Continue Reading"/>

NIE MA TRUDNEJ MIŁOŚCI. Są tylko głupi ludzie

Umiejętność godzenia się na kompromisy jest podstawą każdego udanego związku, trwającego co najmniej dwie noce. Bo tej pierwszej nocy możemy zapomnieć, że przecież nie lubimy spać od ściany. Im głębiej brniemy w uczucia, tym więcej znajdujemy powodów, by kopnąć w tyłek wybranka i znaleźć sobie lepszy model. Rzecz w tym, że jak już z kimś jesteśmy, to głupiejemy, a czasami tak bardzo, że przestajemy sobie wyobrażać życie z kimś innym. Nawet jeśli nasz obecny związek ma smak trucizny.

  

 

Trudna miłość, rozstania, powroty, separacje, ciche dni, „daj mi czas, by wszystko przemyśleć…”, „nie jestem gotowa…”, „nie wiem, co do ciebie czuję”, „chcę, ale się boję”, „nie mamy szans…”, „dlaczego los ciągle stawia nam kłody pod nogi?”.
Brzmi znajomo, co? Mnie aż za bardzo, bynajmniej nie dlatego, że w takich gównach żyłem, ale dlatego, że dostaję od was od cholery listów, których głównym motywem jest wasze serduszko pełne obaw, wątpliwości, przyzwyczajeń.
„Czy mam z nim być?”. „Dlaczego to wszystko jest takie trudne?”. „Dlaczego to wszystko jest takie popaprane?”. „Czy miłość musi być taka skomplikowana?”.
Otóż wcale nie musi. Mało tego: miłość, uczucia i związki nigdy nie są skomplikowane same w sobie. To my – bo przecież każdy cymbał chciałby przeżyć namiętne, pełne przeciwności i niepowodzeń uczucie – stawiamy sobie bariery, tworzymy przeszkody, uciekamy od miłości i uczuć, mocno wierząc, że nie mamy szczęścia w życiu i musimy być nieszczęśliwi.

Kilka miesięcy temu w Tylko słabi walczą o czyjeś uczucia pisałem o powrotach do partnerów, z którymi nam nie wyszło o efektach takich powrotów:

  Ludzie mają tendencję do naprawiania wygasających związków. Mówią wtedy „zacznijmy jeszcze raz!”, „wyjedźmy gdzieś!”, „odpocznijmy od siebie na jakiś czas…”. (…)
Wracają do siebie, egzystując w naiwnym, głupim i hańbiącym przekonaniu, że raz wygaszone uczucia, da się ponownie rozpalić. Pragną, by było jak dawniej kiedy myśleli emocjami, działali spontanicznie, a świat zaczynał się i kończył tam, gdzie byli razem.
Nie, raz wygaszonego uczucia nie rozpalisz ponownie, a jeśli jakimś cudem uda ci się wzniecić ogień, to zawsze jest to związek oparty na kompromisach. Dajesz wtedy zgodę na to, że tym, co w tobie najintymniejsze, dzielisz się z kimś dalekim od marzeń, a bliskim rozsądkowi.

Zanim jednak zdecydujemy się na powrót, tkwimy w zawieszeniu. Niezliczone ilości maili dostaję, w których piszecie mi o tym, że z kimś jesteście, ale nie jesteście, kochacie, ale nie kochacie, tęsknicie, ale nie uprawiacie seksu. Tworzycie związki oparte na oczekiwaniu buk wie na co. Tak jakby żadna ze stron nie miała odwagi tego zakończyć, obawiając się, że będzie żałowała swojego czynu. Jak w piosence Staszka Staszewskiego „ni nam samym, ni we dwoje żyć”.

 

 

TEORIA TAK,ALE


Nie ma trudnej miłości, są tylko głupi ludzie. Nierozumiejący, a może nie chcący zrozumieć, że pomiędzy miłością a jej brakiem nie ma znaku równości. Nie ma znaku równości pomiędzy potrzebą bycia z kimś, a potrzebą uwolnienia się od tej osoby. Zawsze jakieś uczucie przeważa. Zawsze. Im mądrzejszy człowiek, tym szybciej to pojmie.

W jednej ze swoich nienapisanych książek opisałem teorię „TAK,ALE”, która wyjaśnia, dlaczego nie ma trudnej miłości:

  W absolutnie każdej relacji damsko męskiej wystarczy postawić sobie jedno proste pytanie: czy chcę być z tą osobą? Czasami trzeba to pytanie postawić drugiej osobie: czy chcesz ze mną być?


W zdrowym związku jest tylko jedna odpowiedź: tak.
W chorych związkach ludzi problemowych pada odpowiedź: „tak, ale…”.
Tak, ale mam żonę. Tak, ale mieszkamy daleko od siebie. Tak, ale jestem gejem. Tak, ale jestem twoim ojcem. Tak, ale mam brzydkie cycki.
Tam, gdzie problemy, tam zawsze jest jakieś ale.


Głupi ludzie nie rozumieją, że słowo „ale” jest innym określeniem słowa „nie”. Subtelniejszym, zgrabniejszym, mniej bolesnym, ale to wciąż jest: n i e.

 

„Ale” jest jedyną barierą, która dzieli cię od uwolnienia się od chorego uczucia. Niestety nie możesz się pozbyć „ale”, bo wtedy zostałoby tylko „tak”. A ty nie możesz sobie na to pozwolić, bo „tak” symbolizuje zdrowe, udane związki, relacje oparte na miłości, zakochaniu, zaufaniu, motylkach w brzuszku, zdrowej tęsknocie za każdym smsem, telefonem, spotkaniem i dotykiem. Ty tego życia nie masz, bo nie chcesz mieć. Bo nie chcesz zrozumieć, że musisz uciec od tego, przerwać chorą relację, zakończyć związek robiący z ciebie szmatę. Skomplikowane uczucia dla słabych, dla myślących „nie zasługuję na lepszą miłość”, „nie znajdę lepszej miłości”, „muszę trwać przy kimś, kogo nie jestem pewna”, „muszę być szmatą i pozwalać tej drugiej osobie stawiać mi warunki”.

Nie ma trudnej miłości. Albo chcesz z kimś być albo nie chcesz. Albo ktoś chce być z tobą albo niech spada. Zadaj swojemu partnerowi proste pytanie: czy chcesz ze mną być? Nawet idiota ci powie, że jedyną odpowiedzią, jaką możesz dopuścić jest bezwzględne „tak”. Tylko bezwzględne „tak” nie upadla cię w oczach tej drugiej osoby. I w lustrze.
To naprawdę prosta matematyka. Uczucia wymagają dwóch osób. 1+1=2. Żadnych ułamków. Tam, gdzie jest niepewność i są w ą t p l i w o ś c i , nie ma czystych uczuć. Nie ma uczuć, na które każdy z nas zasługuje. Są tylko tchórze, którzy nie potrafią odejść i ludzie drugiej kategorii, którzy zadowalają się gównianymi uczuciami.

 

 

Komentarze

  1. Bartosz Araszkiewicz 13.04.2012 20:30

    Dziękuje Ci Kominku, ponownie dziękuje. Mam nadzieję że to była moja odpowiedź.

    • kominek 13.04.2012 20:34

      Między innymi tobie:)

      • Marika 23.04.2012 21:35

        I ci ludzie naprawdę wysmarkują w mejlach do ciebie takie rzeczy? Po ożywczy dla nich, choć przecież nie najlepszej jakości jad? W głowie się nie mieści mej niewieściej, że to może być takie proste żyć z czyjejś głupoty i dostawać od niej oklaski. Chapeau bas.

    • mel 30.07.2012 12:58

      Kominek jestes zajebiscie myslacym facetem.. swiat bylby zdrowszy,gdyby bylo Was wiecej.

  2. gigi 13.04.2012 20:32

    dzięki! właśnie potrzebowałam takiego kopa w tyłek 🙂 masz racje – są sprawy, które powinny być czarne lub białe.

  3. Andrzej 13.04.2012 20:32

    Nie no, zdarzają się trwające krócej lub dłużej schizy jednej bądź drugiej strony. Moim zdaniem „czyste uczucie” to właśnie umiejętność przytomnego oddzielenia chwilowej wariacji umysłu od faktycznego problemu 🙂

    • sumatra 27.05.2012 01:16

      Dobrze powiedziane.

  4. Monika Perszowska 13.04.2012 20:32

    No ba! Miłość już z samej definicji nie może być trudna ani, tym bardziej, nieprawdziwa. Miłość jest albo jej nie ma – tyle!
    Pewna historia pewnych powrotów w pewnym związku jest mi bardzo bliska ( nie mój związek! ) i obserwuję to od lat już nastu i współczuję tej dwójce ludzi, naprawdę, bo omija ich miłość, a to to, co tworzą ze sobą jest męczarnią ze strachu. Najśmieszniejsze jest to, że obydwoje boją się zakończyć to. Wiem, że kiedyś będą bardzo żałowali, ale nie współczuję im, bo to ich wybór. Głupi, oczywiście…

    • Agata Suska 23.07.2012 10:23

      „obserwuję to od lat już nastu i współczuję tej dwójce ludzi” , „Wiem, że kiedyś będą bardzo żałowali, ale nie współczuję im, bo to ich wybór. ” ??

  5. Blanka 13.04.2012 20:32

    Zgadzam się ze stwierdzeniem, że trudna miłość nie istnieje. Ba, nawet przekonałam się na własnej skórze, jak tchórzliwym można być. Mój niegdyś wspaniały facet stwierdził niedawno, że tak, on chce ze mną być, ale… Wtedy podsumowałam go nieco bardziej konkretnym i wulgarnym ‚idź sobie’.

  6. gola_pionierka 13.04.2012 20:34

    Dobra, to zmienię jednak nick na głupia_pionierka:)
    Bo przecież nie żyje w świecie bezwzględnego tak. W moim świecie bezwzględne „tak” sąsiaduje z „chyba go kiedyś zamorduję”:) No ale to trudna miłość jest.

    • kominek 13.04.2012 20:40

      Łapka:)

    • Karolina Borowska 14.04.2012 02:25

      No to masz juz dwie lapki 🙂

      • Paulina Brzykcy 14.04.2012 04:52

        Trzy!

  7. Amelia Agnieszka von Ostrowska 13.04.2012 20:36

    Masz, Kominku, abonament na strzaly w dziesiatke…?
    Musi byc TAK. Gdy pojawia sie ALE, posluze sie cytatem ks. Natanka: „wiedz, ze cos sie dzieje…”.
    Ale chociaz… ostatnie kilka zdan… Slyszales o wspanialej la synergie ? Wciskaja ludziom, ze 1+1=3…

    • Anabel 13.04.2012 21:49

      Ale często 1+1=3, a czasem nawet więcej – zwłaszcza jeśli chodzi o związki, przynajmniej damsko-męskie. To stąd biorą się dzieci. 😉

      • Amelia Agnieszka von Ostrowska 13.04.2012 22:12

        3 osoby w zwiazku kojarza mi sie z trojkatem milosnym… nie z przyjsciem na swiat dziecka.

        • Anabel 14.04.2012 12:04

          PIsałaś o synergii, więc ja nawiązałam do tego – skoro synergia jest wtedy, gdy dane działanie daje więcej niż robienie czegoś samemu, to do dziecka w związku pasuje.
          Jak chodzi o trójkąty, moim zdaniem dając całego siebie w najlepszym wypadku dostajesz po połowie kogoś innego, albo jakieś ułamki.

          • Amelia Agnieszka von Ostrowska 14.04.2012 17:44

            Mysle, ze resztki i odpadki tak naprawde malo kogo interesuja… Masz racje.

  8. Maria Noll 13.04.2012 20:39

    Genialny. Po prostu genialny..

  9. Amber 13.04.2012 20:40

    A ja się zgadzam w pełni ze wszystkim co tu Kominek napisał. Albo się chce z kimś być, albo nie – proste.

  10. Sylwia 13.04.2012 20:46

    Dzieki. To jest wiedza, ktora nabylam niedawno. Szkoda, ze wczesniej nie bylam tego swiadoma. No coz, czlowiek sie uczy. Ale teraz jestem otwarta na nowe, lepsze mozliwosci i wiem, ze bedzie lepiej. DO tego chyba trzeba dorosnac, zbey przestac sie bac i dac sobie odwage do brania najlepszego, becase being fucking awesome, should be a religion

  11. kominek 13.04.2012 20:47

    Muszę pomyśleć czy teoria „tak, ale” działa w przypadku cycków.
    – Jesteś moją fanką?
    – TAK!
    – Wyślesz mi swoje cycki?
    – …

    • sophie 13.04.2012 21:10

      -mailem czy kurierem

      • kominek 13.04.2012 21:14

        Kurierem zbyt długo by trwało.

    • Dorota 13.04.2012 21:15

      Tak, ale będą w staniku ;))))).

      • sophie 13.04.2012 21:18

        przewiązane czerwoną wstążeczką…

    • Amelia Agnieszka von Ostrowska 13.04.2012 21:49

      Krwiste, czy wysmazone…?

      • kate_alice 14.04.2012 00:13

        i już wszystkim przeszła ochota na cycki…

        • Paulina Brzykcy 14.04.2012 04:54

          Nie przeszla. Cyckow nigdy dosc.

  12. zlotowlosa 13.04.2012 20:47

    brawo! dość szmacenia się i bycia z kimś tylko dlatego, że kiedyś nam było wspaniale. To było kiedyś, nic nie trwa wiecznie. Szkoda, że czasami druga strona nie rozumie tego, że to nie wróci i stara się robić wszystko, co może, żeby to jakoś pozlepiać.
    Nie ma takiego, nie ma, że boli. Trzeba umieć żyć samemu, a nie z byle kim, tylko po to, żeby kogoś mieć.
    A potem wszyscy się dziwią, że rośnie liczba rozwodów.

  13. Asia P. 13.04.2012 20:54

    Jak zwykle masz rację, Kominku. Przypomniało mi się ostatnie spotkanie z koleżankami, gdzie padły dwa zastanawiające mnie zdania. Jedna z koleżanek stwierdziła, że „Uwielbia sku**eli, ale jej obecny partner jest idealny na męża”, a inna wpadła na spotkanie ze smutną miną i oznajmiła, że „brakuje jej w życiu jakiegoś dramatu”. Tak sobie myślę, że często ludzie na własne życzenie są nieszczęśliwi.

  14. anka szklanka 13.04.2012 20:58

    jak to jest, że ktoś kto potrafi tak bezpośrednio i dość trafnie mówić o uczuciach, relacjach damsko-męskich, sam nie może stworzyć czegoś „na stałe”? klątwa osób, które wszystkim wokół pomagają a same nie potrafią znaleźć rozwiązania dla siebie?
    ciekawi mnie gdzie jest haczyk w Kominku, gdzie kończy się ten bezczelny, pewny siebie obserwator rzeczywistości, a zaczyna romantyczny, wrażliwy facet…

    • gola_pionierka 13.04.2012 21:00

      U większości facetów granica przebiega w tym samym miejscu…

      • anka szklanka 13.04.2012 21:06

        nie wszyscy łączą w sobie skrajności, nie wszyscy są tak intrygujący, większość (czyt. ogół) nie ma w sobie żadnej granicy pomiędzy tym co pierwotne a tym co męskie

    • Alicja Sawicka 13.04.2012 21:06

      Nie nie może stworzyć tylko nie chce, a to jest zasadnicza różnica. Jak Kominek zechce, to będzie miał stały związek a na razie nie chce, więc nie ma 🙂 nie doszukujmy się tutaj problemów.

      • anka szklanka 13.04.2012 21:21

        a może jest już pani Kominkowa, tylko ujawnienie jej byłoby złym posunięciem marketingowym, bo wszystkie kominkowe fanki by się poobrażały 🙂

        • sophie 13.04.2012 21:25

          uuu wprowadzasz napięcie 🙂 a biedne serca niewinnych dziewcząt drżą ….
          Kominku prosimy o zdementowanie tej odrażającej plotki

    • Katarzyna Górecka 13.04.2012 21:30

      „klątwa osób, które wszystkim wokół pomagają a same nie potrafią znaleźć rozwiązania dla siebie” – rozwiązań szukają osoby, które mają jakiś problem. Kominek nie ma problemu, on jest po prostu szczęśliwy i należy brać z niego przykład, a nie doszukiwać się czegoś gdzieś, gdzie tego nie ma.

      • Anna Krzanik 17.07.2012 00:51

        Kominek wynajduje nasze problemy, stawia je pod pręgierzem bez cienia litości i to jest jego problem: brak problemów jakichkolwiek wlasnych. jest obrzydliwie szczęśliwy, a my nie, przynajmniej wg niego.

    • kominek 13.04.2012 21:39

      To nie jest moja wina, że nie macie fajnych cycków.
      A ja z brzydkimi do łóżka nie pójdę. Wolę być sam.

      • gola_pionierka 13.04.2012 22:14

        Nie uwierzę, że na tyle kobiet tutaj żadna nie ma fajnych cycków:)

        • sophie 13.04.2012 22:19

          jest tylko jedna wyjście żeby się tego dowiedzieć

        • manti 13.04.2012 23:05

          No przecież ja mam!

          • Paulina Brzykcy 14.04.2012 04:57

            Ja

      • sophie 14.04.2012 16:07

        przydałby się jakiś konkurs ze zdjęciami fajnych cycków…i już na zawsze straciłbyś ochotę na oglądanie kobiecych piersi 🙂

    • Koslonecz 13.04.2012 21:42

      a kto powiedział, że „stworzenie czegoś na stałe” jest „rozwiązaniem dla siebie”, że to uszczęśliwia..?

      • sophie 13.04.2012 22:05

        Kominek i związek na stałe -nieee coś mi tu nie gra.
        Takim dobrem narodowym trzeba się dzielić – dlaczego tylko jedna niewiasta miałaby z niego korzystać?
        Ileż to już kobiet uszczęśliwił a ile jeszcze uszczęśliwi ..pokolenia całe…tylko te cycki żeby fajne były

    • Anna Krzanik 17.07.2012 00:21

      ten haczyk tkwi zawsze w jednym i tym samym miejscu i nigdy się nie przesuwa, nawet o mililmetr…

  15. Magda 13.04.2012 20:59

    Masz rację Kominku. W ogóle samo określenie miłość niepełna, czy miłość nieszczęśliwa – to jest głupi, nic nie znaczący oksymoron, takie połączenie czegoś, co nie może istnieć, współgrać ze sobą w parze. Bycie ze sobą na siłę jest dobre dla cienkich zawodników, osób, które nie znają swojej wartości, albo są totalnymi idiotami. Miłość to wbrew pozorom bardzo prosty temat, tylko komplikacje są dla niektórych przyjemną odskocznią od swojego beznadziejnego, niechcianego partnera. „Kochanie, zróbmy sobie przerwę!” Jakież to osławione, taka cudne 4 wyrazy, które zastępują zwyczajne „Pocałuj mnie w dupę!”. Czego to ludzie nie wymyślą…

  16. Magdalena Skuratowicz 13.04.2012 21:04

    niczego nowego się nie dowiedziałam ale to chyba dobrze 😉 może dlatego żyję w celibacie….. przynajmniej uczuciowym

    • trf 14.04.2012 10:14

      🙂
      Łapka.

  17. Ola Ch. 13.04.2012 21:09

    no to mam za małe cycki

  18. anka szklanka 13.04.2012 21:10

    nie ma w tym tekście może nic odkrywczego, ale podoba mi się sposób w jaki piszesz o rzeczach, które w jakimś momencie życia dotykają większości z nas. celnie, prosto, bez zbędnego zadęcia.

  19. Karolina Pomorska 13.04.2012 21:14

    Bardzo, bardzo się zgadzam. Szkoda, że nie wszyscy są w stanie zrozumieć tą prostą zależność.

  20. sophie 13.04.2012 21:17

    ..po prostu…prosto z mostu
    I wszystko w życiu po takim tekście wydaje się łatwe, lekkie i przyjemne
    Jak ja lubię tu wracać…

  21. lesna_nimfa 13.04.2012 21:18

    Tak, Kominku, tak!!!! 😉

  22. Vi 13.04.2012 21:23

    Podoba mi się zdjęcie.
    W ogóle fajne zdjęcia u ciebie są.

    • Monika Perszowska 13.04.2012 21:55

      Kominek w ogóle jest fajny 🙂

  23. karla 13.04.2012 21:28

    I dlatego każdy związek kończyłam, gdy tylko zaczynałam mieć jakieś ale..
    Ale za to żyję teraz w celibacie..
    Ale co mi tam:)

  24. Koslonecz 13.04.2012 21:39

    Bo szkoda życia na „ale”!

  25. Kaśka 13.04.2012 21:44

    …nie do końca tak chyba jednak jest. Zgadzam się, że zero-jedynkowość jest podstawą komunikacji między dwojgiem ludzi bez względu na to jaką relację tworzą. Jednak czasem ALE się pojawiają i powtarzają i nie mamy często na nie wpływu. Dlatego chyba nie generalizowałabym. I na koniec to co dla innych jest chorym związkiem, dla tych którzy w nim istnieją takim może nie być. Dużo zależy od tego co jest tym ALE -dlatego pomimo tego, że chcemy aby było czarno-białe, zamienia się nam to życie w różne odcienie szarości, czasem walniemy na niego wybielacz i zadziała a innym razem nie.

    • Karina Suprynowicz 13.04.2012 22:36

      tu nie chodzi o ALE otoczenia, bo to nikogo nie interesuje, tylko o ALE partnera. i mamy wpływ – dopuszczamy istnienie albo nie 🙂

      • Kaśka 14.04.2012 08:49

        Też chodzi o ALE otoczenia bo te Ale się niestety przeplatają w życiu. I tego nie da się czasem zmienić.A Ale mogą dotyczyć praw i banalnych i czesto bardzo trudnych. Dlatego napisałam, że nie można generalizować. I wcale tego ALE nie bronię na siłę tylko tak po prostu w życiu bywa.

    • gigi 14.04.2012 13:30

      jeśli zaczynamy się zastanawiać, czy kogoś kochamy to tak na prawdę jest początek końca. Bolesne, ale prawdziwe. Jeśli kochasz takie pytanie, ani żadne „ale” nie chodzą ci po głowie

      • Kaśka 14.04.2012 15:14

        Tak, tak:-)…taki romantyzm też mnie kiedyś kręcił…niestety dojrzałam. Nie ma tak bo ta nie bo nie czasem jest jeszcze ALE i trudno.

        • gigi 14.04.2012 15:40

          ale ja nie żyję romantycznym wyobrażeniem miłości 😉 to o czym piszę to miłość jak najbardziej realna… potem – po „ale” zaczyna być już związek z przyzwyczajenia bardziej niż z miłości. Nie jest to złe – można tak do końca życia nawet, ale to już inny wymiar związku

          • Kaśka 14.04.2012 20:57

            realnie ALE się pojawia, Ty jednak twierdzisz inaczej…i good for you:-)
            Wybacz dla mnie ta Twoja wizja jest lekko odrealniona…dlatego nie ma sensu dalej się przegadywać…pakt rozbieżności w pojmowaniu świata nie zaszkodzi:-)

  26. JakTo 13.04.2012 22:00

    Próbowałem to wytłumaczyć mojej byłej, bo ciągle twierdziła jak bardzo mnie kocha. Tylko zawsze było to „ale”
    Zareagowała dopiero na „fak of stjupit bicz”
    Skurwiel ze mnie wiem.

    To pisałem ja – Stempel

    • Paulina Brzykcy 14.04.2012 05:02

      Lapka.

  27. Anna 13.04.2012 22:19

    ,,Tylko bezwzględne „tak” nie upadla cię w oczach tej drugiej osoby”.
    Daje do myslenia….

  28. Marta Drozdowska 13.04.2012 22:33

    mało odkrywcze, ale prawdziwe, co nie zmienia faktu, że masa ludzi powie: o tak, that’s right, ale i tak jeszcze nie raz będzie w takim związku, z taką osobą i tak dalej i tak dalej, ta ludzka skłonność do schematów, powtórek, błędnych kół.

    • Karina Suprynowicz 13.04.2012 22:38

      bo przewidywalne jest takie bezpieczne! 😉

  29. manti 13.04.2012 23:05

    Po tego typu tekstach, zawsze zastanawiam się ile osób po przeczytaniu wpisu będzie podejmowało jedne z najważniejszych decyzji w swoim życiu.

    • Marta Drozdowska 13.04.2012 23:25

      Też nad tym myślałam, ale to z jednej strony takie troszkę głupie, żeby brzydko nie powiedzieć, jak tekst z blogu może zaważyć na czyichś wyborach, wg mnie do pewnych najważniejszych mądrości trzeba dojść samemu, a nie szukać „biblii”.

      • kominek 14.04.2012 00:09

        Nigdy do niczego nie dochodzisz samemu. Mądrość jest zawsze wynikiem nauki/nabytych doświadczeń. Równie dobrze mogą pochodzić z www.kominek.in

        • gola_pionierka 14.04.2012 08:31

          Dobrze, że nie żyjemy w USA, bo jeszcze zostałbyś zasypany pozwami. I na blogu musiałby się pojawić dopisek: nie próbuj tego w domu lub rób wyłącznie na własną odpowiedzialność.

          • manti 14.04.2012 11:46

            łapka 🙂

      • Katy 14.04.2012 01:47

        Nie wiem, czy masz cos akurat do tej Biblii, ale przeciez wiele z niej stosuje się w biznesie, mentoringu, coachingu, psychologii, socjologii, filozofii, naukach ścisłych, komunikacji, NLP…
        Tylko czlowiek butny mysli, ze jest niezalezny od tego, co zapisal w nim Stworca… predzej czy pozniej przychodzi koza do woza…

        • mameja_na_etacie 14.04.2012 09:55

          Hehe.

      • gigi 14.04.2012 13:15

        to jest tak, że czasem jakieś słowo trafia w odpowiednią przestrzeń w naszym mózgu i wtedy „yyyuuuhhhuuu eureka” 🙂 może być to zdanie usłyszane/przeczytane zupełnie przypadkowo, ale jest idealną odpowiedzią na pytanie, które akurat kołacze się po głowie.

      • sophie 14.04.2012 13:47

        Możesz mi wyjaśnić w takim razie po co czytasz Kominka ? W sensie: co z niego czerpiesz skoro nie jakieś mądrości czy rady ?

        • sophie 14.04.2012 13:49

          Moje pytanie kieruję oczywiście do Marty…

          • Marta Drozdowska 14.04.2012 14:59

            Ej, ej ale mi tu bez pretensji i wyrzutów, ja w swoim życiu większości decyzji podjętych pod wpływem chwili, albo „dobrych rad” po prostu żałuję i zastanawiam się co by było gdybym zrobiła po swojemu, może dlatego tak myślę i bardziej cenię to co wypracowałam na bazie własnych doświadczeń, dlatego nie wyobrażam sobie podejmować ważne decyzje po przeczytaniu artykułu, może to być natchnienie do zastanowienia nie wątpię w sumie.
            Kominku, właśnie własne doświadczenia miałam na myśli.
            Sophie, Kominka czytam głównie dlatego, że jego teksty są świetnie napisane, a ja mam ostatnio dużo czasu, nie ze wszystkimi się zgadzam, ale ma on dobrze uargumentowane, interesujące spostrzeżenia i to mi się podoba, jak oglądam jakiś film to tez nie znaczy, że chcę być głównym bohaterem, prawda?

          • Marta Drozdowska 14.04.2012 15:10

            Aaaaa i przede wszystkim z tą „Biblią” chodzi mi o przypadki osób, które bezwzględnie powołują się na pewien dekalog, przykładowo facet umówił się z dziewczyną i cały wieczór recytuje tekst z www.kominek.in, dlatego, że to przeczytał, poniżej zobaczył sporo pozytywnych komentarzy, a samemu autorowi mógłby pozazdrościć pewności siebie, wydaje mu się, że będzie wtedy super, chociaż w rzeczywistości jest człowiekiem bezpłciowym, bo sam nie potrafi sobą nic ciekawego reprezentować, więc zasłania się swoją tzw. Biblią, z czasem nawet niezależnie od tego czy okoliczności temu sprzyjają czy nie, mówię o tym, idąc dalej, załóżmy jest szczęśliwy w związku, ale przeczyta taki tekst i myśli: a może ja też mogę znaleźć jakieś ale… bo zbyt dosłownie wziął do siebie ten przekaz, a są takie przypadki – o to mi mniej więcej chodziło.

          • sophie 14.04.2012 15:34

            Droga Marto nie miałam żadnych pretensji a jedynie byłam ciekawa:) Ciekawa z pokojowym nastawieniem 🙂
            Nie sądzę aby istnieli ludzie którzy decyzje o byciu czy nie byciu w związku podejmują bazując TYLKO na słowach z tego bloga, na zasadzie: „Bo Komin powiedział że tak trzeba”. Takie artykuły raczej skłaniają do przemyślenia swojej sytuacji i zobaczenia jej w innym świetle. Ja też uważam że człowiek najlepiej uczy się na błędach czy jak Ty to nazwałaś na własnych doświadczeniach, ale czasem można posłuchać innych którzy „swoje” błędy już popełnili i skorzystać z tej życiowej nauki którą dzięki temu zdobyli. Gdybyśmy nie korzystali z doświadczeń innych ludzi pewnie nadal siedzielibyśmy w jaskiniach rozpalając ogień dwoma kamyczkami.

          • Marta Drozdowska 14.04.2012 16:37

            Czyli wychodzi nam teoria złotego środka, to jest ok. Uwierz mi, że są tacy ludzie… to są źli ludzie i ciężko ich rozpoznać, ujawniają się dopiero kiedy ich ideały się gdzieś kończą, zobaczysz co będzie jak Kominek przestanie pisać 😉

    • kominek 14.04.2012 00:09

      Weź mi tak za tydzień przypomnij o tym komentarzu. Mam gdzieś tekst na ten temat.

  30. Katy 14.04.2012 01:19

    „raz wygaszonego uczucia nie rozpalisz ponownie, a jeśli jakimś cudem uda ci się wzniecić ogień”

    No wlasnie, to sie moze udac, ale tylko dzieki cudowi…jak sie ktos „narodzi na nowo”… czekam na taki cud, z uporem maniaka kieruje swoje monologi do Boga, bo mi zalezy na tej osobie…
    Nie robilabym tego, gdybym nie doswiadczyla jakichs cudow przedtem, wiec jest we mnie duza nadzieja.

    • gigi 14.04.2012 13:24

      a czy tej osobie zależy na Tobie?
      gdzieś kiedyś przeczytałam bardzo mądre zdanie: miłość, która prosi jest piękna, ale ta która błaga jest uczuciem lokajskim.
      Piszesz, że doświadczyłaś takich cudów wcześniej – jeśli to były cuda dotyczące przynajmniej dwa razy tej samej osoby to nie wygląda to dobrze

  31. A. 14.04.2012 02:57

    Bardzo mało jest związków bez „Ale”, Kompromis uważam jednak za porażkę. Coś o tym wiem, niestety :/

    • A. 14.04.2012 03:01

      PS: z perspektywy 5 lat uważam,że mój poprzedni związek był niebem i teraz (starsza o te 5 lat) w podskokach bym wróciła do byłego ( to raczej nie realne) i śmiała się z powodu „zerwanie”… cóż 13 lat różnicy zrobiło swoje. Nie zdałam egzaminu dojrzałości, teraz bym zdała… eh

      • trf 14.04.2012 10:18

        5 lat temu byłaś inną osobą i Twój ex też był kimś innym. Nie mów sobie co by było gdyby. Nie wiesz, czy dziś faktycznie byłoby inaczej. I skoro nie ma szans się o tym przekonać, nie rozpamiętuj tylko idź dalej.

    • manti 14.04.2012 11:49

      Jeżeli kompromis uważasz za porażkę, to jeszcze nie dorosłaś. Gwarantuję Ci to.

  32. Filip Zbyszyński 14.04.2012 03:41

    Ja nie mogę się zgodzić. Często tym „ale” jest coś, czego chcesz od partnera, żeby w sobie zmienił. Wcale nie przeczy to czystym uczuciom.

    • gigi 14.04.2012 13:45

      jeśli chcesz zmienić coś w partnerze, to nie kochasz go tylko swoją „wizję” jego osoby

      • Marta Drozdowska 14.04.2012 15:14

        Chyba nie kocham mojego faceta, bo chciałabym, żeby był bardziej punktualny…
        Nie popadajmy w skrajności, są rzeczy nie do zaakceptowanie, takie których nie da się zmienić, a są takie, które bardzo łatwo da się zmienić, wystarczy jedna rozmowa 🙂

  33. Martyna Skrobińska 14.04.2012 07:27

    Tekst jest świetny, taki jak lubię – zjadłam go na śniadanie, bez żadnego ale, popijając małą czarną. I chcę jeszcze.
    Ostatnio rzadko zaglądam – matkowanie to dość absorbujące zajęcie – ale obiecuję poprawę, choćbym miała tu siedzieć z niemowlem u cycka 😉

    I czy to będzie bardzo niedobrze jak pożyczę sobie to zdjęcie i zrobię z niego zdjęcie w tle? 😉

  34. Nimfa 14.04.2012 08:10

    A co jeśli odpowiedź brzmi: Tak, chcę z Tobą być, pomimo tego że zabrałeś mi lepszą połowę łóżka, zapominasz zmieniać skarpetki i czasem mnie niebotycznie wkurzasz? Czy to tylko inna wersja „Tak, ale”, czy to jednak „tak”?

  35. beatrixkiddo 14.04.2012 09:22

    Przypomina mi się ta urocza para staruszków,która zapytana o to, jak udało się jej przetrwać razem całe życie odpowiedziała: „Urodziliśmy się w czasach,kiedy jak coś się zepsuło, to się to naprawiało,a nie wyrzucało”…
    W 100% zgadzam się z teorią „tak, ale…”, boję się tylko, że dla wielu ludzi zwykły problem czy kryzys,który należy przepracować, będzie tylko tym wielkim „ale”. Bo tak wygodniej…

    • mameja_na_etacie 14.04.2012 09:51

      W związku ma nam być WYGODNIE. Jeśli nie jest, to mamy „ale”. To my sami decydujemy, co jest „ale”. Może ono być drobnostką w czyichś tam oczach. Na pewno nie ma obiektywnych wytycznych – co jest do wypracowania, a co nie.

  36. taura 14.04.2012 09:57

    Pitu,pitu i tak jestesmy niewolnikami swoich uczuć i związków chemicznych ,które w nas buzują lub nie.

  37. lolo 14.04.2012 12:44

    Wszystko ładnie, pięknie. Doskonale znam te wszystkie wyświechtane frazesy o odpuszczaniu sobie kogoś, dla kogo jesteśmy tylko wyjściem awaryjnym, opcją, itd, itp, bla, bla, bla… Chodzi jednak o to, że to co czujemy, nijak nie jest zależne od nas. Jasne, możemy sobie to wmawiać i udawać, że sami decydujemy o tym gdzie lokujemy uczucia, albo też świadomie z nich rezygnujemy.. Gówno prawda. Jestem człowiekiem a to niestety czasem boli.

    • manti 14.04.2012 13:01

      Jeśli w Twoim życiu – bycie kimś na zastępstwo wygrywa, żyj tak dalej. Nawet jeśli większość będzie Cię postrzegała, jak idiotę. Ale przecież nie przeglądasz się w lustrze społecznym, prawda?, więc co Cię to obchodzi.
      Jakkolwiek banalnie to zabrzmi, w takich chwilach trzeba zrobić bilans zysków i strat. Tu nie ma żadnej filozofii.

      • lolo 14.04.2012 17:21

        Rzeczywiście, opinia innych mało mnie interesuje, jednak nie o to chodzi, że pragnę bycia kimś na zastępstwo. Pragnę być kimś jedynym i NIEZASTĄPIONYM dla osoby, która jest takim kimś dla mnie.

        • manti 14.04.2012 17:48

          Tam akurat pojawił się sarkazm. Interesuje Cię opinia innych, znaczących innych – ale interesuje. I nie ma się czego wstydzić, wypierać, udawać że jest inaczej. Świat, w którym przyszło Nam żyć, został po prostu tak skonstruowany.
          Oczywiście, że chcesz być. Mało kto, nie chce być kimś wyjątkowym, niezastąpionym i stawianym na pierwszym miejscu. Ja tylko podkreśliłam, odnosząc się do tego co napisałaś, że w chwilach szczególnie trudnych, gdzie uczucia walczą z rozumem, bilans zysków i strat jest czymś naturalnym. Ale wymaga odwagi.

    • Amelia Agnieszka von Ostrowska 14.04.2012 13:40

      Bingo.

  38. Hanna Marszalek 14.04.2012 13:28

    wszystko się zgadza, ale… 😉

  39. Korda 14.04.2012 13:59

    Jak ciężko jest odejść. Nawet dziś głupia powiedziałam „rozstałam się po 3 latach, szkoda” na co jedna ze znajomych: rzuciłaś chłopaka? To Ty się ciesz!

    No, a mnie głupiej nie wiadomo czemu szkoda. Wiem że miałam to ALE i nie pozbyłabym się jego, więc spasowałam.

    Odwagi, ludzie trwający w nieodpowiednich związkach!

  40. Paulina 14.04.2012 14:00

    Ufff… Znośna, cudowna, lekkość bytu! Zakończyłam związek, długi związek. Zbyt dużo ALE. Zbyt dużo myśli, że będzie lepiej. Nie, nie będzie. Mam nadzieje, że kiedyś zrozumie on, że życie przed nim, przed mną też, dlatego bez sensu tkwić w czymś co ciągle trzeba zmieniać, żeby było..dobrze, nie rewelacyjnie.

    • Korda 14.04.2012 14:03

      Dobrze gadasz, miałam tak samo.

  41. pikob 14.04.2012 15:11

    Kobiety obecnie bardzo rzadko kochają w pełni jednego mężczyznę. Ciągle mają jakieś wątpliwości i niepewne są swoich uczuć (o tym już pisałeś). Zadowolić je obecnie można chyba tylko raz – przez jedną noc.

    • Pat 14.04.2012 15:22

      Nie mogę się z Tobą zgodzić – idąc tym torem myślenia można równie dobrze powiedzieć, że mężczyźni są tylko zadowoleni, gdy kobieta ma zajęte usta jego częścią ciała. A reszta doby to oczekiwanie na ten moment. A to nie zawsze tak jest. Dla wielu mężczyzn kobieta ma jakąś wartość. I my też kochamy mężczyzn w pełni – jeśli oni nas szanują. Jeśli nie szanujesz to nie spodziewaj się, że mądra dziewczyna tego nie zauważy i będzie dawać sobą pomiatać. Wątpliwości zaczynają się gdy zauważamy że coś jest nie tak, że gdzieś równowaga w związku została załamana.

      • gigi 14.04.2012 15:45

        łapka 😉

      • pikob 14.04.2012 15:55

        Co rozumiesz przez słowo „szacunek”? Co to znaczy „szanować kobietę”?

        Równowagi w życiu nie ma z samego założenia, życie doświadcza i niesie się zawsze jego ciężar. Idealizujesz. Piszesz o życiu przez które przechodzi się bez żadnego obciążenia.

        • Pat 14.04.2012 16:15

          szacunek = traktowanie na równi drugiego człowieka. traktowane go tak jakbyśmy sami chcieli być traktowani. to tak między innymi, bo określenie to zawiera cały worek wartości, takie uczłowieczenie człowieka który zapomniał że jest nie tylko zwierzęciem.

          Z założenia nie ma, ale nie dążąc do równowagi przechylasz się zanadto w jedną bądź drugą stronę. To że dostajemy od życia w prezencie ciężar w postaci doświadczeń – jak mniemam miałeś na myśli te niedobre doświadczenia, to nie oznacza, że nie możemy równoważyć ich przez dobre. Idealizuje, bo staram się dojść do równowagi, życie mi skopało tyłek, wylizywanie ran i cieszenie się małymi rzeczami, szanowanie innych mimo, że powinnam powiedzieć przez pryzmat doświadczeń, że żaden człowiek nie zasługuje na szacunek, uśmiech i parcie do przodu, tylko tak można dążyć do szczęścia, do przodu. Nie przez rozdrapywanie sobie ran, które powoduje, że cofamy się. To nie chodzi o przechodzenie przez życie bez obciążenia (choć fajna wizja, ale też ciut nudna), tylko o równowagę w nim, jeśli zanadto ją zachwiejesz ciągniesz w dół, bo to te negatywne przeżycia silniej na nas oddziałują niż pozytywne, grunt to nie dać się pociągnąć całkiem w dół.

          • pikob 14.04.2012 17:32

            Ale ludzie nie są sobie równi. Nigdy nie byli. Dlaczego jedna osoba ma się zniżać do poziomu drugiej, albo druga nieudolnie próbować wejść na poziom „wyżej”? Zwykle to się kończy tym, że mężczyzna zniża się tak nisko do poziomu kobiety, która ciągle ciągnie w dół tak daleko, że on się po prostu wkurza w pewnym momencie i latają szklanki i talerze. Bo kobieta ciągnie w dół. Brak jest samodzielności psychicznej kobiet. Z pozycji „jestem dzieckiem, uczę się” przechodzą od razu do pozycji „jestem matką”. A gdzie własne życie? Gdzie okres dorastania?

            Dlatego też mamy same dzieci w społeczeństwie. Większość niedojrzałą, a tylko grupka jest dojrzała i wie co robi, robi co chce i ma co chce. (Nie stawiam na posiadanie ale dojrzały człowiek ułatwia sobie życie – uwygadnia je – poprzez pieniądze.)

            Nie ma stałej, idealnej równowagi w człowieku. Znowu idealizujesz. Życie toczy się cały czas, są wrażenia, emocje, myśli, nie ma stanu totalnej równowagi i odpoczynku. Trzeba przyzwyczaić się do tego, że ciągle coś się dzieje i umieć się w tym poruszać, a nie dążyć do jakiejś wyidealizowanej równowagi. Nie ma czegoś takiego w życiu. Chyba tylko w stanie narcyzmu! Albo w okresach wczesnodziecięcych, gdzie ludzie nie potrafią poza nie wyjść.

            Działania nie równoważą się w dużej mierze. Można harować mocno przez lata i niczego się nie dorobić, a ktoś inny lekką ręką będzie zarządzał małym przedsiębiorstwem i będzie miał 10x albo i 20x tyle pieniędzy ze swoich działań, wynagrodzenie. Ilość włożonej energii wcale nie jest proporcjonalna do wyników.

            Życie cały czas ciągnie w dół, tylko idioci się przed tym bronią. Wzbraniają się przed negatywnymi uczuciami, wypierają je, żeby tylko nie czuć i nie mieć świadomości w jakim bagnie są.

        • Pat 14.04.2012 17:56

          Pikob nigdy nie powiedziałam, że należy się zniżać do czyjegoś poziomu, bo jeśli czujesz że miałbyś się zniżać tzn że tak naprawdę nie widzisz nic wartościowego u tej drugiej osoby. A skoro tak to szkoda i twojego i jej czasu. Bo to nie chodzi o porównania, o zniżanie się do jakiegoś poziomu czy stawanie na paluszkach i udawanie że jest się kimś kim się nie jest. Myślę cały czas o stanie w którym zarówno ta druga osoba jak i ty czujesz się dobrze. PO PROSTU DOBRZE. Bez żadnego ALE. Do tego moim zdaniem powinien dążyć związek dwojga ludzi. Jeśli oboje akceptują dany stan, siebie nawzajem. i to tez nie chodzi o uciekanie przed problemami. Bo przed nimi nie uciekniesz, lecz rozwiązywanie ich razem. Lub jeśli ktoś woli to osobno, ale tylko wtedy gdy obojgu to pasuje.
          Tak masz racje nie ma stanu idealnej równowagi, ale sinusoida życia, która wygląda jak zapis EKG w ciągłym ataku serca, też nie jest zdrowa.
          Ilość włożonej energii jest proporcjonalna do wyników, sęk w tym aby nie patrzeć na energie jako wartość niezmienną – każdy z nas jest inny, wartość tej energii jest wobec tego inna, niektórzy osiągają więcej bo wartość ich energii jest większa no nie wiem, np. o możliwości finansowe rodziców. Tu nie ma równości, ale to nie oznacza, że ktokolwiek ma się czuć gorszy. Jesteśmy jednym gatunkiem i pomimo, że system jaki sami ludzie sobie stworzyli jest wadliwy to nikt nie ma prawa mi mówić jak mam żyć czy jak mam się czuć.
          smutno mi jak czytam twój komentarz bo wydajesz się bardzo nieszczęśliwym człowiekiem. Tak to prawda, że życie ciągnie w dół, natomiast poddanie się temu doprowadzi do tego że będziesz nieszczęśliwy – TY sam nie ktoś kto stoi obok i w twoim życiu stanowi epizod. Tylko Ty sam.

          • pikob 14.04.2012 18:33

            Napisałaś „traktowanie na równi drugiego człowieka”, to w końcu mam się zniżać, czy nie? Bo nie rozumiem. Zmienia się tobie z chwili na chwilę.

            Teraz to już w ogóle popłynęłaś z tym co piszesz. Odnoszę wrażenie gdybyś wymyślała sobie te wszystkie rzeczy a nie przeżyła ich na własnej skórze, rozumiała ich i czuła. Czyli jednym słowem próbujesz się wymądrzać.

            Rzeczywiście u kobiet nie znalazłem nic wartościowego poza seksem. Tutaj muszę tobie przyznać rację, że niczego więcej nie mogę spodziewać się od nich.

            Strasznie zwracasz uwagę na samopoczucie. Tak jakby u ciebie poza nim nic nie istniało. Czyżbyś nie widziała otaczającej ciebie rzeczywistości? Chcesz powiedzieć, że chcesz usiąść obok mężczyzny, swojego partnera, i trwać w takim stanie po wieczność? Bo rzekomo jest jakieś uczucie wobec drugiego człowieka? Co to za bajki? W ogóle czytałaś coś z psychologii w życiu czy nic?

            O jakich problemach, które wymagają rozwiązania razem mówisz? Podaj proszę przykłady.

            Zaprzeczasz moim słowom twierdząc, że „Ilość włożonej energii jest proporcjonalna do wyników”, to jest po prostu moje słowo przeciwko twojemu. Czy możesz podać jakieś argumenty przemawiające za twoją tezą? Ja podałem przykład robotnika na budowie i prezesa małej firmy. Podaj proszę twój przykład na poparcie twoich słów, że rzekomo „Ilość włożonej energii jest proporcjonalna do wyników”.

            „nikt nie ma prawa mi mówić jak mam żyć czy jak mam się czuć” – czy aby na pewno? Jesteś całkowicie samodzielna i niezależna? Masz taką kasę, że żyjesz tylko z procentów, które nigdy się nie skończą? Nie masz pracy ani szefa, bo przecież on tobie by mówił co masz robić.

            Współczuję tobie, że czujesz się smutno jak czytasz mój komentarz. Mnie twoje komentarze też smucą, że są takie dziecinne i nie przekazują żadnych praktycznych treści, a są jedynie zbiorem wymysłów typu „chciałabym żeby tak było”.

            Myślisz, że życie ciągnie w dół w nieskończoność? Nigdy nie dotknęłaś „dna”?

            O sobie pisać nie mam zamiaru – nie w tym rzecz tutaj, także mój poziom szczęśliwości pozostanie moją osobistą sprawą.

          • sophie 14.04.2012 21:55

            Pikob skoro „kobiety ciągną w dół i nie mają „samodzielności psychicznej” to może zmień orientację? Jakiś mądry mężczyzna na pewno przyniesie Ci szczęście i nie będziesz musiał się uczyć że szacunek to nie „zniżanie się do czyjegoś poziomu”. Ciekawi mnie swoją drogą gdzie zdobyłeś takie bolesne doświadczenie życiowe mając kontakty wyłącznie seksualne (bo tylko takie dobro można uzyskać Twoim zdaniem od samic) z kobietami głupimi, niedojrzałymi intelektualnie i nastawionymi na łatwe życie poprzez uwieszenie się u nogi facetowi i ciągniecie go w dół? To brzmi prawie jak wyznania Wielkiego Koguta z kurnika głupich kwok (bez obrazy)

        • Pat 14.04.2012 23:09

          Sophie łapka!
          Pikob jak na razie to tylko wyczułam nieprzeciętna ilość jadu płynącą od mężczyzny, który miał jedynie seksualne uniesienia z kobietami. Raczej nie do nas-kobiet, a do siebie powinieneś mieć o to pretensje. może dlatego nie rozumiesz, bo nigdy nie rozmawiałeś tak na prawdę z kobietą? Tak wiesz, usiąść naprzeciwko siebie, wyłączyć telewizor, odłożyć smartfona i inne rozpraszacze i porozmawiać.
          Z dnem jest tak – „kiedy znalazłem się na dnie, usłyszałem pukanie od spodu”. To tylko od nas samych zależy czy to co dla innych z boku jest dnem, też jest nim dla nas. Bo to tylko od nas samych zależy kiedy powiemy sobie że się poddaję. Nie poddając się nigdy nie osiągniesz swojego dna.
          Nie zarzucaj mi proszę, że się wymądrzam – choć z racji wieku mogę mieć i nawet do tego prawo – bo nie ma czegoś takiego w moim słowniku. To są moje odczucia wobec świata i przemyślenia z „dorobku” życia. Oczywiście jest wiele rzeczy które chciałabym, aby były jakieś a nie są, zgodnie z przesłaniem „peace and love”. A nie są bo działa czynnik ludzki – wiadomo że zawsze znajdzie się ktoś kto nam źle życzy. Ciężko tu się rozpisywać o szczegółach, zwłaszcza, że odbiegliśmy nieco od tematu. Pikob życzę Ci zmagazynowania w życiu pozytywnych, nie tylko łóżkowych wspomnień z kobietami. Jeśli uda Ci się otworzyć przy jakieś, to naprawdę osiągniesz inny poziom wtajemniczenia 🙂

          • pikob 14.04.2012 23:44

            Nie, dziękuję, nie mam zamiaru zmieniać orientacji. Wolę kobiety, a szczególnie te Zachodnie, a nie takie jak wy tutaj – Polki.

            Doświadczenie zdobyłem na Polkach i kobietach z kilku innych krajów europejskich. Mówię tutaj o Polkach, nie o kobietach innych narodowości.

            I rzeczywiście masz rację – większość polskich kobiet „wiesza się” na polskich mężczyznach zarówno psychicznie, jak i finansowo. To jest największa zmora tego kraju. I jeszcze to wasze stereotypowo-życzeniowe myślenie…

            Nie mam do siebie pretensji, jestem rozsądnym, uczciwym i doświadczonym mężczyzną. Nie mam sobie nic do zarzucenia, czego nie mogę powiedzieć o polskich kobietach, tym bardziej o was dwóch tutaj.

            Próbowałem rozmawiać z kobietami dokładnie tak jak piszesz, dwa fotele naprzeciwko, cisza i jedziemy – bez efektu – nie umiały się odezwać, nie umiały porozmawiać, tylko oczy wytrzeszczały. Kilka kobiet po kilka prób – zero reakcji z ich strony.

            Wiek nie usprawiedliwia wymądrzania się – błędny argument, czas dorosnąć. Skoro wymądrzasz się, to zwracam tobie na to uwagę. Ty nie powinnaś się wymądrzać, a ja mam pełne prawo do zwrócenia tobie uwagi, że zachowujesz się źle.

            Życzeń nie przyjmuję, zbytek łaski. Nie wyobrażam sobie też jakiegoś bliżej nieokreślonego, dziwnego „wtajemniczenia” o którym piszesz. Może najwyższy czas wyjść z dziupli i przejrzeć na oczy? Spojrzeć otwarcie na rzeczywistość? Taką jaka jest, a nie wyimaginowaną? Bez doróbek?

            Resztę wypowiedzi pomijam bo to jakieś totalne bzdury i konfabulacje.

          • Pat 15.04.2012 00:18

            Pikob to naprawdę nie miejsce na przeciąganie tej dyskusji. Dodam tylko, że może nie spotkałeś kobiety która miałaby coś do powiedzenia bo tak jak są puści mężczyźni tak i kobiety. Powodzenia w szukaniu 🙂

          • pikob 15.04.2012 10:42

            To nie jest miejsce na przeciąganie dyskusji? A kto tak powiedział?
            Od tego są komentarze, żeby wymienić opinie i podać argumenty.
            Ja podałem wiele argumentów przemawiających za moimi racjami, których nie podważyłyście, a nawet bezczelnie zignorowałyście treści moich komentarzy, żeby się do nich nie odnieść i nie przegrać sromotnie walki. Tym samym wygrałem ją bezapelacyjnie.
            Spotkałem w swoim życiu kilkaset kobiet i żadna z nich nie miała nic rozsądnego do powiedzenia. Widzę także, że wy tutaj też nie macie nic rozsądnego do powiedzenia. Tylko jakieś filozoficzne bzdury bez poparcia żadnymi argumentami czy doświadczeniem.
            Ja nie szukam, nie wiem skąd myśl o jakimś moim bliżej nieokreślonym szukaniu. O co chodzi w ogóle, bo nie rozumiem?
            Może byłybyście na tyle łaskawe, żeby odnieść się do moich wypowiedzi, a nie żałośnie je ignorujecie, co??

          • gola_pionierka 15.04.2012 12:06

            Bo tak to w życiu bywa, że osoby ciekawe i mające coś do powiedzenia częściej trafiają na sobie podobnych. Znam np. takie dziewczyny – durne, w sumie dość proste i nudnawe, które potrafią przez cały wieczór narzekać na to, że nie spotykają ciekawych mężczyzn.

          • pikob 15.04.2012 12:55

            Z tego co widzę, koleżanki które ze mną „pisały”, bardziej chciały wygadać się i oczekiwały jakiejś bliżej nieokreślonej formy akceptacji, niż chętne były do wymiany zdań na poziomie dyskusji. Na to niestety nie mam wpływu i mogę im jedynie współczuć, że są w takiej sytuacji, w której nie radzą sobie same ze sobą. Przykre ale bywa. Może kiedyś przejrzą na oczy. Mam nadzieję, że tak będzie.

          • sophie 15.04.2012 16:04

            Drogi Pikobie nie wiem która część mojej wypowiedzi jest dla Ciebie „filozoficzną bzdurą”. Zaproponowałam jedynie zmianę orientacji żebyś i Ty znalazł szczęście-odrzuciłeś tą propozycję.Ok. Następnie zapytałam,z czystej ciekawości,gdzie zdobyłeś takie złe doświadczenia -odpowiedziałeś że wśród Polek i kobiet z innych krajów europejskich (najwyraźniej miałeś na myśli kraje Europy Wsch.,Południowej i Północnej, bo kobiety z zachodniej części starego kontynentu Ci odpowiadają). Ok- jasne.
            Dla mnie Twoja sytuacja jest banalnie prosta-wystarczy że wyjedziesz na zachód i tam będziesz próbował stworzyć związek z jakąś normalną, ciekawą kobietą (tylko uważaj na Polki bo wszędzie się tego parszywego cholerstwa nasiało).
            Ty znasz przypadki wieszania się kobiet na facetach, a ja znam przypadki „wieszania się” finansowego, psychicznego i życiowego mężczyzn na kobietach (wybacz ale nie podam nazwisk tych osób chociaż pewnie dopiero to byłoby dla Ciebie twardym dowodem). A mówiąc że tylko kobiety są pasożytami to właśnie Ty myślisz stereotypowo.
            I kończąc już, powiem Ci że ja również nie mam do siebie żadnych pretensji, jestem rozsądną, uczciwą,doświadczoną kobietą i nie mam sobie nic do zarzucenia.
            Gratuluję Ci bezapelacyjnie wygranej słownej walki skoro już ogłosiłeś się zwycięzcą.
            Dziękuję za Twoje głębokie i rozsądne wypowiedzi – dużo na nich skorzystałam.
            Chyba nareszcie się „wygadałeś i zdobyłeś bliżej nieokreśloną formę akceptacji”.
            Z radością przyjmuję Twoje życzenia dotyczące przejrzenia na oczy- ja również Ci tego życzę.
            Pozdrawiam.

          • pikob 15.04.2012 16:36

            Całość twojej wypowiedzi jest bzdruą, a też i złośliwością. Widzę, że nie radzisz sobie z emocjami i jesteś niedojrzała w tej kwestii. To wynika z twoich komentarzy tutaj. Próbujesz odgrywać się na mężczyznach, kiedy tylko masz do tego okazję. Musisz naprawdę kompletnie nie mieć co robić w życiu, tylko czytać blogi i komentować czyjeś wypowiedzi, bo są one tobie nie w smak i przeszkadzają, jak kopciuszkowi bez buta.
            Miałem na myśli kraje Europy Zachodniej. Insynuacją z twojej strony jest, iż miałbym mówić o krajach północnych, wschodnich, czy południowych. A to co pisałem, pisałem o Polkach. Widocznie nie zrozumiałaś.
            Nie rozumiem dlaczego miałbym jechać na Zachód i tam „próbować tworzyć związek”. To jest jakiś obowiązek „próbować tworzyć związek”, czy o co chodzi? Bo znowu jakiś odlot z twojej strony poza galaktykę.
            Jeżeli masz dowód w postaci „wieszania się” w taki czy inny sposób mężczyzn na kobietach, to prosimy o szczegóły. Nazwiska nie są konieczne ale coś więcej na ten temat? Bo tak to puste stwierdzenie, wiesz, słowo przeciwko słowu.
            Niestety nie myślę stereotypowo, ponieważ konsultowałem swoje poglądy z wieloma innymi mężczyznami i wspólnie zgodnie przyznaliśmy, że problem jest z kobietami.
            Skoro już skończyłaś, to rozumiem, że więcej nie odpiszesz i więcej się nie odezwiesz. Nie ukrywam, że będzie to wspaniały krok dla dobra obecnych tutaj czytelników, którzy nie będą musieli czytać twojego odbijania piłeczki i wykręcania kota ogonem.
            Nie spodziewałem się wygadać tutaj ani „zdobyć bliżej nieokreśloną formę akceptacji”, czego nie mogę powiedzieć o tobie.
            Ciesze się, że mogłem tobie pomóc. Polecam się na przyszłość. Możesz zawsze odezwać się, jeżeli potrzebujesz się wyżalić. To nic, że nikt tego nie przeczyta i nie odpowie ale ja na pewno kiedyś tak.
            Również pozdrawiam.

          • sophie 15.04.2012 17:50

            Strasznie lubisz diagnozować-tak jakbyś był najmądrzejszym z mędrców. Śmieszne to bardzo.
            A najśmieszniejsze że wszystko co mi zarzucasz odnosi się do Ciebie samego (złośliwość, nie radzenie sobie z emocjami,odgrywanie się na kobietach,odlatywanie w inną galaktykę z tematami, brak konkretów w przykładach)
            Wypowiedzi na temat Europy i jej części nie zrozumiałeś od początku do końca, ale wierzę w to że po kilkukrotnym jej odczytaniu zrozumiesz.
            Nie dziwią mnie Twoje zarzuty-przewidziałam wszystkie.
            Oczywiście nie ma żadnego obowiązku tworzenia związków. Może po prostu będę Ci życzyć częstych kontaktów seksualnych z jak najciekawszymi kobietami z zachodu albo życia w celibacie (zależnie od potrzeb).
            Szkoda że Ty musisz obrażać swoich rozmówców- ja tego nie zrobiłam w stosunku do Ciebie ale widocznie tak bronisz się przed okazaniem słabości.

          • pikob 15.04.2012 18:12

            Nikt nikogo tutaj nie „diagnozuje”, kolejna insynuacja. Nazywam po prostu twoje zwierzęce odruchy i instynkty, koleżanko.

            Skoro jest to dla ciebie śmieszne – masz prawo się śmiać. Miej tylko świadomość z kogo/z czego tak naprawdę się śmiejesz. I czy nie jesteś to ty sama.

            Ja wiem, że tobie bardzo prosto odwrócić kota ogonem, odbijać piłeczkę i po prostu mówić „nie ja, bo ty”, bo nie jesteś w stanie zaprezentować nic oryginalnego, własnego, ze swojej strony. Tego typu kobiety nawet Kominek odpowiednio określał. Na pewno wiesz jak. Przypomnij sobie.

            Niestety nadal nie rozumiem o co tobie chodziło z Europą, twoje zdania w tej kwestii są niespójne i nielogiczne. Niemożliwe do zrozumienia – o ile wiesz o czym piszę i o ile jesteś w stanie ty zrozumieć.

            „Przewidziałaś wszystkie moje zarzuty” – super! Cieszymy się niezmiernie! Może na tej samej zasadzie wielka wróżko, jasnowidzko, powiesz nam co wydarzy się w przeciągu najbliższych tygodni? Jakieś katastrofy? Może wojna? Albo napiszesz nam jakie są liczby do skreślenia, żebyśmy mogli podzielić się wygraną w kilka osób? Chętnie poczytam na ten temat więcej z twojej strony.

            Ja zupełnie nie potrzebuję twoich życzeń – jakie by one nie były. Wszystkie twoje życzenia skierowane do mnie lądują w koszu na śmieci i tam płoną na popiół, który potem leci sobie w świat gdzieś po łąkach.

            Nie muszę obrażać moich rozmówców, bo robią to oni sami sobie, dokładnie tak jak ty tutaj – sama siebie obrażasz w ogóle odzywając się w ten sposób w jaki to robisz.

            Nie bronię się też przed niczym – jeszcze jedna insynuacja z twojej strony skierowana w moim kierunku.

          • sophie 15.04.2012 19:11

            pomidor

          • pikob 15.04.2012 19:20

            Biedna kaleka…

          • sophie 15.04.2012 19:42

            pomidor ponownie

    • Paulina 14.04.2012 16:46

      Kochałam w pełni jednego mężczyznę i co? Poszedł do innej. Kolejny był długą, piękną terapią. ALE terapią.

      • Monika Perszowska 16.04.2012 17:12

        Paulina już pewnie nie odpowie, ale ciekawe, co miała na myśli pisząc „kochałam w pełni”…

        • Dziober 23.04.2012 13:51

          PIKOB – jesteś tak bardzo zadufany w sobie, że zbiera mi się na wymioty.
          Uważasz, że kobietę zadowolić można przez jedną noc – nic dziwnego że tylko na tyle Cię stać, skoro trzeba wyjaśniać Ci deginicję szacunku do drugiej osoby.


          Zwykle to się kończy tym, że mężczyzna zniża się tak nisko do poziomu kobiety, która ciągle ciągnie w dół tak daleko, że on się po prostu wkurza w pewnym momencie i latają szklanki i talerze. Bo kobieta ciągnie w dół. ” – wypociny skrzywdzonego chłopaczka z gazetki dla nastolatków. Nie wiem na jakim zadupiu żyjesz, że nie widzisz jak mężczyźni niszczą kobiety np. poprzez uzależnienia. Ale nie! Ty nadal będziesz gadał, że wszystkie kobiety są ślepe, głuche i to one są przyczyną wszystkich rozpadów małżeństw, zwiększającej się patologii, itp.

          Gdzie okres dorastania? Otóż istnieje. Przeżyli go ludzie myślący, z darem inteligencji emocjonalnej od najmłodszych lat. Wokół mnie jest mnóstwo takich ludzi, ale Twój pesymizm powoduje dostrzeganie samego ZUA.

          ”Działania nie równoważą się w dużej mierze. Można harować mocno przez lata i niczego się nie dorobić, a ktoś inny lekką ręką będzie zarządzał małym przedsiębiorstwem i będzie miał 10x albo i 20x tyle pieniędzy ze swoich działań, wynagrodzenie. Ilość włożonej energii wcale nie jest proporcjonalna do wyników.” – Serio? Odkrycie na mierę Nagrody Nobla.

          ”Napisałaś „traktowanie na równi drugiego człowieka”, to w końcu mam się zniżać, czy nie? Bo nie rozumiem. Zmienia się tobie z chwili na chwilę.” – żeby takie proste rzeczy trzeba było tłumaczyć…

          ”Rzeczywiście u kobiet nie znalazłem nic wartościowego poza seksem. Tutaj muszę tobie przyznać rację, że niczego więcej nie mogę spodziewać się od nich” – spotykasz się z płytkimi dziewczynami- zresztą nie dziwi mnie to, tylko takie potrafisz wyrwać. Normalne zapewne nie chcą Cie nawet słuchać.

          Nie, dziękuję, nie mam zamiaru zmieniać orientacji. Wolę kobiety, a szczególnie te Zachodnie, a nie takie jak wy tutaj – Polki. – jak dobrze że Polki mają mózg i zlewają takiego gogusia. Na podstawie kilku kobiet z inncyh krajów, od razu postawiłeś diagnozę – te dobre, a te fuj. Wyjedz za granicę i wtedy wrócisz z podkulonym ogonem.

          ”Próbowałem rozmawiać z kobietami dokładnie tak jak piszesz, dwa fotele naprzeciwko, cisza i jedziemy – bez efektu – nie umiały się odezwać, nie umiały porozmawiać, tylko oczy wytrzeszczały. Kilka kobiet po kilka prób – zero reakcji z ich strony.” – kolejne dziecinne przykłady. NA podstawie jednej sytuacji oceniasz całość. To nie kobiety są złe, ale środowisko w którym się obracasz i Twój narcyzm. Normalna osoba kiedy za kimś nie przepada, milczy, nie chce rozmawiać – taka wskazówka na przyszłość.

          Życzeń nie przyjmuję, zbytek łaski. Nie wyobrażam sobie też jakiegoś bliżej nieokreślonego, dziwnego „wtajemniczenia” o którym piszesz. Może najwyższy czas wyjść z dziupli i przejrzeć na oczy? Spojrzeć otwarcie na rzeczywistość? Taką jaka jest, a nie wyimaginowaną? Bez doróbek? – te życzenia o wiele bardziej pasują do Ciebie.

          Całość twojej wypowiedzi jest bzdruą, a też i złośliwością. Widzę, że nie radzisz sobie z emocjami i jesteś niedojrzała w tej kwestii. – kolejny przykład braku kultury. Od dzis wszyscy bedziemy Twoimi marionetkami, nie będziemy mieć własnego zdania, bo przecież Ty musisz mieć racje, nie ma innej opcji.

          Jak ja nie mogę takich osób. Siedzą, wybrzydzają, wrzucają wszystkich do jednego worka, nie wiedzą co to szacunek do drugiej osoby… Rzygam takimi.

          • pikob 30.04.2012 08:54

            No to zdefiniuj ten szacunek!! Szastaj słowem które potrafisz wytłumaczyć!! Resztę pomijam bo to tylko czepianie się.

  42. pikob 14.04.2012 15:14

    Nasz poziom życia może być tylko tak wysoki, jaki był dla naszych rodziców. Nie będziemy czuli się lepiej w życiu niż oni. Chyba, że przekroczymy ich zasady i wierzenia. Wtedy możemy np. dorobić się większego majątku ale nadal nasze samopoczucie nie będzie lepsze. Ewentualnie życie będzie wygodniejsze innym kosztem.

  43. Pat 14.04.2012 15:14

    Tak, tak, tak! Tak, Kominku. Właśnie mnie wyleczyłeś na amen z mojego ex. On był takim przypadkiem „ale”, sam nie wiedział czego chce. Czuję się lżejsza o te jego 100 pare kilo. Ja chciałam budować, jemu generalnie chyba nic się nie chciało. To niech stoi w miejscu. Ja wolę wsiąść do kolejnego pociągu.

    • taura 14.04.2012 16:43

      Uwaga!mozna utknąć na dworcu:))

      • Pat 14.04.2012 16:46

        hyh no można. choć mieszkam w dużym mieście więc i dużo pociągów do wyboru. If u know what I mean :]

      • Karina Suprynowicz 15.04.2012 14:27

        hehe 🙂 kupiłam bilet na IC, a tu ciągle przewozy regionalne podjeżdżają, albo co gorsze – towarowe ;))

  44. taura 14.04.2012 17:13

    A tak na marginesie,(bo dopiero dzisiaj tu weszłam) to ta rozmowa dotyczy zwiazkow,a nie miłości raczej .Miłośc jest łatwa,pod warunkiem ,że jest.Miłość to stan psychiczny ,a nie sposob na życie.Jestem pelna podziwu dla osób ,które deklarują taka siłę charakteru,że jak nie ,to nie .Niech spi….la,nie będe się poniżać ,jest jeszcze wiele pociągów itd.w końcu z jakiegoś powodu,byliście z tymi ludżmi.fakt ,że faceci w pierwszej fazie zwiazku chcą nas zlapać na kolorowe piora i udaja (nieswiadomie często)kogoś kim chcieliby być.potem im to przechodzi i okazuja się leniuchami,fanatycznymi kibicami pilki noznej:))))trudno tak mają.Chyba biologia:))Babki z kolei potrafią zagarnąc całą przestrzeń wokół swojego wybranka.Jezeli nie ma miłości to trudno.pozamiatane,ale to zawsze jest cholernie trudne i potrzeba czasu na to zeby nauczyć sie żyć od nowa z tym dodatkowym doswiadczeniem.Kazda kolejna proba życia z kimś nowym jest trudniejsza,bo ta porażka na zawsze jest częścia naszego życia.

    • pikob 14.04.2012 18:55

      Chociaż wiele kobiet nie bierze do siebie nic z poprzednich doświadczeń z mężczyznami i w każdą kolejną relację wchodzą puste.

  45. kotFilemon 14.04.2012 21:44

    Dlaczego na tv jest tylko +1, a tutaj tylko Like?

    • spanish inquisition 14.04.2012 22:31

      ?
      http://img268.imageshack.us/img268/3937/likep.jpg

    • gola_pionierka 15.04.2012 00:32

      Pytanie brzmi: dlaczego Kominek zabrał nam łapki???

      • kominek 15.04.2012 01:06

        To było na waszą prośbę

        • gola_pionierka 15.04.2012 12:13

          Nie lubię demokracji;(

          • manti 16.04.2012 01:32

            Ja też nie 🙁
            Wcale nie jest fajna!

          • Grzegorz Kudybiński 16.04.2012 10:13

            Kominek wodzem narodu! 😉

      • spanish inquisition 15.04.2012 13:21

        to tak specjalnie, bo teraz zamiast dać łapkę piszemy „łapka”, więc nabijamy mu więcej komętków i potem będzie mogł mówić że ma ich dużo:)

        • gola_pionierka 15.04.2012 21:06

          łapka:)

  46. Rafał Lisiak 14.04.2012 23:17

    Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.

  47. vv 15.04.2012 01:21

    niestety tym razem nie zgadzam się z Kominkiem. Główne założenie wydaje się być słuszne i hołubię teksty o higienie myślenia i sposobie życia. Lecz zakładając, że po przypuśćmy 15-letniemu pożyciu, pojawi się między partnerami różnica poglądów w ważnej kwestii lub jedno zrani drugie, czy jest to powód do natychmiastowego zakończenia związku? Z całym szacunkiem, ale autor chyba nie ma takiego doświadczenia, więc ta wypowiedź nie jest dla mnie sensowna.

    • Marta Drozdowska 15.04.2012 10:27

      zależ w jakiej kwestii zrani, bo jeśli pojawia się niezdrowa przemoc, chociażby jednorazowa u ludzi, u których wcześniej to się nie zdarzało, czy też przy uprzednim założeniu wierności bzykanko na boku, czy inne jeszcze bardziej wyszukane pomysły na to, żeby zrobić komuś kuku w jego bezbronnym, oddanym serduszku he to myślę, że każdy jednak powinien się szanować i mimo pożycia powiedzieć żegnam.

    • gola_pionierka 15.04.2012 12:12

      Tak, jeżeli jest to ważna kwestia typu; jedna osoba bardzo chce mieć dziecko, a druga absolutnie nie to jest to powód do zakończenia związku. Bo przypuszczam, że nikt nie kończy związku dlatego, że jedna osoba lubi jajecznicę bardziej wysmażoną niż druga i jednak nie o takie różnice chodzi. Jeśli chodzi o zranienie: przemoc, zdrada, poważne kłamstwo – dla mnie to jest powód do zakończenia związku.

  48. drmimi 15.04.2012 19:13

    Zgadzam się dokładnie ze stwierdzeniem, że osoby które godzą sie na bycie w związku mimo ze wciąż w swojej głowie znajdują jakieś ale sa głupie. Każdy inteligentny szanujący się człowiek wie czego chce od życia, czego oczekuje od swojego partnera i z samego szacunku do siebie nie powinien zgadzać sie na jakieś półśrodki tak naprawdę marnując swój czas i energie. Oczywiście kompromisy przydają sie do rozwiązywania sporów, ale nie powinno sie ich stosować w trakcie doboru partnera na życie.

  49. Zgubiona 15.04.2012 19:29

    No i cóż, po raz kolejny Twoje słowa obudziły we mnie milion emocji. Skąd Ty to wszystko wiesz? Jak to możliwe, że jesteś tego wszystkiego tak świadomy? Stopniowo pokazujesz mi, że żyję w strasznym zakłamaniu, że tak naprawdę wmawiam sobie ‚miłość’ drugiej osoby, miłość, która chyba jest po prostu złudzeniem. Ehh.. oby się jeszcze nauczyć tego szacunku do samego siebie..

  50. Paulina Jassa Marcinkowska 15.04.2012 21:09

    chciałam tylko powiedzieć że uwielbiam spać od ściany!

  51. Katia 15.04.2012 23:13

    Tak jakby żadna ze stron nie miała odwagi tego zakończyć, obawiając się, że będzie żałowała swojego czynu.

    Bez „tak jakby”.

  52. Ania 16.04.2012 00:47

    Kominku, szukam już od 2 godzin i nie mogę znaleźć, czym doczyściłeś te trampki ubrudzone sosem od kebabu?

    • kominek 16.04.2012 11:32

      A już nie pamiętam. Jest o tym na moim fanpage z maja 2011.

      • Anna Krzanik 17.07.2012 00:24

        chyba wyprał w pralce z tego co pamiętam, ja to samo zrobiłam z moimi i tez jak nowe…

  53. Bartek 17.04.2012 12:35

    Czasem aby coś zrozumieć trzeba dostać to na tacy… moją taca jest ten artykuł… faktycznie to nie wina miłości że ludzie są głupi i utrudniają sobie życie…

  54. SweetPepper 17.04.2012 14:16

    Dobrze mi robią Twoje teksty. Szczególnie takie jak ten. W sumie to ja już to wszystko wiem. No ale warto tak czasem dostać kopa w tyłek dla jeszcze jaśniejszego zrozumienia rzeczy, które, zupełnie nie wiem dlaczego, wcale nie wydawały mi się jeszcze niedawno oczywiste. No a teraz walą prosto w mordę. Dzięki 🙂

  55. Maja 17.04.2012 20:55

    „Chcę być z tobą, ALE” to już pewna forma szantażu. Iks lat temu to zastosowałam. Później gdzieś znalazłam cytat z Osieckiej – ‚nie należy nicować chłopca, nie należy niczego z nim psuć ani poprawiać. Należy się cieszyć takim, jaki jest. Co najwyżej: należy się lekko ubezpieczyć’ i teraz patrząc wstecz wiem, że przez własne ALE sporo czasu uciekło mi przez palce. Albo w prawo, albo w lewo – prościej wyjaśnić się nie da.

  56. Tom 17.04.2012 23:33

    Ten tekst dał mi odpowiedź na wszystkie pytania jakie mi po głowie chodziły a nikt nie umiał mi pomóc. Widać otaczam się samymi idiotami dookoła.
    Odpowiedź „i tak i nie” to także jako takie jebutne ALE przecież.

  57. mulro 18.04.2012 01:44

    No ale co jeśli pojawia się „Nie, ale”??
    Co jeśli te rzeczy które są osobiście ważne wygrywają z ogólną pewnością złego wyboru?
    Co jeśli np. dla kogoś kto nad to czy jest szczęśliwy w związku ważniejsze jest że JEST W OGÓLE W JAKIMŚ związku?

    Mam nadzieję że da się zrozumieć to co napisałem :>

  58. Aska 18.04.2012 20:44

    Na slowa „tak, ale … ” powinno być … niech się pocałuje w d… 😛

  59. grog77 19.04.2012 08:11

    Mój głupi na szczęście były powiedział kiedyś ‚bądź ideałem i bądź z nieideałem’… Wykorzystując mój wysoki poziom tolerancji, miał szczęście dostąpić zaszczytu bycia ze mną, a zamiast to docenić to burak niedorobiony chciał mnie na siłę zmieniać, – argumentując to, że chce aby mi w życiu było lepiej. No cóż… jest mi lepiej, bez niego, nawet przyjaźnić mi się z tym czymś nie chce, bo za każdym razem kiedy mnie zaczepiał tekstem ‚tęsknię za tobą, mimo że jesteś debilem’ lub innym ‚a już byłem z ciebie dumny, a okazało się że wybrałas inną dorgę’ ….no to tylko wziąć i wrzucić do maszyny na cement takiego kretyna. Eh… byłam głupia, przyznaję sama przed sobą… powinnam go kopnąć w dupę po dwóch miesiącach gdy pojawiły się pierwsze zgrzyty, no ale… musiałam coś udowodnić innym (że damy radę, że utrzemy nosa pannie która życzyła nam rychłego zerwania, że faktycznie jestem ‚ideałem’ – bo to co chwila słyszałam jak tylko się poznaliśmy… to takie bezsensu). Człowiek za szybko wpakował się w chorą relację, gdzie zaangażował się wcześniej niż zdał sobie sprawę, że właściwie to nawet nie lubi tego faceta, bo ma niepociągającą a wręcz irytującą mentalność i wszystko co robi doprowadza do szału. I ma głupi ryj.

  60. rybak 22.04.2012 05:42

    Tak jest – nic dodac nic ująć (to o tytule).
    Jest powiedzonko, że jeśli to drugie 5 lat po ślubie okazało się głupie, to 100%, że przed ślubem też takie było.
    Ale my (niekoniecznie Polacy; w dobrobycie tak ma większość populacji, niezależnie od członkostwa narodowego) lubimy pocierpieć i się popoświęcać, zwłaszcza jak na nic innego intelektualnie nie stać.
    A czy Pikob i Pat nie dyskutują przypadkiem o dwóch różnych typach? Które na wierzchu wyglądają tak samo, ale pogodzić się ich nie da, a już nigdy pożenić. Kwestia nie do rozwiazania, jak dyskusja Pikob v. Pat. Nietzsche to nazywał „ueber” i „unter” (tylko mi nie wcinać się z faszyzmem, proszę).

  61. mulro 24.04.2012 00:06

    Najwyraźniej zabiłem ćwieka poprzednim komentem :>

  62. Martyna Magdziak 24.04.2012 20:11

    True story.

  63. Pingback: Ludzie się nie zmieniają | Kominek IN

  64. Olka Bonati 24.06.2012 22:14

    każesz o sobie myśleć jak o panu sytuacji…lubię to ale dobrze że nie kazdy to potrafi. Są kowboje i owce.

  65. Zuzia Tonak 16.07.2012 22:48

    Nic dodać, nic ująć. Trafiłeś prosto do serduszka

  66. Mm 30.08.2012 23:25

    Tomek, naprawdę.. kładę się spać, mysle-rzucę okiem co kominek napisał. I co? Na telefonie rozwala mi teksty, zjada polskie znaki w komentarzach.. nie może tak byc… Napraw!!!!!

  67. Tadeusz 20.11.2012 09:54

    Dziecinne,gimnazjalne,niedojrzale blablabla.

  68. spozniony komentator 20.02.2013 14:13

    Witajcie, dopiero co odkrylem tego bloga.

    Czarno-bialo – to sterylnie, czysto i smutno. Rozumiem ze piszecie tu o MILOSCI. Wtedy tak, nie ma miejsca na wachania. Czy aby? Czy znajdzie sie ktokolwiek kto powie, tak, przez 20 lat malzenstwa nigdy nie pojawilo sie „ale”?

    Troche to szczeniackie tak zakladac.

    Rozmawialem ze starsza osoba ktora mi walnela miedzy oczy tekstem: ja jestem ze starego pokolenia gdzie sie naprawialo, a teraz sie wyrzuca i kupuje nowe.

    Nowe = lepsze, do pierwszego „ALE” i od nowa. Ciekawe co na to dzieci tych CZARNO-BIALYCH?

  69. Aki 09.03.2013 02:33

    Hi everyone,aba chahi deshlae muhar fercha hola kinki deshlae sakcham pm payeko cha aba chahi hami sabai nepaliharule santiko shas ferdai afunu jaanmbhumi karma garnu paun yahi cha mero sano anurod Mr:Baburam .,,,,

  70. Zuza 12.04.2013 08:37

    A co jeśli tak, ale on jest chory. Chory psychicznie. Uczucie jest, wola walki jest, siła na znoszenie konsekwencji związanych z chorobą. A on odrzuca dlatego, że nie chce ranić, bo nie chce unieszczęśliwiać

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Connect with Facebook

*

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>