Co napiszą dziennikarze sportowi po Euro 2012?
Są tylko dwie możliwości. Albo nasi odniosą sukces albo przejebią jak zwykle.
Zastanowiłem się, jak będą wyglądały artykuły dziennikarzy sportowych po Euro 2012?
Jakich argumentów użyją media, aby pochwalić/zganić Smudę?
Krótko mówiąc: tych samych.
Zastanowiłem się, jak będą wyglądały artykuły dziennikarzy sportowych po Euro 2012?
Jakich argumentów użyją media, aby pochwalić/zganić Smudę?
Krótko mówiąc: tych samych.
A GDYBY NASI WYGRALI…
Ambicją, zaangażowaniem, wiarą we własne możliwości, a przede wszystkim dzięki geniuszowi Franciszka Smudy Polacy odnieśli sukces na Euro 2012.
Krytykowany niemalże od pierwszego dnia na stanowisku selekcjonera udowodnił niedowiarkom i malkontentom, że dobry miał plan, miał wizję i konsekwentnie ją realizował.
Doskonale wiedział, co robi, dając piłkarzom wycisk na zgrupowani. Owszem, narzekali na ciężkie treningi, ale to nie jego wina, tylko ich polskiej mentalności. Byle się nie narobić. A wybitnego trenera poznaje się po tym, ze doskonale wie, w którym momencie odpuścić i wycelował z ich formą idealnie.
Krytykowany niemalże od pierwszego dnia na stanowisku selekcjonera udowodnił niedowiarkom i malkontentom, że dobry miał plan, miał wizję i konsekwentnie ją realizował.
Doskonale wiedział, co robi, dając piłkarzom wycisk na zgrupowani. Owszem, narzekali na ciężkie treningi, ale to nie jego wina, tylko ich polskiej mentalności. Byle się nie narobić. A wybitnego trenera poznaje się po tym, ze doskonale wie, w którym momencie odpuścić i wycelował z ich formą idealnie.
Ostatnie mecze, a zwłaszcza wygrany w znakomitym stylu z Andorą (4:0!) pokazał, że Smudzie udało się wyselekcjonować najlepszych piłkarzy. Nie gwiazdorów, bo nigdy za takimi nie przepadał, a odsuwając od kadry Żewłakowa, Peszkę czy Boruca, podpadł kibicom. Dziś wiemy, że była to ze wszech miar słuszna decyzja. Cała drużyna miała walczyć o zwycięstwo. W dzisiejszych czasach nie ma miejsca dla liderów, jakimi dawniej bywali Maradona, van Basten czy Baggio, którzy w pojedynkę potrafili wygrywać przegrane mecze. Budując kadrę, Smuda budował zespół i ani myślał forować tego czy innego piłkarza.
W dobie globalizacji i Europy bez granic nie zamykał drzwi do reprezentacji piłkarzom o polskich korzeniach, ale też mało kto potrafił zauważyć, że w przeciwieństwie do swoich poprzedników on nie robił z Polaka z obcokrajowca, tylko wybierał tych, w których żyłach płynęła Polska krew. Bo tylko tacy byli gwarantem, że zrobią wszystko, by nie splamić orła w koronie.
Nie ma wątpliwości, że jeśli Jan Tomaszewski jest człowiekiem honoru, to odszczeka teraz swoje inwektywy kierowane pod adresem Orłów Smudy i przestanie kompromitować się stwierdzeniami, że wstydzi się reprezentacji, choć tak po prawdzie, od dawna ten zasłużony piłkarz jest traktowany jako ciekawostka przyrodnicza, mentalnością żyjąca ciągle poprzednim systemem. Przydałoby mu się trochę pokory i skromności, jakimi cechują się Orły Smudy, a czego brakowało ekipom poprzednich selekcjonerów. Gdy Engel leciał do Korei, zapowiadał dojście do finału. Jak to się skończyło – wszyscy wiemy. Wójcik też miał mocarstwowe plany, Leo swój teatr widział ogromny. Wszyscy polegli, a tymczasem nasi piłkarze przed Euro 2012 skromnie, ale nie bez wiary w sukces, zapowiadali, że ich „celem jest wyjście z grupy” i dopiero wtedy można myśleć o większych sukcesach. Na taką drużynę czekaliśmy 40 lat i z pełnym optymizmem możemy oczekiwać jesiennych meczów eliminacyjnych do Mistrzostw Świata. Mamy drużynę marzeń, mamy selekcjonera marzeń, trafiliśmy do piłkarskiego raju i, panie Franciszku, niech ten sen trwa. Polska myśl szkoleniowa to nie tylko puste słowa, ale konkretne wyniki, za które dziękujemy i zarazem przepraszamy, że nie zawsze wierzyliśmy w Pańską Drużynę.
A GDYBY NASI PRZEGRALI…
Fot: Adam Nurkiewicz
Ambicji, zaangażowania, wiary we własne możliwości, a może po prostu profesjonalisty na stanowisku selekcjonera zabrakło Polakom podczas rozgrywek Euro 2012.
O których większość z nas chciałoby jak najszybciej zapomnieć. Kompromitacja? Owszem, ale sami jesteśmy sobie winni, bo liczby błędów, zaniedbań, kompletnie niezrozumiałych decyzji, podejmowanych przez Smudę od niemalże pierwszego dnia na stanowisku selekcjonera, nie sposób dziś policzyć. Wszyscy widzieliśmy, że wtej drużynie od samego początku coś nie grało, piłkarze odchodzili z kadry, a kiedy media biły na alarm, czasami w aż nazbyt dobitnych słowach krytykując poczynania Smudy, on i jego pupilki obrażały się na „niesprawiedliwych” dziennikarzy. I nawet tuż przed mistrzostwami, gdy przez prasę i telewizję przewijały się głosy niezadowolonych piłkarzy, narzekających na ciężkie treningi, pozostawał niewzruszony, co skończyło się dokładnie tak, jak 4 lata temu za kadencji Leo – zajechał piłkarzy. Ledwo co mieli siły wyjść z szatni, a co dopiero grać.
O których większość z nas chciałoby jak najszybciej zapomnieć. Kompromitacja? Owszem, ale sami jesteśmy sobie winni, bo liczby błędów, zaniedbań, kompletnie niezrozumiałych decyzji, podejmowanych przez Smudę od niemalże pierwszego dnia na stanowisku selekcjonera, nie sposób dziś policzyć. Wszyscy widzieliśmy, że wtej drużynie od samego początku coś nie grało, piłkarze odchodzili z kadry, a kiedy media biły na alarm, czasami w aż nazbyt dobitnych słowach krytykując poczynania Smudy, on i jego pupilki obrażały się na „niesprawiedliwych” dziennikarzy. I nawet tuż przed mistrzostwami, gdy przez prasę i telewizję przewijały się głosy niezadowolonych piłkarzy, narzekających na ciężkie treningi, pozostawał niewzruszony, co skończyło się dokładnie tak, jak 4 lata temu za kadencji Leo – zajechał piłkarzy. Ledwo co mieli siły wyjść z szatni, a co dopiero grać.
Nic nie wróżyło sukcesu i nie zmieniły tego ostatnie mecze o pietruszkę wygrane z Andorą (4:0), którą nie tak dawno nasi grupowi rywale Czesi pokonali 8:1.
W kadrze nie było gwiazd, bo Smuda nigdy za takimi nie przepadał, wolał sam wychodzić na pierwszy plan, ale w tej drużynie nie było także piłkarzy z charakterem. Ich pozbył się już dawno i dziś wiemy, że to był błąd, bo zamiast charyzmatycznego Żewłakowa, Boruca czy Peszki, grały drewna, przewracające się o piłkę. Grali? Raczej przeszkadzali w graniu swoim przeciwnikom z Grecji, Rosji i Czech! Smuda nigdy nie wyrobił własnego stylu, jak Engel ze swoją „grą na tak”, jak nieodżałowany Kazimierz Górski… Trudno powiedzieć, jakim stylem grali nasi, ale niewiele różnił się on od stylu rozgrywek podwórkowych. Albo cała naprzód albo obrona Częstochowy.
W kadrze nie było gwiazd, bo Smuda nigdy za takimi nie przepadał, wolał sam wychodzić na pierwszy plan, ale w tej drużynie nie było także piłkarzy z charakterem. Ich pozbył się już dawno i dziś wiemy, że to był błąd, bo zamiast charyzmatycznego Żewłakowa, Boruca czy Peszki, grały drewna, przewracające się o piłkę. Grali? Raczej przeszkadzali w graniu swoim przeciwnikom z Grecji, Rosji i Czech! Smuda nigdy nie wyrobił własnego stylu, jak Engel ze swoją „grą na tak”, jak nieodżałowany Kazimierz Górski… Trudno powiedzieć, jakim stylem grali nasi, ale niewiele różnił się on od stylu rozgrywek podwórkowych. Albo cała naprzód albo obrona Częstochowy.
Smuda miał komfort, jakiego nie mieli inni selekcjonerzy. Całe lata na zbudowanie drużyny i przez te wszystkie lata nie potrafił znaleźć piłkarza, od którego w najlepszych zespołach zaczyna się selekcja – lidera, kapitana, który pociągnie zespół do zwycięstwa, podniesie morale drużyny w trudnych chwilach. U niego taką rolę pełnić mógł co najwyżej masażysta. Albo Adamiakowa z Biedronki.
Ale jak tu w ogóle myśleć o walczącej reprezentacji Polski, skoro połowa jej składy to byli piłkarze grający w słabych klubach, a druga połowa to obcokrajowcy, niepotrafiący po polsku powiedzieć ani jednego słowa? Oni nie odróżniają Mazurka Dąbrowskiego od Marsylianki.
Miał rację Jan Tomaszewski, głosząc, że wstydzi się takiej reprezentacji, pluje na nią, bo to nie jest kadra, tylko zbierania koniunkturalistów.
Chcieli wybić się na Euro. No to się wybili, ale w przeciwną stronę. Nikogo nie zdziwi, jeśli kilku z nich już nigdy nie zobaczymy w koszulce z orłem i logo PZPN ( panie Lato, panu już dziękujemy) na piersi. Gra dla Polski przestała im się opłacać. Takich nie potrzebujemy i nie chcemy, a dziś z łezką w oku możemy wspominać ekipy poprzednich selekcjonerów. Może nie odnieśli żadnych sukcesów, ale charyzmą, wolą walki i ambicjami bili na głowę piłkarzyków Smudy.
Kiedy Engel zabierał drużynę do Korei, głosił, że jadą po medal. Kiedy Górski zabierał swych orłów, jego też interesował tylko medal. Najwybitniejsi trenerzy, nie tylko w piłce nożnej, zawsze celowali w złoto. A nasi? „Bo…my…. naszym celem jest wyjście z grupy”. To aż nazbyt dobitnie świadczy o ich ambicjach.
Chcieli wybić się na Euro. No to się wybili, ale w przeciwną stronę. Nikogo nie zdziwi, jeśli kilku z nich już nigdy nie zobaczymy w koszulce z orłem i logo PZPN ( panie Lato, panu już dziękujemy) na piersi. Gra dla Polski przestała im się opłacać. Takich nie potrzebujemy i nie chcemy, a dziś z łezką w oku możemy wspominać ekipy poprzednich selekcjonerów. Może nie odnieśli żadnych sukcesów, ale charyzmą, wolą walki i ambicjami bili na głowę piłkarzyków Smudy.
Kiedy Engel zabierał drużynę do Korei, głosił, że jadą po medal. Kiedy Górski zabierał swych orłów, jego też interesował tylko medal. Najwybitniejsi trenerzy, nie tylko w piłce nożnej, zawsze celowali w złoto. A nasi? „Bo…my…. naszym celem jest wyjście z grupy”. To aż nazbyt dobitnie świadczy o ich ambicjach.
Konieczna jest jak najszybsza przebudowa reprezentacji. Trzeba oprzeć ją na młodych, głodnych sukcesu piłkarzach. Niestety czasu coraz mniej, bo już jesienią zaczynają się eliminacje do mistrzostw świata. Czy Smuda zdąży? To nie jest właściwe pytanie. Właściwszym byłoby zapytać, czy zdąży jego następca? Oby był to ktoś z zagranicy. Polskiej myśli szkoleniowej wszyscy mamy już po dziurki w nosie.
Ten tekst jest prztyczkiem w nos dziennikarzy sportowych, którzy zawsze po przegranych eliminacjach/mistrzostwach irytowali mnie podobnym rozumowaniem. Nie jest sztuką po fakcie dorabiać argumentację do wniosków. Sztuką jest zrobić to wcześniej.
Zatem kto będzie miał rację?:-)
Wydaje mi się, że to najlepsza kadra od mundialu 2002.
Może nie pojechali wszyscy najlepsi (Boruc, Żewłakow, Piech/Jankowski), jednakże Ci którzy pojechali zamiast nich nie budzą kontrowersji. Szczęsny to numer jeden w kadrze, gdyby Smuda powołał Boruca mogłaby się pogorszyć atmosfera, a tak przynajmniej będzie spokój.
Po Euro będzie tak jak zawsze, jak wygraMy to wygraMy wszyscy, ale przegrać może tylko Smuda i reprezentacja.
kominku jak nie wyjdzie ci z blogami to zawsze dziennikarzem sportowym mozesz zostac. 90% z nich i napisze to co ty. tylko ze jak juz wspomniales zrobia to dopiero po meczu.
a co do euro to dopiero dzis sie okaze jaka naprawde jest ta kadra. po cichu licze na to ze kibice i atmosfera euro dodadza wiary i sily reprezentaci. ze bedzie to 12 zawodnik. bardzo mocny zawodnik i w tym widze szanse dla naszych chlopakow.(naszych naszych bo mimo wszystko kazdy ma polskie papiery 🙂 )
Nie jestem optymistką jeżeli chodzi o „Naszych” na Euro. Generalizując, piłki nożnej w naszym kraju nie ma już od dawna. Wróżbitka Kiniula przepowiada 2:0 dla Greków i wie, że z grupy nie wyjdziemy. I nie jest to wina żadnego trenera – to nasza mentalność, Polacy nie są zwycięzcami..
Patrząc na inne reprezentacje, to nasza jest całkiem jednolita pod względem narodowościowym. Uważam, że pisanie „Naszych” jest bezzasadne w tym przypadku. Wystarczy popatrzeć na reprezentację Niemiec czy Francji. Piłka nożna w naszym kraju ma się całkiem dobrze, nie mam pojęcia dlaczego.
Poziom gry jest tragiczny, ale jeżeli chodzi o piłkę klubową, to wciąż jest to bardzo silny ruch. Żyleta na Legii zazwyczaj ma komlet, a inne sektory też nie świecą specjalnie pustkami. Ktokolwiek śledził wydarzenia w ekstraklasie, ten wie, że absolutnie nic nie powinno przyciągać kibiców na stadiony. To co sprawia, że tam przychodzimy? Może fakt, że kibicowanie nie ogranicza się tylko do klubowej hossy, ale kibicem jest się zawsze, jeżeli w czasie porażek zaczyna się odżegnywać od własnej drużyny, to jest się popierdółką, a nie kibicem.
To się też przekłada na naszą reprezentację. REPREZENTACJĘ. Reprezentują naród. Jeżeli przegrywają, to znaczy, że my przegraliśmy, z tego prostego względu, że zostali do kadry powołani najlepsi gracze z całej populacji danego państwa. Oczywiście, że my jako jednostki, nie mamy większego wpływu na wynik meczu, jednak nie uprawnia to do plucia jadem w kierunku tych, którzy nie podołali. Chodzi o prostą ludzką przyzwoitość.
Damn it. Pod złym komentarzem zostawiłem część swojej odpowiedzi. Cóż, mój błąd.
Wybaczam i odszczekuję pierwszy komentarz.. Pomyliłam się co do wyniku, ale nie pomyliłam się pisząc, że nie jesteśmy zwycięzcami! Howk! 😉
Znakomity tekst!
„Adamiakowa z Biedronki” – Oplułam monitor! 😀
Ale co racja, to racja – jakbym to już gdzieś, kiedyś, w jakimś Fakcie, Super Expresie, Wyborczej, Rzeczpospolitej, Przeglądzie… czytała. Tylko lepiej napisane.
Niestety, łatwiej jest sięgnąć po odgrzewane kotlety – opinie przyklejone do reprezentacji w ciągu ostatnich lat – niż samemu postarać się o dokładną analizę zaistniałej sytuacji. To, co dziennikarze napiszą (nieważne – wygrana czy przegrana) to będą tylko puste frazesy. Czyżby brak był w tym kraju dziennikarzy sportowych, którzy umieją i lubią pisać inteligentnie i porywająco? Nihil novi…
Oczywiście lepiej napisane jest przez Ciebie 🙂
Świetny tekst, ale nie rozumiem pytania. Na początku tekstu: „Jakich argumentów użyją media, aby pochwalić/zganić Smudę?
Krótko mówiąc: tych samych.”, a później pytanie, o to które z tych samych argumentów są lepsze. To kwestia wiary, nie logicznej decyzji.
Nie jestem fanem piłki nożnej i nie mam zamiaru tego ukrywać. Jednak z ciekawości przyglądałem się rozwojowi akcji w przygotowaniach naszej reprezentacji do Euro. Moim zdaniem Smuda zrobił rewelacyjną robotę a wiele osób którzy śmieją się z reprezentacji są nie warci kontrargumentów. Polacy zawsze są dumni tylko wtedy gdy wygrywają. A jak przegrają zawsze szukają winnego tak jak to powiedział kolega wyżej.
Poza tym od dawna nie mieliśmy tylu dobrych piłkarzy w kadrze mam nadzieje, że zajdą daleko nawet jeśli nie wygrają ja będę im kibicował. Na pewno zrobili wszystko co w ich mocy. Jeśli przegrają to przegrają z Lepszymi po to są właśnie turnieje czyż nie prawda ?
Personalnie kadra jest bardzo mocna. Bramkarz gra w czołowym klubie Premier League, trio Piszczek-Błaszczykowski-Lewandowski wydatnie przyczyniło się do wygranej Bundesligi przez BVB, jest też kilku zawodników grających w niezłych zachodnich klubach… ale tej kadrze czegoś brakuje. Własnego stylu. Pomijam już żenujące postępowanie Smudy z lewą obroną (tak, tak, Boenisch przez 2 lata nie grał w piłkę na żadnym poziomie, bo leczył kontuzję), deklaracjami „kto nie gra w klubie ten nie gra w kadrze” (ww. Boenisch, Brożek, który zagrał 3 mecze wiosną, że o Sobiechu nie wspomnę), naturalizowaniu kogo popadnie. (Wojtek Kowalczyk na blogu weszło.com dobrze napisał, łatwiej robić idiotę z jednego Tomaszewskiego niż z milionów Polaków, którzy sądzą, że Perquis, Obraniak, Boenisch czy Polanski to Polacy) Na sam koniec zostaje usuwanie z kadry ludzi mających trochę większy posłuch w grupie od Franka (Boruc i Żewłakow… jesli dla kogoś małe buteleczki z winem to alkoholizowanie się piłkarzy, to nie zna kompletnie realiów).
Podsumowując, więcej argumentów świadczy przeciwko Smudzie, ale tak czy siak trzymam kciuki za Polaków. Wierzę, że kadra jest całkiem mocna (przynajmniej tych 13-14 piłkarzy) i zapewni nam wyjście z grupy.
Kiniula… nie mamy mentalności zwycięzców?
Od kiedy? A 74? 82??
czy polska mentalność się zmieniła przez tyle lat? Nie sądzę.
Jestem pewna, że jedenastka, która wyjdzie na boisko w meczu z Grekami da z siebie wszystko, głupotą jest twierdzenie, że nie.
Ludzie, to są ME! Piłkarze się nie znaleźli w kadrze przez przypadek. I na pewno nie będą odpuszczać. Dajcie żyć…
Własnie od wtedy, to prehistoria na której już nie ma sensu się ślizgać, bo jest przeterminowana. A to, że dadzą z siebie wszystko – być może – tyle, że jestem pewna, że to nie wystarczy.
Nie zamierzam więcej dywagować na ten temat. Za dyskusję dziękuję. 😉
jeśli skupić się na dokonaniach sportowych to pewnie tak poturniejowe relacje będą wyglądać. Mam tylko obawy, zwłaszcza po próbce możliwości kiboli Wisły, którzy wkurzyli podczas treningu Holendrów, że kwestie sportowe w relacjach medialnych mogą zejść na drugi plan. Szkoda by było.
ja nie głosowałam w ankiecie bo to nawet nie o to chodzi. Kominek świetnie to ujął, mnie piłka w ogóle nie interesuje, a wynik meczu sprawdzę pewnie z ciekawości w internecie, żeby zobaczyć do ilu przegrali. Co ironiczne to śmieszne są pseudo-patriotyczne nastroje Polaków, śmieszne są oczekiwania wyjścia z grupy czy dotarcia do finału. Mądry był ten, kto to wszystko wymyślił bo teraz jest miliarderem i pewnie siedzi sobie na Bahamach i się śmieje ze wszystkich idiotów, którzy ulegli manipulacji ‚meczowego szaleństwa’. Kominek może już zamieszczać pierwszy artykuł we wszystkich gazetach, gdyby jakimś cudem udało im się wygrać chociaż jeden mecz, a drugi to wiadomo, nie trzeba wizjonerów, żeby wiedzieć że właśnie to będą pseudo dziennikarze pisać, ich artykuły będą jeszcze gorsze niż wywiady na onecie, z których każdy zaczyna się tak samo ‚wygląda zupełnie zwyczajnie, ale…’
Jak zwykle rację bendem mieć ja, zaszywając się w Bieszczadach z ośmiopakiem Gry o tron.
Popieram: zwłaszcza ośmiopak „Gry o Tron:”
Widzisz, nawet jak Smuda odniesie sukces to nikt przy zdrowych zmysłach raczej nie napisze o geniuszu Dyzmy. Mając tercet z Dortmundu, technicznie rzecz biorąc byłby frajerem gdyby nie wyszedł z grupy 🙂 Inna sprawa, że obronę reprezentacji PZPN to układał chyba po pijaku…
jakikolwiek będzie wynik to i tak Polacy dali radę. Jak ja nie lubię stwierdzenia DASZ RADĘ ;/
Ze studia: „…brakowało jednej osoby, która to pociągnie…”
=
Z bloga: „…nie potrafił znaleźć piłkarza (…), który pociągnie zespół do zwycięstwa, podniesie morale drużyny w trudnych chwilach.”
Komin, ty jasnowidzu! 🙂
PS. Teatr na boisku. Wszak Grecy mają już wielowiekowe doświadczenie w tragedii…
Chylę czoła, b. udany tekst, świetnie się czyta ;]
No i Kominek nie trafil, bo mamy remis :]
mamy remis więc sprawa jest jeszcze otwarta
Już po pierwszym meczu,więc spóźniam się z komentarzem:)aaale…nie potrafię inaczej myśleć,zawsze wierzę w naszą drużynę.Wczoraj oglądałam mecz i jedna z osób obok komentujących grała mi na nerwach słowami:ja wiedziałem,że są słabi,nie dadzą rady itd.Takiego zrzędzenia obok mnie nie znoszę,gadki o wstydzie za polską drużynę również mnie drażnią.Każdy jest mądry,kto zagrać z przeciwninikiem nie musi.A nasi reprezentanci też wiedzą jaki jest polski kibic,więc może czas zająć się kibicowaniem na poziomie,bo wcale im nie dajemy lepszego przykładu.Pierwsza piłka w euro należy do nas,ja się cholernie cieszę,a wy nie?
Genialne! To obustronne spojrzenie! I za każdym razem z takim przekonaniem, że pod koniec każdego tekstu zgadzałam się z nim w stu procentach.
Jestem ciekawy, kogo Kominek typuje na zwycięzce Euro.
A poza tym, znakomity tekst, dziennikarze sportowi mają gotową ściągawkę, co napisać w obu przypadkach.
Żebyśmy się nie zdziwili – już niedługo w Gazecie Wyborczej…
To wina braku klimatyzacji na stadionie, zaciągneli dach i naszym sie zrobiło za gorąco. Grecy nawykli bo mają to na co dzień. Gdyby nie „duchota” na stadionie wygralibysmy 3:0 na pewno. Z Rosjanami jak przegramy to na pewno będzie klątwa smoleńska, na koniec mozemy wygrać z Czechami, w meczach o czapkę gruszek wykazywaliśmy się przeważnie, więc dlaczegóż by teraz miało być inaczej. Wiem, że to skrajny pesymizm z mojej strony, ale nie widzę tego inaczej. A Smuda? Coż jak zwykle spadanie na niego ciężar porażki naszej reprezentacji, ale to jest przywilej każdego trenera polskiej reprezentacji.
Mhm, tak. A Japończycy szybciej biegali, bo mieli szybsze buty.
Smuda wygląda jak by go coś bolało… bynajmniej nie musi udawać uśmiechu…
Specjalnie cały weekend śledziłam teksty z wiodących polskich stron internetowych, by stwierdzić, że się Kominku nie pomyliłeś 😉 tylko co witryna, to jeden rodzaj argumentów bardziej wałkowany, ale jak się to zbierze do kupy, wszystko się pokrywa! 😀
No i spełnił się czarny scenariusz. Mimo to i tak jako kraj wygraliśmy to euro. Wczoraj był ostatni mecz i można podsumować to że ogranizacja imprezy nam się udała!
W ogóle nie wiem po co poświęcać temat na drużynę, która jest kompletnie nie zgrana i jeśli nawet każdy z nich osobno gra dobrze, to już razem są łajzami do potęgi. Szkoda klawiatury na pisanie o piłce nożnej… a o naszych siatkarzach, którzy dziś grają finał Ligii Światowej to ani słowa :/
Tak sobie wróciłem do tego tekstu. Ten jasnowidz, no ten… jak mu tam? Jackowski! z Człuchowa się chowa. Tylko z tym zagranicznym trenerem nie trafiłeś 😉
Pingback: Życie jako gra na remis | Kominek IN