Seks w metrze? Znam lepsze miejsca
Wedle danych, jakie opublikowano wczoraj 4.3 proc. Polaków przyznało się do uprawiania seksu w metrze. Dane te pochodzą z książki Zbigniewa Izdebskiego „Seksualność Polaków na początku XXI wieku”. Optymistycznie zakładając, że ów seks uprawiały wyłącznie osoby pełnoletnie, daje nam to coś około miliona masochistów. Bo jak inaczej nazwać ludzi bzykających się w tak niewygodnym miejscu?
W ogóle to trudno uwierzyć w te dane, ale o wiele łatwiej, jeśli przyjmiemy, że dla przeciętnego obywatela kraju nad Wisłą seks zaczyna się już wtedy, kiedy jedno drugiemu da buzi. Albo on dyskretnie dotknie tyłka ukochanej. Innego wyjaśnienia nie ma, bo gdyby faktycznie około jednej bańki Polaków kopulowało w wagonach metra, to z całą pewnością mielibyśmy na youtube osobną kategorię dla takich filmów. Kto jechał metrem, ten wie jak ciężko jest tam nie tylko o prywatność, ale choćby o kilka sekund spokoju, kiedy nie gapi się na ciebie jakaś głupia baba.
Pisałem także o: Kochanie, to mnie nie podnieca.
Nigdy nie rozumiałem zamiłowania ludzi do uprawiania miłości w różnych dziwnych miejscach, a jest coś takiego, że kiedy zaczynają się gadki o seksie, to pada temat „w jakim miejscu go uprawiałeś? bo ja w windzie…”. Wow! Seks w windzie. No fantastyczna sprawa, zwłaszcza dla facetów z przedwczesnym wytryskiem, bo ja sobie nie wyobrażam, co mógłbym zrobić z kobietą zjeżdżając 10 pięter w dół. A zatrzymanie windy między piętrami w celu uprawiania seksu to już nie taka frajda. Zresztą, czy to jest wygodne?
Albo seks na plaży. Raz kiedyś pamiętam, było to z 10 lat temu, kiedy jeszcze chodziłem do przedszkola i poznawałem tajniki kobiecego ciała, poszli my z taką jedną bezzębną dziunią na kołobrzeskie wydmy. Jeśli nigdy nie lizałeś piasku, nie wyjmowałeś go z każdej możliwej dziurki, to wiedz, że od seksu na plaży lepszy jest nawet seks w windzie.
Tylne siedzenia samochodów.Biorąc pod uwagę roztycie się naszego społeczeństwa, taki seks przeciętnej pary bardziej przypomina bulgotanie gotującej się golonki w bardzo małym garnku. Przy odrobinie szczęścia ani razu nie zaryjesz głową w dach.
A może seks w kinie? We współczesnych salach jest to prawie niemożliwe, bo albo są gdzieś kamery albo ciągle ktoś się gapi albo palant z działu klimatycznego zarzuci taką temperaturę w sali, że człowiek prędzej nabawi się kataru niż dostanie orgazmu. W tych bardziej kameralnych kinach nie ma na taki seks po prostu miejsca. A i siedzenia niewygodne.
Są też bardziej romantyczne miejsca, na przykłady polany pełne kwiatów. Hehe. Znam taką jedną parę. Jak mu robaczek przygryzł jądra, to chodził okrakiem przez kolejne pięć lat. Na filmach to może i fajnie wygląda, ale prawda jest taka, że tam, gdzie piękna przyroda, tam jest od cholery owadów. One też lubią bzykać. A seks grupowy nie służy cementowaniu związków.
Pisałem także o: Świat jest pełen cnotek. A ty jesteś jedną z nich.
Nawet dużo mniej dziwne miejsca, rzekłbym bardzo pospolite, jak prysznice, kuchenne stoły, podłogi i balkony pozostawiają wiele do życzenia jeśli chodzi o wygodę uprawiania seksu. Ludzie to naprawdę lubią sobie komplikować życie. No raz można. Nawet w metrze. Fajnie. Wpiszę to sobie do CV. Ale prawda jest taka, że od czasów Flinstonów nie wymyślono lepszego miejsca na seks niż duże łóżko.
A czy pod „metro” nie podchodzą też toalety + te przesmyki techniczne na końcach peronów 🙂
I tak na dobrą sprawę – o której ci bzykający jeżdżą tym metrem, żeby mieć luz w wagonie? O 1 w nocy? O.o
Chyba, że w godzinach szczytu, na stojaka. Ale wtedy to nie seks, to frotting 😉
+ w tekście stanowczo brakuje dachów i innych wysoko położonych miejsc. Może w Polsce coraz trudniej się na nie dostać (coraz mniej ochroniarzy się nabiera, żeś z pizzą), ale chyba pomysł pozostaje.
Z tego co wiem, całkiem popularny pomysł 🙂
bo to z tym ochroniarzem trzeba, a nie coś o pizzy ściemniać:)
Magda, a jeśli w takim tłoku to czy jest 100% pewność że trafi do tej dziurki do której trzeba?
Ale, że może trafić nie do „tej dziurki” partnerki czy do „dziurki” właściwej, ale nie swojej partnerki? Bo trochę niejasno sformułowane 😉
No właśnie też się zastanawiam 😉
Podejrzewam, że w takim tłoku można przed swoją partnerką zdążyć uszczęśliwić kilka innych kobiet 😀
no kurwa trudno żeby uwierzyli, żeś z pizzą przylazł, skoro nie masz ze sobą pudełka z napisem PICCA???
co do kina, jakoby nie można i źle, to zaprzeczam 😉
do jakiejkolwiek by nie trafil to i tak moze byc fajnie 🙂
Pracuję w kinie (takim dużym na literę M…) i niedawno przypadkiem parkę na oralu przyłapałem;) Na salach nie ma żadnych kamer, często można siedzieć w pustej sali (w dni powszednie, powiedzmy do 14.00) a jedynie pracownik kontrolujący czy wszystko jest ok (gdzieś na początku filmu) mógłby kogoś przyłapać. Fakt, że „tradycyjny” seks jest tam pewnie niewygodny.
PS: jak lód to tylko z połykiem, żeby ktoś po tym sprzątać nie musiał! (np. ja) 😉
Jak cudnie przeczytać tekst Kominka „z rana”!
A co do seksu – zgadzam się w zupełności do łąk, pól itp. – nie potrzebuję gapiów w postaci komatów, much, muszek i innego tałatajstwa. Wiem, bo próbowałam.
Do reszty też się zgadzam, żeby nie było 🙂
Zgadzam się. W tych wszystkich nietypowych miejscach fajna jest tylko ich nietypowość jak dochodzi co do czego to już nie jest tak różowo jak w wyobrażeniach. To tak samo jak będąc dziewicą oglądałam filmy ze scenami erotycznymi i wyobrażałam sobie seks z muzyką w tle i zwolnionym tempem. W rzeczywistości okazało się zupełnie inaczej z taką różnicą jednak, że lepiej.
Kibelek w metrze? Cóż za zapachy. Proszę…
Tekst o golonce w za małym garnku rozłożył mnie na łopatki heheehe
Z ankietami bywa tak że są bardziej odbiciem tego jacy chcieliby być ankietowani(gdzieś był tekst o tym jak często ludzie kłamią w ankietach.)
Co do miejsc – zdarzało się się w mało romantycznych okolicznościach ale raczej z braku łóżka niż żeby je świadomie takimi okolicznościami zastępować.
Do dziś pamiętam widok parki w otwartym Toi-Toiu w Jarocinie – wspomnienie panny na kolanach w moczu i odchodach wraca gdy tylko słyszę o „seksie w kibelku”.
To pewnie ci, którzy nie mają gdzie uprawiać seksu i nie chce im się zarobić kasy na hotel. Patałachy! 😉 Albo… fetyszyści :))
Potwierdzam, że nie ma to, jak porządne łoże, jakem matka 3 dzieci. Etap eksperymentów, to może na studiach… 🙂
To pewnie po prostu milion nastolatków nie mających jeszcze własnego kąta. Jak się nie ma gdzie, a buzują hormony, to można i na plaży. 😉
Z tego, co mi wiadomo, to jedynym miastem w naszej polandii (chyba, że przespałem gdzieś jakieś weilkie otwarcie), które ma metro to stolica. Cytując wikipedię: „Ludność Warszawy stanowi około 4,5% mieszkańców całego kraju”… suma sumarum, to Warszawa bzyka w metrze robiąc porządną średnią krajową:)
Może z różnych zakątków Polski przyjeżdżają i robią sobie w stolycy seks-turystykę? Inni do Tajlandii, a my możemy mieć krajową. 😉
Ach, romantyczny seks na plaży…masz po tym piasek dosłownie wszędzie, tu i ówdzie i TAM też. Aha i nie próbujcie tego nad polskim morzem w nocy, bo odpadną wam części ciała tam, gdzie dotknie lodowaty piasek. Nie wiem, jak to jest, jak ktoś cię polewa ciekłym azotem, ale wyobrażam sobie, że to podobne uczucie.
Łapka w górę!
Przede wszystkim za ciekły azot!
praaawda, samo chodzenie po piasku w nocy powoduje odczucie zimna na granicy bólu. sprawdzone. w nocy z piątku na sobotę w ostatni weekend.
Raczej jakaś część mieszkańców Warszawy została przyjęta jako 100%
A co będzie z tymi cytrynami i prześcieradłem? ;> Da radę użyć ich w metrze? ;>
Liczę po cichu że zagadka cytryn zostanie wyjaśniona w książce Kominka..
też na to liczę!
Ankiety są anonimowe, więc nie jest sztuką przyznać się do seksu w metrze (nawet jeśli jest się prawiczkiem i jedyną osobą, jaką widziało się nago jest młodsza siostra). Ja nie miałbym skrupułów i przyznał się do seksu nawet na uczelni 🙂
Ostatnio jak gdzieś oglądałam Izdebskiego to dziwnie ukradkiem się uśmiechał na pytania o różnych anomaliach.
Popieram w stu procentach łóżko i tym podobne inne wygodne metrażowo miejsca ubogie w świadków, nigdy nie zrozumiem dlaczego niektórzy tak bardzo się rajcują na pytania typu: „W jakim najdziwniejszym miejscu uprawiałeś seks?”.
Zbigniewa, Komin, Zbigniewa. Mój promotor 🙂
No przecie jest Zbigniewa:)
Fikasz 🙂
Kocham moje łóżko!
Seks w metrze ma być taką atrakcją? Chyba dla tych, co zaplanowali, że się bzykną w drugiej linii i się doczekać nie mogą. Ja w metrze bywam tak samo często jak we własnym łóżku, a może i częściej, więc mnie to nie kręci.
Pewnie taki ten seks jak i polskie metro. Żenujące zapewne.
Dodam, że metro ma Paryż. Choć nie widziałam nikogo, kto by uprawiał tam seks. Widać tylko sobie jeżdżą.
Kurcze,a myślałam,że tylko Warszawa:)
Łapka.
Milion ludzi? W Warszawie na jednej linii? Albo statystki zawyża emigracja, albo budowniczowie drugiej linii organizują jakieś orgietki. Innego wytłumaczenia nie widać.
Ej, seks na stole jest zajebisty! Zarówno od tyłu kiedy kobieta wypnie się ładnie przyciśnięta cyckami do blatu, jak i na plecach z nogami zarzuconymi na ramiona partnera. Stół to bardzo przydatny mebel o ile jest odpowiedniej wysokości i solidnie skonstruowany;)
łapka!
dwie łapki:)
oczywista sprawa ale czasem fajnie skrzypi 🙂
nie ma czegos takiego jak niewłasciwa dziurka 🙂
Może i jesteś Brzydki, ale łapka Ci się należy! 🙂
Łapka w górę!
P.S. Kominek, co to jest „wykryto duplikat komentarza. wygląda na to, że to już powiedziano” ?? 🙂 i tak przy łapkach. Nieładnie.
Oddaj nam łapki, co?
Kocham kochać się w łóżku. Im łóżko większe tym seks przyjemniejszy 🙂
Wyobraziłem sobie łóżko wielkości stadionu.
najpierw znajdź, potem gwałć 😉
No ja sobie nie wyobrażam dla kogo seks w metrze może być przyjemnością .DLA KOGO? i kto się tym chwali? I JAK TO MOŻLIWE? Tak przy ludziach, czy co? Ja to chyba tradycjonalistką jestem.
Z racji tego, że metro jest w Polsce tylko w Warszawie i milion się Polaków w metrze bzykało, czyli statystycznie prawie każdy Warszawiak….?
Te statystyki można o kant.. stołu rozbić : >
Zapytali stu warszawiaków, czterech udzieliło pozytywnej odpowiedzi i później wychodzą jakieś bzdury..
Seks w wodzie pominąłeś np. w jeziorze:)
A ja się Kominek z Tobą nie zgodzę.Michno ma rację z tym kiblem.Niech ktoś zaprzeczy,ze nigdy nie próbował w nietypowym miejscu,a to,że był podrapany,pogryziony,czy speszony to już inna bajka.Kto powiedział,że ma być wygodnie?ma być przyjemnie:D
Ja zaprzeczę, bo nigdy nie próbowałam w nietypowym miejscu. Nie byłam też pogryziona i podrapana, nic nie było na szybko. Czy jestem uboższa? Nie, czuję się bogatsza, choć nie wiem co to sobotni seks na parkingu w wiejskiej dyskotece.
Imputujesz mi wiejską dyskotekę?tam chyba trudno byłoby się zadrapać:)To raczej bulgoczące golonki o których wspominał Kominek:)
Ja nic nie imputuję. I nie mam nic do wiejskich dyskotek. Po prostu przestałam tam chodzić jak zarzygali mi kurtkę.
Uuu,fuj:)to gorzej niż w kibelku;)
a ja dziś tylko się uśmiechnę 🙂
Przyczepię się do tego miliona Polaków. Miliona Warszawiaków – my tam poza stolicą nie bujamy się metrami 🙂
a ja dziś właśnie z warszawy wróciłam, ale metrem nie jechałam. a cza było! next time, next time..;)
Jest tylko jedno błędne założenie.
Metro != wagon tylko cała infrastruktura. 😉
Ale zgadzam się z ostatnim akapitem, szczególnie z ostatnim zdaniem tego tekstu. Najlepsze jest wygodne, nieskrzypiące łóżko.
„Nigdy nie rozumiałem zamiłowania ludzi do uprawiania miłości w różnych dziwnych miejscach”
Ok, ja zamiłowania też nie, ale nigdy nie rozumiałam niechęci ludzi do uprawiania miłości w różnych dziwnych miejscach. Łóżko, łóżko, ciągle łóżko?
Intryguja mnie pomysly naszej społeczności. Nie trafia zupełnie do mnie pomysł uprawiania miłości w metrze, kilka tygodni temu znajoma pochwaliła mi sie źe uprawiała seks w męskiej toalecie to dopiero musi być glupi i brzydko pachnący pomysł. Łóżko dużee łóżko zawsze bedzie numerem 1:)
Kiepskawo mieć dziwkę za koleżankę.
Nie widze związku między uprawianiem seksu w meskiej toalecie a byciem dziwką . Może rozwiniesz swoja wypowiedz ?
Właśnie,dziwne wnioski wyciągasz.Jak w kiblu to tylko dziwka,a łóżko w burdelu to już w porzo?
Miłość jest szacunkiem i białym prześcieradłem. I kto powiedział, że łóżko w burdelu jest w porządku?
Miłość i seks to dwie zupełnie odrębne sprawy , seks może być fantastyczny lub tez beznadziejny bez względu na miejsce jego uprawiania i nie musi wiązać się od razu z miłością.Co więcej czasem może być tak że seks z osoba która kochamy jest byle jaki a seks z nieznajomą fantastycznym doznaniem.
Zajrzałem na bloga zlinkowanego na fb..nie dziwi mnie już poziom argumentów i infantylne podejście Dwóch pistacji..
Nie zauważyłem żeby ktoś wspominał o pobieraniu opłaty za usługę więc skąd sugestia dotycząca zawodu?
Odezwij się do mnie, jeśli ciągniesz to dalej. Ja się muszę poddać, nie wydaje mi się bym miała za wiele czasu. Ale może uda się nam napisać historię, taką bez początku i bez happy endu.
W autku jest świetnie. tylko, że ja mała i gibka, więc może dlatego nie widzę minusów takich eskapad. na łące, nad jeziorem, baaardzo przyjemnie. na robaczki specyfik w sprayu do torebki i po problemie. lubię eksperymenty z miejscami bo dodają pikanterii, choć no nie, na pomysł z metrem bym nie wpadła. czysto i pachnąco musi być.
Faktycznie na co dzień nie ma to jak łóżko czy łazienka. Wygodnie. Ale czasem warto dać się ponieść fantazji. Jak nie będzie podniecająco to będzie przynajmniej śmiesznie.
kiedyś kolega opowiadał mi o łączce… że dla jego partnerki jakiś mały insekt wlazł, gdzie nie powinien, a on stwierdził, że aby nie kazała mu go szukać nic jej nie powie.
Samochód… chyba za bardzo kocham „samochód”, co by go zachlapać, ale to jak to się robi w samochodzie? Wychodzisz z domu, jedziesz do lasu, a potem wracasz do domu, żeby się wykąpać po bzykaniu? Ja taka nieuświadomiona biedna
wysłać w kosmos takiego kolegę. nie ładnie.
mnie jakoś nigdy takie historie się nie przytrafiły. komary tylko tną czasem, ale to i w pełnym ubraniu też. co do higieny poza domem – wynalazek w postaci mokrych chusteczek (np. takich dla dzieci) sprawdza się w każdych warunkach. a latem to człowiek ląduje pod prysznicem przynajmniej ze 3 razy dziennie więc nie widzę problemu. wszystko się da, jak się robi z głową.
I pomyśleć,że ludzie pierwotni od takiej łączki zaczynali:)
Eee tam…puste metro czy toaleta to nic takiego.
Prawdziwy odlot jest,gdy uprasz seks:
-na tylnym siedzeniu samochody,gdy twoi znalomi siedzą z przodu-jeden kieruje,druga siedzi,a wy dyskretnie zajmujecie się sobą
-na torach kolejowych pod gwiazdami,gdy na sąsiednim torze szumią pociągi
-w PKS-ie na tylnych siedzeniach,gdy z przodu siedzą ludzie
-w autobusie rejsowym relacji Polska- Szwajcaria
-na skoczni narciarskiej, gdzie Adam Małysz wygrywał zawody
-gdy pół pierwszego sylwestra z dziewczyną spędzasz w szafie na szczotki
-w urzędzie pracy w poczekalni
-w klubie bilardowym,przy stole do snookera,gdy w każdej chwili może wejść ktoś nieznajomy do salki
-gdy zatrzymujesz się w drodze,by w lesie zbierać grzyby, ale o grzybach nagle zapominacie…
To jest prawdziwa jazda!
„gdy zatrzymujesz się w drodze,by w lesie zbierać grzyby, ale o grzybach nagle zapominacie…”
ta, i zamiast grzybów w koszyku – szyszki w tyłku. Chyba, że mowa o grzybkach od przydrożnych grzybiarek. Aaaaaa idź pan z taką jazdą.
Wiesz może jak działają toalety w pociągach? Przemyśl te tory jeszcze raz 🙂
wyjątkowo się z tobą nie zgadzam. no pewnie najlepiej w łóżku po ciemku pod kołdrą i na misjonarza.kochajmy tradycję. a potem się dziwi jedna z drugą że on z sekretarką na biurku. albo zdziwiony on że ona poszła z jego kumplem. w aucie.
hahahaha uśmiałam się do łez, z kurewstwem we krwi? Kto powiedział, że jeżeli w łóżku to tylko po bożemu? To własnie w łóżku najwięcej można poeksperymentować, ale pewnie jak się nie ma wyobraźni i za dużo amerykańskich filmów dla ludzi chorych umysłowo ogląda to fakt, tylko miejsce może być urozmaiceniem 😀
Wybacz, bez urazy, ale ten komentarz był tak absurdalny, że nie mogłam się powstrzymać i co do cholery na dobrą sprawę osobiste talenty do posuwania mają do miejsca?
jeżeli amerykańskie filmy ktoś kojarzy jedynie z american pie, to gratuluję, to się nazywa dopiero ograniczenie umysłowe. swoją drogą jeżeli amerykańskie dla chorych, to w takim razie dla kogo są polskie filmy?
osobiste talenty mają do miejsca na przykład to że talent zeby w pełni się rozwinąć musi mieć po temu okazję, przestrzeń i miejsce;).
swoją drogą dziwi mnie twój agresywny sposób reagowania na mój zwykły komentarz- wypowiedziałam jedynie swoje zdanie nie obrażając kogokolwiek.
chyba coś ci to bzykanie w samym łóżku nie służy- jakaś taka niedobzykana jesteś, Marto Drozdowska:D
No wiesz, z jednym wynudzić się można nawet jakby się bzyknąć na torach metra między jednym a drugim przejazdem pociągu. A z drugim i w łóżku nie jest nudno.
a gdzie seks w samolocie? no przecież każdy chciałby to przeżyć.
co do łąki, to myślę że jakby wybrać dobre miejsce, nie byłoby tak źle, trzeba pamiętać jednak o kocyku!
w kinie też się da, no ale…
„a gdzie seks w samolocie? no przecież każdy chciałby to przeżyć.”
a zaraz tam każdy. ja sztywna siedzę i czekam na lądowanie, wiele pożytku by ze mnie nie było…:)
I tak nie liczy się miejsce a okoliczności. Np. takie, że można uprawiać od tyłu miłość z partnerką, podczas gdy ona wychyla się przez okno swojej sypialni mieszczącej się na parterze i rozmawia ze swoją mamą, która pracuje w ogródku kilka metrów dalej…
BTW… jakiś ten nasz naród metro-seksualny 😀
Trochę przeczysz sobie. Kiedyś pisałeś, że udane pożycie seksualne to pożycie perwersyjne, a więc (wg terminologii normalnych ludzi) urozmaicone, niemonotonne. Pamiętam jak w jakimś tekście jechałeś ludzi, których seks ogranicza się do „trochę z boczku, trochę od tyłu i tyle”. Teraz piszesz, że jedynym sensownym miejscem na seks jest łóżko. Nie znosisz też seksownej bielizny, kolczyków. Nudy!
Perwersja jest w ludziach, nie w miejscach. Poza tym to wszystko już byyyło. Na większości pornosów bzykają się na stole – nuda. W samochodzie? Nuda, też w większości filmów. Tyle w tym perwersji co romantyzmu w całowaniu się na moście jak deszcz pada, bo komedie romantyczne tak się kończą.
Ja chciałam wspomnieć jeszcze o wannie (o ile jest duża), chociaż po dłuższym namyśle doszłam do wniosku, że seks, w sensie stosunek, raz wychodzi a raz wychodzi średnio (dla niedomyślnych – wilgotno nie znaczy koniecznie ślisko). Niemniej jako gra wstępna, z winem, masażem stóp i opcjonalnie jacuzzi sprawdza się świetnie. Na właściwą część należy przenieść się do łóżka.
Hahaha.
Metro, auto, supermarket.
Co bedzie nastepne, konfesjonal…?
No i tu także byłbym na tak 🙂
metro…nie niee mogłabym.
po pierwsze skojarzenie z jazdą do pracy.
po drugie, jakąś przesadnie sterylną porcelanową lalą nie jestem, ale brzydziłabym się.
duży materac!
pod prysznic można iść razem, przed, po, jako zabawa,
ale rzeczywiście mało wygodnie na dłuższy dystans.
przy większej dawce podniecenia można sobie zęby wybić.
ostatnio doceniłam jednak również salonowy dywan,
taki z serii: „najgrubszy jaki był w sprzedaży”
jest też duży, więc analogicznie duży rozmach jak w solidnym łóżku.
owszem, może romantycznie-filmowo mogło wyglądać z boku: mazury, drewniane molo, księżyc w pełni, łabędzie, delikatny plusk wody…ale to był wrzesień, zimno jednak i wracałam z gilem pod nosem. następną przyjemność serwowaliśmy już sobie z mężczyzną
do łóżka
Może ktoś to wyżej zauważył – metro w Polsce jest tylko w Warszawie, duża część społeczeństwa w ogóle metrem nie jechała, czy to w Polsce czy poza granicami, spora część nie była w Warszawie wiecej niż kilka razy albo choćy raz…więc ten milion osób po odrzuceniu dzieci i impotentów to bardzo wielka liczba.
Chciałabym napisać, że masz nieprzeciętnie tępych ostatnio komentatorów, ale wystarczy wziąć pod lupę choćby takija001, duża część społeczeństwa… ta kobieta jest mistrzynią głupoty…
Ja tylko na chwilę i w sprawie dyskoteki, dowcip jest chyba akurat.
Uwielbiam tę chwilę, kiedy niezauważony przez nikogo cichutko wymykam się z wiejskiej dyskoteki i stojąc samotnie na uboczu, zadzieram wysoko głowę podziwiając rozgwieżdżone niebo.
Jeśli ma się do tego odrobinę cierpliwości, to po pewnym czasie przestaje lecieć krew z nosa.
Czy to w Polsce czy poza granicami. Wybacz, ale muszę się pośmiać. Naprawdę osoby, które kończyły szkołę jako kucharz gastronom nie powinny się wypowiadać. Tu i w ogóle.
idź stąd ja Cię tu nie chcę. komentuj na swoim podwórku, to jest nasze Kominkowe i ciepło nam tu, od Ciebie powiewa chłodem nienawiści
2 łapki, stopy i co tam się jeszcze podnosi;)
Paulino Jasno Marcinkowska, nie nie powiewa ode mnie chłodem nienawiści. Ale czego wymagać od blondynki.
natchnęłaś mnie do przefarbowania się – teraz jestem siwa 🙂
A ja myślałam, że blondynki o tej godzinie są w pracy. Dziewczyno, daj spokój, nie miałam zamiaru nikogo obrazić.
A pan Michno też ma o mnie opinię. Wykreowaną na jednej, dwu wypowiedziach, ale z takim brakiem urody można sobie krytykować. I wierzyć w swoją nieomylność i inteligencję.
Opinię wyrażam na podstawie bloga a „brak urody” jakoś mi w interpretacji owego bełkotu kompletnie nie przeszkadza.Wycieczki personalne objawem braku argumentów?
Dość widzę łatwo wypowiadać się, na temat bloga, który istnieje dwa tygodnie i jest formą eksperymentalną. Argumentów nie szukałam, tak bardzo mnie jednak nie interesujesz. Ale skoro chcesz mogę publicznie powiedzieć, że jesteś piękny. Choć potem puszczę pawia w mankiet. I możesz to uznać za wycieczkę stricte personalną.
Nie bierzesz pod uwagę możliwości że twoja opinia na temat mojego wyglądu może być dla mnie równie istotna co cykl rozwojowy pantofelka.
Co do bloga – forma eksperymentalna zawiera w sobie tyle frustracji że nie dziwi mnie wyładowywanie jej na użytkownikach in.
Nie no fakt, chyba muszę założyć nowego bloga i zamieścić wpis o nowym wzorze serwetki szydełkowej, wszyscy byliby zadowoleni. A cykl rozwojowy pantofelka jest nawiasem mówiąc interesujący, ale pewnie miałeś pałę z biologii, bo chodziłeś za róg palić fajki.
Dzieci, dzieci, spokojnie!!! Bez wycieczek personalnych! To nie piaskownica!
Nie wiem, jaki masz problem, Dwie Pistacje, ale nie wyładowuj się na komentatorach Kominka…
Marcin Michno – nie kontynuuj, bądź mądrzejszy.
Masz rację Magda, dość. Komentatorzy Kominka to bardzo mili i sympatyczni ludzie i bardzo, ale to bardzo ich wszystkich lubię. Pozdrawiam szczególnie Paulinę Jassa Marcinkowską i mojego nowego idola Marcina Michno, bo połączenia takiej urody z tak zabójczą inteligencją dawno nie spotkałam. Kominkowi dziękuję za wyrozumiałość, Stanom Zjednoczonym za nieodpalenie bomby, a reszcie za cierpliwość.
Podziękuj jeszcze nauczycielom ze swojej szkoły gastronomicznej, że nie nauczyli Cie, jak się odmienia polskie nazwiska zakończone na „o”. Rozumiem, że kucharzowi wystarcza zabójcza inteligencja i powalająca uroda, czego przykładem niejaka Magdalena Gessler, ale w takiej sytuacji nie wypowiadaj się publicznie dopóki nie nadrobisz braków.
Nazwisko tego pana naprawdę niewiele mnie interesuje, tak jak i on sam. A od poprawności językowej mamy przecież na stanie tak zwane gole, pionierki.
Biorąc pod uwagę liczbę wymienionych komentarzy oraz szczegółowe zajmowanie się jego wyglądem to cóż…
Co się tutaj dzieje?!
Jakaś akcja autopromocyjna;)
Marketing krzyczany:)
Można by rzec – cyrk na kółkach, tylko bez cyrku i bez kółek. Za dużo osobistych pretensji do bug wie kogo i o co…
A przede wszystkim – po co w komentarzach? Jaki to ma cel, oprócz zwrócenia uwagi…?
To precz z taką z Naszego podwórka! 🙂
Widzisz manti, właśnie udowodniłaś kim jesteś. Ale nie na darmo manti lek na zgagę.I tak, posłucham Cię idę stąd precz. A teraz powiedz sobie uff, uff.
No nie ma to jak łóżko… Ale balkonom i plażom mówimy tak:)
Że 4,3% powiedziało, że uprawia seks w metrze, to znaczy tylko tyle, że taki odsetek tak powiedział. Sami postawie się na miejscu respondenta: „tutaj można zaznaczyć <>? haha, a niech będzie”. I tyle, dla jaj to robią. A wierzyć, że codziennie dziesiątki tysięcy osób kochają się gdzieś w metrze to sobie można, ale jaki ma to związek z badaniami społecznymi i nauką to nie wiem.
No właśnie… Ten seks w metrze przypomina mi dowcip:
Przychodzi facet po 50-ce do urologa i mówi, że ma problem z seksem.
Urolog na to – słucham Pana, poproszę o szczegóły.
Facet opowiada, że może maksymalnie 3 razy w tygodniu i już nigdy nie więcej niż 1 raz w ciągu nocy
Urolog zapewnia faceta, że ma się świetnie – taki wynik w tym wieku jest całkiem ok.
Ale facet wciąż nie jest zadowolony, bo „Mój kumpel w tym samym wieku mówi, że może 7 razy w tygodniu po 3 razy w ciągu nocy!”
Na co urolog: „To niech Pan też mówi!”
PS Najlepsze orgazmy miewam we własnym łóżku 😉
u mnie w mieście nie ma metra, ale za to kilka ciekawych skwerów z bujna roślinnością się znajdzie 😀