Bijcie dzieci. Wyjdzie im to na dobre.
Rozbawiły mnie dzisiaj teksty, które pojawiły się w polskiej i zagranicznej prasie. Otóż pewna matka cholera wie skąd postanowiła ukarać swoją córkę przejmując jej konto na Facebooku i pisząc na nim jakieś tam głupie teksty. Skandal nie z tej ziemi. Media krzyczą, że to przegięcie pały. Jeszcze trochę, a wsadzą matkę do więzienia, bo córce Facebunia zabrała. W którą stronę ten świat zmierza?
Jeszcze 15 lat temu w przeciętnej szkole podstawowej można było oberwać po łapach linijką. 20 razy. Za złe stopnie dostać lanie. Pasem też. I to nie tylko w domu. Do dziś pamiętam, jak kumple obrywali na naszych oczach. Jeszcze 15 lat temu za złe stopnie rodzice zabierali komputer (czasami tylko monitor), miałem zakaz wychodzenia z domu. Całe dnie musiałem udawać, że się uczę.
I to było dobre. Gdyby nie stosowano na mnie kar, to ja bym wyrósł na jeszcze większego idiotę niż jestem teraz. Gdyby nie kary, to byłoby bardzo źle ze mną. Kary są złe. Ale są dobre.
Dlatego też jestem za karami cielesnymi. Pisałem o tym kiedyś w Kocham. Biję. :
Przeciwnicy kar cielesnych twierdzą, że lanie pociech nie jest metodą wychowawczą, tylko oznaką słabości. To bzdura. Gdybym ja nie był bity, to do dziś nie rozumiałbym, że się nie zabija, nie kradnie i nie daje bzykać listonoszom w zamian za cukierki. Bicie nie jest metodą wychowawczą, ale pomagało w karaniu za czyny, których szkodliwości dziecko nie jest w stanie pojąć. To co ma być teraz? Rozmowa z dzieckiem?
A przepraszam – jak ma z dzieckiem rozmawiać matka, która jest głupia jak but, a jej największym życiowym
sukcesem było ukończenie podstawówki? Jak ma rozmawiać z dzieckiem ojciec, który w życiu nie przeczytał żadnej książki, nie potrafi budować zdań złożonych, a jego zainteresowania nie wykraczają poza fotel, z którego ogląda mecze piłki nożnej?
Wystarczy rozejrzeć się i zobaczyć ile dzieci ma nadwagę. Przeciętna rodzina nie radzi sobie z dzieckiem już na etapie zdrowego żywienia!
A dziś dochodzimy do absurdalnej sytuacji, w której robi się aferę, bo jakaś matka przejęła konto na Facebooku. Zobaczycie, za 15 lat będą odbierali dzieci wyrodnym rodzicom, którzy raz krzywo spojrzą na swoją pociechę. Lubię czasy, w których przyszło mi żyć, ale jakoś nie mogę się przyzwyczaić do tego, że wszystko robi się takie humanitarne, grzeczne, politycznie poprawne.
popieram , lejmy dzieci byle z umiarem 🙂 mnie zdazyło sie oberwac pasem i trzepaczką tez co ciekawe nie złamało mi to zycia a z perspektywy czasu uwazam ze wyprostowało mi to kilka sciezek w zyciu .
Ten dźwięk który tata wydawał pasem gdy do mnie szedł za rzucanie kamieniami. Trauma, ale za to dziś jestem grzeczny.
No jakoś nie wiem, jaką dobrą naukę można wyciągnąć z kary, która polega na tym, że mamusia wypisuje jakieś, z założenia poniżające, pierdoły na moim profilu na facebooku.
Kara powinna być skuteczna i dotkliwa (nie koniecznie musi chodzić o uszczerbek na zdrowiu) i matka trafiła w czuły punkt córki, wiedziała co jest dla niej ważne i myślę, że dziewczyna odebrała to jako karę. Może wyciągnie z tego jakieś wnioski, w najgorszym wypadku zapamięta na całe życie, żeby wylogowywać się z kont na fb i nie zapamiętywać hasła w komputerze 😉
Ja wiele razy dostałam lanie, o dziwo od mamy a nie taty. Darze rodziców ogromnym szacunkiem i miłością i są mi najbliższymi osobami na świecie. Dlatego sadzę, że wychowywanie dzieci z karami cielesnymi nie zawsze jest złe. Ale poza biciem trzeba też kochać. No i karać tak za rzeczy faktycznie złe a nie za każdą drobnostkę.
Ale ja się zastanawiałam jaką DOBRĄ naukę można z tego wyciągnąć. 🙂
nie zdradzaj hasła do face’a matce 😉
no właśnie chyba tylko taka;)
Jako osoba pracująca z dziećmi, które są bite przez rodziców, niestety zupełnie się z tym tekstem nie mogę zgodzić.
jest różnica między biciem w celu ukarania, a laniem po pijaku
Droga Moniko, jeżeli dzieci są bite – to jest to czynność powtarzająca się, patologiczna..
Nikt tutaj nie mówi o napieprzaniu w dziecko jak w dywan, bo każdy rodzic powinien własne dziecko kochać, i dbać by krzywda mu się nie stała, a nie ją wyrządzać – ale w ‚dzisiejszych czasach’ dziecko gubi autorytet rodziców, a wskazanie go poprzez zaczerwienienie na tyłku uważam za dozwolony próg.
To jeszcze dziecko, nie odpowiada za swoje czyny, a i pewnych kwestii nie zrozumie za pomocą słów..
Wszelakie interpretacje dozwolone 😉
A gdzie ja napisałam o laniu po pijaku? Gdzie napisałam o napieprzaniu w dziecko jak w dywan? To samo tyczy się pojedynczych przypadków.
dlaczego nie należy karać dzieci biciem? dlaczego nie zgadzasz się z tekstem?
sama byłam bita tak, że równo puchło i nie miało to wpływu na mój stan psychiczny.
Bić nie można ale rozwodzić się już każdy by chciał choć właśnie to łamie dzieci na całe życie.
Bite dzieci stają się bijącymi rodzicami. Bite dzieci (nie katowane, ale bite) usprawiedliwiają „oprawcę” – rodzica – „byłem bity, bo mi się należało, byłem bity i wyszło mi to na dobre”. Bicie nie jest dobre.
Zgadzam się. Zostałam uderzona raz (klasyczny klaps), bo zrobiłam coś naprawdę głupiego i zagrażającego mojemu bezpieczeństwu. I zapamiętałam na zawsze, żeby nie powtarzać tego błędu.
Słuchanie kłótni rodziców i udawanie, że wcale się o tym nie wie jest dużo gorsze dla małych ludzi, którzy nie ogarniają jeszcze o co chodzi.
Niestety, ale ludzie są coraz mniej odporni na wszystko. Gdy patrze na wychowanie mojego rodzeństwa, jakies 14 lat młodszego, po prostu nie dowierzam w zmianę moich rodziców. Ja często dostawałem od matki w dupsko ale zawsze były to klapsy za jakiś wybryk, ojciec zawsze ze mną rozmawiał jeśli zrobiłem coś źle i wydaje mi się to to jest dobre wychowanie, teraz patrzę na moich rodziców to to po prostu jest sielanka dla maluchów robią co chcą a gdy czegoś nie dostaną jest jeden wielki płacz, więc wydaje mi się ze jednak potrzebny jest od czasu do czasu ten klaps i poważna rozmowa z dzieckiem.
Czyli sugeruje pani, że dziecko, któremu dano klapsa za pyskowanie, ma zrytą przez to psychikę do końca życia i potrzebuje intensywnej terapii? Bo o takim biciu była mowa w tekście.
Ale nikt nie mówi o biciu „do nieprzytomności” choć nie raz słyszałam „bić i patrzeć czy równo puchnie”. Jakoś żyję i mam się dobrze. Moim zdaniem zostałam wychowana.
Poza tym zostało udowodnione, że dzieci karcone przez rodziców w sposób cielesny są bardziej im oddane, czują się bardziej przywiązane i nie ma wtedy problemu z oddawaniem rodzica do domu starców czy innych patologi w tę stronę. Natomiast dzieci wychowywane „bezstresowo” częściej mają patologiczne zapędy w stosunku do swoich rodziców.
Jest jeszcze cały wachlarz różnych rozwiązań pomiędzy biciem dziecka, a „bezstresowym wychowywaniem”.
Dokładnie!
Chyba znowu fakt a la amerykańscy naukowcy dowiedli…
Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że mój ojciec mówił dokładnie to samo co ty. Ma w sumie 5 dzieci, 4 go nie chce znać, a to jedno co się ostało ma 17 lat i kontakt (wymuszony, ale jednak) musi być, bo jeszcze mieszka z rodzicami. Także- nie ma reguły.
Zgadzam się, a reszta komentarzy pod tym postem jest dowodem na autorytet Kominka 🙂
Ludzie robią się coraz bardziej tępi. Wystarczy nawet spojrzeć na tegoroczny „egzamin gimnazjalny”. Proste zadanie z doniczkami, a gimbusy obruszone, bo nie potrafiły poprawnie zrobić i och, i ach, jakie trudne. Za 15 lat w szkołach będą kształcić na tyle, żeby potrafili kopać rowy.
Co niektorzy rodzicie to powinni zabrac sie za fejsbookowe, pol nagie galerie swoich 12-15 letnich coreczek.
@Monika Kamińska być bitym przez rodziców, a dostać wychowawczego klapsa (albo 3 szybkie) to jest różnica. Nie zapominajmy o tym.
Ja nie do końca widzę różnicę. Raz w życiu dostałam 1(słownie:jednego) klapsa od mojego taty. Za to, że na prawdę porządnie nawywijałam i odchodzili od zmysłów i nie wiedzieli gdzie jestem i czy w ogóle żyję. Zapamiętałam go raz na zawsze dobrze i później wystarczyła ze mną rozmowa a w ekstremalnych wypadkach „bo tata Ci wleje”. I wyrosłam na ludzi. Nie trzeba bić dzieci, żeby z nich wyrósł normalny człowiek.
Ale o to chyba chodzi, tak? Była w pamięci scena klapsa, był „bat”, więc od razu wiadomo czego nie robić. Wystarczy raz, niekoniecznie mocno, a nauczka jest.
Wiesz,
bardziej zostało w pamięci to jak moi rodzice byli bezsilni i przerażeni. Klaps, był jakąś pochodną tego wszystkiego. Zresztą dokładnie pamiętam całą sytuację chociaż miałam chyba 5 lat wtedy. Pamiętam strach o mnie i łzy w oczach ojca. I że rodzicom się krzywdy nie robi.
Ten klaps był po prostu upustem emocji moich rodziców, złych emocji i bezradności i sami to przyznali jak już byłam na tyle „rozumna”.
W ogóle to jest cholernie ciężki temat, bo często się widuje rozwydrzone dzieciaki, którym nawet i bicie by nie pomogło raczej.
Ale ja jestem na nie, raczej zdecydowanie na nie.
Po prostu nie lubię wykorzystywania swojej przewagi nad słabszym od siebie.
Właśnie przez tak wielu obśmiewane zdanie mówiące o tym, że” klaps jest oznaką słabości rodzica” jest 100% prawdą!! Również pracuje z dziećmi i są zdecydowanie lepsze metody wychowawcze od klapsów. Wymierzając klapsa dziecku rodzic daje upust własnym emocją, ukazuje również swoją bezradność.
Fakt, w obecnych czasach coraz ciężej wychować dziecko na prawego człowieka, ale nie dlatego, jak pisze Kominek, że ” wszystko robi się grzeczne i humanitarne”, trzeba by zacząć od tego by rodzice więcej czasu poświęcali swoim pociechą. Teraz liczy się tylko komputer, gry pełne przemocy, a gdzie w tym wszystkim czas na wspólne czytanie bajek, gry planszowe, kreatywne zabawy WRAZ z rodzicem, nie obok niego?!
Ja się wychowałam na pełnych przemocy Czarodziejkach z Księżyca, moim idolem był H-men, a co do gier- na podwórku była taka przemoc, że COD wymięka (standardowy sposób znęcania wymyślony przez kolegów z sąsiedztwa- obsmarowanie czterolatki psią kupą, bo nie chciała oddać zabawek). Więc klaps od mamy nie był wielkim nieszczęściem. Raczej upokorzeniem, gdy oberwało się przy siostrze/babci/kuzynkach/koleżankach. I mimo tego, że dostałam czasem klapsa, rodzice czytali mi bajki, grali w planszówki i wymyślali zabawy. Więc moim zdaniem klaps jest milion razy zdrowszy dla dziecka, niż brak zainteresowania i nie należy stawiać znaku równości między nim a patologią.
PS. On pracuje, ale ja „pracuję” , daję upust „emocjom”, a jedną emocją to sobie może grać Kirsten, zaś „pociechom” poświęca się czas, żeby były pociechą na starość.
Ban na fejsbuka to dzisiaj kara najstraszniejsza ze strasznych. Doczekałam pięknych czasów 🙂
Kiedyś chyba byłam genialnym dzieckiem, bo nie sprawiałam rodzicom żadnych problemów wychowawczych. Nigdy nie musieli mnie w żaden sposób karać, nawet bić. No, raz zabrali mi telefon za zbyt wysoki rachunek ;). W sumie wierzę raczej w to, że moi rodzice byli bardzo nieźli w wychowywaniu naszej piątki, niż w swój geniusz. I mam to szczęście, że mogę powiedzieć, że wyszłam na ludzi bez bicia.
Przy tym zdaje sobie sprawę, że niektóre dzieci ciężko zreformować inaczej, niż klapsem, ale nie wyobrażam sobie w moim domu pasów do bicia i innych narzędzi tortur poza tymi ukrytymi pod łóżkiem…
miałam się rozpisać, ale mieszane zdania mi się plątały po klawiaturze…. więc napiszę tyle KAŻDY zna a przynajmniej POWINIEN ZNAĆ SWOJE DZIECKO na tyle ŻEBY WIEDZIEĆ JAKIE METODY NA NIE DZIAŁAJĄ i co pomoże zrozumieć, że zrobiło/postąpiło źle.
Dziesiątki pokoleń wychowały się z karami fizycznymi, nie wiem jak trzeba być aroganckim, żeby uważać wymysły kilku ostatnich lat za lepsze od tego jak to się działo od wieków.
Owszem, może wychowanie bez bicia jest lepsze. Problem w tym, że trzeba to umieć robić, bo zamiast wychowania zaczyna się pozwalać na wszystko.
„nie wiem jak trzeba być aroganckim, żeby uważać wymysły kilku ostatnich lat za lepsze od tego jak to się działo od wieków.”
W każdej dziedzinie jesteś taki światły?
Co za genialny argument- kiedyś tak było to teraz też jest dobre. Zapomniałeś o tym, że świat się rozwija i coraz więcej rzeczy jest badanych. Kiedyś jadłeś papki, teraz też Ci byłoby to dobre?
oczywiście że w każdej, jestem zdania, że najpierw trzeba zrozumieć dlaczego coś się dzieje, dlaczego świat jest jaki jest zanim zacznie się go wywracać do góry nogami.
@Daria Marzyńska-nie dość, że mnie obrażasz, to przekręcasz moje słowa.
Kiedyś jadłem papki, i dziś wolno mi jeść papki, i nic ci do tego, czy chcę sobie zjeść schabowego, czy papkę. A już na pewno nie ma prawa banda idiotów mi mówić, że skoro mam 30 lat to mi nie wolno zjeść kaszy manny z sokiem wiśniowym. I ta sama banda idiotów nie może mi mówić, że nie wolno mi wychowywać dziecka jak mam ochotę.
Jeśli uważasz, że wychowasz swoje dziecko niczym niania z TVN-proszę bardzo, ale nie broń mi swojego dziecka uczyć, że nie jest pępkiem świata, i życie może mu czasem dać klapsa zamiast tłumaczyć skomplikowanymi metodami, że postępuje niewłaściwie.
Wybacz, ale od obrażania jestem daleka. Po prostu do mnie argument, że coś się robiło od wieków nie przemawia. Kompletnie. Jak ktoś niżej napisał kiedyś się robiło w krzaki zamiast w wc, albo kiedyś normą było, że za kradzież się ucinało palec lub rękę. To że coś kiedyś było dobre nie znaczy, że jest teraz.
Dla mnie bicie dziecka, jest tym samym czym jest dla mnie bicie kobiety. W ogóle przemoc i agresja to jedne z najgorszych zachowań.
I nic tego nie tłumaczy.
żyjemy w innych światach chyba… rozejrzyj się: przemoc i agresja otaczają nas wokół. Wojsko, policja też są niepotrzebne nie? Wystarczą zastępy psychologów…
I dobrze, że ucinano palec, przynajmniej się złodziej 2razy zastanowił. A iść za potrzebę za stodołę dziś też się można.
Chcesz ludzi zamykać za wszystko co ci się nie podoba?
Dla mnie gorsze od bicia jest trzymanie dziecka pod kloszem, ale chcesz to rób ze swojego fajtłapę, od mojego trzymajcie się plis z daleka.
Rzeczywiście żyjemy w innych światach.
I nikogo nie chcę zamykać, ja chcę żeby moje dziecko miało we mnie opokę i poczucie bezpieczeństwa. A bicie narusza to poczucie bezpieczeństwa.
również nie wiem jak trzeba być aroganckim żeby używać WC zamiast robić w krzaki jak się to robiło od wieków
Idąc Twoim tropem myślenia, wciąż nie mielibysmy takiego wynalazku jak koło. Takie kierunki jak choćby psychologia rozwojowa czy wychowawcza to bardzo młode dziedziny, w których 10 lat to ogromna przepaść wiedzy i badań.
Nigdy mnie rodzice nie uderzyli i jakoś nie rzucam ludziom kamieniami w okna czy nie okradam staruszek.
Oczywiście wypisywanie poniżających (z założenia) bzdur na profilu fb dziecka jest tylko i wyłącznie informacją o braku dojrzałości matki, przecież zachowała się jakby sama miała 15lat.
Jestem bardzo przeciwna biciu dzieci, jest dużo innych możliwości, żeby dziecko wychować, natomiast stosowanie kar, zakazów, szlabanów – jest niezbędne, oczywiście kiedy dziecko rozumie za co je dostało. Inaczej mamy w domu rozpieszczonego bachorka.
Mam dwoje małych dzieci, i uważam że kary cielesne są absolutnie bez sensu. Nie jestem po psychologii i umiem budować zdania podrzędnie złożone więc wypowiadam się tylko za siebie. Może dla kogoś to jest opcja. Dla mnie coś niewyobrażalnego jak można wykorzystać własną przewagę siłową i skrzywdzić dziecko. IMHO to nie jest metoda wychowawcza. Ja w domu pasem dostawałam i bardzo źle to wspominam i jestem przekonana że nie to pozwoliło mi wyrosnąć na ludzi. Ale poświęcony mi czas (duużo czasu), zrozumienie i wsparcie. I aureoli nie mam, szlag mnie często trafia bo dziecko to czy tamto, ale panuje nad sobą i szukam innych rozwiązań. Naprawdę takie są, tylko nie na skróty.
Otóż właśnie. Wszyscy mówią „ja byłem bity i popatrz, wyszedłem na ludzi”, ale rzadko kto się zastanowi i dopuści do siebie myśl, że może wyrósł na kogoś wartościowego POMIMO tego, że był bity.
I nikt się nie zastanawia nad tym na jakiego człowieka by wyrósł gdyby nie był bity. Może na jeszcze lepszego?
Nie jesteś po psychologii.Nie masz prawa głosu.Wyjdź!
nic bardziej nie zraża do własnych rodziców niż oberwanie po pysku lub co gorzej pasem:) a jesli rodzic glupi i bez szkoly to i tak dziecka dobrze nie wychodza. co innego klaps w dupę i co innego bardziej doslowne kary cielesne. z przyjemnoscia czytalam twoje teksty, ten mnie natomiast zajebiscie rozczarowal ;p pozdrawiam
Ciężko, jest zabrać głos w takiej sprawie. Jedni mówią, że karanie jest dobre a inni uważają to za coś niedopuszczalnego. Ja jestem, z osób które są pośrodku nie każdemu i nie zawszę, się należy.
Ciężko?Nie zabieraj,proste.
A ja uważam, że pokazanie dziecku ze zrobiło źle przez danie klapsa w tyłek jest dobra metodą, bo juz bedzie wiedziało że to złe i nie zrobi tego samego po raz kolejny.. A to co przedstawił nam dziś Kominek jest śmieszne i żałosne i żal mi ludzi którzy wybieraja takie metody wychowawcze..
Jak ktoś był bity to mówi, że mu to wyszło na dobre. Ja nie byłam bita i na pewno nie wyszło mi to na złe. Nie wyobrażam sobie mieć normalnych kontaktów z rodzicami, którzy wcześniej mnie prali. Z nikim, kto by mnie bił nie chciałabym mieć nic wspólnego. Poza tym nie bije się słabszych.
przypomina mi się przypadek tommy’ego jordana, który ‚zastrzelił’ laptopa swojej córki i umieścił o tym film na jej wallu – wciąż do obejrzenia: http://www.youtube.com/watch?v=kl1ujzRidmU&feature=youtu.be
ja tam nie raz dostałam, a żyję i nie chowam urazy – nie wiem, co to się teraz porobiło, ale w złym kierunku to wszystko idzie – ludzie mają coraz mnie do powiedzenia w swojej sprawie, niedługo wszystko będzie odgórnie kontrolowane i regulowane.
Ludzie ogarnijcie się „bicie” dziecka a danie klapasa to wielka różnica !
A gdzie jest granica? Kiedy klaps a kiedy bicie?
Bicie i klaps to to samo gościu.
wlasnie tak samo mysle. Pytanie skierowane jest do Ewelina K
Czyli bokserzy na ringach dają sobie klapsy. Dobrze wiedzieć.
Gdzie jest granica? Tutaj nie potrzeba żadnej granicy, to zależy od samego dziecka i tego, jak co na nie działa. Nikt raczej nie będzie stał i mierzył siły nacisku dłoni na pośladek.
Nie zapominajmy, że chodzi tu o zwykłą metodę wychowawczą, nikt tu nie rozważa wariantów z fontannami krwi.
Istnieje wiele innych metod wychowawczych, które naprawdę działają. Najważniejsza jest jednak konsekwencja w stosowaniu kar i ich nieuchronność.
Bijąc dziecko bardzo łatwo jest mu złamać psychikę. Charakter dziecka kształtują rodzice, ale jest przecież jakieś trudne do uchwycenia „ja” w każdym z nas, namiastka indywidualności przez którą trudno jest ocenić reakcję dziecka na doznaną krzywdę(bo tym jest dla niego kara fizyczna). To co 15 lat temu było normą, dziś zaczyna być nazywane patologią i jeśli wszyscy naokoło się z tym zgadzają to znaczy, że nią jest(w oczach dziecka).Jest to znak naszych czasów. Z klas 1-3 najbardziej pamiętam jak stałam pod tablicą w szeregu z chłopakami, z wyciągniętymi przed siebie rękoma, a pani R. kilkakrotnie z całej siły waliła linijką po rękach. Z racji tego, że byłam dziewczynką obrywałam mocniej. Rodzicom się wtedy nie skarżyło, bo tylko by poprawili…Czy przyniosło to efekty? Trudno powiedzieć. Jeśli tak to tylko wzmocniło charakter. Jak będę mieć dzieci, mam nadzieję, że będę wystarczająco silna i cierpliwa by ich nigdy nie uderzyć…tez uważam to za słabość, choć kategorycznie nie mogę potępić tego procederu.
Przekonałeś mnie trochę argumentem, że dla większości dzieci byłoby lepiej by rodzice nie mówili za dużo, tylko działali.
W podstawówce, obok połamanego dużego cyrkla, linijki nasza wychowawczyni miała zielony gumowy wąż od pralki frani. Do dzisiaj mam lęk przed smakowaniem jabłek z działki sąsiada, kiedy to z kilogramami jabłek, spóźnieni wróciliśmy do klasy. Niestety nauczycielka nie dała się przekupić zdobytymi jabłkami, za próbę czego była osobna kara.
A poza tym lekka chłosta nie jest zła 😉
Zawsze będę pamiętał jak w zerówce dostałem linijką po łapie za bieganie w zmiennych butach po mokrym trawniku.
Szybko i krotko bom na tel.
Pare lat temu w Norwegii lub Szwecji rodzice mieli rozprawe z powodu… nie zabrania dziecka na rutynowa kontrole do dentysty (sic!). Jest to tam odgornie narzucony nakaz (co juz jest chore), ale rzecz w tym, ze istniala szansa, ze dziecko zostanie z tego powodu odebrane rodzicom. Niewiem jak sie cala sprawa skonvzyla, ale jest to dla mnie wrecz nierealne.
Druga sprawa to słynny viral sprzed kilku miesiecy w ktorym wkurzony tato zostawia corce na fejsbuku video gdzie informuje spokojnie, jak bardzo zawiodl sie na niej z powodu niezbyt milego „listu” ktory zaadresowany byl do jego osoby i spostowany na fb. Rzecz jasna listu mial on nigdy nie przeczytac, ale stalo sie inaczej. Caly filmik jest swietny, ale wisienka na gorze jest kara, ktora wymyslil i wcielil w czyn przed kamera.
Poszukajcie, podrzuce link pozniej.
Swiat staje na glowie i to juz od jakiegos czasu.
Mnie bicie nie wychowało wcale. Dostałam od rodziców tylko 2 czy 3 razy. To niedużo, co nie? Wydawałoby się, że skoro tak mało razy dostałam, to znaczy, że przyłożyli mi za coś bardzo ważnego i powinnam pamiętać tak ważną naukę i „zostać porządnie wychowana”. Nie pamiętam. Za nic w świecie nie mogę sobie sobie przypomnieć, za co dostałam. Za to pamiętam złość – po obu stronach, upokorzenie i żal. Ból fizyczny zniknął bardzo szybko i prawie go nie pamiętam, ale pamiętam gorące łzy złości i to (chwilowe) poczucie czystej nienawiści skierowanej w stronę moich rodziców. Pamiętam też, że zawsze ja też ich karałam później, nie odzywając się do nich po 2-3 miesiące. Byłam naprawdę wytrwałym dzieciakiem w swojej złości. Nauczyło mnie to też większej ostrożności w robieniu niedozwolonych rzeczy, tak żebym nie została zdemaskowana, wiec może mnie to czegoś jednak nauczyło. Jednak chyba to nie było przesłaniem.
Wychowano mnie dobrze, ale nie biciem. Moi rodzice znaleźli później znacznie lepszy sposób na to, aby dać mi do zrozumienia, że zrobiłam źle.
W sumie zgadzam sie z Kominkiem, jednak warto zauważyć, że bicie dzieci w Polsce jest nielegalne. Nawet jako środek wychowawczy:
http://www.tvp.pl/poznan/aktualnosci/klaps-nielegalny/2287929
a namawianie do przestępstwa jest zabronione. 😉
Sam dostałem nie raz i nie dwa. Głównie od ojca, ale zdarzało się i od matki. Ręką, pasem, trzepaczką i pewnie jakimiś innymi przedmiotami też. Wyrosłem na (w miarę) porządnego obywatela.
„Kocham. Biję.”
Ojciec mój kochający Kominek zawsze mi to powtarzał. Bije mnie tu od kilku lat. Co prawda teraz to już nie ma co, ale kiedyś to tak kilka razy na tydzień wymachiwał pięściami, batem jakimś też, i wysyłał do spania z banem zamiast z misiem.
Gdyby nie to, to nie wiedziałabym, że mam sobie nie strzelać motylka na lędźwiach, pomarańczu na głowie, fundować glany, czy puszczać się z facetami bez zarostu.
Moje dzieciństwo było wspaniałe…
A mnie nigdy nie uderzył. Czuję się odrzucona:(
Chlast po tyłeczku!
Mam dwoje dzieci w wieku szkolnym, czasami są nie do zniesienia, moja cierpliwość też nie jest na wysokim poziomie. Byłam bita jako dziecko, ale moich dzieci nie biję, bo bicie mnie nie wychowało i uważam tak jak psycholożki że bicie to oznaka nie dawania sobie rady z wychowaniem. Ktoś wyżej napisał że na dziecko trzeba znaleźć sposób i ja też jestem tego zdania Nie biję ale krzyczę jeśli nie słucha, ostrzegając 1,2,3 jeśli się nie uspokoją to wtedy ja wkraczam z moim piskliwym krzykiem. Mam spisane zasady które obowiązują nie tylko mnie ale i dzieci. Mój syn jest niejadkiem, przecież nie będę go biła że nie je, jeśli nie zje w przeciągu określonego czasu to dostaje dokładkę – działa jak płachta na byka. Szlaban na słodycze albo cały dzień siedzenia w domu też działa. Sprzątanie pokoju, jak nie posprzątacie to wasze rzeczy wylądują w koszu na śmieci. Kiedyś się litowałam i wrzucałam do worka a po jakimś czasie oddawałam, teraz kosz. Jestem za wymagającym wychowaniem aby dziecko wiedziało czego mu wolno a czego nie ale nie za biciem. Bicie to słabość. Kocham nie biję!
spoko, a czym się różni wrzeszczenie od bicia?
Ja miałem ojca pijaka, mi bicie w ogóle nie przeszkadzało, ba wolałem lanie i mieć już spokój.
Przemoc psychiczna zawsze byłą dużo gorsza.
Zawsze daje znać że jeśli się nie uspokoją to będę krzyczeć. One o tym wiedzą i nie „wrzeszczę” z byle powodu. Nie uważam że moja metoda jest cudowna, od 8 lat cały czas uczę się być mamą, i jeszcze dłuuuuuga nauka przede mną. Podaj mi WOJTEKM skuteczną metodę wychowawczą na każde dziecko a na pewno ją wdrożę w życie.
http://www.youtube.com/watch?v=t0dAUd5Kw4Y
Głupi tekst. Znam niewiele Twoich tekstów te które do tej pory czytałem były sensowne. Niestety z tego tekstu głupotą wieje okrutnie. Na wstępie podajesz przykład obrazujący głupotę zarówno tej matki jak i mediów (daje równo po 50%). Ten przykład nie ma nic wspólnego z argumentem na rzecz bicia lub nie bicia dzieci. Później opisujesz jak to fajnie było kiedyś. Fajnie nie było ludzie byli niedoedukowani a ty tę ciemnotę gloryfikujesz. Głupiś i nie wiesz o czym piszesz. Bicie niczego nie daje poza wyładowaniem się dorosłego, rozładowaniem agresji, i całą masą negatywnych rzeczy. Bicie nie. Karanie tak ale z głową.
Poczytaj, pomyśl zanim napiszesz głupie tekst pod publiczkę.
Ja też nie rozumiem jak można gloryfikować bicie dzieci. Mnie bicie nauczyło tylko frustracji, że nie ważne co robisz, nie ważne jak bardzo się starasz, zawsze jest ktoś silniejszy kto może cię sprać. I ta bezsilność, że nic nie mogę zrobić, a oni nie chcą słuchać. Nie chcą usiąść i porozmawiać, nie chcą poznać tego co ja mam do powiedzenia. Fizyczny ból mija, ale czysta nienawiść i bezsilność pozostaje. Ja to pamiętam, reszta gloryfikująca bicie chyba zapomniała jak sami się czuli w tamtym momencie.
Stekacie jak mohery wszyscy jakby Kominek wspominal o patologicznym biciu a tutaj chodzi tylko o klapsa, czy pasa dla wyjatkowo niekumatych czytelnikow ktorych widze sporo przybylo.
Jedno mnie tu bawi, ciągle ktoś powtarza, że są inne skuteczniejsze metody wychowywania dzieciaka, niż złe ale niedobre klapsy, tylko że nikt tutaj przykładu takiej metody nie przytoczył, za to widać już „ewenementy” bezstresowego wychowania ( jakże wszędzie popularyzowanego) 12-14 latek wręcz plujący bluzgami na 50paro letnią kobietę pytającą go czy ustąpi jej miejsca i nie, to nie była patola, torba z Nike, buty chyba też, ogólnie markowe ciuchy, włoski na żelu i jak tu nie żałować że nie można takiego przełożyć przez kolano…?
Ja Ci mogę przytoczyć bardzo fajną metodę. Traktuj dziecko, jak człowieka.
Bardzo lubię ten słowa Pratchetta:
„Jednak są ludzie, którzy nie wierzą, by dzieci były do końca ludźmi. Sądzą, że w stosunku do nich funkcjonowanie zwykłych dobrych manier ulega zawieszeniu.”
łapka 🙂
czym różni się bezstresowe wychowanie od niewychowywania ?
Jestem pod wrażeniem. Sami mistrzowie pedagogiki, sami znawcy. Uwielbiam…
E tam, to jeszcze nic. Pamiętam film na faktach, który opowiadał o rodzinie z Texasu, którzy zostali oskarżeni o molestowanie dzieci, bo zrobili kilka zdjęć. A to jak dzieciaki się pluskają w wannie, a to całują brzuszek mamusi, a to sobie dają buziaki. No i afera. Proces ciągnął się bardzo długo. Już wkrótce dojdzie do tego, że będziemy się bali podejść do dziecka, które płacze i się zgubiło, bo nie daj Bug jakaś baba zadzwoni po policję i powie, że my chcieliśmy dziecko porwać, zgwałcić i sprzedać jego nerki. A bezstresowe wychowanie dla mnie jest świetną wymowką na brak zainteresowania dzieckiem i doprowadziło do dysleksji, dysortografii, dys coś tam, anoreksji, bulimii i masy dziwnych schorzeń, na które 20 lat temu nie chorowało tak wiele dzieciaków. Jak Bug mi świadkiem. Jakby moja mama zobaczyła, że nie chcę jeść albo nie chce mi się w słowniku sprawdzić, jak się pisze żaba to tak by mnie zlała po tyłku, że od razu odechciałoby mi się tłumaczenia nauczycielom: „Ja mam dysortografię i nie wiem jak to napisać. Mam to potwierdzone na piśmie”.
Niebicie nie oznacza bezstresowego wychowania. Bezstresowe wychowanie to głupota
Myślę, że metodę leczenia chorób powinnaś opatentować. Przecież wystarczy zlać po tyłku i alkoholik nie tknie wódki. Ba! Nawet piwa bezalkoholowego nie ruszy. Jedno ostre bicie pasem i przeziębienie przejdzie jak ręką odjął. A może przy zastosowaniu bardziej wyrafinowanych metod udałoby się biciem raka wyplenić. Ale tak na początek – dysgrafia nie jest chorobą. Anoreksja i bulimia są chorobami. Możesz to przepisać 1000 razy – żeby się utrwaliło.
Po co, lepiej ją porządnie stłuc, to zapamięta 🙂
HELL.NO – przeczytaj jakąkolwiek książkę wydaną w ostatnim czasie na temat wychowania dzieci, jest wiele sposobów i praktyk, są lepsze i gorsze. To nie jest wiedza tajemna. Wszystko zadziała jeśli będziesz miał dobry kontakt z dzieckiem i zbudujesz dobre relacje oparte na zaufaniu. Jak tego nie będzie możesz sobie bić, nie bić, karać nie karać i tak nie będziesz miał sposobu na wychowanie swojego dziecka.
Podajes głupi przykład wyrwany z kontekstu – co to w ogole ma wspólnego z tematem?! Jakiś 14 latek który bluzgał i nie ustąpił miejsca… Równie dobrze mógłbyć codziennie lany kijem i byłby taki sam albo jeszcze gorszy. Spójrz na problem całościowo.
Niebicie nie oznacza bezstresowego wychowania. Bezstresowe wychowanie to głupota.
Dobry kontakt z dzieckiem? i wszystkie problemy mają zniknąć? Powiedz to moim rodzicom, którzy niemało mieli ze mną kłopotu mimo dobrego kontaktu i zaufania do mnie. Dostałam raz w dupę w swoim życiu, mając lat 16 i dopiero wtedy zaczęłam słuchać i myśleć. Na własnej skórze przekonałam się, tak jak pisze Kominek, że gdyby nie lanie w odpowiednim momencie pewnie wyrosła bym na większego idiotę niż jestem. I myślę że każdy potrafi zauważyć różnicę pomiędzy patologią a dobrą karą, więc nie ma co tu deliberować.
napisałem ze dobry kontakt to podstawa i od tego trzeba zaczać a nie złoty środek. Czytaj ze zrozumieniem
Był to przykład bezstresowego wychowania IMO, kiedyś tak tylko patole się zachowywali, teraz zachowuje się tak co drugi nastolatek na oko pochodzący z porządnej albo bogatszej rodziny (cóż, to nie musi się pokrywać).
Sprawa klapsów ma jeszcze inne zastosowanie, takie proste, dzieciak wie że dostanie po dupie to nie wejdzie ci na głowę, wiadomo wszystko zależy od dziecka, niektóre są od małego spokojne same z siebie, inne to wulkany energii, często na te wulkany energii nie działa nic prócz porządnego klapsa w tyłek, tłumaczenia, prośby, groźby nic to. Cóż ja byłem takim wulkanem energii, dziadek przylał parę razy za niesubordynację, podziałało. Możliwe, że są inne metody, ten jest za to skuteczny i działa (pod warunkiem, że dzieciak wie za co dostaje, i nie dostaje od zapaleńca z zapędami sadystycznymi).
Bicie kogokolwiek za jego temperament – to dopiero świetny pomysł. Nie, żeby można było ten „wulkan energii” skierować na jakieś pozytywne działanie. No, ale to musiałoby się chcieć ruszyć tyłek i się dzieckiem po prostu zająć. A po co, skoro można „przypierdzielić po staropolsku”.
Przekonaj dzieciaka, który nie umie się na niczym skupić dłużej niż 3 minuty ( nie, nie ma adhd) do ukierunkowania swojej energii na coś konkretnego, chętnie na to popatrzę. Jeszcze jedno, klaps nie bicie, KLAPS(Y)! Co innego łoić do krwi, co innego przełożyć przez kolana i zasadzić klapsa, naprawdę zacznij to rozróżniać…
Nieważne ile razy uderzysz, faktem jest, że bijesz. Klaps to też bicie. Przestań to rozróżniać. A co do reszty, to tak jak mówiłam, da się, ale musiałoby się chcieć.
Eda a na płocie pisało „DUPA”, serio!
PS. tylko nie pisz ze bylo napisane…
Rafał, nie napiszę. 😉
Całkowicie się z Tobą zgadzam! Sama byłam wychowywana w podobny sposób i nie uważam, że było to dla mnie złe. Wręcz przeciwnie, jestem wdzięczna rodzicom za to, że nie obchodzili się ze mną jak z jajkiem, kiedy coś przeskrobałam. Widzę jak bliskie mi osoby obecnie postępują ze swoimi pociechami. Propagują „bezstresowe wychowanie” sami przy tym nabawiając się większych „stresów”, bo dzieci nie zawsze rozumieją, że robią źle. Mały klaps czy podniesiony głos to nic złego i osobiście nie wyobrażam sobie, że mogłabym postępować inaczej w stosunku do swoich dzieci.
Niebicie nie oznacza bezstresowego wychowania. Bezstresowe wychowanie to głupota. Nie myl pojęć…
Co głupsi uważają, że jeśli dziecko nie jest bite, jest wychowywane bezstresowo. Co głupsi biją, czy dają klapsy, bo to pójście na łatwiznę, na cholerę włączyć na chwilę mózg i wymyślić inny sposób dotarcia do dziecka. Kary i nagrody? Jak najbardziej. Tylko nie wiem dlaczego najskuteczniejszą karą ma być bicie. Jak moja klientka na zajęciach będzie robić coś nie tak, też nie będę jej poprawiać, tylko walnę w mordę, bądź dam klapsa w tyłek? Ah, right. Przecież dorosłego bić nie wypada.
zastanawiam się, jaką trzeba mieć wyobraźnię, żeby coś tak złożonego i trudnego, jak wychowanie, sprowadzać do albo bicia, albo bezstresowego wychowania.
Czy was wszystkich porąbało? Większość czytelników tego bloga to totalni idioci, którzy dają się wodzić za nos. Kominek to inteligentny facet, chodź nie jest alfą i omegą i nie wszystko co pisze jest słuszne. Bicie jest złe, a wy czytelnicy nie zachowujcie sie jak jakaś sekta Kominkowców. Ruszcie głową i zastanówcie się, czemu przeciwnicy kar cielesnych uważją bijących za słabych? Bo wiedzą, że dziecko mocniej nie odda. Świat idzie do przodu i są inne, coraz nowsze, humanitarne i lepsze sposoby wychowawcze. Wstydźcie się!
Ja piszę z doświadczenia, do Kominka się nie modlę. Nie wiem czy bicie jest dobre czy złe. Wiem, że jest absolutnie nieskuteczne jako kara, bo w zasadzie nie robiło na mnie większego wrażenia.
Skoro jeszcze ani razu nie uderzylam mojego trzylatka, to znaczy ze moze nie jestem „glupia jak but” i mam jeszcze jakies argumenty, ktore docieraja do mojej pociechy:) Sama nie bylam bita w dziecinstwie i jakos w zyciu sobie radze. Uwazam, ze bardziej nie radza sobie dzieci, ktore nigdy nie musialy sie o nic same postarac, bo wszystko dostawaly bez proszenia i wysilku, a kwestia bicia jest marginalna. Znam kilka glupich jak but matek i wszystkie charakteryzuja sie tym, ze kupuja swoim dzieciam doslownie wszystko, pozwalaja na wszystko, a jak dziecko cos zmajstruje to dostaje lanie. To rodzice, ktorym nie chce sie wysilac wola uderzyc, bo to szybkie i skuteczne. Dzieci mozna ukarac inaczej, niekoniecznie biciem.
Kary moga byc, ale nie cielesne. Moze to zle wplynac na dziecko ( przykladem moze byc film „Pregi”).
W obecnych czasach uwazam, ze lepsze jest zabranie dziecku komputera, telefonu itd.
Dziecko nie bite tez moze wyrosnac na ludzi, a bite moze byc idiota.
Ja tylko raz pamietam bym byla uderzona, przez matke. Jest to dla mnie mala trauma i nie rzycze nikomu, by zostal uderzony przez swoich rodzicow.
Masz szczęście, że jesteś nawet ładna, bo bym spytał, czy mamusia przypadkiem nie walnęła cię wtedy słownikiem i może jakaś awersja? ;>
Masz racje.
Nastepnym razem bede sprawdzac czy popelnilam jakies bledy . Literowka sie zdarza.
Zwolennicy bicia pytaja, jakie sa sposoby na wychowanie dziecka bez bicia. To bardzo proste. Trzeba po prostu dzieci traktowac serio. Co to znaczy? To znaczy bycie uczciwym wobec dziecka. Miec z nim dobry kontakt i rozmawiac, tlumaczyc, opowiadac, uwrazliwiac na drugiego czlowieka, budowac w nim empatie i zrozumienie, samodzielne myslenie. Trzeba dziecku pokazac i ustalic jasne zasady i KONSEKWENTNIE sie ich trzymac. Dziecko sie czuje bezpiecznie kiedy wie co nie jest w porzadku i co sie stanie jesli zrobi cos niepozadanego, kiedy wie o ktorej porze chodzi spac, jak czesto moze jesc slodycze, bez sprzatania nie ma zabawy itp itd. Nie kara, a po prostu konsekwencja. Nie cackac sie przy tym jak z jajkiem, nie chronic dziecka przed zlem tego swiata wszelkimi mozliwymi sposobami, nie trzymac po prostu pod kloszem.
Za co waszym zdaniem ok jest dac klapsa? Dla jednych to bedzie klaps za skakanie po masce samochodu sasiada ( moja kolezanka miala taka przygode w wieku 8 lat i klapsa dostala), a dla innych za ubrudzenie sobie nowych spodenek, czy za upadek z rowerka. W pierwszym wypadku naprawde nie wiem gdzie byli rodzice, ktorzy nie nauczyli mojej kolezanki, ze wlasnosc prywatna jest swieta i cudzych rzeczy sie nie rusza ( tym bardziej nie psuje ). Bic za ubrudzony ciuch to po prostu brak wyobrazni, wiele matek probuje lansowac swoje dzieciaki w piaskownicy markowymi ciuchami, a jak ubrudza je np lodem to dostaja klapsa za to ze nie uwazaja jak jedza. W trzecim przypadku trzeba byc naprawde glupim i okrutnym, zeby przysparzac dziecku jeszcze dodatkowych cierpien, bo probowalo byc samodzielnym i sie czegos nauczyc.
Za co bijecie? Za jakie przewinienia klapsa dac trzeba?
Ojejku. Zdania są podzielone, to na pewno. Byłam w dzieciństwie karana, klapsy chyba też były, ale ja tego w ogóle nie pamiętam! Pamiętam za to kary za spóźnianie się. Nie było kiedyś telefonów, lokalizowania swojego dziecka w ciągu minuty, także za minutę spóźnienia dostawałam dzień siedzenia w domu, żadnego wychodzenia. Spóźnienia gdziekolwiek były absolutnie zakazane, a mama kwitowała to ‚będziesz chodzić jak w zegarku’. Okropne, prawda? A jednak nie spóźniam się nigdy, dosłownie nigdy! Zawsze jestem 5 minut przed czasem i krew mnie zalewa, gdy ludzie się spóźniają i marnują mój czas. Czy chodzę jak w zegarku? Owszem, wszystko robię niesamowicie zorganizowanie, szybko i sprawnie. I nauczyła mnie tego mama. Tak, ta, która karała mnie za każde spóźnienie i jednocześnie ta, która nagradzała mnie w każdy możliwy sposób za dobre oceny i dobre zachowanie. Czy będę biła swoje dzieci? Nie wiem.
Mnie wychowali krabo-ludzie, więc tylko mnie szczypali, swoimi szczypcami po sutkach, ale i tak bolało.
„za 15 lat”
Będzie taki program Surowi rodzice 2: Gestapo.
Na pierwszy ogień, rzecz jasna pójdą ci z TV. Z komentarzem: „Nikt już, przez tego pana nie będzie zmuszany do zbierania końskiego łajna.”
„wysyłał do spania z banem”
A to ty, dostałaś bana przy tekście kiedy pęka gumka? Widzicie jak można wejść, na właściwą drogę?
E nie! Zamknął mnie na rok w piwnicy z banem po tekście „Vademecum dobrego kochanka, vol.3″. Kilka razy na tydzień sprawdzał, czy się czegoś nauczyłam.
oj tam 15 lat temu. ja pamietam, jak 8-9 lat temu w podstawowce panie na przerwach chodzily z linijkami i biły jeśli ktoś nie maszerował rowno w kółeczku.
I ja coś od siebie dorzucę. Nie pamiętam żeby mnie bito, niestety też brakowało „rozmów wychowawczych”. To jakim jestem człowiekiem zawdzięczam bardziej babci, która wyjaśniała mi wiele kwestii, choć szczerze to przydałoby się coś od rodziców:/ Nigdy jakoś nie czułam kontroli z ich strony, robiłam co chciałam, w wyjątkowych sytuacjach-gdzie już chciałam jechać na jakiś koncert(czytaj koncert Eski itp:) w drugim mieście. Kończę szkołę, ale jeśli chodzi o autorytet? Nie mam pojęcia kogo mogłabym nazwać tak, bo prędzej pewnie padła by odp. że ta „babcia”…. W porównaniu do szacunku moich rodziców do swoich (czyli moich dziadków) na pewno aż takiego nie mam i nie wiem czy będę miała. Dziś rodzice więcej czasu spędzają przed TV niż rozmawiają z dziećmi, bicie dzieci myślę że powinno być na 2 miejscu, na pierwszym ROZMOWA.
tak samo robię z moim kotem, jak dostanie w pysk, to wie że coś zrobił źle, i na pewien czas zapamięta, bo z bachorami tak jak z kotami, no weź takiemu przetłumacz, że na stół włazić nie wolno i wyżerać z mojej miski, skoro ja z jego miski nie jem.
Też dostawałam po tyłku i nie mam nikomu tego za złe. Myślę, że to było bardziej zawstydzające dla nastoletniego rzezimieszka, aniżeli bolesne. Młody człowiek jest plasteliną i lepiej żeby ręka ojca to formowała, bo równie dobrze mogą to uformować koledzy z osiedla. Racjonalny rodzic wie, że jest granica między karą wychowawczą, a znęcaniem się nad dzieckiem. Nie dajmy się zwariować. Wszystkim będzie się żyło lepiej.
Taaa… wlasnie… matka głupia jak but, bo skonczyla podstawówke – to wlasnie tacy rodzice leją dzieci. Ci co mają więcej (znacznie) oleju w głowie tego nie robią, znają inne sposoby wychowawcze. Ja do dzisiejszego dnia z nienawiścią wspominam PRZEMOC w domu, bo lanie pasem, nieraz bardzo mocne to przemoc a nie metoda wychowawcza. BZDURY piszesz. Albo sam jestes bezradnym rodzicem albo sie na niego w ogole nie nadajesz.
Zgadzam sie z toba.
I
zabiegi takie jak plaskacz z otwartej dłoni to kosmetyczna poprawka. ilekroć moja matka mnie tak traktowałam spalało mnie w środku ze wstydu i poniżenia, czułam, że zawiniłam i obiecywałam, ze juz nigdy tego nie powtórze. rodzic musi byc autorytetem, ale nie musi bić.
najgorsze jak dostaniesz np. pasem z calej siły od rodzica, a jak jeszcze w furi zejdzie na plecy ała , ale duzo gorsze jest psychiczne poczucie, ze to nie z twojej winy. Dlatego jestem za biciem, ale tylko kiedy masz pewnosc ze dane dziecko zawiniło lub sie przyznał , bo bicie z powodu ; jestes starszy wiec powinienes byc madrzejszy i prawie wszystko twoja wina.. to pozostawia dziure w psychice
przeskrobalem – moja wina- kara – ostry wpier i wiesz ze ci sie nalezalo
No lali mnie, lali i głupia i tak wyrosłam. Bicie to żadna kara.Trwa krótko, trochę boli i potem przestaje. A co człowiek zrobił zakazanego i przyjemnego to już mu nikt nie odbierze. Karą to mogą być jakieś konkretne konsekwencje. Nie wyjść na imprezę, siedzieć w domu przez wakacje, zamiast gdzieś pojechać – to są kary. A poza tym to bicie jest całkiem fajne:)
No właśnie. Jak tak czytam gelą to widzę że lanie jest totalnie nieskuteczne 😉
Ja do dziś pamiętam pas, jakim dostawałem od rodziców. Gruby, skórzany, z dziurami o średnicy 1cm. I jakoś nie jest mi z tym źle. A teraz? Na dziecko nie można ręki podnieść. Tak my sobie potomków nie wychowamy.
Po pierwsze każdy kto jest za biciem, karaniem cielesnym i klapsami niech poczeka z tą opinią aż będzie miał własne dziecko. W przeciwnym razie takie opinie są oderwane od rzeczywistości i puste. Po drugie uderz dziecko i popatrz po tym fakcie w jego zapłakane oczy, a zobaczysz w nich wielką krzywdę, upokorzenie i ogromny żal do Ciebie – i powiedz sobie że było warto. Było ?
A ja: kocham. nie biję!
Wychowanie – to przemoc. I z tym niestety muszę się zgodzić. Ale nie uważam, aby kary cielesne można pod to podciągnąć. Już raz się spaliłam wchodząc na poziom debat naukowych, więc dziś się wyłączę. Jedno tylko dodam, jak karać: to z zasadą natychmiastowości. Odroczenie nie wywołuje pożądanego efektu.
‚Jeszcze 15 lat temu w przeciętnej szkole podstawowej można było oberwać po łapach linijką. ‚
Bzdury.
I nie mam przesadnie nabożnego stosunku ani do fejsbunia, ani do kwestii karania dzieci, ale dorosła kobieta, która zabiera dziecku konto, żeby pisać na nim głupoty, jest umysłowo upośledzona. No exceptions.
Załóżmy ,macie dziecko.Oczywiście kiedy staje się trudne dla Was do ogarnięcia dajcie mu klapa,no może dwa,nawrzeszczcie.A następnie powiedzcie swojemu dziecku,żeby Wam złożyło dokładnie identyczną wiązankę.I wtedy piszcie,że klapsy są takim zajefajnym narzędziem wychowawczym.
Nie zależy mi na tym,żeby moje dziecko mnie się bało,zależy mi na tym,żeby miało odwagę zawsze powiedzieć o najgorszym.
Byłam dosyć surowo wychowywana w stosunku do moich rówieśników.Są wady i zalety tego wychowania.Wiele musiałam sama sobie wytłumaczyć.Ogólnie bicie i straszenie dzieci tak sobie myślę z perspektywy czasu jest bezsensowne,niekoniecznie musi złamać małego człowieka,ale może ten człowiek powielać błędy rodziców.
Najważniejsza jest rozmowa,kontakt z dzieckiem,a nie odganianie się jak od natrętnej muchy.A przede wszystkim należy dojrzeć do bycia rodzicem,trzeba tego chcieć.
jak dzieciak dostaje w rzyć czy w co tam innego, jedyne, czego się uczy, to fakt, że następstwo jakiegoś uczynku jest nieprzyjemne. dlatego unika powtarzania tego uczynku – to nie jest tak, że nagle go oświeciło i zrozumiał, jaki wcześniej był nieodpowiedzialny i ile zmartwienia napytał swoim rodzicom. oczywiście taki dzieciak, jak już dorośnie, będzie racjonalizować te wspomnienia i mówić, że dzięki laniu nauczył się, co jest złe. niektórzy nawet prawie z łezką w oku przywołują te niezapomniane chwile, wypowiadając magiczne: „dzięki temu, że dostawałem/am lanie, wyrosłem/am na ludzi” – wow, gratuluję, że się do tego przyznajesz, pozdrów rodziców. ja na przykład wyrosłam na ludzi dzięki temu, że rodzice kontrolowali moją edukację, dawali mi książki, pokazywali mi różne kierunki kariery w życiu, sprzyjali rozwijaniu moich pasji, pokazywali sztukę i dużo ze mną rozmawiali o odpowiedzialności, emocjach i panowaniu nad nimi. a dzięki temu, że nad nimi panuję, nie byłabym w stanie nikogo uderzyć, a już na pewno nie kogoś tak bezbronnego i zależnego ode mnie, jak moje dziecko.
najbardziej mnie rozwala tekst „mnie w dzieciństwie bili i proszę na jakiego porządnego człowieka wyrosłem” masakra – zastanów się człowieku porządny – a może wyrosłeś POMIMO bicia? a kim byś był, gdyby traktowano cię jak człowieka, a nie wstrętnego bachora?
polecam wypowiedź eksperta w tym temacie
http://dorotazawadzka.natemat.pl/10119,delikatna-rozga
Kominku a ten tekst to taki kij w mrowisko, czy faktycznie tak myślisz?
Ja byłam wstrętnym bachorem to jak mieli mnie traktować?:)
kominek dzieci nie ma to co on moze wiedziec. Oby to byla tylko prowokacja z jego strony…
Ależ ja doskonale wiem kim bym był. Kopałbym rowy. Świadomość, że oberwę pasem zawsze wpływała na mnie mobilizująco. Kiedy już dorosłem i rodzicom nie wypadało mnie bić, w szkole byłem najgorszym uczniem. Ze średnią 1.8 na pierwszy semestr klasy maturalnej.
Albo Twoi rodzice mieli lepszy pas, albo ja jestem odporniejsza na ból:)
To by chyba świadczyło o tym, że bicie nie nauczyło cię tego, czego miało, według rodziców, nauczyć. Nauczyło cię jedynie bać się bata, nie dotykając w ogóle problemu.
-Pamiętajcie, uczycie się tylko dla siebie.
Kominek: -Ja to się uczę, żeby nie dostać wpierdol.
Pamiętam, jak rok temu moje dopuszczenie do matury z matmy, było na włosku. Dobrze, że jedno dziewczę się rozpłakało przede mną, to już i mnie przepuściła.
Ja zdałem, choć zwaliłem jak się patrzy banalne zadania otwarte.
Ona nie.
Jak nie zapomnę, to w tekście „TUŻ PRZED MATURĄ KWITŁY KASZTANY”, naskrobię jakie gadaliśmy głupoty w sali, tuż przed maturą.
Kominku- a co jest zlego w kopaniu rowow? 1,8 w klasie maturalnej? Ale rozumiem pozniej sie pozbierales, skonczyles szkoly, studia. Czyli O CO CHODZI?
W dyskusjach o biciu zawsze mnie to troche przeraza- ze nasz scenariusz na zycie z niebiciem ZAWSZE jest pesymistyczny.
Nigdy nie zapomnialam rodzicom bicia. Chociaz dostalam zaledwie kilkanascie razy. Wybaczyc- wybaczylam. Zgadzam sie z toba, gdy piszesz „A przepraszam – jak ma z dzieckiem rozmawiać matka, która jest głupia jak but, a jej największym życiowym
sukcesem było ukończenie podstawówki? Jak ma rozmawiać z dzieckiem ojciec, który w życiu nie przeczytał żadnej książki, nie potrafi budować zdań złożonych, a jego zainteresowania nie wykraczają poza fotel, z którego ogląda mecze piłki nożnej?
Wystarczy rozejrzeć się i zobaczyć ile dzieci ma nadwagę. Przeciętna rodzina nie radzi sobie z dzieckiem już na etapie zdrowego żywienia!”. Sek w tym ze bija nie tylko trepy bez wyksztalcenia- moja mama ma doktorat, ojciec dwa fakultety i naprawde nie sa glupi.
ALE:
uwazam ze klaps sie zdarza. Mi tez sie zdarzylo chlasnac w stresie wlasne dzieci. Nie jestem z tego specjalnie dumna, coz czasami czlowiekowi wzorca nie styknie 🙂 Ale tez nie uwazam bym miala takie dzieci jakie mam BO je bije. Raczej uwazam, ze mam takie dzieci jakie mam poniewaz przez wiekszosc czasu staram sie je wychowywac. Czynienie z klapsa metody wychowawczej moim zdaniem to droga do nikad. Z dzieckiem trzeba sie nauczyc rozmawiac. Trzeba nauczyc sie slyszec niewygodne prawdy oraz kompletne bzdury. Trzeba nauczyc sie moderowac dyskusje i stawac granice bez lania.
Jako nauczycielka mam jeszcze inna refleksje. Taka mianowicie ze dzieci nie umieja rozmawiac z doroslymi, postawic sie im, gdyz w domu nikt z nimi nie dyskutuje. System zasad po tylku w razie ich zlamania i spokoj. Po czym w szkole trzeba podyskutowac? Matko zadnego dystansu. Najpierw cisza, po czym wybucha pyskowka, bo frustracja sie przelewa. Wylacznie w kupie. Stanac na przeciwko doroslego i wylozyc mu swoje racje? Matko i corko….
A ja cały czas sobie wmawiam, że wychowam swoje dziecko na idealne, grzeczne, kochane i nie będę musiała dopuszczać się bicia, bo po prostu nie będzie takiej potrzeby. Ale każdy wie jak jest, wychowywanie małego człowieka to najtrudniejsza robota świata. Ja raczej nie byłam bita, może parę razy, za pierwsze papierosy w 4 klasie podstawówki i generalnie jakieś tam większe przewinienia, natomiast moja matka często krzyczała. Po prostu krzyczała, za złe oceny, za latanie do późna na dworze z innymi dzieciakami, nawet za bzdety typu rozlane mleko czy wysypany cukier. Bardzo była rygorystyczna .I do tej pory to pamiętam, mimo, iż jestem dorosła. Krzyk to coś ,czego bardzo nie lubię, co mnie przeraża i odstrasza. Zawsze dzieciom zazdrościłam spokojnych, radosnych i kochanych matek, które za zbity wazon przytulą i powiedzą „nic się nie stało. nie skaleczyłaś się?” a nie będą się darły. Na szczęście mam wspaniałą teściową, która mi wynagradza dziecinne lęki;-) Dlatego ja staram się nie krzyczeć i już teraz wiem, że ja będę właśnie tą ciepłą, kochaną matką.
Ała.
Ja trochę to dziecko rozumiem. Jak by matka po prostu zabrała to by nie było problemu, ale za to jak pisała jakieś „głupie teksty” to dziecko może stać się pośmiewiskiem w szkole. To jest tak naprawdę gorsze od bicia. Dziecko uderzysz, nauczy się że nie powinno się czegoś robić i jest okej. A pośmiewiskiem to stanie się na długi czas, długi okres bez znajomych to nie ciekawa rzecz dla młodego człowieka.
Jeżeli, chcesz wychować Kominku frustrata, bardzo proszę bij gdzie popadnie i za co tylko tam chcesz.
http://www.eioba.pl/a/2q2g/napluc-ci-w-gebe-tatusiu
Bicie dzieci to okazywanie słabości i własnej nieudolności. Świat idzie do przodu, rozwijamy się, toteż normalne, że wychowanie staje się bardziej cywilizowane.
Osobiście gdybym zobaczył, że ktoś bije dziecko, to sam bym podszedł i dał takiej osobie w mordę. Strasznie współczuje bitym dzieciom, nie tylko z tego powodu, ale także z tego, że nie zdają sobie sprawy jak to naprawdę zniszczyło to ich charakter.
Każdy ma prawo do własnego zdania, ja swojego nie zmienię, bo wiem, że nawet bez bicia można wyrosnąć na porządnego człowieka. Bicie dzieci to dla mnie przynależność do marginesu społecznego.
Natomiast ta, co zrobiła ta matka, jest jeszcze gorze. To jest przemoc psychiczna. Własna matka robi coś przeciwko tobie, osoba która miała Cię chronić i wspierać, to zostawia uraz na całe życie.
Powiem tak – pomijając fakt, że przeczytałem może z 1/4 komentarzy – ja też jestem z pokolenia lat 70/80-tych, kiedy jeszcze dzieci „wolno było” bić. Sam dostałem w tyłem, tak że pamiętam to do dziś, może z 3-4 razy w życiu. W tamtym okresie mojego żywota uświadamiało mi to, że postąpiłem bardzo niewłaściwie, co zresztą w większości wypadków pokrywało się z rzeczywistością. Czy to jednak oznacza, że w podobnych okolicznościach, a przy nieco innych konsekwencjach (mam na myśli karę, uświadamianie, szczerą rozmowę) ja nie doszedłem do właściwych wniosków? Otóż doszedłem. Powiem więcej, efekty jakichkolwiek kar czy tym podobnych nie dotarły do mnie od razu, a dopiero po latach. Najważniejsza w tym wszystkim była jednak refleksja pojawiająca się dopiero po jakimś tam czasie, i to niezależnie od formy zastosowanej kary czy też jej braku (a czasami, podkreślam CZASAMI, brak kary to największa kara właśnie).
Powiem więcej, kiedyś sam stałem się rodzicem. Zdarzyło mi się raz i drugi zareagować impulsywnie i podnieść rękę na dziecko, w pełnym przekonaniu, że czynię to słusznie. Nigdy, przenigdy więcej tego nie zrobię. Człowiek nie jest w stanie ocenić, tak na sto procent, skali swojego wzburzenia, a co za tym idzie, energii pokładanej w wymierzenie kary. Czasem może się wydawać, że to słusznie, że tak należało, ale w dziewięciu przypadkach na dziesięć, w ostatecznej rozgrywce przegrywa właśnie oprawca. Oprawca-rodzic, a przegrywa dlatego, że dał ponieść się emocjom, że stracił nad sobą kontrolę.
I nikt mi nie powie, NIKT, że bicie jest dobre. Trzeba umieć rozmawiać z dzieckiem, mieć z nim dobry kontakt, czasami należy wywierać na nie taki czy inny wpływ, być stanowczym, konsekwentnym i wymagającym ale też i czułym, troskliwym rodzicem. Nie bijemy tych, których kochamy, nawet w imię ich „niby”-dobra.
I w tym momencie, jak najbardziej, kominek może się nie zgodzić z moim zdaniem.;)
Miło się czyta czyjeś mądre wnioski:)
Co do Kominka,he he,jeśli nawet rzeczywiście oberwał słusznie i tak uważa to daję sobie rękę obciąć,że nie będzie dumny jeśli swojemu dziecku sprawi manto za jakiekolwiek przewinienie.
Nawiasem mówiąc, dziecko należy też szanować. Natomiast podszywanie się przez matkę za jej dziecko i pisanie w imieniu dziecka do jego znajomych, to jest zwykłe upodlenie i zeszmacenie tego dziecka.
Bez względu na słuszność postępku takiej matki, ja na miejscu tej dziewczynki raczej bym już nie widział w niej powierniczki i przyjaciółki. Zero zaufania, zwierzania, itp. itd. No, chyba że mała zrobiła coś ewidentnie negatywnego, a z czasem dojrzeje i wybaczy matce – a, i to nie na 100%.
Bylem bity kablem od radia.Dziękuję za to tacie.Te 3-4 razy należały mi się.Jak psu mięso.Kablem, bo jak tata leciał do mnie z pustą ręką to mu się śmiałem w twarz. A dziś czytam Kominka. Jestem dobrym i szczęśliwym człowiekiem. Dziękuję rodzicom za wszystko.
kurde,czy ktoś wie, co to „kabel od radia???”
W dzisiejszych czasach kable są zbędne do komunikacji:D
To może niech Pan zgłosi inicjatywę ustawodawczą ws. egzaminów na rodziców. Czyli powiedzmy jak ktoś nie wie jak się nazywa stolica Ukrainy i do jakiego morza wpada rzeka Ebro niech nie ma prawa do posiadania dzieci ( przymusowa sterylizacja?). Tyle że to już przerabiali np. Szwedzi ok. 70 lat temu.
Wiem, jak się nazywa stolica Ukrainy i w dodatku bez problemu porozumiem się z jej mieszkańcami. Poproszę o licencję na co najmniej trójeczkę dzieci i namiary na odpowiedniego reproduktora dorównującemu mi jakością materiału genetycznego.
Oto jestem.
Poproszę 10 wyraźnych zdjęć, CV i próbkę DNA to pomyślę:)
Pff. Jak przyślesz nagie fotki to się zastanowię :]
Chyba nawet w Szwecji jeszcze państwo reproduktora nie zapewnia. Takie czasy. Kryzys.
Wydaje się, że rozmawiamy o sprawie, ale jakby się nad tym zastanowić- jesteśmy obok. Nie w tym rzecz, czy to dobre czy złe (każdy z nas na chłodno może podać argumenty za i przeciw, ale to nie prowadzi do wniosków czy wypracowania jakiejś nowej jedynej prawdy). Wg mnie bicie w gniewie jest niebezpieczne- rodzic jest zwyczajnie silniejszy, a bicie „w celach dydaktycznych” jest… wyrachowane, trochę odczłowieczające (nie umiem wykorzystać ani jednego rozwiązania z całej palety środków, więc klepnę? Oby mnie nie pokarało takim brakiem wyobraźni! I żebym wcześniej nie zabiła nieograniczonej wyobraźni dziecka, która pozwala wszystko ogarniać mimo krótkiego żywota i nieznajomości świata!) Mimo to klaps wychodzi na dobre, bo lepsze to niż nic.
Trzeba bić i patrzeć czy równo puchnie!!
Przeczytałem sobie wszystkie komentarze i teraz się zastanawiam czego was na tych studiach uczą … wielka rozmowa czy bić czy nie bić dziecka a sprawa jest taka że nigdy w życiu żadne z nas nie będzie w stanie stojąc z boku odpowiedzieć na to pytanie : ) Wszystko zależy od atmosfery jaka panuje w domu , jakie są tam zasady , kto dominuje , czy tato pije i czy mame bije , atmosfera w szkole dziecka oraz jego znajomi , wiek dziecka oraz jego podejście do życia . Jedni mówią jak będziesz bić właśne dziecko to ono będzie bić swoje 😡 a jak tatuś pił to ty tęż chlejesz ? każdy rodzic ( dojrzały ) do tego ciężkiego zawodu wie najlepiej jak postępowiać z własnymi dziećmi , jednym wystarczy zabrać monitor a innym trzeba dać klapsa . Piszecie 15 lat temu było tak …….. no dobrze, ale 15 lat temu w podstawówce nie chodzili z pałkami po ulicy 12 letni gangsterzy i nie ćpali po parkach kleju z cyganami . Uważacie , że zwykła rozmowa z 12/15 letnim dzieckiem wyciągnie go od towarzystwa ? Brawo i pozazdrościć inteligencji . Co do tematu z FB i mamusią podał bym jej ręke , czemu ? wchodzisz sobie na komputer 13 letniej córki , patrzysz w archiwum a tam 32 numery nie znajome i w każdym rozmowa o seksie , masturbacji czy ćpaniu , wchodzisz na fb, dziecka co drugie słowo to przekleństwo z co 2 zdjęcie zrobione z papierosem , piwkiem i starszym kolegą w parku . Skoro rozmowa i klaps nie pomagają , trzeba dziecku w inny sposób pokazać swój autorytet , wtedy będzie wiedziało że tak nie można . Zresztą ja też nie wiem po co to napisałem skoro to wszystko zależy od tak wielu czynników że pojąć się tego nie da . No ale ogólnie chodziło mi o to , że śmiech na sali z psychologów i ich podejścia , właśne dzieci leją a innym zabraniają od sprawiedliwość; )
R.D Bo pęknę ze śmiechu czytając te bzdury.
Tak wszystko zależy od atmosfery, albo twoja rodzina należy do marginesu albo nie. Dziecko zawsze będzie przekładać nauki wychowawcze rodziców na swoje dzieci, wręcz niemożliwe jest odciąć się od tego. „Uważacie , że zwykła rozmowa z 12/15 letnim dzieckiem wyciągnie go od towarzystwa ?” Uważasz, że walnięcie pięścią w swoje dziecko wyciągnie go od towarzystwa? Brawo i pozazdrościć inteligencji. „Co do tematu z FB i mamusią podał bym jej ręke , czemu ? wchodzisz sobie na komputer 13 letniej córki , patrzysz w archiwum a tam 32 numery nie znajome i w każdym rozmowa o seksie , masturbacji czy ćpaniu , wchodzisz na fb, dziecka co drugie słowo to przekleństwo z co 2 zdjęcie zrobione z papierosem , piwkiem i starszym kolegą w parku .” Skąd możesz to wiedzieć? W temacie nic nie było o tym powiedziane. Po za tym, jeśli dziecko ćpa i pije to tylko następny rezultat pochodzenia z marginesu w którym dziecko robi takie rzeczy, a rodzicie biją swoje pociechy.
Bicie dzieci bo ich kochasz to tylko świetna wymówka dla głupich rodziców którzy po prostu nie potrafią inaczej, że już nie wspomnę, ze bicie dzieci nie przynosi długotrwałych rezultatów, tylko krótkotrwałe jak to sam Kominek przyznał.
twoj komentarz to spam – wyznajesz relatywizm moralny a na koncu dochodzisz do wniosku, że niepotrzebnie o tym piszesz. potrafisz nie mysleć na głos?
Co?! Rzeczywiście – bijmy dzieci! Bo przecież to takie pełne klasy bić słabszych od siebie, młodszych, takich, którzy nie umieją się bronić. Chcesz bić dziecko pasem? Spoko, ale najpierw też daj mu do ręki pas i postaw na stołku, żeby mogło mieć równe szanse.
Nie dam mu browara i kokę popatrzę jak wciąga i popija a później pogłaszczę po głowie : )
Szef też za wami z pasem lata, gdy coś mu się nie podoba?
Wychowanie dziecka zaczyna się od jego narodzin,no ale jeśli ktoś budzi się przy nastolatku,to sorry o czym mowa?
E tam, to co opisałeś, Kominku, to mały pikuś w porównaniu z tym co miało miejsce niedawno w naszym kraju. Pisali o tym w metrze, na onetach i innych takich. Nawet Korwin na swoim blogu.
Otóż, w pewnej galerii rodzicie szli z bachorem, który się zachowywał niegrzecznie. Dostał od ojca klapsa i pogróżki, że w domu będzie więcej. Jakaś idiotka to widziała i śledziła rodzinkę aż do parkingu. Spisała numery blach i zadzwoniła na policję. A teraz najlepsze:
Ojciec ma wytoczony proces. Grozi mu kilka miesięcy.
Brawo dla tej pani. 😉
To pewnie dlatego, że bicie dzieci jest niezgodne z prawem. Przypominam, bo chyba ci umknęło.
W pełni popieram! Teraz ojczulek zobaczy czy strach jest taki fajny i może na przyszłość odechce mu się grozić.
Ciao Tomku!
w którym tekście było o wycieraniu kutasa w firankę?
Zgadzam się w 101%. Później wychodzą kwiatki, a rodzice szukają winnych poza własnym podwórkiem. A co do odżywiania – niektóre kobiety same nie zjedzą tego co dziecku dają, palą przy dzieciach, bezstresowe wychowanie – oh yeah. Chcesz mieć idealne dziecko, bądź idealny – proste.
ideał nie wyjdzie z biciem poza sypialnię 😉
Idealne (wychowywane) dzieci też mu do sypialni nie wejdą. Jak ktoś już tam wyżej powiedział – wychowanie zaczyna się od narodzin, nie zmarnuj pierwszych 18 miesięcy, a dalej pójdzie jak z płatka..
Apeluję o dodanie nowego punktu w regulaminie. Nie byłeś bity?!-won z bloga! 🙂
Ośmieszenie, poniżanie, czy podcinanie skrzydeł moim zdaniem niczym nie różni się od uderzenia w twarz. O zwykłych klapsach się z czasem zapomina, a niektóre słowa „pieką” baaardzo długooooooooo i wracają po latach.
Mam to szczęście, że rodzice nie stosowali wobec mnie kar cielesnych, a pozwolili zrozumieć konsekwencje złego postępowania.
Zerem są dla mnie ludzie, którzy mylą wychowanie, z nap… pasem.
„Bicie nie jest metodą wychowawczą, ale pomagało w karaniu za czyny, których szkodliwości dziecko nie jest w stanie pojąć. To co ma być teraz? Rozmowa z dzieckiem?
A przepraszam – jak ma z dzieckiem rozmawiać matka, która jest głupia jak but, a jej największym życiowym sukcesem było ukończenie podstawówki?”
Z tego fragmentu wynika, że inteligentni rodzice nie muszą bić dzieci, bo jak oni zaczną rozmawiać, to ich dziecko w jakim wieku by nie było, jest w stanie pojąć wszystko. Heh.
Jest też spora różnica między laniem i szlabanem, a przejmowaniem konta na facebooku i wypisywaniem tam głupot. To drugie skutkuje upokorzeniem przed znajomymi, siarą, obciachem itd. A kary o takim charakterze są niedopuszczalne.
A ja nie wyrosłem na ludzi. Jestem idiotą bo ojciec mnie bił.
Bić dzieci żeby wiedziały ze to jest złe.
A jak dziecko ma 14/15/16 lat to chyba juz odróżnia dobro od zła.
A dzieckiem nadal jest-wiec można go bić?
To zmienia mu psychikę- niekoniecznie na dobre.
Wychowanie bezstresowe, jakiś czas temu było całkiem modnym wyrażeniem. Problem w tym, że jeśli nie prowadzi się dziecka umiejętnie to przyjdzie taki moment, że zacznie ono robić dokładnie odwrotnie do zamierzeń. Uważam, że jest pewna grupa rodziców o słabym charakterze, którzy stosują dane wychowanie. Ilu? oceńcie sami… W pewnym wieku przestają być dla dziecka autorytetem i z tatusia, mamusi stają się starym, lub starą, bo znaleźli autorytet wśród środowiska rówieśników, gdzie się obracają. Wracając, jeśli delikatnie powie się dziecku nie dotykaj czajnika bo się sparzysz, jest duże prawdopodobieństwo, że będzie próbowało do momentu, aż poczuje wrzątek lub dostanie klapsa od ojca, ale klapsa, a nie wpie.. bez opamiętania, co myli większość komentujących tu.
Moi rodzice nigdy mnie nie bili . Nigdy . Wyrosłam na dosyc porządnego człowieka i nigdy nie podniosę ręki na dziecko . Ludzie którzy biją swoje dzieci to ludzie słabi , bez charakteru , którzy nie potrafią zapanowac nad swoimi nerwami ani nad dzieckiem . Biją dziecko bo ono nie odda . Przywalisz podwładnemu w robocie bo źle wypełnił PITa ? Wątpię. Pozwie cię . Więc czemu nie pozywac rodziców którzy biją dzieci ? Bo dzieci się nie liczą ? Po co traktowac dziecko jak człowieka ? Po co miec z dzieckiem dobry kontakt , po co ma miec do ciebie zaufanie ? Lepiej żeby się ciebie bało . Simple .
Jej ludzie nie rozumiem Was. Czy na prawdę czytanie ze zrozumieniem jest takie trudne? Tu nie chodzi o katowanie dzieci – bo cześć z Was tak to zrozumiała! Proszę powiedzcie mi czy nie wkurza was dzieciak latający po sklepie drący się w niebogłosy i mamusia która biega za nim i nie wie co ma robić? a jak coś sie stanie „oj syneczku nic sie nie stało, panie władzo to tylko dziecko”. Ok dziecko bez poczucia obowiązku i prawidłowo wpojonych norm! Ze mną rodzice rozmawiali tłumaczyli – i to jest dobre ale w domu była też zasada „do trzech razy sztuka” trzy razy robiłam coś złego – oni rozmawiali za czwartym razem dostałam lanie. Sądzę, że gdyby nie to lanie doszłabym do wniosku ze w sumie to co robię nie jest takie złe i mogę to robić nadal. A miałoby to katastrofalne skutki. Więc na zakończenie pozwólcie że zapytam jakie kary dopuszczacie dla dzieci? Krzyczenie, zastraszanie (np. jak w ciągu 10 minut nie znajdziesz się w domu zabiorę ci telefon?? Dopiero na świecie będą chodzić frustraci, z zaburzonym systemem wartości.
Tyle, że kto i gdzie ma postawić granicę, kiedy bicie staje się katowaniem? U mnie na ulicy, gdy byłem małym grzdylem, ojciec starszego kolegi chciał zbić pasem, tak mu jakoś sprzączka zeszła, że kolega stał się warzywem. Wtedy jeszcze nikt nie karał rodziców za bicie, jedyną karą dla nich jest to, że do dziś się nim opiekują. Żonę, ojciec gdy była mała zdzielił w twarz, poszła krew z nosa. Niedawno przy okazji wizyty u dentysty okazało się, że z tego powodu będzie musiała mieć operację, bo coś je wtedy złamał i się źle zrosło i ma problemy z oddychaniem. O tym czy bicie pozostawia ślad w psychice, można dyskutować, natomiast nikt nie mówi o tym, że niewinny klaps może być przyczyną tragedii.
witaj kominku i wszyscy czytelnicy tego wspanialego bloga, moim zdaniem nie wolno stosowac kar cielesnych gdyz poniewaz to jest tez w jakims stopniu przemoc a jestem totalnym przeciwnikiem przemocy. pozdro
Mam 12 lat i chce powiedzieć tylko tyle, ze bicie dzieci to nie jest metoda wychowawcza. To ze bili was rodzice i ponoc bardzo was kochali to ja wam nie zazdroszcze takiej miłości: Kazdy kto podnosi rekę na druga osobe to TCHÓRZ, KTÓRY OKAZUJE SWOJA SŁABOŚĆ, I MYSLI ZE OKAZUJE WYŻSZOSC. Prosze pomysleć, czy jak was tak tłukli ci „kochani rodzice” czy sprawiało wam to przyjemność? jak dostaliście lanie czy po takim laniu od razu wiedzieliście że juz to się nie powytórzy. Wątpie, broiliście jak przed tym laniem, wiec po co bić? Rozmowa przynajmniej nie boli, a pomaga bardziej. Bicie pokazuje bezsilnosc rodzica albo uciekanie od problemow.
JA byłem bity i ośmieszany (klaps na goły tyłek przy kolegach)i nie wyszło mi to na dobre. Mam lęki, boję się ciemności, w szkole jak i w domu nie odzywam się prawie w ogóle, nigdy nie byłem na żadnej imprezie. Nie rozumiem zwolenników karcenia i bicia dzieci. Sam jestem teraz przejawem bicia. Z dzieciństwa pamiętam w 95% sam stres i wstyd.
Bicie dzieci nie ma nic wspólnego z wychowaniem. Skuteczna w wychowaniu jest stanowczość, wyraźne określenie zasad i konsekwencja. Nigdy w życiu Ojciec mnie nie uderzył a mimo to słuchałem go zawsze w przeciwieństwie do Matki która tłukła mnie za każdym razem kiedy się pogubiła co mi wolno a co nie. Ojca szanowałem za wyraźne określenie zasad, Matki nie słuchałem wcale za to że raz mi na coś pozwalała a innym razem niewiadomo dlaczego zmieniała zdanie. Jeśli ktoś uważa, że bicie dzieci jest dobrym narzędziem wychowawczym to niech wytłumaczy dlaczego mimo katowania w dzieciństwie tak wielu ludzi jest skazywanych za brutalne pobicia, morderstwa i napady. Bicie to bardzo poważna krzywda psychiczna wyrządzana dziecku. Zdecydowanie jest oznaką słabości rodzica. Jeśli autor twierdzi, że gdyby nie był bity to do dziś nie rozumiałby, że się nie zabija, nie kradnie i nie daje bzykać listonoszom w zamian za cukierki to ja mam bardzo poważne wątpliwości co do jego inteligencji, nawet jeśli skończył podstawówkę, przeczytał w życiu jakąś książkę i potrafi budować zdania złożone.
Skuteczność tej metody wychowawczej oddaje dowcip:
„Koniec roku szkolnego. Jasio wraca sobie radośnie do domu po rozdaniu świadectw i myśli – No, to jeszcze tylko lanie pasem od ojca i wakacje!”
It’s actually a nice and useful piece of info. I’m satisfied that you just shared this helpful information with us. Please keep us informed like this. Thank you for sharing.
Mhm, czyli nagrodą dla dziecka za debilną mamusię i tępego tatusia ma byc lanie… Dla mnie bicie dziecka to tak jak by żona przyszła z pracy do domu i na dzien dobry dostała z liścia od starego, bo się np. spozniła albo koszulę źle wyprasowala…a bo mąż prostak, inaczej powiedziec nie umiał.
madre slowa Aśka