Czy wiesz, jakie są współczesne dzieci?
Oj brzdące, brzdące. Się nakombinowaliście przy zagadce, a chyba nikt nie podał rozwiązania, które ja zasugeruję, przy czym nie będę upierał się, że moje jest tym najlepszym. W każdym razie zagadka kryminalna posiadała rozwiązanie i nie było to samobójstwo. Ale dziś mamy niedzielę, taki spokojny dzień i nie będę was zadręczał cięższymi tematami. Zwłaszcza, że trafiłem na coś, co nie odbiega od klimatu zagadek. Właściwie to ten sam motyw. Kilka wypowiedzi o współczesnych dzieciach.
Odpowiedzcie sobie w myślach, czy podzielacie opinię, że:
Dobra, przyznam bez bicia, że gdy przeczytałem te opinie, pomyślałem sobie „trochę przesadzone, ale z grubsza są zgodne z rzeczywistością”.
Uśmiechnąłem się, gdy dowiedziałem się, kto jest ich autorem. Wyjaśnienie schowałem na drugiej stronie tego tekstu.
Pages: 1 2
dzieci są super, nawet jeśli potem będą krzyczały, że jesteśmy zacofani, staroświeccy i nie rozumiemy ich głębokiej emocjonalnej potrzeby posiadania maca w najnowszym kolorze. i że w ogóle nic nie rozumiemy.
mój ulubiony wiek dla dzieciarni to 0-7 lat. dzieci są mądre. potem idą do szkoły.
Cyt.”mój ulubiony wiek dla dzieciarni to 0-7 lat. dzieci są mądre. potem idą do szkoły.” – jak można tak bredzić?!
Proszę mi tu nie „wyjeżdżać” z tekstami na poziomie poniżej krytyki, że przecież są „złe szkoły”.(…) Dramat!
Bo to zła szkoła była …
„zła szkoła” to uogólnienie, ale uważam, że szkoła jako pewne środowisko może mieć zły wpływ, jeśli trafi się na dzieci, które złe zachowanie wyniosły z domu, przenoszą do klasy, i imponują innym dzieciakom , które są za małe żeby jeszcze zrozumieć pewne rzeczy i naganność pewnych zachowań. Nie jest to oczywiście żadna pewność, ale jednak prawdopodobieństwo całkiem spore, bo sama pamiętam jak zachowywałam się w gimnazjum i jaka głupia byłam, i jak diametralnie zmieniło się moje zachowanie kiedy na szczęście poczułam ze chcę wyrwać się z tego otoczenia i poszłam do liceum z dala od dawnej szkoły
Ale ja to odniosłam konkretnie, do Panny Justyny – uogólnienia i przypominam, że ona pisała o dzieciaczkach, idących do PIERWSZEJ klasy szkoły podstawowej, nie gimnazjum …
a pracowałaś z dzieciaczkami w wieku 5-6 lat? A z dziećmi w wieku 7-10? Jeśli nie to naprawdę nie wiesz jak bardzo negatywnie wpływa na dzieci ograniczony system szkolny… ach te kobiety doświadczone…
pracuję !
Żadne bredzenie. Szkoła to dość koszmarna instytucja. Już w pierwszej klasie zaczyna się ogłupianie, bo wszystko trzeba robić pod dyktando i wedle z góry narzuconego wzorca. Poza tym każda inność jest brutalnie zadeptywana przez małych barbarzyńców, którym ich głupi rodzice już dążyli powiedzieć, ze chłopak w różowej koszulce to pedał, a dziewczynki nie mogą grać w piłkę. Los dziecka, które nie pasuje do narzuconych wzorców naprawdę jest mało przyjemny i efektem jest raczej walka o przetrwanie a nie rozwój, dlatego dzieci w szkole często „głupieją”. Oczywiście potem część z tego wyrasta i zostaje „Kubusiem”, a reszta pozostaje plebsem, tylko podrośniętym.
haha no ja sama pamiętam te wszystkie sprzecznośći: nauczyciel w gim: zakazuje kupować tych tanich cyrkli (cyrklów?) bo to szajs
liceum: tanie cyrkle w zupełności wystarczą
gimnazjum dyrektorka wchodząca do klasy: siedźcie, siedźcie, ja tylko na chwilę
liceum: no co to jest, żeby młodzież nie wstawała i nie oddawała pokłonów wielebnej dyrekcji? Skandal! Skandal!
I kogo ma to takie dziecko słuchać, kiedy brednie ze wszystkich stron
Do jakiej szkoły Ty chodziłaś?! I dlaczego do diabła, piszecie bez konkretów? Co za durna mania, uogólniania.
Dyskusja bez uogólniania jest pozbawiona sensu, chyba że będzie dyskusją o konkretnej, jednej szkole X. Jeśli chcesz dyskutować o szkole jako instytucji musisz uogólniać. Przecież podważając moje zdanie też odwołujesz się do jakichś uogólnień.
chodzi ci o konkrety pod tytułem „Asia Kowalska, 7,5 roku, Kraków, Szkoła Podstawowa numer ileśtam, ‚zgłupiała’ pół roku temu”…? bo nie za bardzo rozumiem… mówimy o prawidłowościach…
normalnej szkoły w niedużym miasteczku. żadne uogólnianie, tylko przykłady z życia. i już się tak nie bulwersuj, bo wycieczki nie dostaniesz
Nie potrafię zrozumieć jak można pleść takie bzdury.
W szkole nie trzeba robić wszystkiego pod dyktando, to głupi nauczyciele często nie promują kreatywnego myślenia i wychodzenia poza schematy (A, proszę mi wierzyć, będąc licealistą zauważam, że niewielu z tych nauczycieli, których spotkałem na mojej drodze mogę nazwać głupimi).
Narzekanie na szkołę to typowy przykład „Polaczkowatości”, bo na coś w końcu narzekać trzeba.
Szkoły są potrzebne, uczą nie tylko rzeczy przydatnych (jak i nieprzydatnych), ale też pomagają w rozpoczęciu relacji między ludzkich.
Siedmiolatek idący do szkoły uczy się, tak naprawdę, pierwszy raz jak postępować z innymi ludźmi. A, to, że często trafia na idiotów, to dobrze. W życiu spotka ich jeszcze bardzo wielu i będzie na lepszej pozycji jeśli będzie umiał sobie z nimi radzić.
Uff. Prawie stąd wyszłam. Dzięki!
Czy krytyka jest narzekaniem? Trzeba się rozpływać w zachwytach nad wszystkim?
ci którzy nie robili wszystkiego pod dyktando to nawet im zazdroszczę tej niezależności, tym którzy mieli odwagę powiedzieć: nie będę robić tych głupot, mam w dupie szkołę i idę na wagary. też czasami chciałam być tym głąbem, któremu nie zależało.
tylko że czasami są większe priorytety. żeby potem nie musieć harować na budowie jak ten głąb, którego się znało w podstawówce. trochę się poświęcę, żeby potem jak Kominek nic nie musieć.
Pionierka, ja nie widziałem nigdzie krytyki, nie widziałem konkretnych zarzutów.
Widziałem głupie „polskie” narzekanie.
A jak narzekają Niemcy, Francuzi czy Albańczycy?:) Nie zamierzam tu tworzyć eseju o wadach szkoły jako instytucji. Zresztą od kiedy tu się robi w komentarzach naukowe debaty:)
To nie jest odpowiednie miejsce, aby wykorzystywać swoją pozycję, wiedzą, i doświadczenie by tępić brednie? Rozumiem, że jak chcę ugryźć temat od strony „na wyższym” poziomie, to muszę wybrać się na konferencję naukową? Lubię z Wami dyskutować, nawet jeśli nie zawsze się zgadzamy.
Pionierka, niestety, ale za granicą o wiele bardziej szanuje się to, co się ma.
Anyway, narzekanie jest głupie, kiedy jest bezpodstawne, krytyka jest rozsądna, kiedy jest konstruktywna.
Nie znalazłem wśród tych komentarzy żadnego, który jasno pokazuje, co w szkole jest złego.
Ciekawa jestem, za iloma granicami byłeś:)A co w szkole jest złego? Proszę uprzejmie:
1. Negatywna selekcja do zawodu, na specjalizację nauczycielską idą najgorsi, a poza tym i tak większość etatów mają emeryci, wiec nie ma zdrowej konkurencji i nie są preferowani dobrzy nauczyciele.
2. Równanie w dół, bo w klasach jest sporo dzieciaków i trzeba wyciągać te słabsze, a lepsze się nudzą.
3. Nieusuwalność złych uczniów, więc jeden debil może terroryzować całą klasę i można mu naskoczyć.
4. Nauczyciele są nieprzygotowani do radzenia sobie z przemocą, jaka wśród dzieci, już w 1 klasie jest spora. Chyba nie macie pojęcia, jak te słodkie maluszki potrafią zaszczuć „odmieńca”.
5. Mocno niedoskonały program, często kompletnie nieprzystosowany do realiów i rzeczywiście to ogłupia mądrzejsze dzieci idące do szkoły.
To oczywiście tylko kilka, bo temat jest rzeczywiście na solidną debatę. Poza tym ja wcale nie uważam, że przebywanie z idiotami wzbogaca. Dla inteligentnego człowieka jest to nieprzyjemne doświadczenie. Patologii należy unikać, a nie się w nią zagłębiać.
A ze szkołą mam doświadczenie z obu stron biurka wiec nie są to wszystko opinie oderwane od rzeczywistości.
1. Negatywna selekcja do zawodu, na specjalizację nauczycielską idą najgorsi, a poza tym i tak większość etatów mają emeryci, wiec nie ma zdrowej konkurencji i nie są preferowani dobrzy nauczyciele.
Chodź, zapoznam Cię z moimi koleżnkami, które z wyróżnieniem ukończyły romańską w trybie dziennym na UMK. Powiedz im, że są najgorsze.
2. Równanie w dół, bo w klasach jest sporo dzieciaków i trzeba wyciągać te słabsze, a lepsze się nudzą.
Chyba w Twoje szkole. Do tego są tworzone specjalne klasy. Jeśli oceniasz przez pryzmat przeszłości – ok, dawniej był z tym problem. Dziś też jest, ale idziemy do przodu!
3. Nieusuwalność złych uczniów, więc jeden debil może terroryzować całą klasę i można mu naskoczyć.
Nieprawda. Błędem jest to, że często taki „zły” uczeń jest przenoszony z jednej szkoły do drugiej, ale nie spotkałam się jeszcze z brakiem reakcji. Zresztą, co to znaczy: usunąć?! Jakich słów używasz, wobec ludzi?
4. Nauczyciele są nieprzygotowani do radzenia sobie z przemocą, jaka wśród dzieci, już w 1 klasie jest spora. Chyba nie macie pojęcia, jak te słodkie maluszki potrafią zaszczuć „odmieńca”.
Nauczyciele przechodzą programy radzenia sobie z przemocą, szeroko rozumianą agresją, uzależnieniami, itp. Oczywiście, większość jest nieprzygotowana, jeszcze. I mam nadzieję, że to się szybko zmieni. I nauczyciele przestaną, bać się uczniów.
5. Mocno niedoskonały program, często kompletnie nieprzystosowany do realiów i rzeczywiście to ogłupia mądrzejsze dzieci idące do szkoły.
Mamy nauczanie zintegrowane! Jaki niedoskonały program? Konkrety.
zgadzam się z Pionierką. tak jest w szkołach, i nie jakiś patologicznych, a w tych w których teoretycznie brak przemocy a ławki nie są pomazane przez dzikusów. mądre dzieci się nudzą albo im się zakazuje uczenia się samemu, a debile dokuczają innym, nauczyciele udają że nie widzą. bo tak wygodniej
Świadomi rodzice, dokonują wywiadu zanim wyślą swoje Dziecko do szkoły, w której inni ludzie, będą również dbali o rozwój ich pociechy.
love pionierka. daj mi adres, to przyślę ci beczułkę heinekena z autografem 🙂
jak mieszkają w Warszawie i zarabiają tyle że mogą spokojnie opłacić rachunki i kupić żarcie, to mogą sobie myśleć o tym jak dbać o swoje ‚pociechy’, gorzej, jak jest jedna szkoła w promieniu 20-30km.
Ale pewnie: zaraz będzie argument o szkołach z internatem i Hitlerjugend od razu. Tam też wszystko było wspaniałe. A przyszłość była świetlana, dla wybranych. Tak jak teraz dla snobów z prywatnych szkół
Cyt.”jak mieszkają w Warszawie i zarabiają tyle że mogą spokojnie opłacić rachunki i kupić żarcie, to mogą sobie myśleć o tym jak dbać o swoje ‘pociechy’, gorzej, jak jest jedna szkoła w promieniu 20-30km.”
To tylko w stolicy mają więcej niż 1 szkołę?
Dlaczego popadasz ze skrajności w skrajność?
Największe miasto i wieś. To nie jest argument. Ja nie piszę o wyborze najdroższej, prywatnej szkoły. Moja koleżanka, ma 4 siostry. Pracował tylko ojciec. Był jednym żywicielem rodziny. Nie zawsze starczało na to, by opłacić rachunki w pierwszym terminie. Jednak potrafili zatroszczyć się o rozwój swoich 5 córek. Dziś najmłodsza kończy liceum, pewnie z czerwonym paskiem, reszta dziewczyn skończyła studia, albo są w ich trakcie. I co, można? Można. Ale pewnie, najłatwiej zrzucić wszystko: na wieś, na brak pieniędzy, na innych. Tylko nie na siebie.
tak, najłatwiej jest mówić o innych. ja pisałam chociaż z własnego doświadczenia, jak było w szkole. i jak wszystko wygląda realnie, jakie możliwości mają dzieci z miast a jakie ze wsi. a ty wszystko opierasz na domysłach i jakiś politycznych poprawnościach bo tak powinno być, ale nie jest. do parlamentu to byś się nadała, tam pełno takich ideowców, którzy żyją w bańce mydlanej. dobranoc.
z dozą ciekawości czytam komentarze. pionierka – twoje argumenty opierają się na uogólnieniu przy czym uogólnienie to nie opiera się na reprezentatywnej próbie. Czyli błąd logiczny Mam 2 znajome nauczycielki z małych miejscowości i to co opisujesz pokrywa się tylko w punkcie z przemocą. Odnoszę wrażenie, że negujesz cały system szkolnictwa – jako niepotrzebny, zbędny zły – na podstawie „drobnych” niedoskonałości.
A zresztą mieszacie, bo inaczej jest w podstawówce, inaczej w gimnazjum, jeszcze inaczej w liceum czy szkole wyższej.
Ale żeby bardziej Ci uzmysłowić, podam swój przykład. Moi Rodzice, nie posiadają wykształcenia wyższego. Nie mieszkamy w wielkim mieście i nie było w nim, możliwości rozwoju. Wybrali dobrą szkołę, ale córce nie bardzo chciało się uczyć. Trafiłam po drodze na tych „dobrych, i złych: nauczycieli, piszę w cudzysłowie, bo mówiliśmy o „złej szkole”. Aż do liceum, nie miałam wzorca,w szkole, który byłby moim motorem napędowym, ale oprócz szkoły, są jeszcze RODZICE. I chociaż nie mają żadnego dyplomu, potrafili zaszczepić we mnie chęć rozwoju, poszerzania horyzontów i udoskonalania talentów.
Kuzu, cała dyskusja zaczęła się od mojego podważenia pierwszego komentarza. I właściwe, każda moja wypowiedź była nawiązaniem do pierwszej. Nauki w szkołach podstawowych.
no tak racja, zagalopowałem się w drugiej części wypowiedzi. Głownie mowa o podstawówce i dzieciach. Mój błąd.
1 grudnia, odbyła się w Toruniu konferencja na temat :Poprawności politycznej, w której brałam udział. Więc pudło. a DRUGIE PUDŁO ZALICZYŁAŚ, KIEDY PODSUMOWAŁAŚ, ŻE OPIERAM WSZYSTKO NA DOMYSŁACH. JESTEM między innymi PEDAGOGIEM. PRACUJĘ Z DZIECIAKAMI. Więc daruj sobie domniemania.
manti,
nie KRZYCZ.
Kiedyś miałem okazję robić kurs pedagogiczny, ale ostatecznie zrezygnowałem. Nie wyobrażałem sobie pracy w szkole. Ale sam wydział pedagogiki bardzo chętnie odwiedzalem z moimi kolegami. Studiowały tam najfajniejsze laski.
Kuzu, to nie krzyk.
Dzięki, za komplement 🙂
Współczuję tym dzieciom, z którym pracujesz, manti.
@Piombon: myslenie i spojrzenie krytyczne na otaczajace aspekty zycia jest umiejetnoscia, slepe przyjmowanie wszystkiego jakim jest i bierna akceptacja- bezmyslnoscia.
@manti: znasz to powiedzenie ”those who can – do, those who can’t – teach”?
Przypomina mi się zasłyszana anegdota, o pewnej sytuacji w szkole podstawowej. Dzieci miały narysować krowę. Ot, zwyczajne zadanie, jakby się mogło zdawać. Wszystkie dzieci grzecznie narysowały białe krowy z czarnymi łatami, a jedna dziewczynka narysowała krowę pomarańczową, ponieważ kiedyś na wsi widziała krowę w podobnym odcieniu(zapewne wiecie o jakie krowy chodzi) Pani w szkole bardzo się zbulwersowała i kazała narysować dziewczynce „normalną krowę”. Dziewczynka narysowała ponownie krowę pomarańczową, za co została nagrodzona jedynką wpisaną do dzienniczka, oraz wezwaniem rodziców, bo „dziecko nie wykonuje poleceń”.
Dzieci w wieku 0-7 lat mądre? A potem niby głupieją? Ja swoją córkę trzymam w piwnicy, tam zły świat jej nie dosięgnie.
A tak sobie myślałam, czytając, że dzieci są takie same, jak kiedyś, tylko żyją w innych realiach. Po rozwiązaniu zagadki szczerze się uśmiechnęłam 🙂
„Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”
wg mnie nie wszystkie dzieci są złe 🙂 a to jak są wychowane zależy w dużej mierze od rodziców 🙂 Więc zamiast narzekać na krnąbrną młodzież lepiej zastanówmy się co zrobić by nasze dzieci były lepsze 🙂
P.S. Ale ja też póki co nie chce mieć dzieci. Nie pałam wielką miłością do tych rozdarciuchów.
Sam jestem gnojem, bo mam 18 lat i podzielam Twoje zdanie.
Społeczeństwo samo wychowało taką młodzież, jaka teraz jest. Nie można zganiać tego od razu na dzieci, bo to się nie stało z dnia na dzień. Jesteśmy wytworami chorego rządu i społeczeństwa.
Czytam po raz trzeci. I wciąż nie mogę zrozumieć, o czym Ty piszesz. Jakiego chorego rządu i społeczeństwa? Kto Cię wychowywał? „ulica”, obcy ludzie, ktoś inny niż Rodzice? Kto miał wpływ na to, jakim człowiekiem się stajesz? Gdzie Twoje wzorce osobowe i na boga, dlaczego pozwalają Ci na nazywanie siebie GNOJEM?!
Manti tupnęła nóżką, aż mnie w fotelu zatrzęsło 😉
A ja chcę, i to bardzo. A swoją drogą, historia lubi się powtarzać, hm? 🙂
historia się powtarza, czy zatacza koło ? hmmm ?
Pewnie bardziej, zatacza koło. Ja chciałam napisać, że historie lubią się powtarzać. A z rozpędu wyszło, jak zwykle 🙂
ależ ja nie kwestionuję Twej wypowiedzi. Nie wiem, która wersja jest bardziej poprawna i zapytałem.
Ale OK, załóżmy że to ja mam rację 😉
A ja tam się nie upieram, gdy nie mam pewności i nie mam problemów, by przyznać ją innym 🙂
cmok!
czyli chodzi o to, że każdy ma swoją rację? albo prawda jest względna? może coś w ten deseń 😉
To bardzo naturalne i ludzkie, że idealizujemy przeszłość, a do teraźniejszości odnosimy się krytycznie.
Kiedyś dzieci były lepsze, herbata tańsza, telewizja bardziej wartościowa…
Za kilka lat „Dzisiaj” będzie dla nas „kiedyś”. Wtedy też będzie idealne 🙂
Lady Gaga będzie klasykiem, „takich gier jak Mass Effect się już nie robi”, za Tuska było lepij.
Delikatnie mówiąc osoby które to napisały mnie dziwiły:)
Też gdzieś się kiedyś natknęłam na ten temat. Każde pokolenie uważa, że to młodsze jest „be”, a ono samo było „cacy” :). Podobny motyw był też pokazany w „O północy w Paryżu”: zawsze wydaje nam się, że poprzednia epoka była lepsza od współczesności :).
tak, ci ludzie mieli coś z głowami, że też babki chciały żyć w erze bez tamponów i pigułek anty. ja bym w życiu na to nie poszła.
Poczułam się jak dinozaur. Ja nadal żyję w tej erze:)
Zgredy zawsze bendom narzekały na młodszych. Ach ta zawiść 😉
Ja tam bardzo chętnie wnikam w małolaty.
Ja też patrząc na współczesną młodzież mam ochotę zrobić obserwację uczestniczącą:)
To wszystko nieprawda. Dzieci są słodkie, grzeczne i kochane. Mówię to jako doświadczona matka 2-latka i 2-miesięczniaka 😉
A na poważnie, to Piombon idealnie ujął w słowa moje myśli. Często widząc „dzisiejszą młodzież” myślę sobie „Matko, ja w ich wieku na pewno taka nie byłam”. A często okazuje się, że byłam nawet gorsza…
ja wiem, że byłam okropna, dlatego żadnych głupich dzieci. co najwyżej adoptowany murzynek
Jako dwulatka to nawet ja byłam słodka:) Z dziećmi jest jeden problem: nie wiadomo co wyjdzie, a do reklamacji nie można oddać.
no Kominek pewnie nie jednego nabrał, że to wypowiedź ojca dyrektora albo Natanka. A właśnie już miałam pisać, że dzieci jakie były takie są. Przeważnie to wina rodziców,że wychowują bachory i dzieci neostrady. Najbardziej mnie to rozbawiło, że nie wstają jak dorośli wchodzą do pomieszczenia. U mnie w szkole przed mgr prof. błogosławioną dyr to trzeba by się kłaniać w stylu na mahometa, do tej pory się dziwię, że jeszcze hymnu na jej cześć nie napisali. Kominek byłby dużo lepszy do wielbienia.
Tak swoją drogą to czuję się oszukany. Kominek niby taki cnotliwy, celibat i w ogóle, a paczę na zdjęcie na górze i co widzę? Już jako trzylatek wyrywał lachony!
Oj, jak Ty trzylatkę nazywasz Lachonem, to nie wróży Ci to nic dobrego … 🙂
Shit.
…
Dzisiejsza młodzież to zło! Nic tylko seks, Szatan i Kominek! Unikam jak opryszczki! Zero kultury!
Dzieci są super !!
Ostatnio obserwuje 3 „dzieciate” rodziny z różnych grup społecznych i jednogłośnie mogę stwierdzić: – Stempel idzie na wasektomię.
Może mi kiedyś przejdzie, ale jak mnie buk uraczy bobasem w najbliższej przyszłości rzucam się pod pociąg. Albo z mostu. Albo dietę.
To pisałem ja – Stempel
Celem tego tekstu, było wykrycie, który/a z komentatorów Kominka, dorosłym, jest tylko metrykalnie.
przecież i tak wszyscy się tutaj tylko popisują, więc Kominek nie sprawdzi tym te(k)stem, kto jest dorosły ‚nie tylko metrykalnie’
Popisują? Wybacz. Nie rozumiem.
Ocenianie wszystkich swoją miarą, doprawdy, nie jest zbyt uczciwe.
a czyją miarą powinniśmy oceniać ? Wyjaw tę tajemnicę.
Kuzu, na pewno nie należy patrzeć na innych przez pryzmat swoich zachowań, niech nam się nie wydaje, że każdy jest taki sam jak my.
W Twoim rozumowaniu jest błąd logiczny.
Zawsze oceniamy przez pryzmat naszych zachowań, doświadczeń, naszego wewnętrznego kodeksu. Bo „ocena” ma charakter subiektywny.
A gdyby tak było, że wszyscy są tacy jak my i wyznają te same zasady, postępują identycznie, czy byłaby kwestia oceniania ? Ocena to rodzaj konfrontacji, sprawdzenia z tym co my wyznajemy.
I jeszce raz zapytam – przez pryzmat kogo powinnismy oceniać ? Wskaż takiego człowieka i jego pryzmat. Ty też oceniasz przez pryzmat swój, swoich doświadczeń, swojego poczucia estetyki etc.
prawda, ocena sama w sobie jest subiektywna. i dalej sądzę że wszyscy się przed Kominkiem popisują. wszyscy to wszyscy. me too
Kuzu, Oddaję rację, bo ją masz:)
Gdyby było tak jak piszesz, pisałabym tylko takie komentarze, od którymi Komin by się podpisał obiema rękoma i nogami, albo tylko te, po którym zgarniałabym same „łapki w górę”.
Wolę bronić swojego zdania, niż popisywać- ale tylko wtedy kiedy wiem, że mam rację.
Btw, czy popisywać jest słowem pejoratywnym, że złapałam takiego bulwersa? 🙂
tak.
kate_alice
Wyjaśnij mi, w jakim celu ktokolwiek miałby się popisywać przed kominkiem, bo nie rozumiem.
Ja wiem po co, ale drażni mnie że zostałam wrzucona do wora, z takimi: którzy faktycznie mogliby to robić. Nie sądzę, aby tacy tu byli. Nie przy takiej różnorodności komentarzy i tak fajnych ludziach. 🙂
ocho! To zaraz zostanę posądzona o: podlizywanie się innym czytelnikom bloga 🙂
taka atmosfera blogów. ludzie są tutaj dla relaksu i zabawy, spędzenia jakoś czasu, czytając Kominka, więc akceptują jego reguły, co zawiera element popisu, żeby ‚było fajniej’ no to jest fajnie. W czym problem. Niewygodna prawda?
manti, zdradź sekret, bo ja wciąż nie rozumiem.
Pokaż mi gdzie w tych regułach, jest coś o popisie, czy podlizywaniu się Kominkowi.
Wszyscy kochamy Kominka.
Amen.
Po co? Myślę, że koleżance chodzi o to, że co niektórzy uważają Komina za Góru, jeszcze inni pocierają udami z podniecenia na samą myśl o Nim, a następni wolą przytakiwać bezkrytycznie głowami za innymi, bo tak jest łatwiej. Przypominam – jesteśmy na terenie Kominka, więc ten kto przyjmuje takie zdanie, jak On – raczej nie będzie narażony na krytykę, której w rzeczywistości mógłby nie znieść.Z zakompleksienia, braku poczucia własnej wartości.
Rozbij słowo kocham, na mniejsze.
Jeśli znajdziesz wśród nich: podlizywanie się, współczuję definicji miłości, tak na marginesie.
kate
element popisu, o którym piszesz – to coś nienaturalnego, co nie leży w naszym standardowym zachowaniu a mającego na celu określone korzyści. Mogłabyś to stwierdzić gdybyś znała komentatorów osobiście. Wówczas wiedziałabyś co jest kreacją, co rzeczywistością, a co popisem. Ale tak nie jest.
Chciałam zakrzyknąć, że może i prawda, ale dzisiejsza forma takiej ‚perwersji’ by sprawiła, że autorzy tych złotych mysli by się powykręcali w grobach. A potem przypomniałam sobie, jak wyglądał np. starożytny Rzym.
odwieczna sztafeta pokoleń, odwieczny konflikt i walka starego z młodym. To trochę jak z tym, że powinniśmy uczyć się na błędach innych. Pamiętam rozmowy z babcią w której ostrzegała mnie przed skutkami czegoś. Myślałem wtedy, że nie ma racji bo żyła w innych czasach a teraz czasy są zupełnie inne. Ale dziwnie jest skonstruowana ludzka natura, bo oczywiście nie słuchałem i musiałem przekonać się na własnej skórze by dojść do tej samej prawdy, wniosków.
Nie można uczyć się na błędach. Cieszę się, że Ty nauczyłeś się na wnioskach :), dobrych oczywiście!
tak na marginesie. „Nie polubię cię”. No co to ma być ??
Jestem przekupna 🙂
chyba przekorna 😉
nieee 🙂
ja tylko tak „strasznie tu wyglądam”. W rzeczywistości, jestem potulna jak baranek 🙂
Tylko nie mów nikomu ….
A jakby tak sobie wyobrazić egzekucje publiczne, a na widowni całe rodziny? Tak kiedyś było…
Co powiedzieliby o tym obecnie żyjący psycholodzy?
Wobec powyższego sądzę, iż obecnie najgorszy wpływ na dzieciaki mają jeśli nie bezpośrednio ich rodzice, to na pewno inni dorośli, także dzieci nie czepiałabym się.
Kominku, dziecko wychowywane „z głową” jest fantastycznym człowiekiem, więc nie trzeba się go bać 🙂
Głupie dzieci to wina przede wszystkim rodziców, natomiast mądre dzieci nie zawsze są ich zasługą.
Moja odpowiedź:
Dzieci zabiły rodziców.
Nie no, proste. Każde kolejne pokolenie jest gorszone poprzednim. Ale to nic nowego. Ja jak patrzę na nastolatków obecnie to sobie myślę: WTF? Ale wiem, że starsi ode mnie myśleli tak o nas. E tam 🙂 Czym tu się przejmować 🙂
Każdy z nas ocenia wszystko na swój, właściwy tylko sobie sposób. Z różnych powodów. Co dla jednego jest dobre, dla drugiego będzie złe. I odpowiednio: trudne-łatwe, oczywiste-nierealne, itd.
Widzimy to, co chcemy widzieć i rozumiemy wszystko tak, jak chcemy to zrozumieć. Bazujemy przy tym zarówno na poziomie obecnej wiedzy (naszej własnej bądź tej „naukowej”), na własnych doświadczeniach, przekonaniach, domniemaniach, itp.
Rozwiązaniem wspólnym dla wszystkich zagadek jest to, że każdy miał rację TAM i WTEDY, w danym momencie. Prokurator również nie popełnił błędu, choć zapewne nie mógł mieć w tamtym momencie podstaw do tego, aby postąpić w inny sposób. Swoją drogą ciekaw jestem przyczyn wyjaśnienia sprawy, zapewne coś się okazało później – na przykład wypłynął jakiś nowy dowód po latach, jak to się czasami zdarza.
Przydała się ta podpowiedź z dziećmi, bo pomimo że w tamtych czasach ówczesne dzieciaki wydawały się być „samym złem”, dziś takie dzieci uważalibyśmy za „aniołki”…;)
No bo dzieci i nastolatki takie są. Po prostu na tym polega bycie małolatem. Najwyżej zmieniają się realia. Mały jaskiniowiec pewnie żądał na urodziny dinozaura, teraz by się domagał ajfona. Młody panicz w XVII wieku gwałcił wiejskie dziewoje po krzakach, tylko nie mógł tego nakręcić na komórkę i wrzucić do netu.
Oczywiście zgodnie z regułą uważam, ze teraz jestem wiele mądrzejsza niż 10 lat temu, bo wtedy byłam koszmarnie głupiutka. Ale mam pewne podejrzenia, że czterdziestoletnia pionierka będzie o trzydziestoletniej pionierce uważała dokładnie to samo:)
Co nie znaczy że realnie będziesz mądrzejsza 😉
Nie strasz nawet:)
Dokładnie. Nikt z Nas tutaj nie przesiedział jakeiś 15 lat w kącie bez ruchu, bo wtedy okazałoby się, że naprawdę jesteśmy nienormalni :))
„dzieci nie słuchają już swoich rodziców.”
>Dlatego mnie starzy oddali do szkoły dla psów, bym nauczył się podstawowych poleceń, które by mi się przydały w dorosłym życiu, takie jak: siad, podaj łapę, turlaj oraz aport.
„Dzieci dziś kochają luksus(…) nie wstają, gdy starsi wchodzą do pomieszczeń,”
>Z tego również powodu, mnie zamykali w ziemiance, aby odzwyczaił się od dóbr jakimi kusi świat. Nie wolno mi było, nigdy usiąść. Musiałem jeść na stojąco, spać na stojąca czy też chodzić na stojąco. więc druga część problemu rozwiązała się sama.
„pewnego dnia dzisiejsza młodzież stanie się mężczyznami. Jest ona pozbawiona wytrwałości, nie można na nią patrzeć”
>Starzy, mnie zahartowali. Już w 3 urodziny zostałem w sadzony w worek, uprzednio obciążony kamieniami, który później wyrzucili do Dunaju.
Chodziłem, też w czarnym worku na śmieci, bo nie mogli na mnie patrzeć ludzie.
„Obecnie młodzi ludzie (…) Są niecierpliwi. ”
>Czasem musiałem, czekać tydzień by matka mnie wypuściła z ziemianki i pozwoliła upolować jakiegoś dzika.
Jestem zaskoczona. Czytając cytaty byłam niemal pewna, że Kominek zjedzie ich autorów, udowadniając przekonująco, że to normalne, że świat się zmienia, i on nic przeciwko dzisiejszym realiom nie ma. Ja mimo wszystko mam. Może trochę lubię idealizować przeszłość, bo uważam, że moje dzieciństwo było sto tysięcy razy barwniejsze, niż aktualnych dzieciaków. Nieraz nawet, jak stary zgred (choć nawet jeszcze nie przekroczyłam dwudziestki), rozmyślam o kompletnej degrengoladzie (także wśród moich rówieśników, sama pewnie nie jestem święta) i priorytetach ludzi w naszych czasach. No i myślę sobie – dokąd to wszystko zmierza? Za to ten tekst mnie uśmiechnął i podniósł na duchu (ale tylko troszeczkę). 😉
tak, chociaż dzieci są okropne to nawet mi ich szkoda, jak ich do 20-stki z podwórka nie wypuszczają
bo historia uczy jednego – tego że niczego nas jeszcze nie nauczyła 😉
„Bo Polak przed szkodą i po szkodzie głupi”
Jestem już spaczona swoim kierunkiem studiów i relatywizmem kulturowym jeśli chodzi o takie tematy…
A dzisiejsza młodzież jest taka jak ją wychowujemy, więc nie do młodzieży powinniśmy mieć pretensje… 🙂
A co do kultury i czci dla rodziców – u Yanomamów (plemie indian w ameryce) chłopcy bijący własnych ojców czy policzkujący ich są chwaleni i nagradzani.
Nie trzeba daleko szukać,mam takich znajomych,gdzie ich syn rzuca ciężkimi przedmiotami w rodziców,a ojciec jest dumny z syna,nieważne,że śliwka pod okiem:)
W cokolwiek bysmy nie wierzyli, ziemia bedzie obracac sie dalej.
Nie ma co przejmować się zdaniem starych wapniaków, wystarczy spojrzeć na ich życie by zrozumieć, że nie mają kompetencji by doradzać. Powiecie : „Skoro przegrali mogą powiedzieć o swoich błędach”. Ja powiem : mało kto wie, co było przyczyną porażki. Wyciąganie błędnych wniosków jest powszechne :
„Żadna mnie nie chce, bo wszystkie lecą na kasę”
To taki przykład wyciągnięcia błędnych wniosków ze swoich porażek. Śmiem twierdzić, że to że osoba je wypowiadająca ma 100 lat nie czyni go ani odrobinę mniej błędnym.
Co pokolenie to narzekanie . Już teraz wśród moich rówieśników (87′) wspomina się z łezką jak to kiedyś było kulturalnie i spokojnie. Jak historia pokazuje młodzież demoralizuje się już od wieków. Czasem myślę że świat mimo rozwoju technicznego cofa się kulturalnie, ale to nie powód by nie chcieć dzieci. To wręcz wyzwanie! 🙂
…
Ja chcę z powrotem do szkoły.
Można było pić do 5 i iść na egzamin, a teraz to o północy wszyscy zasypiajom.
Można było bzykać cały dzień a teraz.. to nawet nie chce mi się o tym gadać.
Mozna było zdobywać wiedzę, a teraz już wszystko się wie. Kobiety się zna i w ogóle.
A, i Kominek dopiero się zaczynał!
A ja w życiu nie chciałabym wrócić do szkoły.
Jakie pić do 5 jak po jednym piwie byłam nieprzytomna. To musiałabym o 4:30 zacząć. Teraz to nawet 2 dam radę wypić przez cały wieczór.
Nikt mnie nie chciał bzykać, nie to co teraz
Zamiast zdobywać wiedzę, zastanawiałam się, dlaczego nikt mnie nie chce bzykać.
Kominek był jeszcze w wieku, ze mu się słowo lodzik tylko z Bambino kojarzyło
Życie dojrzałej kobiety jest fajniejsze:)
Tak Cię czytam, goła, od paru tygodni i dręczy mnie pytanie: Kto Cię tak okłamał z tą Twoją dojrzałościom ?
Po prostu sobie żarówkę zmieniłam w łazience na mocniejszą i wreszcie się dokładnie zobaczyłam w lustrze:)
Nie pękło? O_o
Diament nie lustro.
Dało radę, bo tylko twarz oglądałam. Ale wszystkie duże lustra w domu już dawno poległy.
No to pokaż pyska na fejsie, czy cuś, cycki Ci na razie odpuszczam, znaj mą litość.
Fejs to narzędzie szatana, służb specjalnych i wielkich korporacji;)Nie będę tam niczego pokazywać, ani pyska ani cycków. Łydkę kiedyś pokazałam i wystarczy:)
Oh dzięki Ci, łaskawco.
(może teraz uda się wysłać komentarz… )
A jakby tak sobie wyobrazić egzekucje publiczne, a na widowni całe rodziny? Tak kiedyś było…
Co powiedzieliby o tym obecnie żyjący psycholodzy?
Wobec powyższego sądzę, iż obecnie najgorszy wpływ na dzieciaki mają jeśli nie bezpośrednio ich rodzice, to na pewno inni dorośli, także dzieci nie czepiałabym się.
Kominku, dziecko wychowywane „z głową” jest fantastycznym człowiekiem, więc nie trzeba się go bać 🙂
Ja byłam grzecznym dzieckiem,ale zrytą nastolatką.Na szczęście mamusia mnie w niczym nie wyręczała,sama naprawiałam swoje błędy,dobrze tak przytrzeć noska.
A mój synek,to najmądrzejszy 3latek,zna literki i liczy po angielsku bo po polsku to dla niego zbyt trudne:)Ma masę genialnych pomysłów jak doprowadzić mnie do szewskiej pasji,ale to mu się rzadko kiedy udaje,bo mnie zaskoczyć jest niezwykle trudno:)
Bez dzieci świat byłby szary,a nasz kraj to jedno wielkie zrzędzenie.Cały dzień widzę jak dziecko biega z uśmiechniętą michą,i zastanawiam się co go tak na okrągło cieszy..
może dla tego, że nie potrzebuje powodu do radości, by się cieszyć z życia, a nie ma powodu do smutku? 🙂
Tak dobrą sprawę, to do szczęścia potrzeba tylko braku zmartwień 😉
Sęk w tym,że,dziecko potrafi radować się z rzeczy z których dorosły dawno już zapomniał.
Znam niewiele osób,które emanują wręcz postrzeloną radością.Fajnie kiedy brzuch lub buzia bolą ze śmiechu:)
gorzka czekolada jest NAJLEPSZA
Po głębszym namyśle stwierdzam, że mnie to boli. Boli mnie, że ludzie, pomimo upływu czasu i przemijania pokoleń, wciąż się nie zmieniają. Tacy, jacy byli kiedyś, setki i tysiące lat temu, są do dziś.
Czy my naprawdę niczego nie uczymy się od siebie nawzajem? Czy to może chodzi o coś innego? Wiedzę nabytą (nauka, odkrycia, itp.) przekazujemy sobie z pokolenia na pokolenie, i w ten sposób rozwijamy się jako „ludzkość”, pomimo jednak to, w sprawach podstawowych – tych elementarnych – sami musimy się sparzyć, bo inaczej nie uwierzymy…?
Przeraża mnie to, i fascynuje zarazem. Jesteśmy istotami myślącymi, wykształconymi jak nigdy dotąd, a pomimo to (w pewnych kwestiach) pozostajemy i zachowujemy się, jak te prymitywy sprzed setek czy tysięcy lat.
Dlaczego, pytam się – DLACZEGO?
bo „mlodzi ludzie mysla, ze starzy sa glupi, a starzy ludzie wiedza, ze mlodzi sa glupi”
Wiosna. Dytyramb – Julian Tuwim
Opinie na temat młodszych pokoleń były zawsze ponad czasowe.
Czy tylko mi się wydaje, że to wszystko ma powiązanie z pytaniem „kiedy umarł kominek” oraz tekstem o zabijaniu go? 😉
Według ankiety kończysz się mniej więcej co roku. Gdy kiedyś twoje praprapra wnuki będą blogować to wrzucą tak samo komentarze filozofa kominka i okaże się, że już wtedy mieli rację że kominkowy ród dawno wymarł, ale jednak nadal tworzy 😉
Dobra – za wcześnie wstałem i nie potrafię myśli zebrać…
Dzisiaj,rano,mój synek je kanapkę przekrojoną na pół.Po chwili woła.
L.-mamoooo,ale cóż..zjadłem tylko jedną kanapkę:)
przecież wiadomo, że od stuleci stare dobre czasy były starymi d o b r y m i czasami, a wszystko co jest teraz i będzie jest wielką czarną dziurą. Trzeba przecież za to zrzucić winę na kogoś, no bo jak to? Dzieci same siebie się już złe urodziły i nie ma na to siły!
może to kwestia postrzegania, że z wiekiem widzi się młodych w określony sposób i że tak już zawsze będzie, że będziemy jęczeć „o tempora, o mores”, tak jak to robimy od czasów cycerona. może, nie wiem. jedno, co wiem, to to, że jednak jest jakiś tam upadek obyczajów, co widzę na każdym kroku; np. niedawno chciałam wynająć pokój i dzwonili do mnie chętni – wiek można było poznać nie tylko po głosie, ale też po tym, że ci młodsi, nawet nie czekając aż skończę mówić, że niestety już nieaktualne, zwyczajnie rozłączali się w pół mojego słowa; ani be, ani me, ani nawet pocałuj mnie w dupe.
z jednej strony drażnią mnie konwenanse i przesadzona uprzejmość, wszystkie te wyświechtane regułki kasjerów i innych pań halinek ze spożywczaka, ale jak czasem trafiam na jakąś naburmuszoną panienkę, która nieomal rzuca we mnie towarem a na twarzy ma wypisane, że właśnie przerwałam jej czytanie bardzo zajmującego artykułu w cosmo to też mi się unoszą brwi ze zdziwienia. najbardziej lubię coś pośrodku, taką obojętną uprzejmość, gdzie wymiana frazesów ograniczona jest do minimum i nie razi zbyt duża ilość wymuszonych uśmiechów, podstawy motywowane kulturą osobistą – aczkolwiek dzisiaj nawet takiego minimum niektórym zwyczajnie brak, zwłaszcza młodym. mam wątpliwą przyjemność stykać się z tym na co dzień nawet w murach uczelni; niby studenci powinni się odznaczać czymś więcej, ale gdzie tam; prostactwo takie samo, jak wszędzie. czy to grupa studentów blokuje korytarz czy grupa dresów chodnik, żadna się nie ruszy, żeby zrobić przejście i to ty musisz siedem razy przepraszać albo robić między nimi slalom.
kiedyś przez takie rzeczy wyjście z domu przyprawiało mnie o solidny wkurw, ale teraz już mało co mnie rusza, chyba po prostu przywykłam.
a potomstwa mieć nie zamierzam – ani mnie same młode nie kręcą, ani za hazardem nie przepadam 😉
„wydział pedagogiki bardzo chętnie odwiedzalem z moimi kolegami.”
-Jak chcesz to zostanę po lekcjach.
-Czy istnieją może u ciebie korepetycję z biologi? Mam wolne łóżko.
-Nie uważałem na lekcji, ukarz mnie!
-Nie mógłbym zaliczyć, tego sprawdzianu w inny sposób?
-Chcesz wstąpić do mojej Akademii pana Kleksa?
-Jam Kmicic.
Nie mógłbym zaliczyć, tego sprawdzianu w inny sposób?
Taa, znam ten tekst dobrze. Ci młodzi to tylko zaliczać i zaliczać chcą.
No wreszcie ktoś dostrzegł mojom młodość. Dziękować 🙂
na studiach najczęściej wybierałem ustną formę zaliczenia. Przecież wiadomo – cytując za wieszczem narodowym – Słowackim
„Chodzi mi o to, aby język giętki
Powiedział wszystko, co pomyśli głowa:
A czasem był jak piorun jasny, prędki,(…)
A czasem jako skarga nimfy miętki,(…) „
małe dzieciątko nie będzie wymuszać płaczem noszenia na rękach-dopóki my go tego nie nauczymy, nie pokażemy że tak „to działa”, starsze nie będzie walić głową o podłogę w sklepie dopóki mu nie pokażemy że w efekcie dostanie co chce, dorastające nie powie do koleżanki że jest jest wieśniarą ubraną w lumpeksie dopóki nie usłyszy podobnego komentarza u swojej „mądrej matki” a nastolatek nie powie do koleżanki Ty szmato widząc jak jego rodzice odnoszą się do siebie z szacunkiem i miłością…
może i wyidealizowany świat, ale wolę się tego trzymać i mieć nadzieje że to najlepsza droga do tego, żeby moje dzieci były szczęśliwe
Komin, z kąd to wziąłeś? bo skoro mówisz że na początku się nabrałeś, to raczej nie Ty na to wpadłeś
„zkądowni”
manti, skoroś taka wrażliwa na punkcie ortów to do zapamiętania: „guru”, nie „góru” 😉
wrażliwa, to za mało powiedziane. Przewrażliwiona! a teraz? teraz to mi wstyd! Przepraszam.
to jeszcze dodam od siebie, że nad interpunkcją też manti musi spooooro popracować, jeśli oczywiście chce błędy wytykać innym.
Ochłonęłam po wczorajszej „debacie”, ale jak dziś tu zajrzałam, to znów ciśnienie mi się podniosło. Nie zawsze komentuję, a już bardzo rzadko częstuję Was swoimi myślami, swoim doświadczeniem i wiedzą, bo zwyczajnie nie znam się na wielu rzeczach i nie udaję, że jest inaczej. Wczoraj, aż się we mnie gotowało kiedy czytałam co niektóre komentarze. Czuję się odpowiedzialna, za to w jaki sposób myślicie o edukacji, nauczycielach, szeroko rozumianej szkole. Macie niewłaściwy, zniekształcony często obraz z tego, z czym mi na co dzień przychodziło żyć. Nie twierdzę, że nad każdą ze szkół, trzeba się rozpływać – bo tak nakazuje poprawność polityczna w sferze edukacji. Ale dziś bardziej martwi mnie to, że tyle komentatorów pisało o minusowało z autopsji, własnych doświadczeń, co jeszcze bardziej wbija mnie w ziemię. Bo albo ja stykam się ze szkołami, w których coś się dzieje – w pozytywnym znaczeniu tego słowa, albo gdybym podjęła się pełnoetatowej pracy, zderzenie z rzeczywistością, która Wam jest znana, wypaliłoby mnie w ciągu trzech miesięcy nie zahaczając nawet o okres „miesiąca miodowego”.
Manti, będę brutalnie szczery.
1. Nie masz wpływu na o co inni myślą. Możesz być odpowiedzialna tylko i wyłącznie ze swoją pracę, możesz głosić swoje poglądy, ale po co na siłę kogoś przekonujesz? Nie jesteś w żaden sposób odpowiedzialna za to co ludzie tutaj myślą o szkole. To że bierzesz taką odpowiedzialność na bary to jest głupota i masochizm.
2. Bycie osobą przekorną to zaleta.
3. Jest tylko jeden sposób żeby sprawdzić czy rzeczywistość wbije Cię w glebę. Wiesz jaki, prawda? Podpowiem że nie są to rozmowy na blogu.
4. Pokarz cycki.
1. To były kontrargumenty, ale nie misja pod tytułem „Myśl szblonowo”.
2. Wiem, ja po prostu lubię się droczyć.
4. Never!~Nie samymi cyckami manti żyje.
ps. a tak naprawdę nie mogę pokazać.. Wyjdzie na jaw, że wkładam pomarańcze w stanik!
Skromnisia. Ja to od razu grejpfruty biorę:)
sama widzisz:
„2. Wiem, ja po prostu lubię się droczyć.”
no droczysz się jak cholera. może manti samymi cyckami nie żyje, ale inni żyją myślami o cyckach manti. nooooo poooooooka 😉
Chcę poznać tych innych! Może sobie kogoś przygarnę? 🙂
no cóż mogę Ci odpowiedzieć ? http://tnij.org/pqoz
„TYCH INNYCH” – czyli wszystkich 🙂
Jak wszyscy, to wszysyc. kobiety mile widziane!
Manti, ja też dopóki nie doświadczyłam byłam przekonana, ze to te okropne i złe media piszą o wszystkim co najgorsze, bo tak działają, a przecież nie może być tak źle. Dlaczego uważasz, że mamy niewłaściwy obraz szkoły? Ty sobie wyrobiłaś swój na podstawie swoich doświadczeń, ja na podstawie swoich. Więc oba obrazy opierają się na jakimś wycinku rzeczywistości – dlaczego Twój ma być prawdziwszy niż mój. To, że Ty nie spotkałaś w swoim życiu pierwszoklasisty, który mówi do koleżanki „spierdalaj szmato” to super. To, że chodziłaś do szkoły, w której się rozwijałaś i nauczyciele byli przygotowani do zawodu to też dobrze. Ale to wciąż są tylko doświadczenia jednej Manti, tyle samo warte co doświadczenia każdej innej osoby komentującej pod tym tekstem.
Ja rozumiem Gola, ale wczoraj poczułam się jakbym wykonywała syzyfową pracę. Jakbym była z wariatkowa. „Patrzcie na nią. Oto przykład kogoś, kto żyje złudzeniami”.
I tam gdzie się „czepiałam”, nie chodziło mi o podważanie Waszych odczuć, doświadczeń. Wybrałam studia pedagogiczne, które zresztą już skończyłam, nie z nudów czy dlatego, że nie dostałam się na inny kierunek. Tylko dlatego, żeby walczyć o to, czego nie powinni być, a co powinno się dziać w szkołach. I może faktycznie, emocje mnie poniosły, ale głównie dlatego że czytałam ogólne wypowiedzi, takie które słyszy się w mediach, nie brzmiały jak coś prawdziwego,zaobserwowanego, odczuwalnego na własnej skórze. Nagle poczułam się, jakby wszyscy tu byli znawcami. A oprócz Ciebie, to chyba nikt „w tym nie siedzi od środka”.
Manti no to jeszcze raz.
Większość ludzi to kretyni. Nie znający się na temacie mądrale. Taka ludzka natura. Tylko że nic na to nie poradzisz. Jedyne co możesz realnie zrobić to wybierać do rozmów/życia ludzi, którzy kretynami nie są, resztę zlać.
Nie wspominając o tym że to jest tylko blog; skoro tu się tak wściekasz to co jest w realu. Dlaczego zachowałaś się jakby ktoś Ciebie bezpośrednio atakował, skoro tak nie było ?
Czasami naprawdę nie znoszę kontaktu epistolarnego. Byłam zła, ale nie wściekła. Gotowało się we mnie, serce biło mocniej, to była podnieta – nie wściekłość. To od środka. Gdyby „debata” odbywała się na żywo, nie zamieniłabym się w krzyczącą babę.
co do pierwszej części Twojej wypowiedzi – tak właśnie robię, w życiu prywatnym.W zawodowym, sam pewnie wiesz, jak jest.
A blog? No miałam wybór, albo wyjść, albo zostać.
karol, no jakby to delikatnie ująć. To co piszesz nie mieści się nawet w kategorii uogólniania.
Obawiam się, że mój komentarz można zrozumieć w dwojaki sposób przez nie pojawiający się w cudzysłowie wyraz „innych”.
Cyt. „ale inni żyją myślami o cyckach manti. ” – chcę poznać wszystkich innych 🙂
Mhmm, pragnę zauważyć, że manti nie dość, że logicznie prawi, to w przeciwieństwie do 90% komentatorów ma pozytywne nastawienie i pomimo wielu okropieństw szkoły patrzy nań bez gniewu.
Żaden z argumentów podanych w dyskusji do mnie nie dotarł, a z racji, że ja jeszcze w obecnym systemie publicznej edukacji tkwię powinienem widzieć jego wady najlepiej.
A nie widzę. Wszystko ma strony, do których można się doczepić, ale warto zastanowić się, czy na pewno jest źle.
A źle, przynajmniej w mojej opinii w polskich szkołach nie jest.
Jeśli ktoś chcę się nauczyć to jakkolwiek by mu środowisko, czy też nauczyciele tego nie utrudniali- Da radę.
Arystoteles miał rację. 😉
Dzieci są troszkę przerażające na każdym etapie rozwoju. Nie umiem nawet określić, czy większym przerażeniem napełnia mnie bezbronny i wymagający ciągłej opieki noworodek czy raczej zbuntowany, egzaltowany, kipiący hormonami nastolatek.
I żeby nie było – pamiętam, jak sama taka byłam. I wspominam to nie najlepiej – z każdej perspektywy.
A dzisiejsza młodzież się, zapewne, nie różni niczym od każdej innej młodzieży. Te same pomysły, emocje, egzaltacja i zapędy. :>
No ok – jedno jest teraz chyba gorsze: „bezstresowe wychowanie”, czyli tak naprawdę wcale nie bezstresowe, ale spędzone np. na strzeżonym podwórku otoczonym wysokim płotem, z placem zabaw wyłożonym pianką i trzeba drzewkami na krzyż. Nie wiem, jak można nie mieć zrytego beretu, jeśli wyrasta się w złotej klatce.
Od czasu Babilonu (albo pewnie jeszcze wcześniej) ludzie narzekają niezmiennie na dwie rzeczy: młodzież i jakość chleba.
Pewnie pisali to ludzie młodsi ode mnie. I w moim wieku. Czyli szczyle.
Tu jest po prostu uogólnienie tego, ze młodszych uważamy za gorszych. Każde pokolenia patrząc w dół nie widzi nadziei. Ja będąc dzieckiem nie wiedzę żeby mi rówieśnicy byli tacy strasi. Oczywiście pewne zachowania że tak powiem wyszły z mody, ale wiele jest stosowanych. Z wszystkiego wymienionego to nie wstaje jak starszy wchodzi do pokoju. Niestety nie zostałam tego nauczona. Mimo to uważam, ze mam szacunek do starszych nie kłoce się z rodzicami a twoje poedejście jest ostro przesadzone (nie chodzi tylko o ten temat. Czytałam pare innych).
kto to jest ta manti? że NAUCZYCIELKA?? byk na byku byka pogania, składnia fatalna, przecinki nie tam, gdzie trza…i takie ludzie uczom nasze dzieci..rence opadajom z szelestem..
Nie jestem nauczycielką. I czasami robię literówki. A nie znam NIKOGO. Podkreślam nikogo, kto by dobrze stawiał przecinki, ale jeśli masz tę wiedzę, przekaż mi ją proszę. Chętnie się uczę. I nie uważam siebie za „nie-wiadomo-kogo”. Więc wyluzuj.
Nie mam problemów z językiem polskim. I nie drażnij mnie już.
manti
i żebyś się nie zapluła bezsensownie, spójrz na jedną ze swych wypowiedzi, popraw co należy i wróć do nauczania naszych dzieci:
„Wczoraj, aż się we mnie gotowało kiedy czytałam co niektóre komentarze. Czuję się odpowiedzialna, za to w jaki sposób myślicie o edukacji, nauczycielach, szeroko rozumianej szkole. Macie niewłaściwy, zniekształcony często obraz z tego, z czym mi na co dzień przychodziło żyć”
leniwa ? leniwa d ?
A bąk nie wie, że nie ma prawa unieść się w powietrze i lata sobie w najlepsze 🙂
Jest jednak coś, co w tym następnym (i nie tylko, bo mojego też już dotyczy) pokoleniu martwić może. Dawno temu jeden z moich wykładowców, po przekroczeniu przez masę studencką cienkiej czerwonej linii wyłożył nam różnicę między pokoleniami. „Za jego czasów” istniała instytucja „dworu” (w mniej aspirujących rejonach „pola”), z którą, być może z braku ciekawszych alternatyw, zaznajomieni byli z grubsza wszyscy. Instytucja ta odpowiadała za rozwój emocjonalny i zapoznawała z podstawowymi regułami funkcjonowania jednostki w zbiorowości. Młodzieży patrzącej na świat przez ramy monitorów, tych podstaw często brakuje.
@manti
Jeśli mogę wtrącić swoje trzy miedziaki… Wydaje mi się, że alergicznie zareagowałaś na ten frazes, który, jak na frazes przystało, jest gigantycznym i nie do końca zgodnym z prawdą skrótem myślowym. Szkoła jako instytucja jest potrzebna, ale prawdą jest też, że wraz z pierwszym dzwonkiem kończy się twórcza wolność, a zaczyna wtłaczanie w formę i premiowanie statystycznej przeciętności. Standaryzacja ma oczywiście swoje dobre strony, o ile przy okazji nie zabija krytycznego myślenia. Obecny system, zakorzeniony w XIX w. niestety zabija i stąd się biorą głupie frazesy 😉
Pewnie masz rację, że ten frazes podziałał na mnie jak płachta na byka. Następnym razem, przypomnę sobie w porę, że to blog i TYLKO blog. Nie konferencja naukowa 🙂
Jak tak czytam tę falę krytyki to się zastanawiam jakim cudem, po 8 latach podstawówy, 4 liceum i 5 na studiach, okazało się że jestem aż taki mądry i nieźle daje sobie radę.. Kuźwa, cud!
To jaki bym był gdyby system był leszy? Dźizaz, strach się bać.
Moje dzieci zawsze wstają gdy wchodzę do pomieszczeń. I coraz rzadziej muszę je napominać słowami „Córko. Wypogódź swe oblicze, mówię do ciebie.”
„kto to jest ta manti”
Jakaś spamerka, pewnie.
„takie ludzie uczom nasze dzieci”
Aż, kocyk staje się bardziej ślizgi.
„to blog i TYLKO blog. Nie konferencja naukowa”
Jak to nie? Ja tu zaraz zaczynam dyskusję naukową o zimnej fuzji.
Dzieci? Nie znoszę i nie chcę.
Już nic.
Szkoda, że nie czytam komentarzy, bo mam za dużo do nadrobienia, ale nasunęła się jedna myśl: czasy w których się wychowywaliśmy zawsze wydają się lepsze; gloryfikujemy czas, w którym dane nam było przeżywać „słodkie chwile dzieciństwa”, a sentyment zazwyczaj nie pozwala myśleć o nich źle. Zasady się zmieniają, czasy też, ale wszyscy pewnie możemy być pewni, że za pięćdziesiąt lat usłyszymy od trzydziestolatków, że „za czasów ich młodości było lepiej…”.
Przypomina mi to moją pracę: jakkolwiek by nie było i tak „kiedyś to były inne czasy”. Jestem pewna, że w przeciągu dziesięciu lat słyszeli to wszyscy, którzy pojawiali się chwilę później od każdego.
Może i ja odezwę się tak za rok, nie daj borze!
Bardzo łatwo jest osądzać młodzież, gdy się jej nie zna. Czasy się zmieniają i motywy postępowania i postrzegania świata też. Wygodnie jest powiedzieć, że młodzież jest zła, ale z drugiej strony trudniej jest dociec dlaczego ci ludzie postępują tak, a nie inaczej. To tak jak babcie komentujące, że młodzież jest niewychowana, a same przechodzą na czerwonym świetle. Ale dziś nie ma czasu na szczerą rozmowę. Trzeba zarabiać.