Continue Reading"/>
odbijanie

Nie ma czegoś takiego jak odbijanie partnerów czy rozbijanie związków

Co zrobić, gdy podoba nam się osoba mając już partnera? Olać czy zdobyć? A co zrobić z osobą, która to nam chce odbić partnera? Olać czy dać po pysku?

 

W obu przypadkach odpowiedź jest taka sama: nasze szczęście jest najważniejsze.
A to z kolei oznacza, że nie powinniśmy przejmować się uczuciami innych. Jeśli ktoś nam się podoba – bierzmy tę osobę, jakby już była nasza. Jeśli ktoś chce nam odbić partnera, pozwólmy mu na to. On jeszcze nie wie, że wyświadcza nam ogromną przysługę.

Zawsze śmieszyło mnie określenie „odbić partnera”. Pamiętam, że kilka lat temu moja była do mnie zadzwoniła, informując, że ma nowego faceta, który mi ją „odbił”. Nie miałem serca powiedzieć jej, że jeśli nie odzywam się od paru tygodni, to znaczy, że nie żyję albo pukam inną. Nie miałem też serca powiedzieć jej, że jeśli ona faktycznie została odbita, to ja temu facetowi jestem ogromnie wdzięczny, bo odbić to można sobie piłeczkę tenisową albo niewiastę o ograniczonej zdolności korzystania z mózgu. Bo żadna, powtarzam, żadna wartościowa kobieta nie powie nigdy o sobie, że została odbita. To uwłaczałoby inteligencji każdej kobiecie.

  Wartościowa kobieta powie, że świadomie odeszła do lepszego.

I w tym jest sedno dzisiejszej myśli, bo zazwyczaj cholernie boimy się, że ktoś nam odbije partnera, a jeśli to się zdarzy, nienawiść kierujemy na tego, który odważył się nam zabrać ukochaną osobę.
Kilka dni temu jedna ze znajomych powiedziała mi, że niestety nie pójdzie ze mną już na kawę, bo ma faceta. So fucking what? Zwykle nie łączę kawy z lodzikiem, więc w czym problem? „A bo on jest zazdrosny o ciebie i boi się, że mnie odbijesz”. Nie zdziwiło mnie to. Ja od początku czułem, że jest idiotką, tylko dobrze się maskuje.

Zbiegiem okoliczności również kilka dni temu rozmawiałem ze znajomą o wspólnym wyjeździe na pewną imprezę.

– Dobra, to weź mi powiedz tylko, co ja powiem swojemu facetowi?
– Powiesz mu: jadę z Kominkiem.
– To wszystko?
– No jak chcesz, to możesz go zirytować dodając, że jestem sam i mam aktualną książeczkę zdrowia.
– On mnie nie puści.
– Bo co?
– Bo jest moim facetem i będzie się bał, że się z tobą puszczę.
– Przecież na mnie nie lecisz.
– Nie?
– Powiedz mu zatem, że jeśli cię bzyknę, to on mi za to podziękuje.
– Jak to?

Ano tak to. Koleś ewidentnie ma ograniczone zaufanie do swojej kobiety, a zarazem niskie mniemanie o swojej wartości, skoro nawet po trzech latach związku, wychodzi z założenia, że jego kobieta puści się na pierwszym lepszym wyjeździe służbowym z Kominkiem. Głupota takiego myślenia wywodzi się z bardzo naiwnego przekonania, że tak jak okazja czyni złodzieja, tak okazja czyni zdradę.
Nie, nie czyni, jeśli nie ma ku temu powodów. Jeśli jedno z drugim jest szczęśliwe, to ona nie da mi dupy, nawet jeśli przez całą noc będę jej dożylnie aplikował pigułkę gwałtu.

A jeśli jednak da mi dupy, to czy ten facet potrzebuje lepszego dowodu na marność uczucia, jakim był darzony przez ostatnie lata? Dlaczego miałby mieć pretensje do mnie o to, że wyzwoliłem go spod ramion laski garnącej do Kominka? Czy aby na pewno chciałby żyć w błogiej nieświadomości? Zabronić jej wyjazdu ze mną i wierzyć, że ten związek jest oparty na miłości?
Tak, dla niektórych życie ze złudzeniami to jedyna możliwość osiągania szczęścia, bo są zbyt słabi, aby stawić czoła rzeczywistości.
Jestem pewien, że pięknie potraficie mówić o bezinteresowności uczuć, o bezinteresownej miłości, o tym jak to dobro partnera jest dla was takie ważne.
I, cholera, jak to jest, że zazwyczaj ta piękna, czysta i bezinteresowna miłość kończy się wtedy, gdy zostaje poddana próbie?
Przeciętny człowiek nie darzy sympatią swoich byłych partnerów, a zwłaszcza tych, którzy go porzucili. Jakieś to zdziwienie zwykle wywołuję, gdy mówię, że ja ze swoimi byłymi żyję w zgodzie i cały czas mam dobry kontakt.

– A po co?
– Bo się dobrze dogadujemy.
– Ale to twoja była! Nie jesteście razem.
– Jeśli najważniejszym argumentem przeciwko zadawaniu się z byłymi jest sam fakt, że są byłymi partnerami, to nie potrzebujesz lepszego dowodu potwierdzającego, że wasz związek był głównie oparty na seksie. No bo jak inaczej nazwać relację, która kończy się wtedy, kiedy kończy się seks?

Jeśli faktycznie zależy nam na szczęściu ludzi, których darzymy uczuciem, to wypadałoby, abyście pozwalali im być szczęśliwymi także bez was. Świadomie wybiera dla siebie to, co korzystniejsze. Wartościowi ludzie zawsze wybierają lepszych. Do siebie miej, durniu, pretensje, że nie jesteś lepszy. Wyłącznie do siebie.
Miłość jest ślepa, ale nie głupia. Ludzie, którzy od nas odchodzą skutecznie otwierają nam oczy na prawdę o sobie i o nas. O sobie, bo wiemy, że uczucia, jakimi nas darzyli, są bezwartościowe. O nas, bo odchodząc, pokazują, ile my jesteśmy dla nich warci.
Jeśli ktoś nam chce odbić partnera, pozwólmy mu na to, bo de facto nie ma czegoś takiego jak odbijanie partnerów. Nie sypiamy z planktonami. To są zawsze świadome decyzje. Prawdziwe i szczere uczucie zawsze wygra. Ktoś gorszy od nas nigdy nie odbije nam nikogo. Nieudacznik wyżej dupy nie podskoczy. A jeśli trafiamy na lepszego od siebie zawodnika, to niech bierze co chce. Im wcześniej tym lepiej, bo skończycie jak Jacek Bąk, który po 20 latach dowiedział się, że jego żona się puszcza.
Dlatego właśnie jeśli zostaniecie zdradzeni, nie miejcie pretensji do osoby, która posuwa waszą drugą połówkę. On otwiera wam oczy. Jeśli jest facetem, to posuwając waszą kobietę staje się gejem. Jeśli ktoś wam podkrada kobietę, a ona się temu poddaje – pozwólcie na to. Nie walczcie. Nie ma o co. To tak jakby dostać nożem w plecy i przepraszać napastnika. Honor też trzeba mieć.

To samo działa też w drugą stronę. Jeśli widzicie osobę, którą chcecie komuś zabrać, bierzcie.

  Nie ma czegoś takiego jak rozbijanie związków.

Jak słyszę (najczęściej z ust kobiet), że ten a ten facet ją nie interesuje, bo jest żonaty, a ona „nie rozbija związków”, to już wiem, że oto stoi przede mną osoba niepełnosprawna umysłowo. Bo to nie ona rozbije związek. To mężczyzna go świadomie zakończy, odejdzie od żony, aby być szczęśliwszy z kolejną. Nie ma w tym nic złego, nic się nie rozbija. Po prostu jedna osoba odchodzi od drugiej. Nie skrzywdzi żony, tylko zrobi jej przysługę. Już nie będzie musiała sypiać z facetem, który skrycie wolałby inną. Znajdzie sobie takiego, któremu wystarczy. Koniec końców – wszyscy będą szczęśliwi.
To przecież takie proste, co nie?

Pisałem też o Duchach naszych byłych, Pięciu etapach porzucania oraz Pięknych i Samotnych.

Komentarze

  1. Konrad 13.01.2012 20:03

    pomijając zawiść

    • Kongozaur 13.01.2012 20:10

      Dlaczego?

      • jonatan 15.01.2012 16:34

        koleś robi wejścia i widzi w tym byznes,
        a tematykę ma jak bigos ze śledziem,
        to ma byc przykład blogera? bo tego zapodali w kultowym programie polskiego radio – program 1 🙂
        bye, not buy 🙂

        • MinaWetp 06.04.2013 12:46

          jonatan… mnie tez on wkurza czasami maksymalnie, ale w tym co pisze ma wielokrotnie rację, no bo takie podejście powinno się mieć „Nie to nie” ” nic na siłę” ” co będzie to będzie i czas pokaże” Tyle że panowie zapominacie ze kobieta ma milion myśli na minute, milion koncepcji, wizji, milion uczuć, emocji, kobieta chce być adorowana i kochana najlepiej przez każdego faceta, to że flirtuje z milionem przystojnych, męskich, mądrych facetów nie oznacza, że zakochuje się co chwila KOBIETA KOCHA TAK NAPRAWDĘ TYLKO JEDNEGO, EWENTUALNIE DWÓCH FACETÓW, nie więcej, to że mówi wam na pierwszej randce „chyba się w tobie zakochałam” nie oznacza że jest kochliwa tylko tak naprawdę daje wam wielkie pole możliwości do działania, wykazania się, niech nie zmyli was kobieca kochliwość, nikt na tym świecie bardziej od kobiet nie jest wierniejszy….

    • moni 23.01.2012 13:37

      Ciężko strawny tekst. Złudzeniem jest sądzić że uprawianie seksu z kimś innym oznacza koniec związku albo brak miłości w tymże. Ludzie są odrobineczkę bardziej skomplikowani.

      • duren 08.02.2012 08:39

        JAK SIĘ KOGOŚ KOCHa to się nie robi tego czego by sie nie chciało żeby zrobiono tobie….proste.Jeśli panna chciała by być zdradzana to niech zdradza.

    • Meelon 03.02.2013 23:46

      argumenty trafne , ale ni huja ma się to z rzeczywistością , chcieć to nie oznacza że tak jest 😉

  2. yoka 13.01.2012 20:05

    Niby wszystko ładnie pięknie. Ale ile razy można tak zmieniać partnerów na kogoś LEPSZEGO? Całe życie?

    • Kongozaur 13.01.2012 20:08

      Do skutku. Wolisz być z kimś, kto ci nie odpowiada bo nie wypada ci już szukać? To chore. Chcesz tak żyć, proszę bardzo ale miej przyzwoitość i pozwól innym szukać, choćby do późnej starości. Lepsze to niż ktoś, kogo kochamy z niskim pobudek jak strach przed samotnością. Taka osoba jest krzywdzona, bo wątpię żeby chciała być darzona tak marnym uczuciem.

      • yoka 13.01.2012 20:20

        Ja uważam, że partnerów należy zostawiać jeśli nam nie odpowiadają niekoniecznie PRZESKAKUJĄC. I nie chciałabym być z kimś bo „nikt lepszy się jeszcze nie trafił” .

        • Kongozaur 13.01.2012 20:29

          A co złego jest w przeskakiwaniu? Ile trzeba odczekać zanim można się z kimś innym związać? To jak pytanie o łatwość kobiety.

          • yoka 13.01.2012 20:33

            Po prostu jesteś w chujowym związku to z niego wychodzisz. Zamiast czekać aż ktoś się nawinie. Ktoś się nawinął nawet następnego dnia po zerwaniu luz. Ale uważam, że bez sensu jest bycie z kimś z desperacji. To jak jestem z nim bo nikt inny mi się nie trafił. A potem nie jestem z nim bo ktoś się lepszy trafił. Dokładnie ta sama zasada. Desperacja desperacja.

          • Kongozaur 13.01.2012 20:38

            Twój błąd polega na tym, że popadasz w skrajność. Nie zawsze rzucamy beznadziejnych, czasem możemy rzucić kogoś całkiem przyzwoitego.

            Twoje uwagi są słuszne, bo wynikają ze słusznych pobudek – trzeba mieć godność. Każdy inaczej ją ustala, jedni nie mogą być z kimś innym niż swoim ideałem – ale wielu akceptuje partnerów gorszego kalibru, gdy na drodze staje ideał.

            Dziękuję za słuszne uwagi.

          • yoka 13.01.2012 20:46

            Ale nawet z kimś przyzwoitym związek może być chujowy. Każdy związek w którym czujesz, że to NIE TO jest chujowym związkiem w którym nie należy trwać.Mówię to jako osoba która zmarnowała trochę czasu na te właśnie chujowe związki z osobami bardzo w porządku ale to NIE TO.

          • Kongozaur 13.01.2012 20:50

            To teraz patrz – tworzysz związek z kimś przeciętnym z wyglądu, ale świetnie się z tą osobą dogadujesz. Idealny kominkowy związek. Poznajesz kogoś atrakcyjniejszego, kto rozumie cię równie dobrze, ale efekt aureoli sprawia że czujesz, że lepiej.

            Związek jest dobry, ale masz szansę utworzyć lepszy. Do tej pory ci wystarczał, ba – miał być ostatni.

            Ale i tak na koniec dochodzimy do tego samego – związek przestaje dawać satysfakcję, więc trzeba go skończyć.

            Na marginesie, chujowo pisać stale chujowo. Synonimy „zły”, „pojebany”, „kiepski”.

    • cacko 13.01.2012 20:09

      Jeśli trafiasz na samych debili – to owszem. Powodzenia w szukaniu tego jedynego. 😉

      • fanfaronka 13.01.2012 20:29

        Hm… Jeśli facet jest tym jedynym i faktycznie pokochasz go na amen, to automatycznie jest dla Ciebie najlepszy. No i przecież wtedy już nie szukasz innego 😉 Ale głupotą jest ślepo wierzyć, że partnerowi się nie odmieni. Albo Tobie.

      • yoka 13.01.2012 20:48

        Nie zawsze to musi być związek z debilem. Związek z kimś OK jeśli wiemy, że to NIE TEN, jest mydleniem oczu, robieniem nadziei i robieniem często z gęby cholewy. Tak się nie robi. Ludzie za bardzo boją się być „sami”

        • Aleksandra Jurek 13.01.2012 22:38

          nigdy nie bylam w zwiazku z kims o kims myslalam ze jest ok. to zawsze byl TEN. tylko potem czas albo ktos nowo poznany to werifikowal. bycie z kims tak o zeby nie byc samym jest dla debili. i mam nadzieje ze nigdy nie bylam z taka osoba:)

          • caffeine 13.01.2012 23:23

            słowo ”TEN JEDYNY” jest bardzo mocne i jeśli miałaś wielu ”TYCH JEDYNYCH”, to raczej źle o tobie świadczy. Nazywanie każdego napotkanego faceta ”tym jedynym” i zmienianie zdania miesiąc później, bo nowy kolega jest przystojniejszy, jest dla debili.

      • lekkie_zycie 14.01.2012 04:48

        A to jeszcze inny temat, bo ja uwazam (parafrazujac tytul kominka), ze nie ma czegos takiego jak „trafianie na debili”. Inteligentna kobieta w 10 minut wie z kim ma do czynienia i czy moze to byc cos powaznego czy co najwyzej przelotny romans.
        Dupki trafiaja sie glownie idiotkom, ktore nie potrafia tej weryfikacji przeprowadzic. Chyba, ze biora dupka swiadomie, na kilka razy.

        Inna kwestia, ze kobiety skrycie lubia dupkow i kazda w swoim zyciu powinna zostac chociaz raz porzucona przez dupka 🙂

        • krampfunga 14.01.2012 21:05

          zgadzam się z pierwszą częścią komentarza. nie wiem, jak w ogóle można twierdzić, że się na kogoś „trafiło” – kiedy słyszę, jak ktoś tak mówi, to przed oczami zaraz mi staje obraz losowania w totolotku, kiedy te piłeczki obijają się bezwładnie w pojemniku. trzeba być idiotką, żeby w razie porażki, zamiast przyznać, że nasz świadomy wybór okazał się błędny, zwalać wszystko na los – to tak jakby stwierdzić, że życiem i naszymi związkami w dużej mierze rządzi przypadkowość.

        • ZuZa 02.07.2012 13:17

          bach feromon – ciach intelekt.
          kto widział intelekt w fazie fascynacji, jak cię feromon odurza i pcha???

    • Koslonecz 13.01.2012 20:11

      a dlaczego nie..? Czemu mamy zadowalać się gorszym skoro zawsze możemy lepszym 😉

      • BusheC 14.01.2012 00:40

        IMHO – zadowolić możesz się wibratorem, związek, jak sama nazwa wskazuje, jest pewną więzią.

        • Kongozaur 14.01.2012 23:42

          Związek to więź, która ma zadowalać. Jeśli przestaje, więź się rozluźnia.

    • ola 29.03.2012 14:40

      nie no w sumie to chyba lepiej zostac z tym pierwszym, najgorszym posrod potencjalnych lepszych partnerow
      gratuluje

  3. Kongozaur 13.01.2012 20:06

    Tak, tak, tak! Jak słyszę z ust kobiety, że facet jej czegoś zabrania to odchodzi mi ochota żeby cokolwiek od niej chcieć.

    • Ela Dulewicz 13.01.2012 21:19

      tekst Kominka mnie wkurzył i zachwycił zarazem – prawda. amen. zgadzam się. @Kongozaur – dobrze mówisz 🙂

  4. Paulina Jassa Marcinkowska 13.01.2012 20:07

    Amen

  5. Koslonecz 13.01.2012 20:07

    Proste! Szacunek do samego siebie i chęć bycia szczęśliwym wiele rzeczy upraszcza. Bo po co komplikować…

    • tigr 15.01.2012 23:52

      jasne. bo po co szanować innych.

      • Koslonecz 16.01.2012 09:24

        Jedno nie wyklucza drugiego…

        No brak mi słów te wszystkie komentarze…skąd ci debile się tu wzięli…

  6. Robert Kozłowski 13.01.2012 20:08

    Jak to jest, że jak ktoś posuwa ‚naszą’ kobietę, to staje się gejem, a w odwrotną(wobec nas, kiedy my posuwamy czyjąś) stronę to nie działa? 😉

    • krampfunga 14.01.2012 20:08

      chyba jest różnica między sytuacją, kiedy to się dzieje jeszcze w trakcie trwania związku (i tak ma pozostać, czyli swoisty trójkącik), a sytuacją, gdzie założenie jest takie, że jeden związek ma się skończyć, żeby powstać mógł inny? no.

  7. JakTo 13.01.2012 20:10

    U mnie ta zasada obowiązuje jeśli chodzi o przyjaciela. Reszta jak wyżej.

  8. koziol 13.01.2012 20:13

    Sorry ale to jest wszystko strasznie wydumane. Ładnie to brzmi tak rozsądnie, ale ludzie tacy nie są. Cała dobę oglądamy gołe dupy, rzucamy się jak nasi przodkowie na te same rzeczy. Więcej w nas niestety troglodytów niż homo sapiens sapiens. Nie zrozum mnie źle, to nie pesymizm. Jasne, że nie ma czegoś takiego jak odbijanie partnera, ale zaniedbanie go sprawia, że mniej komus na nas zależy. I niestety okazja czyni złodzieja, mało to razy ludzi po alkoholu robili takie świństwa – bo po procentach mieli mniejsze opory?
    Ja nie mówię zamykać teraz drugą połowę w szafie, bo to nic nie da, ale wierzyć naiwnie, ze do zdrady nie dojdzie, bo nie ma nikogo lepszego? Polecam „małe dzieci”. Zdrada, rozpad związku wynika z różnych potrzeb, niekoniecznie z tego, że trafił się komuś lepszy kąsek.

    • Kongozaur 13.01.2012 20:25

      Po procentach mieli mniejsze opory – czyli jednak chcieli coś zrobić, ale się bali. A skoro chcieli, to chcieli i to ich wina, a nie alkoholu.

      Najlepsze jest naiwna wiara, że nie wybieramy lepszych. Otóż, ja cię rozumiem, bo my ludzie mamy tendencję do obiektywizacji. Tu na to nie ma miejsca, możesz być wg mnie przeciętnym facetem a dla kogoś innego – ideałem. I jesteś gorszy gdy cię zdradzę, ale tylko dla mnie. Nie jesteś gorszy w sensie obiektywnym.

      Często ludzie uważają, że jeśli wg nich związek jest dobry to taki jest naprawdę. A gdy partner odchodzi dziwią się, odbierając mu prawo do własnej oceny związku.

      • koziol 14.01.2012 18:50

        Matko, przecież człowiek to istota seksualna, ludzie liczą na to, ze coś nie wyjdzie. A szukanie partnera gdy się ma już jednego to zwykłe tchórzostwo.

        Nie mów mi, że będąc z jedna kobietą nie obracasz się za innymi, albo nie oglądasz porno. Czyżby Twoja druga połówka była gorsza od tych kobiet, nie wystarcza Ci, a może ty nie zaspakajasz jej potrzeb, skoro musi jeszcze porozmawiać z innymi mężczyznami? Flirtuje z nimi, bo jesteś gorszy? Nie bo są też potrzeby, których nie może i się nie da zaspokoić poprzez jednego człowieka.

        • Kongozaur 14.01.2012 19:26

          Nie szukam, ale ktoś wolny może mnie znaleźć. Skończmy to, bo po prostu mamy inne systemy wartości. We mnie zwierzęcia poza łóżkiem jest mało.

          • koziol 17.02.2012 12:56

            Zwierzęcia jest tyle samo we mnie co i w Tobie. Taka prawda.

          • Req 08.05.2012 16:01

            Powiedział Kongozaur i Kozioł ;).

    • Ewa Gancarczyk 13.01.2012 20:36

      a z czego innego? jeżeli różne potrzeby no tzn że ktoś inny będzie mógł zaspokoić je lepiej, wszystko i tak sprowadza się do tego samego

      • koziol 14.01.2012 18:42

        ha ha ha dobre! nikt nie zaspokoi wsyzstkich twoich potrzeb, nie da się,

        kongozaur, a co z nuda? ze zwykla ciekawościa? co z robieniem glupot? ludzie niekoniecznie muszą cię zdradzic, bo jestes gorszy? halo! nowość zawsze nas korci, a wiadomo, że lepsze jest wrogiem dobrego, tylko, że to lepsze w cale nie znaczy, że jest równie dobre – nie raz wszyscy przkeonujemy się o tym na swojej skorze

        jak się nam cos nie podoba, to konczymy zwiazek i szukamy, a nie wskakujemy do lozka, kogos kto sami srednio znamy

    • Alicja Kusiakiewicz 14.01.2012 21:29

      Absolutna prawda kozioł

  9. cacko 13.01.2012 20:13

    Bardzo miło mi się kojarzy ten tekst. Baaardzo ! 😀

    • Kamil Górecki 29.04.2012 21:10

      Mianowicie?… Może rozwiniesz nam swoją wypowiedź 🙂

  10. Qulin 13.01.2012 20:13

    Zwykle tutaj nie komentuje, ale tekst przypadł mi do gustu. Mnie również rozbawiają gatki zakochanych par w stylu i jejku ona lub on mnie zdradzi o borze!

    Nie można samemu wyjechać, wyjść z kumplami/ kumpelami bo to okazja na pukanie po kryjomu – i co z tego ze okazja? Co dziennie mamy okazje coś ukraść – czy to robimy?? 99& nie.

    Ludzie cały czas żyją w obłudzie i nie chcą się z niej obudzić i na siłę udają że jest ok, a nie jest.

    • koziol 13.01.2012 20:16

      A mnie bawi jak ktoś pisze „o borze”

      • kominek 13.01.2012 20:39

        Nas bawią takie barany jak ty

        • koziol 14.01.2012 18:44

          no cóż, skoro baranem jest ktoś, kto nie zna podstawowych zasad ortografii to jestem baran 🙂 tylko ten rzekomy dyslektyk to kto? debil, który nawet z przeglądarki, która sama poprawia błędy

          • milionowa 14.01.2012 19:03

            buk cię pokarał, koziole, oj pokarał.

          • Kongozaur 14.01.2012 19:31

            Forma „borze” jest dozwolona na blogu, ma charakter humorystyczny. Nie piszę tego z poczuciem wyższości, tylko zapoznaję ze zwyczajem.

          • koziol 17.02.2012 12:57

            to marne te zwyczaje

        • Adam 15.01.2012 19:19

          A „ty” piszę się z dużej, największy blogerze w Polsce.

          • manti 16.01.2012 04:24

            Masz sporo do nadrobienia, jeśli planujesz się tu rozgościć …

        • kam 17.01.2012 22:38

          Mnie irytują takie chamy jak Ty.

      • Kongozaur 13.01.2012 21:03

        „Kozioły”

      • Bór 01.06.2012 12:05

        To, że ktoś wyznaje las zwany borem, to nie znaczy że ma problemy z ortografią.

  11. Paweł Szymczak 13.01.2012 20:15

    Witam Kominku wśród żywych i dziękuje za tekst, który nie dosyć, że uświadamia, to jeszcze uprzyjemnia czas.

  12. darkqueen 13.01.2012 20:15

    heh, rewelacyjnie budujący tekst i przypadkowo trafiony w moją sytuację.
    Chociaż nie zgodzę się z tym ostatnim, bo czasami zdrada w małżeństwie to tylko chwilowy wybryk, ochota na seks z kimś innym, a mimo to uczucie do małżonka jest realne ale to już ich problem 😉

    • safi 15.01.2012 11:36

      Właśnie tej opcji mi zabrakło. Sytuacji jednorazowego skoku w bok. W końcu zdarza się bardzo często a nie kończy związków. Co z osobami które chcemy puknąć tylko raz i dlatego, że po prostu chcemy ?
      Wiążemy się na wielu płaszczyznach, a według tego tekstu zdrada tylko na jednej z nich może prowadzić do rozpadu. Czy aby na pewno?

      • mimisia 13.06.2013 21:56

        Puknąć żeby puknąć? Chociaż raz? Ci co wiedzą, jak wygląda życie po zdradzie nawet tej jednorazowej np. ze zwykłej ciekawości, bo żyją z pierwszym partnerem od lat wiedzą, że miło i przyjemnie już nie będzie. A że są nadal ze sobą po czymś takim – no cóż – emocjonalni sadyści.

  13. Joanna Senkbeil Murek 13.01.2012 20:17

    no no komin jak kiedyś zagrozi ci bezrobocie zapraszam do mnie :)chętnie zatrudnię cie w roli psychoanalityka :)pozdrawiam .

  14. Szymon Urbanek 13.01.2012 20:20

    Pogubiłem się.

    Kominku powinieneś zrobić jakiś wykres.

  15. Rafał Zieniewicz 13.01.2012 20:21

    Byłoby proste. Gdyby gdzieś 90% społeczeństwa zgadzało się z Tobą. Ludzie traktują innych zbyt przedmiotowo, żeby pomyśleć że partnerka/partner nie jest „rzeczą” którą można Ci odebrać.

  16. Adobi 13.01.2012 20:23

    Tekst odnośnie kawy i lodzika powinny przeczytać wszystkie dziewczyny.. no, chyba że one łączą (a jeśli tak, to cóż).

  17. Joanna Senkbeil Murek 13.01.2012 20:24

    czy wy słyszycie same co mowicie ?-mowie do kobiet:) niech mi ktoras wytłumaczy w końcu co to znaczy że jej facet czegoś zabrania -bo ja cały czas myślę że żyję w wolnym i w miarę demokratycznym kraju gdzie każdy czlowiek ma choć odrobine rozumu i sam decyduje o sobie ?

    • suzana 13.01.2012 21:07

      To znaczy,ze taka kobieta jest idiotka a mezczyzna idiota-i tworza pare idiotow.
      Ona nigdzie nie wyjdzie”bez pozwolenia”bo pan idiota zrobi z tego awanture lub bedzie sie kiepsko webec niej zachowywal.
      Ona(poniewaz jest zmanipulowana idiotka)doszla juz do punktu,w ktorym nic nie robi bez pozwolenia..poniewaz boi sie reakcji pana idioty.
      I zyja sobie idioci razem-refleksja czesto przychodzi zbyt pozno-pani idiotka jest juz stara i styrana zyciem…
      Potem to sie idzie do piachu i pozamiatane:)

      • Brzydki 15.01.2012 22:33

        a może obydwoje pytaja sie o zdanie ?? może pan idiota także zanim umówi sie z kumplami na piwo pyta czy jego polowica nie ma nic przeciwko ??

    • yoka 14.01.2012 20:54

      Nie wiem, mi żaden niczego nie zabraniał. A jeśli próbował to nie robiłam na złość, po prostu stawiałam sprawę jasno. Tak samo ja nigdy nie zabraniałam niczego. Skutek? W końcu każdy facet któremu pozwoliłam mieć koleżanki, chodzić na imprezy beze mnie mnie zdradził. Natomiast związki w których facet trzymany jest na krótkiej smyczy trwają latami?
      Wniosek niech każdy wyciągnie własny.
      Ja wiem,że nadal się nie zmienie, nadal dostane obsesji „on mnie zdradza” i nadal nie będę kontrolować. Jeśli mam być przez to nadal kobietą jeleniem trudno.

      • Agata 20.01.2012 23:59

        Witaj w klubie. Ja zawsze uważałam, że kontrolowanie jest do dupy. Mój facet miał wolność, wychodził na imprezki. W końcu się dowiedziałam, że mam rogi do sufitu. Nie wiem czy będę w stanie znowu zaufać tak bardzo, ale nie chciałabym żyć w paranoi, że każde wyjście mojego faceta będzie kończyło się seksem z jakąś panienką.

  18. DalejLama 13.01.2012 20:26

    Ja ze swoją byłą mam dobry kontakt. Często umawiamy się na kawę itp. Nie mamy do siebie pretensji, że już nie jesteśmy ze sobą, bo to nie ma sensu.

    A co do głównego wątku, to nie tyle dziękuję osobie, która odbiła mi partnera, co jej współczuje. Bo osoba, która porzuciła jeden związek dla drugiego, nie spocznie na tym i będzie się dalej ‚puszczać’.

    Otwiera nam to oczy na to, że byliśmy jedynie przystanią dla tego okrętu, który ma chęć zwiedzić wszystkie porty świata…

    • jarek 14.01.2012 13:09

      większej bredni nie slyszałem,poniewaz uwazam,ze to jest ujednolicanie ludzi pod wzgledem bycia w jednym i tylko jednym zwiazku,ktory wcale nie musi byc udany. Zbyt często spogladamy i zwazamy na innych opinie. To jest bezmyslne i niepotrzebne.Od nas zalezy w jaki sposob postrzegamy okreslenie ; zdrady.

  19. A. 13.01.2012 20:29

    Sad but true. Co drugi związek opiera się na pozornym zaufaniu, a później kończy się tak jak w przytoczonej przez Ciebie rozmowie- „Bo mój facet boi się, że…”. Dlaczego tak wiele osób świadomie daje się wplatać w tak toksyczne sytuacje? Pozwólmy sobie żyć własnym życiem.
    Śledzę Twoje wpisy od dłuższego czasu, nie zawsze się z nimi zgadzam, ale dziś trafiłeś w sedno sprawy.

  20. Mateusz Nowicki 13.01.2012 20:33

    Zyjemy w świecie gdzie wszystko zmienia się każdego dnia, w mgnieniu oka. W dzisiejszych czasach nie ma nic na stałe. Tyczy się to wszystkiego, miłosci również. Jedyne co możemy zrobić to znaleźć coś co należy do nas, stworzyć sobie ‚wysepkę’ i za wszelką cenę walczyć o to. Cel – nasz, jedyny, osobisty. W samotności, czy też szczając na zwłoki naszych przeciwników; po trupach do celu..

  21. oshee 13.01.2012 20:37

    Kominku. Jak moja dziewczyna odchodzi do lepszego a za chwile Pan lepszy ją zostawia to jak nazwać sytuację dziewczyny 😉

    • Kowalinka 13.01.2012 20:50

      Że Twa dziewczyna jest głupsza niż myślałeś , a ten ‚lepszy’ puknął ją bo chłonęła jego tanie teksty jak gąbka wodę .

      • Kongozaur 13.01.2012 20:59

        Ech.

        Lepszy dla niej nie oznacza bezwzględnie lepszy. Mógł być lepszy wg jej kryteriów, ale jej kryteria nie są jedyne na świecie.

        Wcale nie musiała być głupia, wybrała to, co wydawało jej się lepsze. Nie wolno żyć w strachu, bo co – trwała by przy nim bo tamten niepewny? Robiła by krzywdę sobie i jemu.

        To jest wciąż to samo. Wyzywanie tych, którzy nas porzucili od najgorszych. „Ja jestem niewinny, to ona porzuciła/on odbił”.

        • Kowalinka 13.01.2012 22:27

          Ależ ja nie wyzywam nikogo od najgorszych tylko uważam tą kobietę za głupią bo powinna była odejść od jednego i nie wdawać się w związek z drugim , bynajmniej póki będzie „pewny” .

  22. Arkadiusz Dx 13.01.2012 20:37

    Święte słowa… Szczęście własne, to zazwyczaj też szczeście drugiej strony. Jeśli tak nie jest to nara 🙂

  23. fanfaronka 13.01.2012 20:40

    Ja też bardzo lubię moich byłych, i też zwykle jest to przyjmowane wielkim zdziwieniem. Z jednym ex przyjaźnię się szczególnie. Dobra to przyjaźń, gdzie praktycznie nie ma tabu i wszystko się o sobie wie. Co zaś do odbijania: zatrważające, jak przedmiotowo ludzie traktują nawet własnych partnerów, odbierając im jakby wybór i wolną wolę. „Nikt mi cię nie może zabrać, bo należysz do mnie. Mam gdzieś Twoje potrzeby i to, że może z innym byłabyś szczęśliwsza. JA chcę ciebie mieć, więc MUSISZ ze mną być” – to niestety dość powszechne podejście.

  24. oshee 13.01.2012 20:40

    już wiem. On wraca to zony więc ona jest gejem 😉

  25. Ewa Gancarczyk 13.01.2012 20:42

    nigdy nie zrozumiem dlaczego niektórzy ludzie nie potrafią za najwyższy cel postawić sobie osiągnięcie szczęścia, tak dla samego siebie, żeby im się własne życie podobało:) egoistycznie,nie zważając na innych uszczęśliwiać samego siebie

    • Paula Białczyk 13.01.2012 23:14

      To proste, istnieje coś takiego jak moralność. I wyrzuty sumienia, które nie pozwalają odczuwać szczęścia, kiedy zdarzy się nam przekroczyć własne zasady.

      Dla jednych kradzież batonika jest moralnie akceptowalna, dla innych nie do pomyślenia, chociaż sam fakt zjedzenia batonika obu sprawiłby odrobinę szczęścia/przyjemności.

      Dla jednych wrzucenie dziewczynie tabletki gwałtu do drinka jest moralne akceptowalne, dla innych nie do pomyślenia.

      🙂

      • Ewa Gancarczyk 14.01.2012 00:11

        ale czy moralne postępowanie wyklucza od razu bycie szczęśliwym i zadowolonym ze swojego życia? mówiąc ‚nie zważając na innych’ nie miałam na myśli celowego krzywdzenia kogoś tylko oderwanie się od powszechnie uznawanej teorii ciągłego dostosowywania się do innych, nie sądzę żebym musiała mieć wyrzuty sumienia dlatego, że żyję sama dla siebie

        • Karol Żaczek 14.01.2012 10:37

          Nie da się przeżyć życia zupełnie nie robiąc nic ‚z musu’. Czytałem wyniki badań psychologicznych, stwierdzające że ludzie długotrwale szczęśliwi 3/4 rzeczy robią dla siebie i 1/4 żeby innym było dobrze.

          Także od czasu do czasu o jej orgazm też trzeba zadbać 😉

        • Paula Białczyk 14.01.2012 15:42

          Czemu twierdzisz, ze tylko Twój schemat zachowania jest słuszny, jeśli chodzi o dążenie do szczęścia?

          Nie masz wyrzutów sumienia, że żyjesz sama dla siebie, bo ten schemat się mieści w Twoim poczuciu moralności. Działa u Ciebie, u innych niekoniecznie i wzajemnie.

          Koleś od pigułki, zakonnica, prezydent i pan Czesław spod monopolowego też dążą do jakiegoś szczęścia w ramach własnej moralności, niekoniecznie zrozumiałej dla otoczenia.

          Co do celowego krzywdzenia- poczucie winy raczej nie sprzyja byciu szczęśliwym. A świadomość wyrządzonej krzywdy to znów element Twojej moralności- ten od pigułki gwałtu pewnie uważa, że to żadna krzywda, bo panna i tak by dała komuś dupy.

  26. Kasia Dębska 13.01.2012 20:47

    Bardzo mądry tekst, aczkolwiek moim zdaniem nie jest to aż takie oczywiste z tymi zdradami czy rozbijaniem związków. Oczywiście trzeba się szanować i nie dopuścić nigdy nawet myśli ze jak się odeszło od jednej osoby do drugiej to jest się „odbitym”. Mimo to, jestem jedną z tych osób które jak widzą że chłopak ma dziewczynę i chce robić jakieś podchody w moją stronę to mam blokadę. Choćby nie wiem jaki był dla mnie wspaniały, docenię to ale nie jestem w stanie myśleć o takim jak o więcej niż o koledze. Wiem ze nie jestem jedyna z taką blokadą, więc tu się Was pytam: co sądzicie o takim zachowaniu w stosunku do tego co powiedział Kominek?

    • oshee 13.01.2012 20:58

      Kasiu. Widocznie jest Ci dobrze samej albo z partnerem z którym jesteś. Jak byś się naprawdę zakochała to by ci przeszło. Blokada by przestała istnieć. Dobrze, że jesteś „trudna” bo jak już „odejdziesz z kimś” to nie z byle kim.

      • Kongozaur 13.01.2012 21:00

        Co to znaczy naprawdę zakochać? Czy znasz jedyną słuszną definicję miłości, z którą niezgadzanie się nagradzasz zaliczeniem ludzi w poczet „niedojrzałych”?

    • oshee 13.01.2012 21:10

      hm… głupi jestem. nie zrozumiałem postu. Odpowiadam ponownie. W takim razie go nie kochasz. Po co ma ktoś kto ma dziewczyne odchodzić do Ciebie. Skoro ty go niech kochasz i z czasem odejdziesz do innego. Jak bys kochała to bys miala gdzies ze on ma dziewczyne. Brutalna prawda.

      • Kongozaur 13.01.2012 21:17

        Słuchaj, jakbyś się czuł, gdybyś kochało a ktoś ci wmawiał, że nie kochasz? Bo ktoś wie lepiej jak się okazuje miłość.

        • oshee 13.01.2012 21:23

          Jak to wmawiał, że nie kocham. Jak kochasz nikt ci nic nie wmówi. W miłości słuchaj siebie.
          No wyobrażasz sobie, że lubisz pomidorową a ja Ci mówie, że nie lubisz. I ty zmieniasz zdanie. No chyba, że to Kominek ci powie, że nie lubisz pomidorowej 😉

        • Kongozaur 13.01.2012 21:24

          Zaznaczam – masz prawo uważać swoją definicję za lepszą, bo są lepsze i gorsze, dojrzałe i dziecinne, ale nie powinieneś jej uważać za jedyną. Może być problem, gdy spotkasz kogoś z inną, co prawdopodobne, bo każdy może mieć własną
          EDIT Przyznaję się do porażki w dyskusji, bo umknęło mi jedno zdanie z jej wypowiedzi. .

      • Kasia Dębska 13.01.2012 21:24

        tzn sprawa wygląda tak, ze choćby nie wiem jak mi się dany chłopak podobał, nie potrafię pokonać tego – że mam świadomość ze on jest z inną. Po prostu on jest z nią. Nie ze mną. Proste, nie do złamania… Mogę skrycie coś do takiego chłopaka czuć ale nawet jak poczuję że zacznie mnie adorować to mimo to wszystko jest ta blokada.

        Chyba ze może masz racje, może nie spotkałam dotychczas mojej miłości aż tak wielkiej w stosunku do kogoś kto w danej chwili był w związku, może coś w tym jest..

        • oshee 13.01.2012 21:31

          To albo go nie kochasz albo nie jesteś pewna czy go kochasz i po prostu się boisz, że nie potrzebnie skrzywdzisz jego obecna dziewczyne.
          Wyobraź sobie, że ty jej POMOZESZ jak on odejdzie od niej do Ciebie. Wiem jak to jest. Zostałem porzucony – płakałem a dzisiaj się śmieje.

          • Angela 14.01.2012 05:17

            Ale dlaczego Ty ciągle posługujesz się takimi słowami jak „Kochasz” czy „nie kochasz”? Z tego co widzę, to Kasia wspomina o sytuacji – in general – że jak chłopak ma dziewczynę to jej się automatycznie blokada załącza – i że choćby NIE WIEM JAK JEJ SIĘ PODOBAŁ to i tak jest blokada… I wcale się nie dziwię! a Ty swoje KOCHASZ NIE KOCHASZ itp… ok, może wg Ciebie zauroczenie od razu oznacza KOCHANIE i tak jak Kongozaur mądrze rzecze, rzeczywiście – każdy ma kochania różną definicję i Ty również masz do tego prawo… Ale „podobanie się” to nie kochanie… i bycie zakochanym to również nie KOCHANIE – bo kogoś KOCHAĆ to wielkie słowa, których ludzie nie powinni zbyt często używać. I moim zdaniem nie można kogoś pokochać, jeśli się go dokładnie nie zna – bo niby jak? Bo mówi, że jestem fajna a następnie wraca do dziewczyna i uprawia z nią seks i prawdopodobnie mówi, że ją kocha? Niby jak sprawdzić czy możesz tej osobie ufać? To wymaga czasu – dni, tygodni, miesięcy, czasem lat… Są w życiu sytuacje, kiedy wiesz, ze możesz na partnera/partnerkę zawsze liczyć – o każdej porze dnia i nocy – i to m.in. buduje zaufanie…A jak to sprawdzić, jeśli jest dziewczyna/ chłopak? Rzadko trafia się wyjątek, który rzeczywiście olałby partnera w danym momencie żeby jechać i wesprzeć te drugą/ drugiego, bo gdyby rzeczywiście związek był aż tak zły, to wcale nie byłoby tego chłopaka/ dziewczyny. Co oznacza, że w takich związkach bywają ludzie, którzy „nie mają aktualnie nic lepszego” i boją się samotności. Pytanie – czy taki ktoś jest godzien zaufania? Czy jesteśmy w stanie pokochać osobę, która BYĆ MOŻE będzie z nami, a następnie z dnia na dzień oznajmi, ze już koniec i ma kogoś lepszego? Przemyśl to. Nie narzucam Ci własnej definicji, dlatego nie napiszę, żebyś przemyślał swoją. Weź tylko pod uwagę, że kochać, a kochać – tak samo jak Ideał a Ideał to pojęcie względne. Im bardziej tym lepiej.

            A tak w ogóle – to ja, mimo że moje ego osiąga 10 w skali zajebistości od 1 do 10, nie potrafiłabym być pewna, ze mężczyzna, który zostawił dla mnie kobietę, nie zostawi mnie dla innej – w związku z czym wolałabym nie „pokochiwać” osobnika, który jest w związku – proste. Zgadzam się z Kasią – nie jest jedyną, która ma blokadę, a jeśli ma blokadę,a to raczej oznacza, że nie należy do typu osób, które KOCHAJĄ każdego. Więc proszę Cię, waż słowa – bo jest różnica między osobą, która KOCHA i jest w stanie oddać szpik dla partnera jeśli jest taka potrzeba, a osobą, która „KOCHA”, a po tygodniu „KOCHA” inną/ innego….

        • oshee 13.01.2012 21:35

          I jeszcze jedno – jak jesteś chociaż w 1% niepewna co do tego czy kochasz. A raczej tak jest. Nie zaczynaj, nie baw się przedw wszystkim SWOIM uczuciem. Kiedyś dziewczyna kumpla odeszła do mnie. Nie kochałem jej. Ale tak wyszło. Mój błąd. Wróciło. Odeszła do innego. Byłem z nią „charytatywnie” bo myślałem, że mnie kocha i jest szczesliwa. To był mój sadomasochizm. Tu trzeba być pieprzonym egoistą.

        • Paula Białczyk 13.01.2012 22:07

          Kasia, też by mnie odrzucało, gdyby jakiś facet podrywał mnie za plecami swojej dziewczyny.
          W tej sytuacji przewiduję dwa scenariusze: albo chce mieć drugą na boku, bo mu się nudzi, albo jest pierdołą tkwiącą w związku bez przyszłości, bo mu tak wygodnie.

          Jak dla mnie obie opcje go dyskredytują.

          • Kasia Dębska 13.01.2012 22:23

            tak, to jest własnie jedyna odpowiedź jaka uzyskuję jak się pytam o to innych. Oraz samą siebie – chłopak za plecami dziewczyny bawi się jak chce podrywać inne.. aczkolwiek w związku z tym tekstem co napisał Kominek, mamy w ogóle brać pod uwagę dobro jego dziewczyny w takim wypadku? Uświadomić ją? A może niech żyje w błogiej nieświadomości? Z tego wychodzi, że jeżeli chłopak zdradza, czy choćby podrywa inną dziewczynę to to że jest w tym samym momencie w związku degraduje go do takiego stopnia ze mało która dziewczyna się weźmie za takiego, bo choć uczucie może być wielkie zawsze pozostanie jakaś cząstka świadomości mówiąca „ją też kochał, a podrywał inne. Mnie mówi że kocha, ale czy nie będzie robił tego samego?” Jak kobieta widzi ze facet może robić to samo w jej wypadku to musi miec marne mniemanie o sobie żeby do takiego związku wchodzić… Także moim zdaniem samo zaistnienie takiej zabawy degraduje druga osobę, choć na to nie wygląda.

            Co innego definitywne zakończenie związku gdy poczuje taka osoba że kocha inną. wtedy takie osoby jak ja nie mają barier bo „on już nie jest w związku”.

          • Karol Żaczek 14.01.2012 10:41

            Hmm, bez przesady myślę sobie. Flirt z innymi nie jest zdradą, jest czymś naturalnym. Nie wyobrażam sobie żeby po paru latach związku moja partnerka w ogóle nie flirtowała z innymi, to jest normalne.
            Ważne że do wyra wybiera mnie.

    • Mała 14.01.2012 13:18

      Nie zgodzę się ze stwierdzeniem ” jak byś się zakochała to blokada by przestała istnieć” są osoby, które bardziej kierują się rozumem, maja tak a nie inaczej ” zbudowany kręgosłup moralny” i nie dają zwyciężyć emocjom.

  27. Piotr 13.01.2012 20:50

    Ten tekst jest słuszny, jeśli chodzi o sytuacje, w których jedna ze stron kręci z kimś na boku i ostatecznie odchodzi do tego kogoś na stałe.
    Ale nie rozwiązuje to problemu sytuacji, w których jedna ze stron jednorazowo puszcza się z kimś, nie planując żadnego odejścia od swojego partnera. Taki mały „skok w bok”, jak to mówią. I jeszcze zaznacza osobie, z którą dopuszcza się zdrady „Ok, ale pamiętaj, że mam faceta/laskę/męża/żonę. Żebyś nie pomyślał/ła sobie, że między nami jest coś więcej”. Zdarza się tak, nawet znam takie osoby.
    Opisując to na swoim przykładzie. Nie wyobrażam sobie uganiać się za swoją byłą, błagać ją, by do mnie wróciła/nie zostawiała, słać listy, wydzwaniać itd. Albo wygrażać temu kolesiowi, z którym mnie zostawiła. tu się całkowicie zgadzam. Ale załóżmy, że dowiedziałem się w jakiś sposób właśnie o takim „skoku w bok”. Tu z kolei nie wyobrażam sobie zareagować na to ze spokojem, nie zgnoić jej za coś takiego, nie mieć żalu itd. „Jeśli nic dla Ciebie nie znaczył, to czemu żeś wskoczyła do wyra kolesiowi, który nic dla Ciebie nie znaczy? A jeśli znaczy coś więcej, to czemu TYLKO wskoczyłaś mu do wyra zamiast odejść ode mnie do niego?” Na to pytanie niestety zazwyczaj nie dostajemy odpowiedzi (chyba że w formie łez i bezradnych westchnień), również w tym tekście.
    Teoria, która najbardziej do mnie przemawia daje odpowiedź następującą: głupota. Niestety, osoba zdradzająca wcale nie musi widzieć w osobie, z którą się puszcza kogoś lepszego od partnera. Takie jest moje zdanie. Niekoniecznie muszą to być zawody „kto jest lepszy z tym kimś będę”. Czasami mamy do czynienia po prostu ze szczeniactwem, głupotą i niedojrzałością emocjonalną. A wtedy chyba nie ma sensu „mieć do siebie pretensji”, bo jesteśmy boku ducha winni głupocie i niedojrzałości partnera, który robi coś i zanim noc się skończy zaczyna żałować, że to zrobił…
    Natomiast jeśli jest to dojrzała, przemyślana decyzja- „Odchodzę do Ciebie do niego/jej”- to zgadzam się w zupełności z tekstem.

    • Paula Białczyk 13.01.2012 21:18

      O jednorazowych skokach w bok jest Teoria Podziwu (najszybciej znajdziesz przez „paradygmaty”).

    • Karol Żaczek 14.01.2012 12:40

      @Piotr sam sobie odpowiedziałeś: jezeli partner Cię zrani przez jednorazowy, nic nie znaczący skok w bok, to jest głupi. Już coś wiesz. Że masz głupiego partnera. Z taką wiedzą już możesz podejmować jakieś decyzje.

  28. Sandra 13.01.2012 20:51

    Jak Cię lubię, to przeczysz sam sobie… w jednym tekście nawołujesz do niesypiania z kobietami, które sypiają z żonatymi, a w tym uświadamiasz kobiety, że nie ma w tym nic złego…. coś tu nie gra

    • Kongozaur 13.01.2012 21:22

      Nie ma nic złego w odbijaniu męża, nie trzeba wskakiwać mu do łóżka jako numer dwa.

    • Paula Białczyk 13.01.2012 21:34

      Naprawdę nie widzisz różnicy pomiędzy kobietą posuwaną przez dwóch facetów a taką, która rezygnuje ze związku z jednym na rzecz drugiego?

  29. oshee 13.01.2012 20:53

    Kasiu. Widocznie jest Ci dobrze samej albo z partnerem z którym jesteś. Jak byś się naprawdę zakochała to by ci przeszło. Blokada by przestała istnieć. Dobrze, że jesteś „trudna” bo jak już „odejdziesz z kimś” to nie z byle kim.

    • Krecik 13.01.2012 21:39

      A ja bym powiedziała, że taka blokada jest czasem dobra.

      Eliminuje z założenia jednostki, które są z kobietami dla samego bycia w związku – słabizny emocjonalne, niedojrzałość.

  30. Joanna Kotus 13.01.2012 20:53

    yeah! 😉 hmm tak się zastanawiam- wszystkie relacje na płaszczyźnie międzyludzkiej opierają się głównie na pewności siebie, poczuciu własnej wartości- albo jesteś gówno wart w swoich oczach i oczach innych, albo jesteś (w przypadku kobiet) swoją własną boginią, wtedy stajesz się nią też dla innych facetów… czy tak?;)

  31. Zygfryda 13.01.2012 21:17

    trochę się to kłóci… http://www.kominek.in/2011/07/przyjaciele-naszych-kobiet/

  32. Paweł 13.01.2012 21:24

    Wy i to wasze „szczęście”. Błagam…

    • Kongozaur 13.01.2012 21:29

      Kolejny. Mów takiemu, że jesteś szczęśliwy. Słuchaj, że nie wiesz jak bardzo nie jesteś.

      To jak dyskusje o posiadaniu dzieci. Ile razy ja się nasłuchałem, że nie wiem co tracę. Nie wiem. Więc mnie to nie boli.

      • Paweł 13.01.2012 21:48

        Takie lobbowanie osobistego szczęścia jako sensu życia. Czy naprawdę w życiu chodzi o to żeby być jak najbardziej „szczęśliwym”? Hail telewizja i kolorowe gazety. I ślepota w stylu chcesz? Nie patrze na nikogo i na nic i bierz, w końcu liczy się TWoje „szczęście!”.

        • trf 13.01.2012 22:05

          Wybacz… ale na końcu liczy się właśnie MOJE szczęście. Nieważne co do niego doprowadza, tak długo jak bierzesz za to odpowiedzialność. Wiesz, to MOJE życie i to mi ma być w nim dobrze.
          Jakkolwiek „strasznie” to dla niektórych brzmi, to weź pod uwagę fakt, że elementem tego szczęścia mogą być choćby dobre relacje z ludźmi a to już wyklucza ranienie ich itp. itd. Przykłady można by mnożyć ale to nie to miejsce, nie ten czas.

        • Monika Perszowska 13.01.2012 22:18

          To oczywiste, że każdy dąży do szczęścia, tylko chodzi o to, aby nie odbyło się to kosztem innych.
          A Ty, Paweł, lubisz cierpieć? :))

          • Paweł 13.01.2012 22:52

            Nie lubię cierpieć, ale nie zawsze podejmuje decyzje w oparciu o to co lubię. I na przykład rezygnacja ze szczęścia swojego na koszt czyjegoś (nie koniecznie w kontekście relacji damsko męskich) jest dla mnie bliższa istocie człowieczeństwa niż pogoń za tylko własnym „szczęściem”. „Moje szczęście” jest współcześnie mocno przereklamowane.
            I oczywiście – chcę być szczęśliwy, jak każdy normalny człowiek, ale nie tą miarą mierzone są moje kroki na drodze do spełnienia siebie samego jako człowieka.

          • Paweł 13.01.2012 23:09

            Tu trzeba byłoby poruszyć temat poświęcenia i paru innych rzeczy…a że nie czas i miejsce, to uznajmy że osiągneliśmy kompromis. Cheers.

        • Monika Perszowska 13.01.2012 23:03

          Tak też napisałam: szczęście, ale nie kosztem innych.
          Jednak w odniesieniu do tekstu Kominka: trwałbyś w związku, pomimo tego, iż byłbyś nieszczęśliwy?
          Wiesz, są małe i duże szczęścia, więc człowiek na pewno zrezygnuje ze swojego małego szczęścia na koszt czyjegoś większego. Nie wiem jednak, czy odwrotnie bywa to bardzo często :))

        • Kongozaur 13.01.2012 23:10

          Wiesz Paweł, wiem że masz słuszne intencje, ale trwanie w związku z kimś na siłę to krzywdzenie dwóch osób – partnera i siebie.

          Ty traktujesz egoizm jako coś bardzo złego a przecież egoizm to miłość, tylko że do samego siebie. Ta miłość nie jest gorsza od innych. To zrozumiałe, że społeczeństwo popiera ludzi zdolnych do poświęceń dla innych, w końcu innym się to opłaca. Egoizm?

        • Monika Perszowska 13.01.2012 23:33

          Poświęcenie „działa” do pewnego czasu…

  33. Burner81PL 13.01.2012 21:25

    Jak obiecal tak zrobil… wytrysnal tekstem, ze hoho 🙂 Respect! Moge jedynie napisac: Acha! Tak to działa! 😀 thx

  34. Kamil Banak 13.01.2012 21:25

    Tak.

  35. Agata Michalczyk 13.01.2012 21:32

    tekst niczego sobie. błędem większości ludzi wchodząc/zaczynając jakikolwiek związek zakłada ze to będzie ta/ten do grobowej deski i amen. Przyjmują stan aktualny jako najlepsze i jedyne wyjście a swojego partnera jako spełnienie wszystkich marzeń. A schody zaczynają się gdy okazuje się, że jednak dopasowanie nie jest 100%. I co teraz?

    A co do przedmiotowego traktowania w związkach. Dziewczyny jeśli ktoś włazi w moją przestrzeń życiową, kontroluje każdy ruch, to w czym problem… wole być sama i być samą niż być zmienianie przez kogokolwiek. Faceci też nie maja lepiej, są wśród nas-dziewczyn egzemplarze, które kochają zadawać pytania: a z kim byłeś? a gdzie byłeś? a co robiłeś? a była tam ta, sramtą i owamtą? Ludzie dajmy sobie oddychać w związkach nawzajem.

    • trf 13.01.2012 21:57

      A wiesz, zupełnie się nie zgodzę z pierwszą częścią Twej wypowiedzi. Zawsze przy rozpoczynaniu nowego związku, najpiękniejszą rzeczą jest właśnie to przekonanie, że to już TO. Na zawsze, najlepsze.. jeśli tego nie ma, to po co zaczynać związek?
      To co wychodzi z czasem, po jakimś byciu ze sobą i lepszym poznaniu (a może po prostu po 100 dniach? 😉 ) to już inna sprawa. Jak się okazuje, że to nie jest jednak TO, to trzeba wziąć na klatę i iść dalej. Co w tym strasznego?

      • Agata Michalczyk 13.01.2012 22:17

        to o co mi chodziło: spotykasz kogoś, spotykacie się przez jakiś czas, wszystko jest pięknie, stwierdzacie jest fajnie, spotykanie przeradza się w głębszą relację, zaczynacie razem mieszkać, on/ona jest wspaniały to ten jedyny/a. Po czym znika ta otoczka „zauroczenia”, „podobania” się zaczyna się rzeczywistość po za kinem, spacerami, spotkaniami w knajpie, dochodzą różne problemy, sprawy, wychodzą z ludzi cechy o których nie mieliśmy bladego pojęcia. I na wizerunku idealnego partnera pojawia się skaza.
        Każdy traktuje swoje znajomości w określony sposób, dla mnie zakładanie na początku znajomości/związku,że osoba z którą jestem to ten jedyny do końca nie jest w 100% właściwa. Jest fajnie tu i teraz to jest fajnie, ale jeśli coś mi zacznie przeszkadzać bądź znajdzie się ktoś lepszy po co tkwić w jakimś związku,można wybrać lepiej. Niespełnione oczekiwania pozostają.

        • trf 13.01.2012 22:24

          Cóż, najwyraźniej jestem nieuleczalną romantyczką i jak nie ma pioruna i przekonania, że oto właśnie jest ten ON to nie wchodzę w związek.
          To nie jest kwestia oczekiwań a raczej siły zauroczenia. A w ogóle te niespełnione oczekiwania nie są związane z facetem a z życiem i tym, czego chcesz od związku. Ja nie chcę rozwijać znajomości na zasadzie „a może coś z tego będzie”. Brrr! Takie rozwijanie kończy się potem z ręką w nocniku – ślub, dziecko a tu jednak wątpliwości, czy to na pewno Ten On Jedyny.

          • Agata Michalczyk 13.01.2012 22:39

            romantyczka ze mnie żadna, może dlatego różnica zdań. Ja zawsze wolę zostawić pewną dozę sceptycyzmu. Takie zanurzanie się w 100% w związku nie dla mnie.Zakładanie że z aktualny facet będzie tym jedynym i przyczepienie się tego i ciągłe dążenie do tego żeby okazało się to prawdą, niezauważanie tego co jest dookoła jest błędem. To się kończy fiaskiem, oczywiście nie w 100%, ale ile osób nazywa się „zaślepionych miłością” tkwiących w nieprawdziwych związkach bo on miałby być tym jedynym, a nie daj borze kiedy pojawi się ktoś lepszy, a tu mąż, żona, dziecko…. Lepiej być szczęśliwym i spełnionym czy tkwić w zakłamaniu samego siebie? To tylko mój sposób widzenia, każdy ma jakiś, swój…

          • trf 13.01.2012 22:46

            Eh, ale ja zupełnie o czym innym piszę 🙂 No nic. Każdy może mieć swój sposób na szczęście. W każdym razie, uwieszanie się na facecie i trwanie w związku bez przyszłości to nie dla mnie i z romantyzmem nie ma nic wspólnego. Piękne jest po prostu to zakochanie, to pierwsze 100 dni. I poddanie się temu- cudo!

          • Kongozaur 13.01.2012 22:58

            A co gdy przekonanie mija? Zaczynasz się sama przed sobą wypierać i mieć poczucie winy? A jeśli to jemu przejdzie? Nie pokochasz innego.

            O ile pamiętam, romantycy to właśnie jebacy byli, wszelkie choroby weneryczne mieli.

          • trf 13.01.2012 23:37

            Nie no.. nie łapię o co Ci chodzi. To normalne, że może mijać. Zresztą, jak do tej pory to tak na maxa zakochałam się dokładnie jeden raz, potem byłam w związkach właśnie rozwijanych powoli, bo tak niby lepiej. I co? Nadal najlepiej wspominam ten, który rozpoczął się piorunem i coś poruszył we mnie.
            A chodzi o tu i teraz. Emocje i szaleństwo a nie życie ostrożne i na zasadzie „bo co to będzie jak nie wyjdzie”.

  36. Szarlatan Jamayka 13.01.2012 21:46

    A ja właśnie skończyłam książkę „Wojny plemników” wobec czego jestem uświadomiona, że w akcie zdrady ludzie stosują po prostu skuteczniejszą strategię reprodukcyjną. Kobiety szukają lepszych genów dla swoich dzieci, faceci chcą się skutecznie rozmnożyć, co i tak sprowadza się do jednego -podświadomej chęci przekazania genów. Oczywiście na poziomie świadomości to wygląda (i jest, nie mówię że nie) nieuczciwość wobec partnera. Ale podobno ciało potrafi tak nami sterować (zwłaszcza kobietami), że można nie brać tego do siebie xD

    A co do samego tekstu, to było mi przykro, jak przeczytałam tytuł, bo to moje stare przemyślenia i nie znalazłam tu nic nowego. Tak mi smutno teraz.

  37. Monika Perszowska 13.01.2012 21:46

    Człowiek zawsze wybierze to, co dla niego jest najlepsze. Opuszczony partner i tak jest na wygranej pozycji, tylko jeszcze o tym nie wie – po co jemu ktoś, kto go nie kocha.
    W związkach, gdzie już jest dziecko jedna ze stron lub obydwie poświęcają się dla potomka, choć i tak kiedyś rozstaną się, a co najgorsze: dziecko nie wychowuje się w atmosferze miłości. Tutaj lepsi rodzice osobno, ale szczęśliwi.
    Oczywiście, że nie ma czegoś takiego jak rozbijanie związków, bo nikt nikogo na siłę z tych związków nie wyciąga.

    „Jeśli faktycznie zależy nam na szczęściu ludzi, których darzymy uczuciem, to wypadałoby, abyście pozwalali im być szczęśliwymi także bez was.” Można krócej: „jeśli kochasz, puść wolno”.

    • oshee 13.01.2012 22:02

      „Człowiek zawsze wybierze to, co dla niego jest najlepsze” Oj nie zawsze… czasami nie wiemy czego chcemy co jest wielką wadą.

      • Monika Perszowska 13.01.2012 22:12

        To nie wada, ale luka w systemie 😉 Dlatego trzeba słuchać siebie i nie podejmować pochopnych decyzji.

        • oshee 13.01.2012 22:33

          Jak bym był smurfem powiedziałbym:
          NIE CIERPIE LUK W SYSTEMIE 😉

          Sporo czasu moja luka w systemie mnie kosztowała. Zbyt wiele zła na własne życzenie. Strasznie głupi jestem. Możecie współczuć 😉

          • Monika Perszowska 13.01.2012 23:06

            Jesteś doskonały, tylko nie zdajesz sobie z tego sprawy 🙂

  38. eS. 13.01.2012 21:53

    Etam. Teoretycznie to tak wszystko ładnie można wyjaśnić. Ale elementem każdego związku jest zazdrość. Zazdrość to emocja, nie jest racjonalna. Nie musi być związana z poczuciem własnej wartości. Całkowicie rozumiem, że jedna ze stron krzywi się, gdy druga oznajmia że jedzie na wycieczke sam na sam z osobnikiem płci przeciwnej.

    • trf 13.01.2012 22:00

      Niby normalne – zazdrość, ale z drugiej strony pokazuje się w ten sposób niepewność własnej wartości.

    • Monika Perszowska 13.01.2012 22:14

      Tylko po co ta zazdrość? :))

    • Kongozaur 13.01.2012 23:02

      Zazdrość to poczucie zagrożenia. Jak można budować stabilny związek na poczuciu zagrożenia? Fakt, jak partner pipa to można go przywołać do porządku budząc zazdrość. Ale jaki szacunek ma do siebie osoba, która traktuje tak osobę z którą uprawia seks? Ja nawet przygodnym partnerkom daję pewne minimum szacunku. Inna sprawa, że prawie ich nie ma ;D

      • Karol Żaczek 14.01.2012 10:23

        Zazdrość to żadne poczucie zagrożenia. Zazdrość to normalna emocja, taka sama jak gniew, miłość, radość, czy chęć wypicia z kumplami. Służy nam do pokazania na czym nam zależy. Nie ma totalnie nic złego w odczuwaniu zazdrości. Pytanie brzmi co z tym robimy.

        Nas przykład mój sąsiad kupił sobe nowy samochód. Dość skromny, Aston Martin z kilkaset tysięcy, nic nadzwyczajnego, ale chciałbym taki mieć. Zazdroszczę mu. Mogę albo, z zazdrości, przebić mu opony, albo, również z zazdrości, zakasać rękawy i zarobić na takiego.

        Toksyczna zazdrość jest nieszcząca. Ale w odpowiedniej dawce jest przydatna. Zdarzało mi się prowokować partnerkę do zazdrości, tylko po to żeby potem pokazać jej że chcę tylko jej. Aż sąsiedzi musieli potem zapalić papierosa. A mieszkam w domu 😉

        • Kongozaur 14.01.2012 12:56

          Zazdrość w związkach to poczucie zagrożenia. Boisz się, ze partnerka zdradzi, odejdzie itp. Na tym to jest oparte.

          Zazdrość zawsze jest zła, bo wynika ze słabości. Myślisz, że jeśli zagrasz na słabości swojej partnerki to polepszasz związek? Wcale nie. On staje się trwalszy z negatywnych powodów.

          Jak chcesz być lepiej traktowany to powiedz to wprost, a nie robisz podchody do innej.

          • Karol Żaczek 14.01.2012 13:01

            Jak nie chcę żeby partnerka mnie zdradziła to jestem słaby? Porypało Cie ?
            A zabawa zazdrością żeby podkręcić atmosferę to… zabawa.
            I powtórzę: odczuwanie zazdrości nie jest złe. Tak jak odczuwanie złości nie jest złe. Tak jak robienie kupy nie jest złe. Jest ludzkie.
            Mądrością i dojrzałością jest zrobienie z tego czegoś dobrego dla siebie.

          • Kongozaur 14.01.2012 14:05

            Wyjasnij mi teraz – nikt nie chce być zdradzonym, ale niektórzy są pewni siebie i ufają, ze nie zostaną zdradzeni. Rozumiesz?

            Zazdrość to strach, że to może się stać.

          • Karol Żaczek 14.01.2012 15:18

            Jak mogę być pewnym, że nie zostanę zdradzonym skoro to nie ja o tym decyduję?
            Mogę ufać że jestem dla niej najlepszy, ale to nijak mi nie przeszkadza raz na jakiś czas jej pokazać że jestem zazdrosny. Tzn że je pragnę.

          • Karol Żaczek 14.01.2012 17:22

            Swoją drogą jest nazwa na ludzi, którzy nie czują strachu. Socjopaci 😉

          • Kongozaur 14.01.2012 19:36

            Zatem twoja wiara we własne siły jest ograniczona. Nie czepiam się, tylko zastanów się co jest ważniejsze – rozum czy ślepa wiara w to, co napisał kiedyś kominek. Dla mnie to drugie, więc nie obrażaj moich „uczuć religijnych” 🙂

          • Rafał Lechociński 14.01.2012 21:06

            Gratulujemy zatem sukcesu w związkach osobom o ego wielkości Pałacu Kultury 😉 Ja w związkach nigdy nie odczuwałem zazdrości, rozmawiam otwarcie, szczerze, o exach, pozostaję autentyczny. Może to źle 😉

  39. Sarnina 13.01.2012 21:59

    Najlepszych facetów poznałam, kiedy byli w długotrwałych związkach.
    Wolni są albo brzydcy albo ultrainteligentni (mniejszość).
    W grupie zajętych jest większa szansa że trafisz na kogoś ładnego i mądrego.

  40. Magdalena Górska 13.01.2012 22:03

    Nieodłącznie zdrada w związku łączy się ze stratą zaufania do partnera. A bez zaufania nie ma związku, no chyba że nie mamy honoru i mamy siebie za totalne dno, a partner jest dla nas całym życiem ;-(
    Nie, nie, Kominkowi czytelnicy są egoistami (ja na pewno) i podziękują że ktoś nam robi przysługę i zabiera z naszego życia partnera który na nas nie zasługuje 🙂
    Co ma być to będzie ja robię wszystko na co mam chęć, na wszystko pozwalam mężowi nie mogę go ograniczać, być jego aniołem stróżem i pilnować go 24h na dobę, JAK ZDRADZI TO JEGO STRATA. Całe nasze życie jest naszym świadomym wyborem czasem tylko trochę kierowanym przez przypadek 😉

    • Adam 15.01.2012 19:34

      „Jak zdradzi, to jego strata…” Ty wtedy zapewne uśmiechniesz się i podziękujesz mu wręczając kwiaty. Kolejnego dnia obudzisz się i powiesz: „Cudownie mi, a on niech teraz się martwi.”

      …gdyby to było takie proste.

      • Magdalena Górska 15.01.2012 21:01

        Zależy jak do tego podejdziesz 😉 Ja akurat podchodzę tak aby było to takie proste 😉 Tak właśnie bym zrobiła, jestem silną od nikogo niezależną kobietą i na pewno bym nie płakała po kimś kto na mnie nie zasługuje 😉

  41. malena 13.01.2012 22:06

  42. Kamil Timoszuk 13.01.2012 22:09

    Dzięki ten tekst. Trafiony idealnie w sedno.

  43. gola_pionierka 13.01.2012 22:30

    Tak naprawdę o odbijaniu najczęściej mówić Ci, którzy po prostu ze związku czerpią spore korzyści, bynajmniej nie uczuciowe. Ja też bym się wkurzyła, gdyby mi ktoś rąbnął kartę kredytową i wyczyścił konto. To zwykle panie utrzymanki najgoręcej apelują do innych kobiet, by imię solidarności jajników (no tak, solidarność mózgów raczej nie jest z nimi możliwa)nie zmuszały ich biednych, bezwolnych misiów do zdrady, podstępnie eksponując nogi, piersi i inne wabiki, po czym przecież samiec jest kompletnie oszołomiony i idzie z nową panią do wyrka jak owca na rzeź. W innych przypadkach raczej się pretensje do „odbijającej” nie trafiają.

  44. Emil 13.01.2012 22:31

    Piszesz, że najważniejsze jest szczęście, że można odejść od żony czy męża. Ale jest jeszcze coś takiego jak odpowiedzialność bo przecież są np dzieci, które dlaczego mają cierpieć przez rodzica debila?

    • gola_pionierka 13.01.2012 22:40

      Jasne, jak można im odbierać tę cudowna szansę wychowania się w rodzinie z zimnymi, obojętnymi wobec siebie i niekochającymi się rodzicami.

      • Agata Michalczyk 13.01.2012 22:45

        dokładnie. Nie wiem które jest szczęśliwsze, to wychowywane w „pełnej” rodzinie, takiej w której rodzice nie mogą na siebie patrzeć bo przegapili moment powiedzenia dość, czy takie żyjące może w dwóch domach ale wychowywane przez dwoje ludzi którzy sami czują się szczęśliwi?

        • kuzu 14.01.2012 02:20

          to, że tych dwoje będzie szczesliwych nie jest warunkiem że dziecko również będzie szceśliwe. Tu nie ma dobrego rozwiazania.
          szczeście dziecka ma inny wymiar niz szczescie dorosłego

    • Kongozaur 13.01.2012 23:05

      Dzieci! Ach, poświęcajmy się dla dzieci. A one potem powiedzą, że same nie chcą mieć dzieci. Bo mieli chory dom. Wspaniałe, prawda?

      • Rafał Lechociński 14.01.2012 21:02

        Nie ma rozwiązania. Nikt ze znajomych, którzy mają niepełne, niestandardowe relacje, nie jest do końca „pełny” emocjonalnie, w środku. Wielu żyje w pustych relacjach rodzinnych i to wykrzywia w środku. Moja ex nie miała pełnego domu, też wywarło to znaczny wpływ na jej emocje, zachowania w związku. A inna znajoma zmanipulowana wybrała w wieku 11 lat przed sądem ojca i po dziś dzień tego żałuje nie mając wsparcia i nie chcącego utrzymywać jej ojca jak i obwiniającej ją matki.
        Kiedy rodzice zaczęli się bawić w dorosłość i spieprzyli sprawę, to już bardzo ciężko to naprawić. Zawsze taka osoba ma jakieś wyczuwalne pęknięcie w środku.

    • Alu 14.01.2012 10:47

      Odpowiedzialność… szantażyki emocjonalne… Dlaczego do jasnej ciasnej mam być odpowiedzialna za uczucia innych? Cóż mnie to może obchodzić? Już sam fakt, że ktoś używa takiego zabiegu świadczy o nim i ja się trzymam od takiej osoby z daleka. Dzieci? Głupia wymówka: dzieci to nie są jakieś delikatne istoty, już w wieku 10 lat potrafią odróżnić dobro od zła. Nic im nie będzie. To nowość XX w społeczeństwie takie traktowanie dzieci, tak samo macierzyństwo: kiedyś kobiety po porodzie 6 tygodni nie widziały się z dzieckiem, żeby odpocząć. Ponadto pomagała jej cała rodzina, a kogo było stać niańka – obowiązkowo.

      • Kongozaur 14.01.2012 12:58

        Jak ktoś uważa dzieci za niewinne istotki to niech posłucha jak potrafią ranić rówieśników.

        • krampfunga 14.01.2012 23:15

          cóż, nie wiedzą jeszcze co to takt i normy społeczne. konwenanse nie zdążyły wejść w krew.

    • Adam 15.01.2012 19:38

      Może nie debila, a po prostu egoistę.
      „Najważniejsze szczęście” – co za truizm! Ja chciałbym kochać i być kochanym, a jednocześnie pukać inne panny – wtedy byłbym szczęśliwy. I co teraz?

  45. Martek 13.01.2012 22:34

    jak ona nie chce jechać na to szkolenie to ja z chęcią ją zastąpię..

  46. polka 13.01.2012 22:39

    Takie podejście do relacji damsko męskich powinno naturalnym odruchem szacunku do siebie samego a że jest z tym różnie, wiemy. Niepoprawne wychowanie tatusia i mamusi, społeczno-katolicko-szkolne pseudo mądrości często podają nam niezdrowe wzorce.
    Duże znaczenie ma świadomość, szczera wiedza o sobie bez ściemy, a tu pojawiają się schody bo rzadko kiedy chcemy znać prawdę. Do obrzydzenia wolimy żyć w kłamstwie bo przecież to takie proste i mało skomplikowane. Tobie Komin gratuluje dobrze wykonanej pracy nad sobą, bycia szczęśliwym. Ja jestem jeszcze w trakcie do scenścia.

  47. Artur 13.01.2012 22:54

    Fajne zdjęcie do tekstu

  48. Sida 13.01.2012 23:04

    Ja pozwoliłam aby Cieszył się szczęściem u innej kobiety , nie płakałam, nie groziłam….teraz On płacze, hi hi hi, hohoho, hahahaha…..bidulek….nie ma szans

  49. Kongozaur 13.01.2012 23:14

    W kwestii nienawiści do byłych – jak marna musi być miłość, która tak łatwo zmienia się w niechęć?

    Nigdy nie rozumiałem tych, którzy odsądzają kogoś od czci i wiary bo odważył się odejść. Sam w życiu kochałem jedną kobietę i pierwszą rzeczą, którą próbowałem zrobić po jej odejściu to zrozumieć i wybaczyć. Nie dla niej, bo nie mamy już ze sobą kontaktu. Dla siebie, żeby nie mieć balastu złych emocji w sercu.

  50. Karol Żaczek 13.01.2012 23:17

    Rany, ale poważny temat.

    Nie wiem co powiedzieć 🙁

  51. greta 13.01.2012 23:39

    ale jest coś takiego jak: GŁUPOTA i ten artykuł jest adekwatny do tego stwierdzenia

  52. Angela 13.01.2012 23:40

    Na taki tekst czekałam! Siedzę, męczę się produkowaniem pracy magisterskiej, a tu taka niespodzianka… You made my day! 🙂

    Aczkolwiek nie zgodziłabym się tylko w jednej kwestii, mianowicie:
    „Ktoś gorszy od nas nigdy nie odbije nam nikogo. Nieudacznik wyżej dupy nie podskoczy.”
    Akurat należę do grupy tych swego czasu porzuconych dla innej (co czyni mnie szczęśliwą de facto) i nie sądzę, żeby to wynikało z mojego bycia gorszą… Ja po prostu uważam, że byłam zbyt fajna dla tego kolegi, skutkiem czego zaczął się rozglądać za czymś bardziej na swoim poziomie – proste. I nie chodzi tu o zaprzeczenie, że w związku ewidentnie było coś nie tak skoro kolega postanowił pójść sobie do innej, bo rzeczywiście było i było w tym też sporo mojej winy – jednak proste porównanie mojej osoby do „nowszego modelu” nie pozwala mi na przyjęcie stwierdzenia, ze widocznie byłam gorsza.
    Pamiętam jednak tekst o ideałach i potrafię zrozumieć to: „ideał jest tym, co w danej chwili nie pozwala ci myśleć o zastąpieniu go czymś lub kimiś innym.
    Ideałem może być najbrzydsza i najgłupsza kobieta oraz najbardziej obleśny facet na świecie.”, w związku z czym pokornie odszczekuję swoją polemikę na temat owej „gorszości”, bo to czy ktoś jest dla danej osoby gorszy czy lepszy to pojęcie bardzo subiektywne…

    A następnym razem jak jakaś kobieta zacznie ostrzyć pazury na mojego partnera to kupię piękną, ogromną, czerwoną kokardę, którą zawiążę mu na szyi i oddam jej go w prezencie! A co – nie chcę takiego, który nie doceni tego, jaka wspaniała jestem! 🙂

  53. kellu 13.01.2012 23:44

    co za jedno wielkie pierdolenie…
    ja jestem w zwiazku, nawet sie oswiadczylem niedawno ale z checia przelecialbym kilkanascie znajomych (inna sprawa to to czy one dalyby sie przeleciec) i po fakcie z rowna checia wrocilbym do swojej narzeczonej posiedziec, poprzytulac sie i poplanowac wspolne mieszkanko. jak to zdiagnozujecie?

    • Karol Żaczek 13.01.2012 23:48

      Jako brak realnego podejścia do życia.

    • gola_pionierka 13.01.2012 23:50

      Jeśli ograniczasz się do chęci – jesteś normalnym facetem z wysokim poziomem testosteronu.
      Jeśli chcesz je rzeczywiście przelecieć i powiedziałeś o tym narzeczonej – masz jaja, gratuluję.
      Jeśli zamierzasz je przelecieć i nie powiedziałeś narzeczonej – jesteś zwyczajnym tchórzem i mięczakiem

      • Jerzy 14.01.2012 00:45

        Bzdura. Przyznawanie się do zdrady to czysty egoizm.

        • Nen 14.01.2012 05:19

          Nieprzyznawanie się do zdrady to egoizm, bo wystawiasz się na to, ze panna Cię oceni wg tego, ile rzeczywiście jesteś wart => rysyko, że zostawi 🙂

        • gola_pionierka 14.01.2012 08:46

          Ja nie mówię o przyznawaniu się do zdrady. Ja mówię o odwadze do otwartego powiedzenia drugiej osobie: chcę z Tobą być, ale nie zamierzam się w seksie ograniczać tylko do ciebie. To daje drugiej osobie wybór, czy pasuje jej taki związek, czy nie.

        • Karol Żaczek 14.01.2012 20:29

          „Bzdura. Przyznawanie się do zdrady to czysty egoizm.”

          A czytanie ze zrozumieniem to dla ciebie, najwyraźniej, niemożliwa niemożliwość.

    • jarek 14.01.2012 13:55

      typowy przypadek niewyzytego samca ,no moze wolisz okreslenie ?Kompletny degenerat jak w moim odczuciu.Nie musisz byc zadowolony z mojej wypowiedzi.

  54. Twój_aniołek_stróż 13.01.2012 23:54

    Właśnie to cały czas usiłowałam mojemu facetowi przetłumaczyć! Ale on uważał, że jak nie będziemy kusili losu to będzie okey. Teraz to mój były. Nigdy więcej!

  55. nienta 14.01.2012 00:08

    zgadzam sie, nie ma czegos takiego jak odbijanie, w samym stwierdzeniu jest błąd logiczny. Ale to chyba normalne, ze bedac z kims, moga podobac sie inne osoby. Swiadomie podejmuje sie decyzje, ze chce sie z kims byc. Jesli szanujemy siebie, to chyba zalezy nam, zeby drugiej osoby nie zawieść. Jesli stwierdza sie, ze ktos do nas nie pasuje, to nie jest egoizmem, ze sie od niego odchodzi. Nie zgadzam się, w przypadku stwierdzenia, zeby ,,brać” osobę, która się nam podoba, choć ma innego partnera. To taka zamiana miejscami, bo poza wątpliwą satysfakcją z osiągniętego celu, pozostaje pytanie czy można zaufać komuś, kto ,,dał się odbić”?

  56. Paulina Jassa Marcinkowska 14.01.2012 00:19

    Najpierw przeczytałam tekst, postawiłam kropkę w moim toku rozumowania, a teraz się zachwycam komentarzami.

    Kongozaur chylę czoła! Tzn tym razem to ja się podlizuję 😉

  57. takija 14.01.2012 02:09

    Od osoby zdradzonej słyszałem, że kobieta zawsze będzie szukała kogoś lepszego niż ma.

  58. Ola Step 14.01.2012 03:05

    Jakoś tak osobiście odbieram ten tekst 🙂
    Dzięki Kominku.
    Ten tekst się szybko pnie do Top 10.

  59. Tombas 14.01.2012 04:29

    Namawia do myślenia,aż miło…
    Wszystko niepewne.
    A może „Nieznośna lekkość bytu” – bardziej ogólnikowo.
    Pewnie umrę zanim się dowiem co jest co.

    Miłego dnia.

  60. beatrixkiddo 14.01.2012 09:53

    Trzeci raz podchodzę do pisania komentarza i ciągle…zmieniam zdanie 🙂 Więc może Kominek jednak ma rację, choć usilnie staram sobie wmówić, że nie 😉

    • jarek 14.01.2012 14:37

      wątpię w to ,ze persona vel;kominek ma rację.patrzy na te stosunki damsko-meskie przez pryzmat męskiego punktu widzenia….

  61. Alu 14.01.2012 10:43

    Tylko z tym „bo ja nie rozbijam związków” wiąże się ostracyzm społeczny. Ona może tak naprawdę uważać inaczej, ale kobieta wiele traci „społecznie” jeśli jest tą drugą(bo społeczeństwo jest tępe) – takie są fakty, a to jakie my mamy osobiste zdanie to zupełnie inna kwestia.

  62. Karol Żaczek 14.01.2012 10:45

    Coż, na porannym kacu musk mi zaczął działać i mam jedno ale.
    Po co uwodzić zajęte ? Serio, po co narażać się na kłopoty związane z agresywnym zdradzonym partnerem, który może mi w życiu namieszać, skoro można pukać te nie będące w związkach? Ja tam nie lubię dodatkowych kłopotów.

    • Kongozaur 14.01.2012 13:41

      Bądź rycerzem z bajki i ocal ją swoją kopią od złego, agresywnego smoka 🙂

      Jest na tym świecie policja i są sądy.

      • Karol Żaczek 14.01.2012 15:07

        Wiem. Tylko po co mam się po nich włóczyć ? Za dużo kłopotu.

        • Kongozaur 14.01.2012 19:38

          Są kobiety dla których warto a są takie dla których nie.

          • Karol Żaczek 14.01.2012 20:32

            Laski dla których warto nadstawiać karku są też w śród singielek, więc po co pchać się tam gdzie parzy?

          • Kongozaur 14.01.2012 20:53

            Ja traktuję je równo, nie chcę posądzeń o dyskryminację 😀

            To zależy od tego, jakie jest ryzyko oparzenia i jak dotkliwe to oparzenie może być. Nie warto zadzierać z gangsterami, wiadomo 🙂

          • Karol Żaczek 16.01.2012 08:57

            Kwestia doświadczeń IMO. Kiedyś w dupę próbował mnie ugryźć nerd w okularach, o którym nigdy byś nie powiedział że jest niebezpieczny. Był. A ja mam delikatne, nieskalane jak płatek, kurwa, śniegu, serduszko i bolało mnie kiedy musiałem jemu zrobić krzywdę w samoobronie i uzmysłowić jaki jest żałosny. A najlepsze było to że nawet nie puknąłem dziewuchy, wykorzystała naszą randkę o wkurwienia jego.
            Także gdy widzę zajętą mówię krótko: Nie i chuj.

  63. Magdalena 14.01.2012 11:04

    „Jak słyszę (najczęściej z ust kobiet), że ten a ten facet ją nie interesuje, bo jest żonaty, a ona „nie rozbija związków”, to już wiem, że oto stoi przede mną osoba niepełnosprawna umysłowo. Bo to nie ona rozbije związek. To mężczyzna go świadomie zakończy, odejdzie od żony, aby być szczęśliwszy z kolejną. Nie ma w tym nic złego, nic się nie rozbija. Po prostu jedna osoba odchodzi od drugiej. Nie skrzywdzi żony, tylko zrobi jej przysługę. Już nie będzie musiała sypiać z facetem, który skrycie wolałby inną. Znajdzie sobie takiego, któremu wystarczy. Koniec końców – wszyscy będą szczęśliwi.
    To przecież takie proste, co nie?”

    Niby proste, ale jak to się ma do Twojego spisu kobiet, z którymi lepiej nie sypiać, patrz punkt 7 (won idiotko)?

    Hmmm…

    • Kongozaur 14.01.2012 13:42

      Kiedyś powiedziałem kobiecie : rzuć go i bądź ze mną. Rzuciła. Nie spałem z nią. Nie całowałem jej. Można?

  64. lewana 14.01.2012 11:55

    Dużo przewija się w komentarzach o poświęceniu, egoizmie i szczęściu kosztem innych. A dla mnie, poświęcenie jest obrzydliwe i borze broń, żeby ktoś kiedyś chciał to dla mnie robić- to na starcie generuje same złe emocje u obydwu stron.
    I chyba wolę szczęście kosztem innych, niż być nieszczęśliwa kosztem własnym. Życie jest tylko jedno.

    • Kongozaur 14.01.2012 13:38

      Żeby było śmieszniej, poświęcający się domagają się szacunku i nagrody za swoje poświęcenie! Egoiści!

      • lewana 14.01.2012 15:16

        To jedna strona właśnie, nie umiałam tego ubrać w słowa, dzięki. A druga ma poczucie winy, bo przecież ,,on/ona dla mnie wszystko- a ja co?”

  65. aduu 14.01.2012 12:20

    Przeczytałam ten tekst, te wszystkie komentarze i dochodzę do wniosku, że nic w życiu nie jest pewne, miłość, aż po grób…, kochałam raz i dalej kocham i co z tego, odbijanie hehe…co powiecie na to kiedy facet twierdzi, że nadal kocha ale odszedł do innej? Uwolnić się od uczucia? Zapomnieć? Szukać lepszego? Pioruna, który nagle uderzy? Dajcie mi receptę. Sytuacja bez wyjścia ;/

    • Karol Żaczek 14.01.2012 12:25

      Skoro jest z inną to ją kocha bardziej. Proste. On już wybrał. Zadbaj o własny tyłek i miej go gdzieś. Nic innego nie możesz zrobić.

  66. prof. Rypieć 14.01.2012 12:35

    drogi Kominku,
    z calym szacunkiem – pierdolisz.
    wyciagnales wnioski na podstawie falszywych zalozen (ergo wyciagniete wnioski rowniez byly falszywe):
    -nie ma czegos takiego jak zwiazek oparty na milosci
    -nie ma czegos takiego jak wartościowa(dowartościowana?) kobieta -każda ma kompleksy i jest potencjalną dupodają.
    -nie kazdy facet jest ruchaczem i samcem alfa który ma wyjebane bo może w każdej chwili wyrwać sobie nową panienke.
    -ludzie sie wypalaja i w pewnym momencie chca miec pewnosc ze nie beda musieli ponownie poszukiwac partnera – stad strach przed „odbiciem”

    pozdrawiam życzę więcej kontaktu z rzeczywistością.

    prof. Aleksander Rypieć

    • Karol Żaczek 14.01.2012 12:45

      Kurde, a ja gupi myślałem że teksty Kominka są rozrywką, a nie wykładnią rzeczywistości.

  67. aduu 14.01.2012 12:37

    To jest dużo bardziej skomplikowane, wychodzę z założenia, że chyba nie wie co to miłość…która niby trwała prawie 10 lat i jak twierdzi dalej nie miała by szans, gdybyśmy byli razem…rozstanie natomiast wg niego jest po to by kiedyś można było do tego powrócić. Dla mnie były kolega ma coś z głową, najgorsze jest to, że mimo tego końca, od czasu do czasu zawraca mi główkę próbując nawiązać kontakt :/ W życiu nie pomyślałam, że może się to skończyć w ten sposób, ale jednak to życie zaskakuje na każdym kroku. Widocznie zabrakło dbania o to co się ma, o uczucie i relacje zmieniające się na przestrzeni czasu. Karol próbuje dbać o własny tyłek, natomiast najgorszy jest ten czas, który podobno leczy rany…Nie wiem czy tylko ja tak mam, ale wychodzę z przekonania, że chyba lata świetlne musiałyby minąć, żeby można było zacząć kiedykolwiek budować nowy związek oparty na uczciwości przede wszystkim.

  68. M 14.01.2012 12:59

    Czytam ten tekst, podobnie jak inne na tej stronie i choć zgadzam się z treściami to mam wrażenie, zę żyję na innym świecie albo wśród innych ludzi bo w moim otoczeniu podobne sytuacje nie miałby nigdy miejsca. To tak jakby otoczenie ludzi niepewnych siebie, może pozornie szczęśliwie ustabilizowanych, ale żadne z nich nie zaryzkowałoby żadnej głębszej zmiany chociażby po to, żeby poczuć, ze naprawdę żyją. Ze strachu.

    Pół roku temu poznałam 10 lat starszego męzczyzne i mimo, ze wiem, że ma kogoś nie przyznał się do tej pory, i mimo, ze oboje wiemy, ze między nami nie jest to typowo koleżeńska relacja to nie okazuje nic wiecej. Można powiedzieć łał musi kochac swoją dziewczynę…. Rzadki przypadek, może dlatego tak mnie kręci

    • jarek 14.01.2012 13:50

      BARDZO DZIWNY PRZYPADEK.JESTES WYROZUMIAŁĄ KOCHANKĄ.NIE ZALEZY CI NA NIM.NIE WALCZYSZ O NIEGO.To Milosc ,czy Flirt?

  69. Pablo 14.01.2012 13:15

    Takie świadectwo… mąż zdradzał żonę… Ona
    o tym wiedziała… mieli 3 dzieci.. i co
    teraz..miala męża olać, dzieci wychowywać
    sama, a męża podać do sądu o alimenty..
    tak?”?
    Zrobiła inaczej… zawalczyła o męża…
    przegadała mu do rozumu.. ludzie popełniają
    błędy… nie skrytykowała go … tylko mo
    pomogła… On się zmienił.. TO JEST DOWÓD
    PRAWDZIWEJ MIŁOŚCI…Ta kobieta
    uratowała małżeństwo, rodzinę i zapewniła
    dzieciom normalne dzieciństwo :))

    • Karol Żaczek 14.01.2012 13:29

      Dodałeś za mało ‚…’. Wygląda jakbyś nie przemyślał swojej wypowiedzi.

    • Kongozaur 14.01.2012 13:29

      Nadużywanie wielokropków to jak seplenienie. Ludzie przestają cię traktować poważnie.

      Co do treści – nie możesz kazać ludziom cierpieć. Jeśli ona jest szczęśliwa, to ok. Ale jej droga nie jest jedyną słuszną. Mąż nie musiał się zmienić.

      Swoją drogą, skąd wiesz że dzieci mają normalne dzieciństwo? Może córeczki widząc upodlenie się matki zostaną feministkami?

      Skąd wiesz, że mąż się zmienił? Śledzisz go 24 h na dobę?

      No właśnie. Tak naprawdę nic nie wiesz.

  70. Kongozaur 14.01.2012 13:24

    Największy debilizm polega na tym, że ludzie wiążą temat ze zdradą. Przecież mogę rzucić kobietę dla innej, z którą nie sypiam. Można rzucić dla lepszego charakteru.

    Drugi błąd polega na tym, że nie rozumiecie że prawda jest względna. Ktoś może uważać związek za dobry a jego druga połówka i tak go rzuci. Nazwie ją głupią, jakby tylko jego ocena związku była jedyną słuszną. Ten samo błąd popełniamy przy ocenie jakości partnera. Zawsze wybieramy ludzi w naszym mniemaniu lepszych. Ale są ludzie, którzy tego nie rozumieją – uważają, że nie są gorsi będąc porzuconymi. Są gorsi, ale tylko w oczach porzucającego. Jeszcze lepsi są ci, którzy uważają że „ona myli się – byłbym dla niej lepszym wyborem”. Ludzie, którzy lepiej wiedzą co dla nas dobre, są zmorą świata.

    Ludziom najlepiej obrazują sprawę przykłady patologiczne, wiec się poświęcę :

    Nie chcę dzieci. Nigdy. Mogę być wspaniałym partnerem na całe życie, ale nie dla kobiety, która chce mieć dzieci. Ona może mieć taką potrzebę i czy ja mam jej wmawiać, że jestem dla niej lepszy a jej potrzeby to głupota?

    Idąc w drugą stronę. Mogę być świetnym kandydatem na ojca. Ale moja kobieta może nie chcieć mieć dzieci. Nigdy. I ta zaleta nie ma dla niej znaczenia, więc jak mam jej mówić że jest głupia skoro z perspektywy jej potrzeb to bez znaczenia?

    I kolejny błąd :
    Egoizm nie jest zły. Każdy jest egoistą. Złe jest chamstwo i nieliczenie się z cudzymi uczuciami. Tak samo złe, jak nieliczenie się ze swoimi. To, ze porzucam kogoś nie znaczy, że się nie liczę z uczuciami tej osoby. Ale nie mogę zostać, bo liczę się też ze swoimi uczuciami. Jeśli ktoś woli zostać w związku, który go nie satysfakcjonuje – proszę bardzo. Niech sobie będzie idiotą. Ale tacy ludzie mają tendencję, żeby oceniać postępujących inaczej negatywnie. Nie dziwię się. W końcu podważamy sens ich męki. Ich zdaniem każdy powinien się poświęcać i cierpieć. A kto tego nie robi jest złym człowiekiem. Na szczęście ludzie tacy jak my stronią od nieszczęśliwych, więc najgorsze co mogą nam zrobić to obgadać w gronie podobnych sobie.

    • jarek 14.01.2012 13:46

      widać twoj egoizm .Piszesz ;ludzie tacy jak mystronią od nieszczęsliwych.NIGDY nie kochaleś ,poniewaz wiedzialbys ,ze Milosc to Cierpienie.

      • Kongozaur 14.01.2012 13:54

        Ty lepiej wiesz czy kochałem, bo jest nie pozwalasz ludziom nazywać miłością, tego co chcą nazwać. Ty lepiej wiesz, czy ludzie się kochają czy nie.

        Swoją drogą, najgłupsze jest w tym to, że nie porzucamy partnerów, których kochamy, tylko tych, których kochać przestalismy. Ale wyjedź mi tylko z tekstem „prawdziwa miłość jest na zawsze”.

        Ja stronię od nieszczęśliwych bo jest w nich pełno jadu. Nie znaczy to, że nie pomagam. Pomagam tym, którym można pomóc. Nie chcę natomiast pomagać tym, dla których miłość to cierpienie – bo oni powiedzą, że skoro nie cierpię, to nie kocham.

    • Alu 14.01.2012 15:47

      Człowiek kocha całą wieczność, ale przez chwilę.

    • Rafał Lechociński 15.01.2012 14:55

      Ja ani razu w wypowiedziach nie mówiłem o zdradzie, a i tak mam zarzuty do myśli przedstawionej w tekście 🙂 Upraszczając relacje do prostych zapewne żyje się prościej i szczęśliwiej, ale to jest obca dla charakterów, które nie potrzebują tak naprawdę nikogo i nie chcą, czy nie umieją budować czegokolwiek wspólnie. I tyle 😉

      A związek to marketing. Uważam tak nieustannie niestety. Inwestujemy w siebie, a nie w związek. Dwukrotnie inwestowałem w związek i się nie udało. Gdybym inwestował nieustannie w siebie kosztem relacji, to zapewne dalej by to trwało 🙂

      Mimo wszystko wolę pozostać szczery i autentyczny ze swoimi odczuciami i przed partnerkami, bo nie interesuje mnie relacja z emocjonalnym pudłem, potrzebującym gry pełnej psychologicznych zagrań, emocjonalnego szarpania, manipulacji, toksycznej tęsknoty i ostrego sponiewierania by tracić resztki szacunku dla partnerki, to wtedy będzie pragnęła ;D Nieustanne ściganie się, miast wspólne przeżywanie, dzielenie doświadczeń, odkrywanie świata razem. Ale nie… dla dziewczyny trzeba być daleko rozwiniętym przed nią i Ją wpuścić do swojego, uporządkowanego już świata. 🙂 Więc jeśli nagle jej ten świat wyda się nie do końca czadowy to może zmienić kocyk, zmienić piaskownicę. Widzę tu niedojrzałość i usprawiedliwianie niedojrzałości. Nie trzymam nikogo na siłę, ale oceniam stan emocjonalny osób, które sobie ze sobą nie radzą 🙂 Bo kiedy długo było niesamowicie, a potem nagle *znienacka* jeb to w istocie powód do długich rozmyślań 😉 I kolejny błąd, bo kobiety się analizuje błędnie albo w ogóle. Dziękuję uprzejmie 😉

      Hm. I ja nie rozumiem słowa ‚miłość.’ Nadużywane więc po prostu nie używam. Po prostu bardzo mi zależało na każdej partnerce 😉

  71. jarek 14.01.2012 13:41

    hmmmmmm.strasznie ciekawe.co Cię tak kręci?Nie przyznał się,poniewaz nie chce stracic ani Ciebie , ani swojej dziewczyny?Szczęsciaż,poniewaz ma zone i kochankę.Idealny uklad .

    • Kongozaur 14.01.2012 13:44

      „Nie mam nic do kochanek, każdy powinien mieć jedną” 😀

    • M 14.01.2012 13:52

      Ja nie jestem jego kochanką. Widzę siebie w bardziej ambitnej roli niż bycie tą drugą.
      Skoro nasza relacja jest koleżeńska i sam nie wykazuje nic więcej tym bardziej zastanawia mnie dlaczego się nigdy nie przyznał skoro miał do tego tyle okazji a wyraźnie widzi, ze coś jest na rzeczy. Podoba mu się zapewne niewinny flirt. Zresztą ciężko stwierdzić co ta męska głowa myśli

      • Kongozaur 14.01.2012 13:56

        M, nadal jednak masz kontrolę nad sobą i możesz reagować na to co robi. Jeśli nie potrafi się wprost zadeklarować to albo się zastanawia albo nie traktuje cię serio i nigdy nie potraktuje.

        • M 14.01.2012 14:05

          Już bardziej dobitnie oprócz powiedzenia wprost nie można było pokazać mu, zę jestem nim zainteresowana. Na początku myślałam, że jest może cipką, ale pokazał, że jak chce to potrafi więc robi to ewidentnie celowo. CWANIAK! Gdyby chciał się ze mną przespać już dawno by to zaaranżował gdyby miał tez totalnie wyjebane to by ze mną nie rozmawiał. a tak to nie wiadomo o co biega

      • jarek 14.01.2012 14:09

        Nie sądzę,aby On sam nie wiedziało co mu chodzi.Jak sama napisałas. Flirt na drodze kolezenskiej. Podobno nie isnieja przyjaznie damsko-meskie.To naturalne. On moze chce osiagnac wiecej i dlatego nie przyznal się Tobie do tej pory ,ze tkwi w jakims zwiazku.

        • M 14.01.2012 14:14

          Oczywiście, ze nie zresztą mnie nie interesuje rola jego koleżanki. Gdyby chciał osiągnąć mówisz, cóż. Widac, że filtruje to co mówi, próbowałam go pare razy podpuścić, żeby się wygadał, ale albo ucina albo zmienia temat a swoim zachowaniem nie rokuje na jakaś poważną zmianę.

          • jarek 14.01.2012 14:23

            Mniemam ,że ten Pan skoro lubi flirtować, a lubi to robić wielu męzczyzn ,wcale nie oznacza ,ze zalezy mu na czyms wiecej. Z drugiej strony ta pierwsza jego dziewczyna to jak mowisz kolezanka?Wiec tym bardziej ,jezeli Tobie na nim zalezy ; powinnas bardziej przemyslec sposob swojej strategi jezeli chcesz osiagnąc sukces i stac się tą pierwszą.

  72. Martina 14.01.2012 13:56

    Święte słowa! Zupełnie nie wiem, dlaczego kobiety uważają mężczyzn za pozbawione mózgu i sumienia istoty, kierujące się instynktami, i są święcie przekonane o tym, że to nagi biust koleżanki ZMUSZA mężczyzn do reakcji odpowiadającej ich zwierzęcym instynktom.

    Może niepotrzebnie was nobilituję panowie, ale uważam że mózg i sumienie nie są wam obce, i szybciej wydała bym swojego faceta na taką próbę, niż izolowała go od wszystkich istniejących kobiet na Ziemi ( tak jak to robią niektóre panie ).

    • jarek 14.01.2012 14:14

      trafnie to ujęłaś. zawsze uwazalem,że w odroznieniu od kobiet mężczyzna nie ma instynktu. A to troche przesada.Byc moze tak reaguje facet na widok gołego biustu ,jezeli dlugo zyl w odizolowaniu od zwyczajnego kontaktu z kobietą?

      • M 14.01.2012 14:48

        Źle mnie zrozumiałeś. Mnie nie interesuje rola jego koleżanki czyli nie chcę być tylko jego koleżanką. Ale podsumowując więcej w tej znajomości znaków ? niż . dlatego lepiej stać z boku i obserwować niż snuć nie wiadomo jakie teorie.

        • jarek 14.01.2012 15:10

          W porządku.Zle Ciebie zrozumiałem.Jednak Ty mu więcej sugerujesz,pytasz,naprowadzasz go w odpowiednim kierunku,a ON zachowuje sięniemniej dziwnie wobec Ciebie,bo zmienia temat rozmowy.Jezeli to juz dlugo trwa ,to czy taka sytuacja Ciebie juz nie męczy?

          • M 14.01.2012 15:21

            Meczyła dlatego uznałam, ze co ma być to bedzie i nie jest to dla mnie piorytet. Masz chyba rację mówiąc, ze podchodzi do tego na zasadzie koleżeńskiego flirtu. Zresztą może różnica 10 lat ma dla niego zbyt duże znaczenie patrzac jeszcze na to, zę ja mam lat 23. Gdyby chciał to już dawno by coś zaaranżował. Miał i ma ku temu wiele okazji. Myślałam kiedyś, ze to jest bardziej jednostronna sympatia, zę tylko moja inicjatywa, ale kiedy ja znikam na jakiś czas pojawia się on

  73. Carola 14.01.2012 14:03

    Komin kolejny trafiony tekst! Cała prawda i tylko prawda.

  74. Banan 14.01.2012 14:14

    Jeden z Twoich lepszych tekstów.

  75. erion 14.01.2012 14:27

    Po kolejnych tekstach utwierdzam się w przekonaniu o tym że jesteś teoretykim gawedziarzem .

  76. manti 14.01.2012 14:34

    Czytam te Wasze komentarze i nie mogę wyjść z podziwu. Jacy Wy wszyscy wyedukowani 🙂 Oczywiście, że wiele razy słyszałam, że ktoś tam komuś „odbił” dziewczynę Właściwie nie słyszałam tego z ust koleżanek, tylko kolegów. I ja jakoś nie myślałam, że – NIE ODBIŁ, tylko ONA ODESZŁA DO LEPSZEGO. Może miałam to w dupie, bo nie chodziło o mnie i tyle. A może na tyle przedmiotowo traktuję ludzi, że nie pomyślałam że NIE MOŻNA KOGOŚ ODBIĆ. W każdym razie, ani jedno ani drugie nie czyni ze mnie kogoś mądrego. Pociesza mnie tylko fakt, że sytuacje miały miejsce dobre 8 lat temu i kiedy to ja rozstawałam się ze swoim facetem, z dumą podkreślałam „ODESZŁAM DO LEPSZEGO ŻYCIA”. I tyle 🙂

    • jarek 14.01.2012 14:44

      piekne slowa:odeszłam do lepszego zycia. jednym slowem wydoroslalas(8 lat temu). podobno czlowieka nie nalezy traktowac jak przedmiot tylko jak podmiot.czlowieka-kobiety.Chyba wiesz co mam na mysli?z drugiej strony dochodze do wniosku ,ze kominek ( jest facetem) i ma b. wygorowane mniemanie o sobie.A może jest az taki ,,ladniutki” itestuje te swoj znajome ,bo nie stac go na ,,normalna kobietę”,ewentualnie chce byc zawsze ?

  77. Qoox 14.01.2012 14:42

    Dokładnie tego było mi teraz trzeba! Nie ze wszystkim się zgadzam, ale ogólny sens wypowiedzi do mnie trafia.

  78. hysio 14.01.2012 14:53

    idac tropem o nikogo nie dbamy ani sie nie staramy/ a jak nie dbamy i nie staramy to nikogo nie potrzebujemy. a jak nie potrzebujemy to jestesmy sami.wychodzi na to ze par na swiecie nie powinno byc.a ci w zwizkach to nieudacznicy ktorzy nie potrafia byc szczesliwi.

  79. Baki 14.01.2012 15:03

    Ten tekstu już był, tylko chyba troszkę krótszy i inne przykłady były. A może to ten samm? Nie pamiętam ale i tak go uwielbiam.

  80. Krzysiek 14.01.2012 15:08

    Sama prawda, GENIALNY art. Pozdrawiam

  81. yoda80 14.01.2012 15:08

    Zaiste nie partnerowi partnerki danemu nie odbijaj jak siły jego ciosu i wielkości nie znasz.

  82. Krystian 14.01.2012 15:15

    Click jako że na fejsie 100 osób podnieca się kolejnymi słowami „mężczyzny reprezentanta”.

    Zadzwiającym jest fakt, że tylu ludzi kieruje się Twoim zdaniem, tylko dlatego, że wypowiadasz je z taką pewnością.

    Przejdźmy jednak do sedna:
    Ująłeś związek jako coś bardzo ulotnego. Ujmujesz ludzi jako zbiór zmiennych, na które składają się cechy charakteru, wygląd seksapil itd.
    Nie jest tak, sam człowiek jest istotą bardziej skomplikowaną, Ty zaś zmianę partnera widzisz jako „coś co powinno nastąpić”.
    Nie, nie jest tak.
    Między innymi dlatego, że czasem uczucie wygaśnie na moment, uduszone monotonią.
    Nie oznacza to jednak że powinniśmy szukać „lepszych”.
    Zresztą, idąc tym tokiem rozumowania, ludzie w kryzysowych momentach swoich związków, odejda na jedną/dwie noce w objęcia Armando czy innego Don Juana.

    Twoje rady odnośnie życia uczuciowego sa tak proste, jakby samo życie takie było.
    Istnieje kodeks mężczyzny, nie odbijamy facetowi kobiety, w innym wypadku należy dać gościowi w mordę.

    Czasem zaczarowani chwilą nie postępujemy rozsądnie, dlatego też facet który nie rozumię że samica do której „podbija” jest zajęta, winna czekać dłoń zaciśnieta w pięść innego samca.
    Prymitywnie, acz skutecznie.

    Pozdrawiam.

    • Monika Perszowska 14.01.2012 15:26

      Bo życie jest proste, tylko ludzie je komplikują…

    • kominek 14.01.2012 17:13

      Skuteczne, jeśli chcesz żyć złudzeniami.
      A co, jeśli twoja kobieta wolałaby być z tamtym?
      Jeśli liczy się dla ciebie jej szczęście, pozwól decydować.

    • Kongozaur 14.01.2012 19:55

      Dając komuś w mordę raz, przegrywasz. Nie zranisz go dotkliwie a jeśli będzie kontynuował oblężenie? Będziesz na straconej pozycji w oczach kobiety.

      Dasz komuś w mordę więcej niż raz? Staniesz przed sądem.

      W obu przypadkach jesteś przegrany i dziewczyna prędzej cię rzuci po daniu komuś w twarz niż po powiedzeniu jej „spław go”.

    • Justyna 14.01.2012 23:36

      Życie w związku oparte na uczuciach jakie rodzą się między dwojgiem ludzi, które wraz z upływem czasu powoli ewoluują, zmieniają się i pogłębiają to nie lada trudne wyzwanie. Tutaj należy znaleźć miejsce na gamę szarości bo nic nie jest albo czarne albo białe. Bowiem poddawani jesteśmy nieustającym próbom. Należy mieć na uwadze fakt, że jesteśmy tylko ludźmi, do których natury należy popełnianie błędów. Bez wątpienia istnieją mniej i bardziej istotne błędy. Jedne można wybaczać, inne nie. Bardzo łatwo można kimś zmanipulować i łatwo jest ulec nam pokusie i złudzeniu. Ale do czego zmierzam…? To, co napisał Kominek jest bardzo uproszczone i nie uwzględnia kilku czynników. Być może piszę tak i właśnie w taki sposób biegnie tok mojego myślenia dlatego, że nie miałam jeszcze okazji doświadczyć tego prawdziwego uczucia a przeszywa mnie zauroczenie, fascynacja (?). Z jednej strony, owszem, twierdzę, że nie warto walczyć o kogoś, kto odchodzi do innego partnera. Mimo to pojawia się w mojej głowie myśl, że może mimo wszystko dobrze byłoby powalczyć jeszcze. Jasne, pozwól być szczęśliwy komuś, pozwól mu wybrać. Ale…
      Kominku, piszesz w sposób wyrazisty, bezkompromisowy, jednoznaczny. W Twoim tekście nie ma miejsca dla nuty wątpliwości. W w związku nadchodzą momenty kiedy one się pojawiają. Czy wtedy nie należałoby zawalczyć? Czy odpuścić i ‚podziękować, że ktoś sprzątnął nam sprzed nosa naszego partnera’? Być może gubię się w moich myślach. Z pewnością tekst przypadł mi do gustu. Żałuję i jednocześnie jestem zdumiona, że istnieje tak wiele ludzi, którzy myślą inaczej. A istnieją. W przeciwnym wypadku ten temat nie zostałby poruszony.
      Pozdrawiam.

    • gola_pionierka 16.01.2012 09:52

      Prymitywnie,acz skutecznie? Nie, tylko prymitywnie. Gdyby mój facet potraktował pięścią kolesia, który mnie podrywa to dałby mi do zrozumienia, że uważa mnie za kobietę pozbawioną rozumu i własnej woli. Taką, którą trzeba pilnować, bo na każde zaloty zareaguje rozłożeniem nóg. To byłoby dla mnie obraźliwe i po prostu odeszłabym od niego. I masz swoją skuteczność. To działa na dresiary, które w życiu nie przeczytały żadnej książki, ale obejrzały parę filmów na TVN i marzą o facecie „z miasta”, który uważa kobietę za swoją własność i za próbę odebrania własności wali w pysk, a najlepiej to wsadza do bagażnika i wywozi do lasu.

      • Karol Żaczek 16.01.2012 10:30

        @Goła , kiedy mówisz tak pewnie i asertywnie to chętnie bym Cię zabrał na wycieczkę do lasu. Pokazał drwala i w ogóle..

        • gola_pionierka 16.01.2012 10:57

          Muszę popracować nad moją łagodniejszą i kobiecą częścią osobowości (może gdzieś tam jest), bo ta moja pewność siebie i asertywność przyciąga zawsze jakieś podejrzane indywidua:) A w moim wieku to się po lasach już nie biega tylko z kotem w domu siedzi!

          • Karol Żaczek 16.01.2012 11:24

            Taa, oczywiście Ci wierzę. Może zamiast kombinować, po prostu poka cycki ?
            😉

          • gola_pionierka 16.01.2012 12:15

            Niestety, nie posiadam. Przeca cała ta moja asertywność, pewność siebie vel charyzma jak mawiają najbardziej oddani wielbiciele to tylko kompensacja braku cycków. Proste.

          • Karol Żaczek 16.01.2012 13:40

            Masz tu jakiś wielbicieli, pomimo że nie pokazałaś? O_o
            Faceci to takie szmaty.

          • gola_pionierka 16.01.2012 14:11

            Tu nie mam, ale od cholery tych dziwaków po świecie łazi. A cycki sobie kiedyś zrobię. O, to wtedy będę pokazywać.

  83. Alicja 14.01.2012 15:43

    KOMINKU! ale przecież ludzie nie ufają sobie w 100%. zawsze, zawsze, zawsze gdy puszczam mojego faceta na impreze z kumplami, albo na spotkanie z byłą laską, albo na kawę z przyjaciółką, której bardzo się podoba to mam ten lekki ucisk w żołądku. nie wiem, czy to strach, czy zazdrość, czy cokolwiek. On się dobrze bawi i wraca do mnie, wtedy zapominam, ze w ogole była taka sytuacja. ale uważam, że dobrze zostałam „wychowana”, rozumiem i zgadzam się ze wszystkim co piszesz, wprowadzam to w życie. Jednak to jest jakaś słabość ludzkości, brak pewności siebie, strach przed upokorzeniem. Może nie samotnością (przynajmniej nie w moim wypadku bo jestem młoda i atrakcyjna i mam całe życie przed sobą), po prostu strach przed upokorzeniem. Niby kazdy z nas czuje się dobrze we własnej skórze. ale zawsze jest te pare procent niepewności…

  84. Alicja 14.01.2012 15:44

    wychowana przez kominka* o to mi chodziło 😉

  85. Pieczyk 14.01.2012 16:44

    Mnie zawsze dobijają koleżanki, które się muszą pytać męża o zgodę… Kurna, nawet na kawę się nie spotkają, na plotki czy zakupy, bo im mąż nie pozwoli. A jak już pozwoli to ubiorą się w worek po ziemniakach, żeby mąż krzywo nie patrzył. Nie kumam za cholerę! Wiem, że to trochę nie na temat, ale tekst mnie natchnął do takich wywodów. PS. Jestem babą i to zamężną.

    • Marzena Laren 14.01.2012 18:54

      Prawda? Dreszcz przechodzi, ale kobiety same zaczynają się przedmiotowo traktować w związku. Faceci czasami też (i się potocznie nazywają pantoflarzami). Ale może niektórzy szukają po prostu właściciela, który będzie za nich o nich decydował. Co kto lubi. Nie wszyscy wchodzą w związek po to, żeby się czuć wolno i szczęśliwie i należy to szanować (bo zrozumieć raczej ciężko 🙂

      • Kongozaur 14.01.2012 20:03

        Ale najgorsze są reakcje takich ludzi. Zdecydowanie. Widzą jak ktoś inny postępuje inaczej i widzą w nim diabła, egoistę! Marni z nich chrześcijanie (kochaj bliźniego swego… jak SIEBIE samego) a często powołują się na kościelny bełkot.

        Swoją drogą, częsty argument o pozostaniu w małżeństwie dla dzieci jest świeży, bo w doktrynie KK mąż jest ważniejszy dla kobiety niż dzieci.

        • Karol Żaczek 14.01.2012 20:39

          Pozostawanie w małżeństwie, w którym nie ma miłości, nigdy nie służy dzieciom. Tylko miesza im w emocjach. Zaburza odbieranie świata. Sprawia że wariują.

  86. Kasia 14.01.2012 16:47

    Ten facet jej nie interesuje, a nie ‚ ten facet ją nie interesuje’.
    Tekst bardzo dobry, w 100 % się zgadzam.

  87. kelia 14.01.2012 16:48

    Ł: Nie ukrywam, że chciałbym się z tobą jutro umówić.
    K: Jestem zajęta.
    Ł: A w niedzielę?
    K: Przypuszczam, że nadal będę.
    Ł: To może, Ty jesteś zajęta?
    K: Tak, mam męża.
    Ł: I On Cię tak samą wieczorem wypuszcza na koncert?! Nie boi się, że ktoś cię odbije?! Gdybym to ja był twoim mężem…
    K: Właśnie dla tego nie jesteś.

  88. krzych0o 14.01.2012 16:57

    A seks z dziewczyną swojego przyjaciela/znajomego/kolegi? Jak się to ma Twoim zdaniem do twierdzenia „nasze szczęście jest najważniejsze”? Czy widzisz jakiś wyjątek? W tym wypadku, też nie powinna zachodzić żadna refleksja?

  89. Przemek 14.01.2012 17:17

    Dlaczego jak ktoś posuwa czyjąś kobietę, to jest gejem, a jak my posuwamy czyjąś kobietę, to już nie?

    • kominek 14.01.2012 18:55

      Jesteś naprawdę tak wielkim debilem, że nie zauważasz linka prowadzącego do odpowiedzi na twoje pytanie?

      • Przemek 14.01.2012 21:59

        Zapewniam, że nie jestem debilem i nadal nie widzę żadnego linka do odpowiedzi na moje pytanie, przykro mi. Nie łatwiej było po prostu odpowiedzieć na moje pytanie, zamiast rzucać mięsem?

        • agnieszka 10.11.2012 13:37

          kliknij na słowa „staje się gejem” oznaczone na niebiesko , w nich zawarty jest link 🙂

          Więcej cierpliwość Panie Kominek:)

          Pozdrawiam.

  90. Magda 14.01.2012 19:04

    „Do siebie miej, durniu, pretensje, że nie jesteś lepszy. Wyłącznie do siebie.” Lubię to. Szczególnie tego durnia.

  91. Dorota 14.01.2012 20:09

    Wszystko pięknie i się zgadza, gorzej jak on albo ona gra na dwa fronty i niczego, czasem nawet latami, nie zamierza kończyć, a „poszkodowany” żyje w błogiej nieświadomości. Komu wtedy dziękować i za co? 🙂

    • Kongozaur 14.01.2012 20:35

      Przypadkowi, że wyszło na jaw. Ma się wtedy szansę znaleźć kogoś lepszego, inaczej niż w sytuacji gdy nie wiemy, że nasz partner to dwufrontowiec.

  92. sukienkaclowna 14.01.2012 20:15

    226 komentarzy i 36 537 odsłon. A ja się czułam członkiem małej społeczności, elity. I pyszniłam się tym. O ja głupia!

    • Karol Żaczek 14.01.2012 20:40

      Ale za to zabawna. Może jakoś przetrwasz 😉

  93. Seu 14.01.2012 20:19

    Owszem, założenie „Straciłeś swojego partnera – odpuść” jest niezwykle proste w swych założeniach. Ale jeśli naprawdę darzysz drugą osobę uczuciem, to to nigdy nie będzie takie proste. Nikt z nas nie jest całkowicie wyprany z uczuć. Nawet psychopata (nazwa niezasłużenie uznana za negatywną) jest z kimś dlatego, że jest mu z nim dobrze. Bez tej drugiej osoby czuje pustkę, tak jak każdy człowiek, czyż nie? To jak wyrwanie kawałka skóry. Potrzeba czasu, żeby jej brak przestał być tak dokuczliwy… Czy myśl „Odpuść, znajdziesz kogoś lepszego, kto naprawdę Cię pokocha” naprawdę pomaga, czy jest ostatecznym wnioskiem, kiedy już uporamy się ze stratą?

    • Kongozaur 14.01.2012 20:33

      Jest ostatecznym wnioskiem. Mi bardzo pomogła znajomość ostatecznego wniosku. Bolało jak cholera, ale jakby mniej – bo wiedziałem, że ten dramat skończy się happy endem.

      Pustkę się zapełnia. Trzeba żyć. Zachowywałem się jak robot – kupiłem sobie czekoladę, zwierzyłem się przyjacielowi, potem zacząłem sporo flirtować. Poradnikowe metody.

      Problemem było uczucie gdy ból mijał – „Przecież tak bardzo kochałem. Powinienem bardziej cierpieć!” – taka myśl, że wypada cierpieć.

      • Seu 14.01.2012 20:44

        Zgadza się, pustkę się zapełnia, jednak powoli. Tym wolniej im bardziej dwie połówki istniały w sobie nawzajem.
        Nie znam uczucia, o którym piszesz na samym końcu. Może to i dobrze…
        Myślenie o tym, że „wszystko się przecież ułoży” może pomóc. Co jednak wtedy, gdy ktoś zmuszony jest posiłkować się tą myślą już któryś raz? Co, gdy myśl samoistnie uzupełnia się o „…aż do następnego razu. I tak dalej…”? Oby jak najmniej takich osób, czego Wam i sobie życzę.

        • Kongozaur 14.01.2012 20:56

          Trzeba ograniczyć kontakt do minimum i aktywnie żyć. Tak, tamto porzucenie stworzyło obecnego mnie bo wiedziałem, że muszę być w ruchu. Poznałem mnóstwo nowych ludzi tylko dlatego, że przeczytałem żeby dużo obracać się w towarzystwie innych. Do tamtej pory byłem mało towarzyski.

          • Seu 14.01.2012 21:08

            Każde doświadczenie w jakiś sposób nas „buduje”. Niektóre są tak silne, że można powiedzieć iż nas „przebudowują”. Czasem na lepsze, czasem przeciwnie. Tobie się udało:]

  94. Rafał Lechociński 14.01.2012 20:53

    I tak oto człowiek, co nie zbudował szczęśliwego związku, co mimo dużej ilości refleksji i zwierzeń na blogu nie nadmienił nawet tworzenia udanej relacji, inspiruje masy czytelników do kształtowania poglądów na relacje 🙂

    Tak jak Cię Komin lubię tak chrzanisz W paru punktach i konkluzji..

    Zgodzę się z ostatnią wypowiedzią (tą pełną pytań) Kasi 🙂
    Raz, że jest cholernie wielkim szczęściem zgrać się nie tylko charakterami, osobowościami, ale także w czasie. Rozwalanie wszystkiego po byle wątpliwości świadczy nie o braku inteligencji (Komin tak bardzo lubi określać ludzi po prostu debilami), ale o braku dojrzałości. Poboli taką i zmądrzeje za miesiąc, dwa, zatęskni. I dupa. Z podejściem „zdradzajmy się najwięcej, pieprzmy się najwięcej, doświadczajmy wszystkiego goowna w życiu najwięcej” nie jesteśmy w stanie zbudować niczego trwałego. I może jest to rozwiązanie dla osobowości szczęśliwego singla Kominka jak i ‚happy-single-girls’, ale niezbyt reprezentatywne dla człowieka 😉

    Tak, kierujemy się egoizmem. Więc, jeśli ktoś dla własnego samopoczucia nie chce kontaktu z ex, to co komukolwiek z zewnątrz to oceniać? I poprzez związki rozumiem tylko relacje, które poza seksem miały dużą intymność, przyjaźń. Przy niesprawiedliwości uczuciowej, jedna ze stron nie zasługuje na przyjaźń, proste 😉 Nie ma nic upokarzającego w zrywaniu kontaktu.
    Ale zgodzę się, że śmiech z ludzi, którzy na publicznym forum źle mówiąc o swoich exach. Ja każdej mojej życzę jak najlepiej 🙂 A po dłuższym czasie (który jest dla mnie) jak mi przejdzie, czy będę z inną, to chętnie umówię się nawet na kawę i pogadam.

    Ale te przemyślenia są w zupełnie innym kontekście niż kominkowe. Może wschodnie myślenie „ludzie zbyt komplikują” jest modne, ale tutaj uproszczenia są krzywdzące. Relacje, zdrady, szukanie szczęścia, emocjonalne pudła, kompleksy i masa niezrozumiałych czynników są zbyt złożone by obwiniać którąkolwiek ze stron, czy nazywać kogoś idiotą 🙂 Jeśli się nie udał związek, no to się nie udał. Najprawdopodobniej cofnąwszy się w czasie nic by się temu nie zaradziło.

    Zazdrość jest naturalna, nienaturalne jest kontrolowanie. Partnerowi daje się całkowitą wolność. Jednak jedna moja znajoma mająca całkiem udany, dojrzały związek, stwierdziła jasno „No jasne, że codziennie spotykam niejednego adonisa lepszego i bardziej kręcącego mnie niż mój obecny. Ale z tym zbudowałam świetną więź, pracowałam nad nią i to jest to czego chcę. A tamtych instynktownie do siebie nie dopuszczam.” Jest szczęśliwa i widać to po niej. Można cipko-emocje kontrolować, można. Nie wiem czego to kwestia. Dojrzałość brzmi zbyt prosto 😉

    • Kongozaur 14.01.2012 21:09

      „Przy niesprawiedliwości uczuciowej, jedna ze stron nie zasługuje na przyjaźń, proste 😉 ” – to obraz twojego sposobu myślenia. Pojmujesz w kategoriach sprawiedliwości i osądu moralnego. To błąd. Ja rozumiem, że lepiej zerwać kontakt dla dobrego samopoczucia, sam tak zrobiłem. Ale nie uważam, że to dlatego że ktoś na kontakt ze mną nie zasłużył. I nie uznałem, że mnie oszukała mówiąc raz „tak” a potem „nie”.

      Poszukaj w tekście, we wszystkich tekstach cytatów, do których możesz bezpośrednio odnieść swoje zarzuty. Często ich nie znajdziesz, tak jak wielu którzy widzą w tym tekście coś o zdradzie. Nie ma jej tam. Nigdzie nie napisano „romansuj”.

      A swoją drogą, Kominek wielokrotnie podkreśla, że jego zwiazki były szczęśliwe.

      • Rafał Lechociński 15.01.2012 14:32

        Nie dzielił się na czym to szczęście się opierało. 🙂 W każdym razie strata i zakończenie CZEGOKOLWIEK do czego budowania włożyło się wysiłek boli. A zwłaszcza budowanie związków, gdzie wkładasz nie też ładunek emocjonalny. Zakończenie zawsze jest odcięciem od jednej kroplówki (dobrze jest mieć ich zatem w życiu więcej, pasje, wiarę, dążenia, prace etc.). Rozstania zawsze były krótkie, zwieńczone żartobliwie szowinistycznym tekstem 😉 Nie cierpiał ani on ani one. Istnieje n-ta ilość byłych, jego lub znajomych, potrzebna pod tezy tekstów. Nie robi mi autentyczność, bo teksty traktują o prawdziwych zachowaniach, temu mają służyć. Jednak nie znam nikogo, kto nazwałby zakończenie, stratę z drugiej strony czymś szczęśliwym. Najpozytywniejsi ludzie mówią co najwyżej stoicko „tak musiało być, nauczyłem się wiele, chwilowo przerzucam się na wódkę.” 😉

        Co do sprawiedliwości uczuciowej, cóż, ja życzę każdemu szczęścia, ale wielu emocjonalnie czułoby się frajerami obdarzając przyjaźnią osobę, która w ich mniemaniu nie zasługuje (co wydaje się mieć miejsce przy dłuższym okresie fałszu poprzedzającym zdrady, rozstania itepe). Ok, zerwałem kontakt dla swojego samopoczucia. Powiedziałem, że po czasie mogę mieć ochotę pogadać przy herbacie, spacer 😉 Chyba, że z czasem któraś ze stron stwierdziła, że całe gie was łączyło poza seksem 🙂

        Komin utrzymuje przyjazne relacje, bo żadna z byłych nie wywołuje w nim (już) żadnych emocji, nie ma problemu czasowego z przelokowaniem uczuć w trakcie, czy tuż po związku (nie muszę wskazywać konkretnych cytatów, bo to się pojawia już w wielu tekstach 😉 ). Takie przerzucenie uczuć, podejście, to nie jest tylko kwestia „mądrości życiowej” czy „doświadczenia”. Po prostu kwestia potrzeb, osobowości. Nie da się tego nauczyć.

        • Monika 12.02.2012 00:42

          Dziękuję za Twoje wypowiedzi, bo wyraziłeś dokładnie to, co ja chciałam, tylko w tak cudownie spokojny sposób, że sama się uspokoiłam, olewając to, że istnieją ludzie z tak egoistycznym podejściem do życia.

  95. poletko 14.01.2012 22:09

    Tekst jest b. tendencyjny, z pierwszą częścią zgadzam się w pełni, ale kiedy mąż zostawia żonę to może i wyświadcza jej przysługę tylko co z ew. dziećmi? Masz pojecie co takie dziecko przeżywa? Czytałem tekst o odchodzeniu (m.in. od odpowiedzialności) i widzę podobieństwa: tendencyjne dbanie o własne siedzenie (czyt. dupę)

    • Kongozaur 14.01.2012 23:31

      Ty masz?

      • poletko 15.01.2012 14:51

        Wyobraź sobie że mam…

    • gola_pionierka 15.01.2012 13:10

      Ja na przykład aż nadto mam pojęcie co przeżywa dziecko, którego rodzice nie mili odwagi się rozstać, choć powinni.

      • poletko 15.01.2012 15:00

        W tym przypadku błędem było że rodzice w ogóle związali się ze sobą, poza tym jak można rozmawiać o miłości i wspólnym życiu gdy ma się na uwadze wyłącznie własne ego. Ktoś kiedyś mądrze powiedział, że życie to sztuka kompromisów.

        • gola_pionierka 16.01.2012 10:03

          Niekoniecznie. Czasem związek wypala się dopiero po pewnym czasie, bo ludzie zmieniają się przez całe życie i czasem po tym zmianach coraz mniej do siebie pasują.

    • Kongozaur 15.01.2012 13:52

      Ono i tak ci wmówi, że spotkało cie wielkie szczęście.

      • poletko 15.01.2012 15:06

        Nie mam zamiaru, niczego nikomu wmawiać. Zajmij się własnym życiem, nie masz 5-ciu lat, nie musisz ślepo naśladować matki ni ojca.

    • kuzu 15.01.2012 15:32

      przecież nie było napisane, że mąż zostawiający żonę – zostawia też dziecko i nie interesuje się nim.
      Czy według Ciebie rodzice, którzy są razem tylko dla dziecka są gwarancją jego szczęśliwego wychowania ?

      • poletko 15.01.2012 19:19

        nie, tak jak napisałem 3 posty wyżej błędem jest ze tacy ludzie w ogóle związali się ze sobą (opisywane przez Ciebie nieplanowane ciąże, których efektem jest wesele) w takim przypadku, dwójka małolatów, ew.niedojrzałych dorosłych łączy się tylko z powodu dziecka i taki związek na pewno nie będzie udany, powinni żyć dalej osobno z ew.konsekwencjami (czyt.alimenty) i układać sobie życie na nowo, nie zaczynając od dupy strony…

        • kuzu 15.01.2012 23:06

          nie opisywałem nieplanowanych ciąż.
          „na pewno” to czeka każdego śmierć. Jak juz wcześniej napisałem, szczęsliwe wychowanie dziecka to nie proces jednoczynnikowy.
          btw. czasem byłoby lepiej gdyby zaczynali od dupy strony.
          Poza tym nadinterpretujesz, ponad to co jest napisane. Niepotrzebnie

  96. garkuchta 14.01.2012 22:12

    Wszystko fajnie. A gdzie słowa ‚dzieci’ i ‚odpowiedzialność’ ?

    • poletko 15.01.2012 15:07

      zbyt wiele oczekujesz, egoista nie zna znaczenia słowa odpowiedzialność…

    • kuzu 15.01.2012 15:40

      Czy wiesz jaki jest odsetek dzieci urodzonych w wyniku nieplanowanej ciąży ?

      • poletko 15.01.2012 19:11

        nie wiem, nie zaglądam ludziom w prześcieradło, ale Ty z pewnością posiadasz takie informacje, jeśli tak to sprawdź również jaki odsetek takich dzieci żyje w nieszczęśliwych związkach, życzę powodzenia

        • kuzu 15.01.2012 23:09

          pytanie nie było skierowane do ciebie. Ale jesli już, to są ogólno dostępne statystyki. Na pewno słyszałeś o czymś takim jak statystyki itp.
          Poza tym za bardzo osobiście to wszystko odbierasz

      • gola_pionierka 16.01.2012 10:01

        Rozumiem, że ciąża może być nieplanowana. Ale generalnie ludzie chyba wiedzą, skąd się biorą dzieci. Podejmując pewne działania trzeba po prostu brać pod uwagę, że efektem może być ciąża. I tyle. To właśnie jest odpowiedzialność.

  97. ksz 14.01.2012 22:17

    Nawet w pracy jest 3 miesiące okresu wypowiedzenia, a sprawy z kobietą mogą pójść w niepamięć w 10 minut. Pierdolę takie zabawy, zabieram swoje klocki z matrymonialnego mainstreamu

  98. natalia 14.01.2012 23:26

    Ja tam za zajętych się nie biorę. Jak ktoś z kimś jest szczęśliwy, to niech sobie będzie, nieważne czy jest szczęśliwy mniej czy bardziej. Ja tam się wtrącać nie będę. To przecież tak samo jak facet pukający mężatkę 🙂 A jeśli jakiś żonaty będzie czegoś ode mnie chciał? Chętnie poinformuję jego żonę o tym, co robi jej mąż, kiedy ona nie patrzy. Rozbiję ich związek. Tym samym wyświadczę kobiecie przysługę. A skurwysyn dostanie to, na co zasłużył – dostanie w łeb od żony i zostanie sam.

    • Nen 15.01.2012 15:11

      Oj tam, żona Cię pogoni jako wstrętną ladacznicę, która kusiła jej Misia, który przecież jest tylko mężczyzną, a Misio okaże skruchę i przyzna, że chwilami niskie samcze żądze brały w nim górę, ale ostatecznie zwyciężyła Prawdziwa Miłość (do żony, rzecz jasna). Po czym oboje odnotują ‚awanse wyuzdanej kokietki’ jako pokonany kryzys we Wspaniałym Związku i będą się kochać jeszcze bardziej 🙂

      Te laski wierzą w to, w co chcą wierzyć.

  99. Kśk 15.01.2012 00:42

    Dzięki 🙂 Lubię gdy ktoś pisze z sensem i nagle okazuje się że wybiła północ, a ja wsiąkłam w tego bloga jak czerwone wino w biały dywan.

  100. luminaire 15.01.2012 07:09

    Pierwsza myśl po przeczytaniu powędrowała do faceta którego rzuciłam.Zrobiłam to kiedy powiedział mi że musimy być razem ponieważ wróżka przepowiedziała mu, że zakocha się w życiu tylko raz. Zakochał się we mnie więc to chyba oczywiste że urodzę mu dzieci.

    Trzeba się nie bać i szukać!

    • Karol Żaczek 15.01.2012 13:09

      A Ty go nie kochałaś ?

      • luminaire 19.01.2012 11:17

        nawet gdyby facet który wierzy we wróżki…?

  101. rumcajs 15.01.2012 08:36

    http://www.kominek.in/2011/11/po-jakim-czasie-mezczyzna-bedacy-w-zwiazku/

    Co to było?

    Pozostawiłam idiotyczny e-mail do kontaktu w razie jakbyś nie chciał wyjaśnić plebsowi zagadki.
    I nie, nie jestem zakompleksionym grubasem 🙂

  102. Karol Żaczek 15.01.2012 13:07

    Bosze, przy takiej ilości komentarzy robi się totalny burdel. Nie wiem, może by opcję ‚cytuj’ można wprowadzić, bo nie wiadomo kto komu odpowiada.

  103. Kamila 15.01.2012 13:40

    Uważam że masz racje ,partner który „dał się odbic” nie jest mi potrzebny nie kochał mnie naprawdę będzie szczęśliwszy z kimś innym i ja najprawdopodobniej prędzej czy później też 😉 ,A jeśli ktoś mi się podoba ,ale z kimś jest to sorry babe ,ale dzisiaj ma dziewczynę jutro może mieć inną np. mnie jeśli ją naprawdę kocha to się nie uda ,ale wole twierdzić że jestem lepsza i że się uda 🙂 .Co do zadawania się ze swoimi byłymi ostatnio usłyszałam lubię go ,ale to mój były,nie mogę się z nim kumplować ,uśmiechnęłam się tylko z ironią ,myśląc że mój były był moim najlepszym kumplem zanim ze sobą byliśmy i teraz też nim jest ,nasze relacje w sumie nie wiele się różniły.

  104. wierna po grób dziewica 15.01.2012 15:16

    „Nie ma czegoś takiego, jak rozbijanie związków”

    Mam jedno pytanie do osób, którym jest obojętne, komu dają d..y: co zrobisz, jeśli ktoś się przez ciebie powiesi?

    • kuzu 15.01.2012 15:23

      a była kiedyś podobna notka, w której dziewczyna popełniła samobójstwo przez kogoś. O ile dobrze pamiętam było – wypić kielicha za jednego frajera mniej na tym świecie.

      • wierna po grób dziewica 15.01.2012 15:45

        Może słusznie.. Niech się już nie męczy. W zasadzie można takiemu samobójcy pozazdrościć odwagi i konsekwencji

    • Kamila 15.01.2012 21:53

      Nie jest mi obojętnie komu daje dupy ,daje dupy temu komu mam ochoty ,ale jak z kimś jestem to tylko jemu.A jak ktoś się powiesi bo go rzuciłam ,to jest naprawdę frajerem i debilem ,i niestety ,i może jestem wredna ,ale chyba szkoda by mi było na niego wódki XD

  105. nogabriela 15.01.2012 15:27

    Co to znaczy,że ktoś jest lepszy od kogoś?
    Musi być ładniejszy, bogatszy, mądrzejszy, milszy? Po jakim czasie znajomości można stwierdzić i być pewnym tej „lepsiejszości” ?

  106. Klaudia 15.01.2012 15:32

    Nic odkrywczego, ale ciekawie napisane i przyjemnie się czyta.

  107. kate_alice 15.01.2012 15:48

    o maj, notka była 2 dni temu a ja dopiero teraz odkryłam że blocker reklam na chromie mi zabronił dostępu do nowych notek Kominka. Nic tylko się pochlastać i znaleźć sobie kogoś do bzykania na 100 dni.

  108. Martyna 15.01.2012 16:46

    No tak „bo najwazniejsze to jest myslec tylko o sobie” przez osoby z takim przekazem zyjemy w chujowym swiecie, w ktorym robienie krzywdy innym jest dobrem dla nas samych. Nie chcesz juz z kims byc to zerwij zwiazek, ale to nie znaczy ze zaraz masz wchodzic w nastepny. A jak juz chcesz byc z kims innym, to nie ma co sie z tym afiszowac i chwalic dookola, bo to rani kogos niewinnego. Warto jest pokazac chociaz troche szacunku dla osoby ktorej zlamaliscie serce, a wedlug autora tekstu „wyswiadczyliscie przysluge”.

  109. Kinga 15.01.2012 17:56

    Zgadzam się. Uzasadnienia typu „okazja czyni złodzieja” są zupełnie nie na miejscu i są próbą zamaskowania własnego niedowartościowania. Natomiast zachęcanie kobiet do słodkiej miłości w deszczu z każdym atrakcyjnym żonatym mężczyzną- bez sensu.
    Po pierwsze żonaty mężczyzna nie zostawi swojej żony dlatego, że sypia z inną. Może jeden na milion. Od dziewczyny łatwiej odejść niż od żony. Więc rzekoma „wyzwolona kobieta walcząca o swoje szczęście i zaspokojenie” będzie w 99,99% przypadków dupą na boku.
    Po drugie jeśli jest dziecko… trzeba być zupełnie zepsutą, żeby z premedytacją udostępniać pochwę takiemu tatusiowi.

    • wierna po grób dziewica 15.01.2012 18:48

      W 100% zgadzam się ze słowami „Po pierwsze… dupą na boku”. Lepiej bym tego nie ujęła.

      Róbta co chceta, ale nie oszukujta kogoś, kto wam ufa… To całkowity brak szacunku dla najbliższej osoby.

  110. Pudelek 15.01.2012 19:24

    O.O Ale durne. Artykuł nie porusza w ogóle takich kwestii jak:
    a) „Nie puszczę Jej nigdzie, bo jestem zazdrosny.” Sory wielkie, ale nie tylko jesteśmy zazdrośni o partnera z odgórną myślą, że ktoś ją/go bzyknie, czasami jest tak, że sama świadomość iż ktoś ŚMIAŁBY podrywać mą drugą połówkę bywa irytująca. Ja rozumiem jak ktoś tam startuje do mojego chłopaka, ten grzecznie informuje że jest zajęty i na tym koniec, wszak nie mamy napisu na czole „Jestem zajęty, BEACH!”, nie mówiąc o tym że taka natura ludzka, że lubimy się ludziom podobać 🙂 Ale jeżeli po takim tekście dalej owa osoba by nie przerywała zalotów to mnie już to irytuje. Skoro słyszy słowo „nie” to adoracja powinna być na tym zaprzestana, inaczej jest to po prostu wkurzające. I tyle.
    b) niestety prawda jest taka, że nie zawsze jesteśmy w związku bo kochamy czy co tam jeszcze, ale z tej prostej przyczyny, iż nie chcemy być sami. Przykre, ale znam masę osób/związków, gdzie ludzie są ze sobą tylko ze wzgląd na to, iż boją się samotności. Autor pisze o tym, że osoba, która „odbiła” Nam partnera powinna uzyskać od Nas podziękowania i winniśmy być tejże osobie wdzięczni. No tak, ale jeżeli nie kochaliśmy tej osoby? Czasem jest tak, że nie zawsze mamy 100% pewność ze sobie kogoś znajdziemy na stałe, a panicznie nie chcemy być sami. Więc co wtedy?
    c) a co w przypadku gdy są dzieci? No świetnie, faktycznie, każdy ma prawo do szczęścia, a dzieci tak samo jak i rodzice. Skoro ktoś się zobowiązał do założenia rodziny to NIE WYPADA się wpierdzielać, no chyba ze dzieci są już pełnoletnie.
    d) cały ten artykuł strasznie śmierdzi egoizmem. Skoro tak mamy myśleć o sobie itd. to czemu nie mogłabym komuś domu obrabować? To jest na zasadzie tej samej, co mieszanie się do cudzego związku: i co z tego, ze nie jest moje, co z tego, że dzieci mogą być załamane, mogę komuś zmienić życie o 180*, najważniejsza jestem ja i mój egoizm.
    Oczywiście zgadzam się z tym, ze jeżeli partner rozgląda się na boki i jest dość wrażliwy na wdzięki kogoś innego to nie ma sensu tego ciągnąc, ale jest masa innych aspektów, które nie zostały w tym artykule poruszone.

    • gola_pionierka 15.01.2012 20:52

      A ja tam lubię, jak mojego faceta inne laski podrywają bo to znaczy, że on jest naprawdę fajny:)

  111. Typkens 15.01.2012 19:50

    pytanie do Kominka, jesli odpowiesz to ukłon w Twoją strone !

    mam dziewczyne, jest Świetnie, ale w takim razie jesli ktos zacznie sie do niej podwalac mam mu na to pozwolic? czy moze lepiej czasem podejsc i kulturalnie dac w pysk? napisałes ze nie warto walczyc jesli ona by sie temu poddawała?

    moze sie opierac przez pewien czas a pozniej sie poddac, tak tez sie zdarza, tak mysle. Oświec mnie Kominku ((:

    • gola_pionierka 15.01.2012 20:53

      Jeśli chce być naprawdę z Tobą to się nie podda zalotom innego. Jak się nie podda to znaczy, że woli z Ciebie zrezygnować. Chcesz ją zmuszać? Po co?

      • Brzydki 15.01.2012 22:08

        wszystko jest ok jeśli po tym jak sie podda i puści z innym grzecznie powie co sie wydarzyło spakuje walizki i odejdzie gorzej jeśli będzie sie poddawać a ty nie będziesz o tym wiedział

        • Karol Żaczek 16.01.2012 08:48

          Słyszałeś o detektywach ?

          • gola_pionierka 18.01.2012 22:24

            W sumie jak zdradzać to tylko z detektywem. Jest szansa, że umie zacierać ślady:)

          • Karol Żaczek 19.01.2012 08:56

            i ma dużą lufę 😉

          • gola_pionierka 20.01.2012 00:00

            O tak, lubię twardzieli z lufami;)

  112. nika 15.01.2012 20:06

    nie podołałam przeczytaniu komentarzy. więc coś ode mnie (nie wiem czy było czy nie).

    „Jeśli najważniejszym argumentem przeciwko zadawaniu się z byłymi jest sam fakt, że są byłymi partnerami, to nie potrzebujesz lepszego dowodu potwierdzającego, że wasz związek był głównie oparty na seksie. No bo jak inaczej nazwać relację, która kończy się wtedy, kiedy kończy się seks?”
    niesłusznie stwierdzasz, że związek kończy się kiedy kończy się seks. zdarza się, że związek jest zakańczany ponieważ w związku pojawia się przemoc. ja byłam w związku, który zakończyłam właśnie przez to, że ówczesny partner podniósł na mnie rękę. było to dla mnie tak silne przeżycie, że obecnie (a minęło sporo czasu) nadal nie mam ochoty go widywać.

    • Oj Dorek Dorek 15.01.2012 20:28

      W tym cytacie mowa jest o braku walorów u byłego partnera, które wywoływały by potrzebę zadawania się z nim kiedy jest „były”. Daje to prosty wniosek, że kiedy nie był jeszcze „były” powodem do zadawania był seks (z założeniem, że seksu z byłymi się nie uprawia)… Oczywiście w przypadku kiedy ktoś się odcina tylko dlatego że jest to były partner.

  113. Oj Dorek Dorek 15.01.2012 20:22

    Ło ho ho, jedna audycja w radiu i tyle nowego plebsu? Współczuję Iwonkom pewnie nie wyrabiają 🙂

  114. Katarzyna Stachurska-Rexha 15.01.2012 21:15

    i obrazek i tekst – rewelacja 🙂

  115. kattsta 15.01.2012 21:17

    i obrazek i tekst – rewelacja 🙂

  116. Magdalena 15.01.2012 21:56

    Bardzo dobry artykuł. Podpisuję się pod nim każdą moją zdolną wykonać podpis kończyną. I kopytami. I ogonem.

    • Karol Żaczek 16.01.2012 00:19

      Dopsz że nie penisem.

  117. kuzu 15.01.2012 23:12

    a tak ogólnie to fajnie czytało się też komentarze 🙂

  118. Annie 16.01.2012 01:03

    Jeżeli „Jeśli widzicie osobę, którą chcecie komuś zabrać, bierzcie”, to dlaczego won kobiecie, która sypia z żonatym (z 10 typów kobiet, z którymi lepiej nie sypiać)?

  119. m&m 16.01.2012 03:31

    fajne podejście, jednak jak dla mnie odrobinę przerysowane..cykl wymiany partnerów na nowych przedstawiony w trochę zbyt „surowy” i bezuczuciowy sposób. „jeśli kocha, to nie zdradzi” – prawdą byłoby to stwierdzenie jeżeli człowiek byłby istotą idealną, nie podatną na zło i nieuległą pokusom – rzeczywistość jest jednak trochę inna 😉 zakazany owoc smakuje najlepiej i często się na niego kusimy, niekoniecznie w sytuacji, kiedy nie jesteśmy usatysfakcjonowani swoim życiem.
    fragment o wolnej przestrzeni w związku i samowoli jak najbardziej trafny – trochę świeżego powietrza nikomu jeszcze nie zaszkodziło, co więcej – w wielu przypadkach poprawiło krążenie 😉
    p.s. propsy za fajną, inteligentną prowokację – wywołałeś niezłe zamieszanie!

  120. Annie 16.01.2012 08:20

    Wczoraj pierwszy raz czytałam Twojego bloga i już mi się śniłeś 🙂 Gratulacje 😉

    • gola_pionierka 16.01.2012 09:56

      Ej, to nie fair. Ja czytam stale, a mnie się nie śni.

      • Karol Żaczek 16.01.2012 10:25

        Spokojnie. To był je Pierwszy Raz 🙂

      • GK 24.01.2012 22:50

        Jeśli to Cię pocieszy to śniłaś mi się wczoraj 🙂

  121. AlekSowa 16.01.2012 14:12

    „Znajdzie sobie takiego, któremu wystarczy”? No ale jak to tak? Daj żyć… bo jeszcze ktoś tu wpadnie w jakieś złudzenia. Przecież napisałeś kiedyś tam, że żademu nigdy nie wystarczy ta jedna, że nie wyobrażacie sobie dotykania tych samych cycków do końca życia. „Dla niektórych życie ze złudzeniami to jedyna możliwość osiągania szczęścia, bo są zbyt słabi, aby stawić czoła rzeczywistości”. Ludzie czytają Cię, żeby nie mieć złudzeń, więc daruj sobie podobne teksty. No chyba, że się zakochałeś. Ale to i tak Cię nie usprawiedliwa.

  122. Karolina Carla Dulnik 17.01.2012 01:34

    Jest ogromna różnica między odchodzeniem OD a odchodzeniem DO. Świadoma kobieta, świadomy człowiek odchodzi OD. Nawet, jeśli nie ma DO kogo.

    • Olvnia 17.01.2012 10:25

      Indeedy!!

  123. goro 17.01.2012 22:19

    „- Jeśli najważniejszym argumentem przeciwko zadawaniu się z byłymi jest sam fakt, że są byłymi partnerami, to nie potrzebujesz lepszego dowodu potwierdzającego, że wasz związek był głównie oparty na seksie. No bo jak inaczej nazwać relację, która kończy się wtedy, kiedy kończy się seks?”

    Błąd rozumowania. Skończyła się relacja, dlatego skończył się seks. To drugie wynika z pierwszego, a nie na odwrót.

  124. Aga 18.01.2012 21:56

    Nie mogę sie do końca zgodzić. Jak ktoś odchodzi- ok, niech odchodzi. Kwestia zdrad to sprawa moralności której poczucie powinien mieć każdy.Tylko proszę mi to nie wrzucać wszystkich związków do jednego wora. Jeśli nie ma sie kontaktu z byłym to nie tylko dlatego że skonczyl sie seks- moze dlatego że przy zakonczeniu związku skończyła sie wspolna droga, ludzie maja inne poglądy na te same sprawy i nie moga sie dogadać. Cały artykuł tego kolesia kreci sie wokól seksu. Mniemam ze własnie jego zwiazki były na nim oparte, skoro nie kwapil się poruszyć tematu głębszych uczuć, planów na przyszłość, kwestii charakteru dwojga ludzi tworzących związek. Tylko pukanie, planktony, idiotki. I jeszcze jedno- nie ma ideałów, a takie zmienianie na lepszego to jak zycie bohaterów „ludzi bezdomnych”

    • Karol Żaczek 18.01.2012 22:01

      Chlast!

  125. Maja Żak 18.01.2012 22:20

    ahaha najlepiej ! wyślę listy z podziękowaniami do wszystkich panienek, z którymi zdradzał mnie mój ex.
    Dzięki Kominku, oświeciłeś mnie !

  126. jaaa 19.01.2012 09:34

    ja jestem z facetem 6 lat, kocham go i jestem z nim szczęśliwa , nie brakuje mi niczego (proszę mi nie wmawiać ze jest inaczej bo chyba wiem lepiej) ale ciągnie mnie do innych. Chodzi o flirt, całowanie ,dotyk nie o seks (jestem w pełni zaspokojona) po prostu inni mnie podniecają. Lubię tą emocjonalną rozgrywkę, chcę żeby na mnie lecieli i ja też na nich lecę. Chce żeby się zakochali ale ja nie chcę z nimi być, tz. może i bym chciała gdybym nie miała Go bo Z nim jest mi dobrze, lepiej niż byłoby mi z innym. Nie chce tak żyć ale nie umiem inaczej i co tu zrobić

    • Karol Żaczek 19.01.2012 09:59

      Napisałbym coś mądrego, jak zawsze, ale ostatnio szkoda mi czasu na jednorazówki blogowe. Pewnie i tak stąd znikniesz, więc..

  127. D 19.01.2012 21:33

    ”Nie miałem serca powiedzieć jej, że jeśli nie odzywam się od paru tygodni, to znaczy, że nie żyję albo pukam inną.”

    to powyzsze oczywiscie dodalo pikanterii do calosci tekstu, ale ujelo jego autorowi.

    faktycznie nie da sie kogos komus ”odbic”.

    sprawa jest prosta; ten/ ta co kocha nie zostawi.

  128. Gosia 19.01.2012 22:11

    Hmm.. może prosto i łatwo?
    Ale ta prostota do niczego nie doprowadzi. Laska, która rozbiła rodzinę mojej cioci i odebrała dwóm dziewczynkom tatę nie jest ok. A jeśli dla Was jest to współczuję.
    Tak czy owak, z jakiegoś, podkreślam – jakiegoś punktu widzenia, może faktycznie ma to sens. Ale ten punkt widzenia chyba opiera się jedynie na tym, aby być egoistą, ruchającym/ącą wszystko co się rusza bez względu na to co to. Byleby wyglądało i umiało się zaprezentować. PS. Pomimo odrębnego zdania uwielbiam Cię Kominku, za Twój genialny, GENIALNY, totalnie mega GENIALNY sposób pisania. Napisz książkę, a ją kupię!

    • gola_pionierka 19.01.2012 23:58

      A przypadkiem to nie tata okazał się świnią dla swoich dwóch córek? Obca kobieta nie miała wobec nich żadnych zobowiązań.

    • Marta Drozdowska 11.04.2012 16:50

      może ciocia była już rozjechana i nudna to wolał inną, ja jestem z nim!

  129. 🙂 20.01.2012 08:47

    Ten tekst powinien być lekturą obowiązkową w podstawówce.

  130. Stokrotka 20.01.2012 15:40

    Jest tylko jedna zasada – kochasz = nie zdradzasz. Zdradzasz = nie kochasz. Koniec. kropka. A jak facet zdradzil to niech sobie idzie do innej . nie ma zmiluj. Zdrdzil raz, zdradzi i drugi. !

  131. Acooto 22.01.2012 13:55

    Dużo racji w tym co piszesz ; nigdy nie rozumiałam jak po zdradzie/odejściu partnera można za to winić ‚tą drugą/tego drugiego’. To nasz partner ma wobec nas jakieś uczucia,zobowiązania, to on decyduje. Ale z drugiej strony, nie uważam, że „można brać co się podoba” – świadome podrywanie/uwodzenie czyjegoś partnera – dla zabawy – jest perfidne i nie fair. Nawet jeśli on nie zwraca na to uwagi. Natomiast jak się człowiek spotyka, i nagle po prostu zakocha… to zupełnie inna historia.

  132. Agnieszka Smuga 24.01.2012 11:37

    dzieki za temat i konstatacje, akurat wstrzelone jak znalazl w moment w moim zyciu..

  133. wena 24.01.2012 13:02

    Powiem tyle – jeśli jakiś facet kręci się koło mojej kobiety wiedząc, że jesteśmy razem =

    nie szanuje mnie.

    = ma rozjebany łeb

    • Marta Drozdowska 11.04.2012 16:48

      a ona o tym wie?

      że jesteś idiotą…

  134. Sandora 25.01.2012 02:35

    no świetnie! ktoś kto w końcu myśli jak ja. :>
    szkoda tylko, że tyle osób uważa mnie za bezduszną sukę. mmmm… ;>

  135. Joanna 29.01.2012 22:31

    Czytałam, ale przyznam, że nie do końca. Za to regulamin doczytałam, wrzucę więc swoje 5 groszy, bez wulgaryzmów i pójdę w cholerę stąd. Panie Kominek, ile Pan ma lat? Powyższy tekst wskazuje na znacznie mniej niż Pana wygląd, proszę Pana.

    • Marta Drozdowska 11.04.2012 16:46

      Raczej ten komentarz wskazuje na schematyczne podejście do związków, patologiczne nastawienie na zawłaszczanie prywatności, wolności drugiej osoby, ale w końcu „Nie ma wolności bez prawdziwej miłości” czy jakoś tak.

  136. Pingback: Zakochałeam/em się… – Forum Kwejk.pl

  137. Monika 26.02.2012 00:20

    Przeczytałam połowę wpisu i powiem jedno – Kominek, masz świętą rację.
    A skoro już jesteśmy przy temacie związków – czy mógłbyś napisać coś o toksycznym związku? jestem ciekawa co myślisz na ten temat…

  138. Marta Drozdowska 11.04.2012 16:43

    W samo sedno!!!
    Jak ja to wszystkim dziwiącym się dlaczego mój facet „pozwala mi wychodzić z innymi mężczyznami” to patrzą na mnie jak na idiotkę.

  139. Paweł_J 15.04.2012 11:19

    Kominek – Ja mam super laske, jestem mężczyzną, i jak każdy zdrowy mężczyzna ssak zwierze jestem uwarunkowanym biologicznie na prokreacje (zapładnianie na ilość). Mimo ze mam ta fantastyczną super dupe, to nie znaczy że jestem na inne wykastrowany. Mam ochote stukać inne..sni mi się to po nocach mimo razno po przebudzeniu mam fantastyczny sex z moja laska, to gdybym miał okazje wyruchać inna super dupe to bym to zobił bo takie są bilogiczne instynkty. Wsadził bym ładnej azjatce, filipince, murzynce, zaliczał trójkąty.Kobiety „myślą” tak samo. Tyle że one są za głupie by to zrozumieć i szukają uzasadnień w uczuciach,.,. heh (dobre). Jesteśmy zwierzętami, 5% rozumu 95% instynktów. NIC na to nie poradzisz, pluj na ewolucje i na organizmy zywe ze takie sa. Pluj na śnieg ze jest biały a nie czarny.

    • Marta Drozdowska 30.04.2012 21:52

      Skoro takie są Twoje instynkty i jesteś takim ssakiem, zwierzem dzikim etc. to ściągaj z siebie szmaty, chodz do mnie! Miska i łańcuch już czekają.
      Od tego masz umysł, poczucie wstydu, moralności i innych takich tam dyrdymał, żeby nie zachowywać się zupełnie jak zwierzę, ssak i nie kierować zupełnie instynktem, ale to taka dygresja, zupełnie jakby mówić dziecku, że lizaki w nadmiarze są niezdrowe 🙂

  140. cacko_z_dziurka 03.05.2012 19:47

    Po co ja akurat dzisiaj wracałam do tego tekstu!?
    Zło i niedobro, ale dodał mi skrzydeł. 😉

  141. hej 11.06.2012 22:46

    Hej,
    To nie takie proste. w zwiazkach sa kryzysy. Sa rozne rzeczy ktore zdarzaja sie poza zwiazkami, ktore maja wplyw na relacje miedzy ludzmi, na zaniedbanie. I jezeli w takim momencie,-slabosci zwiazku pojawia sie ktos kto chce wskoczyc, to rozbije taki zwiazek. Im zwiazek slabszy tym trzeba sie silniej pilnowac. To jest kwestia wartosci. Musielibysmy pogadac nad kawa o osobistych przezyciach, zeby rozwazyc rozne sytuacje. Ale zawsze to co nowe wydaje sie dobre, tyle, ze jak czlowiek oriemtuje sie, popelnil blad jest juz za pozno.

  142. egzemplarz 11.06.2012 23:36

    Kominku ile trwał Twój najdłuższy „związek”?
    I co to za pieprzenie na początku postu, że nie miałeś serca jej tego powiedzieć? Co to w sumie znaczy?

  143. siemasiema 21.06.2012 18:55

    Nie ma ludzi lepszych/gorszych. A jeśli się mylę wskaż palcem 😉

  144. Nika Panasiuk 30.06.2012 21:56

    najbardziej urzekl mnie mocny retoryczny argument o tabletce gwaltu.uwierz mi kominiku,pozaledwie jednej czy dwoch pewnie sam bys „sie puscil” jak to poisujesz z pierwszym byle jakim…facetem.
    inna rzecz,ze jesli twierdzisz,ze po podaniu tabletki gwaltu ktos”sie puszcza” to chyba nie masz pojecia co to znaczy wolna wola i pewnie pomiedzy wszystkimi ofiarami gwaltu postawilbys znak rownosci z puszczalskimi.co tam metonimie,co tam dowody co tam synekdochy ,co tam rotryka.niech zyje kominek LOL

  145. Zuzia Tonak 11.07.2012 00:29

    Brutalny jesteś, ale zmieniłeś tym tekstem moje patrzenie za związki

  146. kamasz 23.08.2012 14:14

    Wiesz co, Kominku? Bo ja myślę, że trochę czepiasz się słów… Ona mówiąc, że ktoś Ci ją odbił miała właśnie na myśli, że był lepszy od Ciebie… To decyzja kobiety czy daje się się odbić czy nie. Może brzmi to za bardzo sportowo, ale uwierz mi, o to jej właśnie chodziło, że podjęła świadomą decyzję i odeszła do innego. I była na tyle fair żeby Ci o tym powiedzieć.

  147. Bacamakaca 26.08.2012 12:51

    Ja się na kobietach nie znam, tak samo jak na samochodach. Wiem tylko które mi się podobają. Nie wiem co mają pod maską i ile są warte, ile spalają na setkę i czy są bezpieczne. Wiem tylko że kobieta jest jak małpa, nie puści się gałęzi dopóki nie złapie się mocniejszej.
    Ja czekam cierpliwie pod drzewem, żeby potłuczoną dupę pocieszyć.

  148. Ulka 17.09.2012 20:57

    ja się z Twoim tekstem zgodzę. Rzuciłam faceta bo dowiedziałam się o jego zdradach ze wszystkimi byłymi utrzymuje dobry kontakt a z nim się nie da bo on dalej na prawo i na lewo dupy wyrywa a mnie męczy o powrót do siebie. Pytanie jak się go pozbyć bo gość jest nachalny ze swoją „miłością” do mnie.

  149. eraserhead 20.09.2012 05:07

    Z tym, że jeśli ktoś jest w porządku, to jest z kimś, od kogo nie chce odejść i tylko wkurwisz go podrywem… „hej, mam chłopaka, kocham go, odwal się ode mnie”, automatyczna reakcja. A jeżeli nie… No cóż, osoba niewarta zachodu.

  150. Kasia 20.10.2012 11:04

    Głupotą jest nazywanie jakiejkolwiek emocji złą. Jak się ludzie nie nauczą, że emocje powinno się kontrolować dopiero po tym, jak się je odczuje, to będą masą nieszczęśliwców budzących się u boku nieodpowiedniej osoby.
    Proszę wybaczyć, ale Karol Żaczek jest jedyną osobą, która zachowała tu resztki zdrowego rozsądku i wie, że zazdrość może też bym dobrym narzędziem przy tworzeniu zdrowego związku.
    Tak wiele mówicie tu o strachu, a nikt z was sobie nie uświadomił, że najwyraźniej to wy się boicie emocji, jaką jest zazdrość.
    Ale ja rozumiem, każdy etap (w życiu) trzeba przejść, do każdego kolejnego trzeba czasu, żeby dojrzeć.

  151. nOOne 20.10.2012 15:29

    Kominku, nie wiem jak ty ale ja, cieszę się, że urodziłeś się jako mężczyzna bo poczułbym się upokorzony, gdyby Twój punkt widzenia wyłożyła mi kobieta. Nic do kobiet nie mam, ale panowie – choćby minimalne poczucie honoru trzeba mieć i o sprawach trudnych lepiej dowiadywać się od osób tej samej płci.

  152. tatoo 08.12.2012 14:19

    Autorowi przydałoby się powtórne przejście przez kurs j. polskiego na poziomie szkoły podstawowej.
    Nie mówi się „facet ją nie interesuje”, tylko „jej nie intersuje”.

    Sfrustrowany,co najmniej parę razy w życiu ugodzony nożem frajer,który usiłuje jakoś się z tym uporać przy pomocy tworzonych przez siebie mocno nadwyrężonych logicznie zasad,a teraz czuje się na siłach by dawać innym dobre rady. Cóż,od dłuższego czasu uważam,że najważniejsze jest szczęście własne,a już na pewno nie podtrzymywanie kulejących związków,ale nie jest to powód,by uważać innych za idiotów,niepełnosprytnych,czy innych bubli. Brak dopasowania pod jakimkolwiek względem i na jakiejkolwiek płaszczyźnie nie czyni żadnej ze stron lepszą ani gorszą.

  153. Dzikuska 18.12.2012 21:00

    ku*rwa jakie to mądre , otworzyłeś mi oczy.pewnie na chwilę tylko, ale dzięki i za to.

  154. małgośka 18.01.2013 08:54

    wreszcie…
    „czarno na białym”
    jeżeli pojawienie sie tzw. osoby trzeciej powoduje „rozpad związku”, to tego zwiazku dawno juz nie ma.. bo jakby BYŁ to nawet stanie na głowie i machanie gołymi cyckami by nie pomogłó

  155. magda 30.01.2013 21:12

    co za bzdurny tekst. bardzo przepraszam.
    Z calym szacunkiem dla autora powyzszego tekstu, mysle ze pisala to osoba uboga emocjonalnie, jednakze poniewaz temat sam w sobie jest niezwykle skomplikowany a i dyskusja zajelaby zgola wiecej niz pozwala mi na to czas (nie wspominajac ze chyba nawet nie chcialoby mi sie go tracic) poprzestane jedynie na tak okrojonej wersji mojej opinii.

  156. Anka 23.02.2013 11:57

    Dzięki Kominku. Podsumowales to co ja myślę i co zamierzam zrobić – a zamierzam być z facetem, który chwilowo kogos ma i wcale mi nie wstyd z tego powodu. Uważam, że jak czegos się chce to trzeba to brać i Ty uświadamiasz to innym 🙂 pozdrawiam

  157. 54r174 24.02.2013 18:33

    Jasne, po co komu honor albo klasa 🙂

  158. Enia 27.04.2013 16:37

    Jak dla mnie to nie zawsze jest takie proste… Po co wystawiac ludzi na pokuse i na proby? Moze to dosyc staroswieckie i konserwatywne, ale ja uwazam zwiazek malzenski za swietosc i jesli faktycznie zaczyna sie cos w nim psuc, to nalezy to naprawic, a nie zostawiac to, poddajac sie… kto nie walczy, nic nie wygrywa. Jaka mam pewnosc, ze facet, ktory zdradzi zone ze mna za pare lat nie zdradzi rowniez mnie? Nie mam takiej pewnosci, wiec sie za niego nie zabieram… uwazam to za komplikacje zycia rodzinie, ktora moze miec gorszy okres… wiadomo, ze raz jest lepiej, a raz gorzej, ale to nie znaczy, ze wyrzucamy pare lat malzenstwa do kosza i szukamy swojego szczescia- zajezdza egocentryzmem…

  159. WildChild 22.05.2013 21:01

    Autor powyższego tekstu nie bez powodu tak napisał. Pewnie olśnienie przyniosły mu doświadczenia partnerskie, których był uczestnikiem. Jeśli chodzi o podejście indywidualne do powyższego tekstu – ludzie niekoniecznie odchodzą do kogoś „lepszego” jak napisał autor. Było by to prymitywne podejście do danej osoby. Traktowanie kogoś jako „coś materialnego”, dzięki czemu mogłaby się ta osoba ubogacić. Wybieramy najpierw wzrokowo, to wiadome, ale przecież w pierwszych sekundach nie jesteśmy w stanie powiedzieć czy ta osoba będzie dla nas odpowiednia pod względem osobowości czy charakteru, czy będziemy wyznawać podobieństwo poglądów, priorytetów, a przede wszystkim zasad i sposobu patrzenia na świat i ludzi. Jeśli ktoś wybiera partnera na zasadzie oceny poziomu wykształcenia i zasobów portfela, będzie wyszukiwał osoby potencjalnie wyglądające na zamożne – czyli noszące drogie, najlepiej markowe ubrania i wożące się wypasiona bryką. I takie to osoby, wybierać będa tylko takich partnerów, którzy odpowiadać będą ich kryteriom.

  160. Edyta 12.06.2013 23:24

    Kominku! Uwielbiam Cię za ten wpis!

  161. supergirl 14.06.2013 12:22

    zgadzam sie, zgadzam, zgadzam, zgadzam!!! 🙂

  162. Madzik 14.08.2013 12:18

    Po przeczytaniu jednego z Twoich tekstów, myślałam że jesteś kolejnym prymitywnym przedstawicielem rasy męskiej, który tylko chce rozgłosu i żeby go uzyskać będzie się chwalił swoimi najgorszymi wadami … Przepraszam …
    Powyższy tekst pokazuje, że niekoniecznie. Raczej są konsekwentnie stosowane zasady i zdroworozsądkowe spojrzenia na świat i życie, bez zbędnego „świętojebliwego” podejścia i upiększania. Człowiek jaki jest, każdy wie … ale nie każdy odważy się do tego przyznać.

    Zmieniam partnerów i mężów jak rękawiczki, utrzymuję dobre kontakty z byłymi i biorę od życia to ci chcę. W dodatku tak, żeby wszyscy byli zadowoleni; „win-win”.
    Tak jak piszesz „Wartościowa kobieta powie, że świadomie odeszła do lepszego. ” Byli wiedzą co muszą zmienić i dlaczego zostali wymienieni na lepszy model – jak mądry to wykorzysta tą wiedzę i będzie miał w rezultacie lepsze życie z lepszą kobietą 😉

    A Ci , którym brakło odwagi żeby zawalczyć o lepsze i szczęśliwsze życie będą zawsze z zazdrości linczować …

  163. Georgina 18.08.2013 21:41

    no i dzięki za tekst, że można mieć dobry kontakt z wersją „eks”, ja mam, z tymi jednorazowymi, wielorazowymi i długodystansowymi – jakby to nie zabrzmiało, dwa wyjątki – potwierdzające regułę. Da się, da się. Gadam, na piwo wychodzę, dzwonię i ono dzwonią. Śmiejemy się, obgadujemy znajomych:) piknie czasem, bo piknie, ale… cóż, kilka minut póxniej już o tym nie pamiętam, a mam w swoim życiu osoby, które mimo braku „uczucia” uważam za po prostu fajne:)

  164. Marta 29.08.2013 21:47

    Przepraszam, jeśli powtarzam coś, co już zostało napisane. A jeśli rzeczywiście zostało, to oświadczam, że się zgadzam z przedmówcą.
    Jako dziewczyna zawsze uważałam, że „odbijanie” kogoś jest złe. Nie ze względu na partnera odbijanego. Ze względu na siebie. Bo jaki związek można stworzyć z mężczyzną, który mówi, że kocha, nie daj bóg się żeni… a następnie znajduje ‚lepszą’? Dla mnie taki człowiek jest niepewny. I zanim ja coś do niego poczuję, tak naprawdę, wolę się wycofać. Jak to mój dziadek mówi – tego kwiatu jest pół światu. Wole poczekać, niż pakować się w coś bez sensu.
    Zakładając, że poszukiwałabym związku, Nie samego seksu/przygody.
    Te przemyślenia są w moim przypadku czysto teoretyczne. Na szczęście :).

    Jeszcze jedna, mała uwaga – mówię tylko o nakręcaniu nowego związku w trakcie innego. Jak jeszcze się utrzymuje pozory miłości wobec obecnego partnera/obecnej partnerki. A nie jak się wali, pali, syf i malaria.

  165. Fusa 30.08.2013 03:09

    Jeśli kogoś kocham, to mam do niego zaufanie. Nie muszę ograniczać jego wolności swoją zazdrością, zawiścią lub zaborczością. Jeśli kocha- nie skrzywdzi.

  166. Andra 12.09.2013 10:23

    Co do pierwszego wpisu, zgadzam się w 100%
    Drugi natomiast budzi moje wątpliwości:
    Oczywiście, że jest coś takiego jak ,,rozbijanie związków”.
    Gdy na horyzoncie pojawia się żonaty mężczyzna z dorobkiem w postaci dwójki dzieci to powinno się go omijać z daleka!
    I tu nie chodzi o to, że to On zdecyduje, że to jest na jego głowie, bo ma rodzine…
    Jesteśmy dorośli i bądźmy świadomi, że jeżeli jedna strona nagabuje drugą, stosuje mniej lub bardziej wyraźne podchody sugerujące głębsze zainteresowanie, to ponad połowa ulegnie!
    My jako ludzie, jesteśmy słabi 🙂

    Chodzi przede wszystkim o to, że ludzie za szybko sie poddają. Zamiast walczyć o związek, o szczęśliwą rodzinę wolą wybrać prostrze wyjście – skok w bok.
    A później rozprawy sądowe, separacje, rozwody. Po co to?

    Zdaję sobie sprawę, że jestem tą ,,niepełnosprawną umysłowo”.
    – Ale czy na pewno?
    Ja chcę być ponad tym. Nigdy nie dopuszczę do sytuacji w której jakikolwiek mężczyzna miałby wybierać pomiędzy mną, a swoją rodziną. Chonor mi na to nie pozwala.
    Za dużo Was – facetów, aby wybierać tych z ,,bagażem”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Connect with Facebook

*

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>