Continue Reading"/>

Majówka z kolegą Andrzejem

Nie lubię pisać w trakcie długich weekendów, bo wybywacie wtedy cholera wie dokąd i nie ma kto tego czytać, a jest różnica kiedy piszę dla milionów, a kiedy dla kilku niedobitków. Ale też nie lubię zbyt długich przerw, dlatego dziś rano mnie olśniło. Ja żem przecie kiedyś pisał o majówce! Majówce z Andrzejem, legendą tego bloga, którą starsi czytelnicy nigdy nie zapomną, a nowi – nigdy nie docenią.
Cofnijmy się zatem do wydarzeń z maja 2007 roku. Niesamowite, że pisałem to tak wiele lat temu. A przecież wszystko pamiętam jak dziś.

Nie znasz Andriu? Przeczytaj: Andrzej: historia choroby

 

 

 

POWRÓT ANDRZEJA

Jak wiecie z ostatniego odcinka relacji z Tunezji, załamany Andrzej postanowił samotnie przecierpieć pierwsze dni po powrocie. Zrezygnował z kariery telemarketera, nie odpowiadał na telefony, nie odwiedzał mnie i po dwóch tygodniach uznałem, że nadszedł najwyższy czas, aby poprosić zakład pogrzebowy o wyniesienie zwłok mojego drogiego przyjaciela.
Wcześniej jednak postanowiłem sprawdzić, a nuż jeszcze nie dokonał żywota i czeka aż go dobiję?

Otworzyłem mieszkanie zapasowymi kluczami, które dał mi po przeprowadzce. Odór wódy i papierosów uderzył w me nozdrza. Przechodząc przez przedpokój natknąłem się na wiszące pajęczyny, nadpalone meble, walające się butelki z moczem, puste pudełka po mrożonkach, roje karaluchów, ubranko tej zaginionej w Portugalii trzyletniej Madeleine i szczątki kilku nieznanych gatunków dinozaurów. I jakąś pustą skrzynię, idę o zakład, że były tam płyty z bursztynowej komnaty, bo w mieszkaniu Andrzeja było, kurwa, wszystko. Dosłownie wszystko. Syf, kiła i mogiła.

On sam zaś leżał przykryty drzwiami(sic!) od łazienki, obok papieros zgaszony o poręcz kanapy i napełniona do połowy butelka oryginalnego kubańskiego rumu, którą sprezentowałem mu parę miesięcy temu.
– Andrzej? – szturchnąłem go i sprawdziłem puls.
Żył.
– Czego? – spytał na wpół senny.
– A tak wpadłem. Wiesz, kończy się druga dekada maja, na zewnątrz upał, laski się rozebrały z kurtek i chodzą po ulicach, szukając kogoś takiego jak ty.
– Mnie już nie ma.
– Wstawaj, cipo, dałem ci dwa tygodnie na rozpamiętywanie tej małoletniej tunezyjskiej obieraczki do kartofli. No wstawaj już, nagrzeję ci parówek i wychodzimy na miasto.
– U mnie nie ma parówek – mruczał nie podnosząc głowy z poduszki.
– Przyniosłem.
– Musztardy nie mam.
– Przyniosłem.
– Bułki zakwitły w zeszłym tygodniu.
– Przyniosłem.
– No to se kurwa pospałem. Nagrzewaj.
– Dobra. Idź do łazienki, doprowadź się do porządku. Domyślam się, że najczystsze rzeczy masz w torbie podróżnej, której jeszcze nie rozpakowałeś. Ubierz się ładnie i jeśli możesz – zdejmij w końcu tę opaskę all inclusive. Tunezja się skończyła w zeszłym miesiącu.

WARSZAWA WIOSNĄ

to obraz nędzy i rozpaczy.
Usiedliśmy sobie na ławeczce w parku za Biblioteką Narodową. Niestety nie wiem co to za park, ale fajny jest.
Kupiliśmy sobie trochę koli, czekoladek, wzięliśmy na wynos dwa beznadziejne kebaby (suche mięso+surówka z czerwonej kapusty) i poczęliśmy przyglądać się tutejszym damom – tak licznie odwiedzającym łono przyrody.
Co roku jest to samo, co roku muszę wam, drogie kobiety, przypominać o tym jak nieciekawie się prezentujecie.
Pomijam już nieszczęsne opony wylewające się spod obcisłych ubranek, albowiem o dziwo większość takich przypadków reprezentowała była przez biegające pasztety. A jeśli pasztet biega to chce schudnąć. Jeśli chce schudnąć, to złego słowa nie powiem. Choć Andrzej musiał coś chlapnąć i zaczepił taką jedną co to nas mijała.
– Hej, kochanie! Podejdźże do panów na chwilkę.
Ta głupia podeszła…
– Mam do ciebie pytanie. – kontynuował Andrzej. – Dlaczego biegasz?
– Bo lubię.
– Tylko dlatego?
– Tak, tylko dlatego. To wszystko?
– Dlaczego nie przyznasz się wprost, że z powodu poszteciarskiego brzucha i dupy wielkości mojego dmuchanego krokodyla nie masz powodzenia u facetów i nieudolnie próbujesz zrzucić to, co wżarłaś przez zimę?
W tym momencie podjechał jakiś facet na rowerku. Słusznej muskulatury, taki typ faceta, co jak uderzy to się już nie wstaje.
– Twoi koledzy, kochanie? – spytał kobietę.
„Było sobie życie” – pomyślałem patrząc na kolegę Andrzeja, który wyglądał tak, jakby chciał być gdzie indziej.
– Tak – odpowiedziała kobieta i zwróciła się do Andrzeja. – Biegam tu jak głupia codziennie i wmawiam sobie, że nie muszę, w końcu nie mam aż takiej nadwagi i nosiłam się z zamiarem olania tego. Dzięki tobie zrozumiałam, że muszę ćwiczyć więcej. Dzięki za motywację.
I odjechała.
– Niech to święta alabala! – krzyknął Andrzej i odetchnął z ulgą – Przez chwilę widziałem siebie w czasie przeszłym.

DROGA PRZEZ MĘKĘ

Park przestał nam się podobać i udaliśmy się na piechotę szlakiem metra, czyli od mokotowskich aż po Kabaty.
Najpierw dobra wiadomość – widzieliśmy sporo ładnych kobiet, całkiem zadbanych, modnie odzianych i aż sie chciało do nich podejść, powiedzieć: podobasz mi się.
Teraz złe wiadomości.
Dziewczyny wy moje kochane, znowu się nie myjecie. Sandałki na nagie stopy, a nagie stopy brudne. Paznokcie poszarpane, popękane, lakier nierówno nałożony a na domiar złego coraz więcej pipek miast malować to se wzorki uskutecznia na pazurach. Tak nie można! Tandeta jak stąd na Saharę!
26 stopni w cieniu, a wy chodzicie w glanach i długich spodniach. W parku siadacie ze swoimi menami na ławkach i żłopiecie piwska, jarając tanie szlugi. Gdzie wy macie klasę?
Nie macie za grosz gustu jeśli chodzi o ubiór. Do prześwitujących spodni ubieracie wielkie majtki, na prześwitujące bluzeczki, o numer za małe biustonosze wypychające wasze rodzynki, na mordkę nakładacie kilogram tapety, choć doskonale wiecie, że żaden facet tego nie lubi i już lepiej jest patrzeć na brzydką kobietę niż na twarzową mozaikę.

 

 

 

Komentarze

  1. Olsya 01.05.2012 10:32

    Taki urok lata. Na glany, tapetę w kilogramach i oponki na brzuszkach niedługo przyjdzie czas, bo już czuć w powietrzu nadchodzące reklamy o letnim makijażu, plażach,sawannach i gazetkach z modą na lato.
    Więc cierpliwości Kominku początki zawsze trudne są (tak przyanjmniej mówią).

  2. Agatek 01.05.2012 10:44

    O borze, Andrzej!

  3. elka 01.05.2012 10:45

    Kominku,mało tego.Powinna być juz Twoja ksiazka,idealnie na majowke.Nie powinienes mieć watpliwosci,bedziemy Cię czytac.Slonecznego dnia:)

  4. Paulina Jassa Marcinkowska 01.05.2012 10:48

    Piękna pogoda, pyszna kawa i świetny tekst Kominka z rana.

    Ja chcę już zawsze takie poranki.
    Niedobitek

    • Eda 01.05.2012 12:39

      Święta racja. 🙂

  5. Paulina Jasińska 01.05.2012 10:50

    Całkiem miło zacząć majówkę od Kominka :).

  6. Monika Kamińska 01.05.2012 11:16

    Końcówka mocna 😀

  7. trf 01.05.2012 11:18

    Pięć lat minęło- nic się nie zmieniło. Obserwacje aktualne. Nie mogę się tylko zdecydować, czy to dobrze, czy to źle…

  8. spanish inquisition 01.05.2012 11:19

    nawet nie masz pojęcia, jak się ucieszyłam, jak zobaczyłam imię Mistera Anszeia w tytule! zabieram się do czytania;)

  9. Magda 01.05.2012 11:23

    Ależ Kominku! Jestem pewna, że znajdzie się wielu Niedobitków, dla których warto popisać w tę majówkę. My – wierna gwardia – przykładem.
    Pisz, bo nie będę miała po co włączać komputera w tym tygodniu 🙂

  10. kin 01.05.2012 11:27

    o niebiosa. Andrzej wrócił. moim hitem majówkowej mody są spodnie tak niedopasowane że przy schyleniu rozwarcie jest mega głębokie- taki czytnik kart magnetycznych 😉 chociaż dziś znów widziałam skarpetki białe w sandałach…

    dobrze być niedobitkiem

  11. JakTo 01.05.2012 11:35

    Mój ulubiony zestaw – biała bluzeczka, pod nią czarny staniczek i cycki jak moje plecy.

    To pisałem ja – Stempel

  12. przemek 01.05.2012 11:40

    Co jak co ale tekst naprawdę świetny. Kominku dziękuję 🙂

  13. ethi 01.05.2012 11:44

    od razu lepiej z takim ciepłym ‚deja vu’ 😀

  14. Ana 01.05.2012 11:47

    Też byłam na Polach Mokotowskich i obserwowałam. Rzucili mi się w oczy mężczyźni, którzy paradowali bez koszulek, pchając wózki, trzymając za rękę swoją partnerkę. Akurat Ci, którzy eksponowali z ochotą swoje ciało mieli do zaoferowania jedynie pot cieknący z włosów pod pachami lub brzuch jak worek kartofli. Jesteście obrzydliwi! Męskie ciało może być i jest piękne. Jeśli o siebie nie dbacie to, do cholery, siedzcie w domu i jedzcie czipsy, popijając piwem. Spacer w upale nie jest dla Was.

    • gola_pionierka 01.05.2012 14:21

      Oj tak. Ja od początku ciepłych dni widziałam tylko jednego faceta bez koszulki, który miał się czym pochwalić. Mało z roweru nie spadłam:)

  15. Anka Sikorka 01.05.2012 11:56

    Niedobitki to wyjechały na majówkę, reszta czeka na nową notkę. I się doczekała.

    • Dorota 01.05.2012 12:58

      Widziałam gorszy widok. Ona, on i wózek z dzieckiem. Ona normalna, w sumie niczego sobie. On taki jak opisujesz, a do kompletu fajka i puszka z piwem w ręce. Drugą pchał wózek :). Miodzio :).

      • Dorota 01.05.2012 12:59

        Hej, to się miało pokazać pod komentarzem Any, a nie Sikorki :).

    • Capri 02.05.2012 00:12

      Jest Sikorka jest dobrze:) I chciałam jeszcze powiedzieć, że posiedziałabym za Biblioteką Narodową, pięknie tam.

  16. Kacper Wołoch 01.05.2012 12:54

    ,,Przez chwilę widziałem siebie w czasie przeszłym.” Świetne !

    • Kacper Wołoch 01.05.2012 12:59

      Pamiętam ile radości przyniósł mi ten tekst opublikowany po raz pierwszy:)

  17. Emilia 01.05.2012 13:06

    Oh, czuję dumę, że jestem z Pokolenia Andrzeja! To jeden z moich ulubionych teksów, już drugi raz obśmiałam się przy nim jak fretka.

  18. Karol Janson 01.05.2012 13:18

    A ja się bardzo ciesze, że nie musiałem Was wtedy lać.

    • Karina Suprynowicz 02.05.2012 11:41

      a dziewczyna Ci schudła? :]

      • goła_pionierka 02.05.2012 19:56

        łapka!

  19. Sylwek Tarnowski 01.05.2012 13:49

    Ile bym dał za powrót Andrzeja na dłużej 🙂

  20. kuzu 01.05.2012 14:40

    zbiór takich tekstów to idealna wakacyjna lektura 🙂
    Poza tym część nieobecnych udaje, że się uczy do matury. A właśnie kominek, może by tak coś dla maturzystów ?

    • spanish inquisition 01.05.2012 19:00

      tak, tak. weź nas czymś pociesz. a dopóki tego nie zrobisz, wracam do jarania się „tuż przed maturą…”

      • manti 02.05.2012 22:33

        Ciocia trzyma za Ciebie kciuki, nie przynieś wstydu!

  21. rozalka 01.05.2012 16:01

    Drogi Kominku, jakie mają być kobiece stopy w sandałach po kilku godzinach biegania po zakurzonym miejście – mówię o tych pannach, które własnych czterech kółek nie mają i skazane są na własne nogi oraz komunikację. Mycie stóp w publicznych klopach i fontannach to może być trochę trudne. Co do reszty zarzutów wobec pań – święta racja.

    • karla 01.05.2012 20:46

      A ja wczoraj przypieprzyłam stopą w szafkę, co skończyło się połamaniem paznokcia na dużym palcu. I teraz siedzę z niewyraźną miną po zarzucie Kominka co do popękanych paznokci.. Chyba sobie kartkę na kostce zaczepię, że to nie niechlujstwo, tylko wypadek i zły los:)
      Poza tym fakt, że pamiętam ten tekst sprawił, że poczułam się stara..

  22. Adam Kowalczyk 01.05.2012 17:33

    A jakoś tak dziwnie nie po drodze mi było ostatnio na .inka , ale miło sobie przeczytać majówkowy tekścik/podsumowanie 😉

  23. Adam Kowalczyk 01.05.2012 17:33

    A jakoś tak dziwnie nie po drodze mi było ostatnio na .inka , ale miło sobie przeczytać majówkowy tekścik/podsumowanie 😉

  24. Anna Wers 01.05.2012 19:50

    „Nie lubię pisać w trakcie długich weekendów, bo wybywacie wtedy cholera wie dokąd i nie ma kto tego czytać, a jest różnica kiedy piszę dla milionów, a kiedy dla kilku niedobitków.”

    Eee tam. Nie wszyscy majówkę spędzają stojąc w korku przed Zakopanem 😉

  25. Anna Krzanik 01.05.2012 20:23

    „Jak to ze lenem było?”

    Jak Kominek potrafi kobietę w dobrym majowym humorze na ziemię sprowadzić?

    Ha: a ja się przyjrzę jutro facetom na wybiegu nad Wisłą. Zobaczymy jak „piękniejsza” część Swiata się prezentuje i jakie gacie ma na sobie

  26. Ebru 01.05.2012 22:38

    „było sobie życie”
    Świetny tekst (oczywiście całość, nie tylko przytoczony fragment, który mnie najbardziej rozbawił)

  27. Krzysztof Rojek 02.05.2012 00:32

    Mam deja vu, czy tylko mi się wydaję? Czy już kiedyś nie było podobnej sytuacji? Chyba też był jakiś pan na rowerku. Oświećcie mnie.

  28. Marcin Michno 02.05.2012 15:17

    Jest Andrzej,są parówki….aż mi się przypomniały dawne notki z wakacji..

    Zadbane stopy u kobiet to podstawa – ale co do lakieru – bezbarwny,ewentualnie french.

  29. korpohate 03.05.2012 07:30

    A mnie, jako łuszczykowi, zawsze smutno, jak takiego kominka czytam, chociaż racji mu trudno odmówić.

  30. erdt 03.05.2012 13:24

    Alabala, Anszej!
    Łezka się w oku kręci…

  31. Nen 03.05.2012 17:47

    Zajebiste!

    A Ty i Andrzej biegacie? 😉

  32. beatrixkiddo 04.05.2012 10:19

    Haha, a mówi się, że w stolicy kobiety są eleganckie, najbardziej o siebie dbają:) Ciekawe, co się tymczasem dzieje na polskiej wsi? Czarne zęby, krogulcze paznokcie? 🙂

  33. Angelika Foik 06.05.2012 14:39

    Anszei m/ i nagle majówka staje się ciekawsza : )

  34. Tomasz Lepek 18.06.2012 15:14

    Andrzeja nie da się zapomnieć!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Connect with Facebook

*

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>