Jeśli jesteś PANEM i PANIĄ – nie pisz do mnie
Mam dość fałszywej uprzejmości, udawanego szacunku, postarzania mnie i przede wszystkim ludzi, którzy tworzą bezsensowne bariery w komunikacji. Nie lubię, gdy ktoś mówi mi „Pan”, „Panie”. Ja sam nie lubię tak zwracać się do innych. Zresztą i tak w końcu przechodzi się na „TY”. Zwracanie się po imieniu nie jest oznaką braku szacunku i tylko ludzie, którym uroiło się, że taki szacunek jest w ogóle potrzebny, mogą czuć potrzebę bycia „PANAMI”.
Szanuję to, ale z łaski swojej trzymajcie swe urojenia z dala ode mnie.
Na imię mam Tomek. Jestem Tomek. Całe życie byłem Tomkiem. Uwielbiam swoje imię, pseudonim też lubię i będę uwielbiał, kochał, szanował Cię, jeśli będziesz zwracał się do mnie po imieniu. Pan zostawiam sobie na starość. I do łóżka.
Pisząc do mnie, spodziewaj się, że przejdę z Tobą od razu na „TY”. Ok, może nie zawsze będę miał na to ochotę, może stworzenie pewnej bariery uznam za konieczne. Ale weź wtedy kopnij mnie i przypomnij, że też masz imię.
Zainspirowaliście mnie do dzisiejszego tekstu zwracając uwagę, że was też wkurza „PANOWANIE”. Macie rację. Zawsze to mnie wkurzało, ale nie zawsze sam zwracałem się do wszystkich od razu po imieniu. Co zresztą część z was mi wytknęła.
To był mój błąd. Dziękuję za wyprostowanie.
Nie jestem Panem. Nie jesteś Panem.
Amen.
PS Przypominam, że zwroty „ci”, „ciebie”, „ty”, „tobie” piszę zwykle z małej litery i nie jest to oznaka braku szacunku. Czasami piszę z dużej i niestety nie jest to oznaka szacunku. Taki po prostu mam kaprys.
Tylko prości i ubodzy intelektualnie ludzie wymagają, by dużą literą okazywano im szacunek. Chrzanić ich 🙂
Amen!:)
Cześć, a ja jestem Łukasz. Prawie jak bruder szaft (tak to się pisze?)
Pomimo że na co dzień unikam jak ognia „szanownej pani” interesuje mnie jedno – skąd wzięło się pisanie Pan Kominek? Czy to było bardziej ironiczne, czy też Kominek jest naszym Panem i Guru (nie mylić ze starszym panem)?
Pan Kominek był tylko na Facebooku, kiedy nie miałem profilu prywatnego pod imieniem i nazwiskiem. Facebook kazał wpisywać imię i żeby nie wpisywać „Tomek Kominek”, bo każdy myślałby, że tak się nazywam, wymyśliłem Pan Kominek.
Kłamca! Na gmailu jest Pan Kominek.
A o ile dobrze pamiętam, na nasza-klasa wyświetlało (nadal się wyświetla?) ci się Tomek Kominek
„Ci”, „Cię”, „Ty” to jeszcze pół biedy, chociaż czasem głupio się czuję, bo w rozmowie ze znajomymi nie używam wersalików, a oni mnie nimi namiętnie bombardują, często pisząc chociażby o swoich partnerach, np. „Byłam z Nim w kinie. Film słaby, ale to był Jego wybór.” Jesus is my boyfriend.
Biorąc pod uwagę, że prawidłowo takie zaimki jak „nim” pisze się wielką literą, gdy mowa o zmarłych to opowiastka o kinie zaczyna brzmieć makabrycznie:)
lapka 🙂
łapka
łapka. też mnie to wkurza:)
Tylko prości i ubodzy intelektualnie ludzie wymagają, by dużą literą okazywano im szacunek. Chrzanić ich 🙂
ot tylko wymogi polskiej pisowni 😉
Dla mnie to też ma guzik wspólnego z szacunkiem… ale zastanawiało mnie zawsze jedno: w angielskim JA piszemy z wielkiej litery, a TY już z małej – czy to oznacza, że ONI mają większy szacunek do siebie niż do innych? 😉
Ach ci egocentryczni anglosasi 🙂
Myślę, że to nie kwestia szacunku, tylko tego że „i”, pod którym kryje się jakaś osoba, wygląda idiotycznie 😀
wygląda idiotycznie, bo ktoś kiedyś taką zasadę ustanowił i wszyscy się przyzwyczaili. Tak jak w języku polskim z Ty, On itp. Zawsze na początku ktoś ustala reguły, a reszta z jakiegoś (?) powodu ich się trzyma.
tak samo jak ktoś kiedyś postanowił, że słowo „reguła” piszę się tak, a nie „regóła” 🙂 ale dlaczego? ktoś nam tą regułę narzucił i teraz głupio to wygląda, co?
nic nie wiem nt U i Ó ale np CH i H dawniej wymawiano tak, że dało się je rozróżnić. z resztą podobno gdzieś w zakątkach podkarpacia i we Lwowie Polacy dalej rozróżniają te dwa dźwięki 🙂
a co jeśli właśnie czujemy do ciebie szacunek i dlatego zwracamy się per „pan” ? 🙂
Nie wiem.
dobrze wiedzieć
łapka 😉
ja tak mam. rzadko, bo rzadko, ale w nieprzymuszonych przypadkach właśnie przez wielką literę w zaimkach można poznać kogo szanuję.
Tomku, ja też uwielbiam Twoje imię… no rozmarzyłam się na dobranoc 😉
Już cię lubię.
a czy Ty już przypadkiem trochę nie na siłę się czepiasz Tomku?
Jestem prosta i uboga intelektualnie.
Mam tu nie wracać?
Tak.
Żegnam.
łapka
Druga linijka zabrzmiała jak pytanie retoryczne.
to już decyzja Pana
Ad. PS – tak samo mozna rzecz, ze ludzie, ktorych odrzuca glosne pierdzenie i bekanie sa ubodzy i prosci intelektualnie. Ach, konwenanse…
Rzecz w tym, że to ja decyduję, kto jest ubogi intelektualnie. Jest tylu ludzi wokół mnie, że mogę zostawić tylko tych, którzy mi nie przeszkadzają.
pewnie tych niepierdzacych i niebekajacych…?
Mogę zostać?:)
Siedziałeś kiedyś przy stole z Włochami?
Polecam.
To pisałem ja – Stempel
a najlepiej, jak polacy pisza maile po angielsku i You też jest z dużej litery… 😉
„Jeśli jesteś Panem albo Panią, nie pisz do mnie”.
Kominek twarzą genderowej kampanii „Ponad płciami. Androgeniczni.”
Feminazistki nienawidzą Kominka więc kampania pewnie skończyłaby się falą protestów pod sejmem i marszem milczenia.
Feminazistki wyginęły wraz z końcem trzeciej rzeszy, a feministki Kominka lubią. Przynajmniej niektóre. Bardzo, bardzo lubią:)
łapka! 🙂
O borze, to nie jest takie proste. Ja nie bardzo lubię swoje imię, ale niech będzie, nie lubię być panią, bo zawsze mam wrażenie, że od pani do kurzych łapek przy oczach tylko jeden krok. A ja niespecjalnie mam ochotę go robić. Ale niestety nie jestem bardzo-znanym-blogerem tylko prawie czydziechą o wyglądzie zagubionej dziewczynki i spojrzeniu zdziwionego jelonka. I nieraz zwracanie się na ty to po prostu dobry wstęp do tego, żeby nie potraktować mnie poważnie. No i muszę być tą nieszczęsną panią, bo w życiu nie uzyskam tego, co chcę. A w sytuacjach zawodowych to potrzebne. Poza tym jak mnie piętnastolatek klepie w tyłek i zwraca się do mnie per „laska” to pozostaje mi powiedzieć „dla ciebie dziecinko to co najwyżej pani laska, bo mogłabym być twoją matką”.
To był tekst o tym co Kominek lubi i chce, zdaje się. Proszę pani 🙂
O tym co Kominek lubi i chce to mój drogi były przede wszystkim zupełnie inne teksty:)
Miło mi też mam na imię Tomek.
no ale niech Kominek powie, czy go to nie wkurza, bądź wkurzało jak był młodszy i jakieś burakowate baby w sklepie zwracały się do Kominka, jakby był niedorozwiniętym dzieckiem. i wtedy to jest brak szacunku, albo inaczej to nazwę, po prostu chamstwo, jak taka baba poniża człowieka, tylko dlatego że jest młodszy, a ona się będzie godzinę zastanawiać czy ma te 18 lat czy jednak nie.. i w końcu dojdzie do wniosku, że wszyscy to łachudry, którzy nie są tak ‚poważani’ jak ona. ale co mnie najbardziej wkurza, to tytuł profesora w liceum ‚tak pani profesor’, nóż mi się w kieszeni otwiera jak to słyszę, szczególnie że niektórzy z nich to chyba kupili tytuł magistra i do profesora stu lat nauki by im nie starczyło.
Niedawno otrzymałem wiadomość rozpoczynającą się mniej więcej od: „dawid Ty”. To jest dopiero szacunkowy paradoks.
powiedziałabym głośno co było po „dawid Ty”, ale pewnie dostałabym dożywotniego bana! 😀
translator z chińskiego na nasze 😉
Dlaczego od razu fałszywy szacunek. W większości przypadków „tak i owszem”… ale nie wydaje mi się że w every sytuacji. Jam bardzo prosta kobieta… ja ty, ja cię… nie robi mnie, ale też mam kaprysy i nie lubię jak ktoś np. zwracając się do mnie pisze moje imię z małej litery… może nie wyrzucam od razu z listy znajomych, ale nie przepadam i już.
a ja czasami tak robię, to taki zabieg artystyczny, hehe.
A ja (jak już kiedyś pisałam) bardzo lubię „ci, ciebie” itd. po prostu przyjemnie się to czyta, że komuś się chciało tego shifta nacisnąć, żeby mnie omamić, że mnie szanuje:) Od razu me serduszko i japa się raduje. Tak samo lubię, jak ktoś pisze w starannym stylu, bez rażących błędów i nie „na odwal się” – wiem wtedy, że mnie nie olewa (albo chce sprawić takie wrażenie).
A co do „Pani/Pan” to pamiętam jak w pewnym urzędzie babsko gdzieś niewiele starsze, jeżeli chodzi o metrykę, jechało do mnie paskudnym tonem i na „Ty”. Wiem, że wyglądam na wypindrzoną 19-nastkę, ale to nie powód, żeby pracownik państwowy traktował mnie jak podwładnego…
też mi tak jakoś miło, gdy ktoś się jednak wysili z shiftem, ale nie wymagam tego absolutnie 😉 a błędów zawsze się czepiam (jeśli popełniają je moi bliżsi znajomi), bo jestem paskudną purystką.
Tomku lubię Cię;)
Kochaj mnie.
Ja kocham! Ja!
Jestem czytelnikiem Twojego blogu od kilku lat.
Ostatnio jestem coraz częściej obrażany nie wprost. Jako manager zarządzający ponad 500 osobową kadrą, zawsze zwracam się do osób, z którymi współpracuję per Pan / Pani (nie mylić podległymi, bo to brak „szacunku”) Nie ważne, że to e-mail, czy face2face. Ludzie lubią być szanowani oraz lubią poczuć się choć czasem ważni. Człowiek potrzebuje szacunku, gdy opływa w podstawowe dobra.
cytat:
„Tylko prości i ubodzy intelektualnie ludzie wymagają, by dużą literą okazywano im szacunek. Chrzanić ich :-)”
Pie#%ole Twój blog, czas pozbyć się kominka z zakładki.
Ps. Zauważyłem, że przez 3 lata czytania 50% Twojego kiczu nic mi to nie dało, prócz instrukcji jak spierdolić dobry budyń… Twój blog to jak inwestycja w alkohol.
czyli inwestycja wysoko oprocentowana?:)
„Twojego” z dużej, ale „kominka” z małej? paradoks 😀
PS. nie bierz tak wszystkiego do siebie, bo wrzodów dostaniesz 😉
„Jestem czytelnikiem Twojego blogu od kilku lat.”
Hehe, to wystarczy, aby nie czytać coś tam dalej, mój ty drogi panie managerze, naskrobał dalej.
To jakaś mała przybłęda. Gdyby czytał bloga, to by paru zdań w tym komentarzu nie napisał. Ale zostawię jego komentarz, żeby nie było, że całą krytykę kasuję.Heh.
Chętnie bym więcej takich zawiedzionych poczytała. Dla rozszerzenia horyzontów. Bo czytam ten tekst i myślę sobie, że to przecież oczywiste i kto by tam inaczej myślał. Po czym trafiam na zawiedzionego i okazuje się, że jednak Tacy 😉 istnieją. Więc postuluję wolne dla Iwonek co jakiś czas i dopuszczenie na wizję opozycji, tak dla zabawy i na pożarcie dla kominkoholików:)
mnie starczył nick, ale z ciekawości przeczytałam pierwsze zdanie. a potem już mi się nie chciało. ellie – łapka:)
zawiedziony=nawiedzony …
Współczuję jego współpracownikom „wykształconego” szefa
Polska języka, trudna języka …
Zawsze piszę zaimki skierowane bezpośrednio z wielkiej litery, bo taka jest zasada w języku polskim, a staram się pisać/mówić możliwie poprawnie.
Natomiast zawsze dziwiło mnie, kiedy mając koło piętnastu lat w sklepie z kosmetykami (tam działo się to najczęściej), zwracano się do mnie per „pani”. Krępujące strasznie to było.
łapka 🙂
W Końcu ktoś z Jajem!, dość sztucznych uśmiechów sztywnych manier :)krótko i na temat.
Tez nie lubię jak ktoś gada do mnie pan, ale ludzie mają taką naturę, że lubią sobie szukać panów, niestety, wolą żyć po niżej swych możliwości i się płaszczyć, a często jeszcze się poniżać! smutne to i głupie, a takie moje przemyślenia.
Pozdrawiam 🙂
Tomku, ale naprawdę byś chciał, żeby pani w banku, natrętny reklamodawca i baba na targu wołali do Ciebie na „Ty”? Bo z czytelnikami jesteś poniekąd trochę związany duchowo, więc mimo, że to obcy ludzie, to trochę inna sytuacja.
Leawve a reply- Skoro Tomek nie lubi słowa Pan i wyraził to jasno i poparł argumentami to chce żeby się tak do Niego zwracano:) W końcu nie jest dziadkiem i nie postarzajmy tego młodego Mężczyzny:D
Kika- Skoro Tomek nie lubi słowa Pan i wyraził to jasno i poparł argumentami to chce żeby się tak do Niego zwracano:) W końcu nie jest dziadkiem i nie postarzajmy tego młodego Mężczyzny:D
Jako że jestem stara i nudna, tak dalej będziesz dla mnie Panem.
Panem blogerów
Panem Hollywood
Panem śmiechu i uśmiechu
Panem tych tych „demonów”
Panem jamników
Panem zarośniętych
Panem najfajniejszej społeczności
Panem komentarzy…
… ups, nie, to Pethi. Sorry.
Łapka!
Brzmi prawie jak wiersz biały 😉
Przeczytałam: Panem jajników, ale i tak… łapka :))
Jakby nie było – jajników też.
Lapka 🙂 Podzielam zdanie Elzbiety.
jest jedna tylko sytuacja, w której nie jestem w stanie zdzierżyć poufałości. OFICJALNE TELEFONY. dzwoni do ciebie jedno z drugim z firmy X, próbującej wcisnąć ci swoje produkty i wyskakuje z „panią agatą”. a to przepraszam, od kiedy jesteśmy po imieniu? znamy się? zaprasza mnie pani/pan na imprezę, koncert, kawę, randkę?
i to ich tłumaczenie: ale przecież powiedziałom „PANI”. no, moje drogie ty, albo w jedną, albo w drugą. i w takich sytuacjach przeboleję „proszę pani”, choć czuję się jak co najmniej 30+ 60+. chcesz mi coś wcisnąć w ramach swojej PRACY, to traktuj mnie jak klientkę, niezależnie od tego, czy jestem dwudziesto-, czy osiemdziesięciolatką.
Też nigdy nie piszę ty z dużej litery, bo mi się po prostu nie chce. Era listów pisanych na papierze dawno minęła i nie chcę sobie palca u lewej dłoni, ani shifta u klawiatury za mocno eksploatować. 🙂
na szczęście jeszcze używasz polskich znaków, bo jak wiemy robić „łaskę” a „laske”, to już znacząca różnica i lepiej nie mieć wątpliwości 😉
Na szczęście dopóki w języku polskim istnieją polskie znaki – zamierzam ich używać. 🙂 To chyba nawet ma więcej wspólnego z szacunkiem dla rozmówcy, niż osławione tykanie z dużej litery, bo pokazuję, że dbam o to, żeby napisany przeze mnie tekst był przejrzysty i w pełni czytelny dla adresata. Jest to jakaś tam oznaka szacunku, jeśli się uprzeć.
dlaczego, jak mówisz takie rzeczy ty, to brzmi logicznie i mądrze, a jak ja, to wszyscy paczą na mnie jak na wariata? bo na razie na wszelki wypadek zakładam, że ci „wszyscy” są „prości i ubodzy intelektualnie”:)
btw – jeszcze bardziej niż „pan(i)owanie” i pisanie „tobie” czy „wy” z wielkich liter, wkurza mnie pisanie „Ci”, ale w kontekście np. „tam byli Ci ludzie” czy „niech pójdą tylko Ci, którzy coś_tam”. norzeszku, co za debil to wymyślił?!!
Tutaj to akurat przykład bezdennie głupich :). Pomija fakt tego co w dzisiejszym wpisie, ale ogólnie przyjętych zasad stosowania wielkich liter.
No co pan 😉
Będzie jak w rodzinie! Monika, czasami mi miło, a czasami nie 🙂
Bo na „Panią” to trzeba mieć wygląd i piniądze-hm… to się chyba na ten tytuł nie załapię.
A mnie się włos jeży na głowie jak jakiś obcy człowiek, w dodatku młodszy, wali do mnie po imieniu jak kumpel ze szkolnej ławy, zwłaszcza że nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy ani nawet nie komentował moich wpisów na blogu. Nie cierpię tego i Twój tekst tego nie zmieni :). Sama też zawsze piszę do obcych „Pani”, „Pan” i uważam, że to osoba starsza powinna zaproponować przejście na „Ty”. Amen.
Jak najbardziej tak. Tego wymaga od nas kultura.
łapka!
Nauczcie się wszyscy raz na zawsze, bardzo Was, mili Państwo, z pełnym szacunkiem proszę, że pisze się coś dużą lub wielką literą, a nie od dużej czy z dużej litery :).
Łapka!
Łapka w dół!
Dwie łapki w górę, ha!
Łapka, nawet dwie.
Ten ‚Pan Menager’ na gorze chyba jest bardzo smutny i sfrustrowany bo jemu nikt nie mowi na ty i nie kochaja go tysiace kobiet o pieknych piersiach 🙁 Tez bym byla smutna jakby mnie nie kochaly tysiace kobiet o… o cholera to ja powinnam byc smutna! No coz prawda jest taka, ze jestem szczesliwa, bo naleze do fajnego grona czytelnikow fajnego Tomka 🙂
A co do Pani kierowanego do mnie: nigdy nie mialam z tym problemow, wygladam mlodo i mowia do mnie dziecko najczesciej 😉 Zawsze jak chce kupic alkohol to ekspedientki tak smiesznie mnie komplementuje, idzie to jakos tak: „a moge prosic dowodzik”- jak widza, ze mam 22 lata to cedza przez zeby „a nie wyglada’ 🙂 Raz mnie nazwano pania i sie okazalo, ze to strata czasu bo nawet nie polapalam, ze to do mnie.
A ja tam lubię pisać „Ci, Tobie, Ty”. Robię to bo lubię i oko mi się przyzwyczaiło. Nie jest to dla mnie kryterium szacunku. Bo zwyczajnie nie piszę do tych, do których go nie mam :).
I dwa: nigdy nie lubiłam, jak mi się „paniowało”. Ale pierwszy raz paniowo poczułam się, jak 17letni sąsiad powiedział mi „dzień dobry” z własnej woli …
A od jakiego wieku nie będziecie się czuli postarzani formą panowatości, paniowatości i indykacją, że pomiędzy Wami a nastoletnią młodzieżą jest już słuszna bariera wiekowo-statusowa? Oczywiście ja mogę mowić do każdego nawet ‚psie’, jeśli taka będzie jego wola i preferencja, jednak tendencja odżegnywania się od ‚postarzających’ tytułów w okolicach trzydziestki kojarzy mi się z Kubą Wojewódzkim, czterdziestoośmioletnim głosem polskiej młodzieży, etc.
Czasami bariera, o której piszesz jest potrzeba (np. w szkole – polskiej, nie mówimy o USA), ale chęć mówienia większości po imieniu, wynika z mojego charakteru, cech osobowości, sposobu bycia, niespinania pośladków, itp. Jeśli czuję się dobrze, swobodnie w czyimś towarzystwie, kogoś lubię – mogę mu mówić per ty.
„Nie jestem Panem”
Bardzo dobrze pamiętam, kiedy mnie tak znieważono.
Kiedyś mój sąsiad złamał nogę i na drugi dzień poszedłem na jego stypę, odbywała się ona w blasku morza i przy szumie księżyca, czy jakoś tak.
Tak więc stałem w kolejce po darmowe jedzenie, wiadomo była wojna okupacja, trzeba było sobie jakoś radzić. Więc tak stoję i jakaś bardzo stara kobieta w wieku 30 lat, mówi do mnie: Panie, nie pchaj się tak, bo zgnieciesz mi moje klopsiki.
„piętnastolatek klepie w tyłek i zwraca się do mnie per laska”
Pewnie brał nauki, od mistrzów podrywu. Czyli od budowlańców.
Budowlańcy molestują wyłącznie oralnie, bo do klepania musieliby zeskoczyć z rusztowań, a mój tyłek nie jest aż tak wartościowy, żeby opłacało się cenne minuty z dniówki tracić.
Tomku, bardzo fajny z ciebie facet.
JA piszę Ty, Wy, My, Cię wielką literą bo mi się podoba. Zaznacza że zwracam się do tej osoby, nie traktuję tego jak okazywanie szacunku, raczej jako podkreślenie tego co chcę przekazać. „JA” zawsze piszę wielkimi bo to podkreśla MNIE.
W jezyku finskim slowa Pan/Pani jako takie, nie wystepuja. Nie ma tez czegos takiego jak ”przechodzenie na ty”. Przedstawiasz sie imieniem i tak kazdy bedzie sie do ciebie zwracal, wliczajac w to szefa czy podwladnych. Przyznam, ze na poczatku nie moglam sie przyzwyczaic, za to teraz nie wyobrazam juz sobie bycia ”Pania” dla kogokolwiek 😉 Przyczyna sytuacji jest prosta, w Finlandii nie bylo szlachty (nie liczac Szwedow) i utarlo sie, ze ludzie sa sobie rowni. My mielismy Panow i Chlopow (wlasnie, Chlop czy chlop ;)? Chlopi wygineli, zostalo tylko wielkie Panstwo 😉
łapka za ciekawostkę:)
Kocham cię za tego posta Tomku;) Moim marzeniem jest żeby w kontaktach biznesowych każdy tak do tego podchodził.
czuję się staro, gdy ktoś zwraca się do mnie per pani. nigdy nie będę pani.
A ja nie znoszę, kiedy ktoś obcy, np. w sklepie, czy na ulicy zwraca się do mnie per „ty”. Jest to nieprzyjemne uczucie, prawie jak policzek albo kubeł zimnej wody:) Nie wiem, czy jest to akurat kwestia przerośniętego ego:), ale zawsze odbieram to w ten sposób i od razu wszelka sympatia do rozmówcy mnie opuszcza!
No wlasnie ja mam tak samo!:) Na codzien zyje w Niemczech, gdzie tutaj tak duzo nie mowi sie per Pani/Pan, szczegolnie jak rozmowcy sa w podobnym wieku. I za kazdym razem strasznie mnie to wkurza, jak pani zza lady albo kelnerka mowi do mnie „chcesz, masz, mozesz”. Potem w domu zawsze musi moj facet moich zali wysluchiwac, kto tym razem do mnie „ty” powiedzial;)
Tomku, czytasz mi w myślach. Oprócz, że to nieznośne, to strasznie postarza. Ja nawet moim uczniom z klasy maturalnej, a mam 24 lata, powiedziałam, ze mają do mnie mówić po imieniu, a jeśli kiedykolwiek będę chciała, żeby do mnie mówić per Pani, to znaczy, że jestem stara i czas mnie zakopać. Pozdrawiam gorąco.
Kurcze, co ja najlepszego napisałam… Oczywiście – oprócz tego, że to nieznośne…
Bo na pana/panią.. czeba mieć wygląd i pieniądze 🙂
kominek przemowil i znow ma racje.
Kominku kochany! Uwielbiam twoje teksty. Kiedyś, (kiedy bloga zaczęłam pisać) syn podesłał mi linka do twojej polemiki o kisielach czy budyniach (już nie pamiętam) z dopiskiem: czytaj, ucz się a może coś z ciebie będzie, chociaż wątpię, bo za późno. No to czytałam, czytałam, bawiłam się, zgadzałam lub nie, ale nigdy nie odważyłam się odezwać. Sercem jestem z tobą, duszą też, tylko ciało jakieś „szanowne” niestety… No cóż, pół wieku już jakiś czas temu mi strzeliło.
Ale dlaczego przełamałam się i skrobię. We wczesnych latach siedemdziesiątych, będąc w Kijowie, byłam świadkiem rozmowy mojej mamy z ekspedientką w sklepie. Mama zwróciła się z jakimś pytaniem: proszę panią czy… coś tam. Na to pytana popatrzyła na nią z dezaprobatą i oświadczyła „a u nas panow niet”. Nieskonfundowana ma rodzicielka odparła „a u nas wsie pany” i wyszła ze sklepu ciągnąc mnie za sobą. No i co, sięgnęliśmy chyba ich poziomu… Oczywiście nie optuję za panowaniem, bo sama tego nie znoszę. Ale wam zazdroszczę, a sobie współczuję, że internet i to wszystko, co fajne wokół niego, tak późno wymyślili…
Twoja, Tomku, chyba najwcześniej urodzona fanka!
Borze, muszę cię jakoś tu pielęgnować. Przydzielę ci osobistą iwonkę do ochrony.
Jakoś mi to nie współgra z tym:
„Jakiś totalny baran od marketingu wymyślił, że to się klientom podoba. Tak, z pewnością podoba mi się jak ktoś odczytuje moje imię z karty i już czuje się moim kolegą. Lubię ich gasić zwracając uwagę, że po imieniu zwracają się do mnie wyłącznie ludzie, których lubię albo atrakcyjne kobiety.”
Nareszcie ktoś to zauważył
„Ok, może nie zawsze będę miał na to ochotę, może stworzenie pewnej bariery uznam za konieczne.”
Zanim wytkniesz niekonsekwencję, czytaj dokładniej 🙂
Wołanie „Tomek!” na blogu czy spotkaniu a wołanie „T-ooo-mek!” zza lady czy w warzywniaku to dwie różne rzeczy.
Peace!
Proponuję cytowanie w całości, a nie wybiórczo.
„Pisząc do mnie, spodziewaj się, że przejdę z Tobą od razu na „TY”. Ok, może nie zawsze będę miał na to ochotę, może stworzenie pewnej bariery uznam za konieczne. Ale weź wtedy kopnij mnie i przypomnij, że też masz imię.”
Ja nie mogę Tomek to u ciebie zawsze tak wielu komentujących że aż trudno się wbić w tłum. Sam nie lubię jak mi ktoś Panuje. Mam młodsze dzieciaki swoich kuzynów i zawsze wolę z nimi rozmawiać po imieniu. Je też uczę że nie jestem dla nich żadnym wujem tylko Kamil i tak niech do mnie mówią. Jest większa swoboda, naturalność. Tak powinno być i basta.
Mnie wkurza korespondencja na uniwersytecie… Pan magister (maksymalnie 3 lata starszy ode mnie) wymaga (WYMAGA!), by zwracać się do niego w mailach „Szanowny Panie Magistrze…”, a kończyć mail formułą („z wyrazami szacunku”). Szanowny Pan Magister ostrzegł również swoich studentów, że na maila rozpoczynające się od „witam” lub kończące się na „pozdrawia” od razu ignoruje. No ale mu wolno, bo w końcu już jest MAGISTREM. Piękna tradycja, nie ma co.
Ooo tak…Kominku, myślę dokładnie to samo.Ale bardziej nie lubię osób, przy których nie można swobodnie kichnąć albo zjeść, bo zaraz wyskakują z tym swoim na zdrowie/smacznego.
Nienawidzę sztucznej kurtuazji.
Pracuję w firmie w rodzinnym małym mieście, najbardziej nie lubię jak jedna ze sprzątaczek (dawna sąsiadka rodziców) mówi: dzień dobry panie Kubusiu!
No poprostu szlag mnie trafia…
To wynika z historii. Rosjanie maniakalnie nienawidzą polskiego słowa „pan”. Dlatego my „panujemy” sobie na złość Rosjanom. U młodszego pokolenia pewnie już nie ma to takiego znaczenia.
To jak oni do siebie mówią w łóżku?:) Też przez „wy”? Muszę jakieś materiały poglądowe znaleźć
W łóżku to już mówią Władimir i Natasza chyba że jak jest pierwszy raz to wy. W każdym razie nie mówią sobie na „pan”. W niektórych regionach zwracają się do nieznajomych „mużczyna” albo „żenszczyna” czyli „mężczyzna” „kobieta”. Wyobraźmy sobie u nas jedziemy na wsi i pytamy panią pod sklepem „Kobieto! Którędy na Ostrołękę?” Chyba byśmy dostali laską w lakier samochodowy.
Oprócz Polski na „Pan” i „Pani” zwracają się ludzie do siebie na Zachodniej Ukrainie czyli Lwów i okolice. To pewnie z kolei spadek po II RP. A Kijów i dalej na wschód to już „Wy”. No i w Niemczech „Herr Muller”.
W Rosji jest popularne też „otczestwo” czyli imię ojca. Np. Władimirze Władimirowiczu. To samo na Islandii, a nawet jeszcze bardziej tam nie ma nazwisk tylko nazwiskiem jest imię ojca. Np. gdyby Jarosław Kaczyński był Islandczykiem to nazywałby się Jarosław Rajmundowski. A Marta Kaczyńska nazywałaby się Marta Lechowska.
Co ciekawe w Czechach jest popularna forma „Ing” czyli inżynier przed nazwiskiem np. na domofonie czy tabliczce na drzwiach. Sam w Pragie widziałem . Muszą pewnie ich tam nieźle szanować.
Ale we Lwowie to już tylko starsi ludzie tak mówią.I to raczej nie tyle spadek po II RP co po prostu taka forma istnieje w ukraińskim, tylko już rzadko jest używana. Rosjanie to jeszcze nagminnie się zwracają do personelu sklepowego nawet nie „kobieto”, a „dziewczynko” – diewuszka. Na Ukrainie mają na to urocze słowo „diwka” i fajne sytuacje wyglądają, jak Ukraińcy komplementują nieobeznane z tym językiem Polki.
Nie no, chodziło mi o takie łóżkowe „pan”, o którym wspomniał Kominek w tekście:)Domyślam się, że tak normalnie to nie mówią do siebie: Nataszo, uklęknijcie:)
a to nie wiem bo ja nie czytam tekstów Kominka tylko komentarze
Natomiast ciekawe jest że np. do pielęgniarki mówimy „pani Aniu” czy „pani Iwonko” a do lekarza który nie jest nawet magistrem w odróżnieniu od pielęgniarki nikt nie powie „panie Zbysiu”.
Jak lekarz może nie być nawet magistrem??? To chyba znachor jakiś.
lekarz nie jest magistrem, to są studia zawodowe. Felczerów jest już bardzo mało. Fakt że są tacy lekarze z dyplomami którzy są gorsi od felczerów ale to OT
A mi imię Tomek kojarzy się bardzo mile i przyjemnie…
Jest środowisko, w którym od zawsze wszyscy byli po imieniu – żeglarze. Przepraszam: było, bo nie wiem, jak jest teraz wśród nowo-żeglarzy.
Ale was wszystkich „anty-panów” chyba pogięło. W Polsce pisanie (a jeszcze bardziej mówienie) do ludzi per ty grozi śmiercią lub kalectwem.
że zwroty „ci”, „ciebie”, „ty”, „tobie” piszę zwykle z małej litery
to nie są zwroty, to zaimki.
Kiedyś też tak było w górach, że powyżej 2000 m ( z wyjątkiem Kasprowego) mówiło się na ty nawet starym dziadkom. A teraz to nie wiem dawno w górach nie byłem waga nie pozwala
tak, i witało się każdego z (wtedy jeszcze mało licznych) turystów… 😉
Może i pisanie tradycyjnych zwrotów grzecznościowych wielką literą nie jest zbytnio istotne, ale jak sama nazwa wskazuje są to zwroty grzecznościowe, więc kultura osobista każdego z nas powinna skłaniać nas do okazania jakiegokolwiek szacunku do osoby z którą korespondujemy.. okazywanie szacunku na czatach, komunikatorach jest nieco ograniczone więc okażmy go chociaż w ten sposób. Wcale nie uważam, że ludzie którzy tego wymagają są prości i ubodzy intelektualnie. Ubogim człowiekiem jesteś Ty, widocznie polonistka w szkole podstawowej nie nauczyła Cie podstawowych zasad kultury. Tak, kultura osobista ukrywa się wszędzie, nawet w takich szczegółach, mogłoby się wydawać, jak własnie pisanie ‚ci, tobie’ itp. z małej litery. Wg mnie zawsze człowiekowi jest milej jak ktoś się stosuje do tej reguły i zwraca się do nas z wielkiej litery. Może błahostka ale jak wiemy szczegóły budują całość 🙂 dlatego Tobie współczuje ale życzę powodzenia i jednocześnie skłaniam do przemyśleń. Pozdrawiam.
Oj Tomek, Tomek. W niemieckim tylko proste i mało inteligentne rzeczowniki pisze się z dużej litery. Te bardziej skomplikowane i głupie pisze się z małej.
Jak coś Ci się nie podoba, albo tego nie lubisz robić, to tego po prostu nie stosuj lub nie rób. Nikt Cię do tego nie zmusza a Ty robisz z siebie bohatera, że nie będziesz stosował zasad pisowni (>>Mamo ! Od dzisiaj nie jem tej pieprzonej pomidorówki i piszę wszystko z małej litery !<<. Proponuję abyś w następnym kroku zrezygnował z "rz" na rzecz "ż" i z "ch" na rzecz "h" (no po cholerę marnować jedną literę i tyle miejsca). Wywieś wielki banner na blogu radośnie informujący o tym postanowieniu.
Poczytaj sobie chłopie o Indianach i ich stosunku do starszych i z czego on wynika. Może Ci się to skojarzy z czymś a może nie – to już sprawa Twojej inteligencji.
Załączam różne wyrazy.
Grzesiek.
u nas w lubelskiem to się zawsze mówiło, że Panów to wyrżneli bolszewicy.
Pierwszy raz trafiłam na tego bloga…Ale widzę że jest on dość popularny… Wrócę za kilka dni, bo podoba mi się że kminek pisze dość nie stereotypowo:) pozdrawiam
Nie czepiam się literówek bo to głupota,ale…kminek…leże..;)))
Wiem, zauważyłam to później i też się śmiałam sama z siebie he he:)
Kiedy się posiada dziecko, Paniowanie i Panowanie staje się rzeczą całkiem zwyczajną. Ono do osoby która się nim opiekuje w żłobku, przedszkolu, szkole itd mówi Proszę Pani, Proszę Pana. W takiej sytuacji ciężko wyskoczyć na Ty do „Pani Marioli”. Ale przyznaję, że skoro dzielisz się z nami swoim bulwersowaniem się z tak błahych powodów, to relacja jest już na tyle intymna, że pisanie o Tobie Pan brzmi śmiesznie.