Continue Reading"/>
mamisynek

Mężczyzny strach przed mamusią

Mam dla was dziś niezwykłą zagadkę uczuciową. Może nie niezwykłą w swej postaci, ale w tym, że jest oparta na faktach, a ja sam jej rozwiązanie poznałem dopiero teraz – po trzech latach. Otóż w 2009 r. napisała do mnie dziewczyna, która miała dylemat: wyjść za mąż czy nie wyjść?
Doradziłem jej, bo z listu jasno wynikało, że dla niej to bardzo poważny problem i nie mogę go zlekceważyć, ale później kontaktu nie utrzymywaliśmy.
I teraz ponownie do mnie napisała, a swój list zaczęła od słów „miałeś rację…”.

 
Niezwykłość tej historii polega na tym, że… nie miałem racji.
Ale zanim do tego dojdziemy, cofnijmy się o trzy lata i przeczytajmy jej list:

 

  Piszę do Ciebie po raz pierwszy, bo mam problem, a wszyscy ludzie wokół mnie myślą stereotypami. Nie zwrócę się do kogoś innego bo nie chcę po raz setny usłyszeć tego samego. Jestem z moim chłopakiem(teraz już narzeczony) od półtora roku, mieszkamy razem od roku. Od samego początku spędzaliśmy mnóstwo czasu razem. Chcemy sie pobrać we wrześniu (list otrzymałem późną wiosną – przyp. Kominek) i tu zaczynają się jaja. Raz, ze wszyscy wokół mówią ze jesteśmy za młodzi. Ale czemu? Paweł nigdy nie lubił imprez ani alkoholu. Nawet jak był by sam to nie jest typem któremu potrzebna coraz to nowa laska czy jakieś szaleństwa żeby sie dowartościować. Jest odpowiedzialny. Chce założyć ze mną rodzinę. Bardzo wiele juz dla mnie zrobił i nie raz juz udowadniał jak bardzo mu na mnie zależy.Był przy mnie jak kilka miesięcy chorowałam i musiałam latać po szpitalach. Wiem, ze zrobiłby dla mnie wszystko. Niedawno sie nawróciliśmy, wzięliśmy chrzest, nie chcemy juz żyć w grzechu, chcemy się pobrać, jesteśmy przekonani ze chcemy ze sobą spedzic resztę życia, oboje tez wiemy juz ze związek to nie sielanka z reklam, tylko cięzka praca, związek zeby był dobry należy pielęgnować. Oboje wierzymy ze jeżeli oboje partnerów sie stara, to miłosc naprawdę może trwać do końca życia. Ale główny problem leży w mamie Pawła. Ja jestem protestantką, a Paweł tez ze tak powiem chodzi teraz do kościoła protestanckiego, niedawno razem ze mną sie ochrzcił( u nas chrzest to świadoma decyzja w wieku dorosłym), czym mnie trochę zaskoczył. ślub bierzemy w kościele protestanckim. Paweł tez tak chce, ja na nim nic nie wymuszałam. Ale jego mamusia twierdzi ze kościół protestancki to sekta i nasz ślub nie będzie sie liczył(przed Bogiem?). Oczywiście absurd, bo to wyznanie tez ma umowę konkordatową z państwem, ślub sie liczy, a połowa chrześcijan to protestanci. Ale ona mysli ze tylko katolicy to ci dobrzy. Rozmawialam z Pawłem o tym setki razy. Ale on nie potrafi postawić sie matce, wyraźnie jej powiedzieć ze to JEGO życie, ze ma prawo do własnych decyzji i nie musi sie jej słuchac. Boi sie ze ją urazi!ostatnio ona wymyśliła, ze mamy wziąć ślub w dwóch kościołach, ze po naszej ceremonii jeszcze jedna specjalnie dla niej w kościele katolickim! absurd. Ale Paweł zaczął sie zastanawiać, czy mozejednak…. a moze jednak przenieść ceremonie do katolickiego, co by mamusia była zadowolona… Ja na to ze nie ma mowy i jak teraz jej ustępie to potem ona będzie sie wtrącała do wszystkiego a ja nie mam zamiaru podporządkować jej swojegożycia. I ze jak on nie potrafi sie odciąć od mamy to niech sie lepiej nie żeni. Kominku, powiedz mi ,jak myślisz, wyprowadzić się i poczekać ze ślubem(albo raczej zrezygnować, bo jak teraz Paweł ulegnie matce to mu już nigdy nie zaufam jak dawniej)? Bardzo go kocham i nie chce stracić tylko przez to ze Ona sie wtrąca, ale nie chce tez spędzić życia podporządkowując się życzeniom innej kobiety… Poradź proszę:( Liczę na szybką odpowiedź… bo to naprawdę ważne dla mnie:(.

 

Tak, wiem, że miałem podać rozwiązanie 4 zagadek z poprzedniego tygodnia. Następnym razem, ok? Do końca tygodnia się wyrobię.

Cóż takiego można jej doradzić?
Jak dalej potoczyła się ta historia?
Co dzieje się z nimi dzisiaj?
To wszystko pokażę wam w mailach, które napisała do mnie w tym tygodniu. Razem uznaliśmy, że jej historia – jakby to powiedzieć – może wam się przydać. Przypominam – ona po 3 latach twierdzi, że dobrze jej doradziłem. Ja po trzech latach uważam, że źle.
Wnioskuję, że zrobicie dokładnie to samo. Dobrze doradzicie, ale źle.

Komentarze

  1. Dorota 08.03.2012 22:29

    Ja uważam, że jak się nie odpępowił, to się nie odpępowi i będzie tylko gorzej, ale patrzę na to baaardzo subiektywnie :). Dla faceta ważniejsza powinna być kobieta, z którą zamierza być do końca życia, a nie wtrącająca się w cudze sprawy matka.

    • Karolina Pomorska 08.03.2012 22:54

      Bardzo dobre określenie: odpępowić. Jak najszybciej!

  2. Aleksandra Prndt 08.03.2012 22:30

    Doradziłeś jej go rzucić albo wybierać „ona albo mamusia”, jako że facet wydał się maminsynkiem, ona go nie rzuciła i teraz stwierdziła, że powinna, ale po jej listach uznałeś, że to ona ma problem ze sobą czyli „nie miałeś racji”?

  3. Karolina EM 08.03.2012 22:32

    o ironio:)

  4. jorguś 08.03.2012 22:33

    Doradziłeś Jej Odejśc,a ona została i teraz żałuje. Proste.

  5. kocyk 08.03.2012 22:35

    Moim zdaniem, skoro on był w stanie dla niej przyjąć chrzest w obrządku protestanckim, to ona też mogłaby zrobić coś, na czym mu zależy, czyli wziąć ślub także po katolicku zresztą, to chyba da się w miarę łatwo załatwić. Z drugiej jednak strony, ślubu udzielają sobie tak naprawdę sami zainteresowani (tak nas uczył ksiądz na religii, w sumie to ma sens), a że wierzą w tego samego Boga, nie ma większego znaczenia, w jakim zrobią to obrządku.

    Doradziłabym rozstanie. Facet był męską pipką bez własnego zdania, rozdartym między matką a narzeczoną. Ona z kolei jest uparta i trzymałaby go pod pantoflem. Widać konflikt światopoglądowy, a tego nie da się tak łatwo rozwiązać.

    Obstawiam, że nie ustąpiła, wzięli ten ślub, ale tylko po protestancku.

    • Piombon 08.03.2012 22:43

      Problem w tym, że ślubu w kościele katolickim ona nie brała by dla niego, a dla jego matki.

    • Karina Suprynowicz 08.03.2012 22:49

      ale po co? problem w tym, ze to nie mlodym zalezy na slubie katolickim. to generowanie sztucznych problemow przez otoczenie. a swoja droga przed tym trzeba sie umiec bronic.

  6. luki1945 08.03.2012 22:37

    Matka nigdy nie przestanie się wtrącać, a syn nigdy nie przestanie jej słuchać. A żona nigdy nie przestanie prosić obcych ludzi o radę.

    • Monika Perszowska 08.03.2012 22:45

      Dokładnie, dlatego po co kłócić się? :))

      • Karina Suprynowicz 08.03.2012 23:24

        moze po to, zeby miec wplyw na wlasne zycie?

        • Monika Perszowska 08.03.2012 23:48

          Jasne, ale asertywność nie polega na stawianiu się, tupaniu nóżką, czy robieniu komuś na złość. Ma być dobrze nam, ale nie kosztem innych. Jednak jeśli dla tej młodej kobiety dojście do porozumienia z przyszłą teściową byłoby ogromnym problemem / bólem / poniżeniem, to wiadomo, że nie ma co napierać. Mi cały czas chodzi o próbę dojścia do porozumienia, ale nie po trupach.

          • Karina Suprynowicz 09.03.2012 00:15

            wynika z tego, ze to pseudoporozumienie ma polegac na ustapieniu tesciowej. dlaczego nie kosztem innych i jaki koszt ponosi tu tesciowa? gdzie trupy? pani mama nie zrealizuje swoich zyciowych planow? to chyba nie jej slub… w zasadzie ten caly spor jest wyimaginowany, bo istnieje tylko w glowie tesciowej.

  7. Różalski Rafał 08.03.2012 22:37

    Pewnieś doradził, żeby go w dupę kopnęła.

  8. Dawid Szwajca 08.03.2012 22:38

    To może doradziłeś jej aby odeszła, ale ona postanowiła zostać i dzisiaj jest z tej decyzji zadowolona? A ślub ostatecznie wzięli tylko po protestancku.

  9. Monika Perszowska 08.03.2012 22:43

    Ja doradziłabym, aby ceremonie były dwie. Nie jest nic złego w tym, aby zrobić przyjemność matce, bo to nie boli. Naprawdę nierozumiem takiego stawiania się teściowej. Żeby dowcipy o nich miały pokrycie? Teściowa też człowiek i ma uczucia, a przede wszystkim do końca życia będzie matką. Błąd w myśleniu polega na tym, iż każdy sądzi, że to jest podporządkowanie się matce, a to dziecinne podejście. Tak samo można pomyśleć w drugą stronę, że on podporządkuje się narzeczonej, a później żonie. Nie ogarniam robienia na złość teściom i już.

    • Piombon 08.03.2012 22:47

      Matka, jeśli uważa, że ślub protestancki się nie liczy, to jest idiotką. (chore jest, jeśli w ogóle wtrąca się im w życie religijne).
      A głupocie nie należy ustępować, bo będzie się szerzyła.
      Z nią trzeba walczyc.

      • Monika Perszowska 08.03.2012 22:52

        Wiesz, gdyby z powodu całej tej sytuacji działa im się krzywda, jakakolwiek, to ja rozumiem, ale nie dzieje się. To najzwyklejsza rywalizacjia pomiędzy przyszłą synową a teściową i to jest głupie, a co za tym idzie, nie tylko ta matka zachowywała się głupio.

        • Karina Suprynowicz 08.03.2012 23:08

          dziewczyna list napisała, wiec się jednak dzieje. godzic się na czyjes widzimisię tylko dlatego, że można jest kompletną nieasertywnością.

          • Monika Perszowska 08.03.2012 23:20

            Jeśli kobiety porozmawiałyby ze sobą, to na pewno okazałoby się, że można dojść do porozumienia. Większość problemów, niedomówień, czy złości bierze się z braku komunikacji między ludźmi.
            Oczywiście każdy tutaj będzie doradzał po swojemu / patrząc przez pryzmat własnego charakteru. Ja zawsze staram się dojść do porozumienia, bo uważam, iż wszystko można tak rozwiązać, aby obie strony były zadowolone. Trzeba tylko chcieć, a nie „tupać nóżką”.

        • Kongozaur 08.03.2012 23:21

          Wiesz, za ślub wypadałoby zapłacić…

    • Karina Suprynowicz 08.03.2012 22:51

      od kiedy wychodzi się za mąż dla cudzej przyjemnosci??? niepojęte…

      • Monika Perszowska 08.03.2012 22:56

        Przecież Kominek nie napisał, że matka nalegała na ślub w ogóle, a chodziło o dwie ceremonie, także nie rozumiem pytania.

        • Karina Suprynowicz 08.03.2012 23:17

          a co za roznica?

          • Monika Perszowska 08.03.2012 23:24

            No jest, bo nie mieli pobrać się, bo matka tak chciała, ale wziąć udział w dwóch ceremoniach. Jest jeszcze jedno rozwiązanie: nie brać ślubu wcale i też byłoby dobrze. No ale to znowu moje podejście do tej sprawy: ślub tak naprawdę nic nie zmienia, jeśli ludzie kochają się…

    • Iskierka 09.03.2012 15:35

      Stawianie się teściowej? A może obrona własnego światopoglądu? Nie wiem dlaczego, kiedy jedna strona chce „tradycyjnie” a druga sobie tego nie życzy, to mówi się, że ta pierwsza ma światopogląd i wartości i należy im się ukłonić a ta druga już nie ma żadnych. Właśnie ma światopogląd, inny. Nie brać ślubu katolickiego to też przekonanie religijne, nie brak przekonań. Może dla kogoś jest okropnie ważne ze względów religijnych być uczciwym wobec własnej wiary? Tutaj nie przeważają poglądy religijne, ale dziewczyna bierze chrzest w dorosłym wieku, więc chyba bierze swoją wiarę naprawdę na serio, chce być jej wierna. To ona ma światopogląd i wartości, które chce wcielać w życie, a teściowa chyba średnio się zna na swojej religii skoro myśli, że to inny Bóg czy coś. Dlaczego to dziewczyna ma ustąpić? Bo młodsza, a starszym się należy, nawet jeśli to ślub młodej czytaj tzw. najważniejszy dzień w jej życiu? Bo „nic ją to nie kosztuje”? Ależ kosztuje, potworne nerwy ze ślubem, może nawet spaprany dzień ślubu, no i niezgodność z własną wiarą. Teściową też to coś kosztuje, jej nerwy i niezgodność czynów innych ludzi z jej wiarą, ale to chyba mniej w porównaniu?

      • Karina Suprynowicz 09.03.2012 22:43

        a wystarczyłoby nie brać zdania teściowej pod uwagę i wszystkie problemy rozwiązują się same, wtedy nawet tej notki by nie było 🙂 albo dla zwiększenia zamieszania i konfliktu można dorzucić jeszcze np. jakieś absurdalne żądania teścia, któremu też przydłaby się zrobić dobrze z racji pełnionej funcji ;]

  10. Karina Suprynowicz 08.03.2012 22:44

    Przepis na odstawienie syna od mamusiowej piersi jest taki, że należy go postawić w sytuacji, w ktorej bedzie musiał dokonać wlasnego, swiadomego wyboru. To mu bardzo pomoze zrozumiec, ze nie da się miec ciastko i zjesc ciastko. Dziewczyna stawia sprawę jasno, z argumentami, a chlopak skoro ma z tym problem, powinien podjąc jakąs decyzję. Czy zda maturę z zycia to juz od niego zalezy. Dojrzały człowiek powinien potrafic podejmowac trudne decyzje i nikt nie zrobi tego za niego, no sorki.

  11. Weronika 08.03.2012 23:08

    Albo doradziłeś jej wziąć ślub tylko w obrządku protestanckim, ona tak zrobiła, chłopak postawił się matce, ugiął się prośbie dziewczyny i ona została jego nową „mamą”, co jej nie przeszkadza.
    Albo nie posłuchała rady, ślub był i taki i taki, chłopak nie wyrwał się zupełnie spod skrzydeł matki, ulega wpływom z obu stron- co dziewczynie przeszkadza, ale nie została jego nową wyrocznią, co ty odnosisz jako rzecz dobrą.
    Albo.. już sama nie wiem. Sieci neuronalne mi się przegrzewają. Kominku! nie serwuj samych zagadek bez rozwiązań. Toż to iście niehumanitarne.

  12. xxx 08.03.2012 23:17

    mysle, ze doradziles jej zostac albo nic jej nie doradziles

  13. zbyszko_ze_wsi 08.03.2012 23:20

    Patowa sytuacja, kurde.

    To może tak… Ona go kocha, on ją kocha i zrobiłby dla niej wszystko, ale nie byłby zdrowy związek, w którym mamusia decyduje za młodych co mają zrobić ze swoim życiem, i jaki mają wziąć ślub. Możliwości są dwie – albo ulegną mamusi, albo skłócą się z nią na dobre. No bo kwestia wiary delikatną jest. Więc dla tak zwanego świętego spokoju, może ślub cywilny na razie…?

    Tylko to też niczego nie rozwiązuje, a jedynie odwleka w czasie. Cholera!

    Nie ma dobrej rady w takiej sytuacji, zawsze ktoś na tym ucierpi. W tym przypadku oni oboje, a to wszystko z powodu wtrącającej się mamusi. Osz fak.:/

  14. Adrianna Bałuszyńska 08.03.2012 23:22

    wiadomo, ze powiedziales, zeby odeszla 🙂

  15. kuzu 08.03.2012 23:51

    Powinna wyjść za mąż, bo to jedyna metoda by pozbyć się wątpliwości na całe życie. Im szybciej tym lepiej. Zawsze można się rozwieść.
    W zasadzie i ona i jego matka są siebie warte.

    • Monika Perszowska 08.03.2012 23:55

      „W zasadzie i ona i jego matka są siebie warte.”
      Brawo!
      Dlatego napisałam wyżej, iż on będzie musiał podporządkować się jednej z nich 😀

  16. yoka 08.03.2012 23:57

    Piekna zagadka, widzę tylko błąd w tytule.
    Nie nazwałabym takiego chłopca mężczyzną. Oczywiście ‚męskie’ popychadła nadają się najlepiej na męża ale nie nazywajmy ich facetami. Co najwyżej eunuchami.

  17. GlowWormGirl 09.03.2012 00:04

    Najpierw powinna porozmawiać z Pawłem i jasno wytłumaczyć, że skoro oboje są protestantami i skoro to ich ślub nie ma mowy o zmianie obrządku. Jeśli naprawdę myśli, że dorósł do roli męża, ojca, głowy rodziny postara się w mądry sposób(poprzez rozmowy, ale kategorycznie) wytłumaczyć ich racje matce. Tyle, że on musi się zastanowić czego chce,jakim chce być człowiekiem a od jego zachowania i postawy zależeć będzie reszta wspólnego życia. Po tym jak wybrnie z tej sytuacji będzie wiadomo jak będzie sobie radził w przyszłości…Ona powinna mu to jasno wyłożyć i poczekać na jego decyzję…a później podjąć swoją…

  18. sy` 09.03.2012 00:10

    Myślę, że doradzileś jej, aby ustąpiła teściowej i zgodziła się na te dwa śluby. A ona pewnie tak zrobiła, a teraz jest szczęśliwa i do Ciebie pisze, że miałeś rację.
    A Ty uważasz że nie masz racji, że źle jej doradziłeś, że trzeba było zrezygnować ze ślubu i się rozstać. Bo przecież każdy powód do rozstania jest dobry.

    Oto moja teoria!

  19. GlowWormGirl 09.03.2012 00:17

    Przeraża mnie ile osób wzięłoby ślub w kościele tylko po to by zrobić przyjemność jakiejś kobiecie. Zgadzam się z kimś kto napisał, że głupotę trzeba tępić. W tym przypadku matkę
    Pawła.
    Poza tym pamiętajcie, że oni OBOJE są PROTESTANTAMI! Gdyby on był KATOLIKIEM wtedy mogli by wziąć ślub zarówno katolicki jak i protestancki. Czy znacie jakąś katolicką parę, która brała ślub u protestantów? Podstawy wiary się niektórym kłaniają…

  20. Pat 09.03.2012 00:31

    „Elfowie rzadko udzielają porady nie obwarowanej zastrzeżeniami, rada bowiem to niebezpieczny dar, nawet gdy mędrzec daje ja mędrcowi. Nikt nigdy nie zna wszystkich okoliczności i możliwych skutków jakieś sytuacji.”
    tak mi się przypomniało.
    moje rozwiązanie – uciekać jak najszybciej od tego chłopca, bo sama miałam do czynienia z maminsynkiem ostatnio, i nie skończył się to dobrze. ale… tak bez stronniczości- jeśli ona czuje, że on rzeczywiście ją kocha w pełnym znaczeniu tego słowa, to da mu wybór – on powinien wybrać wersje dla NICH obojga komfortową. jeśli wybierze wersje wygodną dla mamusi…znaczy że nie kocha tak, aby przeżyć to życie z jedną kobietą, tylko tak, aby móc przerzucać wszelkie decyzje to na żonę to na mamę (czyli nie kocha a chce jedynie wygodnie w miłym towarzystwie przeżyć to i owo), bo to niech one się martwią życiem, przecież on jest takim słodkim uroczym człowiekiem któremu należy tylko dogadzać, bo on przecież jest tak wspaniałomyślny że nawet przeszedł na inną wiarę dla żony.
    jedna nie umiem być bez stronnicza w kwestii chłopców udających mężczyzn.

  21. manti 09.03.2012 00:47

    Nie znam odpowiedzi na jej pytanie. Ale jednego jestem pewna. Nie chciałabym, aby mnie pytano, co zrobić w podobnej sytuacji. Przecież to spychologia. Taka mała dygresyjka.

    • Monika Perszowska 09.03.2012 00:55

      Tak w sumie… Obydwoje nie mają własnego zdania, a ma je jedynie ta „okropna” przyszła teściowa, bo przynajmniej ona wie, czego chce :))
      Reasumując: jemu niepotrzeba taka żona, a jej taki mąż.
      Po przemyśleniu: lepiej niech nie biorą ślubu, a bynajmniej nie w tej konfiguracji.

    • elka 09.03.2012 11:52

      spychologia:)niezłe:)

  22. Anaria 09.03.2012 01:05

    Ja bym jej poradziła by przełożyli ślub na przyszłość bliżej nie określoną. Ustępowanie komuś w tej kwesti jest wg mnie bez sensowne a usłyszeć od męża, że mamusia się na niego obraziła przeze mnie też bym nie chciała.

  23. Michael 09.03.2012 01:16

    Kominek nawrocil oboje na kominizm 🙂
    A tak na powaznie to chyba nigdy nie zrozumiem religijnych ani wierzacych osob. Nie znaczy to, ze nie szanuje. Bo szanuje cudze poglady ale po prostu nie rozumiem.
    Ja bym doradzil aby odeszla skoro mamusia nie pojmuje a synek nie potrafi byc stanowczy a jej to nie odpowiada bo jest to sprzeczne z jej wiara, ktora z tego co wiem jest bardzo wazna dla protestantow. Z drugiej strony owa wiara glosi milosc do blizniego, ktora objawia sie rowniez troska o jego dobro, w tym sprawianiu innym przyjemnosci, nawet kosztem wlasnych wyrzeczen. Nie jest to latwy temat. Na tym skoncze komentarz bo zaraz magisterke napisze a glowy koscielne obrzuca mnie klatwa. 🙂 Ciekawy jestem jak to sie skonczylo.

  24. tojaityle 09.03.2012 04:16

    najpierw w padło mi do głowy, że pewnie doradziłeś, żeby odeszła, ale ona została i się męczy (więc twierdzi, że miałeś rację). a Ty uważasz, że doradziłeś źle, bo skoro została mimo takiej sytuacji, to najbystrzejsza nie jest i jej się po prostu należy.

    ale po chwili namysłu wyszło mi, że napisałeś żeby została z narzeczonym (aż będzie tak źle, że już nie będzie miała żadnych wątpliwości, że trzeba to skończyć). ona z nim została i niby jest zadowolona, ale sytuacja się ani trochę nie zmieniła. dziewczyna żyje pod pantoflem teściowej.

    trochę jak zagadka z dziewczyną w pociągu.

  25. Jola Kubikowska 09.03.2012 08:18

    Toż ten facet to w ogóle jakaś ciota bez zdania- zarówno „nawrócenie” jak i „rozterki” podyktowane są wyłącznie życzeniami jego kobiet (wielka mi różnica – mamy czy narzeczonej).. źle to wróży i tyle.

  26. Mateusz 09.03.2012 08:41

    Pierwsza myśl:
    Ona wychodzi za mąż za niego, a nie za tandem On+Teściowa… więc powinna postawić na swoim

    I wydaje mi się że poradziłeś jej żeby została z nim, ona Cie posłuchała i prowadzi życie, która sama nazywa udanym, a w rzeczywistości… nie jest źle, ale nie o to w życiu chodzi

    Druga myśl:
    Ona się postawiła, on ją posłuchał i postawił się matce, teraz ona ma w domu bezbarwnego faceta – pantofla…

  27. Ksenia Necel 09.03.2012 09:14

    Ja doradziłabym , żeby jednak nie brała slubu.

  28. Martyna Skrobińska 09.03.2012 09:45

    Zupełnie nie rozumiem postawy Pawła. Skoro sam, bez namawiania postanowił zmienić wyznanie, to chyba zdawał sobie sprawę z dalszych konsekwencji jakie z tego wynikają – oboje jesteśmy protestantami, bierzemy ślub w obrządku protestanckim, tak samo wychowujemy dzieci, itd. A może myślał, że uda się wszystko pogodzić i być w dni parzyste katolikiem a w nieparzyste protestantem? To chyba tak nie działa.
    Pomijam już tutaj destrukcyjny wpływ matki, bo powinno jej chyba zależeć na szczęściu dziecka a nie na zaspokajaniu własnego widzimisię kosztem tegoż szczęścia.

    Nie wiem co doradziłeś dziewczynie, ja powiedziałabym jej, żeby się wstrzymała ze ślubem, dała sobie i chłopakowi czas na przemyślenie czy ważniejsza dla nich jest ich miłość i szczęście czy spełnianie oczekiwań otoczenia.

  29. Paulina Jassa Marcinkowska 09.03.2012 10:01

    Bawią mnie takie problemiki!

    Skoro nie chce ślubu kościelnego niech go nie bierze tylko dlatego że ktoś tego od niej oczekuje.

    Jeśli jej facet jest mamisynkiem to niech się żeni z mamą a nie z nią.

  30. Piotrek 09.03.2012 10:31

    ja bym doradził, żeby pogadała z przyszłą-niedoszłą teściową bez Pawła. Poza tym ile Oni mają lat? że ktoś im mówi, że są za młodzi? Sama decyzja Pawła o chrzcie mi się nie podoba, bo była zaskoczeniem dla naszej bohaterki, widocznie wcześniej nie przejawiał chęci przejścia na protestantyzm. Generalnie koleś mi już nie podoba i byłbym na nie 😉

  31. Tomasz Jarzyna 09.03.2012 10:46

    Jak ja słyszę o tych ślubach, kościołach, wyznaniach i religiach to mi się od razu unosi. Bo czym tak właściwie jest ślub? O co w nim chodzi? Po co się go bierze?

    Z miłości? Haa… a co to nie ma miłości bez ślubu?
    Bo wszyscy tak robią? Nie wszyscy muszą…
    Może dla kilku papierków? To zawsze można wziąć tylko cywilny.

    Brak ślubu. To bym jej doradził.

    • gola_pionierka 09.03.2012 10:54

      No dla osoby wierzącej jest sakramentem i po to się go bierze. Dla niewierzących jest cywilny, żeby uregulować prawnie. Dla tych, którzy nie potrzebują regulacji jest brak ślubu. Wszystko jasne:)

  32. Elżbeta 09.03.2012 10:51

    po trzech latach pewnie znów stoi przed podobnym problemem: urodziła dziecko, a teściowa chce dwóch ceremonii 🙂

  33. gola_pionierka 09.03.2012 10:53

    Ja bym doradziła: powiedz mu, że stracisz do niego szacunek, jak nie będzie umiał postawić się rodzinie i wytrwać przy swoim postanowieniu, a przecież nie wyjdziesz za faceta, którego nie szanujesz. I sytuacja sama się rozwiąże.

  34. Kornik 09.03.2012 10:58

    Jak dla mnie to problem jest też w chorej dumie potencjalnej żony. Drugi ślub wzięty w małym gronie kilku osób (być może tylko ich dwoje, ksiądz, matka w małym kościele bez powiadamiania innych w 15 min u księdza z powołania, który nie oczekuje za to pieniędzy) nic by jej nie kosztował. A to, że facet nie jest pusty i woli, żeby jego matka żyła w pokoju ducha.

    Tak więc jeżeli on nie przejawiał żadnych innych objawów zbytniego podporządkowania matce (a w tekście nie jest wspomniane nic jakoby tak było) to ona powinna się cieszyć, że ma cudownego faceta który nie ma w dupie starej matki, która już mu nie jest potrzebna.

    • Iskierka 09.03.2012 15:45

      Obawiam się, że taka matka nigdy nie będzie żyła w pokoju ducha. Jak już wezmą katolicki ślub, to będzie chciała po wizycie u protestantów ciągnąć wnuki na drugą mszę, zapisać na religię w szkole, bo przecież jej uczucia religijne zostałyby inaczej zranione. Jak wnuki już pójdą na katechezę, to wypadałoby też sprawić im podwójne sakramenty w obu kościołach (nie wiem czy to w ogóle jest realnie możliwe, ale co tam). A ostatecznie, może taki szantaż emocjonalny sprawdzi się w paru niereligijnych sytuacjach, jak zmiana miejsca zamieszkania czy wybór zasłon do domu.

  35. Psik Kwik 09.03.2012 11:13

    Czy to strach przed mamusia czy szacunek dla mamusi? widzimy to wszystko z jej perspektywy i to mi sie zdaje bardzo jednostronne. Moze to co ona nazywa brakiem odwagi by sie przeciwstawic jest tak naprawde przemyslana swiadoma decyzja po rozwazeniu za i przeciw?

    Zreszta troche nie rozumiem, skoro mieszkaja ze soba od roku, czy do tej pory nie byla w stanie ocenic stosunkow matki i swojego narzeczonego i jak sie zachowuje wobec jej zdania? Ze dopiero nagle po poltora roku to ‚odkryla’? Troche to dziwne. Szczegolnie, ze zaistaniala juz sytuacja zwiazana z religia – wspomina ze wzial chrzest protestancki. Skoro mamusia uwaza ze protestantyzm to zlo, to czy wtedy takze oponowala? A jesli tak (co uznalabym za prawdopodobne), to jak widac, przeciwstawil jej sie.

    Nie mowie, ze zupelnie stoje po jego stronie i ze ona nie ma racji. Z tego jestem w stanie tylko wywnioskowac, ze ona upatrzyla sobie jakis powod (mamusia chce rzadzic synusiem), przeciwnika(mamusia) i jest dosc zamknieta na inne rozwiazania. Stad jej wybiorcza relacja nie wydaje mi sie byc dobra podstawa do oceniania innych w tej historii (mamusi,narzeczonego). Bo czy tak naprawde to oni sa problemem czy moze ona sama?

    P.S. Wiem ze KAZDA relacja jest subiektywna, ale tu nie o to chodzi. Chodzi o brak proby zrozumienia, zauwazania i analizowania elementow ktore moga nie pasowac do tego co sobie ‚upatrzyla’.

  36. beatrixkiddo 09.03.2012 11:28

    Powinna nie wyrazić zgody na ślub w obrządku katolickim.Jeśli jej partner tego nie przełknie- zwrócić pierścionek i spakować walizkę.Choć to dość drastyczne ultimatum.Ale chyba najlepsze?

    P.S.Gdyby ten ślub katolicki był ważny dla Niego,to co innego.Ale zdanie jego matki nie powinno mieć nic wspólnego z suwerenną decyzją dwojga młodych ludzi.

  37. Kl. 09.03.2012 11:36

    Wg mnie nie powinna byl PODEJMOWAC ZADNYCH pohopnych decyzji typu’wyprowadzam sie,przemysle,dajmy sobie czas’ ! Ona kocha Jego,on kocha ją,a przeciez nie wychodzi za Jego matke! Pawel sie zaczal zastanawiac,bo to Jego wyznanie mial do tego prawo,bo w koncu ślub bierze sie raz w zyciu(przynajmniej tak sie wydaje zakochanym). Ale przeciez nie mial watpliwosci co do niej,co do slusznosci slubu,tylko do jednej z czesci skladowej tej calej otoczki zwiazanej z nim. Ona zaczynajac sie zastanawiac czy mozeby nie poczekac nieswiadomie zaczynam tez rozmyslac nad ich zwiazkiem,nad przyszloscia,czy moze to oby na pewnoe good idea,czym zaczyna podkopywac ich dobre relacje i zaufanie w dotad przeciez szczesliwym pozyciu. A mamusia? no coz takie sa tesciowe niektore, ito nie jest tak,ze jak raz ulegnie to pozniej tesciowa wrecz z nimi zamieszka,o niee,niee. Jezeli beda mieszkali daleko od niej to ten kontakt z racji odleglosci bedzie powaznie utrudniony:) Dazac do porady uwazam,ze powinni byli pojsc na kompromis,coz szkodzi im wziasc podwojny slub w dwoch kosciolach jednego dnia,a pozniej bawic sie na wlasnym weselu do bialego rana;) W koncu zwiazek to ciagla nauka godzenia sie na kompromisy,a sama ona wspomniala w liscie,ze wie,ze nie bd latwo i jezeli teraz niewlasciwie stawi czola tej probie,to pozniej bedzie jeszcze trudniej. Wiec 1 ŚLUB_-2 KOŚCIOŁY!

  38. elka 09.03.2012 11:38

    Pewnie doradziłeś likwidację teściowej;)
    Ja,nie wzięłabym ślubu.Może trzeba by było porozmawiać np z księdzem,który by w tej sprawie doradził.Oczywiście w rozmowie uczestniczyłaby i wspomniana teściowa.
    Osobiście nie życzyłabym sobie,aby ktoś za mnie decydował o ślubie.Jeśli ta dziewczyna uległa teściowej,a ta nadal wtyka nosa to dziewczyna cierpi w związku.Choć prawdopodobnie chłopak mógł dorosnąć:)i jest po swojej stronie,a we dwoje mogą sobie poradzić z nadgorliwą mamusią.

  39. Nen 09.03.2012 11:40

    Pomijając to, że facet żeni się z narzeczoną, a nie matką, to skoro dodatkowo sam jest protestantem i -jak wynika z listu – traktuje to poważnie, nie powinno tutaj być żadnej dyskusji. Jeśli jest, to nie ma jaj.

    Jako, że większość napisała mniej więcej to samo, podejrzewam, że była to ta rada, która wydawała się dobra, a okazała się zła (choć przyznam, że nie potrafię sobie wyobrazić, dlaczego).

  40. Kors 09.03.2012 13:02

    Na prawdę nie rozumiem, czemu wszyscy się tak czepiają chłopaka, za to że zależy mu na zdaniu matki. Albo wszyscy pochodzicie z rodzin patologicznych albo jesteście sieroty (dosłownie i w przenośni).

    Moim zdaniem oni oboje powinni zastanowić się nad tym co spowodowało tą sytuację, czyli ich wiarą. Powinni udać się do swojego duchownego, porozmawiać o swoim problemie i poprosić go o spotkanie wspólne z mamą. Religia i wiara to są sprawy delikatne, nie zawsze łatwo wytłumaczalne. Podejmować taką decyzję bez kontaktu z osobą duchowną, to jak gdyby podejmować ważną decyzję o prawnych podstawach bez kontaktu z prawnikiem.

    Osoby duchowne cieszą się dużym zaufaniem u osób starszych, co może załagodzić sytuację.

    Biorąc kiedyś udział w akcji Szlachetna Paczka, dostarczaliśmy produkty żywnościowe i sprzęt agd do starszej Pani. Pani została jednak nastraszona przez sąsiadkę, że będzie musiała od tego zapłacić wysoki podatek i że ludzie to organizujący to złodzieje. Dopiero interwencja proboszcza (przyjechał w ciągu godziny) pomogła.

    Jestem agnostykiem, ale uważam, że osoby duchowne są potrzebne i czasami trzeba się do nich zwrócić.

  41. daria 09.03.2012 13:29

    o matki Polki, dajcie żyć waszym dzieciom.

    • jona 09.03.2012 16:09

      no właśnie nie wiedziałam jak to ująć… krótko i na temat, bo po nitce do kłębka to od teściowej „ja się nie wtrącam ALE” wszystko się zaczyna

  42. momo 09.03.2012 14:27

    No to jestem ciekawa, co dalej. Nie podejmuję się doradzania, bo ciężko mi się wczuć w sytuację. Jestem niewierząca, zniosłam lata nagabywania różnych cioć, żeby jednak się przejść do kościoła i znoszę różne podobne sugestie znajomych, na które już nie reaguję, choć powinnam, bo świadczą o arogancji. Wydaje mi się więc, że ryzyko, że zwiążę się z osobą niepodobną do mnie w tej kwestii, jest niewielkie. Temat jednak mnie ciekawi, bo stykam się z nim co jakiś czas. I jak do tej pory jeśli chodzi o ilość par odstawiających szopki jest 2:1 dla odstawiających (dwa w różny sposób konformistyczne śluby kościelne, ta jedynka dla pary, w której oboje nie chcieli ślubu w ogóle, więc o tyle łatwiej).

  43. Nimfa 09.03.2012 14:48

    Paranoja! Jak można w ogóle proponować wzięcie dwóch ślubów? Przecież one się wzajemnie wykluczają. W końcu wierzą w jedno wyznanie czy w dwa? To całkowicie podważa „wiarę” którejkolwiek z omawianych osób. Lepiej żyć na kocią łapę i nie udawać „wierzących”.

  44. Monianna 09.03.2012 15:08

    Nie znamy relacji tech chłopaka. Dla mnie jasne jest jedno – autorka listu jest taka sama jak teściowa, z którą walczy. Koleś wg mnie już zrobił dla niej wszystko – jej ciągle mało. Nawet jeżeli chrzest i decyzja o protestanckim ślubie to były jego decyzje – już wiadomo, kto w związku będzie trzymał stery. A jemu będzie nawet dobrze, bo wcześniej kierowała nim bezpiecznie mamusia, teraz narzeczona, wkrótce żona. Autorce byłoby z tym bardzo dobrze – ona potrzebuje kimś dyrygować, a on zna swoje miejsce w hierarchii. Nie jestem pewna, czy kiedykolwiek mu ufała i ile jeszcze musiałby dla niej zrobić, żeby zaufała. Ha. Nigdy. Bo zawsze będzie robił dla niej. Bo ona tego chce, a nie z własnej nieprzymuszonej woli. Brak równowagi w tym związku i powinna aczkolwiek razem byłoby im dobrze. Jedno drugiego warte.

  45. Tanczaca_chmura 09.03.2012 15:21

    pewnie matka już nie żyje a on swoje uczucia przekierował na żonę. Cudzą.

  46. ala ma kota 09.03.2012 18:04

    boga nie ma wiec niech nie zajmuje sie glupimi problemami i ustapi tesciowej zeby jej dobrze zrobic i niech sie pobiora i tak nie mieszkaja u rodzicow , jej doradzil a kominek

  47. Katia 09.03.2012 18:21

    Kominek doradził rozstanie.
    Dziewczyna nie posłuchała, jakiś czas później przekonała się, że nie była to dobra decyzja, więc przyznała, że Kominek miał rację.
    A Kominek stwierdził, że nie miał racji – ona miała rację, że wyszła za mąż – co było konieczne, żeby przekonała się, że nie miała racji. W przeciwnym wypadku całe życie zastanawiałaby się, czy dobrze zrobiła. Teraz wie na pewno.

  48. Lydia 09.03.2012 19:48

    A co ma ślub do miłości i po cholerę to komu???

  49. Xatoos 09.03.2012 20:16

    Skoro jego matka ma na niego wpływ w tym wieku pod tym względem to jest męską pipą. To jest jego życie i on sam powinien decydować.

  50. zbyszko_ze_wsi 10.03.2012 01:06

    Właściwie rada powinna być tylko jedna: „odejdź, bo po co Ci facet, który nie potrafi obronić Cię nawet przed swoją mamusią.”

    Posłuchała i odeszła, bo rada była przecież dobra.

    Minęły ze trzy lata. Ponownie pisze do kominka: „wiesz, nie mogę sobie znaleźć partnera, z żadnym nie jestem tak szczęśliwa jak z tamtym.” O żesz…

    Właściwa rada powinna brzmieć: „jeśli nie jesteś pewna swojej decyzji o odejściu w stu procentach, masz jakiekolwiek wątpliwości, zostań przy nim. Jeśli będzie Ci naprawdę źle, sama uciekniesz – na nic nie zważając i nie zastanawiając się ani sekundy. Będziesz wiała gdzie pieprz rośnie, i tak szybko jak tylko potrafisz. Póki nie chcesz tego zrobić, sama nie wiesz czego chcesz. Nie zmieniaj niczego na siłę, ani wbrew sobie”.

    Pomysł zaczerpnięty z pewnego tekstu kominkowego (nie pamiętam tytułu), tu jednak pasuje mi idealnie.

  51. ida 10.03.2012 11:35

    Ja bym doradziła: uciekaj.
    Ale to ja. Bo sama uciekłam. Zerwałam, po czym otrzymałam telefon z obelgami od jego matki. Od tej pory urwałam wszelki kontakt. I czuję ulgę.

  52. mag1501 10.03.2012 16:29

    Matka już chyba miała swój „wielki dzień” więc teraz nich cicho siedzi i tylko potakuje. Ewentualnie coś doradzi JAK JĄ POPROSZĄ bo to miał być ICH DWOJGA dzień, a nie trojga. Od zadowalania teściowej jest teść 😉

  53. Ja Przez Wielkie Jot 10.03.2012 20:21

    Odłożenie ślubu i kategoryczne odcięcie się od mamnusi. Niestety konietom na starość odbija i muszą jakoś tych swoich synków prze sobie zatrzymać, chćby symbolicznie.

    Wytłumaczenie Pawłowi jasno i klarownie, że życie rodzinne to tylko we dwoje i że mamusia to sobie może na święta synka i synową pooglądać.

    Jeżeli nie da rady to zwiewać gdzie pieprze rośnie.

  54. lalivian 10.03.2012 20:30

    Dar rady to jeden z siedmiu darów Ducha Swiętego 🙂

    Zjednej strony można powiedziec, a niech ustapi i dla swiętego spokoju weźmie ten ślub katolicki też. Ale z drugiej strony, gdyby mi ktoś kazał teraz wyjśc za mąż w jakimś protestanckim kościele dodatkowo, tylko dlatego, ze teściowa jest protestantka, podczas gdy ja z mężem jesteśmy dajmy na to buddystami iw swoim wyznaniu sie pobieramy – to bym na pewno nie zrobiła czegos takiego, w Związku z tym uważam, że nie powinno się brać ślubu w jakimś obcym sobie wyznaniu dla przyjemnosci kogokolwiek. Zresztą ja nie wiem, czy to w ogole jest możliwe – skoro ten narzeczony ochrzcił się w kościele protestanckim, jego narzeczona równiez, ergo są tymi protestantami, to na jakiej podstawie mieliby brac ślub w kosciele katolickim?

    Jedyna zatem słuszna rada jest nie brać tego slubu katolickiego, co nawet ksiądz by im doradził. W razie zaś braku wystarczających do tego jaj ze strony narzeczonego – rozejśc się, bo robienie teatru z własnego małzeństwa, to trochę nie halo mi się wydaje. ponadto w każdej konfliktowej, czy niewygodnej sytuacji życiowej teściowa bedzie miala swoje zdanie i życzenie/żądanie – i co, synek będzie całe życie „dla świętego spokoju” robił to, co mamusia każe?

  55. Dawid_krk 10.03.2012 21:25

    A może lepiej, niech spróbuje i weźmie ślub i pójdzie matce na ugodę. Jak się okaże, że po roku dalej będzie problem z wtrącającą się matką i on nie będzie mógł się wysilić na własne suwerenne decyzje, to po prostu niech się rozwiedzie – Ślub to powinna być świadoma decyzja, ale nie jest nieodwracalny – zwłaszcza, kiedy widzi się, że życie w perspektywie nie będzie dobre…

    • lalivian 10.03.2012 21:44

      Akurat ślub kościelny w KRK jest nieodwracalny. Nie ma czegoś takiego jak próbny slub na rok, a potem się zobaczy. A jeśli msmusia zażyczy sobie wnuka teraz albo nigdy to co – też zajść w ciążę i moze więcej nie będzie żądała, a gdyby po roku kazała znowu się starać to ewentualnie wtedy dopiero się rozejść? Itd. itd, sytuacji, w których tesciowa będzie miała własne oczekiwania będą tysiące, ślub to tylko jedna/pierwsza z nich. Dorośli ludzie nie mogą żyć ani na próbę, ani dla świętego spokoju robic ważnych rzeczy wbrew sobie po to by ktoś tam inny, nawet własna matka, był zadowolony. Jak ktoś ładnie napisał wyżej – od zadowalania teściowej jest teść, a skoro teściowa tego nie pojmuje to synek MUSI albo jej to wyjaśnić, albo dać spokój dziewczynie.

  56. congac 11.03.2012 10:53

    dziewuchy to egoistki. musi być po naszemu. a że wszystko jest kwestią argumentacji, potrafimy tak przedstawić sprawę, że znika gdzieś jej prawdziwy sens, a wyłania się nasza, wykreowana i nakreślona wizja sytuacji (tutaj: mamisyństwo narzeczonego, który podporządkowuje się mamusi). a ja się pytam, co jej szkodzi wziąć ten cholerny ślub po katolicku, skoro sama zauważa, że katolicy i protestanci to ta sama chrześcijańska rodzina? różnica polega na obrządku wymyślonego przez ludzi dogmatu (ślubu). matka (teściowa) to też rodzina, z którą będzie jeść kolejne 20 wigilii i która weźmie ich dzieciaka do siebie na weekend jak będą chcieli jechać na narty. tymczasem chce wprowadzać atmosferę pod tytułem „ON JEST MÓJ TERAZ, SPADAJ MAMUŚKA”. dla mnie autorka listu powinna przemyśleć kilka spraw.

    ciężko coś doradzić znając tylko jedną stronę problemu. prawda zawsze leży pośrodku, a niestety kobiety mają tą paskudną cechę, że chcą ją na siłę przeciągnąć na swoją stronę. dziewuszka kręci – wystarczy zwrócić uwagę na wytłuszczone przez Ciebie zdania. „Zrobi dla mnie wszystko” ale już przed ślubem wychodzi, że jednak nie wszystko (bardzo dobrze zresztą). Także „nie potrafi przeciwstawić się matce” – jakby chciał, to by potrafił, a skoro tego nie robi, to (dla mnie) świadczy o tym, że liczy się ze zdaniem swojej rodziny, a dla autorki jest pewnie oznaką mamisyństwa i „już mnie nie kocha!” tudzież „pewnie tak będzie zawsze!”.

    na miejscu Pawła pogoniłabym dziewczę. na miejscu dziewczyny zrobiłabym rachunek sumienia.

    • Kongozaur 11.03.2012 14:00

      Za ślub po katolicku się płaci, ponadto byłoby to przyznaniem, że ślub protestancki się nie liczy. W tak ważnych sprawach zdanie matki powinno być bez znaczenia – pewnie jeszcze zadecyduje, jaka liczba dzieci jej zdaniem jest słuszna. No właśnie, czy przypadkiem Kościół Katolicki nie będzie wymagał ochrzczenia ich w KK? Bingo!

      To jedno ustępstwo to tylko pozornie JEDNO ustępstwo bo za nim idą kolejne.

    • krampfunga 11.03.2012 22:29

      prawda nie leży zawsze pośrodku, tylko tam, gdzie leży.

  57. hekate 11.03.2012 13:01

    Myślę, że dziewczyna powinna poinformować rodzinkę, że skoro nie mogą dojść do porozumienia, to wraz z narzeczonym zabiorą wyłącznie ślub cywilny. Po weselu powinni poczekać aż emocje opadną i wziąć cichy ślub w kościele protestanckim, zapraszając przy tym wyłącznie najbliższą rodzinę. Nie doradzała bym Pannie zostawiania partnera. Partner i teściowa to ludzie, a ludźmi zawsze można manipulować. Przykładowo: organizując wesele wybieramy najistotniejsze dla nas kwestie i te mniej ważne np. suknia ślubna- ważne, kwiaty- mniej ważne. Następnie informujemy przyszłą teściową, że tak bardzo liczymy się z jej zdaniem i doświadczeniem iż mamy nadzieję, że pomoże nam w wyborze dla nas najtrudniejszym- wyborze kwiatów, a ukradkiem zamawiamy suknię, żeby postawić teściową już przed faktem dokonanym. Kiedy natomiast przyszła teściowa upiera się, żeby towarzyszyć nam przy wyborze menu w restauracji (oczywiście jesteśmy tym pomysłem zachwyceni) jedziemy do restauracji wcześniej, wybieramy kilka różnych opcji potraw, a dopiero potem zabieramy teściową nie wspominając oczywiście o naszej wcześniejszej wizycie w restauracji.
    Nie przejmowała bym się tym, że mój facet to cipex w stosunku do mamusi, jeżeli była by to jego jedyna wada. Każdą słabość można odpowiednio wykorzystać.
    Broń Boże nie możemy kazać nigdy nikomu wybierać: ja albo mama. Nigdy nic dobrego z tego nie wychodzi!
    Rada: bądź zawsze jeden krok przed teściową.

  58. Kongozaur 11.03.2012 14:25

    Nie znam ani jednego powodu, dla którego należałoby ustępować matce. Żadnego. Jeśli ktoś robi dzieci żeby nimi sterować i żeby swoim życie potwierdzało jego przekonania, to współczuję jego dzieciom. Szczególnie zaś facetom, których męskość została stłumiona przez matki.

    Co jeżeli dziecko chcę być kimś innym niż chcą to jego rodzice? Niech ustąpi, przecież oni wydali go na świat i pewnie dzieci będą mu bawić a tak w ogóle… to twoja matka! Co ci szkodzi ustąpić?

    A słyszeliście o czymś takim jak godność? Pewnie nie i dobrze, bo potem żyjecie pod butem silnych. No nie oszukujmy się – maminsynek nie ma siły przeciwstawić się nie tylko matce, ale też większości zdecydowanych ludzi.

  59. Alina Michałkiewicz 11.03.2012 15:37

    witam wszystkich jestem tutaj pierwszy raz.
    Pytanie co jest dla mnie ważne : kosciół , ślub , czy zwiazek.
    Czy to co robie jest dobre dla naszego zwiazku? jesli tak – robie to, jesli nie – rezygnuję.
    pozdrawiam

  60. lalivian 11.03.2012 16:14

    Zastanawiam się co to była za rada Kominka sprzed roku, że sama zainteresowana mówi „miiałeś rację”, a Kominek uważa, ze nie miał racji. Przychodzi mi do glowy cos takiego: Kominek doradził, (licząc na to, iż dziewczę odczyta sarkazm i użyje logiki tudzież odwagi), by wzięła slub katolicki i ustąpila, ale miała równocześnie świadomosc, że od tej pory ich małżeństwo skladac się będzie z trzech osob, z czego pierwsze skrzypce należeć będą do teściowej. Koleżanka przyjęła do wiadomości tylko pierwszą częśc Rady – pobiegła radosnie przed oltarz ślubować. bo drugiej części rady brac pod uwagę nie chciała, wierzyć w to nie chciala, bo jej było neiwygodnie i wmawiała sobie i Kominkowi, ze moze jednak (o nie! że na pewno) na tym ślubie się skończy wtrącanie. Po trzech latach, jak już wiemy napisała – miałeś rację – przy czym tym razem odnosi się to do tej drugiej części Rady, a Kominek uważa, ze racji nie mial, bo przez niego dziewcze sobie zlamalo życie, a gdyby doradził od razu spadac z tego toksycznego związku, to dziś dziewcze moze byloby szczęśliwą panną radujacą się zyciem. A tak to prawdopodobnie tesciowa ne zgadza się na rozwód (KRK rozwodów nie uznaje, poza tym co ludzie powiedzą) i dupa zbita, drogi nie ma, i Kominkowi się jej żal zrobiło i uważa, ze doradzil źle. No nie wiem, czekam na Rozwiązanie.

  61. Aleksandra 11.03.2012 18:52

    Niech sama porozmawia z jego matką, użyje odpowiednich argumentów. Przyszła teściowa to też człowiek.

    • Karol Janson 11.03.2012 21:53

      Bez przesady z tym człowiekiem.. 😉

      Jakiś dziwny jestem, wychodzę z założenia że moi starzy to mój problem, a jej to jej.

  62. Pingback: Mężczyzny strach przed mamusią – ciąg dalszy | Kominek IN

  63. Pilotka 29.05.2012 17:16

    zostawiła go,
    teraz żyje w swoim własnym świecie…- tylko Ty wiesz jakim…- bo Tobie napisała.. ale nie do końca wydaje Ci się on być normalny ( nie wiem..jakieś zrzeszenia ludzi, zakony i te sprawy ).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Connect with Facebook

*

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>