
17 GODZIN SAMOTNOŚCI
Jeśli wydaje ci się, że bycie w związku ma więcej dobrych stron niż życie samemu, to weź mi udowodnij, że moje życie jest gorsze. W ubiegłą niedzielę siedziałem sobie w domu, nie miałem ochoty nigdzie wyjść, bo ostatnio praktycznie nie mam dni, kiedy mogę totalnie nic nie robić. Moje życie wypełniają albo spotkania albo wyjazdy.Czasami tęskno mi do starych dobrych czasów siedzenia przed kompem po kilkanaście godzin.
Notowałem zalety mieszkania bez kobiety. W sumie to ja nie wiem jak to jest mieszkać z kobietą, a coraz częściej łapię się na myśli, że nawet nie pamiętam jak to jest być z kobietą, ale z upływem czasu coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że jest dużo gorzej niż samemu.
8:00Wstajesz. Sam. Nikt cię nie popędza, nie zrzuca z łóżka, nie każe robić śniadania. Albo nie wstajesz. Jeszcze godzinę sobie poleżysz.
Teraz wstajesz. Idziesz do łazienki. Jest wolna, więc wchodzisz do niej kiedy chcesz. Klapa od toalety jest podniesiona, bo jak na mężczyznę przystało, nie opuszczasz jej.
Jesz dokładnie to, na co masz ochotę, co sam kupiłeś i nie musisz przejmować się tym, że dla ciebie czegoś zabraknie. Nie musisz od razu myć naczyń, nie spodziewasz się gości. Wrzucasz talerze do zlewu.
Siadasz przed kompem. Nago. Nogi kładziesz na biurko, po lewej stoi puszka coli, po prawej poranny batonik. Nic nie musisz i zamierzasz siedzieć tak długo jak będzie ci się chciało.
Włączasz telewizję. Ustawiasz dokładnie taki kanał, jaki chcesz, bo nie masz kogo zapytać „może być to?”. Tak, może być.
Nie jesteś głodny. W lodówce pusto. Zjesz później. Nikt poza tobą w tym domu nie chce jeść, bo nikogo innego w nim nie ma.
To może niezbyt zdrowe, ale masz ochotę na zapiekanki. Trudno, abyś miał ochotę na coś jeszcze, skoro w lodówce została ci tylko mozarella i jakaś kiełbasa. Dużo czosnku. Zapiekanki z dużą ilością czosnku i sosu BBQ. Przecież z nikim nie będziesz się całować.
Odpowiedziałeś na wszystkie maile, ale wczoraj kupiłeś sobie książkę. Właściwie komiks. „Zen Stev’a Jobsa”. Chcesz poczytać, potrzebujesz ciszy w chacie. Jeśli chcesz mieć ciszę, po prostu nic nie mów. Jakie to proste.
Czy pamiętasz o rzeczach, które 2 dni temu włożyłeś do pralki? Trzeba je uprać, wiesz? Pierzesz. Mieszczą ci się w bębnie wszystkie rzeczy, jakie chcesz wyczyścić. Na wieszak też ci się mieszczą. Niech wiszą, ściągniesz je jutro albo w przyszłym miesiącu.
Dostajesz maila z planem wyjazdu na początek lipca. Tylko dwudniowy, ale fajny. O, poleci z tobą znajoma blogerka. Pamiętaj, że w przyszłym tygodniu też musisz na parę dni wyjechać. Odpocząć. A w połowie lipca wakacje w Kołobrzegu. Czy to nie wspaniale, że masz to wszystko w planie i nie musisz absolutnie z nikim tego konsultować, pytać o zgodę, brać ze sobą i tłumaczyć się, dlaczego znowu lecisz z jakąś kobietą. Właściwie to tam będzie kilka kobiet i dwóch facetów. Super.
Tekst, tekst! Pisz, pisz. Najpierw na esiątko, potem na inkę. Na esiątko wiesz co, na inkę jeszcze nie wiesz. Wybierzesz coś z notatek, a jak nie to pierdolniesz opis swojego dnia i też będą lajki. Zauważyłeś, że przez cały dzień nie musiałeś wysłuchiwać o tym, jak było w pracy, pocieszać, zajmować się drugą osobą? O, potęgo Świętego Spokoju!
Nie musisz dziś iść do kina na jej film, spotkać się z jej znajomymi, spacerować z nią po osranych Łazienkach i wydawać kasy na taksówkę powrotną. Zostań w domu. Ewentualnie skocz po colę, bo ta, którą rano włożyłeś do zamrażarki, nie będzie już zdatna do picia.
Nie zgasiłeś światła w łazience. Nie wyłączyłeś pralki, nie wyjąłeś z niej rzeczy. Kiedy myłeś zęby po tym czosnku, woda ciągle leciała z kranu i nie musiałeś wysłuchiwać żadnych bzdur o ekologii. Musisz zmienić niektóre przyzwyczajenia. Ręcznik powinien wisieć, a nie leżeć, żel do kąpieli się zamyka, wannę po sobie myje, a nie dopiero przed kolejnym użyciem i doprawdy nikt nie pojmie jak w jeden dzień można zużyć 5 różnych kubków i szklanek. Te przyzwyczajenia… albo nie. Wcale nie musisz ich zmieniać.
Dobra, jeszcze tylko uzasadnij sam sobie, że jesteś sam, bo otaczają cię idiotki. Zajrzyj na fejsa, zobacz na maile. Albo są głupie, albo nie wiedzą czego chcą, albo się ciebie boją albo po prostu są grube.
Wszystko jest w porządku. To nie samotność wybrała ciebie, tylko ty ją. Jeśli tylko na twojej drodze pojawi się odpowiednia kobieta, to w każdej chwili możesz to zmienić.
Dobrze to sobie tłumaczysz, na szczęście jeszcze wiele brakuje ci, by mówić jak w 10 mitach o samotności.
Daj głośniej ten film. Tak głośno jak wcześniej, przy sprzątaniu, słuchałeś muzyki. A mówiąc do siebie, nie mów szeptem. I tak nikt nie usłyszy.
Wyjmij palec z ucha i weź patyczki z watką,ok?
Pamiętasz tego Waldka, z którym grałeś w nogę? Tego, co ślub wziął już w klasie maturalnej. O tej porze on ma w prawej dłoni trzecie piwo, jego żona w brzuchu trzecie dziecko, dwójka poprzednich śpi w pokoju obok. Na jednym łóżku, bo drugie się nie zmieściło. Żona, niegdyś „ujdzie w tłumie”, dziś ma trwałą na łbie, 20 kg +, początki nerwicy, a każdy dzień zaczyna od papierosa, wypalonego jeszcze w łóżku. Seks uprawiają raz w miesiącu. Jedno na drugie nie może patrzeć.
A teraz weź się z nimi zamień albo przestań zastanawiać czy aby na pewno masz fajne życie. A jak wątpisz, to przypomnij sobie swój stary, zapomniany tekst Samotność na Krakowskim Przedmieściu.
Całe łóżko należy do ciebie. Tak, możesz czytać przy zapalonej lampce. Tak, żryj te wafelki, co z tego, że się pobrudzi? Wytrzesz jakoś. Tak, możesz przed snem włączyć film. Możesz zasnąć kiedy chcesz i obudzić się kiedy chcesz.
Sprawdź naszą nową sekcję:Polskie Kasyna Online
Do godz. 14, włącznie z sosem czosnkowym mój dzień wyglądał identycznie, no może poza colą i podniesioną klapą sedesu. Ogólnie samotność jest bardzo w porządku, tylko wczoraj podczas tej szalonej nocnej burzy pomyślałam sobie, że fajnie byłoby mieć do kogo się przytulić. Ale szybko mi przeszło.
Każdy powinien żyć swoim życiem najlepiej jak potrafi. Samotnie czy też nie,to zależy jakich wyborów dokonujesz i jaką cenę za to płacisz…Nie zawsze mam ciszę w domu,w lodówce musi być jakieś minimum do podjadania, nie mogę wstać kiedy mi się żywnie podoba,nie pytam czy ten program jest ok,klapa od toalety jest dzięki bogu na swoim miejscu,często padam na pysk, bo jestem sobie sama sterem żeglarzem okrętem, samochód się psuje, pracuję intensywnie, ale od miesiąca nie przynoszę pracy do domu,oglądam filmy na internecie siorbiąc winko koniecznie półsłodkie, jestem niska,noszę stanik o rozmiarze 75 B albo i D(nie wiem od czego ta numeracja zależy) no i mam grube uda. KOCHAM SIEBIE! Nie jest to jednak miłość narcystyczna.Nie wiem czy zaufam facetowi, … Ufam sobie i swoim decyzjom…
Jak się nie obudzisz też nikt nie zauważy… coś za coś 🙂
Tak, to będzie wtedy Jej największe zmartwienie 😉
Też ostatnio zastanawiałam się nad napisaniem takiego tekstu. Z babskiej perspektywy. Chyba to zrobię :).
No ale ty masz zgoła odmienne doświadczenia:)
Ostatnio sporo czasu spędzam sama i dostrzegam wiele zalet, serio :).
Słuchaj no… kiedyś rozmawialiśmy o nakręceniu video z robienia wspólnego obiadu.
Czuj się zaproszona;)
ciasteczko? bo właśnie jem
Boski tekst.
piękne życie! 🙂
skąd ja to znam:) ostatnio ciotka mi dowaliła tekstem „dziecko, ale szkoda że ty sobie tak życie marnujesz bez faceta” – pomyślałam w tym momencie o jednej rozwiedzionej kuzynce albo o mężu psychopacie drugiej. taa, ale to ja sobie życie marnuję.. najlepsze podsumowanie dorzucił kolega: „lepiej bez niż przez”. i taka prawda:)
czekam jak zostaniesz objechany;p
Nie chcę bawić się w Iwonki, ale w tym krótkim komentarzu załamałaś dwa punkty regulaminu.:)
Masz mnóstwo racji w tym co piszesz….ale codzienność z kobietą nie musi być taka straszna. To oboje muszą wiedzieć czego chcą i się wspólnie realizować. Nie ograniczać, nie nakazywać, bez obietnic i deklaracji, z dobrym seksem i porankiem w którym patrzysz na niego na nią i podziwiasz nawet po kilku latach związku.
Dokładnie tak samo uważam ! Żyje pobierając z życia jak najwięcej przyjemności nie Wegetuje więc mało co spędzam czasu w domu po prostu korzystam póki mogę dlatego oczekuje od dnia trochę innych przyjemności. Aczkolwiek problem są te same nie lubię być ograniczany przez innych jednak są osoby , które zamiast czepiać się o wszystko pragną tego samego co Ty w tym momencie, dzień opisany przez Ciebie może być jeszcze bardziej ciekawy. „If you know what I mean”
Budzę się przy nim i już mam dobry humor. Trochę wcześniej niż powinnam zdążyć wyszykować siebie do pracy i gromadkę do szkoły tylko po to aby zrobić mu śniadanie – dla mnie to przyjemność (uwielbiam przyrządzać papu) Piorę a on prasuje, sprzątam kuchnie a on łazienkę, gotuję a on zmywa. Jeśli coś nie jest zrobione zrobi się jutro przecież nie będziemy się z tego rozliczać i podpisywać karteczki że ktoś coś zrobił. Dzisiaj nie mam ochoty – ok!
Nie mamy telewizora (bo to zło) ale za to korzystamy z internetu – każdy ma swój komputer. Nie ograniczamy się, każdy w swoją stronę, piwo z kolegami idź, codziennie mecz – chętnie obejrzę z Tobą.
Najcudowniejsze w tym wszystkim jest to że nie ma chorej zazdrości. Podrywającemu mnie facetowi w klubie on przybije piątkę i powie że ma dobry gust. A i lubię słuchać jak mówi o swojej pracy o samochodzie i meczach.
Jak wrócę do domu po ciężkim dniu to wiem że będę miała komu opowiedzieć o tym jak szef mnie wkurzył albo coś nie poszło po mojej myśli, przytuli i razem znajdziemy rozwiązanie na odstresowanie.
Zjemy razem chipsy w łóżku i będziemy się opychać schabem z duuużą ilością czosnku!
P.S. my po prostu dobrze się ze sobą czujemy
Byłam ponad dwa lata sama, nie było mi źle, nie spotkałam w tamtym czasie człowieka który akceptowałby mnie całą a ja jego, który by mnie nie ograniczał i szanował. Samotność jest nauką samego siebie i dzięki niej życie u boku partnera to nie poświęcanie się dla niego „byleby mnie nie zostawił”
Dobry ostatni akapit, a z ostatnim zdaniem zgadzam się w 75%. Bo dla mnie życie singla to nie tylko nauka samego siebie, wejrzenie w swoje życie i czas dla siebie, ale po prostu część życia, która bardzo dobrze, że jest. Korzystam z życia tak, jak ludzie zajęci i uważam, że nic z niego nie tracę, będąc poza związkiem. Ale masz rację co do drugiej części ostatniego zdania – poświęcanie się dla kogoś i rezygnowanie z siebie, żeby on nie zostawił… Własne życie wymienione na czyjeś… Tak naprawdę to wegetacja, a nie życie.
piękna wypowiedź z którą zgadzam się całkowicie 🙂
uwielbiam budzić się koło mojego mężczyzny, a jego obecność w moim życiu daje mi motywację do działania.
sama dla siebie zjem te zapiekanki, jednego dnia będzie to super, drugiego też, trzeciego, czwartego już nie bardzo, ale cóż- dla siebie samej nie chce mi się stać pół dnia przy garach. a kiedy on ma przyjść na kolację gotowanie staje się przyjemnością, a zapachy z mojej kuchni są niesamowicie kuszące.
obecność drugiej osoby to taki kop motywacji dla mnie, żeby o 11 nie siedzieć nago przed kompem, a działać, bo dzień który opisałeś, Kominku, jest przyjemny, ale jeden, a nie 7 dni w tygodniu 😉
Uśmiechnęłam się jak to przeczytałam 🙂
Duże szczęście spotkać takiego niemarudzącego faceta, co posprząta i nie uwłacza to jego godności, albo porozmawia z Tobą o aucie, bo nie uważa, że jesteś zbyt głupia, żeby tego słuchać.
I tak każdego dnia?
Komin, są takie dziewczyny, które by na to się godziły. Ale pod warunkiem że też by były indywidualistkami. Serio. No co? chyba nie jestem tylko jedna? halooo?
… zdecydowanie nie jesteś sama!
łapka ! 😉
No i to się nazywa 17 godzin samotności. Rewelacja!
mieszkam z kobietą i też wstaję kiedy chcę, nie zamykam żelu pod prysznic, jem kebab z sosem czosnkowym jak mam ochotę, oglądam to co chcę (w końcu to nie czasy jednego TV w domu), a jednak ta kobieta w domu jest. Także plusy są po tej drugiej stronie. Chyba, że bierzemy za partnerkę jakąś terrorystkę.
„oglądam to co chcę (w końcu to nie czasy jednego TV w domu)”
Oj Ludwiczku, dlaczego nasz oszukujesz? A, wtedy gdy pomagałeś Pitowi znaleźć pracę i przełączyłeś kanał. Podczas gdy twój tata, oglądał balet i za karę robiłeś piruet?
omg! Jestem Kominkiem. No bez tych wyjazdów z blogerkami.
polecam związki na odległość. jak Ci się znudzi standardowy wygląd dnia jedziesz do niej/ona do Ciebie. dwa dni seksu plus jakieś urozmaicenie. potem znowu możesz nie opuszczać klapy i jeść w łóżku. jednak ewidentnym minusem jest konieczność odbierania telefonów i ‚spowiadania sie’ z tego jak Ci minął dzień.
Hmm.. a jeśli taki facet spotka kobietę której ok.90% życia wygląda tak samo i chcą być ze sobą i ona też chciałaby żeby nic się nie zmieniło w jej fajnym życiu.. ? Ciekawe czy możliwe jest żeby dwie tak podobne osoby żyły razem ze sobą, a jednak obok siebie – nie przeszkadzając tej drugiej osobie i nie zmieniając jej.
no własnie czy mogą, ale to byłoby chyba zbyt piękne 😉
Helka Bonham Carter i Tim Burton – mieszkają w dwóch oddzielnych domach, połączonych ogrodem.
Frida i Diego też tak mieszkali :).
Kiedyś w to nie wierzyłam, ale teraz z doświadczenia potwierdzam – jasne, że mogą.
mhm… niepokoi mnie „w każdej chwili mogę to zmienić”. Myślę, że to jest trochę tak, że są osoby które nie potrafią być same, są takie, które być może nie będą potrafiły żyć z kimś. Mam nadzieje, że mimo wszystko znajdziesz tą odpowiednią osobę. Reszta samotnych to po prostu pasztety.
Właśnie, jak ktoś dosyć długo był sam i ma już swoje przyzwyczajenia (to ma stać tutaj, a nie 1 cm dalej), to nagłe przestawienie w „relationship mode” może być kłopotliwe – zwłaszcza powrót do konieczności liczenia się z drugim człowiekiem, jego odrębnym zdaniem, upodobaniami itp. Takie osoby mogą czuć się jak zamykane w klatce – choć pewna część ich osobowości pragnie bliskości z drugim człowiekiem – ale to jest takie „kiedy zechcesz – jestem, gdy zechcesz – odchodzę”…
Dopisane do listy celów: dojść do etpu w blogowaniu, kiedy robisz sobie wakacje, od wakacji, od pisania na wakacjach.
Poza tym trafione, nawet jeśli według wszystkich znaków na niebie i ziemii przeważnie to tylko racjonalizacja 😉
Popieram!
Ja mieszkam od prawie dwóch lat sama i jest cudownie 🙂
Któregoś dnia, napiszesz ten tekst jeszcze raz. Ale wtedy będzie on wypełniony kobietą. Wiem to!
Po co tyle liter, tyle kombinowania.
Życie z kimś nie jest lepsze. Nie jest również gorsze.
Jest po prostu INNE.
Łapka w górę!
Faktycznie chyba znałeś same idiotki, a do tego mieszkasz w ciasnej kawalerce 🙁 Klapę warto opuszczać, bo się syfy nie unoszą po spuszczeniu wody. Bo spłukujesz, prawda?
jak się nie czyści toalety, to syfy ‚fruwają’.
Jakiej kawalerce? Penthouse 🙂
Prócz zapachu męskich perfum nic się tam nie unosi. Ukraińska Sprzątaczka przesz po coś jest…
To dlaczego miałby mieć problem z czytaniem w ciszy?
@Michał – chodzi o te, które się robią bezpośrednio ‚po’ :]
Jak z ukraińską sprzątaczką to ściema a nie samotność:)
może po polsku nie mówi i dlatego w mieszkaniu cicho
Też sobie cenie samotność, jest bardzo komfortowa. Ale czasem mam ochotę przytulić się do kogoś, poczuć jego bliskość, ciepło i oddech na swojej szyi.. 🙂
Samotność? Marnowanie życia, bo bez faceta? Co za bzdury! Ja nigdy nie jestem „samotna”, ponieważ doskonale potrafię się bawić we własnym towarzystwie. Nie potrzebuję do tego chłopa. Jak można twierdzić, że życie w związku (byle jakim, byle by był) jest lepsze, niż życie singla? Tak uważa gros moich koleżanek. Większość ochajtana lub zaręczona albo nawet dzieciata. Życie singla jest cudowne. Chcesz seksu – kupujesz wibrator/ znajdujesz sobie ff. Chcesz towarzystwa – kupujesz sobie psa/ spotykasz się ze znajomymi. A ile czasu dla siebie… Borze, moje życie jest piękne!
Ludzie mają opory przed Tym żeby mówić że jest im dobrze samym, bez połówek jabłka czy cytryny, bo od razu rusza lawina słów typu ” pewnie tak mówi bo nikt jej nie chce”, „co za głupoty ! człowiek nie może być sam”,” nie martw się spotkasz tego jedynego” i oczywiście ” zmienisz zdanie jak przyjdzie na Ciebie pora” . Wiadomo. Każda sytuacja ma swoje plusy i minusy tego oczywiście nie można przemilczeć. Jednak zgadzam się z Kominkiem że wymiar swobody, wolności,i spokoju jest nieporównywalnie wyższy niż w związku.
Zresztą, przecież naszym świętym prawem jest zmienić zdanie w tym temacie, kiedy zacznie brakować drugiego 36.6 obok 😉
świetny tekst…
u mnie w rodzinie wszyscy mają parcie na ślub, nie wiem dlaczego. Ja nie mam dziewczyny, póki co nie planuję i mi z tym dobrze.
Szczególnie godzina 23:00 bardzo „pasuje” do moich przemyśleń. Znam ludzi, którzy się bardzo młodo pobrali i ich życie mniej więcej tak wygląda.
Ona pracuje gdzieś na kasie, on nie skończył studiów bo dziecko w drodze, trzeba było iść do pracy i teraz biedują w wynajmowanym mieszkaniu.
Nie chcę aby moje życie tak wyglądało.
Ach, człowieku! Kto by nie chciał mieć takiego życia: bierzesz ślub w młodym wieku [z kimś, z kim zostałeś zeswatany przez córkę koleżanki babci ciotki od kota(?) Twojego znajomego, którego ostatnio przypadkiem spotkałeś na stacji BP], rodzą Ci się dzieci (dużo dzieci, najlepiej dziesiątka), zamiast kilkuletniej, żmudnej nauki na studiach (kompletnie nieprzydatnej w prawdziwym życiu, rzecz jasna) idziesz do pracy (w której zarabiasz jakże gruby pieniądz), by mieć za co zapłacić czynsz za mieszkanie (lub sam pokój?). Doskonałość wybranki Twojego życia marnieje Ci w oczach z dnia na dzień, wasz ‚big love’ maleje po pierwszej ciąży, natomiast poziom Twej frustracji zachowuje się odwrotnie proporcjonalnie. Po jakimś czasie zdajesz sobie sprawę, że ugrzęzłeś trochę za głęboko, żeby cokolwiek zmieniać, bo przecież „co też Ci ludzie powiedzą, jak postanowię się z nią rozwieść?”.
Reasumując-kurczę, życie singla to piękna sprawa.
Panna W. czyli opcje są tylko takie: bycie singlem lub ten wywód powyżej? Aha, no to faktycznie zostań tym singlem
fajnie,ale i tak singielki maja lepsze zycie!!!!!!!!!!!!
Aż chce się powiedzieć: „podpisała zdesperowana”.
Powiem Ci szczerze że twój beztroski tryb życia nawet mi odpowiada. Najważniejsze aby robić to co sprawia Ci przyjemność a druga osoba z którą mógłbyś zamieszkać powinna mieć troszkę mniej stereotypowe nawyki (bardziej podobne do Twoich) no i związek idealny :)) Ups a może odpowiada mi tylko dlatego że również jestem sama?
ja to nazywam „STANDARDOWY SAMOZADOWALACZ SAMOTNIKA ” … nic nie musze..robic…tłumaczy się …iśc na kompromisy … jedyne co musisz to przekonywac samego siebie że samotnośc jest taka cudowna i że to Ty ją wybrałeś a nie ona Ciebie . Dlaczego tak jest ? Dlaczego to jest dziwne, że komuś może by z tym dobrze? Bo żyjemy w takim świecie gdzie w wieku 30 lat „TRZEBA” miec rodzinę, dzieci, domek z białym płotkiem, zaobrączkowanego partnera oraz mgr przed nazwiskiem. Kiedyś na babskiej imprezie przy Jasiu powiedziałam „wiecie co jestem sama i jest mi z tym zajebiście…naprawdę jestem szczęśliwa” …nie zdążyłam dokończyc zdania a juz posypał sie grom krytyki typu „co Ty bredzisz?? jak możesz byc szczesliwa?? sama siebie okłamujesz?? na pewno jest Ci żle i smutno z tego powodu…” itd . to była jak dla mnie ostatnia impreza w tym gronie 🙂 ale najlepsza metodą na życie jest we wszystkim znaleśc umiar. Związek , świadomosc bliskosci tej drugiej osoby, która potrafiu uszanowac to, że czasami każdy potrzebuje odrobimy samotnosci i oddechu 🙂
Ale to działa w dwie strony. Bo tak samo trudno jest powiedzieć: wyszłam za mąż mając 20 lat, mam dwoje dzieci, trzecie w drodze i jestem zajebiście szczęśliwa, kiedy pomyśle, że domek z białym płotkiem już jest w budowie:)
Wszystko działa w dwie strony 🙂
a seksu jak nie było, tak nie ma!
nic, tylko wydrukować i pokazywać za każdym razem, jak ktoś znowu zacznie ubolewać, że ja „taaaka sama”.
dodałabym do listy możliwość siedzenia w wannie tak długo, jak tylko mam ochotę i robienie wszystkiego o dowolnej porze dnia i nocy, bo nie muszę się przejmować, że kogoś obudzę światłem czy hałasem.
Ale być samemu to nie to samo co samemu mieszkać:)
ale czy facet na stanie to nie trochę tak jak współlokator (with benefits)? 😉
na pewno są pewne punkty styczne, zwłaszcza patrząc na to przez pryzmat dzisiejszego tekstu – właśnie dlatego tak pociągająca wydaje mi się idea „living apart together” i na ten moment uważam to za jedyną akceptowalną formę ewentualnego związku.
no, ale na szczęście to tylko teoretyzowanie, bo w praktyce, jako singiel, nie muszę sobie niczym takim zawracać głowy – to powiedziawszy, wykonała pierwszy z wielu dzisiejszej nocy kursów do kuchni po kawę, na które nikt się nawet nie zmarszczy, że o jakimkolwiek narzekaniu nie wspomnę.
Współlokator to no sex only brudne gary, więc nie bardzo:) A living apart to ja miałam aż za wiele i dziękuję, bardzo, nie chcę.
podobnie jak każdy ma swoją definicję miłości, tak samo każdy inaczej wyobraża sobie idealne życie. poza tym, idealny nigdy nie jest idealny absolutnie, ale z jakiegoś punktu widzenia – z czasem nasze potrzeby mogą się zmieniać, więc to, co w jednym momencie życia wydawało się fajne, w następnym może uwierać. podsumowując – róbta, co chceta, byle byliśta zadowoleni 😉
Niestety, społeczeństwo jest głupie, i podąża ślepo za instynktem stadnym i ludzie, którzy są singlami narażają się na śmiechy i krzywe spojrzenia.
Dziewczyny, które znam z czasów gimnazjum i podstawówki, które tak namiętnie szukały facetów właśnie mają już po dwójce dzieciaków, są po ślubach i jestem ciekaw, czy naprawdę są takie szczęśliwe. Ja jestem zdania, że to co mnie osobiście uszczęśliwia jest na pierwszym miejscu, a mnie się podoba bycie samemu.
ale Ciebie uszczesliwia to, a innych co innego, więc po co generalizujesz?
Nie wiem gdzie dostrzegasz generalizowanie.
„Niestety, społeczeństwo jest głupie, i podąża ślepo za instynktem stadnym i ludzie, którzy są singlami narażają się na śmiechy i krzywe spojrzenia.” Tu, to zdanie to jedno wielkie generalizowanie.
I nawet nie mam nic przeciwko uogólnianiu, bo bez tego ciężko jest dyskutować; bardziej nie spodobało mi się Twoje podejście pt. ja jestem mądry, bo jestem sam, bo tego chcę. Reszta, która silnie dążyła do związków, jest głupia, bo się wkopali w pieluchy i obrączki. Nie wiem czy można tak łatwo określić ich poziom szczęścia… Mi samej nie spieszy się do klimatów, które skrytykowałeś, ale Twoje słowa wydały mi się trochę pospieszne, trochę niedojrzałe.
Raczej chodzi tu o dążęnie do związku za wszelką cenę. Jest to głupota. Koniec. Kropka.
A to, że człowiek jest z natury stworzeniem stadnym i dąży do tego uważasz za generalizowanie?
Takie dni tylko z początku są fajne.. nie chce dalej być sama !!
Wręcz przeciwnie. Im dużej trwają, tym bardziej je lubisz. Tak bardzo, że możesz nigdy nie chcieć tego zmieniać…
wada? nie ma cycków, takich do macania : )
dziewczyna ci i ugotuje, i pozmywa, i nie będzie zmuszać Cie do tego jesli sobie wybierzesz taką jaka będzie podobna do Ciebie-ugodowa. proste.
wyjazd kilka dziewczyn plus 2 facetow? moze fajnie, ale statystycznie wiecej seksu ma ktos w stalym zwiazku,a nie szukajacy przygodnego seksu : ) jesli fajna dziewczyne znajdziesz to bedziesz chcial i ją wziac na wyjazd.
pozdrawiam !
„dziewczyna ci i ugotuje, i pozmywa”
i gacie wypierze jak odpowiednio ugodowa będzie.
gosposię zatrudnij jak sam robić nie umiesz.
spoko, jestem dziewczyną 🙂 i ja mam frajde z prowadzenia domu, i pracy zawodowej. Wiadomo ze kazdy moze miec gorszy dzien gdzieabsolutnie nic moze mu sie nie chciec ale to nie jest powod do tego by laska marudzila .. bo niby czemu.
Kwestia partnerstwa, raz ja komus, raz ktos mi.
Piękne życie – tylko dlaczego te miliony ludzi na całym świecie uparło się by połączyć się w pary? pewnie są upośledzeni i nie czytają uniwersalnych mądrości kominka….czy może owe mądrości są jednodniowe jak ten wpis?
kominku, fajnie piszesz – naprawdę 🙂
z odpowiednią otoczką i bzdury dobrze smakują
🙂
ludzie bywają niewolnikami własnych przyzwyczajeń i wielowiekowych tradycji oraz wszystkiego co ich ogranicza. Nie wychodzą poza ramy bo tak jest łatwiej, bo prościej byc tchórzem, takim jak tysiące innych, niż stoczyc walkę samemu ze sobą, o siebie.
A nie rozumiesz, że ktoś może po prostu być w udanym związku i być szczęśliwy? Tak trudno pojąć, że ludzie mają różne potrzeby. Może jesteś niewolnikiem własnych przyzwyczajeń i trudno ci to pojąć.
jak jesteś w udanym związku, a do tego jesteś szczęśliwa to prawdopodobnie Ci się tak tylko wydaje, okłamujesz samą siebie. Odejdź od niego, bo takie życie w poczuciu szczęścia nie prowadzi do niczego dobrego, o!
😉
Rozumiem, że ludzie mają różne potrzeby, myśl odniosłam do tych, którzy nie wychodzą poza schematy.
Tak, jestem niewolnikiem-swobody:)
true true true
W absolutnie każdej sytuacji można znaleźć plusy i minusy, a nawet – minusy dodatnie i plusy ujemne. W absolutnie każdej sytuacji można każdy minus przerabiać na plus przy pomocy kawałka kredy. Tylko po co? Naturalne dla człowieka jest dążenie do zmiany i unikania znudzenia, więc jednostajność tak samotności jak i związku po pewnym czasie mierzi. Chcesz odmiany. Ale nie, nie można. Bo będziesz się jawił jako osobnik niekonsekwentny, miękki i słaby. Więc wmawiasz sobie, że tak właśnie Ci dobrze. Bo tak. Bo jest po prostu NAJ i nigdy nie zamienisz tego na nic innego. Ani się obejrzałeś i siedzisz w pułapce bycia konsekwentnym. Nawet jeśli trafi się okazja do odmiany, pozwolisz jej przeminąć, bo przecież się zarzekałeś, że absolutnie i nigdy w życiu. I tak to się kręci, dopóki nie dojdziesz do wniosku, że nie ma nic złego w byciu samemu naprzemiennie z byciem w związku. Dopóki związek się nie rozpadnie albo dopóki nie stwierdzisz, że to właśnie to.
Jeśli ktoś jest sam to nie oznacza, że jest samotny. Samotnośc jest smutna i często zdarza się ludziom będących w związku(nie ma chyba niczego gorszego). Bycie samemu jest wyborem a dla mnie równa się wolnośc. Jestem sama, jestem szczęśliwa, nie jestem samotna:)
p.s. są klapy, które w toalecie same się opuszczają;)
Najważniejsze to… robić sobie dobrze, w każdej materii 🙂
A reszta… jakoś się ułoży.
Pozdrawiam!
A ja jestem tym tekstem przerażona !
Z życia samotnej kobiety:
7:00 Łomot. Coś uderza w drzwi. Zaraz, czy twój pies zamówił podejrzaną paczkę w necie i właśnie ci brygada antyterrorystyczna wyważa drzwi? Na szczęście to rzeczywiście pies, ale tylko chce spaceru. Kochanie, wyjdziesz? No tak, cisza…
8:00 Miałaś wyjść pobiegać. Ale nikt ci wczoraj nie przypomniał, że masz straszny cellulit, nie biegniesz, lepiej zjesz sobie batonika.
11:00 Siadasz przed kompem. Nago. Patrzysz się smętnie w miejsce, gdzie powinien leżeć twój batonik. Ale nikt go nie kupił. Gdzie właściwie jest najbliższy spożywczak?
12:00 Włączyłabyś telewizję. Zaraz, jak tu się ustawia kanały?
13:00 Zjadłabyś obiad. W lodówce pusto. Zjesz jutro. Albo za tydzień.
14:00 W lodówce nadal pusto. Czy ta mozarella żyje?
15:00 Poczytasz książkę. Aaaaa! Pająk! skąd on się wziął na ścianie. Jak to się zabija?! To sobie poczytałaś…
16:00 Cholera, rzeczy w pralce. Od dwóch dni. Uprane. Ciekawe, po jakim czasie zaczynają zachodzić procesy gnilne?
17:00 Dostajesz mailem reklamę viagry dla kobiet. Pewnie znajoma blogerka też dostała.
18:00 Teksty, teksty, teksty! Napisałabyś, ale głodna jesteś, a w lodówce nadal pusto. Cola z zamrażalnika naprawdę się nie nadaje.
19:00 Czas na coś miłego. Maseczka na twarz, odżywka na włosy, fuksja na paznokcie.
19:15 Hmm… a kto wyjdzie z psem?
19:30 Nie, to nieprawda, że sąsiedzi nigdy nie widzieli kobiety z odzywką na włosach i maseczką na twarzy. Wcale się dziwnie nie patrzyli, nie wmawiaj sobie.
22:00 Pamiętasz tę Iwonkę z 7 B? Tę co zaszła w ciążę jeszcze w liceum. O, ten jej syn to już całkiem niezły jest. Zaraz, gdzieś miałaś jej numer…
23:00 Łóżko wolne. Zjadłabyś wafelka. Przyniesiesz? No tak, dzisiaj bez dostawy wafelków. I ptasiego mleczka. I truskawek. Masażu też nie będzie. I seksu. Pozostaje poczytać Kominka.
Ok, przekonałaś mnie. W niedługim czasie zostaną przywrócone łapki.
Pethi też pewnie skoczy z radości.
Wiedziałam, ze mnie lubisz:) Buuuzi!
Goła, hehe, no po prostu love stuprocentowe!:)
Coś słabo ogarnięta ta kobieta. Powiedzmy sobie wprost, życie „w samotności” jest dla inteligentnych 🙂
Ale nie dla leniwych:) Zresztą jak inteligentni załatwiają sprawę seksu, masażu i dostawy wafelków do łóżka bez konieczności wstawania?
Poza tym pająk pająkiem, ale u mnie na ścianie siedzi COŚ. Ze skrzydłami. Tuż nad łóżkiem. Co się z tym robi???
Najlepiej nakarmić, może wtedy cię nie pożre 🙂
A co do seksu, masaży i wafelków to dziś wszystko można zamówić przez telefon lub internet. Z dostawą 😉
Ja się do tego czegoś nie zbliżę! Zaczynam szukać owadokillera na telefon i z dostawą do domu:)
Ja mam za oknem wielką pajęczynę i pająka, który przychodzi na nią nocą, w dzień otwieram okno, a przed snem zawsze sprawdzam, czy siedzi na pajęczynie – to znaczy, że jeszcze się nie wprowadził do domu, śpię przy zamkniętym oknie – duszno!!! A wystarczyłoby, któregoś poranka tę pajęczynę hops miotłą 🙂
true that!
świetna riposta, Goła!
Odejmując chodzenie do szkoły to mój dzień przez ostanie kilka miesięcy wyglądał tak samo. Myślałem że gdy będę mieszkał bez rodziców i to w klasie maturalnej to będzie ciężko a ten czas okazał się jak na razie najlepszym okresem w moim życiu. Przekonałem się że samotność to nie stan cywilny ale styl życia.
smutne jest to co piszesz ,a może nie ?
ale kobieta i mężczyzna razem to coś cudownego wiesz
Snorrada
Jak będziesz swoją zajebistą samotnosć porównywał wyłacznie do patologii typu Waldek i jego gruba żona, no to wiadomo, że nawet nie ma się nad czymś zastanawiać co jest lepsze. Pamiętajmy jednak, że to tylko w rękach Waldka i jego współmałżonki leżało, co zrobią ze swoim wspólnym życiem. Tak samo jak w Twoich lezy twoja samotnosć. Innymi słowy jak se poscielesz, tak sie wyśpisz.
no właśnie, też nie rozumiem czemu kominek pisze o swojej przyszłej kobiecie, której nie ma takie straszne rzeczy 😉
Racja, takie życie jest piękne. Sytuacja się zmienia gdy stan owy trwa 7 dni w tygodniu, wtedy zaczyna się powolny proces gnuśnienia, zaniku inteligencji oraz motywacji. Znam pare takic osób z mojego otoczenia i są to albo bezrobotni albo dzieciaki udające że studiują. Dzień lub dwa na reset z samym sobą jest potrzebny jak reforma w Pzpn-ie, ale co za dużo i tak dalej…
Co wy z tą mozarellą? Przeciez poza pizzą, gdzie się fajnie ciągnie metrami, to ten mdły serek do niczego się nie nadaje. Jak mozecie to jesc na zimno, gdy na świecie tyle naprawdę fajnych serów o wyrazistych smakach?
Fajnie się ciągnie też w innych potrawach. Np z tartą szpinakową (dzięki przepisowi Kominka niektórzy myślą, że umiem gotować!). I jest fajna w kanapkach z pesto i łososiem. Koniec, bo głodna jestem .
Ok, nie doczytałam, że Kominek wziął sobie mozzarellę do zapiekanek, a ty potrzebujesz do tarty (tylko kto Ci ją zrobi ;)). Na gorąco to nie mam uwag. ale znam ludzi, którzy jedzą mozzarellę na zimno i się szczerze dziwię.
Kominkowa tarta jest tak łatwa, że nawet ja ją robię! W zasadzie – sama się robi!
gdzie znajdę ten przepis?
Na Esiątku był. Wpisz tarta szpinakowa Kominek to znajdziesz. To naprawdę zawsze wychodzi!
na zimno też jest świetna, ale koniecznie z pomidorem, oliwą z oliwek i przyprawą do kuchni greckiej 🙂
Dzięki Goła, już znalazłam!
Jadam codziennie jedną mozarellę. Najczęściej z łososiem, albo z pomidorami. Albo w kanapce.
Daj mi lepszy ser, który będzie mi pasował do tej ryby, a spróbuję.
philadelphia. a łosoś to najlepszy jest z pastą z jajka na twardo, selera naciowego, curry i kminku. albo z awokado z cebulką.
Dokładnie, bo ja po prostu wiem czego nie chcę. A tekst ładny:)
wszystko fajnie, ale porównanie do zycia z laską, którą się trzeba zajmować, organizować posiłki, uciszać trajkotanie to słabe takie troche. równie dobrze to mogłaby być kobieta, która nie marudzi, jest samodzielna i dzień zaczyna od seksu, a kończy książką, wtedy wybór już nie jest oczywisty…
Nie żyłaś nigdy z kobieta, prawdą ? 🙂
a matka też się liczy? 🙂
Mnie ciekawi ten wyjazd z blogerka:) jakies szczegoly Kominku?
To nic wielkiego. Dwa dni, lecimy w grupie dziennikarzy do kraju, do którego nikt nie lata turystycznie. Ale atrakcje na miejscu zapowiadają się nieźle.
Pozdrów Łukaszenkę!
no i gdzie te łapki w górę? 🙁
Mi chyba byłoby …smutno? Tak, na pewno byłoby mi smutno, wolna chata byłaby fajna przez 2-3 dni, później byłoby smutno. Chyba się uzależniłam… albo niewystarczająco bardzo lubię bycie z sobą samą 🙂
Trochę to smutne to co napisałeś…Jeżeli tak wyglądają związki, to się nie dziwię, że jest tylu zdeklarowanych singli.
Związek powinien trwać tylko jeśli jesteście dla siebie przede wszystkim przyjaciółmi,czyli znacie swoje sekrety, całujecie się po zjedzeniu cebuli z czosnkiem, kruszycie w łóżku (później ew. kłótnia kto posprząta). I powinno być tak, że jeżeli chcesz, to możesz się spotykać dowoli ze znajomymi, ale często stwierdzasz, że te pindy/bęcwały są przy nim/niej nudni…
I nie ma, że ty masz dziś ugotować mi obiad, wyprać skarpety, wyszorować kibel i to już, bo jesteście dwiema, oddzielnymi jednostkami, które po prostu czują się stokroć lepiej kiedy mogą patrzeć na swoje paskudne ryjki caaały dzień.
PS:dziki seks wymagany
hmm, ciekawe. Mieszkam z facetem na 16m2, a jednak jakoś mi to nie przeszkadza. Może dlatego że jestem bałaganiarą, i mnie naprawdę nie rusza zestaw ciuchów na środku pokoju, maszynka na umywalce, brudne talerze w zlewie albo nawet na parapecie… itp, itd. Jak mamy ochotę robić coś innego – nawet na tak małej przestrzeni można wsadzić nos w swojego lapka/książkę/notatki i założyć słuchawki. Można chodzić cały dzień w piżamie lub bieliźnie, w końcu w domu ma nam być dobrze i wygodnie, a nie elegancko i nie do zniesienia.
A plusy:
Jak czytam coś fajnego lub śmiesznego, to mam komu o tym powiedzieć.
Jak mam wieczorem ochotę na jedno piwko – mam z kim je wypić.
Jak muszę coś ładnego ubrać – to mam się kogo zapytać czy dobrze wyglądam (nawet jak ta osoba nie bardzo się zna).
Jak mam ochotę na coś fajnego do jedzenia – mam dużo większą przyjemność w robieniu tego dla dwóch osób.
Jak żle się czuję – mam kogo wysłać po aspirynę do apteki.
Jak mam ochotę pogadać – jest z kim, jest z kim przedyskutować sporną kwestię, albo po prostu zestawić poglądy.
Jest komu opowiedzieć jak było w pracy.
A rano fajnie się jest mieć do kogo przytulić i miło jest, jak ktoś przez sen cię obejmuje.
Nie mówię, że mieszkanie z kimś to sam miód, ale nie dramatyzujmy – dopóki dwie osoby nie próbują siebie nawzajem tresować, to wszystko jest ok. Wystarczy trochę luzu w stosunku do samego siebie i tej drugiej osoby, jej i swoich wad i zalet.
I mała dygresja – mój facet często wyjeżdża i zdarza się że przez tydzień jestem sama. I mam porównanie, i wybieram mieszkanie z kimś. Mimo że ten dzień-dwa zawsze fajnie jest samemu. Inaczej.
Może po prostu nie lubię samotności, jestem zwierzęciem stadnym – podobno niektórzy tak mają. Ale zgodzić się stuprocentowo nie mogę, niestety.
brawo, zgadzam się z przedmówczynią.
Żyję sam od trzech lat i jest mi z tym bardzo dobrze.
Dzień z życia Pyzy:
8:00 – Borze, kolejny ranek. A ja, jak nie miałam męża, tak go nie mam.
9:00 – Ale ja jestem gruba. Dobrze, że liczy się wnętrze. Wszystko przez te grube kości.
12:00 – Czas, przejrzeć serwisy randkowe. http://www.maz-potrzebny-od-zaraz-bo-powiedzialam-rodzinie-ze-go-mam-a-tak-naprawde-go-nie-mam.pl
14:00 – Szykuje się na randkę, w ciemno. Nie wiedzieć czemu, tylko na takie mnie zapraszają.
18:00 – Znowu nie przyszedł. Umawiają się a nie przychodzą. Pewnie przestraszyli się mojej pewności siebie. Tak na pewno tak jest, jestem silną kobietą i to ich odstrasza.
24:00 – Jutro, też jest dzień.
Dzień z życia blogowego fotografa.
8:00 – Ale dobrze spało się na tym materacu, który, kupiłem za wygrany konkurs. Całe szczęście, że pethi na mnie głosował, jego glos okazał się przeważający.
9:00 – O lustro walne sobie fote, na fb.
12:00 – Drzewo, zrobię zdjęcie, walne czarno białe i podpisze, szara polska rzeczywistość.
14:00 – Tylko kominek przyszedł na rozbieraną sesję.
22:00 – Tyle zdjęć, tak mało można wrzucić na fb.
Dzień z życia Jona Snow.
8:00 – Dziś ruszam na mur.
9:00 – Mój wuj, też tam służy.
10:00 – Na murze, są sami dzielni woje.
11:00 – Wojownicy ci przysięgli zachować czystość.
12:00 – Czarna straż, to elita.
13:00 – Nie ma tam nikogo przypadkowego.
14:00 – Sami dzielni mężczyźni z każdego skrawka 7-krolest.
15:00 – Nie mogę się doczekać, gdy przywdzieje czerń.
16:00 – Będę wtedy szanowany.
17:00 – Przez ten mróz, mózg mi zamarza i mówię zdanie na godzinę.
19:00 – Za godzinę dojadę, na mur. Panuję tam wysoka kultura, jak na mężnych wojów przystało.
20:00 – Nosz, cholera jasna, oszukali mnie!
Dzień z życia Daenerys Targaryen
8:00 – khkhkhkhkhkhkh, jestem khaleesi!
10:00 – khkhkhkhkhkhk, jestem khaleesi, zrodzona z burzy!
12:00 – hkhkhkhkhkhkh, popłynę tam i wezmę co mi się należy, jestem khaleesi!
14:00 – hkhkhkhkhkhhkhk, jesteś krwi z mojej krwi!
16:00 – hkhkhkhkhkhk, kto ma smoki? Khaleesi czy ty?
22:00 – hkhkhkhkhkh, khaleesi, hkhkhkhkhk!
Dzień z życia Hodora.
8:00 – Hodor!
24:00 – Hodor!
Dzień z życia House M.D
8:00 – Fak, noga mnie boli.
9:00 – Boli. Forman, nie ma takich fajnych cycków co Cuddy.
10:00 – W ziołem przypadek, tylko dlatego, że pacjentka do gwiazda porno.
11:00 – Nabijam się z żyda.
12:00 – Nabijam się z czarnego.
12:30 – Czarny dał mi 2h dodatkowo w przychodni.
13:00 – Pacjent umiera, ale później wale go laską w łeb i ożywa.
14:00 – Trudna sytuacja, to jednak nie toczeń. Pójdę do Wilsona, nasikać mu na wycieraczkę.
15:00 – Gdy sikałem, na wycieraczkę olśniło mnie, gwiazda porno, miała zabieg zmiany płci. To rak, mózgu.
19:00 – Słyszę, że jestem dupkiem, ale też że jestem geniuszem.
20:00 – Dzwonie, na dziwy.
Dzień z życia Dextera:
8:00 – Zabijam, komara na ręce. Skąd one się biorą, każdego ranka?
8:10 – Golę się, przy czym okaleczam się.
8:20 – Rzucam mięcho na patelnie, po czym je jem.
8:25 – Rozbijam jajko i smarze je na patelni, po czym je jem. Nie lubię łączyć. Dlatego je szynkę i jako oddzielnie.
8:30 – Parzę kawę.
8:32 – Kroję pomarańczę na pół i wyciskam z niej sok.
8:35 – Nitkuję zęby.
8:40 – Wiążę buty.
8:45 zakładam koszulkę.
9:00 – Wyciągam klucz z zamka i wychodzę, uśmiechając się, bóg wie do kogo.
10:00 – O zmarły przebrany ojciec i mi się ukazuję.
22:00 – To był długi dzień. Masuka, to jednak zboczeniec.
Dzień z życia sekretarki Hitlera:
9:00 – Przekręciłam, wyraz. Emigracja z Eksterminacją, ale nikt się nie połapie.
Dzień z życia polskiego kibica:
8:00 – Dziś mecz.
22:00 – Polacy nic się nie stało!
Dzień z życia Pablita:
8:00 – Ciekawe kto jest moim ojcem?
22:00 – Może kominek?
Dzień z życia Bezimiennego:
8:00 – Jaki cudem, z 30lvl spadam znów do 1lvl? Co, to za różnica, w którym mieście jestem?
22:00 – No jakim?
Dzień z życia pethiego:
No szkoda, że jest ograniczona ilość liter, na komentarz. A były tu nawet zdjęcia moje. No nic, następnym razem.
Jon Snow <3
LOL!
Kom, ty musisz mu dać ten router. Wywołany na podium po odbiór nagrody może wreszcie wyjdzie zza tych książek.
Mówiłam, pisałam, rymowałam !!!
Nie chem żadnego routera. A wam już mówiłem, że jesteście wyrzucone z fan strefy i żadne routery, tego nie zmienią.
ŻE CO?!
kochanieńki, chyba Ci się coś pomyliło. Nigdy nawet nie należałam do tej, jak Ty to nazywasz: fan sfery. Pfy!
Poczujesz ten ból, gdy do wygrania będzie wycieczka na Bahamy a ja i Manti wesprzemy jakiegoś Władka, Rysia czy tam Wiesia.
Poczujesz.
Radka! Radka! Ech Ela … :*, Pethi zranił moje tłuste serduszko!
Jon Snow i Daenerys <3
Dzięki, przynajmniej wreszcie parsknęłam śmiechem dzisiaj. 🙂
Mam wrażenie że im bardziej hołubisz swą samotność i ją gloryfikujesz, tym bardziej widać że brakuje Ci baby!
hahaha …święte słowa ! im pies bardziej głodny tym głośniej ujada 😉
Trafilas w sedno…
Co jest takiego świetnego w marnotrawieniu wody i niezdrowym stylu życia?
Przyjemnosć.
Wolność. 😀
Zycie będąc samemu nie jest gorsze niż życie z kimś. Każdy powinien w taki sposób je sobie układać, aby być szczęśliwym. Ja uważam, że mieszkanie z osobą dobrze dopasowaną do nas jest rzeczą, której każdy potrzebuje gdzieś w środku. Budzenie się razem, uśmiechy, buziaki, robienie sobie śniadań, pełne czułości gesty, masaże pleców, wygłupy, sprzeczki o drobnostki jak :nieopuszczona deska, czy skarpetki na dywanie kończące się w baaaaardzo miły sposób, ale też czas dla siebie, kiedy każdy robi to, co lubi. To nie znaczy, że po rozstaniach trzeba szukać sobie od razu kogoś nowego. Należy odsapnąć. Jednak dla mnie życie razem z tą odpowiednią osobą zawsze wygrywa 😉
Pethi, popłakałam się ze śmiechu!:D
Znam ten stan…
ale w takim modelu życiowym brakuje jednego…
…inteligentnego komputera gigantyczną pamięcią i z kamerą skanującą pokój:
– Hal – gdzie są śróbki do moich kamer 3D
– Miło że pytasz, zostawiłeś je na podłodze, są pod gaciami, ktore tam rzuciłeś 5 dni temu…
– Hal – szukam faktury za komputer, muszę rozliczyć w tym miesiącu, nie wiem gdzie ją kurwa położyłem.
– Miło, że pytasz jest w tej stercie papierów na półeczce koło telewizora, szósta pozycja od spodu…
– Dziękuję Hal, co ja bym bez Ciebie…
Singiel może mieć dość ciszy i samotności.
W małżeństwie czasem może brakować takich kilku godzin samotności na spokojne dokończenie projektu.
Zawsze kiedy coś robię pilnego przy komputerze i próbuję się wyłączyć to jest to najlepszy czas w którym moja połówka zawsze ma coś do obgadania.
Nie lubię ciszy i samotności. Ale doceniam czas
kiedy zostaję sam w domu. Bo żona jedzie do drugiego miasta odwiedzić rodziców.
Jednym słowem.
Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma.
Do pelni szczescie zabraklo mi tylko wzmianek o sikaniu i pierdzeniu pod prysznicem, ale ja nie o tym.
Stare Chinskie Przyslowie (TM) mowi: ludzie wolni postrzegaja siebie jako otoczonych przez szczesliwe pary, a Ci w zwiazkach – wszedzie widza szczesliwych singli.
Kominku, jestes wypadkowa tych dwoch sytuacji. Ale milo, ze troszczysz sie o tych, ktorzy nie potrafia sobie z tym poradzic tak dobrze, jak Ty.
hmm czy tylko ja wyczuwam w tym tekście nutki tęsknoty za tym bym jednak nie siedzieć tak samemu… kominku? jak to jest z tobą? 😉
Czy naprawdę każdy facet marzy tylko o tym,żeby być brudasem i leniuchem? I to jest naprawdę takie fajne i ważne: syf w łazience, pogniecione ciuchy walające się po całym mieszkaniu, przeciąg w lodówce i szuflady pełne niezdrowego jedzenia…? Warte samotności? No to ja już wolę związki! 🙂
Brud, syf, porozrzucane ubrania to marzenia?
Każdy facet marzy, o wyprowadzaniu psa na spacer o 4 rano(sam też polata bo zdrowo, bo ile można się wylegiwac). W drodze powrotnej szykuje się już na kolejny kompromis z ukochaną osobą bo wiadomo, że życie składa się z kompromisów a szczęśliwy związek w szczególności.
Zaraz! A batonik? O kurcze! Miał leżec po prawej czy polewej stronie.
Wydaje mi się, że tu nie chodzi o sam syf, a bardziej o to, że niektórzy ludzie czepiają się np. talerza w zlewie czy też właśnie otwartej deski klozetowej,a takie czepianie jest uciążliwe 🙂 i taka osoba nieprzyzwyczajona do mieszkania z kimś, kto jest takim czepiaczem, musi zmieniać swoje wszystkie nawyki, żeby ją zadowolić. Swojego czasu uwielbiałam się czepiać za nieposkładane ubrania, strasznie mnie irytowały, ale w końcu są ważniejsze problemy, więc jak mi przeszkadzają to sama je składam, a jak nie to olewam i już 🙂
Kominku, nie przesadzaj z tym seksem, bo Ci odpadnie 😉
Smutny jest ten tekst, sprowadzanie związku do kwestii materialnych, sedes, lodówka, telewizor, pralka.
Pozbawiłeś związek emocji, tych dobrych emocji, które są gdy on trwa.
Może za długo jesteś sam, albo tak było wygodniej, żeby potwierdzić tezę patronującą tej notce.
możemy tak uskuteczniacz do końca świata i o jeden dzien dłużej..ile osób tyle poglądów. Najwazniejsze by robic sobie dobrze :)) nie krzywdząc przy tym nikogo .Pozdrawiam i miłego weekendu życze wszystkim.
E tam,przesadzasz Kominku:)
Dobrze,że wypunktowałeś,trzeba się zabrać za mojego lesera 😉
Napiszę ze swojego punktu widzenia.Masz rację,byłam sama wiodłam zupełnie inny żywot.Mogłam spać do dwunastej,teraz nawet jeśli chcę,jest taki łomot,że usłyszę kiedy ukochany wstaje do pracy.Mogłam jeść na co mam tylko ochotę,tak jak teraz wystarczyłaby mi fasolka z bułka czy kalafior,gdzie dla chłopaków trzeba dorzucić przynajmniej co drugi dzień kawałek padliny.Kiedyś podróżowałam,spontanicznych wyjazdów zaliczałam masę,teraz muszę brać pod uwagę,że moja połówka wyziewałaby się na koncercie Muse’a,a to mniejsze nienawidzi hałasu.
Kiedyś po wyjściu z centrum handlowego zastanawiałam się po co mi tyle ciuchów,skoro w ciągu miesiąca realizowałam swoje zachcianki.Teraz wychodzę i stwierdzam,że znowu nie miałam czasu znaleźć coś dla siebie,ale za to młody sezon ma z czachy,jest ubrany.
Wcześniej wskakiwałam na rower i jechałam,a to nad jeziorko,a to bez celu.Teraz,młody na laufradzie,a ja nie nadążam za nim i drę się w niebogłosy,żeby zwolnił.I tak mogę wymieniać i wymieniać.
Jeśli komuś ciasno w rodzinie to trzeba sobie dać odpocząć,staram się w miarę naszych możliwości wyjeżdżać i zostawiać partnera samego,żeby nie zwariować,żeby zatęsknić,żeby i on odpoczął.Najciekawsze jest to,że wystarczy jedna noc by zatęsknił za hałasem rodzinnym.Inna rzecz,że zostawiam go na tydzień w nadziei,że odrobi spotkania z kumplami,że pojeździ na rowerze do obrzydzenia,że wykorzysta ten czas.Tak się nie dzieje.Kiedy ja jestem sama,tez nie potrafię wykorzystać na maksa wolnego czasu.Kiedy już jesteś z kimś i tego chcesz,to tak naprawdę ta druga osoba Ci w niczym nie przeszkadza,no chyba,że ktoś nie znalazł odpowiednio normalnego partnera albo sam jest zryty.
Bardzo dobrze wspominam fakt,kiedy byłam sama,nasyciłam się po uszy.Jednak jeśli ktoś by spytał czy chcę cofnąć czas i spróbować z innej beczki,nie dziękuję.Są zalety i są wady bycia razem i osobno.Uważam,że jest czas na bycie samym i nastaje moment,kiedy nagle nam pasuje być z drugą osobą i z rozwrzeszczaną gromadą bachorów,po prostu.
Do mnie Kominku Twoje wypunktowane zalety mieszkania bez kobiety nie docierają,jednym najmocniejszym argumentem dla którego łączymy się w związki jest seks.A facet jest wygodny.Kiedy już się rozsmakujesz w byciu razem,nie będziesz chciał wracać do starych dobrych czasów.
Uwielbiam takie teksty 🙂
Każdy singiel/singielka wtedy przyklaskuje, a każdy, kto jest z kimś broni się jaki to jest niezależny i ma fajny związek 🙂
Ja tam nie ukrywam, że ścigam za bałagan, wkurzam się jak mi przez 2 godziny w niedzielne popołudnie brzęczy odgłos bolidu Kubicy czy innego Szumachera nad uchem, jak lustro w łazience opryskane jest pastą do zębów, jak na fotelu rośnie stosik ubrań które trudno memu mężowi zidentyfikować czy są do prania czy do szafy. Jego też wkurza wiele moich nawyków, ale wystarczy, że musimy spędzić kilka dni bez siebie to cholernie tęsknimy i uświadamiamy sobie jak pusto jest w domu bez tej drugiej osoby w łóżku czy przy śniadaniu.
Ja nie oceniam kto ma lepsze życie, a jeśli już miałabym to robić, to najpierw zainstalowałabym ocenianym na 24 godziny kamerkę przed twarzą i liczyła ile godzin minut czy sekund w ciągu dnia śmieją się ich oczy 🙂
Smutne jakieś. Nie ma komu pomalować w nocy paznokci na różowo, ani nikogo do nakrzyczenia za podrapany poteflon…
Chcesz gamonia?
O nie… jestem rozczarowana tym tekstem, jest rodem z jakiejś komedii romantycznej.
Bzdury o ekologi? Jej film w kinie? Zajęta łazienka? – Proszę Cię… może sam poszukujesz takiej kobiety, a potem masz zamiar narzekać na to, co do niedawna było twoim celem – przypadłość wielu mężczyzn albo twój cel był bardziej ukryty i nie potrafię go dojrzeć.
Ja sobie nawet nie potrafię wyobrazić modelu życia, o którym mówisz, jak nic na myśl przychodzi mi od razu denna polska komedia romantyczna 🙂
Przecież możesz mieszkać z partnerką, każdy może mieć swój pokój(co zupełnie nie przeszkadza w spaniu razem kiedy macie na to ochotę), swoją prywatność, praniem i rachunkami się podzielić, a nawet jak się dobrze dobierzecie to będziecie mogli chodzić do kina na filmy, które oboje preferujecie, więc nie wiem gdzie tu jest taki ogromny profit mieszkania samemu, chyba fajnie mieć obok kogoś bliskiego, ale podkreślam osobę, która potrafi być obok i oczekuje tego samego, a nie takiej, która chce wisieć na szyi 24/h i nie potrzebuje ani odrobiny prywatności.
MANTI napisała,że jestem zdesperowana..hmmm powiem szczerze,że żadnej desperacji w tym nie widzę, czytając różne blogi,posty,komentarze doszłam do wniosku,że życie singielki jest o wiele,wiele lepsze niż życie singla.Dlaczego? Powiem tak, mam ponad 20 lat, zmarnowałam 4 lata w związku. Moje życie kręciło się wokół jednego faceta.Wszystkie plany,swoje decyzje dostosowywalam do niego,I know, mój błąd..Ale byłam też zakochana i może wiecie jak to jest, ta druga osoba jest ponad wszystkim.
W każdym razie od roku jestem singielka i może zabrzmi to jak z telezakupów mango,ale napisze „zostan singlem, a to diametralnie odmieni twoje życie” Jak teraz wygląda moje życie?Odżyłam,jestem jak kwiat,który cały czas kwitnie 😀 Skupiłam się na sobie, jestem teraz ja i tylko ja. Moje życie towarzyskie rozkwitło, spontaniczne wyjazdy w góry? why not,mam czas na prace,mam czas na nauke,nic mnie nie rozprasza,nikt nie przeszkadza, nie słysze: „a moze on ci się podoba?czemu tak pozno wracasz?widziałem jak on patrzy/widziałem jak ty patrzysz”. Teraz: zero tłumaczenia. Mogę iść na impreze z Kamilem ,a potem pomóc Wojtkowi wybrać koszule i nie słysze żadnego zrzędzenia. Moge tez zostac na noc u Staśka,bo nie chce mi się iść na nocny.
Oczywiście chce się zakochać,chce mieć ta druga osobe,ale nie chce zarazem rezygnowac ze swojego życia,chcę z niego korzystać jak najwięcej się da,bo jestem ciagle mlodaaa!
Z tego co piszesz to po prostu trafiłaś na złego partnera, takiego, który potrzebuje myszki, którą się zajmie, a ona tylko jego i razem będą troszczyć się tylko o siebie 🙂
Grunt to mieć swoje priorytety i zakochać się w kimś, kto to rozumie.
coś mi się zdaje, że Manti rację miała pisząc o zdesperowaniu… Nie wydaje ci się Ann, że obecnie jesteś na jakiejś dworcowej poczekalni i za chwilę nadjedzie kolejny pociąg, do nikąd?
pociąg do nikąd? myśle,że nie. Korzystam z życia,studiuje,pracuje,inwestuje w swoja przyszłość i w między czasie dobrze się przy tym bawie.Jak sie zakocham to sie zakocham,większość moich znajomych są juz od dobrych paru lat w związkach, niektórzy po prostu boją się ,że jak coś zakończą to już nikogo innego nie znajdą. A ja nie szukam nic na siłe,co ma byc to będzie
Korzystasz z wiru, w który wpadłaś. Cieszy Cię ODMIANA TWOJEGO ŻYCIA, a nie bycie singielką. Ale do tego wniosku, sama musisz dojrzeć, pozdrawiam.
Mmmm… cudo. Mi do pełni szczęścia brakuje kawalerki, bo mam kilkoro współlokatorów, co ma swoje dobre strony, ale ma i złe.
Gorzej, gdy chcę pojechać na wakacje – urlop coraz bliżej, a tu nie ma z kim, bo… wszyscy kumple mają dziewczyny, wszystkie kumpele mają chłopaków i weź tu rób za przyzwoitkę i wytrzymuj z baranami.
No i co wtedy? Wtedy na wakacje się jedzie samej i ma się w nosie „kochanie, w góry może być?” – MOŻE, a może być i morze, bo jadę dokąd chcę, mogę zmienić plan w połowie drogi i gdziekolwiek nie będę, cieszyć duszę świętym spokojem. 🙂
Naprawdę zadziwiły mnie komentarze „trochę smutno brzmi to, co napisałeś”. Poszaleli, czy co.
5040 godzin MOJEJ osobistej samotności …
Twoje 17 godzin samotności nie zrobiły na mnie żadnego wrażenia.
Miło mi – Ineska, 23 letnia wojowniczka o żelaznych nerwach. Aaa … zapomniałam dodać – o ironio, jestem blondynką.
Był koniec sierpnia. Słoneczne popołudnie – plaża śródmieście – Gdynia. Sielanka. Mrożony arbuz w jednorazowym pojemniczku, butelka wody z rozpuszczonym magnezem, ciemne okulary, Ja i On na wielkim kocu na gorącym piasku na dość tłocznej plaży. Sielanka. Moje maślane oczy – Jego wymowne słowo „Jadę”. Miałam wtedy 21 lat, byłam głupią, naiwną ale szczęśliwą dziewczyną żołnierza. Dumnie brzmi prawda ? Kobieta żołnierza – chyba każdy osobnik płci damskiej w przedziale wieku 18 -100 przyzna mi rację że powiedzenie „za mundurem panny sznurem” wcale nie jest przesadzone. Zielony garnitur, najlepiej wypastowane buty świata, kilka belek na ramieniu, błysk w oczach. Czego więcej trzeba ? Miesiąc później już nie w tak sielankowej atmosferze staliśmy na lotnisku wojskowym w Krakowie. Olbrzymi samolot United States Air Force wyłaniający się zza horyzontu zwiastował jedno – to się dzieje naprawdę. Ostatnie spojrzenie, ostatnie wypowiedziane słowa, ostatni dotyk i zniknął … Zniknął na 7 miesięcy. Od tej pory bliżej było mi do Afganistanu niż do sklepu osiedlowego. Byłam tam w każdej chwili, w każdym oddechu i w każdej myśli. No i się zaczęło … moje 5040 godzin samotności. Przy nich twoje 17, pomiędzy wyjazdami, urlopami, wycieczkami, obiadkami z innymi blogerkami i pomiędzy jedną puszką coli a drugą spijana nago przy komputerze stają się jakąś groteskową naginaną rzeczywistością kawalera, który ciągle próbuje przekonać siebie i innych że droga która wybrał jest jedyną i najlepszą. Ale wybrałeś takie życie jakie sam sobie stworzyłeś, ja wybrałam inne. Po jakimś czasie patrząc wstecz, zobaczymy rzeczy, których żałujemy. Złe decyzje. Przecież Ty mógłbyś być wspaniałym mężem znanej celebrytki, a ja gosposią proboszcza w okolicznej parafii. Prawda ? Nie prawda ! Podjęliśmy właściwe decyzje, na tym właśnie polega życie – żeby podejmować dobre decyzje. Nie ważne co wybierzesz, przecież to będzie jedyny możliwy wybór w Twoim uznaniu. Przecież inaczej wybrałbyś cos innego … Wszystko co robimy jest kwestią wyboru. Czego tu w takim razie żałować ? Jesteś taką osobą, jaką decydujesz się być – i to jest twoja najlepsza decyzja. I dlatego właśnie Ty opisujesz swoje niezwykłe w Twoim uznaniu 17 godzin, a ja moje zwykłe 5040. Posłuchaj !
8.00 – wstaje, sama – nikt mnie nie popędza, nie zrzuca z łóżka, nie karze robić śniadania bo przecież jestem sama. Czego więcej chcieć ? Przytulenia ? Bliskości ? Zapachu ?
9.00 – wstaje, idę do łazienki – nago, wspominałam że śpię nago ? Łazienka jest wolna więc wchodzę do niej kiedy mam na to ochotę. Jestem kobietą – mówiłam już ? A kobieta zmienną jest – idę więc po paczkę sezamków do kuchni i wracam do łóżka – przecież nikt nie każe mi się myć. Cudowne uczucie !
10.00 – Po obejrzeniu kolejnego odcinka „Plotkary” wygrzebuję się z satynowej pościeli która jeszcze pachnie NIM i spieszę do łazienki – na pralce jego spocona koszulka, na lustrze kubeczek z jego szczoteczką. Zerkam z radością na pralkę i lustro, że mogą się cieszyć bliskością Jego rzeczy o których ja zapomniałam.
11.00 – Śniadanie, zjadłam już paczkę sezamków więc do miski wsypuję tylko płatki, których garstkę niezdarnie rozsypuję na stole. Nie sprzątam – przecież nikt nie zauważy mojego porannego roztargnienia. Nie spodziewam się nikogo, przecież cały mój Świat jest teraz 4000 km stąd. Omijam rozsypane płatki, idę po mleko do lodówki. Naczynia wrzucam do zmywarki, dołączają teraz do talerza po wczorajszych pierogach i przedwczorajszego kubeczka po gorącej czekoladzie.
12.00 – siadam przed kompem. Przeglądam ulubione strony, sprawdzam pocztę i okazję na allegro. Czekam na wiadomość … po chwili zauważam gęsią skórkę na przedramieniu, wstaję, idę w stronę szafy a tam Jego koszule … w kompletnym nieładzie. Chyba spieszył się podczas pakowania, lubię ten nieład, zostawię go sobie i będę na niego patrzała codziennie – przecież to wspomnienie. Biorę jedną z koszul, zakładam, zapinam na sexowne 3 guziki – On tak lubił. Siadam z powrotem do kompa. A tak wiadomość. „Kochanie, u mnie
wszystko ok, nie martw się, zadzwonię za 3 dni”. Ulga !
13.00 – Nie jestem głodna, w lodówce sporo pysznych rzeczy, zmiksowane truskawki, kawałek pieczeni, pierożki ruskie uklejone wczoraj, sok porzeczkowy i kilka jogurtów. Nie jestem głodna. Nikt inny też nie chce jeść, bo akurat nikogo nie ma … hmm – pierożki się chyba zmarnują – cały czas zapominam, że „nikt inny w domu nie chce jeść”…
14.00 – dzwoni mama, chce przyjechać na kilka dni, mówi ze wysyła do mnie 4 kuzynki, psa i dwa chomiki żebym nie czuła się samotna. Ale przecież do cholery ja nie jestem samotna – jestem po prostu chwilowo sama. Ale czy na tym polega samotność ?
15.00 – oglądam film, romantyczny … nikt mi nie mówi że lepsze byłyby Gwiezdne Wojny … urocze !
16.00 – Jeeezu ! Dziś środa, zapomniałam że umówiłam się z Kaśką na mieście. Kaśka to żona kolegi z którym mój żołnierz wyjechał walczyć o amerykańską wolność. Strasznie przeżywa wyjazd i czas rozłąki. Na szczęście jedna z Nas myśli o tym trzeźwo. Ubieram się i jadę.
17.00 W drodze złapałam gumę, na szczęście miły facet jadący za mną zatrzymał się i pomógł mi uporać się z problemem. Swoją drogą – ile trzeba mieć siły żeby tak przykręcić śruby. Rozmawiam z Kaśką … opowiada mi o wizytach i sesjach na które chodzi do psychologa … widzę, ze sobie nie radzi. Dodatkowo obraża się na mnie – bo ja sobie radzę. O ironio ! – ludzie to debile.
18.00 – wracam do domu, w drzwiach awizo bo listonosz nikogo nie zastał w domu, na meilu kila wiadomości w sprawie organizacji zbiórki przyborów szkolnych dla jednego z wielu domów dziecka w środkowym Afganistanie. Cieszę się, coś się ruszył … jest pozwolenie – można zbierać !
19.00 – dzwonię do znajomych swoich i Jego aby poinformować o paczuszkach dla dzieciaków. Wszyscy reagują z entuzjazmem ! Entuzjazm przerywa wiadomość w tv … był atak na konwój, jeden polski żołnierz nie żyje … kilku rannych. W domu cisza … taka sama jak u Ciebie podczas Twojego niezwykłego dnia, w moim przypadku to w tym momencie cisza nie do wytrzymania. Lubiłbyś tą „samotność” ? Teraz trochę zazdroszczę Ci Twojej ciszy …
… przestaje Ci jej jednak zazdrościć kiedy pewnego dnia otwieram drzwi a tam stoi On. Po 5040 godzinach ciszy. W mundurze, z najlepiej na świecie wypastowanymi butami, z kilkoma belkami na ramieniu i nową – afgańską beretką na piersi, stoi z błyskiem w oku … z bukietem białych róż. Wiesz co wtedy czuję ? Coś więcej niż Ty dowiadując się że kolejny wyjazd jest dwudniowy i że jedzie z Tobą zaprzyjaźniona blogerka. Coś więcej niż chwila kiedy kupujesz kolejną puszkę coli, czy kiedy dostajesz nowy aparat do podwodnych wojaży na wyjazd który również będzie … cichy. Twoja cisza jest inna niż moja. Choć oboje wybraliśmy ją świadomie. Ja jestem szczęśliwa, choć czasami muszę żyć z ciszą. Nie mów mi tylko, że mogę znaleźć sobie faceta hydraulika i moje życie będzie bardziej kolorowe. Moje życie jest kolorowe i każde przerwanie ciszy jest momentem magicznym, którego nie zamienię na hydraulika.
A Ty ? Jesteś szczęśliwy, w twoim życiu są momenty magiczne ? Czy po prostu pasuje Ci brak kogokolwiek ?
Chcę żebyś zauważył fakt, ze każda cisza ma swój koniec – i Twoja też będzie miała … czego Ci życzę. I to będzie Twoja decyzja – najlepsza jaką wtedy podejmiesz.
Pozdrawiam, Ineska.
Gdyby Kominek nie zabrał nam łapek byłyby ich tysiące pod tym co napisałaś. Ty chcesz czekać więc czekaj.
P.S wielkie dzięki!! Tak się zaczytałam że mi zupa wykipiała 🙁
a mi stanęły szkalanki w oczach. Ech.
A ja narzekam na moje 2,5 miesiąca ciszy, podczas których modlę się by w wiadomościach nie usłyszeć , że moja cisza będzie trwać wiecznie .
Ps: Zużyj dziesięć kubków i zostaw milion talerzy w zlewie , spoko , pozmywam , przecież Cię kocham .
Każda cisza ma sens. I każda coś próbuje powiedzieć ! Ważne jest, żeby to usłyszeć 🙂
Nie jestem z tych płaczących,raczej zimnica.Przez chwilę nie widziałam nic na oczy i nie kroiłam cebuli.
zuch dziewczyna 🙂
tylko ktos, kto nigdy nie zaznal milosci moze twierdzic, ze samotnosc jest fajna. proste.
albo ktoś kto był zraniony i broni sie aby znowu nie dostać po dupie… niestety tak działa system samozachowawczy
Kilka dni temu zostałam żoną żołnierza. Na szczęście mój nie ma aspiracji by jechać na misję ale nigdy nie wiadomo… Modlę się, by nigdy nie musieć przeżywać tylu godzin samotności. Nie wytrzymałabym, byłabym taka jak Twoja koleżanka. Aż się wzruszyłam kiedy przeczytałam o powrocie Twojego Żołnierza, to musiała być nieopisana radość. Dzielna z Ciebie kobieta! 🙂
„Wiesz co wtedy czuję ? Coś więcej niż Ty dowiadując się że kolejny wyjazd jest dwudniowy i że jedzie z Tobą zaprzyjaźniona blogerka”.
Licytowanie się na uczucia i przeżycia jest niemiarodajne. Każdy ma inną wrażliwośc i intensywnośc uczuc(pomijam psychopatów).
To nie licytowanie. Znam wartośc każdych uczuć … Te dwa które porównuje to dwie zupełnie różne kategorie.
To proste, że wieczory w pustym mieszkaniu i robienie tego na co się ma ochotę jest o niebiosa lepsze od niespełnienia u boku spasionej żony i codziennego użerania się z rodzinką. Proste, o ile wiemy, że nie tego chcemy od życia. Ale jak się skonfrontuje ze sobą wizję samotnych wieczorów i robienie tego, na co się ma ochotę z wieczorami u boku osoby, która świetnie do nas pasuje i z którą uzupełniamy się w każdym calu i RÓWNIEŻ – robienie z nią tego, na co się ma ochotę – wybór już nie jest taki prosty, co? 😉
Dlatego według mnie zamiast notki pt. „17 godzin samotności” równie dobrze można było napisać coś w stylu „10 baśni o samotności” i na jedno by wyszło 🙂
Życzę Ci, Komin, żebyś w odpowiednim dla siebie momencie spotkał odpowiednią kobietę.
Jestem singielką, nie wiem czy do końca z wyboru, czy może raczej z innych decyzji, które się na to składają, albo z niełatwego charakteru, ale jestem. I nie narzekam. Świat kręci się wokół mnie, szczególnie w te dni, kiedy nic nie muszę zrobić ani nigdzie wyjść nie muszę, mam swój rytuał, nawyki, potrzeby i zachcianki, i tak jak jest, jest dobrze. Do nikogo się nie dostosowuje, nikogo nie muszę słuchać, dla nikogo zmieniać. Jestem spokojniejsza, mniej się denerwuję, nie krzyczę, nie płaczę. Nie zatruwam też nikogo swoimi humorami, nie próbuję zmieniać, nie przepraszam. A mój dzień często-gęsto wygląda wtedy jak Twój. I nie czuje samotności. Ale bywają chwile, kiedy wszystko to co mam, to za mało, nie wystarcza, mam większe potrzeby, inne pragnienia, chęć zmiany na lepsze czy dostosowania do kogoś. I to też jest ok, bo dzięki temu wiem, że jeśli pojawi się ktoś odpowiedni to świat mi się nie zawali, tylko znajdzie się w nim dodatkowa przestrzeń dla tego kogoś i bagażu jaki ze sobą niesie. 🙂
Nic tylko się podpisać pod tym tekstem.
Pomimo że napisany on został przez przedstawiciela płci odmiennej niż moja zgadzam się w 100 % z takim podejściem.
pominęłabym tylko ten sos czosnkowy .
kurczak, tak sobie myślę, że teraz to mam najfajniej, niż mogłabym kiedykolwiek mieć, powiedzmy mam tak, jak n. cave w ;’no more shall we part, w tym jednym jedynym momencie: „i will never be free if i’m not free now’.
No więc jest ktoś fajny, ale ze mną nie mieszka, i nie będzie mieszkał, myślę, długo, bo lubię tę kratkę spotkań i te niemyte szklanki na biurku, i te butelki po wodzie mineralnej walające się pod ścianą (jakoś nie przeszkadza mi pusta butelka w kącie ani szklanka na stole, to są w sumie estetyczne nieporządki, do kurczaka). A potem co – ja i on u niego lub u mnie, lub w różnych miejscach, i nawet w tramwaju jest fajnie, kiedy mówię trochę zła: mam nadzieję, że zaraz złapie cię kanar, liczę na to, a on, że ma nadzieję, że się sfrajerowałam, bo jak wejdzie kanar, oddalam się oto od spełnionego chcenia, tak jak – i to już ja – chorujesz na hiv i przepada szansa na przeziębienie, i tak dalej. Lubię go i nasz czas, tak jak lubię siebie i swój czas, i chcę wszystkiego naraz, przynajmniej teraz, a jak już zechcę więcej i połączymy się bardziej, niż kiedykolwiek mogłam się tego spodziewać (tak to chyba jest, jak się w końcu człek zakocha i pokocha, a jednocześnie nie zapłacze nad swym uczuciem), pewnie połączymy się i geograficznie. I skąd ja mam teraz wiedzieć, czy znajdziemy właściwą proporcję czasu swojego i wspólnego?, kurczak, nie wiem, ale wiem, nie mogę wiedzieć na pewno, jednakowoż, drodzy rodacy, ta zachłanność wzajemna i radość z rozmów i nie-rozmów, musi się kiedyś przerodzić w monolityczną bliskość, z której promieniują – dalej obecne, a może nawet silniej niż kiedykolwiek – chęci doświadczeń, zdarzeń, osobnych, gdzieś tam, gdzie tylko ja, moi ludzie, moje książki, moje wszystko, no innego wyjścia nie ma, kiedy ma się mądrego mężczyznę o spojrzeniu, jak by już wszystko znał, lizał i wąchał. Borze. Piątek mi odbił.
Pingback: Grażyna gotuje » Odpowiedź Kominkowi- kilkanaście godzin w rodzinie
czyli defekujesz rowniez z podniesiona klapa? i jak sie domyslam w twojej lazience smierdzi moczem jak w dworcowym kiblu? gratulacje… wszyscy prawdziwi mezzyzni uwielbiaja ten zapaszek.
a reszty czytac nie musze bo i tak sie zgadzam, ze kobieta, to zbedny dodatek do mieszkania
I tylko tyle? TO są argumenty aby żyć bez kobiety?
Wiadomo, że czasem Wam trujemy, nie pozwalamy grać w x-boxa czy nasikać na deskę, co przecież bardzo lubicie robić. Jednak jeśli ludzie są zgrani, to zawsze idzie się dogadać.
A poza tym kto przytuli?:)
Wyobrażasz sobie taki dzień z życia kobiety? Ty, lubiący szczupłe, ambitne, z nienagannym makijażem nakładanym nawet przed snem, fuksją na paznokciach, drogą biżuterią? Wyobrażasz sobie taką kobietę wpieprzającą zapiekanki, z nieumytymi talerzami w zlewie, podniesioną klapą? Mało pociągające.
Kiedy piszę ten komentarz jestem tegoroczną maturzystką, siedzę w nadmorskim apartamencie z moim chłopakiem, jest tu czysto, pachnie świeżo zerwanymi kwiatami, na obiad jedliśmy pyszne i zdrowe risotto i popiliśmy białym winem, które są w Bułgarii wyśmienite. Rewelacyjne orzeźwienie przy 30 stopniach. Tak jak spacer za ręce wzdłuż plaży i spontaniczna kąpiel w morzu. A On gra sobie teraz w FIFĘ i nikt mu nie przeszkadza. Ja czytam zaległości w internecie i też mi nikt nie przeszkadza. I nie zamieniłabym tego życia na żadne inne. Założę się, że on też nie. 🙂
I pięknie, oby tak dalej 🙂
Mam nieodparte wrażenie, że własna kobieta kojarzy Ci się wyłącznie z nakazami/zakazami, bzdurną paplaniną i blokowaniem łazienki… Albo miałeś same idiotki za partnerki, albo jesteś wyjątkowym samotnikiem… Można mieć spokój mieszkając z drugą osobą, pod warunkiem, że jesteście dobrze dobrani. Tekst jest stanowczo zbyt stronniczy i ukierunkowany negatywnie wobec kobiet-partnerek życiowych.
I masz wolność. I jest fajnie. Ale jakoś tak mało dla samego siebie się starasz o siebie…
a ja samotna nie jestem. ja mam kota. (szloch rozpaczy)
Przeczytałam ten tekst jako opis zwykłego dnia, a nie jakiegoś wyjątkowego. Nie wyobrażam sobie żyć inaczej…
Pingback: Czytelników godziny samotności | Kominek IN
No cóż jesteś trochę popaprany :).
to jest takie smutne…
O,dzień z moim facetem (taki weekendowy) wygląda bardzo podobnie, tylko, że nie wstajemy o 9 a o 11 i nie piszemy tekstów na bloga. Poza tym jakby wszystko się zgadza, z tym, że robimy to razem 😉
Przypomniało mi się moje kawalerskie życie… Jest fajne ale nie dla mnie… Mam świetną partnerkę, nie ograniczamy się, dogadujemy… Bycie singlem mi nie odpowiada 🙂
Strasznie smutny tekst o samotności.
dokładnie!!!! pisałam już, to patologia!!!
Tak infantylnie się tłumaczysz z tego ,że nie masz kobiety. „BO NIE CHCESZ”. Taka prawda ,że żadna by cię nie chciała ,bo jesteś jak rozpieszczony gówniarz. Jeśli w tym wieku dla ciebie lepiej być samemu ,bo możesz robić co chcesz to współczuje. W pewnym momencie powinniśmy się nauczyć podporządkować niektóre sprawy pod inną osobę.
Samotność jest beznadziejna i świadczy o moim zdaniem problemach emocjonalnych… to jakiś kibel, nie móc dzielić życia z Kimś!!! Patologia.
Zgadzam sie stuprocentowo Aneta, że samotnośc to patologia jakaś. Ja np. mam trzy kobiety swojego życia. I nie wiem jak one ale ja problemów emocjonalnych niemam, nic a nic!
8:00 – Jeszcze śpimy.
9:00 – Przyszedł kot. Chce jeść, ale przecież z głodu nie umrze. Śpimy dalej.
10:00 – Wstaje. Idę do kuchni. Wiem n a co ma ochotę. Przynoszę mu śniadanie do łóżka. Nie musi się przejmować, że czegoś mu zabraknie. Lodówka zawsze jest pełna.
11:00 – Włączamy komputer. Przytuleni przeglądamy idiotyczne teksty na wp.pl itp. Śmiejemy się z głupoty ludzi.
12:00 – Idę wziąć prysznic. Po drodze odkręcam wodę w zlewie, żeby kot się mógł napić. Cholera, zapomniałam, że kot musi jeść.
13:00 – Idzie pograć w fife ( 215 sezon do rozegrania nie może czekać). Ja biorę książkę, albo siedzę przed komputerem.
14:00 – Drzemka to dobra rzecz. Nasze życie jest tak męczące. Aaaaaa… Kot już nakarmiony, teraz smacznie śpi w nogach.
15:30 – Czas na zabawę z kotem. W końcu to członek rodziny. Pochłoniemy jakiegoś kurczaka przygotowanego naprędce. Taki jest najsmaczniejszy.
16:00 – Może jakiś dobry film? O tak! A w trakcie masaż stóp i smyranie po plecach.
18:00 – Wspólne wyjście na siłownie. Trzeba o siebie dbać, żeby nie czuć obrzydzenia patrząc na siebie nawzajem.
20:00 – Może kolacja a później plaża? Nie ma nic przyjemniejszego niż popływać w jeziorze przy blasku księżyca. Wracamy do domu. Kot chce się bawić, bo się w końcu wyspał. Aportuje myszkę
21:00 – Kilka odcinków „Dwóch i pół”? Czemu nie!?
22:00 – Przerwa w oglądaniu…
23:30 –
On: Zrobić Kotkowi rano śniadanko?
Ja: Nie, przecież idę do pracy, nie musisz rano wstawać.
On: Ale chce.
Ja: Chce omlecik!
Fajnie jest mieszkać „nie-samemu”!
No, może przesadziłam z tym blaskiem księżyca…
ty i on jesteście syjamskimi bliźniętami?
p.s .a kotek dziwny trochę, no czyba, że wypchany, to zupełnie zmienia postac rzeczy.
Cała tajemnica w tym, żeby się dobrze dobrać 🙂 A kotek jest bardzo samodzielny!
A do samotności nic nie mam. Też jest fajna! Tylko wtedy „On” się zmienia!
LOL. Patrząc na wasze komentarze to załamka, takie życie – OK, ale dla kogoś kto jest blogerem, artystą albo freelancerem. Kominek zapomniał wspomnieć że dla przeciętniaka tak wygląda samotność, budzisz się słaby o 7- żresz chleb i mielonkę bez masła, godziny 8-16 to harowanie w pracy, wracanie do pustej kawalerki zaj*bany i bawisz telewizorem. tylko po co? jesteś tak zmęczony że jedyne czynności na jakie możesz sobie pozwolić to siedzenia, a jeszcze pranie, zakupy, sprzątanie. Kończysz o 20- 3.5 godziny na twój wolny czas a w tym 90% czasu spędzone na jakieś g*wno nie konstruktywne, przez które nie zarobisz. Padasz na ryło na ziemi czy na łóżku o 22
TAK, wyglądałoby życie przeciętnego polaka, samotnika.
Weź pomoc domową! Nie będzie ci truła, że zaledwie 8h pracy a ty prawie gotowy do kremacji.
„Dziwny jest ten świat…” – niedługo dojdzie do tego ,że wszystkie pokupują sobie wibratory w ulubionym kolorze i kształcie, a faceci według uznania bo gusta bywają rózne. Każdy ze swoim przyjacielem na baterie będzie upajał się swoim łatwym prostym i przyjemnym samotnym życiem, zagryzajać to zapiekaną i popijając colą.
To nie jest samotność a zwykłe lenistwo 😉
Skoro jest tak dobrze, to po co tekst, który udowadnia, że jest dobrze? Już wolę reklamy proszków do prania – są bardziej wiarygodne…