Konkurs 7islands: twoje najlepsze zdjęcie z wakacji
Jeśli masz fajną wakacyjną fotkę i potrafisz wysyłać maile, to do wygrania vouchera na kwotę 2 tys. złotych potrzebujesz już tylko trochę szczęścia.
Jeśli masz fajną wakacyjną fotkę i potrafisz wysyłać maile, to do wygrania vouchera na kwotę 2 tys. złotych potrzebujesz już tylko trochę szczęścia.
Zajrzałem do swoich archiwów, aby zobaczyć, jaką ewolucję przeszedłem w ciągu ponad 6 lat. Dziś patrzę na stare screeny, moje początki, teksty, które mnie wybiły i aż trudno mi uwierzyć, że coś takiego musiałem kiedyś pisać, aby nie zginąć w tłumie. Dziś przypominam sobie o tych czasach z lekkim wstydem, ale przecież każdy sikał do nocnika. Droga, którą obrałem, była słuszna, a sposoby jej realizacji na tyle oryginalne, że pomimo wielu prób drugiego Kominka polska blogosfera się nie doczekała.
Czy zastanawiałeś się kiedyś nad tym, jak brzydkie są strony internetowe, w tym blogi?
Wejdź na dowolny portal, serwis, „popularnego” bloga, a zaatakują cię slidery, banery, widgety, okienka. Tu coś świeci, tam się przesuwa, tu wielki tytuł, tam ogromny obrazek. WTF? Czy to jest kierunek, w którym koniecznie trzeba podążać? A może tylko nam (twórcom) tak się wydaje?
Otworzyłem mojego bloga jakiś czas temu i zadałem sobie jedno proste pytanie: jakich NAPRAWDĘ informacji potrzebuje mój czytelnik na stronie głównej? I zaczęła się jazda bez trzymanki.
Dość wyliczania co usunąłem. Szkoda miejsca na to. Nagle doszedłem do wniosku, że czytelnik do szczęścia potrzebuje na głównej stronie tylko… TRZECH elementów: nazwy bloga, kategorii bloga i tekstów. Ja, jako autor potrzebuję tam jeszcze banerów reklamowych, ponieważ dzięki partnerom mogę w ogóle być blogerem.
Aby dokonać tego eksperymentu potrzebowałem idealnego szablonu oraz ludzi, którzy poprawią go zgodnie z moimi oczekiwaniami. Pewnie jeszcze coś tu poprawię, pozmieniam kolejność tego i owego, coś się wyrówna, coś wyrzuci. Ale to drobiazgi.
Dziękuję Ani Widerze i Markowi Magoniowi za pomoc, której udzielili mi nie pierwszy raz. Nie wiem, czy jestem wart waszych zarwanych nocy, tak jak nie wiem, czy te trzy elementy zamiast kilkudziesięciu to największa głupota, jaką może sobie zrobić bloger czy wyznacznik jakości i stylu dla innych?
Mnie się podoba, ale ja jestem prosty człowiek i kocham prostotę.
[learn_more caption=”Co w najbliższym czasie nas tu czeka?”] Fajne jest to rozwijanie, co?:)
Jutro będzie spora galeria niepublikowanych zdjęć związanych z historią bloga. Odgrzebałem je przypadkiem i aż się wzruszyłem widząc ewolucję, jaka tu następowała. Do jutra też pewnie będę nanosił setki różnych poprawek do tego szablonu. Już teraz widzę, że wiele tekstów ma zwalony układ. Niestety Iwonki ciągle wypoczywają na Hawajach (na mój koszt).
Jak bozia da, to we wtorek pojawi tu kilkanaście tekstów z mojej pierwszej wyprawy do Egiptu z Andrzejem. Rejs, Zyta, dotyk mimozy – te trzy hasła starszym czytelnikom bloga powiedzą wszystko i przywołają fajne wspomnienia zimy 2008 r.
W przyszłym tygodniu jeszcze będzie się tutaj mało działo, ponieważ pewne okoliczności sprawią, że więcej będę musiał pisać ku radości czytelnikom kominek.es, ale na początku kwietnia wrócę tu i blog zacznie żyć pełnią życia. Najbliższy kwartał zapowiada się na najciekawszy w moim blogowym życiu.[/learn_more]
Takiego konkursu jeszcze u mnie nie było! Jeśli nie masz jeszcze zaplanowanych wakacji, to może przydałby ci się voucher na kwotę 2 tys., którą przeznaczysz na wypoczynek w dowolnie wybranym przez ciebie kraju?
Wyobraźcie sobie dramat mężczyzny.
Stoi przed nim napalona kobieta. Patrzy się wzrokiem najbardziej wyposzczonej laski na świecie. Pragnie go bardziej niż kota po trzydziestce i drugiego kota po czterdziestce. W końcu nie wytrzymuje i mówi do niego „bierz mnie”. I czeka aż on spełni się jako mężczyzna. To jednak nie następuje.
Bo jej nie dosłyszał.
Jestem ideałem. Facetem, któremu nie oprze się żadna kobieta. Mężczyzną, który jeszcze wszystkiego nie ma, ale tylko dlatego, że mi się nigdzie nie spieszy. Mogę mieć wszystko, wszystkich i wszędzie. Wiem dużo, więcej rozumiem, więcej widzę, pojmuję świat w lepszy sposób niż Ty to robisz. Bo w istocie – jestem lepszy od Ciebie. I mam też w tej chwili przeczucie graniczące z pewnością, że odczuwasz już lekkie poirytowanie moją osobą. Nie znasz mnie, ale gdzieś tam z tyłu czachy kołacze ci pytanie: za kogo ten leszcz się uważa?!
Napisałem wyżej, ale powtórzę: za kogoś lepszego niż Ty.
Proste, co?
Dziś obiecane dokończenie historii opisanej w tekście „Mężczyzny strach przed mamusią„. Jak już wam pisałem, 3 lata temu otrzymałem od jednej z czytelniczek list z prośbą o radę. Nie wiedziała czy powinna wyjść za chłopaka, który za nią szaleje i zrobiłby dla niej wszystko. Ona także szalała za nim, ale on był typowym synkiem mamusi. Nie chciał wziąć ślubu protestanckiego, bo mamusia jest katoliczką.
Mam dla was dziś niezwykłą zagadkę uczuciową. Może nie niezwykłą w swej postaci, ale w tym, że jest oparta na faktach, a ja sam jej rozwiązanie poznałem dopiero teraz – po trzech latach. Otóż w 2009 r. napisała do mnie dziewczyna, która miała dylemat: wyjść za mąż czy nie wyjść?
Doradziłem jej, bo z listu jasno wynikało, że dla niej to bardzo poważny problem i nie mogę go zlekceważyć, ale później kontaktu nie utrzymywaliśmy.
I teraz ponownie do mnie napisała, a swój list zaczęła od słów „miałeś rację…”.
To może być hit, bo nawet jeśli poziom tego działu będzie beznadziejny, to powinien być śmieszny i dostarczyć nam żywiołowych dyskusji.
Oj brzdące, brzdące. Się nakombinowaliście przy zagadce, a chyba nikt nie podał rozwiązania, które ja zasugeruję, przy czym nie będę upierał się, że moje jest tym najlepszym. W każdym razie zagadka kryminalna posiadała rozwiązanie i nie było to samobójstwo. Ale dziś mamy niedzielę, taki spokojny dzień i nie będę was zadręczał cięższymi tematami. Zwłaszcza, że trafiłem na coś, co nie odbiega od klimatu zagadek. Właściwie to ten sam motyw. Kilka wypowiedzi o współczesnych dzieciach.