Podejść czy nie podejść?
Często dostaję maile, w których piszecie, że ktoś się wam podoba, ale nie wiecie jak do tej osoby zagadać, a jeśli już się zdobywacie na odwagę, to nie wiecie, jak wyczuć czy wy się tej osobie podobacie.
Kobietom najbardziej podobają się panowie, których uczuć nie są pewne. Tak wynika z badań, niestety nie pamiętam już jakich i kogo. Niepewność sprawa, że więcej o danej osobie myślą, a kiedy więcej myślą, tym bardziej angażują swoje emocje. Mężczyźni są dużo prostsi w budowie. Im najbardziej podobają się te kobiety, które mają ochotę na seks.Tak wynika z badań. Moich badań.
Teraz będzie wyznanie: podpierałem ściany.
Jest to także odpowiedź na maile, w których pytacie „jak zagadać do osoby, która mi się podoba”.
Ja tego po prostu nie wiem.
W podstawówce i liceum podkochiwałem się w różnych dziewczynach, ale nigdy nie miałem odwagi sprawdzić, czy mam u nich jakieś szanse. One do dziś tego nie wiedzą, zresztą z żadną nie mam stałego kontaktu i pewnie się nie dowiem prawdy. Tym lepiej dla mnie – byłaby ona raczej bolesna, bo w czasach przedkominkowych nie byłem raczej obiektem zainteresowań. W moim przypadku raczej sprawdza się teoria, że najpiękniejsze uczucia to te, których nigdy nie urzeczywistniamy.
Do dziś nie wiem jak się zagaduje do kobiet, bo nigdy tego nie robię. Nie mam na to czasu. Te najfajniejsze same zagadują. 100 proc. moich byłych, zrobiło ten pierwszy krok, za co jestem im niezmiernie wdzięczny.
Parę lat temu w „Przypadkowej kobiecie” pisałem:
“ Jeśli zastanawiacie się, czy warto do kogoś nieznajomego podejść i zagadać, a nie wiecie czy powinniście to zrobić, bo boicie się odrzucenia, mam dla was dobrą radę.
Nie podchodźcie.
Statystycznie jesteście pasztetami. Nie spodobacie się tej osobie. Ja nie chciałbym, aby podchodziła do mnie nieznajoma kobieta, która nie miałaby figury modelki, cudownego głosu i uśmiechu doprowadzającego mnie do orgazmu. To samo tyczy się mężczyzn. Albo wyglądasz jak Brad Pitt albo posuwaj korę w drzewie.
To wciąż jest prawda, ale przyszło nam żyć w ciekawych czasach. Na co dzień nie mamy tylko trzech sekund do szczęścia. Mamy przecież Facebooka. Dziś nie trzeba szukać pretekstu, by kogoś skomentować, podlajkować, udostępnić jakąś treść, czy napisać wiadomość z jakimś pytaniem. Robimy to automatycznie, czasami bezmyślnie i często takie czynności szybko usuwamy z pamięci.
Ale nie wszystkie.
Nie żebym odpisywał wszystkim kobietom, które mi się podobają, bo jeśli tak stwierdzę, to z miejsca utworzę dwie grupy:
- kobiet myślących, że im nie odpisałem, bo były zbyt brzydkie
- kobiet myślących, że im odpisałem, bo mi się podobają,
ale jest coś w tym, że z osobami, które nam się podobają, staramy się ten kontakt nawiązać, podtrzymać i rozwijać. To się nie zawsze udaje. A jeśli to się nie udaje, to mamy dowód na to, że albo nie jesteśmy zbyt dobrymi rozmówcami albo tej drugiej stronie się nie podobamy, przy czym czasami się nie podobamy tylko dlatego, że ta druga strona jest aktualnie w związku.
Kiedyś było gorzej, bo faktycznie rzadko kiedy miało się inne wyjście niż zagadać i prawie wprost zapytać „ej ty tam, chcesz się kochać?”.
Dziś ciężar zainteresowania można przerzucić na drugą osobę. Wystarczy nawiązać kontakt, taki kompletnie pozbawiony emocji i czekać aż on się rozwinie. Druga strona nie odpuści. Jeśli chce, to nie odejdzie. Proste.
Czasami jednak ten kontakt się rozwija, są nawet spotkania, kino, obiadki i tak dalej, a tu nic się nie dzieje. I pytacie – czy on coś do mnie czuje? Jak sprawdzić, czego on oczekuje? Czy zależy mu tylko na przyjaźni? A przecież ja chcę coś więcej! Co robić?!
Odpowiedź brzmi: olej go.
Przestań do niego pisać pierwsza, przestań dzwonić, przestań pisać, nie proponuj spotkań. Jeśli facet zaproponuje, zgadzaj się, ale nie czyń żadnych zbliżeń. Bądź normalna, możesz kusić, ale nie przekraczaj granicy dotyku. Ludzie są tak skonstruowani, że jeśli im na czymś zależy, widzą, że mogą to mieć, ale jeszcze nie mają, to najzwyczajniej w świecie po to sięgają.
Jeśli on nie zapyta czy chcesz z nim być, nie pocałuje, nie poczyni żadnych starań, aby się zbliżyć, to sorry winteou, ale z tego dzieci nie będzie.
Z kobietami jest tak samo. Są wprawdzie przypadki, że z niektórymi trzeba chodzić, niektóre „nie są pewne swych uczuć”, ale niestety ja u siebie takimi ofiarami losu się nie zajmuję. Jeśli kobieta cię chce, to ona już o tym wie. Jeśli starasz się i ci nie wychodzi, przestań się starać i olej ją.
Od siebie dodam jeszcze, że do wielu kobiet nigdy nie podszedłem, do jeszcze większej grupy nigdy nie zagadałem, bo jestem z tych biernych facetów, którzy pierwszą aktywność wobec kobiety wykazują dopiero na etapie łóżka. No ale ja mogę sobie na to pozwolić, wy nie macie bloga, macie trudniej. Kiedy sięgam pamięcią do tych, z którymi nigdy nie byłem, nie żałuję. Nie patrzę na ich zdjęcia i nie myślę „ojej, jaka szkoda, że ten obok niej to nie ja”. I tak sobie czasami myślę, że w takich chwilach warto wierzyć w przeznaczenie. Jeśli ktoś jest tobie pisany, prędzej czy później wasze drogi się zejdą.
A jeśli nie? Co z tego. Każdy jest do zastąpienia.
chyba az do Ciebie napisze…
Dobrze.
Podejść. Za którymś razem się uda 😉
Nie ma to jak bierny podryw czyli „będę ją ignorował aż sama podejdzie”
A to, że ona nawet nie wie o istnieniu delikwenta, to taki nieistotny szczególik..
Skuteczność jak przy podchodzeniu – albo podejdzie, albo nie podejdzie;)
Oj tam, o tej porze roku to przynajmniej walentynkę można wysłać 🙂
Prędzej stwierdziłabym, że masz mnie gdzieś, albo, jak wspomniano, nie masz pojęcia o moim istnieniu i dała sobie spokój z nawiązywaniem kontaktu. Często działa?
Jest nawet takie stare indiańskie przysłowie: You can’t play hard to get if you are already hard to want…
To dlatego do mnie nie zagadałeś!
Badania prowadzono na Uniwersytecie Wirginii w Charlottesville oraz Uniwersytecie Harvarda w Bostonie;)
OK. Czyli czas założyć bloga. Tylko o jakiej tematyce?
Porno.
Dobry pomysł. Ale będę potrzebowała Twoich zdjęć.
Nie stać Cię 😉
A tak serio – czemu by nie pisać czy dany film się podoba czy nie i dlaczego ?
No w sumie, jestem biedną studentką, ale w zamian mogę dać swoje. 🙂
I przyznawać gwiazdki za dialogi oraz scenariusz:)
Absolutnie się zgadzam, a już najbardziej z tym – że jak „coś” nie wychodzi a za bardzo się staramy…olejmy tę drugą osobę. Nie ma lepszej odpowiedzi na to, czy drugiej osobie zależy… wróci, zainteresuje się – tzn., że jest w Tobie coś, co ją przyciąga :)A dalej..czas pokaże..zawsze znowu możesz „olać” 😉
ja – jeśli nie jestem pewna, że chcę podejść – przypadkiem się z kimś zderzam i obserwuję reakcję. jak będzie ładny uśmiech lub cokolwiek innego, co mnie zachęci – to się coś wymyśli, jak nie – to włącza mi się w głowie gadka o przeznaczeniu i idę dalej 🙂
Hm, to pewnie dlatego zostałem ostatnio oblany piwem…
brzmi jak ja… ale to by musiało być przypadkiem, bo celowo się z kimś z piwem w ręku nie zderzam, bo zawsze też obrywam a nienawidzę tego zapachu 🙂 więc to raczej nie ja. uff.
a ja cały czas się zbieram i zbieram…
do roboty!
Tekst idealnie wpasowany w moje nastawienie do pewnej osoby. I chyba znalazłam odpowiedź, co należy zrobić. Wujek Kominek pomaga 🙂
A co w sytuacji, w której obie strony olewają na przemian? Bo wygląda na to, że obie doskonale znają tę zasadę. Przyciąganie aż kipi uszami, co widać, słychać i czuć, ale żadna ze stron nie chce przejść do pierwszego mocniejszego uderzenia? No? Co wtedy? Kontynuować sprawdzające olewanie „na niby”? Czy olać, ale tym razem na serio?
wystawić tyłek albo zapiąć.
Olej.
Każdy jest do zastąpienia.
(to zdanie z epilogu wybitnie mi się spodobało)
A to nie jest tak, Kominku, że z takimi kobietami, jak opisałeś, znajomość kończy się w łóżku, a związki nie wychodzą?
No risk, no fun!
Ale to maksyma dla działaczy 🙂
Dokładnie. Żeby sprawdzić czy komuś zależy na utrzymaniu kontaktu trzeba po prostu przestać się odzywać. Zdarzało mi się tak robić. I to jest test niezawodny, chociaż jego wynik bywa czasem dość rozczarowujący. Ale już lepiej przełknąć to małe rozczarowanie niż zabiegać o kogoś, kto ma nas daleko w poważaniu. Takie narzucanie się to nic innego jak przejaw braku szacunku…do samego siebie.
PS. Przeczytałam fragment „…najpiękniejsze uczucia to te, których nigdy nie urzeczywistniamy.” i pomyślałam: I wszystkie fanki Coelho mają nowy cytat do ustawienia jako opis na gg. 😉
Wybacz to porównanie, ale jakoś tak mi się skojarzyło.
Testing tego rodzaju może skończyć się tym, że druga strona pomyśli: „Zerwała kontakt. Czyli pewnie jej nie zależy. Więc lepiej nie będę się narzucał, poszukam takiej, która nie będzie udawać fochów.”
ostatnio na mojej drodze nie staje nikt godny nawet zastanowienia się czy zagadać… a jestem na etapie łapania byka z rogi.
Pozostaje Ci kupić kota ;]
Więc przestań to nazywać etapem łapania byka za rogi i zacznij nazywać etapem robienia lodzików. Coś się w końcu znajdzie.
A ja nie tak dawno miałam na oku takiego jednego. Nadskakiwałam, zabiegałam o jakikolwiek kontakt, interesowałam się jego życiem jak jakaś kretynka. Po kilku miesiącach przyszło otrzeźwienie i właśnie taka myśl: ‚tyle czasu się już starałam, trzeba być idiotą, żeby się nie domyślić, że to nie jest ot tak se.’ Odpuściłam i nie doczekałam się żadnej reakcji z jego strony. Trochę było mi żal, ale teraz przynajmniej odzyskałam spokój.
Sorry, ja tego nigdy nie rozumiem. Skoro on się nie interesował to czego było Ci żal ? Jego braku zainteresowania?
Na początku – owszem. Prawda przecież boli.
Teraz tylko wzruszam ramionami.
Życie.
Ale prawda była na wierzchu od początku, jak napisałaś. Więc skąd brnięcie w coś bez sensu ?
Łudziłam się, że ‚może coś z tego będzie’. Było, minęło.
Współczuję.
gorzej gdy zlewasz na takiego ciepłym moczem, a on jest jeszcze bardziej zaintrygowany. milion wiadomości na fejsbuczku, z których zostanie przeczytana maksymalnie jedna. to najgorsze co może zrobić podrywający facet 😉
Niestety, niektórzy faceci nawet kiedy ich olewasz zimnym spojrzeniem mówiącym ” spadaj i nie wracaj” , myślą że to nic i brną na ślepo, budząc w tobie złość;) Czasem myślę, że takim typom chodzi o jakąkolwiek kobiecą reakcję. Byle by zaistniał kontakt.
Jak można nie byś pewnym/ną czy chcemy do kogoś podejść? Przecież takie „rzeczy ” się wie.Nie będę się ocierała o kolesia przecież pół roku .
Zobaczyłam headline i od razu postanowiłam dać swój pierwszy komentarz. Muszę powiedzieć, że wole, jeśli mężczyzna wykona ten ‚pierwszy krok’ Nieważne czy będzie udany czy nie,wiem,że to może być dla niego traumatyczne przeżycie(jesli kobieta go ‚oleje’ , wyśmieje),ale wystarczy przecież zagadać,uśmiechnąć się i jeśli dziewczyna będzie zaintersowana odbije przysłowiową piłeczkę.Nie należy też być zbytnio wylewnym od razu, trzeba być bacznym obserwatorem, bo czasami można się pomylić co jest zwykłą grzecznością, a co zainteresowaniem.
Ostatnio mój kolega wyznał mi, że podkochuje się we mnie od dłuższego czasu (musze dodać,że nie mamy naście lat, ale jesteśmy studentami,to chyba niewiele zmienia, ale nie chciałam ,żeby ktos pomyslał, że jestem 16-nastka) Rozmowa była bardzo luźna, powiedział mi,że mu się podobam,lubi moje towarzystwo itp..Zastanawiałam się czemu tak nagle, ni z gruchy ni z pietruchy odważył mi się to powiedzieć.Może myślał,że cos z tego wyjdzie, będziemy parą albo ze pod wpływem jego pięknych słów i komplementow pojdziemy do lozka po zajęciach. w kazdym razie nie jest w moim typie (nie pociąga mnie ani fizycznie ani intelektualnie) Zakończyłam rozmowe mówiąc, że jest mi bardzo miło,ze zwrócił na mnie uwage,ale niestety z mojej strony nie ma na co liczyć (oczywiście powiedziałam to delikatniej )Nie zniechęciłam się do niego po tym, nie unikam go,dalej rozmawiamy,żartujemy, jest na szczescie tak samo. Z kolei ja, ubolewam wielce nad faktem, iż niestety wpadl mi ktos inny w oko.Nie wyglada na śmiałego,może to tylko pozory, nie wiem.Mijamy się kilka razy w tygodniu,spotykamy wzrokiem. Odwraca się zawsze za mną jak przechodze,ja z reszta robie to samo..Nawet poświęcam się i wychodze na papierosa(miałam rzucić-postanowienie noworoczne) przy mrozie -10stopni mając nadzieje,ze akurat będzie miał przerwe i poprosze go o ogień, ale przeznaczenie chyba chce ,żebysmy mieli wolne w innym czasie :)I tak już mija któryś miesiąc ‚fatalnego zauroczenia’ We mnie rośnie żądza ,nieodparte pragnienie ,chęć usłyszenia jego głosu,sposobu w jaki mówi..Fakt, pociąga mnie bardzo,wzbudził moje zainteresowanie od razu.Może nawet nie jest Polakiem,tylko Rosjaninem,co jest bardzo możliwe,biorąc pod uwage liczbe zagranicznych studentow na mojej uczelni. Więc czekam dalej 🙂
pozdrawiam
tyle dostaniesz ile sobie weźmiesz
Kobiety jednak lubią utrudniać życie.
Jovita , a nie prościej po prostu podejść i pogadać?
Nie każdy jest bezpośredni. Taka rozmowa zamiast kojarzyć nam się z przyjemnością, wpływa nieraz na powstanie sytuacji stresowej. No może nie aż tak 😉 ale w sensie, że czujemy się onieśmieleni mimo iż nie chcemy tego uczucia ono nas hamuje. Zwłaszcza gdy mamy na to krótki czas a nie, np. wspólna jazda w pociągu sami w jednym wagonie wtedy to suuuuper okazja by pogadać, wymienić numery telefonu, a kto wie, może nawet i małe co nieco już w trakcie..hehe, no trochę się rozmarzyłem co do tego ostatniego ale miałem na myśli, że wtedy właśnie by tak miło się rozmawiało, że człowiek by właśnie myślał o uczuciach, czy seksie, itp, a nie się stresował jak kilkanaście sekund na przystanku gdzie niby chcesz się tej osobie przypodobać, pogadać a w sumie to nie za dobre warunki.
W przypadkowych znajomościach nie ma oczekiwań. Przychodzą, odchodzą, a potem pojawiają się kolejne. Podoba mi się ktoś – zagaduję. Szukam wymówek – gra nie warta świeczki. Bo i po co pakować się w coś, co sami skazujemy na niepowodzenie?
BTW świetnie dobrany cytat z „Przypadkowej kobiety”. Wyzwala albo rezygnację albo bunt.
I tak oto dochodzimy do sytuacji gdy dwie zainteresowane soba osoby czytaja kominka 🙂
On: Fajna dziewczyna ale oleje ja i zobaczymy co z tego wyjdzie.
Ona: Spoko koles, zleje go niech nie mysli, ze mnie ma!
Miesiac pozniej.
On: Cisza z jej strony. Trzeba poszukac nowej.
Ona: Cos nasze drogi sie nie potrafia sie zejsc. Trzeba go zastapic innym.
Poszli! Kazde w swoja strone.
Daloby sie porno z tego nakrecic 😉
Irka Gzik oczywiscie masz racje. to jest łatwiejsze rozwiązanie i szybsze..problem w tym ,ze ja musze się przełamać i zrobić ten 1 krok (ktorego dotad nigdy nie robilam,bo nie musialam) i czkeac az go w koncu zlape go na dluzej ,a nie na przerwie 5 min gdzie przechodzimy z jednego budynku do drugiego. Stad tez wzial sie pomysl ‚zagadania przy pomocy zapalniczki’
normalnie jak dzieci 🙂 haha
Wsuń mu w kieszeń kartkę z zapisanym adresem tego artykułu i Twojego komentarza.
Albo oblej przypadkiem piwem, efekt powinien być podobny.
Albo przypadkiem zgwałć w kiblu. Jest szansa że Cię zauważy ;).
„Jeśli kobieta cię chce, to ona już o tym wie.” – podpisuję się pod tym rączkami i nóżkami. Czasy cnotliwych minęły – kota w worku nikt nie chce i zarówno panie panów jak i panowie panie mają prawo „sprawdzić”. Bo i po co uganiać się za sobą kilka tygodni, jeśli seks będzie beznadziejny? Nie rozumiem podejścia kobiet, które twierdzą, że jeśli facet bzyknął ją raz czy nawet kilka razy i zniknął – to że on bezczelny ją WYKORZYSTAŁ. A przepraszam bardzo, ona z tego radochy nie miała? (no chyba, że nie miała – to co innego;) ) Z drugiej strony to, że facet nie chce babki przelecieć na pierwszej randce wcale nie świadczy o tym, że ją jakoś wyjątkowo szanuje. Albo jest impotentem (dosłownie i/lub w przenośni) albo ona zrobiła coś, co nie tylko nie pozwala mu wskoczyć z nią do przysłowiowego wyra, ale też zmusi do zapomnienia o niej raz na zawsze.
„nie wiecie jak do tej osoby zagadać, (…) nie wiecie, jak wyczuć czy wy się tej osobie podobacie.”
Jako maniakalny obserwator powiem, że to się da wyczuć od razu, to się po prostu widzi – w sposobie patrzenia, gestykulowania i zachowania. Działa w obie strony. Ponoć, gdy nie wiemy czy ufać słowom czy gestom, powinniśmy zaufać tym drugim, zdradzają 90% motywów i emocji. Nigdy nie kłamią i ubezpieczają przed wpadką w jakiś syf.
Zauważyłam, że wielu ludzi, będąc na początkowym etapie rozwijania znajomości i pojawiania się pierwszych myśli „czy on coś do mnie czuje? czy mu zależy? będą z tego dzieci?”, zamiast dążyć do rozwiania swoich wątpliwości, zagrania w otwarte karty w rozmowie, podświadomie liczy na ruch z drugiej strony, boi się, że coś spieprzy, nie lubi czuć się zbytym i nie potrafi olać sprawy. Kominkowej rady „olej go” nie jest w stanie tak ot przyjąć. Kurczę, a życie by było takie łatwiejsze.
Btw, przypomniał mi się jeden z ulubionych klasyków: „inteligentna kobieta już po 30 sekundach wie, czy ma na mężczyznę ochotę. Po minucie wie, czy pójdzie z nim do łóżka. Po pięciu minutach zastanawia się kiedy to nastąpi (…)”
Pan Kominek, 2011, „Traktat o kominkowych kobietach”
Ciebie też zacznę szukać w komentarzach. Zdecydowanie lepiej wierzyć gestom, szczególnie dlatego, że język ciała ludzie rozumieją bez myślenia o nim. Nieświadomie (broń borze nie podświadomie) ‚wiemy’ o co chodzi, czy jest dobrze a będzie lepiej czy czas chyba poszukać innej laski bo ta myśli właśnie o kolorze paznokci, kiedy mówimy.
Dodam jeszcze do tego, że wszystkie te pytania ‚jak podejść’, ‚co będzie’ wynikają z tzw. rozkminozy. Nadmiar myślenia przeszkadza czasem jeszcze bardziej niż jego niedomiar i są chwile, kiedy naprawdę warto strzelić solidnym młotkiem tego karzełka, który tak nawija w głowie, żeby się na chwilę zamknął i dał działać. A potem są 3 sekundy do szczęścia.
Z drugiej strony takie napięcie potrafi być przyjemne 😛
Irka Gzik
u mnie to juz przerodzilo się we frustracje 🙂 what’s wrong with me?
spotykałam się kiedyś z chłopakiem,który mi powiedział,że na samym początku
naszej znajomości strasznie go stresowałam. Nie zapytałam dokladnie co ma na myśli,ale chyba chodziło o to ,że podchodze do wszystkiego na luzie,mówie to co myśle i nie staram się udawać kogos kim nie jestem.
„Po minucie wie, czy pójdzie z nim do łóżka. Po pięciu minutach zastanawia się kiedy to nastąpi (…)” – tak to prawda
ale ludzie się ‚cackają’, jedno spojrzenie czasami wystarczy, żeby wiedzieć, czy warto podejść, nie ma znaczenia czy jesteśmy kobietą czy mężczyzną. Ludzie byliby o wiele bardziej szczęśliwi, gdyby wyrzucili ze swojej głowy bzdury typu „a jak jej się nie spodobam?”. Ja wiem od razu, gdy ktoś mnie zlewa „kokieteryjnie”, a gdy ktoś mnie zlewa, bo mam spadać. Szczęściarz ten pierwszy! 😉
„a jak jej się nie spodobam?”
nie będzie ciągnąć do łóżka, wiec i tak dobrze
„przypadkiem się z kimś zderzam i obserwuję reakcję”
-Oh, przepraszam.
-(Nie. Wiecznie przepraszający)
-mmmm
-(Niemowa)
-Moje oczy, oblałaś mnie kwasem.
-(Wielkie mi rzeczy. Za miękki)
-Jak leziesz, ty sieroto!
-(Bezpośredni, silny. To jest to.)
„nie wiecie jak do tej osoby zagadać”
Za dużo myślisz. Serio. Nie musisz od razu umawiać się na taniec dusz. Walni pierwsze lepsze: ale zimno. Prawie mnie kurier potrącił. Szczury zjadły mój kartonowy koc, którym się przykrywałem w chłodne dni pod mostem.
pethi, nie wiem czy to normalne, ale zawsze jak widzę, że już jest dużo komentarzy, a nie chce mi się czytać wszystkich, to przewijam i szukam twojego, bo wiem, że się nie zawiodę..? 😉
Ja robię control+f
To w ogóle jakaś epidemia.. Ja najpierw czytam pethiego, a dopiero potem Słowo Pana.
Ale go połechtaliście 🙂
A ja szukam golej_pionierki 🙂
Fakt, ma laska swoje momenty, tylko ten defekt w postaci męża…
😉
Mąż o wszystkim nie musi wiedzieć. 😉
Buuzi:)
Ej, co jest, a mój całus? Co to w ogóle ma znaczyć?
Chcesz całusa od kobiety z defektem? No wiesz, wstydziłbyś się. To takie niemęskie…
Chcieć całusa od fajnej laski jest bardzo męsko. Samczo wręcz.
🙂
Miałam spać. 3:45 w nocy a ja czytam komentarze Pethi’ego.
A miałam spać…
To miłe. Matka mi mówiła, że z takim ryjem nikt nie będzie mnie lubił. Będą wyzywać mnie od dziwolągów, puszczała mi zawsze na dobranoc film „człowiek słoń”, powtarzając zawszę, że tak skończę. Bo ludzie mają normalną twarz a nie półkę z książkami na szyi.
Elżbieto, ładny avatar.
Apropo tego ‚ale zimno’ ‚kurier mnie potracil’ to przypomnial mi sie tegoroczny sylwester, na którym poznałam studenta AGH-u, ktory za wszelka cene probowal mnie zagadac przez cala noc. Przez 20 minut m.in opowiadal o sobie,pierdolach, czipsach ktore jadl jak byl maly. To był typ takiego przemądrzałego gościa, który nigdy nie przyzna ci racji,a wrecz przeciwnie, będzie stral ci sie udowodnic ,ze to ty nie masz racji!
Jesli ktos nie ‚odbija pileczki’ to moze po prostu nie chce..nie jest zainteresowany..
‚Ludzie są tak skonstruowani, że jeśli im na czymś zależy, widzą, że mogą to mieć, ale jeszcze nie mają, to najzwyczajniej w świecie po to sięgają.’
Częsty wynik: x sytuacji, gdy obie strony tak rozumują i czekają, aż druga sięgnie.
Albo jest się facetem i sięga się po swoje, albo jest się pipką i czeka w nieskończoność.
Kurczę, jak ja uwielbiam czytać te wszystkie głębokie (i te mniej) przemyślenia Komina, przy akompaniamencie szumiącego komputera. Mmmmm….
Chyba Ci, którym się podobam czytają Cię z zapartym tchem, bo nikt do mnie nie podchodzi! Albo?
TO JA JESTEM PASZTETEM! 😀
Pasztet, czyli tak zwany „SIF”? 😉
…
Jak bum cyk cyk – nigdy sama nie „zagadałam” i tego nie zrobię, bo, jak to ujął Tuwim, „kto to widział, żeby pułapka goniła mysz”.
Tym niemniej, nie uważam, żeby było coś złego w kobietach, które robią pierwszy krok. Super, czad, zazdroszczę odwagi, życzę powodzenia. To po prostu nie w moim stylu i źle bym się z tym czuła. Upodobanie jak każde inne. Cytując klasyka, „jedni lubią marchewkę, inni noszą trampki”.
Przecież aktywność kobiety może przejawić się podejściem do faceta, powiedzeniem „od 10 minut czekam aż podejdziesz i poprosisz o mój numer, mam już dość czekania”, wręczeniu tegoż numeru i wyjściu z efektownym zaakcentowaniem tyłka.
Jedyne co możesz stracić to kawałek papieru 😉
To by było zbyt proste. Najpierw przez 10 minut kobieta musi poudawać, że danego delikwenta nie widzi, kolejne X, że jej się nie podoba, a następne dziesięć – że nim gardzi. Dopiero wtedy Twoja metoda wywoła odpowiedni efekt ;]
Cholera, na mnie podziałało po 5 minutach. Łatwy jestem, idę się chlastać szarym mydłem 🙁
Jeśli minęło tylko 5 minut, to nie Ty byłeś łatwy, lecz ona ;]
czym cechuje się pasztet?
po czym paszteta rozpoznac?
Bo ja, jęsli mysle o ‚pasztecie’ oprocz smacznej kanapaczki z ogorkiem widze tez gruba,nieatrakcyjna dziewczyne, ktora niczym nie wyroznia sie z tlumu..
Moi aussi.
po cierpieniu estetycznym którego doznajesz w obcowaniu z osobą:
np. zapachowym – pasztet w majtkach
Jestem statystycznym pasztetem, nieśmiałym i bez konta na Facebooku. Aktywność wobec mężczyzny zaczynam wykazywać dopiero w łóżku. Albo na podłodze koło łóżka. Dobrze, że mam już męża bo inaczej moje geny na sto procent byłyby skazane na smutny koniec.
byłam kiedyś w knajpie.Po jakimś czasie zabawy zauważyłam chłopaka, który „mocno” się mi przygląda. Minęła godzina, On stoi i patrzy,uśmiecha się nawet od czasu do czasu. Mija godzina druga i sytuacja wygląda identycznie. Po trzech godzinach, kiedy ja już jestem w trakcie tańców z przyjaciółmi, podchodzi i wydobywa z siebie „fajne masz cyce”
Odpowiedzialabym uprzejmie: dzieki, twoje tez sa fajne.
Musiał po prostu poczekać, żeby zweryfikować jak wyglądają wprawione w ruch.
Hmm
Pokaż :]
oj, Komi, spotkasz kiedyś wysoką, pewną siebie szatynkę, to podejdziesz sam – zapraszam do brudnej Łodzi.
Dominika Wajs – haha, dobre 😉 Dostał w twarz czy wylądowaliście w łóżku? 😉
ani to, ani to…był tak niski, że sobie nim dupy nie zawracałam nawet. Wcześniej stał na podeście 😉
Czyli bez podestu wzrok miał na strategicznej wysokości. Dlatego po zejściu zauważył tylko to, co zauważył ;D
Bawienie się w żurawia i czaple? Nie podejdę póki Ty nie podejdziesz? Takie trochę… za skomplikowane. Życie i tak jest skomplikowane wystarczająco, trzeba go komplikować bardziej – idziesz i bierzesz to co się chcesz. A nie tam jakieś czekanie na „cud”.
Tekst fajny, odnośnikowy cud-miód,ale ta wstawka o przeznaczeniu, to o borze…
W moim przypadku nigdy nie było tak, że podchodziłem albo ktoś inny podszedł. Zawsze wychodziło tak po prostu, nawet sam nie wiem jak.
Ludzie zapamiętajcie wreszcie, że życie jest zbyt krótkie, żeby zawracać sobie głowę takimi głupotami. Rób co chcesz! Bierz co chcesz (oczywiście nie łamiąc prawa i nie robiąc tym nikomu krzywdy)! Może został Ci tylko tydzień życia, a Ty zastanawiasz się czy zagadać czy nie?! Pan Tomasz radzi: „nie podchodźcie!”, a ja wam radzę: róbcie na co macie ochotę! Podchodźcie, zagadujcie, tańczcie w deszczu, śpiewajcie i głęboko w poważaniu miejcie fakt, że komuś może wydać się to śmieszne. Tak samo jak Pan Tomasz pisze co chce i jak chce nie przejmując się komentarzami, tak i Wy żyjcie jak chcecie nie przejmując się jutrem, bo nigdy nie ma pewności czy to „jutro” nadejdzie.
True, true i jeszcze raz true. Dziwi mnie jedynie jedno zdanie, biorąc pod uwagę sytuację, w której obecnie się znajduję… Kominku powiedz i wytłumacz mi, bo sama nie potrafię zrozumieć – od dwóch lat praktycznie co chwilę „spotykam się” z jednym mężczyzną. Uwielbiamy te same rzeczy, jesteśmy sąsiadami, wiele razy prawie doszło do seksu. Jednak ani ja ani on nie potrafimy się dogadać, stwierdzić, że coś do siebie czujemy… sama już nie wiem czy to miłość czy nie. Raz wynika to z mojej inicjatywy, a raz z jego. I tak na zmianę. Co robić?
Nie ‚prawie doszło do seksu’ tylko nie doszło do seksu i tyle.
Jak to co? Olej. Każdy jest do zastąpienia. Albo sięgnij po swoje skoro on nie potrafi. Tylko czy chcesz sięgać po faceta który dwa lata nie umiał Cię mieć?
jakbym słyszała swoją koleżankę, której 80% uniesień miłosnych odbywa się we wnętrzu jej głowy, a jeśli nawet przypadek sprawi, że rozmawia z swym lubym, to później jęczy „nie wiedziałam, o czym mam z nim rozmawiać, nie umiem rozmawiać z kimś, kto mi się podoba”. No to poważny peszek, bo raczej naturalne jest, że jak ktoś wgapia się w Ciebie jak ciele w malowane wrota i milczy jak zaklęty, to raczej, khem, nie przyciąga. Osobiście nie mogę się do końca zgodzić z wpisem kominka, nie mamy nastu lat, aby po ‚zagadaniu’ wszelkie oznaki braku zainteresowania traktować jako traumę do końca życia oraz natychmiastowy spadek samooceny. Jak mi się ktoś podoba, nie mam żadnych oporów, aby zrobić pierwszy krok, już po kilku minutach rozmowy widać, czy jest bawić się dalej, czy też osobę można zaliczyć do kategorii ‚znajomych, bez przewidywanych profitów”. I nigdy nie żałowałam zrobienia tego przysłowiowego „pierwszego kroku”, tak samo jak i szczerości w sytuacji, gdy poznaje tzw. cicho-ciemnego, który się czai i powiedzenia, że „wszystko miło,fajnie, ale nie jesteś w moim typie, więc seksu nie będzie, ale widziałam inszą dziewczynę, która na Ciebie co jakiś czas zerka, spróbuj tam”. Koleś zazwyczaj w tym momencie odzyskuje rezon, kończy się etap zasłony dymnej, pogaworzy jeszcze chwilę, pożartuje i albo stwierdza, że spoko, po prostu lubi moje towarzystwo i jest relacja zamienia się w zwykłą, kumpelską pogawędkę, albo podziękuje ze szczerość i rusza dalej. Życie zbyt krótkie jest, aby wzdychać do księżyca i liczyć na to, iż inni ludzie potrafią czytać nasze myśli i odgadywać zachcianki.
Konkretniej ujmując moje relacje z tak naprawdę kumplem: Friends With Benefits… jak zamienić to na prawdziwy związek? Wydaje mi się, że tego akurat w tym momencie potrzebuję.
howtomakelifemorecomplicated- bylam rownież w takiej relacji i sytuacja wyglądała w pewnym sensie podobnie, znaczy się on chciał prawdziwego związku. Więc najzwyczajniej w świecie zapytał, czy może to przybrać status bardziej oficjalny. Powiedziałam, że nie bardzo, a jeśli mu faktycznie czegoś brakuje, to możemy wrócić do zwykłego ‚kumplowania się’, a on w spokoju poszuka sobie dziewczyny. Tak zrobiliśmy, bez łez, dramatów czy jakichś zawiedzionych nadziei. Ot, szczerość w gruncie rzeczy jest najlepszym sposobem na osiągnięcie zrozumienia. Dlatego wydaje mi się, że skoro trwa to już jakiś czas i się kumplujecie, znacie się w takim razie również już trochę, to może postawisz również sprawę jasno? Wtedy bynajmniej będziesz wiedziała, na jakiej jesteś pozycji. Bez żadnych zbędnych zabaw i gierek. Sposób sprawdzony, przetestowany.
Chyba najwyższy czas właśnie tak postąpić… Dzięki za radę. Do tej pory z tym zwlekałam, m.in. dlatego, że boję się odrzucenia… co jeśli nie będzie chciał ze mną być ‚oficjalnie’? A może nie jest mi to wcale potrzebne i dobrze jest tak jak jest? Eh… czas na odważne decyzje.
Nie ma to jak facet, który jest po prostu sobą. Mówi : chcę ciebie, a jak nie to nara. Nie będę się błaźnił, żebyś ty czuła się jak księżniczka. Wóz, albo przewóz. Bo jak już facet wkręci się w te gierki, to bywa że jest stracony. Najważniejsze jest by nie przesłodzić, ale też nie przesolić. Mężczyzna i cham to nie to samo.
Bardzo prawidłowe i zdrowe podejście.
Nie rozumiem ludzi, którzy wolą się bawić w gierki, podchody, udawane niezrozumienie i tym podobne. Niestety, nawet wśród moich znajomych są ludzie, którzy co jakiś czas emocjonalnie wracają do czasów gimnazjum.
Rozumiem, tylko szkoda, aby motorem naszych postępowań był strach, w życiu przyjdzie nam się zmierzyć z znacznie trudniejszymi sytuacjami. A po postawieniu sprawy jasno zyskasz nareszcie pewność i to da Cie pole do planowania dalszego postępowania, zdefiniowania siebie oraz swoich uczuć, także odwagi i powodzenia życzę 😉
Ja tam jestem taka piękna, że mogę śmiało podchodzić do kogo chcę.
Akurat z boku wyświetlił mi się cytat dnia: „Jesteśmy bardzo prostym gatunkiem. Nie przeceniajcie naszego intelektu. Nie istnieje dla nas coś takiego jak tani podryw, jeśli jesteś młoda, atrakcyjna, nie masz faceta i lubisz seks.” Dosyć adekwatny do tematu.
Kominku, tak przy okazji. Patrzyłeś może jak wygląda mobilna wersja bloga? Wiem, że nie możesz z tym nic zrobić, ale jest paskudna. Kod html poza pogrubianiem tekstu niestety leży, czytanie komentarzy to udręka (jeśli odpowiesz na czyjś komentarz, to Twoja odpowiedź jest dopiero x komentarzy dalej), a czytanie takich rzeczy jak notka o wpływowych blogerach jest niemożliwa. To tylko u mnie, czy Twój iPad ma tak samo?
Ja zazwyczaj podchodzę i mówię super tekst otwierający rozmowę, wręcz uniwersalny, wiecie jaki: „Cześć”. Genialne nieprawdaż, wszystkie poradniku podrywu leżą. Już od początku rozmowy staram się poznać osobę, do której podszedłem. Rozmawiam o niej, bo ludzie lubią najbardziej mówić o sobie, przy okazji dowiaduję się kogo mam przed sobą, więc nie wkręcę się w czyjś obraz w mojej głowie. Niezobowiązujący flirt jest niezobowiązujący i to jest jego piękno, nie ma co też szaleć z jakimiś wyszukanymi chwytami słownymi, bo druga strona z naszej mowy ciała już wie, że nam się podoba. Poza tym mądrzejsze laski widzą te zagrywy jak na dłoni (mimo to czasem im się to podoba) Jak już „gracze” są starsi i dobrze wiedzą czego chcą i czego nie chcą, to można wprost powiedzieć, że ktoś nam się podoba. Jak druga strona tego nie odwzajemni, to co się stanie? Świat się nie zawali, jakie to będzie miało znaczenie w większej perspektywie? Żadne, nic nie stracicie, bo przecież ostatnie zdanie artykułu jest prawdziwe.
Byłam kiedyś na imprezie z chłopcem, którego uniwersalny tekst na podryw brzmiał: ‚Gwiazdy przy Tobie to chuj’.
Wyrywał ?
Powiem Ci, że źle nie było, przynajmniej na etapie ‚chodź potańczyć’. Ostatnio mi mignęło, że jest w związku, ale nie przeszło mi przez gardło, żeby spytać czy to zasługa niebanalnej zaczepki.
No tak, czyli wyrywał na taniec. Zawsze mnie fascynuje jak erotycznie kobiety reagują na mnie, gdy się okazuje że umiem prowadzić 😉
To po tej chamskiej kryptoreklamie anonse proszę na [email protected] 😉
Tyle, że jego taniec z prowadzeniem zbyt wiele wspólnego nie miał 😉 Ale i ‚złapane’ kandydatki wydawały się relatywne do poziomu stwierdzenia o gwiazdach i chuju 🙂
Myślę, że jeśli ktoś nam wpadł w oko, to najlepsze, co możemy zrobić, to zachowywać się normalnie. Ale też wykrzesić z siebie to, co najlepsze. Niech ta osoba zobaczy, jaka jesteś fajna/fajny, niech zapragnie twojego towarzystwa. Ale czy podejść? Tak. Nie róbmy z tego problemu. Można zagadnąć o cokolwiek, byłoby to nie było coś, nad czym długo myśleliśmy, byleby się nie denerwować, zachowywać się swobodnie, uśmiechnąć się. Spontaniczność – to jest to. Podejść, byleby to było w granicach normy, nie podchodzić nie wiadomo ile razy, Kominek ma trochę racji z tym olewaniem, bo niedostępność przyciąga. Ale kontakt musi być, inaczej to, że jesteś wielce niedostępny/niedostępna nic ci nie daje, skoro ta osoba nawet cię nie zauważa:)
Kolega wychodząc z imprezy powiedział wskazując palcem na nowo poznaną koleżanke:”A ciebie – będę ruchać ”
Chyba ze 3 lata są parą. (od tamtej imprezki)
a to dobre:D. konkretny facet. czemu mało jest dziś takich? same takie pizdy^^. A nie zraził tym tekstem kolezanki?:D
ujął ją swoim subtelnym podejściem 🙂
Dla mnie bomba! Pierwsze ‚kocham Cię’ usłyszałam z ust mojego faceta w okładce z samych wulgaryzmów, podczas stosunku, po ostrej wymianie zdań. Nigdy wcześniej nie przypuszczałam, że będziemy razem. Nietypowe wyznania przynajmniej zapadają w pamięć.
Podejść, czy nie podejść? Kobieta zachęca do podejścia mężczyznę, nie podchodzi pierwsza.
Wspomniany wcześniej patent na zderzenie… w ostateczności można wykorzystać.
(Kominek jest nadmężczyzną)
Przeznaczenie? Przeznaczenie – trzeba brać we własne ręce. Nic nie dzieje sie przypadkiem 😉
jeśli to kobieta zabiega o faceta, bez żadnej większej inicjatywy z jego strony, to nawet jeśli z nią będzie, to i tak skończy się to porażką. i to taką z hukiem. faceci lubią polować
A to akurat działa w obie strony.
taa najlepiej to czekać niech jakaś lafirynda sama przyleci do łóżka
a gdzie prawdziwi faceci?
Zapytaj skrajne feministki.
Prawdziwi mężczyźni są właśnie ze skrajnymi feministkami:)
Po co podchodzić. Sami przyjdą.
Do cacka by nie przyszli?
Kominek, Ty gdzieś w głębi, pod tą skorupą całą to jednak romantyk jesteś 😉
Też mi to przyszło do głowy,że romantyk i że pomimo wszystko ciepło napisane,a ciepło jest teraz wskazane 🙂
Pod jaką skorupą ?
Świetne wyczucie Komin akurat kryzys mnie dopadł, ale ten tekst pomaga mi przez to przebrnąć.
Dzięki!
To pisałem ja – Stempel
Wiara w przeznaczenie jest analogiczna do wiary w… jak to napisać zgodnie z zasadami? Do wiary w buk. Tyle, że taką wiarę w przeznaczenie ludzie mieli już dawno, na bazie tej wiedzy napisali zbiór opowiadań, następnie książkę, w kilku odsłonach geograficznych (Biblia, Koran), po czym zobaczyli, że ludziom się to podoba, że można nimi manipulować najpierw za pomocą przewagi edukacyjnej (umiejętność czytania i pisania, medycyna), później już wyłącznie samymi technikami manipulacyjnymi.
Być może więc jesteśmy świadkami powstawania nowej religii – zbiór opowiadań już jest.
like
Ja podchodzę 🙂 Za to facet, który do mnie podchodzi nie ma szans… Taki ze mnie typ łowczyni 🙂
Podejść czy nie podejść? Wiem jedno. Jeśli nie spróbujesz, to nigdy nie będziesz wiedział/ła czy warto.
Ja tam lubię jak do mnie podchodzą, a jak trzeba to tyż podejdę ;]
napisz książkę.o czymkolwiek. dobrze czyta się Twoje teksty.
Jak banalnie by to nie brzmialo,ja tez wierze w przeznaczenie.Nie chodzi o kogos,kto nigdy nie zrani czy nie odejdzie,ale po prostu w ktoryms momencie zycia wszystkie sily stawiaja go na naszej drodze.
A podchodzic warto!Jesli najgorsze co mozemy uslyszec to „spadaj”to chyba nie ryzykujemy az tak wiele..
„Ludzie są tak skonstruowani, że jeśli im na czymś zależy, widzą, że mogą to mieć, ale jeszcze nie mają, to najzwyczajniej w świecie po to sięgają.”
A jeśli już sięgnął, ale się wycofał, to co dalej? „sam nie wiem co to jest, ale coś mi mówi, że tego nie chce”
zignorować? znowu zachowywać się normalnie jak dobra koleżanka?
jak zachować się wobec jego niedojrzałości i strachu? bo inaczej nie umiem nazwać takiej zmiany o 360 stopni, choć dobra nazwa to „syndrom spie*dalam”.
180 stopni… 😉
„I tak sobie czasami myślę, że w takich chwilach warto wierzyć w przeznaczenie. Jeśli ktoś jest tobie pisany, prędzej czy później wasze drogi się zejdą.
A jeśli nie? Co z tego. Każdy jest do zastąpienia.”
Jestem takiego samego zdania… 😉
Po co sobie trud sprawiać, zależy, to niech się stara, nie, to jego problem.
Ok,wiemy,że fajnie gdy ktoś odwzajemni nasze zainteresowanie. Piszecie, czy podejść… no tak, wiemy, że nic nie tracimy, że nawet to wskazane. Problem pojawia się tylko wtedy, że nieśmiałe osoby traktują to jak przymus, stresują się i taka rozmowa nawet o byle czym może wypaść jakoś beznadziejnie,że wszystkie gesty, mowa ciała zamiast pomóc, pokazać nasze intencje,że ktoś nam się podoba,to pokaże tylko zakłopotanie jakby wstyd,a tego być nie powinno gdy się chce z kimś bliskich kontaktów. Później nawet w rozmowie (mam na myśli osobę nowopoznawaną) próbujemy jakby ucieczki,palimy się w sobie, później po odejściu czujemy się,że daliśmy tylko d..y zamiast się pokazać z dobrej strony i dać dalsze kroki rozwijania znajomości. Więc nie każdy jest w stanie ot tak zagadać, nic na siłę, jak brak odwagi to lepiej czekać na przeznaczenie,itp (również do tej konkretnej osoby), nie dziś to jutro. A nie, że teraz „muszę” zagadać bo mi się podoba i to normalne, nic nie tracę. Fajnie ktoś wcześniej napisał o spontaniczności, gdy poczujemy luz, bez analizy, jest okazja, to zagadajmy 🙂 Ale nastawianie siebie na odważne podejście, zagadanie, może przynieść „spalenie”, heh… Pozdrawiam nieśmiałych i odwagi 🙂