszy, a kto gorszy? Kto ma większe szanse na zbudowanie zdrowego związku.
Nie musi być tak wcale, żeby ilość partnerów odbijała się na jakości związków. Nie żyjemy w XIX wieku i teraz seks nie jest super hiper oczekiwaną celebracją tylko jest po prostu seksem. Wszystko zależy od psychiki człowieka i już. Daczego 10 to za dużo a 8 czy dziewięć ma być spoko i czym różni się 10 od 11?
Nie zgadzam się z Twoją wypowiedzią. Moim zdaniem kobiety, które mają naprawdę wielu partnerów tak naprawdę szukają pocieszenia i akceptacji, udowodnienia czegoś sobie. Normalnie seks powinien wiązać się z uczuciem, bo wtedy jest coś wart.
A co z mężczyzną, który miał wiele partnerek? Też uważasz, że szuka pocieszenia i akceptacji?
niektórzy tak, szczególnie ci którzy mają dupowe żony, dzieci i ciężko jest się rozwieść, dzielić majątki, wpędzać bachory w depresję, to sobie skaczą na boku licząc na to że pojawi się ta jedyna dla której warto będzie poświęcić to stabilne choć beznadziejne życie i zacząć od nowa.
Zgadzam się z Magdą… Byłem z taką dziewczyną (nawet niedawno), która przyznała powiedziała mi że miała ok 20 facetów (w tym kilka związków), trochę mnie to przytłoczyło, ale ok, poradziłem sobie z tym. Ale przekonałem się na sobie, że ona ma problem emocjonalny, a ja byłem tylko żywym wibratorem dla niej (tylko dlatego, że wierzy w miłość z bajki, a niestety mnie pokochała). Szybko znalazła sobie innego…
Że ke?
Chyba pójdę do psychologa.
seks to taniec dusz i ciał?..
Rozwalają mnie takie teorie – szukała pocieszenia, chciała się dowartościować bla bla..A może po prostu ją zaswędziało i chciała sobie ulżyć? To takie dziwne? Kobiety też mają swoje potrzeby.
to wtedy znaczy ze dla mnie nie jest kims wartosciowym i obrzydza mi i na pewno nie chce sie z wiazac z kims komu chuc przyslania racjonalne myslenie … jak trzeba byc tępym zeby nie rozumiec w co sie mozna wpakowac
bzdura
koment bzdurac – bylo do kolezanki magdy, tej co o pocieszaniu.
Jedni seks pojmują czysto fizycznie, inni wiążą z emocjami, jeszcze inni nie mogą się zdecydować czy wolą sport czy miłość, grunt żeby partnerzy postrzegali seks z tej samej perspektywy. Wtedy problem z ilością partnerów sam się rozwiązuje.
A tego tam z filmiku cofnąć na studia i oblać z seksuologii.
Dość trafne pytanie Maćku… :-)Bardzo podoba mi się Twoja wypowiedź!
Drogi Kominku – tak troszkę z innej jak się to mawia beczki: Ty swojego czasu miałeś spięcie z Dr Oetkerem i rzecz jasna się nie ugiąłeś, nie pozwoliłeś na cenzurę swojej wypowiedzi i tak dalej – zresztą sam wiesz.
Ostatnio pewien guru naszego e-biznesu (w mojej opinii to raczej taki pseudo guru) napisał na swoim blogu :
„Jakiś czas temu opublikowałem na ebiznesy.pl artykuł bardzo krytycznie odnoszący się do pewnego szkolenia, na którym byłem. Dostałem pismo od prawnika firmy organizującej to szkolenie z żądaniem usunięcia wpisu i komentarzy (które w większości ze mną się zgadzały – a było ich mnóstwo). Po konsultacji z prawniczką stwierdziłem, że nie mam czasu ani ochoty chodzić po sądach – i odpuściłem. Dodam, że moja prawniczka stwierdziła, że w kilku punktach ich prawnik pisze głupoty, ale w kilku może sąd przyznać mu rację.
Trzeba zatem umiejętnie krytykować, jeśli nie chcemy mieć problemów i tracić czasu na sprawy sądowe (i być może pieniędzy).” [ źródło : http://ebiznesy.pl/strefa-webmastera/sklepy-internetowe/strona-produktu-w-e-sklepie-na-przykladzie/comment-page-1#comment-3823 ]
Co Ty o tym sądzisz – wybacz, że odbiegłam od tematu, ale przeczytawszy powyższe od razu skojarzyło mi się z Twoją dzielną postawą po tym jak doktorek od budyniu zażądał od Ciebie cenzury !
dlaczego nie napiszesz wiadomości bezpośrednio do kominka?
w naszym społeczeństwie kobiety są krytykowane, jeśli przyznają się że miały 10 partnerów, inaczej jest z facetami – 10 partnerek nikogo nie dziwi
hm, zapewne znasz takie coś jak klucz pasujący do wszystkich zamków – kluczem wspaniałym, a zamek który można otworzyć każdym kluczem to zamek…chu****. co sprowadza mnie do szowinistycznej świni jako mojej osoby, wybacz.
Akle tak, masz racje, często tak jest, facet jest uznawany za ogiera, kobieta w takim wypadku za puszczalską hmm dziwke? może troche za ostro, wybaczcie.
Wybaczam
i też się z Tobą trochę zgadzam
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=Bzg-Kgfhh1Y
Jak kogoś dziwi dlaczego kobiety są traktowane w sprawie ilości partnerów inaczej niż mężczyźni, początek powinien rozwiać wątpliwości 🙂
Sry stary, ale kobieta to nie drzwi. Choroby weneryczne itp. może złapać każda z płci, potrzeby seksualne też ma każda ze stron, to zależne od osoby, od typu mózgu, od podejścia do życia itd. I teorie mam taką, że powinni się ze sobą ludzie z podobnym podejściem do tematu, co by nikt nikomu nie ciosał na głowie kołków za przeszłość.
nie rozwiewa wątpliwości… obraża
No to skoro Ciebie obraża, to bardzo niedobrze że kawałek wypowiedzi jakiegoś pijanego Irlandczyka rzucony ku uciesze gawiedzi jest w stanie Ciebie obrazić.
A jeśli nie rozwiewa wątpliwości to kolejnym argumentem na pytanie „Czemu kobiety nie mogą mieć wielu partnerów a mężczyźni mogą” jest staropolskie dobre: Bo tak już jest i nic nie poradzisz. Przyzwyczaj się.
A żeby nie było – dla mnie tam nie ma różnicy. Jedna z moich koleżanek miała ok 50 partnerów a nie ukończyła jeszcze 25 roku życia i jest zdrowsza na głowę niż wiele kobiet które były w jednym, dwóch związkach.
Nie powiedziałam że mnie obraża, obraża kobiety
po prostu…
i dla mnie tak samo nie ma różnicy i właśnie o tym mówię
hmm, nie wiem czy jest sens ustalać 10 jako dużo czy mało, chyba od danej osoby zależy czy takie cos toleruje czy nie, ja sam nie chciałbym być z kobietą która miała 10 innych przede mną, bo zakładam z góry że takie coś pewnie by się w końcu popsuło, zapewne nie z mojej strony, ale aspektów jest dużo więcej
może się przecież zdarzyć że osoba taka miała wielu partnerów bo szukała tego jedynego, ale to z kolei prowadzi nas do początku, czy jest sens być z kimś tak hmm niezdecydowanym? czy ot dobre określenie?
staram się nie negować osób które miały kilka związków, ale reasumując, 10 to dużo, wiem, sam sobie zaprzeczam ale właśnie do takiego wniosku doszedłem, w tej chwili. wiekopomnej? <:
okej, skala +/- 10, a wiek? Ludzie łączą się w „pary” w różnym wieku, więc ten co ma lat 25 i miał dychę, to dużo? A ten co ma lat 45 i ma tyle samo, to co, mało?
„Ustalmy pewne normy. 10 partnerów to już dużo i takich ludzi albo bzykamy albo skreślamy, ale nigdy z nimi love forewa?”
Damn. Przypomina nigdy nie dopisane przykazanie do listy na dawnym niebieskim blogu.
Teraz to ja muszę odreagować…
Ha, dobre! 🙂
A wracając do meritum – jestem zdania, że życie intymne, jak sama nazwa wskazuje, jest sprawą prywatną, pożycie – kwestią indywidualną, ustalaną pomiędzy dwoma osobami będącymi w związku. Odgórne określanie limitu poprzednich partnerów mija się z celem, bo każdy tę granicę ma ciut gdzie indziej, ważniejsze jest chyba, by wcześniejsze doświadczenia na tym polu nie rzutowały negatywnie na aktualne.
„(…) będącymi w związku”????????!!!! wszystko na ten temat. nie musiałam czytać dalej
10?! Kominku, obejrzyj sobie Sex nastolatków na TVN Style. Ostatnio jedna 17-letnia Brytyjka przed badaniem na HIV przyznała się, że spała z ponad 30 partnerami.
Na szczęście nie ma obowiązku wiązania się na zawsze z 17-letnimi Brytyjkami. Zresztą one pewnie i tak nieczułe na urok jelonków
I na tło zachodzącego słońca też pewnie nie.
10 to raczej niewiele przy obecnych standardach
standardach? grzeszysz grzechem grzesznym, nie ma i nigdy nie było co do tego standardów, czasy same hm narzuciły gg, fejsa co prowadzi do szybkiego i prostego poznawania ludzi, do tego dorzucić głupote ludzką i masz osobę po siedmiu związkach z poszarpaną psychiką w wieku 17 lat
Żeby uznać koncepcję grzechu trzeba być wierzącym.Seks jest zdrowy a „poszarpana psychika” jest efektem głupoty w związkach a nie konsekwencją samych związków.
O, ten dobrze prawi – polać mu!
10 partnerek? Mówimy o wakacyjnym weekendzie w Mielnie ??
Mielno wykańcza każdego.
like
Ja i mój mąż znamy swoją przeszłość i jesteśmy wdzięczni eksom, że się tyle od nich / na nich nauczyliśmy 😉
Z tym mówieniem prawdy jest jeden kłopot. Mówisz takiemu uczciwie, że no.. w sumie to tych partnerów było… no, powiedzmy, że mniej niż Kominek ma blogów. I potem się zaczyna: a nie przestraszysz się, jeśli cię klepnę, a mogę cię tutaj pocałować, a tego nie będziesz się bała, a tak nie jest za mocno? A jak się okazuje, że można mocniej, klepać można a nawet trzeba to można usłyszeć: coś ściemniasz, na pewno miałaś więcej facetów.
Poważnie?
Ja zawsze jestem śmiertelnie poważna i komentarze u Kominka piszę stojąc na baczność:)
I nago, jak sam nick wskazuje ;).
I klęcząc na grochu.
A w ogóle to weź pokarz cycki.
Cycki! Czujcie się ukarane…
Hahaha, rzeczywiście tak jest. Ilość byłych partnerów wychodzi zazwyczaj przy pierwszym bzykaniu. Niedopowiedziane, ukradkowe pytające spojrzenia. Bo to przecież czuć od po pierwszym orgazmie (lub jego braku) kto posiadł większą umiejętność synchronizacji odpowiednich ruchów 🙂 Ale jaki tu zastosować przelicznik, nie mam pojęcia 🙂
Nie lubię słowa „szmata” w tym kontekście, jakoś średnio mnie interesuje liczba (nie ilość, Kominku ;)) partnerów seksualnych innych osób.
Widząc rzucane przez niektórych liczby 10 partnerów/partnerek i więcej zastanawiam się czy rzeczywiście jestem tak kijowy czy też żyję w zupełnie innym świecie.
To jest temat bardzo indywidualny. Zależy od temperamentu, miejscu wychowania, sposobu wychowania, otoczenia, postrzegania wiary, oraz miłości. Zależy od podatności na „zakochanie się”, od atrakcyjności, a nawet od hobby. Większość maniaków komputerowych nie może się pochwalić dużą liczbą partnerek seksualnych (oczywiście nie mówie o wyjątkach, które występują w przyrodzie;]), z kolei taki sportowiec już od czasów liceum produkuje testosteronu tyle, że musi sobie jakoś z nim radzić. To tylko taki przykład, jeden z wielu. W tym przypadku stwierdzenie, że dziesięć to granica pomiędzy byciem jeszcze ułożonym, szanującym się człowiekiem, a szmatławcem, jest co najmniej śmieszne. W takim razie osoba z 10 partnerami seksualnymi to szmatławiec, powiedzmy, a ta z 30 to kto? trzykrotny szmatławiec? A jeśli trzykrotny szmatławiec ma mimo wszystko dobre serce i ratuje np. życie ludzi, pomaga chorym itp… To jego zeszmacenie schodzi na niższy poziom, czy to jednak się nie liczy? I czy sam stosunek seksualny jest czymś takim wyróżnionym i niesamowitym, że musimy oceniać potencjalnych przyszłych partnerów po tej magicznej liczbie?
Też mnie nieodmiennie nurtuje kwestia, ile to dużo, a ile mało. Może należy zadać filozoficzne pytanie „ile i dlaczego akurat tyle?”, a potem oczekiwać równie filozoficznej odpowiedzi. 😉
Z innej beczki: jak to jest, że przeinaczasz dokładnie te same słowa, co ja, w ten sam sposób? „Borze” mnie nieco zaskoczyło, ale luz. Teraz „musk”. w moim przypadku to się wytworzyło w dosyć wąskiej grupie znajomych internautów, nie wiedziałam, że to jakaś powszechniejsza moda. (?)
Kiedy powiedzialam mojemu obecnemu partnerowi, ze przed nim bylo 2, to stwierdził, że jestem jakas niedzisiejsza. On z kolei mial podobno wiecej niz 10 ( po 10-tce przestał liczyć…)i faktycznie dał mi trochę tym do myslenia. Przeszłosci sie nie cofnie.
A ja tam zawsze trzymam się jednego: jeśli nie jesteś gotowy/a na prawdę, to o nią nie pytaj.
Gotowość nie ma tutaj nic do rzeczy – jeśli ktoś nie chce żyć z osobą, którą posuwała drużyna piłkarska to lepiej zakończyć ten związek, nim w ogóle się zacznie. Takie rzeczy trzeba wiedzieć na starcie i albo się z tym pogodzić albo dać sobie spokój.
Chodzi o to, że ludzie mają tendencję do zadawania pytań, na które wcale nie chcą znać odpowiedzi.
Spróbuj powiedzieć kobiecie, na pytanie „jak wyglądam?” – „Niedobrze”. To banalny przykład, ale podkreśla to, co miałam na myśli.
Nie, uważam, że nie można przyłożyć jednej miarki do każdego człowieka. Trzeba uwzględnić wiek i wiek inicjacji chociażby.
Szczerze, nie obchodzi mnie kto z kim sypia, dlaczego i ile ma partnerów (podobnie nie interesuje mnie, z jaką częstotliwością ktoś się masturbuje). Uważam, że każdy ma prawo decydować o sobie, uprawiać seks z kim chce (jeśli potencjalny partner ma ochotę przestać być potencjalnym, oczywiście) i mieć „gdzieś” opinię społeczeństwa. Żenuje mnie, że obcy ludzie interesują się tak osobistymi sprawami innych, bo właściwie w czym komuś przeszkadza to, że panna A. sypia z 10 mężczyznami tygodniowo? Kogo obchodzi to, że pan X. uprawia seks z odkurzaczem? Jeśli nie chcesz mieć styczności z kimś takim, to nie miej, nikt Cię nie zmusza. Jeśli chcesz się pakować w związek z kimś takim – droga wolna. Wszystkie te określenia typu ‚zdzira’ i ‚ogier’ uważam za śmieszne.
Kurde, rzucając te 10 maks to wyszedłem na prawiczka.
Cóż;Świat nabrał…hm;rozpędu…:-)))
bo tu się wypowiadają same czydziechy jak nie starsze. więc 10 w 10 lat to nie dużo, jak liczą jednorazowe numerki.
Kominek to przecież prawie prawiczek, szczególnie z tym celibatem.
na prawiczka wychodzisz piszac te pseudo mondrosci na temat zwiazkow
KIedys jakims cudem trafilem na domowke w Anglii i byli tam sami dwudziestolatkowie. Dziewczyny i chlopaki. Grali w gre, ze uzupelniali litery alfabetu imionami dziewczyn i chlopakow z ktorymi spali. Niewielu liter brakowalo a wiele sie dublowalo.
Myślę, że szczera odpowiedź na pytanie o liczbę partnerów pomaga odróżnić jołopa od normalnego faceta. Jestem kobietą i partnerów już miałam kilku jak na te swoje 22 lata – bo szukałam, bo chciałam, etc. Za to spotykam się z dwoma bardzo idiotycznymi przypadkami skutków pytania o „liczbę”.
Pierwszy znam z doświadczenia. Pierwszego chłopaka „łóżkowego” miałam w wieku 18 lat, byłam z nim lat 2. Przy jakiejś tam okazji zarzucił mi, że okłamałam go, co do dziewictwa „bo dziewica się tak nie zachowuje”. Drugi facet stwierdził z kolei po naszej pierwszej nocy, że „niemożliwe, że przed nim był tylko jeden”. -.- Podejrzliwość i ludzka głupota nie mają granic – niezależnie od tego, ilu partnerów miała przed nimi dziewczyna, niektórzy faceci będą tak potłuczeni przez los, że zarzucą jej szmacenie się. Unikać, zdecydowanie unikać takich.
Drugi przypadek wiąże się z kobietami, które chcą „nie stracić reputacji”. Mówi się, że kobieta jak jest „mądra” i „porządna” to trzyma faceta przy sobie minimum rok (tak, słyszałam takie mądrości). No i co? Po pół roku wyłazi z gościa świnia, a panna boi się z nim zerwać, bo co to ludzie pomyślą, bo wraz z następnym „licznik skoczy”. Udawana „porządność”, ukrywająca tak naprawdę kompleksy i lęki to na pewno nie jest nic, co spowoduje zawarcie zdrowego szczęśliwego związku „forewa”.
Innymi słowy… wydaje mi się, że to nie liczba jest ważna, a podejście. Jak gość przed związkiem z nami bzykał jakieś pierwsze lepsze byle co, zdradzał poprzednie dziewczyny, miał skłonności mniej lub bardziej krzywe, ale krzywdzące – trzeba się nad związkiem dobrze zastanowić. To samo z dziewczyną. Jeśli z kolei nie krzywdził, był uczciwym człowiekiem i jego przeszłość jest ładnie „zamknięta”, to mógł mieć tych partnerek 20. Wszystko jedno.
Chyba Cię kocham 🙂
A dziękuję. Jeśli jesteś szczupły, ponad 180-centymetrowy i nie jesteś parszywym ujem, call me maybe.;)
pamietaj ze na tym blogu prawdziwa meszczysna zaczyna sie od 165cm, 180cm nawet w bucikach mamusi nie osiagnie
180 to zdecydowanie za wiele. Rozumiem, że można włożyć burty na obcasach albo wspinać się na palce, żeby się całować z facetem, ale przy 180 to musiałabym ze składaną drabinką chodzić.
No nie trafiłaś – 179. Ale nadrabiam miłą aparycją, białymi zębami i równym sześciopaczkiem na brzuchu.
Walorów intelektualnych nie posiadam żadnych (chociaż umiejętność składania zdań złożonych jak na modela jest ogromną umiejętnością), ale mam dobre serduszko.
A czy ty kobieto masz ciało chudsze niż grubsze i twarz niewymagającą obróbki przez grafików oraz czytasz książki przynajmniej od czasu do czasu?
Ba ;). Mam, to wymagam :D. Tylko jest mnie ponad metr siedziemdziesiąt i z obcasami się czasem przyjaźnię.
Oj tam oj tam.
Do przeżycia.
polać Pani 😉
Głos rozsądku. Dzięki.
No tak!;ten argument „dziewica się tak nie zachowuje”świadczy..o ogromnej SŁABOŚCI mentalnej panów!Spowodowanej..może równouprawnieniem?Takie zdanko jakiegoś mamusinego kołtuna-może zamknąć w kobiecie otwartość i szczerość w łóżku-dożywotnio!A co;jeśli ONA..ma po prostu do namiętności TALENT?A ..jeśli nawet..stosowała wcześniej jakieś..hm;wprawki-to jakie to ma znaczenie?Nie grzebcie W POPRZEDNICH rozdziałach cudzych żyć;gdy jeszcze WAS nie było na horyzoncie!Bo..możecie bardzo dużo stracić!
Tak, bądź porządnym facetem, to latami będziesz czekać na jakąkolwiek kobietę o wartości nieujemnej.
Trzeba być przede wszystkim szczerym samym ze sobą i umieć spojrzeć sobie i partnerowi w oczy. Niezależnie czy to stały związek czy jednorazowa przygoda. Tego typu kłamstwem tworzy się złudne poczucie wyższego ego.
Normalnie… zabrzmialo jak z ambony… sam w celibacie a madrzy sie jak nie wiem co, bo mu latwo mowic. A my, biedni, zagubieni, szukamy swojego szczescia na ziemi… 😉
Obawiam się, że po tym tekście będzie mu trudniej celibat utrzymać, bo posypią się maile z ofertami od czytelniczek, które mieszczą się w limicie:)
Puenta mówi wszystko- ,,Gdybym tylko wiedziała”- strzał w dziesiątkę. Dyskretnie wypytywałam chłopaka, z jakich powodów kończyły się jego poprzednie związki, i staram się nie popełniać błędów tamtych dziewczyn. A gdy słyszę ,,nie wierzę, że istniejesz”, uśmiecham się do siebie 🙂
Dziewczyny takie jak ty istnieja? Czy jestes jakims bootem 🙂 Klonowanie jest juz bezpieczne i skuteczne?
Spoko, poprzednie też to słyszały.
haha, kocham za tą ripostę (;
biorąc pod uwagę długości poprzednich jego związków śmiem twierdzić, że jednak nie słyszały 🙂
Nie wiem ile to jest dla mnie dużo. Za to już wiem, że stać mnie na to ,a by mieć to gdzieś. No, za uchem w sensie.
Parę lat temu zadałem to pytanie starszej i mądrzejszej ode mnie partnerce. Ponieważ była starsza i mądrzejsza, zaśmiała mi się w nos. Ponieważ ja młody i gupi byłem, nalegałem, aż usłyszałem najgorszą możliwą wtedy odpowiedź: „z lodzikami, czy bez? „. Było ich 20 i wtedy to było dużo, dało do myślenia, usztywniło. Na chwilę. Bo udało mi się zrozumieć, że w tym przypadku mam to gdzieś. No za uchem w sensie. Że, dopóki mnie nie zdradza, biorę ją jaką jest. I myśli, czy jestem dość dobry, też były. Ale, z drugiej strony, kobieta, która z niejednego pieca chleb jadła, wybiera dobrze. A wybrała mnie.
I do dziś dnia wiem, że nie zdradzała. Pomimo, że dużo.
Ilu Polacy mają przeciętnie partnerów seksualnych?
Przechodzień odpowiada:
Jeżeli mężczyzna to powiedzmy z 10, a kobieta to jest trwalsza w uczuciach, skupia się gdzieś do 2-3.
Rozumiem, że mężczyźni sypiają z 2-3 kobietami, a resztę partnerów seksualnych stanowią również mężczyźni. Wychodzi na to, że wszyscy mężczyźni są biseksualni, a najwięcej mają homoseksulanych partnerów.
mnie tam te byłe partnerki nie martwią tak jak możliwość spłodzenia dzieci i ryzyko chorób wenerycznych, resztę mogę przeżyć.
jestem dobrym człowiekiem i seks też jest dobry. a dobrym ludziom należy się dobry seks. seks jest jak jedzenie i spanie, podstawową potrzebą w piramidzie masłowa. jeżeli ktoś buduje trwały związek to chwała mu za to, jeżeli zaś rucha na lewo i prawo bo tak lubi, to chwała mu za to. prywatna sprawa, nie zaglądam pod kołdrę. można być szmatem i zahukaną kurwą mentalną niezależnie czy partnerów seksualnych było 3 czy 30. ejmen!
łapka 😀
Liczba partnerów seksualnych ma drugorzędne znaczenie, bardziej liczą się okoliczności. Co innego gdy kobieta, nie mając pod ręką nikogo do poważnego związku, weszła w kilka relacji typu fucking friends a co innego, gdy jest to dwóch partnerów seksualnych, obu dopuszczonych na granicy przytomności (po pijaku). Wolałbym tę pierwszą opcję, świadczy raczej o pozytywnych cechach charakteru, takich jak bezpośredniość, śmiałość itp.
Dla mnie jedna partnerka przede mną to za wiele 🙂
Przecież wiemy już ,że jesteś a nie że wyjdziesz… trzymajmy się faktów 🙂
A 24letnia dziewica?
co z nią ma być? podobno jeśli szybko uleczalna to może być.
Uważam że szczerość w związku jest najważniejsza. Ba! Nie tylko w związku. Generalnie. Zawsze wolę usłyszeć prawdę, nawet najgorszą niż jakieś pięknie ubarwione kłamstewko. Jeśli chodzi o mnie to pytam o ten mały, niby nieistotny fakt. Co do ilości, uważam że nie można konkretnie zdefiniować ile to ‚dużo’ a ile ‚mało’. Wydaje mi się że to wszystko zależy od okoliczności. Osoba,która miała hmm przykładowo dwóch partnerów seksualnych nie musi być kimś niedoświadczonym z problemami swojej seksualności. Być może pierwszy partner to chłopak z licealnych lat z którym była długo a drugi partner to mąż, z którym dobrze jej się układało i życie seksualne było dobrze rozwinięte i barwne 🙂 To że ktoś miał przykładowo 10 partnerów seksualnych może również oznaczać że ta osoba była z nimi jakiś, dłuższy czas związana. Po prostu szukała TEGO kogoś. To nie znaczy że się szmaciła. Moim zdaniem wszystko zależy od intencji seksu. Jednak popieram równeiż seks bez zobowiązań(z dwóch stron), takie jednonocne przygody tylko i wyłącznie dla zabawy i miłego spędzenia czasu. Kiedy zaliczy się już ich parę na koncie można mieć faktycznie ‚dużo’ partnerów seksualnych jednak wszystko zależy od intencji.
No i wychodzi odwieczne pytanie, dlaczego 10 to już dużo a dlaczego nie 9?
Swoją drogą, z pytania na ilość partnerów przed można uczynić test zero-jedynkowy, jak zapyta jak kompletna łajza nieprzygotowana na odpowiedź której nie chce usłyszeć albo chce usłyszeć ale ją neguje – wynik może być tylko jeden 😀
Liczba o niczym nie mówi. Mogę mieć za sobą 15 partnerów i nie czuć się szmatą, jeśli poszłam do łóżka, bo wiedziałam czego pragnęłam i ktoś był tego wart.
ostatnio moje koleżanki się oburzyły „o tym się nie mowi!” jak się nie mówi? W ogóle nie widzę tworzenia poważnego związku z zatajeniem takich szczegółów
Po pierwsze:”niełajza”nigdy nie zada takiego dennego pytania;ktoś z klasą-szukający klasy-klasę doceni i..będzie mu wszystko jedno,co było przedtem-skoro współczesność może być tak piękna;obiecująca i może być..tą perłą znalezioną na całe życie!Jednakowoż-odpowiedzią-jeśli już musicie-na padłe pytanie może być..”musiałam-łem-mieć BARDZO WIELU,by móc CIEBIE DOCENIĆ!”.I..wyrośnijcie z tych „szmat”! Kobieta jest dziś równym partnerem!Ma do wszystkiego prawo!Do KORZYSTANIA z mężczyzn-tak,jak oni korzystają z kobiet-od wieków-także!Powierzanie SIEBIE bezwzględnie mężczyżnie-jako „przewodnikowi stada”-jako skok do studni-całkowicie i bez pamięci-jest dziś cokolwiek..ryzykowne i niesie ze sobą duże prawdopodobieństwo ..łez i nieszczęścia!Małżeństwo przestało być..paktem na życie i-zwłaszcza!-śmierć!Śmierć uczucia;szacunku i namiętności-to wypalenie;trzymanie się męskiej nogawki-”byle bił,byle tylko był!”-już dziś nie przejdzie!Stąd na rozstania decyduje się dziś bardzo dużo par;nie chcą tkwić w fikcji,gdy coś pójdzie nie tak;wypali się,lub druga strona da ciała na całej linii!NIE MA PRZYMUSU!O dzieciach-mi nie wspominajcie,gdyż..nie ma gorszej toksyny do wzrastania dla młodego życia,niż życie w pustce uczuciowej i emocjonalnej rodziców-a na tych dwóch rzeczach się raczej nie kończy;dochodzi do zdrad;scysji i często przemocy domowej..To po co to ciągnąć i wychować..kalekę psychicznego?Lepiej się kulturalnie rozstać!Podzielić zabawki i żyć dalej!
Wracając do pytania o ilość partnerów-dobrą jest odpowiedż:”na prawa autorskie DO MOJEGO ŻYCIA jeszcze zbyt mało się znamy!”-i..dać sobie spokój z takim kimś;nikt z klasą nie zada NIGDY takiego pytania!
Oł, no rzeczywiście klasa to niedbanie o drugiego człowieka i ślepa nadzieja, że nie złapię nic od tej osoby… no i jak śmie mieć takie pytanie, bo w końcu ja to tylko ja i moje życie na drugą nie wpływa…
To ja już wolę by ktoś zadał to pytanie jak ostatnia łajza niż nie zadał w ogóle (czyt. obchodzę go na tyle, że nawet potencjalnymi chorobami wenerycznymi się nie przejmuje).
Popiskujesz cokolwiek dziecinnie;od chorób są lekarze-i miłość między dojrzałymi ludżmi-zaczęła się od tego,że sobie oboje zrobili testy na HIV i inne badania-i się nimi nawzajem obdarowali! I..jest to wyrażnie..mocniejsze”niełajzowstwo”;niż czułe gadki podparte liczbami-często z sufitu!Znam taką sytuację-w środowisku lekarskim. I jest to jedna z bardziej zakochanych w sobie par,jaką znałam na przestrzeni ostatnich lat..Być może dlatego,ze ci ludzie są..z niejakim dorobkiem w tej sferze i..trochę im życie przewartościowało to,co na starcie zdaje się być..niebotyczne;ważne i szlachetne..Życie jest perfidne;lubi brukać..zwłaszcza piedestały-oczywiście kosztem czyichś łez..Potem następuje..dojrzałość!Ze smakowitymi,soczystymi owocami!JĄ się akceptuje;ją się smakuje!Bo w pamięci ma się..ból brzucha po wczesnych,idealistycznych,zielonych śliwkach..
Miałam 3 chłopaków w podstawówce. Od tamtej pory (będzie z 11 lat) żadnego. Ciekawe, co zdaniem pana seksuologa mam powiedzieć ewentualnemu przyszłemu partnerowi.
prawda nas wyzwoli, a badanie krwi i raport BIK tylko uspokoi
Faceci twierdza ze maja bogate doswiadczenie po 20-100 kobiet a kobiety maja miec male doswiadczeni….to ja sie pytam kto tych facetow bzyka ???…..bo na pewno nie ja 🙂
Wiec kto tu klamie?
Jak sie mnie facet pyta to mu odp. chooj cie to obchodzi. jesli spotkam sie z toba ponownie to sie ciesz, jesli nie, to znaczy ze zaliczam cie do grona kolejnych nieudacznikow.
Taaaak jest!Masz rację!
Kiedyś zakochasz się w takim nieudaczniku, nie będziesz go chciała i będzie tak jak w „Lejdis” – kiedy już się w jego kierunku odwrócisz będzie miał inną.
Czy 10 partnerów to dużo?
Wszystko zależy od tego jak trwały i wartościowy jest związek. Zaliczenie paru kilkuletnich to już pół życia. Więcej niż dycha w statystyce się nie zmieści:)
Myślę, że ludzie mają prawo pytac siebie wzajemnie o to, co minione bo budują sobie częściowo jakąś opinię o partnerze.
Po co? Bo skoro ludzie się nie zmieniają to dla kobiety będzie to informacja, że 50 „byłych” jej faceta równa się sportowiec a dla mężczyzny, że
50 „byłych” jego partnerki, że to wściekła macica
myślę, że wartościowość związku nie określa się w ‚powyżej dwóch lat’.
Dla mnie sprawa jest prosta, nieważna jest ilość per se, ale czy pamiętasz swoich partnerów seksualnych. Jeśli masz te 20+ lat to możesz nie pamiętać 1-2 partnerów/ki, bo i każdemu w życiu może powinąć się noga i w tym temacie, trochę więcej możesz nie pamiętać, gdy będziesz miał 60+, bo to i taki wiek, ale jeśli ledwo co wyszedłeś z nastoletniości, a w przypadku partnerów zachowujesz się, jakbyś miał Alzheimera, to krucho, bo to wskazuje na dużą przypadkowość doboru, że po prostu swędziało kogoś między nogami i tyle. Również i w przypadku tych, którzy z taką osobą się spiknęli, będą oni kolejną zapomnianą twarzą i właściwie nie byłoby różnicy między nimi a deską z dziurą, czy ogórkiem wężowym (w zależności od płci i preferencji).
Szczególną zaś alergią reaguje na hipokrytów w tym temacie i muszę przyznać z całą przykrością, że wśród mężczyzn jest ich zdecydowanie więcej, na szczęście dość szybko się ujawniają, bo i lubią się obnosić ze swoimi prostackimi opiniami. Bardzo szczególne jest to, że lubią oni często chadzać do łóżka z kobietami, o których nie mają najlepszego zdania i głośno o tym mówią. Zazwyczaj zatykam ich powiedzonkiem, że „i najczystszy jedwab wrzucony do wiadra z gównami, będzie zwykłą szmatą”. Zazwyczaj zamyka im usta, a ja w spokoju mogę się oddalić.
Ale wy wszyscy pierdolicie. przeciez sprawa jest jasna jak slonce. Jesli człowiek szanuje siebie, ma zasady, nie komplikuje sobie życia tworząc gierki,intrygi,niedomówienia(chociazby o przeszlosci) to wszyystko idzie jak z płatka. wszystko jest albo biale albo czarne.
Haha, niesamowite – ja bym w pierwszej kolejności zamartwiała się o to, że w przypadku dużej ilości partnerów seksualnych w grę wchodzi duża szansa na to, że dana osoba ma jakąś niechcianą chorobę weneryczną 🙂 A jeżeli chodzi o inne aspekty (moralne, psychologiczne, etc) które trochę zdominowały dyskusję – jeżeli poznaję faceta który przyznaje się przede mną do tego, że w życiu miał 40 partnerek seksualnych, trudno mi się nie zastanawiać nad tym, jaka była ich jakość. Bo przyznam szczerze że już oczami wyobraźni widzę „galerię”, w której zajmuję miejsce obok ewidentnego paszczura bądź totalnej kretynki 😉 I staram się upewnić, że duża liczba niekoniecznie wynika z tego, że rwał co się dało. Oczywiście kiepsko jest oceniać siebie przez pryzmat tego, jak postrzega cię partner, ale dobrze wiedzieć z jakiego powodu decyduje się na bycie z tobą i że nie jest to jedynie fakt że „byłaś najlepszą dupą na imprezie” 🙂
„Galeria” to dość istotna sprawa :D. Zresztą,Komin o tym kiedyś pisał. Nasi byli świadczą o nas.
mi tam jeden porządny wystarcza!;)
Ja jestem za tym, żeby 15/30 lat to było dużo ;D
Cacko dziewica się nie odzywa…
ja zapytałam i nie żałuję. było to 10, liczba o której nie wiem co myśleć, jak się tu okazało dość graniczna, ale lepiej się czuję wiedząc niż zastanawiając się, gdy mówi o byłych partnerkach to ma na myśli 5 czy 20. uspokoiło mnie to jakoś.
Who the fuck care, pomyślałem w pierwszym odruchu błyskotliwości. Nie zdradza i fajnie się bzyka? To jest ok. Zdarzyło mi się być z kobietą, która była wcześniej z tym kolegą i tamtym kolegą i jakoś to przeżyłem. Pewnie dlatego, że to zajebista kobieta była.
Pamiętam jak jako młody głupi szczyl zapytałem się swojej starszej i mądrzejszej partnerki, ilu było przede mną. A ono, ponieważ była starsza i mądrzejsza, zaśmiała mi się w nos. Gdy nalegałem, usłyszałem najgorszą możliwą odpowiedź: a z lodzikami, czy bez ?
Nie byłem wtedy na to gotowy, a było to ważne.
Teraz czuję się gotowy na usłyszenia prawdy, tylko jakoś przestało to dla mnie mieć większe znaczenie.
Heh, łyknąłem kawy, aż woda w głowie mi zaczęła parować 😉
Zauważyliście, że najwięcej parterów mają tak zwane szare myszki, a kobiety uznawane powszechnie za puszczalskie, są dużo bardziej wybredne i oddają się tylko wybranym ?
To ta różnica między wrażeniem a faktami, której kobiety nie raczą zauważać. Puści się taka 20 razy i robi dobre wrażenie, to jest ok. Święcie przekonana, że jest w porządku. Tylko dwa drobne elementy jej się zamieniły w główce: wrażenie z faktami. Tak, jakby to miało nie mieć znaczenia…
Najwięcej partnerów mają szare myszki i brzydkie kobiety. Szare, to „ciche wody”, niby nieśmiałe, płochliwe, pseudoskromne. Mam wrażenie, że one wiecznie się drapią;)
a brzydkie i głupie kolekcjonują facetów po to, by udowodnic sobie i całemu światu jak bardzo są pożądane
mówią wtedy: jestem potworkiem a zaliczam w tym tyg. 101 związek!
Im bardziej zdają sobie sprawę ze swojej beznadziejności tym więcej przygód.
dla mnie liczba partnerów nie odgrywa roli. nie to jest najistotniejsze. mogłabym związać się z mężczyzną, który miał i setkę kobiet, bo był singlem i chciał się dobrze bawić, nie zrobił żadnej z nich przykrości. nie dopuściłabym do siebie pana który przez całe życie miał tylko dwie kobiety – tę, z którą pozostawał w związku i kochankę.
doprawdy, numerki nie grają roli, liczy się szersze podejście do seksualności, wierności, etc.
Ciężki temat…Przecież każdy z nas ma inne potrzeby, inne temperamenty…Osobiście nie czuję potrzeby poznawania aż tak szczegółowo przeszłości mojego partnera ( chyba ze On nie przestaje się tym przechwalać, co świadczy jednoznacznie jakie ma oczekiwania…) Nie czuję potrzeby „testowania” Jego charakteru, grzebania w przeszłości, wyciągania brudów – zresztą kto o zdrowym umyśle zniósłby i przetrwał taki ostrzał? Nie podoba mi się stwierdzenie „kto szmatą jest – szmatą pozostanie”. Bo co? Bo idziemy przez całe swoje życie nie zmieniając się zupełnie? Bo wszyscy jesteśmy debilami i popełniamy ciągle i ciągle jeden i ten sam błąd? Jestem kobietą która miała wielu partnerów sexualnych-więcej niż statystyka p. Kominka. I nie czuję się z tego powodu ani trochę źle. Nigdy nikogo nie skrzywdziłam, byłam uczciwa, szczera, nikogo nie zdradziłam. Poza tym kompletnie nie rozumiem dlaczego mam wchodzić w związek, jeśli go w danym momencie mojego życia świadomie nie chcę i nie potrzebuję. p. Kominek – nie każdy ma możliwość i chęć odreagowywania swoich frustracji poprzez pisanie np. bloga. Są przyjemniejsze sposoby aby „odregować”. I nie widzę w tym nic złego, jesli obie strony są całkowicie świadome tego co robią, dobrowolnie dają i biorą. Jestem na tym blogu pierwszy raz – koleżanka mnie namówiła…i powiem tak: cenię sobie szczerość – i bardzo mi się ona podoba. Naprawdę nie każdy ma odwagę naprawdę mówić to, co myśli…a w rzeczywistości rzadko kto. I to jest fajne. Więc może kiedyś tu wrócę, gdy poczuję nieodpartą chęć poczytać jakże szczere słowa. Natomiast nie cierpię uogólniania, szufladkowania i przede wszystkim stawiania wszystkiego w czarno-białych barwach. Życie nie jest takie (a jesli czyjeś jest to szczerze wspułczuję)….i właśnie dlatego moim skromnym zdaniem jest piękne. Oczywiście bywa też trudne – ale ja osobiscie lubię napotykac przeszkody. I je pokonywać.
Bardzo mądrze prawisz!Czuję tak samo!Tu powyżej ktoś znowu..generalizuje i pi…dzieli o ..sztampie”szarych myszek”,które potajemnie kolekcjonują-a inne się ODDAJĄ!Miałam kiedyś partnera..sporo od siebie starszego;łączyła nas pasja do zawodu-artystycznego zresztą;uczucie i ta..tragedia niemożności połączenia się na zawsze-ale..połączyło nas spontaniczne doznanie fizyczne..Ów pan powiedział mi,że”mężczyzna się także ODDAJE”!Czym sprawił mi miłą niespodziankę..Z tym jego wyznaniem..poczułam się naprawdę szczęśliwa.Niestety;stereotypy typu”zbyt doświadczona na dziewicę” i „oddawanie się”wyłącznie przez kobietę- stale pokutują w naszym-co tu dużo mówić-bardzo kołtunerskim społeczeństwie..Kobiety dziś są silne;świadome i one tak samo biorą-jak dają!-używając tej nomenklatury..Stąd określenie..”partnerstwo”..
Co prawda to prawda. Komin dobrze mówi. Nawet jeśli na chwilę obecną nie podoba nam się coś – to wyjdzie w praniu czy warto czy nie. Miałam kiedyś taką moją miłość, która dowiedziawszy się o liczbie – a wówczas była to zawrotna liczba 3! nie mogła tego udźwignąć. I było mi wtedy strasznie ciężko pogodzić się z faktem, że tego związku nie da się uratować, żałowałam, że nie skłamałam. Ale po latach widzę, że to i tak nie miało sensu… albowiem: Misiu ten, co go tak kochałam był po prostu bardzo bardzo niedowartościowany i tak mu pozostało. Nadal musi sobie coś udowadniać i liczbę swoją podbijać, bo wciąż mu się wydaje, że coś w życiu go omija. Widzę teraz, że to nie moja liczba go przeraziła (no dajmy spokój – 3 sztuki!!) która jego własne kompleksy na tym polu. Znamy się wciąż i lubimy ale do łóżka z nim pod groźbą nie pójdę.
Zastanawiam się, czy ja wszystko poprawnie zrozumiałam. Naprawdę jest na tym padole tak, ze 10 partnerów to jest kwestia względna, czy to dużo, czy mało? Pod pojęciem „partnerów” rozumiemy osoby, z którymi uprawiało się seks, tak? Stosunki płciowe. Bo nie mówimy chyba o trzymaniu się za rączkę i całowaniu w parku z wypiekami na twarzy. I ogólny wniosek jest taki, że Nie Można Określic Jednoznacznie, czy 10 to dużo, czy mało partnerów. Bo to jest kwestia względna, dla jednych dużo, dla innych mało.
Więc jeśli dobrze Was zrozumiałam, to przyznaję: dla mnie jest to szczerze mówiąc abstrakcja, o czym Wy mówicie.
Bo to jest względne. Jak ktoś miał 10 partnerów, a jest pół roku po inicjacji seksualnej to można powiedzieć, ze dużo. Ale jak rozważamy osobę, która ma lat 80 i w tym czasie była w 10 dłuższych lub krótszych związkach to nie wydaje się to jakąś niesamowita liczbą. Poza tym jedni od razu lub bardzo szybko trafiają na partnera życiowego, innym zajmuje to więcej czasu.
Nie wiedziałam, ze dyskusja toczy się o osiemdziesięciolatkach 🙂 Moim zdaniem szczerze mówiąc, to tych przyslowiowych dziesieciu partnerów w życiu osób w wieku czytelnika Kominka to jednak nie powinna chyba być norma. Wydaje mi się, że pójście z kims do łóżka, to jednak jest dość znacząca decyzja i powinna być przemyślana.
Bez przesady, po kilku miesiącach randkowania to już chyba można. Więc taka czydziecha jak ja spokojnie może mieć 10 partnerów, bez podejmowania szczególnie nieprzemyślanych decyzji. Ja akurat wyjątkowo nieśmiała jestem, więc u mnie to inaczej wygląda, ale nie będę udawać, że to wynika z rozsądku i długiego zastanawiania się:)
Po kilku miesiącach?! Rozpustnico Ty! Do ślubu czekać, zaszyć sobie, bo będzie ekskomunika !
Ja w notatce z 26 lipca („W czepku urodzony”) daje prezerwatywy poprzypinane na lince – Ty dzis musisz dajesz grafike z dwiema linkami. Ja pisze o trollingu – chwile później Ty trollujesz swoich Czytelników. Chyba za skromny jestem albo mówię – Ty przekraczasz granice.
„Kominek: Unlimited” czy jak? TAK to robia Najlepsi, widac.
Kobiety i tak zawsze zaniżają, bo liczą tylko tych których chcą a faceci odwrotnie – skrupulatnie kalkulują do dwóch miejsc po przecinku i mnożą razy 2. Jest ankieta, gdzie wszystkie ankietowane miały nie więcej niż 3 partnerów seksualnych w życiu, a na dalsze pytanie o maksymalną liczbę partnerów jednej nocy odpowiadały „2″. Ja od dziś mówię „5″ bo to podobno zostało wyliczone 😀
..”liczą tylko tych,których chcą”??A..ci których „nie chcą”??To znaczy..kto?GWAŁCICIELE?Gwałcicieli..nie liczyć?:-)))-ta dyskusja jest..głupia i na siłę wydumana!Jak chłopak się zapyta 20-tolatki”ilu miałaś”?To..zawsze może powiedzieć”jednego”;choć ponad tego „jednego”..mogła mieć ..11-tu i „jednego”może oznaczać.. jeden tuzin-ale „ślad” w postaci defloracji-pozostał tylko po tym jednym..Choć..podobno za kasę i ..nadsztukowanie zdeflorowanego hymenu też można załatwić..Znajoma lekarka mówiła mi,że..dziś to działa W DRUGĄ STRONĘ!Dziewice przychodzą do niej,by im..hymen upłynniła;bo NIE CHCĄ,BY SIĘ CHŁOPAK Z NICH ŚMIAŁ!A więc..nie „oddanie się”;ofiarowanie dziewictwa”jednemu,jedynemu;ukochanemu”-tylko pozbycie się pewnego..balastu,który mógłby stać się przedmiotem drwiny;”że nikt jej nie chciał tknąć;brania nie miała”..To ciekawe zjawisko..socjologiczne..A..z mojego pokolenia-jestem pewna,że 7/8 kobiet,które..”ofiarowały „dziewictwo temu..wybranemu-dalsze z nim życie-spowodowało,że..żałują,że go „obdarowały”tak cennym-w ubiegłych czasach-prezentem!Ze mną..włącznie!
Dyskusja-nie ma sensu;ważny jest wiek dyskutantów;czasokres „uprawiania współżycia”;światopogląd;TEMPERAMENT!Noż;on jest!Istnieje! I teraz..człowiek dopuszcza w realu-jego istnienie!Co można powiedzieć o mężczyżnie,który..jest dobry;ma żonę,lub narzeczoną,którą-jak mówi-kocha-ale..bez STAŁYCH skoków w bok-nie może istnieć?Znam taki przypadek;mężczyzna właśnie takim był;ożenił się;wybrał kobietę na „matkę jego dzieci”-ale mu musiała podpisać zgodę na „skoki w bok”,bo on nie może bez nich żyć..Podpisała; wyszła za niego;urodziła mu 2 dzieci-a o..tak stale „skakał”;czyniąc to jednak bardzo dyskretnie..Ona..nie wytrzymała;rozpiła się i skończyła w wariatkowie..Rozumiem ją;wiedząc,że on..wraca skądś..po prosu bym się takiego..brzydziła!On został z tymi dziećmi-i na skoki..zapewne czasu miał mniej..Więc..ta dyskusja nie ma sensu!Muszą być jakieś kryteria..odpowiadających!Wiekowe;światopoglądowe;nawet i religijne-choć akurat..nasza religia tyle mówi o duszy-gdzie Bogu na duszy..by przyszła doń do nieba-tak zależy-a ci tu religii przedstawiciele..pazurami czepiają się spraw CIAŁA!Materii..przemijającej..To-taka mała niekonsekwencja..Nie jedyna w kwestii religii..Czy jeśli dwoje ludzi spotyka się;okazuje się,że się ODNALEŻLI;że się kochają-to..czy mnie by interesowało,kogo i ile-ON miał?Never!
Ja bym tak z gwałtu nie żartowała, no ale odpowiedz sobie sama, ale najpierw zapytaj: ilu miałaś loverów? Chodzi o to, że kobietom nie zależy na „liczbie” dlatego jak jest duża, to ją zaniżą, bo nie chcą wyjść na puszczalskie. Społeczeństwo nas tak programuje. Facet z kolei nie powie wprost, że chodzi mu tylko o seks bo nie chce wyjść w oczach kobiety na c****.
Jakże się uśmiałam zauważając, że mamy podobny styl pisania. Tylko ja nie jestem szowinistyczna. 10 Partnerów to dużo? To może ustalmy w jakim przedziale wiekowym. Pozdrawiam i życzę płodności… pisarskiej.
Dużo to może trzydziestu, dziesięć to mało, nawet będąc w stałych związkach przez swoją młodość można tyle nabić na liczniku :).
Ja miałam 7, przez 8 lat. 3 kochałam i chciałam być z nimi foreva, 3 myślałam, że już zaraz, za moment pokocham i będę kochać foreva, 1 bo musiałam się przekonać, czy seks dla seksu może dla mnie w ogóle istnieć. Wszyscy z 7 byli we mnie zakochani po uszy. Wszystkie sprawy z nimi mam zamknięte. Jak dla mnie to to ani powód do dumy, ani do wstydu.
Fakt jest też taki, że pierwszy nie dowierzał, że jest pierwszy 😉
Jakoś się chyba trzeba nauczyć, co jest dla kogo dobre, nie?
kurwa Komin czemu zawsze musisz jebnac tekstem „na czasie”? spotykam sie wlasnie z jedna ktora miala ich kilkunastu i sam sie zastananawiam czy to nie za duzo, bo ja prawiczkiem jestem. Nie do konca jej ufam, bo czort jeden wie czy ja nie bede kolejnym. Niby mnie kocha, ale chuj to uzna czy jutro jej nie przejdzie.
Kurwa patrzac na to z boku jestem w toksycznym zwiazku.
shit
to pisalem ja – Stempel
Hm;musisz zaryzykować;możesz być „kolejnym”;może się zdarzyć,że staniesz się „naprawdę pierwszym”1Tego nigdy nie wiadomo..Że miała kilkunastu(a wiesz to na pewno,czy z ust „życzliwych”?)to nie znaczy,że jest rozwiązłą suką-tylko…oni mogli być marni w życiu;co okazuje się często po „inicjacji fizycznej wielkiej miłości”..ŻYCIE takie..papierki lakmusowe..podsuwa..Mnie na przykład..miłość dzieci wyczerpała się nagle,jak raptownie wyschło żródło-gdy okazało się,że mojego mieszkania nie mogę wykupić i im zostawić w spadku..Papierek lakmusowy..zadziałał..Może ona tak..”zalicza”kolejnych,bo oni..zaliczając-według ich fałszywego pojęcia-JĄ -czują się na tyle zdobywcami,że obnażają swe prawdziwe oblicze?Sex w tym wypadku-staje się kosztownym-ale..także papierkiem lakmusowym;przyspiesza to,co mogłoby się okazać w dłuższym czasokresie i spowodować..tragedię i łzy..Innymi słowy-seksem..można podpuszczać-by..ideał tokujący w celu seksu-pokazał post factum swe prawdziwe oblicze..Cena wysoka-ale..świadomość-BEZCENNA!
No co ty, daj se spokój, po co się męczyć. Znadziesz sobie jakąś dziewicę i od razu będzie lepiej.
I masz rację – miłość zależy od liczby partnerów. Im więcej, tym bardziej jest wybrakowana. Skoro miała aż tylu, to już kochać nie potrafi, no bo jak? To starcza najwyżej na 3-4 razy, potem już nie da sie kochać, każdy to wie.
I fakt – mało jest takich toksycznych związków, jak ten, gdzie kobieta miała paru partnerów i facet jest prawiczkiem. Zawsze będzie kombinował, żeby wyrównać rachunki. Kobiety powinny się od takich trzymać z daleka – oczywiście jeśli chodzi o stały związek. Bzykać – jak najbardziej. Choć i to też nie bardzo, bo nie lubicie niedoświadczonych, co za pech.
wiek 17 lat, 10 przeruchanych w ciągu miesiąca na dyskotekach vs. wiek 24 lata, 10 przeruchanych, w tym 9 związków i jeden atrakcyjny fuck-friend – jest chyba różnica 😀
*”wiek 24 lata, 10 przeruchanych, w tym 9 związków i jeden atrakcyjny fuck-friend W CIĄGU NP. 7 LAT’ -zapomniałam dopisać 😀
Jestem dinozaurem jak na te „standardy” :-/
32 lata = 4 związki = no fucking friends at all
z drugiej strony, dobrze mi z tym 🙂
ja mam 22, przez te 10 lat czasy się niestety trochę zmieniły, w sumie z mojego, powiedzmy, ”środowiska” (studenci, kasy raczej nie brak, życiowo niby bezproblemowi) znam tylko jedną osobę, która w moim wieku miała (przynajmniej twierdzi że miała) tylko 3 😀 reszta dużo, dużo wyżej, plus ciągle słyszę o jakichś trójkątach, akcjach ”na 2 baty” itp. 😀
często też jest tak, że niektóre kobiety się nie przyznają, zaniżają, udają cnotki, a potem wychodzi szydło z worka 😀
a następne pokolenia..ci to dopiero hulają 😛 boję się mieć kiedyś dzieci xD
Nie miałam żadnego przed Tobą ani po Tobie….
Jeśli uprawiałeś już z 10 partnerami to znaczy,że z 11 już nie możesz,bo będziesz szmatą? Jeśli oceniasz swoje życie za pomocą chorych schematów i liczb to naprawdę jesteś ograniczony na maxa!
Seks jest w głowie, a nie w kroku
Może być codziennie, może być raz w roku.
Może być sto razy, może być i raz.
Nie jest ważna ilość, lecz jakość i czas.
Tak mysle, ze gdybym miala 10 partnerow (DUZOOOO;) w ciagu 16 lat mojego doroslego zycia (liczac od legalnej granicy zeby nie bylo) to bym chyba umarla z frustracji sexualnej i wszelakiej. 1/2 chlopa na rok, rany, ale szal….
A ja powiem krótko i z autopsji- może lepiej 10 poprzedników/poprzedniczek, niż żeby partner miał wcześniej tylko jedną osobę, z której podświadomie nie jest w stanie się wyleczyć. Z tą osobą wszystko było pierwsze, najlepsze, i wryło się w pamięć jak tatuaż. I to jest mimo szczerości i teoretycznego tak zwanego ‚życia przyszłością’ pewna udręka.
Uważam że to bardzo dobra myśl…
yyy tych 10 to na raz, w ciągu tygodnia, miesiąca czy w ciągu roku?
Podpisuję się pod tym z całym sercem a nawet z jego połową. 🙂 Liczba nie ma żadnego znaczenia.
„Zawsze mów, że miałaś/ miałeś 3 … nie dodawaj, że dziś”
Kwestię dużo/ mało mniej rozpatrywałabym w zalezności od wieku, a więcej, od indywidualnych przekonań.Jestem osobą wierzącą ( żeby nie było, nie mam zamiaru morlaizować, a jednynie urozmaicić dyskusję) i wychowywałam się w rodzinie, w której od zawsze wpajane było, że współżycie, to po ślubie itd. itp. Mimo, iż mi się to nie udało, to jednak w moim odczuciu, współżycie z drugą osobą powinno być przypięczętowaniem głębokiej więzi, jaka nas z kimś łączy. W wieku 23 lat weszłam w pierwszy (mając też nadzieje, że to ostatni) poważny związek. Związek trwał dwa lata. Okazało się, że zupełnie do siebie nie pasowaliśmy( na początku różnice wydawały się do pokonania). Ciężko przezywałam rozstanie, ponieważ najtrudniej było mi się pogodzić z myślą, że ten który był moim pierwszym nie będzie ostatnim. Ale do remu. Dla kogoś kto, traktuje seks jak sport i chwilową przyjemność lub twierdzi, że to takie naturalne i zdrowe ( jeśli pominiemy ryzyko zarażenia się jakimiś chorobami) , to i 100 partnerów/ek będzie niedużo. Jednak osobom bardziej wrażliwym, przygodny, jednorazowy seks ( poza tym, że jest dla mnie na maksa niehigieniczny) może wyrządzić więcej szkód (psychicznych), niż przyczynić się do poprawy stanu zdrowia 🙂 Spowodowane tym problemy z własną osobowością, tożsamością, poczuciem wartości , mogą być czasem nie do naprawienia, za to świadoma, dobrze uargumentowana wstrzemięźliwość seksualna jeszcze nikomu nie zaszkodziła ;), Również uważam, że jest coś nie tak, jesli młody człowiek w wieku np. 25 lat, miał już dajmy na to 7 „poważnych” związków i ciągle szuka dalej. W takim wypadku, może warto by się zastanowić najpierw, czy wiemy czego szukamy? Ja już nie chciałabym popełnić błędu. Wiem, że życie pisze różne scenariusze jednak dla mnie, każdy kolejny partner w życiu, to będzie o kolejnego za dużo, bo według mnie, ludzie powinni dobierać się raz a dobrze.I takie krótkotrwałe związki i znajomości wcale nie są czymś naturalnym, gdyż nie realizują potrzeb bezpieczeństwa i przynależności ( także wymieniane we wspomnianej już przez kogoś piramidzie Maslowa).
Hmmm ja mam 26 lat i partnerek nie wiele mniej niz lat, kazda z nich pamietam w kolejnosci i mam z nimi kontakt. Nierozumiem jak ktos moze miec jakos ponad 10 i niepamietac. I niewydaje mi sie zebym bylo cos ze mna nie tak 🙂
Zdaję sobie sprawę, że trochę przeterminowany jest mój komentarz, ale dopiero teraz zaczytuję się w Kominku. Niestety, ja jednak nie jestem za mówieniem całkowitej prawdy co do ilości parterów łóżkowych.Być może mój osąd okaże się zbyt niesprawiedliwy, ale moje doświadczenia wskazują na to, że mężczyźni zazwyczaj zawyżają liczbę swoich kochanek ( a niestety Panowie to później widać, ile tych kobiet było naprawdę, zazwyczaj 2 przypadkowe laski, plus ręka prawa i lewa dla urozmaicenia). Gdy kobieta czuje, że jej ukochany ucieka się do kłamstewek ( to fakt po 1 – sama sobie wybrała, taki typ inteligenta, wrażliwa, dobrego faceta, który jednak nie może poszczycić się wielkim doświadczeniem), ale z drugiej strony my kobiety czasem marzymy o wyzwolonym ogierze, który odkryje nowe oblicze sypialni, udoskonali 4 podstawowe pozycje i nie będzie to tylko nieudolna kopia rznięcia rodem z pornola. Co do mnie koleś przed 30stką, który mówi, ze miał 4 kobiety przede mną zazwyczaj sprowadza się do dwóch przypadkowych stosunków z dziewczynami umówionymi z internetu. Dzisiejsze kobiety, są bardziej otwarte (przynajmniej niektóre) w dziedzinie ars amandi i czasem owa otwartość przygnębia i przytłacza Ukochanych, którzy są ok, fajni do tańca i różańca, ale nie koniecznie do łóżka.. smutne to, ale wolę popracować z mężczyzną nad bliskością, niż umawiać się z „doświadczonym” zawodnikiem, który poprawia mi biodra i kąt wypięcia pośladków podczas zbliżenia.. dobra liczba to 5 🙂
A jakie to ma znaczenie ze miała jednego albo dwóch. Tak odpowie za pułk. Babcia mi mówiła ze kobieta tylko raz się zeszmaci a potem to już licznika i umiaru nie ma bo ma licznik tylko z 1. Ale nie trzeba być zazdrosnym tylko nadrabiając aż do 80 lat. Byle one wtedy nie zazdrościły jak już menopauza dopadnie. Palić gwałcić i rabować.