Continue Reading"/>
nie mow mi o konsekwencjach

Nie mów mi o konsekwencjach

Niech to się po prostu dzieje.

 

Jest taki piękny film o parze, która przez całe swoje życie spotykała się tylko raz do roku, w tym samym miejscu, o tej samej porze. Same time, next year. Ten jeden raz w roku spędzali jeden weekend śpiąc ze sobą, rozmawiając, ciesząc się każdą chwilą. O ile dobrze pamiętam nigdy nie zadali sobie pytania, po co to robią. I co z tego wyniknie? Słuchałem piosenki do tego filmu, która mnie dziś zainspirowała.

Jest inny piękny film opowiadający historię uczuć między księdzem a kobietą. Ptaki Ciernistych Krzewów. Nawiązywałem do niego w tekście o idealnej kobiecie. Kiedy bohaterowie już wiedzą, że nigdy nie będą razem, a być może nawet nigdy się nie zobaczą, spotykają się na kilka dni, gdzieś na końcu świata, by spędzić ze sobą kilka niezapomnianych chwil. Nie zadają sobie pytań o konsekwencje. Wiedzą, że to, co przeżyli, jest już wszystkim, co może ich łączyć.

Są też inne historie. Kobiety, która kilka dni temu do mnie napisała, prosząc bym odradził jej seks z mężczyzną o 20 lat starszym. Tego chłopaka, co pytał, czy warto wchodzić w związek na odległość. Tej dziewczyny, która przed laty powiedziała mi, że nie możemy być razem, bo wybrałem sobie życie, które prowadzi albo do nieba albo donikąd, a to droga w przeciwną stronę. Tych ludzi, którzy otaczają nas na co dzień i wszędzie tam, gdzie rodzi się uczucie, zadają sobie pytanie o konsekwencje. Tworzą problemy zamiast dostrzegać możliwości. Chcą ale się boją.
Są nieśmiertelni. Wierzą, że wszystko to, czego doświadczają teraz, będą doświadczali za 20 lat. Że tak jak teraz mogą zrezygnować z uczuć, tak już zawsze los będzie dawał im taką możliwość. Są jak dzieci, wierzące, że nigdy nie staną się dorosłe.

A może by tak pieprzyć konsekwencje? Może zaryzykować, stawiając czoła przegranej i po prostu nie myśleć, co będzie dalej. Czy warto? Jak to się skończy? Czy mamy szanse? Tak, macie. Siebie na chwilę lub nigdy. Razem tu i teraz lub nigdy. Po co żyć przeciętnym życiem w związkach zanudzających ten świat, jeśli można dać się ponieść uczuciom bez przyszłości? Tylko głupi wierzą, że jeśli coś nie ma przyszłości, to nie ma w ogóle sensu. Wartością związków nie jest ich trwanie samo w sobie, ale to, czego w nich doświadczamy.

  Każdy z nas po cichu marzy o wielkiej nieszczęśliwej miłości, wyrwaniu się ze schematów i przeżyciu czegoś szalonego. W każdym z nas tli się potrzeba przeżycia pięknych uczuć, które później trzeba będzie okupić cierpieniem.

Mimo wszystko ciągle pytamy o konsekwencje. To głupie.
Dajcie mi taką, która spojrzy na mnie, zamknie oczy i powie „niech to się po prostu dzieje”.
Ci, którzy kochają życie i emocje, nie boją się tego cierpienia, nawet jeśli jego siła będzie zależna od siły uczuć, dają zgodę na późniejszą samotność, bo wiedzą, że wraz z nią pozostaną wspomnienia, jakich nie zapomną nigdy.

Komentarze

  1. gola_pionierka 16.01.2012 21:10

    Brak myślenia o konsekwencjach ma jeszcze jedną zaletę. Bo kiedy się stawia wszystko na jedną kartę, kiedy się robi rzeczy nierozważne, bez spisywania plusów i minusów i bez wymyślania planu awaryjnego to zawsze znajdą się ludzie, którzy powiedzą: po co ci to? Co Ty robisz? To głupie. A co, jak się nie uda? A później szczyt szczęścia osiągają, gdy się rzeczywiście nie udaje i mogą wygłosić sakramentalne: a nie mówiłem? Cóż, dzięki niemyśleniu o konsekwencjach namierza się takich ludzi dość łatwo i wiadomo, kogo wykreślić z listy znajomych. Bez żalu, bo i tak wiem, że mi trochę zazdroszczą. Bo na podstawie mojego życia można by nakręcić naprawdę dobry film. A z ich życia wychodzi tylko telenowela na dwójce.

    • kongozaur 16.01.2012 23:47

      Pewne rzeczy tylko z pozoru są nierozważne, bo jak mierzyć czy jakaś rzecz jest rozważna? Można podjąć rozważną decyzję wyjścia za mąż za bogatego, ale nudnego, ale ta decyzja jest w gruncie rzeczy nierozważna, bo po co być z kimś nudnym dla nas? Jednak decyzja znów staje się rozważna, gdy dodamy że wierność nie leży w naszej intencji.

      Tak samo rzucenie wszystkiego i pójście za głosem serca. Przy założeniach, że każdy powinien dążyć do szczęścia a życie wbrew sobie to wyklucza, jest to całkowicie racjonalne działanie.

  2. netka 16.01.2012 21:10

    podoba mi się twój tok myślenia. Jak zawsze trafny !

  3. cacko 16.01.2012 21:11

    Tak… Niech to się dzieje.

  4. Martyna Rydel 16.01.2012 21:11

    dobrze gada!

    • Karol Żaczek 17.01.2012 21:07

      Dać Mu wódki 😉

  5. mikkkaela 16.01.2012 21:14

    chlip

  6. sukienkaclowna 16.01.2012 21:14

    Ach, rozmarzyłam się. Piękna piosenka. Nawet jakoś się jakby wzruszyłam. Troszkę.

  7. Justyna Rudnicka 16.01.2012 21:16

    o to to! są chwile warte przeżycia(:

  8. mona 16.01.2012 21:16

    Kto chce – szuka sposobu. Kto nie chce – szuka wymówki 🙂

  9. Nikt istotny 16.01.2012 21:17

    Przeczytałem nie napiszę nic ciekawego . Może jedno . Ten tekst spowoduje kolejne problemy z serwerem 🙂 Rekordu chyba nie będzie ale z 30 tyś wejść na pewno ;]

  10. Ewelina 16.01.2012 21:18

    Niestety, jeśli kobieta powie nieznajomemu mężczyźnie: niech to się po prostu dzieje, ten skwituje najczęściej, że jest…niekobieca. Bo gdzież to, ona taka otwarta, odważna. Tak więc wolę często milczeć nawet gdy widzę, że między nami coś tam zaiskrzyło. On nie ma odwagi, ja chcę być kobieca i tak się rozchodzimy każde w swoją stronę. No cóż, można być szalonym w uczuciach, ale w granicach wytyczanych przez płeć niestety. Piszę to, raczej bardzo odważna do tej pory:)

    • gola_pionierka 16.01.2012 21:23

      Ale taka odwaga to test dla faceta. Jeśli odpowie, że jesteś niekobieca to znaczy, że jest idiotą i sprawa jasna. Po co ci idiota?

      • Karol Żaczek 17.01.2012 21:09

        Jak tak mówisz zdecydowania to jesteś cholernie kobieca. Wrrrr. Jeszcze jakbyś cycki pokazała..

        • gola_pionierka 17.01.2012 21:36

          Ja jestem po prostu zdecydowaną kobietą bez cycków:)

          • Karol Żaczek 17.01.2012 21:41

            Ale wiesz że się nie poddam? 🙂

          • gola_pionierka 17.01.2012 21:49

            Ja też. Z zasady się nie poddaję:)

    • Paulina 16.01.2012 21:28

      NIe rozumiem, co jest według Ciebie niekobiecego w braniu z życia tego co uważasz w danej chwili za najlepsze? Można postawić wszystko na jedną kartę, byc otwartym na nowe sytuacje,uczucia doznania, cieszyć się z chwili obecnej i tego co właśnie może się zacząć a zarazem być kobiecą … a jeśli facet tak zuna, to pal go licho, znajdzię się bardziej optymistyczny:.

    • Paulina 16.01.2012 21:31

      I jeszcz jedno, lepiej spróbować niż póżniej żałować

    • Max 16.01.2012 21:54

      Napisałaś: „Niestety, jeśli kobieta powie nieznajomemu mężczyźnie: niech to się po prostu dzieje, ten skwituje najczęściej, że jest…niekobieca.” Skąd ta wiedza? Znasz aż tylu facetów? I czy oni są rzeczywiście facetami a nie chłopcami? 🙂

    • krampfunga 17.01.2012 13:16

      do tej pory „granicę wytyczaną przez płeć” stanowiło w moim pojęciu sikanie na stojąco, ale widzę, że ja to jeszcze nic nie wiem o życiu.

    • Wódz Mateusz Jakubowski 19.01.2012 14:13

      Zmień target facetów – zacznij się spotykać z prawdziwymi mężczyznami, a nie pipkami 😉

  11. Hania 16.01.2012 21:19

    Można dać się ponieść uczuciom bez przyszłości, wiedząc, że to tylko jedna noc albo tylko kilka dni na wakacjach. Można mieć siebie na chwilę – przeskakiwać z „chwili na chwilę”. Można nie pytać co z tego wyniknie. Litości! Komin, albo ja słabo wyczuwam ironię, albo ktoś inny napisał ten tekst.

  12. voulezvous 16.01.2012 21:20

    Jestem w takim spontanicznym związku, może i trochę na odległość, może nie z idealnym kandydatem na partnera, może trochę za starym. Bez gadania o wspólnym mieszkaniu i bez wymyślania imion dla dzieci. I tak już ponad 2 lata. Wybieganie w przyszłość kończy się na wyborze filmu do obejrzenia w weekend, omawiamy bieżące sprawy, wspieramy się.
    Idealna miłość nie jest dla mnie, potrzebuję akcji, emocji, czasem kłótni, namiętności. Ciężko to osiągnąć (choć na pewno jest to możliwe) prowadząc monotonny, domatorski związek. Ale każdy potrzebuje czegoś innego do szczęścia. Mi szczęście daje spontaniczność, choć wiem, że dużo tym ryzykuję i kiedyś może mnie to mocno zranić.

    • manti 16.01.2012 21:35

      Dopóki jesteś szczęśliwa, nic innego się nie liczy.

  13. Magdalena Urbaniak 16.01.2012 21:20

    A wiesz miałam to. I masz racje pieprzyc konsekwencje, wspomnienia zostają.

    • qwerty 17.01.2012 08:04

      i płaczą, jeść wołają, dorastają …

      • Karol Żaczek 17.01.2012 23:44

        i dają szczęście.

  14. Shield 16.01.2012 21:22

    Kominku, jak Ty piszesz, to filozofowie milkną.

    • Karol 17.01.2012 06:49

      Mądry filozof pozwala bzdurom żyć własnym życiem.

  15. Justyna Rudnicka 16.01.2012 21:22

    tak na dobrą sprawę, to właśnie, co się stanie jak się nie uda? no co? serduszko złamane? zostawi? odmówi? no chryste, to są rzeczy, które z czasem mniej bolą, a żyć całe życie w strachu ‚bo coś się nie uda’ to znaczy nie żyć.

    • zupazrzodkiewek 17.01.2012 00:08

      taa, cóz się stanie jak nie mysląc o konsekwencjach rzucimy sie na slepo w ramiona np. ognistego kochanka, nie myslac o konsekwencjac seksu bez zobowiazań, bez zabezpieczeń…
      no bo cóż sie moze stac- że ciaza? ze choroba weneryczne może?
      fajna odezwa facetów, ktorzy konsekwencji takich emocjonalnych porywów nie chcą potem ponosić, nawet jesli sie pojawia, bo oni będa wp spominac piekne chwile, a kobieta bedzie sama musiała sobie radzic np.z wychowaniem dziecka

      durne podejście do zycia w tym tekscie jest promowane, (cenzura, bo regulamin – przyp. kominek)

      • kongozaur 17.01.2012 00:30

        Ja nie chcę mieć dzieci, ale nie uważam ciąży za chorobę. A ty robisz z tego coś złego. Z samotnego macierzyństwa robisz ujmę, jakby lepiej było wychowywać dziecko z idiotą. Może jest ciężkie, ale nie powoduje że szczęście jest niemożliwe.

        Zresztą co ja mam ci mówić. Zawsze do szczęśliwych ma się pretensje albo o moralność, albo o kompetencje. Albo są niedobrzy, bo dobry człowiek cierpi za cudze grzechy albo są debilami bo ryzykują.

        Powiem ci coś. Jeśli ktoś rozpamiętuje klęski, to ryzyko jest dla niego niewskazane, bo się psychicznie załamie. Ale dla kogoś, kto patrzy w przyszłość nawet wózek inwalidzki nie będzie przeszkodą do szczęścia.

        • zupazrzodkiewek 18.01.2012 09:42

          tekst zrozumiałam po swojemu. jak każdy mam prawo do własnej opinii, subiektywnego odbioru tekstu, treści, heloł! 😉
          ciąży nie uwazam za chorobę.
          nigdzie nie napisałam,ze ludzie ktorzy ryzykują sa debilami, wręcz przeciwnie- popieram i podejmuje ryzyko, ale jednak uważam,ze pomyslenie o możliwych skutkach działań PRZED jest przydatne.
          ale samotne macierzyństwo lub wychowywanie dziecka z idiotą nie jest wg mnie ‚fajną” (ze tak to nazwę w skrócie) konsekwencją.
          ani też osobiście nie zgadzam się samotne życie ze wspomnieniami, za młoda jestem na taka zdodę. ja wole zycie z kimś kochanym i kochającym niż chwilowe przygody a potem wieloletnie cierpienie z tęsknoty jak w ‚Ptakach ciernistych krzewów’ np.
          „Ci, którzy kochają życie i emocje, nie boją się tego cierpienia, nawet jeśli jego siła będzie zależna od siły uczuć, dają zgodę na późniejszą samotność, bo wiedzą, że wraz z nią pozostaną wspomnienia”

      • gola_pionierka 17.01.2012 00:43

        Chyba nie zrozumiałaś tekstu. Zdarza się.

      • Karol Żaczek 17.01.2012 21:18

        No tak, Bo przecież w tym tekście czai się zakamuflowane hasło podprogowe: nie zabezpieczaj się! NO musi tam być!

        Pójście na żywioł, posłuchanie swojej intuicji to nie to samo co bycie skończonym kretynem co puka bez gumki.

      • Domino 10.04.2012 12:48

        Trzeba zupełnie być nieodpowiedzialnym, żeby się nie zabezpieczać jeśli nie jesteśmy w stałym związku i nie planujemy dzieci. To już nie jest spontaniczność tylko głupota. I nawet w tekście(tak myślę) nie o taką spontaniczność chodzi, a o to, żeby się nie bać opinii innych, tego, że związek może nie być długowieczny, lub innych rzeczy i po prostu nie odmawiać sobie tego czego chcemy, bo innym się to nie spodoba, albo coś nas i tak rozdzieli. Naprawdę wspomnienia zostają.

  16. Raq Ffka 16.01.2012 21:24

    Można pieprzyć konsekwencje do czasu….kiedy to konsekwencje zaczną pieprzyć nas. Wtedy już pewnie nie będzie tak spontanicznie, romantycznie i miło 🙂

  17. Szymon Urbanek 16.01.2012 21:26

    Przepiękny soundtrack do tekstu, aż chce się przeczytać następny i następny…..

  18. kate_alice 16.01.2012 21:27

    też się czasami zastanawiam, jak to jest być taką dziewczyną która potrafi się przespać z gościem którego zna kilka minut, jest fajnie, a potem po prostu się rozstają i nikt nie czuje się wykorzystany, opuszczony ani w ogóle dziwnie. i to mnie trochę zadziwia, że ludzie potrafią czerpać radość z życia, nie obwiniają się głupotami za bardzo i żyją chwilą. ja próbowałam i skończyło się raczej urazem psychicznym niż miłymi wspomnieniami

  19. Martyna 16.01.2012 21:27

    dzięki, wiem co robić
    😉

  20. Edyta (JaJędza) 16.01.2012 21:27

    ‚Dajcie mi taką, która spojrzy na mnie, zamknie oczy i powie „niech to się po prostu dzieje”.’
    I to by była ta dziewica, dla której warto porzucić spokojne życie w celibacie?
    Wydaje mi się, że zanlazłoby się parę chętnych.
    Też się dziwię, ale taka chyba nasza natura. Zamiast upraszczać sobie życie, ciagle je komplikujemy. Lubimy cierpieć i się umartwiać.Jakże to romantycznie nieszczęśliwie się zakochać.

  21. Ciasteczko 16.01.2012 21:28

    Odpaliłam piosenkę i doczytałam do końca. I jedyny słuszny komentarz, jaki mi teraz przychodzi do głowy, zawierałby się w formie tego małego, czarnego, wieśniackiego serduszka.

    Mogłabym je oczywiście tu wstawić. Aaale mi się nie chce.

  22. Koslonecz 16.01.2012 21:30

    Dziękuję Kominku za ten tekst, zwłaszcza teraz…tak trudno mi było to wyrazić słowami a Ty tak pięknie to napisałeś…

  23. Paweł Michalski 16.01.2012 21:31

    Tutaj komentarz jest zbędny, po prostu dobrze że jest ktoś taki jak Kominek.

  24. manti 16.01.2012 21:32

    Dlatego mój Drogi, żyję chwilą i cieszę się pełnią życia, Nie odmawiam sobie szczęścia w żadnej postaci. Bo w życiu przecież chodzi o to, by być dobrym człowiekiem, a nie o to by nie robić tego co: niemoralne, nieetyczne, nieakceptowane, ryzykowne, i zagrożone wyśmianiem. Szkoda, że tak niewielu ludzi to rozumie.

  25. AJ 16.01.2012 21:33

    z tą piosenką w tle o wiele lepiej się czytało, o niebo lepiej.

  26. DalejLama 16.01.2012 21:34

    Ja nie wiem, czy bym zaryzykował i próbował coś polepszyć, wiedząc, że jest to z góry spisane na stratę.
    Ból w sercu byłby większy, po dłuższym czasie spędzonym z tą osobą.

    Choć przeżywanie przez całe życie tego, że się nie zaryzykowało, też boli.

    W takich sytuacjach stajemy pod ścianą i to zależy tylko od nastawienia psychicznego w danej chwili.

  27. Hanna Marszalek 16.01.2012 21:37

    Cholera, wzruszyłam się. Dokładnie takie same odczucia targają mną ostatnio. Problem tylko w tym, że jestem w swoich poglądach odosobniona… No i jak tu przeżyć choćby krótką, ale piękną i wartą wspomnień chwilę?

    • Nikt istotny 16.01.2012 21:53

      Mam tak samo . Chyba po tym tekście zaryzykuję czekałem tylko na coś co mnie przekona i Kominek to uczynił 🙂

  28. Ola Ch. 16.01.2012 21:41

    Wartość tych emocji zdecydowanie przewyższa jakiekolwiek konsekwencje.

  29. Klaudia 16.01.2012 21:44

    Wiadomo. W końcu, jak śpiewała Marmelada 😉 „w życiu piękne są tylko chwile”.

  30. Paweł Trzy 16.01.2012 21:46

    Strach przed konsekwencjami zabija, szanse na wspaniałe momenty, ale też możliwość odniesienia życiowego sukcesu, ile razy bojąc się tego co przyniesie przyszłość wolimy zadowolić się tym co pewne, stabilne, tylko że nie dające tego poczucia spełnienia i szczęścia, choćby na parę chwil… a warto… mieć konsekwencje tam gdzie słońce nie dociera 😉

  31. lalivian 16.01.2012 21:48

    Fajnie by było, gdyby niemyślenie o konsekwencjach skutkowało jedynie cierpieniem niemyślących. Wtedy ok. Ale jesli skutki są szersze? Jeśli cierpienie przenosi się na innych? Jeśli przez moje poddawanie się pięknu chwili i emocjom zniszczę życie innym ludziom? Wtedy sorry, ale trudno powiedziec „niech się dzieje, bo teraz jest pięknie”. Takie myslenie i takie życie jest świetne. Piękne, interesujące jak naprawdę dobry film – super. Ale dla singli.

    • gola_pionierka 16.01.2012 21:51

      Myślę, że Kominek jednak nie pisał o niemyśleniu o konsekwencjach w rodzaju: fajnie, a teraz wyjdę na ulicę i postrzelam z kałacha bo to taakie emocjonujące:)Więc bez przesady z tym cierpieniem przenoszącym się na innych.

      • lalivian 17.01.2012 15:37

        Miałam na myśli raczej rozbite rodziny, dzieci bez ojców, ojców bez dzieci, juz o chorobach nie wspominając, chociaż to właśnie Kominek jest orędownikiem legitymowania się świadectwem zdrowia przed pójsciem do łóżka – nie bardzo wiem jak to pogodzić ze spontanicznym poddawaniem się emocjom, ale mniejsza z tym. Tak, czy inaczej, dla mnie niemyslenie o konsekwencjach odpada. Ono jest dobre dla osób bez obowiazków wobec innych. W momencie, gdy zakłada sie rodzinę, należy z tym skończyć i jednak spoważnieć.

        • gola_pionierka 17.01.2012 21:24

          Czy wam się wszystkim korzystanie z życia i branie z niego tego co najlepsze bez względu na konsekwencje kojarzy tylko z przeleceniem kogoś obcego? Rany, ludzie muszą mieć naprawdę mało seksu w życiu, że ciągle tylko o tym i o tym.

          A nie pomyślałaś, ze może gdyby kobieta miała odwagę zaryzykować w odpowiednim momencie to jej dzieci miałyby absolutnie zajebistego ojca, a nie tego nudnego pana w fotelu, na którego matka już patrzeć nie może i tylko o zdradzie myśli?

          • lalivian 18.01.2012 07:25

            Nie, nie pomyślałam, bo nie obchodzi mnie co tam u innych słychać. Moje dzieci mają zajebistego ojca, bo zaryzykowałam i wyszłam za mąż z miłości, prawie jako nastolatka, wbrew rodzicom, za człowieka wówczas o połowę życia starszego ode mnie, nie bedąc w ciaży, pierwsze dziecko urodziło nam sie 11 miesiecy po ślubie – to dla tych, którym to sie w głowie nie mieści i wmawiają mi, ze to był ślub pod przymusem 😉

            I przez 23 już lata wspólnego zycia nazbierało nam się tysiące wspaniałych wspomnień. Choc gdybym cudowała i oddawała się emocjom, to pewnie miałabym wspomnień wiecej, jasne 🙂

            Tak czy inaczej, zycie wspomnieniami, czy też dla wspomnień, to trochę mało. Najważniejsze jest to, co teraz i to, co przed nami. „Emocje są nieistotne, to błahostka – w ostatecznym bilansie liczą się tylko czyny” – to cytat z dobrego filmu, który niedawno obejrzałam, z Kate Winslet „The Reader”. Trochę inna koncepcja na życie, niż polecana w tej notce, ale dla mnie bliższa. Film polecam.

    • kongozaur 16.01.2012 23:36

      A pomyśl tak – są na świecie nieudacznicy, których boli cudze szczęście. Będąc szczęśliwym, ranię ich. Czy mam być nieszczęśliwy, bo ktoś uważa że to sprawiedliwe żeby każdy płakał, bo on płacze?

      Takich ludzi wbrew pozorom nie jest mało. Kobiety trwające przy mężach pijakach zwykle nie podchodzą do tych, które mają odwagę odchodzić, na spokojnie.

      • lalivian 17.01.2012 15:42

        Nie no, zupełnie nie to miałam na myśli. W ten sposób myslac to w ogóle wszystkim wszystkich mozna zranic. Nie powinnam kupic sobie nic porządnego, bo koleżankę, która nie ma kasy może to boleć. Nie powinnam chudnąć, bo grubasy uzależnione od pączków bedą cierpiec widząc jak mi dupa maleje. W ten sposób można dojśc do absurdu, nie oddychać, bo ci, co są pod respiratorami będą zazdrościć.

        Mówię o prostych rzeczach. Włażenie do łóżka z kazdym, kto wzbudzi we mnie szalone emocje tylko dla tych emocji, chocby najpiękniejszych, może skończyc się cierpieniem dzieci, o meżach i żonach nie wspominajac. Moze skończyc się ciążą, a potem powiesz dziecku że tatuś to nie wiem jak miał na imię, ale cudnie mnie posunął i teraz mam ciebie? I nie przejmuję się tym, ze nie mam za co kupic ci nowych bucików bo mam cudowne wspomnienia.

  32. Paulina Jassa Marcinkowska 16.01.2012 21:54

    Powtarzam się! I love Tomi!

  33. JakTo 16.01.2012 21:55

    Takie życie jest fajne, ale nie na dłuższą mete. Po jakimś czasie człowiek budzi się rano i zdaję sprawę, że to wszystko jakieś puste. Przynajmniej ja tak miałem. 3 lata mi to zajęło.
    Na razie na moje 22 lata życia wystarczy mi szaleństwa i ignorowania konsekwencji.

    Pisałem to ja – Stempel

  34. Chris 16.01.2012 21:56

    Nie ma sprawy tylko przychodzi taki moment w życiu kiedy człowiek ma już pełno pięknych wspomnień i ciągle pustą drugą połowę łóżka.

    • Hanna Marszalek 16.01.2012 22:16

      Ale chyba lepiej mieć pełno pięknych wspomnień i pustą drugą połowę łóżka niż żadnych pięknych wspomnień, a druga połowa łóżka i tak pusta…

      • zupazrzodkiewek 18.01.2012 10:04

        no- jeśli ktos w życiu widzi i ‚dostaje’ tylko takie dwie opcje to faktycznie- podejście -zyjmy chwila dla (chociaż) pieknych wspomnień w pustym łózku jest pozyteczne.
        ale jelsi ktos widzi, że moze miec i piękne wspomnienia i pełne miłości łożko z fajnym człowiekiem to…nie jest.
        cóż, ja zdecydowanie wole sie dac „ponieśc uczuciom… z przyszłością”
        w innym tekscie ‚serce czy rozum’ Kominek odradza kobiecie pakowanie się w zwiazeke ze zdradliwym i ograniczającym Pawłem,a przeciez te chwile pełne emocji i uczuć z nim też by na pewno dały kobiecie super wspomnienia.

    • gola_pionierka 16.01.2012 23:12

      Gdyby nie moja skłonność do robienia tego, o czy marzę bez względu na ryzyko i konsekwencje to na pewno nie miałabym zapełnionej połówki łóżka. I jeszcze nie miałabym ciepłej, puchatej istoty śpiącej na moich stopach, bo nawet psa wzięłam wbrew zdrowemu rozsądkowi i pod wpływem chwili.

      • Karol Żaczek 17.01.2012 21:51

        Uff. Przez chwilę się zastanawiałem dlaczego wasze dziecko jest puchate i śpi w nogach, ale potem doczytałem do końca.

  35. big bad wolf 16.01.2012 21:56

    Każdy ma w życiu taki etap, że chciałby sobie wszystko ułożyć i poukładać. Taka nasza mentalność, dużo w tym stereotypowego myślenia. Wychowywani jesteśmy w myśl, że jak coś jest za nadto spontaniczne, zwariowane, bezpretensjonalne, to jest złe, a tak naprawdę, to bardzo ludzkie.

    Jeżeli ktoś upiera się przy takim poglądzie, to albo nie dorósł, tak jak pisze Komin, albo ma klapki na oczach. Trzeba łapać każdą chwilę, bo szkoda życia!

  36. Kasia 16.01.2012 21:58

    Dosłownie kilka dni temu odezwał się do mnie facet, którego nie widziałam od paru miesięcy. Kiedyś coś nas łączyło, ale on zrezygnował. Dość szybko poznałam innego mężczyznę, z którym jestem na ten moment bardzo szczęśliwa. Pierwszy uświadomił sobie, co jest w życiu ważne i postanowił o mnie walczyć. Niestety, stałam się dla niego jedynie lekcją, że trzeba chwytać chwile, a nie rozważać ewentualne zyski i straty.

    W przeszłości bałam się konsekwencji. Ten strach paraliżował mnie przed podjęciem jakiegokolwiek ryzykownego kroku. Nie wiem, ile pięknych czy okropnych wspomnień mnie przez to ominęło.
    Na moje szczęście dojrzałam. Nie oglądam się za siebie, nie chcę żałować straconych szans. Z przeszłości wyciągam jednak konstruktywne wnioski, aby nie popełniać już tych samych, głupich błędów. Nie patrzę także w przyszłość ze strachem. W tym momencie mojego życia dbam o to, co tu i teraz. Cieszę się ze złych i dobrych wspomnień, podążam za szczęściem i marzeniami. Świat stoi przede mną otworem. Cieszę się, że trzy lata temu trafiłam na Kominka, bo to także po części zasługa jego postrzegania życia. Pozdrawiam.

  37. Aleksandra Wiligalska 16.01.2012 22:00

    Ten tekst jakoś mi do Ciebie nie pasuje, Kominku.
    Jakby za bardzo… hm… romantyczny?

    • kominek 16.01.2012 22:07

      Niech ktoś, kto w całym swoim życiu przeczytał co najmniej trzy moje teksty, ją uderzy.
      Bo jak ja walnę to na amen.

      • Paweł Szymczak 16.01.2012 22:19

        Wielu idiotów i idiotek Kominku chodzi po świecie na nieszczęście niektóre i niektórzy są czytelnikami Twego bloga.
        Jakby co nie uderzę jej, bo nie biję kobiet 🙂

        • Elżbieta Ellie Dyduch 16.01.2012 22:36

          „Każda kobieta lubi być bita, tylko nie każdy facet wie jak to robić.” Pan Kominek, 2007, „Uderz mnie!” 🙂

          • Paweł Szymczak 16.01.2012 22:46

            No wiem, że kobieta lubi być bita, bo akurat tak się bawię ze swoją, ale obcej lepiej nie tykać, bo kto wie czy nie pójdzie na policje nawet jeśli uderzę właściwie 🙂

          • Ewelina Emilka Kroczek 17.01.2012 14:36

            takiego, co to pisze, tylko trzasnąć po głowie. dobre mi uogólnienia

      • Joanna Podwojska 16.01.2012 22:24

        Ja chętnie uderzę! Ten tekst jest bardzo kominkowy. Przeczytaj coś spoza „złotej siódemki Kominka”

        Wróże kolejne 30tys odsłon 🙂

      • gola_pionierka 16.01.2012 23:13

        Mogę ją wyzwać na solo:)

        • Karol Żaczek 17.01.2012 22:49

          W kisielu.

      • Monika Ptasznik 17.01.2012 02:18

        Trochę przykro dowiedzieć się z komentarza, że tekst jest nie-kominkowy. Bo wobec tego ja nie wiem kogo ja czytałam przez tyle nocy. Mogę walnąć, tak żeby dziewczę zrozumiało. 😉

  38. Maciej Satkiewicz 16.01.2012 22:03

    Dobre i silne emocje nie potrzebuja usprawiedliwienia w postaci myslenia o konsekwencjach. Dojrzalosc chyba na tym polega, ze mozna zaufac swoim emocjom.

    • lalivian 17.01.2012 15:52

      Nie wiem, czy ja jestem z innego świata, czy z innej epoki, ale dla mnie dojrzałosc to właśnie umiejętność niepoddawania się emocjom, a nie ufanie (poddawanie się) emocjom. Gdybym tak chciała poddawać sie pięknym emocjom to mój mąż miałby już rogi jak stąd do Kamerunu.

      I niech mi nikt nie mówi, ze jestem idiotką, bo siedzę z facetem, który mnie nie podnieca. Podnieca mnie, tylko ze jakos magicznie nie stałam się ślepa i głucha na urok fajnych mężczyzn w momencie zaobrączkowania. i w góle nie wierze w to, ze miłość powoduje, ze już nigdy więcej i nikt mnie nie jest w stanie zauroczyć. W życiu bym nie zamieniła mojego męza na zadnego innego, ale są mężczyźni, którzy mi się też podobają, z którymi znajdowałam sie w przeróznych sprzyjających okolicznosciach, ale włąśnie dzięki temu, ze nie ufam emocjom mam czyste sumienie dzisiaj i wiem, zę było warto, mimo, iż wspomnienia byłyby zapewne piękne.

      Nie. Ogólnie, jeśli chodzi o ten tekst, to jestem na nie, przykro mi.

      • gola_pionierka 17.01.2012 21:37

        Gdybym nie poddawała się emocjom, mój mąż nie byłby moim mężem:)

        • lalivian 18.01.2012 07:35

          „Gdybym nie poddawała się emocjom, mój mąż nie byłby moim mężem:)”

          Dokładnie to samo mogłabym napisać o sobie.

          Włąsnie dlatego mówię – oddawanie się emocjom jest dobre dla singli. Potem ja już wystopowałam. Jeśli dziś ktoś wzbudziłby w tobie emocje, to też im się poddasz?

          • Maciej Satkiewicz 18.01.2012 20:08

            Użyłem skrótu myślowego. Dojrzałość nie polega na „nie poddawaniu się swoim emocjom”, ale na „pojednaniu się” z nimi. Jeśli wiem czego chcę, to żadna nagła emocja nie rozbudzi się na tyle, żebym musiał z nią walczyć. Dojrzałość więc pojmuję jako umiejętność „regulowania” emocji aktem woli. Dlatego też to w gruncie rzeczy zaufanie – ufam swoim emocjom, więc tak naprawdę ufam sobie.

          • Maciej Satkiewicz 18.01.2012 20:11

            Errata 😉 – Na odwrót – ufam sobie, więc ufam swoim emocjom.

  39. Monika Ptasznik 16.01.2012 22:05

    Wzruszyłam się. Zwłaszcza, że tekst idealnie podkreśla moje ostatnie przemyślenia- że mimo wszystko nie żałuję przeszłości, nawet jeśli była na chwilę. Bo była i albo jest sympatycznym wspomnieniem, albo swego rodzaju lekcją. Szkoda tylko, że mimo wszystko jestem trochę tchórzem i niektórych sytuacji nie wykorzystałam właśnie przez myślenie o konsekwencjach w danej relacji. Ale młoda jestem, mam czas się niektórych rzeczy nauczyć 😉

  40. Kamila 16.01.2012 22:06

    Powiem tylko tyle : Dziękuje.I nikt nie powinien pytać za co XD

    • sukienkaclowna 16.01.2012 23:33

      a co Iks De znaczy?

  41. Ksenia Necel 16.01.2012 22:18

    Ahhh, jaki piękny tekst. Będzie moim ulubionym, po idealnej kobiecie, bo jest cudownie natchniony, jak marzenie, jak romans, jak film… No i ta muzyka.

  42. Leonia 16.01.2012 22:20

    mniej więcej półtora roku temu zamknęłam oczy i pomyślałam „co ma być to będzie”. codziennie byłam zaskakiwana sytuacjami, które budziły uczucia dotąd mi nieznane. związek, w którym byłam był jednocześnie fascynujący i zarazem cholernie niepewny. wiedziałam, że to będzie zaledwie kilka, kilkanaście miesięcy wspólnej fascynacji, pasji, aż w końcu której z nas się wypali. wypalił się on, a ja zostałam na lodzie. z jednej strony wiedziałam, że to co przeżywam niedługo się skończy (bo taki typ), ale z drugiej skrycie wierzyłam, że może uda nam się stworzyć coś tak pięknego ale na długo. mam wspomnienia, które niekiedy przynoszą gorzkie łzy (bo byłam i jestem stroną bardziej zaangażowaną), innym razem szeroki uśmiech na ustach. one mnie kształtują i pomimo cierpień jakie przeżywałam i ciągle jeszcze czasami zdarzy mi się przeżywać to nie żałuję.

  43. trf 16.01.2012 22:23

    Tak. I dlatego od dwóch dni ryczę. Co oznacza przynajmniej, że jednak nadal mam serce.

    No risk, no fun. | No risk, no damage.

  44. lamppy 16.01.2012 22:23

    O i proszę, temat na czasie. Właśnie wczoraj koleżance doradzałam dokładnie odwrotnie. Bo jest z facetem ponad dwa lata, niby go kocha i w ogóle bajka, ale… czegoś jej brakuje. Za dużo w tym rutyny. Prosi go żeby się zmienił, ale on w ogóle nie widzi problemu (dodam, że to bardzo fajny chłopak i jestem za nim całym sercem.) Z drugiej strony jest jej stara miłość, która właśnie pojawiła się w jej życiu i która powiedziała „Będę na ciebie czekał, już nigdy nie będę mógł na ciebie patrzeć jak dawniej…Podejmij decyzję bo mi pęknie serce”.
    Więc co ja na to? No żeby się jednak tak zaraz nie rzucała w ramiona temu drugiemu, bo bądź co bądź pierwszy też kiedyś był miłością namiętną. Ale że jej szczęście jest najważniejsze i żeby tylko i wyłącznie nim się kierowała. Nigdy nie wiem co doradzać, bo przecież dla każdego szczęście jest czymś innym. A ja sama jestem w paroletnim związku i wcale mnie na harce nie ciągnie.
    Się wyżaliłam z dylematów 🙂

    • Paula Białczyk 17.01.2012 12:18

      To teraz podeślij koleżance linka. 🙂

  45. Paweł Szymczak 16.01.2012 22:23

    Czytając ten tekst i słuchając piosenki wróciłem pamięcią Kominku do Twoich starych tekstów i łezka w oku się zakręciła.

  46. Ewa Gancarczyk 16.01.2012 22:24

    tym razem jeśli ktoś mnie spyta ‚w co ty znowu się pakujesz? po co ci to? przecież to nie ma sensu?!’ po prostu podsunę mu ten tekst:) nie będę musiała już chyba nic więcej tłumaczyć 🙂
    dzięki!

  47. Anabel 16.01.2012 22:26

    Wspaniały tekst – i obudził wspomnienia…
    Kiedyś tak miałam – nie pytałam o konsekwencje, ale zdawałam sobie z nich sprawę – nie żałuję.
    Innym razem, mimo braku nadziei na jutro, sprawy rozwinęły się w nieoczekiwanym kierunku – pozytywnym.
    Morał z tego taki, że ci, dla których liczy się chwila (która jest warta ryzyka), zawsze zwyciężają – albo będą wspominać do końca życia coś niesamowitego, albo będą w tym niesamowitym żyć.

  48. Magdalena Górska 16.01.2012 22:29

    .. powiedziałam dzisiaj do kogoś: ” ….mam ochotę na odrobinę szaleństwa i głupoty w swoim poukładanym życiu !! ;-)” A co z tego wyjdzie, zobaczymy 😉
    Dziękuję Kominku za ten tekst 😉

  49. Klaudia 16.01.2012 22:29

    Jeny Kominku jak ja Ciebie kocham 🙂

  50. Blue 16.01.2012 22:36

    A czy takie rzeczy zdarzają się tylko nie muszącym być odpowiedzialnymi nastolatkom? Może zastanówmy się nad sytuacją trudniejszą. Dwa małżeństwa. Każde ma dziecko. Żyją „z przyzwyczajenia”, coś co było na początku wypaliło się i nie widzą szans naprawy. I nagle on i ona się spotykają, bez wiedzy swoich małżonków i stwierdzają, że byli zawsze dla siebie stworzeni. Tu nie można powiedzieć o „niech się dzieje”. Co z dobrem dzieci? Co z porzucanymi małżonkami. Może tutaj Kominek wyrazi swoją opinię.

    • trf 16.01.2012 22:37

      Eh.. proponuję zapoznać się z tekstem poprzedzającym ten dzisiejszy.

      • lamppy 16.01.2012 22:54

        Mówisz o tekście na temat odbijanych partnerów, gdzie głównym problemem jest po prostu zmienienie partnera. Natomiast Blue mówi o, zdaje mi się, samej istocie nie myślenia o konsekwencjach. Że owszem, kiedy w grę wchodzi tylko nasz ewentualny dyskomfort związany z nieudanym związkiem, wtedy spoko – możemy sobie pozwolić na szaleństwo bo to jest tylko nasze życie. Natomiast kiedy jesteśmy odpowiedzialni za innych ludzi – przede wszystkim dzieci – wtedy nie można ot tak sobie powiedzieć „A idę szaleć bo mi się marzy wielka miłość”. Nie można, przynajmniej wg mojego systemu wartości. I nie mówię, że każdy ma nosić koronę cierniową w imię dobra innych osób, ale brać odpowiedzialność za to co się postanawia.

        • kongozaur 16.01.2012 23:27

          No ja rozumiem, że człowiek który porzuca rodzinę musi liczyć się potępieniem ze strony osób o systemie wartości zakazującym mu tego, ale to nic dziwnego. No trudno żebym wymagał od księdza, żeby nie potępiał mojego wczorajszego trójkąta z kozą i owcą.

  51. Blue 16.01.2012 22:41

    nie zauważam tam nic o dzieciach

    • Magdalena Górska 16.01.2012 23:20

      .. dzieci kiedyś odejdą z domu założą swoje rodziny albo i nie, a my pozostajemy w związku z przyzwyczajenia plując sobie w brodę że mogło być tak pięknie tylko nie spróbowaliśmy bo się baliśmy konsekwencji i było dziecko. To jest nienormalne, mamy być szczęśliwi czyż nie 😉
      Szczęśliwa mama, tata to szczęśliwe dziecko (nieważne czy razem czy osobno), a o jakim szczęściu mówimy w wypalonym związku 😉
      A współmałżonkowie jeśli będą rozpaczać to ktoś powinien podsunąć im teksty Kominka, bo w takim wypadku nie mają za czym płakać 😉
      A czy w waszym otoczeniu nie ma rozwiedzionych osób które sami są szczęśliwi i mają szczęśliwe dziecko. Ja znam kilka takich przypadków, ludzi lepiej dogadujących się po rozwodzie.
      Jest jedno ale to muszą być ludzie na poziomie a nie osoby typu „zniszczę i zasmrodzę Tobie całe życie” 😉
      I żeby nie było: mam męża i dziecko 😉

      • kongozaur 16.01.2012 23:29

        Magdalena, ale nie chodzi o samo odejście od męża- ja mogę mieć marzenie zostać islamskim bojownikiem, to wtedy opuszczę dzieci – nie jak po rozwodzie, że zachowam z nimi kontakt. W takim wypadku trzeba liczyć się z powszechnym potępieniem, ale co mi tam. Allah akbar!

        • Magdalena Górska 17.01.2012 15:41

          Żyjemy dla siebie a nie dla innych, jeżeli dla kogoś ważniejsze jest to co inni powiedzą a nie własne szczęście, to życzę powodzenia 😉
          A rodzicami zostajemy całe życie bez względu na to jaką życiową drogę obierzemy 😉

        • Annie.k. 17.01.2012 23:24

          Facet, czytam twoje komentarze i dalej nie dowierzam. Człowieku, tu nie chodzi o powszechne potępienie, bo tych ludzi, którzy cię potępiają, to tak naprawdę g..obchodzisz (przemyśl głębiej temat i dojdziesz do takich samych wniosków). Chodzi o dzieci, ICH uczucia, kształtowanie się ICH psychiki, dorastanie, uczenie ich życia, przekazywaniu wartości. A ty piszesz, że skażesz się na potępienie ludzi i tak naprawdę udowadniasz, że tylko ich zdanie cię obchodzi, a nie TA istota, za którą wziąłeś odpowiedzialność. Oczywiście żonie takiego potencjalnego samca życzę znalezienia innego, jak najlepszego ojca dla swojego dziecka. A tobie tego niezapomnianego uczucia, EMOCJI, kiedy twoje dziecko za kilkanaście lat kopnie cię w zadek.

  52. Justyna Cichocka 16.01.2012 22:48

    ‚Tylko głupi wierzą, że jeśli coś nie ma przyszłości, to nie ma w ogóle sensu.’

    akurat uaktualniłam cytaty na fb, ten doskonale pasuje do tekstu: „Każdy utwór ma końcówkę, finalny moment. Nieważne czy powoli się wycisza czy kończy z hukiem, ale każda piosenka się kończy. Czy to jest powodem, by nie cieszyć się muzyką?”

  53. Andrzej 16.01.2012 22:53

    Komentarz w postaci pojedynczego tytułu.

    „Nieznośna Lekkość Bytu” Milana Kundery 🙂

  54. daria 16.01.2012 22:56

    czy Ty musisz mi to robić o tej porze Komin?
    🙂
    eh…
    buzi

  55. Michael 16.01.2012 22:56

    Ehh wspomnienia, wspomnienia. Ciekawe ile jeszcze przede mna?
    Dobry tekst. Nowy rok bardzo tworczo rozpoczety. I dobrze.

  56. Paula 16.01.2012 22:58

    uzależniasz.

  57. kongozaur 16.01.2012 23:03

    Pamiętam jak rzucałem studia prawnicze. Wszyscy pukali się w głowę, uznawali że jestem przegrańcem i że czeka mnie zmywak, „bo sobie nie poradził”, nagle okazało się że mam studiować dla rodziny, bo „tak bardzo się ucieszyła, ze się dostałem”.

    Doszedłem wówczas do dwóch wniosków.
    Po pierwsze, inni ludzie nie dbają o nasze dobro, tylko o swoje samopoczucie. Twierdząc, że wiedzą lepiej co do nas dobre okazują nam brak szacunku.
    Po drugie, że się boję. Że boję się reakcji innych, tak jak kobiety boją się uznania za puszczalską.

    Ale zarówno spełnianie cudzych oczekiwań jak i strach przed krytyką to nie są dobre motywacje do działania. Dziś studiuję to, co chcę – mało tego. Pracuję w zawodzie, na naukę poświęcam mało czasu bo jest związana z moimi zainteresowaniami. Jestem dokładnie tam, gdzie chciałem być w obecnym momencie.

    Trzeba mieć odwagę uwierzyć w siebie, uwierzyć w to że będzie miało się rację nawet gdy wszyscy twierdzą inaczej. To zawsze jest kwestia odwagi – czy będziemy w stanie odważyć się żyć zgodnie z tym co sami uznajemy za prawdę a nie z prawdami innych.

    Długo byłem napiętnowany – zdziwiłem się, że coś takiego może mieć taki wpływ na postrzeganie człowieka! Z miejsca z „uczonego” stałem się debilem i niepoprawnym marzycielem. A przecież ja mam logiczny i spójny plan osiągnięcia sukcesu. Jego podstawą jest założenie, że jestem na tyle wyjątkowy by odnieść sukces w branży dla bezrobotnych.

    Może to nie jest powiązane z tematem – może nie dotyczy decyzji spontanicznej, nie jest związana z seksem czy uczuciami – ale chciałem się z nią podzielić z wszystkimi tymi, którzy się lękają odgrywać inną rolę, niż przydzielą im inni.
    Dla reszty świata miałem być dużo pracującym adwokatem ze sporą sakiewką, dobrym kandydatem na męża i przykładnym ojcem.

    Przyjrzałem się ludziom, którzy mają wobec mnie oczekiwania i poznałem prawdę :

    1. Olać pasję, męczyć się ale zarabiać więcej – wymagali ode mnie ludzie z „tradycyjnym” podejściem do rodziny, w którym facet ma zarabiać, nawet kosztem zdrowia i wolnego czasu. W końcu „musi utrzymać rodzinę, jeśli nie może dużo zarobić na pasji to niech poświęci pasję dla rodziny”. Słowem : „masz dzieci, idź do kamieniołomu na 12 godzin, żeby miały godne życie”. Idiotki.

    2. Żyć przyziemnie kazali mi głównie ludzie bojący się życia. Zauważyłem, że w ich życiu brak było odważnych decyzji, w tym gronie była moja była przyjaciółka, bojąca się odrzucić a potem rzucić faceta, który jej nie pociągał. Miała go rzucić „kiedyś”. A potem wpadli.

    3. Ludzie doradzający zostanie na prawie dla kasy mieli znikome pojęcie na temat rynku prawniczego. Nic ponad to, co można określić mianem „mądrości ludowych”. Ile razy ludzie doradzają w kwestii, o której nie mają pojęcia dla samego gadania? Za nic mieli to, że to dla mnie żywotna sprawa. Ich przecież to nie dotyczy.

    Przejrzałem na oczy. Ja nie chcę spełniać oczekiwań ludzi. Nie chcę spełniać oczekiwań TAKICH ludzi. Mam żyć nieszczęśliwie bo sukces i szczęście wkurza nieudaczników? Nie. Nigdy.

    Konsekwencjami miało być to, że będę bezrobotny i zmarnuję sobie życie. A nigdy nie byłem tak szczęśliwy i samodzielny finansowo jak teraz. Olałem negatywne możliwości, myślałem głównie że to, co mogę przeżyć jest warte ryzyka porażki.

    • lalivian 19.01.2012 15:52

      To, co napisałeś jest bardzo wazne, np. dla mnie jako matki. Bardzo trudno jest byc tak dojrzałym rodzicem, by zaakceptować wybory swojego dziecka, jesli nie pokrywaja się z naszymi marzeniami o jego życiu, przyszłosci… Dla mnie było i nadal zreszta pozostaje zagadką to, kiedy dziecku można zaufać, pozwolić pójsć własną drogą. Czy jesłi 13 – latek pragnie isć do zawodówki, bo jego marzeniem od dzieciństwa i mimo setek przegadanych godzin z rodziną – jest zostać spawaczem – ma on nawet plan na życie taki, ze po uzyskaniu kwalifikacji spawacza wyjedzie do Angliii i tam bedzie robił karierę, gdyż, co dokładnie sobie już posprawdzał, spawacz w UK zarabie kilkakrotnie wiecej niż w Polsce – co wtedy zrobić? Dać mu żyć, czy na siłę pchać do ogólniaków? Zwłaszcza, że jego wybór nie jest dyktowany w żadnym stopniu np. tym, ze nauka idzie mu z oporami. To chłopiec ze średnią 4,5. Jednak faktycznie zawsze chciał być spawaczem, ewentualnie kowalem. Co byś zrobił mając takiego syna? (przykład nie z mojego domu, ale z mojej najbliższej rodziny, nie żadna fikcja literacka)

      • gola_pionierka 19.01.2012 19:24

        A bycie spawaczem lub kowalem to jakaś hańba? W ogóle nie rozumiem problemu. Szczególnie, że popyt na tego rodzaju usługi jest coraz większy, a pracowników brakuje.

        • lalivian 19.01.2012 22:45

          Nie, nie hańba, jednak nie o tym dla swego dziecka marzą jego rodzice. Ponadto istnieje możliwosc, ze za jakiś czas, przyjdzie do rodziców z pretensjami, ze gdy był gówniarzem i miał pstro w głowie, to nie pokierowali mo, jakoś rozsądnie, żeby chociaz miał maturę. I byc moze młody bedzie miał rację – co mu powiedzą, ze uparłeś się na zawodówkę i karierę spawacza „na saksach”? Nie hańba, ale dla rodziny, gdzie nie tylko rodzice, ale i dziadkowie mają wszyscy wyższe wykształcenie, a niektórzy tytuły naukowe, spawacz to zawód poniżej możliwości juniora. Jednak liczą się z myśla, ze byc moze przyjdzie im się pogodzić z jego wyborem.

          Ja tez bym była rozdarta, gdyby moje dziecko, mogac się kształcić, mając wszelkie warunki i predyspozycje, poszło do zawodówki. Zresztą moja córka chciała iść do takiej szkoły – dziś byłaby już po edukacji, z jakimś papierem w ręku i bez batury. No ale my się na to nie zgodziliśmy, i w maju będzie pisała maturę i nieraz już mi dziękowała, że wtedy nie ustąpiłam. Bo młode to czesto znaczy głupie, akurat w przypadku mojej córki pomysł z zawodwką był dyktowany nie wieloletnimi marzeniami, tylko namową ówczesnych kolegów mojej córki i generalnie checią pójścia na łatwiznę. a jako rodzic uważam, że moim obowiazkiem jest zapewnić dziecku średnie wykształcenie, a potem jest juz i pełnoletnie, i będzie jeszcze zawsze miało możliwosć pójść na studia, jeśli nie zrobi tego od razu po szkole. A jak osiadzie na laurach – to też ma prawo. Ale matura musi być. Bo w wieku np. 30 lat nie bedzie już tak łatwo wrócić do szkoly i zdać maturę. I choć spawacz to nie żadna hańba, to rozumiem dylematy tamtej rodziny doskonale.

  58. Suzana 16.01.2012 23:20

    Ech..okropny tekst.
    Od razu mi sie przypomnialo cos-co zepsulam na maksa-wlasnie ze strachu.I zamiast pieknych wspomnien,lub przecudnej rzeczywistosci-pozostal zal do siebie(a to bardzo durne uczucie/odczucie)
    Za prawde powiadam Wam,nie bojcie sie-bo bedziecie zalowac.
    Amen

    • Monika Perszowska 16.01.2012 23:42

      Podpisuję się pod tym: nie bójcie się 🙂

      • Basia Klocek 17.01.2012 14:32

        ale strach przecież też nie jest głupi. chroni nas przed zagrożeniem. bez sensu jest się do wszystkiego się zmuszać. Zmuszać się do niebania się

        • Karol Żaczek 18.01.2012 21:58

          Niestety nadmiarowy, długotrwały strach jest głupi. Bywa demonem, który pozbawia życia. Wysysa energię. Nie pozwala podejmować wyzwań, które powinno się podejmować. Nie pozwala się otworzyć nawet na dobre rzeczy w naszym życiu. Dla niektórych sam strach jest przerażający.

          Nie ma co udawać że się człowiek nie boi. Jak się boi to się boi i to jest ok. A potem, jak już się wyboi, to niech pomyśli czego chce. Nie jest wstydem czuć strach. Jest wstydem być tchórzem.

  59. Monika Perszowska 16.01.2012 23:39

    Miłość jest tylko szczęśliwa, jeśli żyjemy nią w tej jednej chwili…
    Człowiek zawsze będzie planował, bo po to niby ucywilizował się. Gromadzenie, odkładanie, składanie, lokowanie, etc. – to wszystko na daleką przyszłość, która może nigdy nie nastąpić.
    Tak, zatracamy człowieczeństwo / instynkt… Hm…
    Tak samo jest z miłością: niektórzy nie potrafią kochać tu i teraz, bo już patrzą w przyszłość. Bo już cierpią, jak to napisałeś ( no, mniej więcej )? Nigdy nie zrozumiem, dlaczego niektórzy uwielbiają cierpieć.
    Miłości nie można zmierzyć czasem i często jest tak, że ta która trwała miesiąc, czy pół roku, jest pełniejsza od tej wieloletniej. Przeżyłam to, doznałam i polecam każdemu. Czasoprzestrzeń przestaje istnieć…
    Dziękuję Kominku za przypomnienie mi o tym, że pozwoliłam sobie na to przeżycie.
    Ścisk! ( buzi niech młodsze dają 😉 )

  60. Seu 17.01.2012 00:05

    Kolejny beztroski tekst o tym, jak to nie powinno się zważać na nic, tylko brnąć do przodu w poszukiwaniu swojego szczęścia. Niestety. Żyjąc, łączymy się nicią odpowiedzialności z wieloma osobami. Po prostu – żyjąc. Byłoby miło nie ponosić odpowiedzialności za swoje czyny, hm? Zrywając co raz to słabsze nici (a wkrótce nie być zdolnym do wytworzenia jakiejkolwiek), szukajmy swojego szczęścia?
    Film, o którym wspominasz przypomina mi Jeden dzień z Anne Hathaway. Byłem na nim w kinie. Z dziewczyną. Tą samą od długiego czasu, ale niech gul Ci Kominku nie pyka;]

    • kongozaur 17.01.2012 00:44

      Zauważ, że strzelasz twierdzeniami.

      „Żyjąc, łączymy się nicią odpowiedzialności z wieloma osobami”.

      Nie. Po prostu inni mają wobec nas pewne oczekiwania, które możemy respektować lub nie.

      Uprawiasz seks ze swoją dziewczyną? To nieodpowiedzialne. Krzywdzisz ją, bo grzeszycie. Widzisz, też pojechałem kilkoma niewiele znaczącymi twierdzeniami. Wzruszysz ramionami, bo twoja moralność ci przyzwala. Ale dostrzeż analogię między swoim nawoływaniem do brania odpowiedzialności a tym co napisałem.

      Oczywiście może się okazać, że czekacie do ślubu. Ale moje założenie odnosi się do pary, która nie czeka.

      Idąc dalej, założyłeś że stracimy zdolność tworzenia więzi. Znów, ciężko to udowodnić, możemy być do tego zdolni, ale pod pewnymi warunkami. Zawsze tak jest – jedni potrzebują do tego dużo czasu spędzonego razem, inni zrozumienia. Inni przywiązują się do swoich krzywdzicieli.

      Ponadto, my chętnie bierzemy odpowiedzialność, która polega na tym, że część ludzi nas potępia. Jesteśmy tego świadomi, pogodzeni z tym i nie wmawiaj nam, że jest inaczej

    • Monika Ptasznik 17.01.2012 02:26

      Jakoś nie zauważyłam tutaj informacji „pobaw się i rzuć”. Tylko inspirację do tego, żeby próbować. Bo może coś wyjść na chwilę, ale lepsza ta chwila, to doświadczenie, niż nic. Niż pluć sobie w brodę, że mogliśmy spróbować, bo a nuż by wyszło. Wyjdzie na dłużej to świetnie. Narażamy się na cierpienie wchodząc w relacje z ludźmi, ale „narażamy się” też na radość. I oni tak samo. A czasem albo trochę tej radości, albo nic. A życie ucieka. „Niech to się po prostu dzieje.” 😉

      • Seu 17.01.2012 10:47

        Tak Moniko, na to można (i należy!) sobie pozwolić, gdy nie mamy wobec nikogo żadnych zobowiązań.

        A gdy już z kimś jesteśmy, ale nadarza się okazja? Monika? Kongozaur? Mówię tylko, że sprawa nie jest tak prosta w tym wypadku. Owszem, niektórych moralność na to zezwala, i okej, nie uważam tego za złe. Ale ta takie nie uznaję również tego, że ktoś nie chce spróbować, bo .

        Kongozaur, mówisz, że nie ma takich nici, tylko oczekiwania. W większość masz rację, ale… Mówiąc „Kocham Cię”, taką właśnie nicią wiążesz się z drugą osobą. Tak ja to widzę^^ A ta nić zobowiązuje. Zrywając te nici (uwaga, tłumaczę!:]) z łatwością, tworzenie nowych już nie znaczy tak wiele, bo przecież z taką łatwością potrafimy je zrywać. Coś się jednak traci.

  61. maladie 17.01.2012 00:15

    Jedna myśl mi się nasunęła tak na temat tego filmu pierwszego – przecież oni tak naprawdę nie spotykali się ani dokładnie każdego roku, ani prawie za żadnym razem tylko przez jeden dzień. Już w trakcie seansu przychodziła mi do głowy ta mała dygresja, bo niby tylko generalnie nie zmienia treści i odbioru, a jednak boli.

    • kominek 17.01.2012 00:31

      Chyba jednak spotykali się co roku, ale fabuła filmu pokazywała ich dzieje co pięć lat.

  62. Ryszarda 17.01.2012 00:27

    dziękuję Kominku. Dobrze, że przypominasz o rzeczach, które są najbardziej istotne.

  63. Pat 17.01.2012 00:33

    Samotności jakaś ty przeludniona. bodajże Lec tak pisał. Tekst trafiony w 10, bo się właśnie próbuje pozbierać z takiego 2-letniego „niech to się po prostu dzieje”. Chwile są cudowne, jednak jeśli są tylko chwilami. Trwanie zbyt długo w czymś co z jednej strony sprawia Ci frajdę, z drugiej powoduje bóle brzucha bo wiesz że nadejdzie koniec nie są zdrowe. To trochę takie pójście na kompromis z własnym życiem – nakarmię się czymś chwilowo, głód minie tylko na 5 sekund, jak z fast-foodem. Fast-relacja, potem znowu slow-samotność. Z drugiej strony czasem trzeba się tak nakarmić, bo skręca z braku pozytywnych wrażeń w życiu.

    • Konrad Czartoryski 17.01.2012 01:26

      Fast-food zawsze bardzo mi smakował. Taka mała dygresja.

      • Pat 17.01.2012 01:44

        ale zdrowy nie jest i jedzenie w pośpiechu nie sprawia takiej przyjemności jak delektowanie się posiłkiem. ale, kto co lubi…

        • Konrad Czartoryski 17.01.2012 01:49

          Fast food nie oznacza jedzenia w pośpiechu. Można coś zamówić i spokojnie posiedzieć, zjeść, pogadać ze znajomymi. Faktycznie zdrowy nie jest ale chcąc jadać tylko zdrową żywność padłbym z głodu zapewne

  64. kongozaur 17.01.2012 00:50

    UWAGA! Życie grozi śmiercią. Posiadając dzieci jesteś pośrednio mordercą. Musisz pamiętać, że seks grozi dziećmi. Nie możesz uprawiać seksu. A że w życiu seks się zdarza, choćby przez gwałt, musisz… zabić się.

  65. Konrad Czartoryski 17.01.2012 01:05

    Nie wiem czy wrzucanie muzyki na początku tekstu to celowe manipulowanie uczuciami, ale kurna działa. Bez tej muzyki tekst zupełnie inaczej się czyta (zupełnie jak „Latawiec”, gdy w tle leciało sobie „Tears in heaven”). Zatem, albo jesteś geniuszem (ciężko mieć wątpliwości) albo masz wyjątkowego „czuja”.

    • kominek 17.01.2012 02:11

      U mnie mało co jest przypadkowe. Nie jest przypadkowe nawet to, że jest tylko głos, a nie – jak zwykle – youtube:)

      • Konrad Czartoryski 17.01.2012 02:24

        Faktycznie coś w tym jest. Dopiero teraz zauważyłem i uświadomiłem sobie, że sam głos inaczej działa. Jednak można się czegoś ciekawego dowiedzieć 😉

  66. Karolina Carla Dulnik 17.01.2012 01:24

    Zawsze sprawdza się właśnie ten nienapisany scenariusz, więc wszelkie kalkulacje to po prostu naiwność. Tu i teraz. Tylko tu i teraz. 🙂

  67. niktwazny 17.01.2012 02:09

    Pięknie to ująłeś (a jak przy okazji lekko podkoloryzowałeś), ja pozwolę sobie krótko podsumować – CARPE DIEM!

  68. TakaOna 17.01.2012 02:28

    Warto choć raz w życiu zdecydować się na takie szaleństwo! 🙂 Ja się zdecydowałam, trwało to maksymalnie krótko, w tym dwa szalone, pełne namiętności i nowych odczuć spotkania. I wiedzieliśmy obydwoje, że nic z tego nie będzie, a jednak się na to porwaliśmy, i chodź do dziś czasami robi się smutno na tą myśl, to ogół plusów i miłych wspomnień jakie wywołała ta znajomość jest warta wszystkiego 🙂

  69. Marzena Laren 17.01.2012 09:48

    http://www.youtube.com/watch?v=js-nnOaYa8s idealny podkład pod ten tekst.
    PS. Dopóki się tego nie przeżyje, chociaż raz, nie warto myśleć o stałym związku 😉

  70. Matylda Ma 17.01.2012 10:29

    no ja nie marzę o nieszczęśliwej miłości. i nie żyję dla wspomnień, tylko po to, żeby było fajnie, żeby być szczęśliwa. żyję odważnie, przy tym znam siebie na tyle, by wiedzieć w co chcę wejść, a w co nie chcę.
    nie kręcą mnie patologie, bardziej panowie, z którymi rozmawiając myślę.
    jak będę starą babcią chciałabym nadal czuć, że jest fajnie, a nie myśleć: hohoho, kiedyś to ja miałam życie.
    i nie wiem skąd pomysł, że to co fajne trzeba odkupić cierpieniem. no ale ja już jestem czydziechą.

    • Marzena Laren 17.01.2012 10:51

      Matylda, bo to jest fajne jak się ma ok. 20 lat. Potem jest to już prawie niemożliwe 😉

  71. pethi 17.01.2012 10:41

    „Jest taki piękny film o parze, która przez całe swoje życie spotykała się tylko raz do roku, w tym samym miejscu, o tej samej porze”
    W tajemnicy brokeback mountain, jest podobnie.

  72. Ksenia Necel 17.01.2012 11:12

    Wszędzie, gdzie rodzi sie uczucie…A jeżeli rodzi się wszędzie. Ile razy spotykamy ludzi-prezenty i boimy się ich rozpakować, coś nam podpowiada,że nie masz tego robić, bo „to, co dobre, to jest dzisiaj”.
    Swoją drogą, już od wielu tekstów zdaję sobie sprawę, że Kominkowe rozważania mają target, do którego nie należę. Może kiedyś Kominek założy rodzinę i jego teksty będą inne, bo konsekwencją bycia rodzicem, jest odpowiedzialność za młode :), a może my się zestarzejemy, a Kominek pozostanie wiecznie młody, bo przecież to tylko postać z bajki.

  73. Anja Angelina 17.01.2012 11:48

    Kominek, nie oszukujmy się, jak spojrzy na Ciebie to tak nie powie 🙂 Wiem co mówię, bo Cię widziałam 🙂

    • gola_pionierka 17.01.2012 12:57

      To dowód, że po prostu nie ty jesteś tą kobietą. Ta właściwa spojrzy i zobaczy coś, czego ty nie zobaczyłaś.

      • Anja Angelina 17.01.2012 13:17

        Jak będzie miała świetny wzrok to zapewne 🙂

        • gola_pionierka 17.01.2012 13:58

          Dobrze, że mnie się czasem trafiają faceci obdarzeni naprawdę dobrym wzrokiem:)

          • Karol Żaczek 17.01.2012 21:27

            Cholera, gdzie moje okulary.

      • Anja Angelina 17.01.2012 13:19

        I, żeby nie było. Nadal go kocham, ino nie pożądam 🙂

        • gola_pionierka 17.01.2012 13:56

          Ale naprawdę wierzysz w to, że inne kobiety pożądają dokładnie takich samych facetów jak Ty??? Poza tym pożądanie to jednak coś innego niż stwierdzenie, że facet jest przystojny.

    • Elżbieta Ellie Dyduch 17.01.2012 15:35

      „Dajcie mi taką, która spojrzy na mnie, zamknie oczy i powie „niech to się po prostu dzieje”.”
      Jak to nie powie? Ja mówię to za każdym razem, gdy Kominka widzę. Siedzącego na moim łóżku.
      Ach, te sny…

      „Ci, którzy kochają życie i emocje, nie boją się tego cierpienia”
      Bolą mnie ręce, bolą mnie nogi, nos też boli, ale… te emocje! Czego się z miłości i pożądania nie robi.

  74. darkqueen 17.01.2012 11:55

    niewiarygodne, ostatnio wszystkie teksty odnoszą się do mojej obecnej sytuacji. Ten jakby pociesza, że zapominanie o konsekwencjach jest ok, a jednak już przewiduje szereg negatywnych uczuć, samotność… Mogę dodać tylko to, że na początku, w pierwszej fazie „związku”, chociaż przelotnego, bardzo łatwo jest zapomnieć o konsekwencjach, ale im bliżej jest koniec, lub im bardziej się tego końca zaczynamy bać, pojawia się myśl że może to jednak mógł być błąd, jakkolwiek fantastyczny ale błąd…

  75. Aga 17.01.2012 12:35

    Z innej beczki:

    Ostatnio cały czas takie poważne tematy a może…
    Kominku, idzie wiosna – pora napisać coś o modzie i stylu ubierania się!

    Pozdrawiam
    Aga.

  76. Julia 17.01.2012 12:37

    A ja być może banalnie, ale chciałam podziękować autorowi.
    Cieszę się, że jakimś trafem link tej strony pojawił się u znajomej na fb i że podkusiło mnie, żeby do niego zajrzeć i przeczytać.
    Z wiekiem zatracamy gdzieś tą radość z chwili, a zdecydowanie za bardzo skupiamy się na konsekwencjach i analizowaniu…niestety sama się na tym przyłapuję i nieustannie z tym „walczę”…

  77. anon99 17.01.2012 13:08

    dlaczego wszyscy faceci nie myślą jak Ty Komin?

  78. Mateusz Nowicki 17.01.2012 18:26

    Czasami piszesz tak piękne teksty, że człowiek czuje się pionkie, nic nie znaczącym kolejnym elementem układanki z góry ustalonej gdzie ma być ułożona. Te historie są wrzęcz filmowe i wydaje się, że zwykłemu szaremu statystycznemu człowieczkowi takie historie się nie zdarzają. Nabieram ochoty żyć, złapać krasnala z garnkiem złota zatłuc go i odjechać czerwonym lambo do moich marzeń, ten wpis mi pomógl, idę więc to zrobić:)

  79. krampfunga 17.01.2012 18:31

    mam wrażenie, że duża część odbiera tekst wyłącznie w kontekście jednorazowych numerków, a wydaje mi się, że to trochę zbyt dosłowna interpretacja – co najmniej zbyt zawężona.

    • Karol Żaczek 17.01.2012 21:24

      No własnie! przez taki weekend to przecież można ze 20 razy 😉

  80. pral.in 17.01.2012 20:53

    Kominku, pozytywnie mnie zaskoczyles tym tekstem, ale czy nie uwazasz, ze takie uczucia, emocje, milosc przezywa sie tylko raz? po prostu od razu skojarzyl mi sie tekst o bylych i mysle sobie, ze skoro duchy bylych w nas siedza, to jak mozemy swobodnie dac poniesc sie emocjom i dac je komus innemu? i pozostaje ta mysl, ze takie uniesienie przezylem/am juz z kims i w sumie wtedy tez nie myslalem/am o konsekwencjach, a w konsekwencji dostaje sie czesto po dupie. i co kolejny raz probowac, zeby zatoczyc kolo?

  81. pral.in 17.01.2012 21:07

    dobra, odpowiedz znaleziona http://www.kominek.in/2012/01/slowa-nie-sa-na-zawsze/

  82. Karol Żaczek 17.01.2012 21:22

    No dopsz. Po przeczytaniu zdecydowałem że się poświęcę.

    Wysoki, dobrze zbudowany, pogodny facet, gotowy do przeżycia paru pięknych chwil, podda się z Tobą impulsom nie zadając zbędnych pytań. Oferty przez moje biuro prasowe.

    • gola_pionierka 17.01.2012 21:26

      Ale wiesz, Kominek chyba chciał to od kobiety usłyszeć…

  83. Karol Żaczek 17.01.2012 21:38

    Kominek to nie tyle o pieprzeniu, po mojemu, pisał, co o emocjach. To te tony komentarzy samotnych Pań mnie zainspirowały 😉
    Nie żeby nie był kuszący… 😉

    • gola_pionierka 17.01.2012 21:51

      Widoczne dla większości ludzi szczytem odwagi jest jednak pieprzenie.

  84. Rafał Lechociński 17.01.2012 21:45

    Jeden z tych pięknych tekstów o złudzeniach traktujący.. w odmienny sposób.
    Doszedłem do tego parę miesięcy temu. 🙂 Nie planować jutra, niech się dzieje, nie zakładać, przeżyć jak najintensywniej i niech boli. Nie myśl. Czuj. Pieprzyć jutro, pieprzyć konsekwencje.
    Dzięki temu mam piękne przeżycia i piękne wspomnienia, mimo że się z czasem wszystko popieprzyło. Uśmiecham się dalej. Będzie dalej pięknie, wierzę… wiem to. 🙂

  85. Klaudia z Krakowa 17.01.2012 21:54

    ‚Death isn’t sad. The sad thing is most people don’t live at all’ – Pierwsze, co mi przyszło na myśl po przeczytaniu tego tekstu…i kilku innych też.

    Żyjmy. Doświadczajmy. Bądźmy szczęśliwi 🙂

    Jak dla mnie, nie ma większego szczęścia niż stale zmieniający się horyzont, nowe doświadczenia, nawet te złe. Właściwie zwłaszcza te złe. Są bardziej wartościowe.

    Niczego nie żałuję i za nic nie cofnęłabym czasu. Mało tego, jestem WDZIĘCZNA Sile Wyższej, Latającemu Makaronowi Spaghetti, Bogu czy czemuś tam jeszcze, za te wszystkie kopy w dupę, jakie w życiu zarobiłam.

    Grunt to umieć cieszyć się życiem, doświadczać różnych emocji i nie myśleć o konsekwencjach, a podejmować próbę. Zawsze.
    Amen.

  86. eer 17.01.2012 22:02

    bardzo ładny utwór świetnie pasujący do tekstu

  87. Paulina Brzykcy 17.01.2012 23:34

    Tekst trafia do mojej złotej siódemki kominkowej.

  88. caessa 17.01.2012 23:54

    Jestem sobie w takim związku bez konsekwencji, bez wspólnych planów na przyszłość, bez przeświadczenia o tym, że to „to” i „na zawsze”. I jest rewelacyjnie. Ja chyba jestem po prostu słaba w normalnych związkach. Tracę wtedy „jaja” (jakkolwiek to brzmi), zaczynam za bardzo dopasowywać się do drugiej osoby, zależy mi za bardzo, zaczynam bać się tego co się stanie gdy okaże się, że to nie jest jednak mój mąż przyszły i czepiam się o wiele głupot. A teraz? Same pozytywy. Na początku myślałam, że to będzie jakiś bardzo przyjemny miesiąc, potem, że wakacyjny romans, następnie, że zakończy to chwilowa przeprowadzka itd itd. I za każdym razem gdy myślałam, że nam relacja się rozpadnie czułam smutek, ale żadnych wyrzutów sumienia, że spróbowałam.

  89. julka 18.01.2012 00:07

    Z jednej strony to pierwszy Twój tekst, który do mnie trafił. Z drugiej strony jako kobieta, której się wydaje że kochała potem poznała kogoś innego do kogo poczuła coś o czym nie miała pojęcia i zostawiła chłopaka po 4 latach patrze na chwytanie swojej szansy jako nierzadko krzywdzenie innych. Mój były szczęśliwy, ja sama zbieram te swoje nowe wspomnienia. Ale czy za kilka lat nie będę żałowała? Nie wiem. Ale dla mnie teraz każde następne życie tu i teraz, chwilą będzie wiązało się z sekundą refleksji kogo tym skrzywdzę. Bo uparcie wierze,że krzywda wraca do człowieka i nie chce żeby wróciła w nieodpowiednim momencie. A poza tym uważam,że miłość trwająca nawet dłużej też może być szalona i dać wiele chwil zapomnienia, nie musi od razu oznaczać rutyny. A czy wspomnienia równoważą samotność? póki co u mnie jest 50/50.

  90. Krzysztof Mańkowski 18.01.2012 12:06

    Odnośnie Same Time, Next Year, to wcale nie było tak różowo z tymi konsekwencjami. Wczoraj specjalnie obejrzałem ten film, żeby się o tym przekonać. Owszem, kochali się, ale sprawa była dużo bardziej skomplikowana.

    P.S. Dzięki za polecenie tego filmu, bo jako całość jest niezwykle interesujący.

  91. Ja Prze Duże Jot 18.01.2012 16:11

    Mi się to kojarzy a kimś bardzo młodym i korzystającym z życia albo starym, mającym kasę i korzystającym z życia… i z seksem, bo chyba o miłości nie może być tu mowy prawda?

    Ja tam wolę taką miłość a la ” jesteś lekiem na całe zło i nadzieją na przyszły rok”.Nie wiem co się stanie jutro czy za miesiąć, ale stawię temu czoła, bo Twoja obecność daje mi siłę:-) Taka definiocja miłości bardzie mi pasuje, ale wychowałam się na Musierowicz,więc jestem typem mocno sentymentalnym 😉

  92. Katarzyna 18.01.2012 20:23

    Trzeba mieć odwagę, żeby wejść w „to” i nie myśleć o przyszłości, albo dać się ponieść wiedząc już na początku, że nic z tego nie będzie. Ja tak właśnie zrobiłam, jakiś czas temu. Wyprowadzałam się do innego miasta i tydzień przed przeprowadzką poznałam kogoś, z kim każda chwila była wtedy dla mnie wspaniałą, dałam sie porwać i ponieść choć z założenia wiedziałam, że nie prowadzi to do związku, czy wielkiej miłości. Było intensywne przeżycie, uczucie, i to ja mówiłam od początku, będzie co będzie, nie ma znaczenia, ważne co jest tu i teraz i to tym chcę się cieszyć. Nie żałuję, choć teraz jestem daleko i myślę często o nim, i tak nie żałuję.

  93. manti 19.01.2012 02:36

    a naszła mnie taka refleksja, jak zajrzałam tu ponownie, że niektórzy z Was (to nie złośliwość), dziękują za ten tekst, bo rozgrzesza ich po dokonanych wyborach. My ludzie, lubimy chyba szukać prawdy, w którą wierzymy u innych – u tych, z którymi się liczymy.Taka luźna myśl. Dobranoc.

  94. FreeWolna 19.01.2012 09:40

    Kominek, czego Ty słuchasz?! 😐

  95. papiezyca 19.01.2012 14:15

    niechsiędzianie to mój ulubiony stan.. czasy zakończone kupnem koty i badziewnymi wyciskaczami łez.. powodujące jednak, co najistotniejsze, zadziorny błysk w oku lewym mym na samo wspomnienie..

  96. Tonoko 19.01.2012 21:24

    „Ptaki ciernistych krzewów”, przeżyłam, albo raczej dalej trwam w takiej wszechogarniającej miłości, która odbiera wszelkie siły do normalnego przyswajania rzeczywistości. Kominek, mówisz o tym, żeby skakać w ogień i zdecydowanie się z Tobą zgadzam. Cóż nie smakuje lepiej niż zakazany owoc, jednak nikt się tego nie dowie, kto tego nie spróbuje, i mimo tego, że bardzo serce boli, zrobiłabym to jeszcze raz, bez zawahania. Dzięki temu wiem, co to znaczy na prawdę tęsknić i kochać tak bardzo, że na samą myśl coś mnie ściska w sercu.

  97. Paulina Jasińska 20.01.2012 21:07

    Dokładnie wiem o co Ci chodzi. Mam kilka takich nieszczęśliwych miłostek. Tym piękniejszych im bardziej silne uczucia im towarzyszyły i im szybciej się skończyły.

  98. Edyta 21.01.2012 15:31

    Dlaczego większość uważa, że nie może być spontaniczności i wielkich emocji w stałym związku? Dlaczego są to Ci, którzy nie potrafili go nigdy nawet stworzyć?

    Wymaga tyle czasu dotarcie się z drugim człowiekiem, a ten czas jest później wart więcej niż cokolwiek. O przyszłość warto zadbać i być świadomym jej wyzwań. Życie z dnia na dzień jest lekkie i… puste w tym sensie, że ludzie robią, co im się podoba: kochają się, śmieją, bawią, a potem ponoszą konsekwencje, nawet jeśli się nad nimi nie zastanawiali. Ile z tych zachowań okaże się później pozytywnych, jeśli przejawia się je w każdej dziedzinie życia? Co z tego, że robię to, co mi się podoba? „Fajnie jest!”?

    Stały partner mnie rozumie z wzajemnością i wie, kiedy czas się powściągnąć i zająć priorytetami, które kiedyś później zaważą na przyszłości, a kiedy oddać chwili i kochać do szaleństwa po wieczornym spacerze, pełnym śmiechu i czułości (to moja forma spontaniczności, ale dodaję to stwierdzenie, bo zaraz się dowiem, że dla kogoś to wcale nie jest spontaniczność i moje założenia są do dupy, czy coś…).

    A to, że wychodzi z tego pomału całkiem konwencjonalny scenariusz życiowy tj. małżeństwo -> praca -> dzieci -> wspólna starość – jest normalne i nie twierdze, że jest przez to nudno. Spontaniczność zależy od codziennych decyzji partnera i moich, o tym, jak urozmaicimy sobie każdy dzień, a nie od tego, jakie drogi życiowe obierzemy.

  99. Pingback: Dlaczego duża różnica wieku w związku to problem… tylko kobiet? | Kominek IN

  100. Fi. 27.01.2012 00:10

    OMG, ktoś mnie poczęstował linkiem do twojego bloga, dziś się okazało, że to popularny blog…przejrzałam…populistą jesteś, na szczęście przystojnym bo gdyby nie zdjęcie, odpuściłabym po pierwszym zdaniu. Więcej zdjęć Panie Kominku.

    Przechodzień

  101. Ania 27.01.2012 20:57

    Racja. Też chcę mieć historię z „Bridges of Madison County”.

  102. Ego 07.02.2012 19:03

    Czasami dobrze jest zdecydować się na coś pozornie głupiego, ryzykownego. Najgorsze nie są te rzeczy, które się nie udały, tylko te, których się nie spróbowało. Ze strachu, bo.

  103. Meg 08.02.2012 22:18

    Kominku, nadal żyjesz.
    Czy to nadal to samo? Zapewne odpiszesz, że to oczywiste, że nie.
    Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że zostały tu jedynie wiernie napalone na Ciebie, niezależne kobiety przed 30.
    Pozdrawiam.

  104. Jot 12.02.2012 11:29

    Kominku, nie przejmuj się – na Ukrainie w hotelach, itp są automaty z przeterminowanymi o kilka lat prezerwatywami. Co prawda, miejsce, w którym mieszkaliśmy było – lekko mówiąc, rozwalające się, bo zależało nam na cenie (wycieczka szkolna), ale jak już coś oferują – to przynajmniej powinni zadbac o jakosc.

  105. Lossi Khomarinn 26.02.2012 18:51

    Fuck off…

  106. prezio 03.03.2012 20:41

    Taki tekst, promujący seks bez zabezpieczenia, może świadczyć o tym, iż Kominka spotkało jakieś zło. Np. dziewczyna mu się rzuciła pod pociąg (a jeżdżą tam jeszcze pociągi?), ale nie było w tym żadnej, ale nawet mini mini wini Kominka. Taki jakiś zły na kobiety.

  107. Pingback: Związek na odległość | Kominek IN

  108. Domino 10.04.2012 12:42

    Przykro mi, że nie przeczytałam wszystkich komentarzy. Ja też miałam ogromne wątpliwości przed wejściem w związek z dużo starszym mężczyzną. Wiadomo, że nikt z rodziny tego nie zaakceptuje, że on nie będzie już pewnie chciał dzieci, ani ślubu, że ma za sobą przyszłość i doświadczenie, którego ja nie mam. Tylko, że z drugiej strony za bardzo go chciałam by się cofnąć. Na początku nie myśleliśmy o planach, konsekwencjach, byliśmy ze sobą. I to była jedna z lepszych decyzji w moim życiu. Teraz jesteśmy już rok, moja rodzina nie ma nic przeciwko, bo widzi, że raczej nie narzekam, a ja jestem w związku z mężczyzną, którego kocham i który to odwzajemnia. Wiele pięknych chwil razem za nami i przed nami. Osoby, które odczytują z tekstu zachętę do szalonego seksu z nieznajomym bez zabezpieczenia chyba zbyt dosłownie to rozumieją. Nikt przy zdrowych zmysłach do tego nie dopuszcza do niebezpieczeństwa zajścia w ciąża i powołania życia z powodu spontanicznej zachcianki. Zabezpieczanie się, dbanie o higienę itp. nie odbiera przyjemności, a pokazuje, że kochankowie się szanują.

  109. Iza 12.07.2012 11:53

    Ta piosenka jest boska wow, a co to jest za film? Ma ktoś linka na youtube, please?

    • Iza 12.07.2012 12:24

      Found it: Johnny Mathis – The Last Time I Felt Like This Lyrics Words by Alan Bergman and Marilyn Bergman
      Music by Marvin Hamlisch. Więcej takich cudów!!!!!!!!!!!

  110. anty 03.11.2012 17:51

    tu i teraz

  111. Monsieur Joseph 16.12.2012 06:40

    wzruszyl mnie ten tekst kominku
    poznalem kiedys jedna dziewczyne
    zaprosila mnie na Sylwka
    na nic nie liczylem ale sie romansik sie z tego nawiazal
    spotykalismy sie pozniej rok tak co poltora ( dwa ) miesiace na 2,3 tygodnie ona przyjezdzala do mnie albo ja do niej; wiekszosc ludzi mowila to sie nie uda a gdy sie nie udalo wymowili swoje sakramentalne „a nie mowilem/am?”; dojezdzalismy do siebie 650 km; 12 godzin pociagiem
    najlepsze byly te teksty „ona ciebie zdradzi”; nie zdradzila ( pod tym wzgledem jej ufalem ) a nawet jesli to mam to gdzies; zwiazki „na bliskosc” tez sie zdradzaja
    wiecie co jest najlepsze? ,ze jak sie nie mysli o konsekwencjach
    jak sie jest desperatem ( ale w takim pozytywnym sensie ) to sie udaje
    przynajmniej ja tak mialem

    czytam czasami twoje teksty i nieraz odnajduje w nich moja osobe ale jako,ze mam dystans do siebie przyjmuje to z usmiechem; piszesz o rzeczach ktore przecietny czlowiek wie ale przyjmuje z wypiekami; pozdrawiam Kominku

  112. Pingback: 10 najlepszych tekstów 2012 roku | Kominek IN

  113. Bobek 29.12.2012 20:16

    zacznę od tego, mam 20 lat i wciąż jestem dziewicą. Nie jest łatwo myśleć a nawet mówić mi o braku konsekwencji. Nie powiem, związki w moim życiu zdążają się i to dość często ale kończę je zanim jakiekolwiek konsekwencje miałyby miejsce. Teraz widuje się z kimś no i spoko, partner do seksu na pewno dobry z chęcią bym poszalała, ale kurna to moje myślenie. I co zrobić jak zbyt dużo mózg pracuje a tu trzeba spontanu.
    I weź tu nie myśl o konsekwencjach. Jutro mu powiem niech się dzieje

  114. Dorota Traczyk 31.12.2012 01:02

    Kocham to „Każdy z nas po cichu marzy o wielkiej nieszczęśliwej miłości, wyrwaniu się ze schematów i przeżyciu czegoś szalonego. W każdym z nas tli się potrzeba przeżycia pięknych uczuć, które później trzeba będzie okupić cierpieniem.”
    Naprawdę. Dzięki Komin, to mi strasznie pasuje, bo czasami tak właśnie jest. Nie wiem, czy gdzieś tam wyżej już dawałam kiedyś komentarz, ale wiem, że wracam znowu do tego tekstu. To cudowne i piękne, samo w sobie. 🙂

  115. coraljacket 09.01.2013 20:27

    no to niech to się po prostu stanie, tylko kiedy?

  116. Pingback: Dlaczego warto wchodzić w związki bez przyszłości | Kominek IN

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Connect with Facebook

*

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>