Żadnych oczekiwań!
Rzadko kiedy (czyli nigdy) mam okazję zdradzić wam tajemnice pisania bloga i opowiedzieć, jak to wszystko naprawdę wygląda z mojej strony. I dzisiaj wam o tym też nie opowiem, bo miałbym gówno do powiedzenia. (żebym tylko nie zapomniał później zmienić „gówno” na „nic”!)
5 godzin temu bloger Kominek usiadł przed komputerem celem napisania jakiegoś tekstu. Bloger Kominek jeszcze wtedy nie wiedział, że gówno z tego wyjdzie (gówno->nic (zmień to, bo znowu będą pierdolić marudzić, że jestem wulgarny i nie przekonasz, że od dawna nie jesteś) Pomysłów na teksty mam na najbliższe 50 lat. Dość powiedzieć, że w moich notatkach są szkice tekstów z datą kilka lat wstecz. Czekają na swoją kolej i doczekać się nie mogą.
Dziś też się nie doczekają, bo przez 5 godzin bloger Kominek gapił się na ekran, odpowiadał na maile, rozmawiał przez telefon, wypił kilka espresso i nic nie napisał. Wcale nie dlatego, że miał inne zajęcia. Nie, nie. Bloger Kominek wpadł w gówno (zmień na niemoc, bo znowu powiedzą…)
Wy tego nie wiecie, ale ten rodzaj niemocy przeżywa każdy bloger, który poważnie podchodzi do swojego hobby. Ja to przeżywałem już 10 razy i bardzo często z tej niemocy tworzyły się dobre treści, ale dziś powiedziałem sobie: dość.
Mam to w dupie! (zmień -> „gdzieś” albo „w czterech literach” albo zostaw i niech się pierdolą)
TU BYŁBY ŚRÓDTYTUŁ GDYBY TYLKO M SIĘ CHCIAŁO…
Sam sobie ten los zgotowałem, bo od tekstu o tych, co są odważni, bo nie boją się uciekać czytelnictwo bloga skoczyło o jakieś 30 proc. i ciągle się utrzymuje. Tekst o idealnym kochanku pobija mi wszelkie rekordy w prędkości przybywania nowych odsłon i lada moment wybije się na pierwsze miejsce. 30 tys w ciągu trzech dni i to bez żadnych linków na forach. Zresztą moje teksty prawie zawsze przechodzą z rączki do rączki.
Mieć 30 tys. czytelników to marzenie większości pisarzy. W skali miesiąca i zliczając trzy moje blogi wychodzi was już koło 250 tys.
Nie piszę tego, żeby się chwalić, bo od chwalenia się to ja mam innego bloga, ale po to, by zobrazować wam skąd się bierze to poczucie odpowiedzialności.
A TU BY BYŁ KOLEJNY ŚRÓDTYTUŁ.
Jak skacze oglądalność w górę, to bloger się nakręca i musi dawać tzw. dobrą treść, aby tendencję utrzymać albo przynajmniej nie stracić tych nowych.
I zaczyna się dramat, bo co by tu napisać, aby mi czytelnicy nie pierdolili marudzili później, że:
- eee co takie krótkie?
- eee to już było
- eee miałam nadzieję na coś innego
- eee fotka tym razem nie trafio na
- eee nudne
- eee kończą ci się pomysły
To nie tylko ja tak mam. Znaczy się – nie mówię o ćwierćinteligentnych czytelnikach, którzy zawsze domagają się tekstu, który im sformatuje mózg, tylko o tym, że bloger – choćby nie wiem za jakiego miał się kozaka – musi i chce spełniać oczekiwania czytelników.
I jabyłem dziś o krok od stania się cipą (pipą) we własnych oczach.
A ze trzy teksty zacząłem pisać, już nawet do dwóch wstawiłem fotki, już czułem, że to będzie coś fajnego i faktycznie pewnie byłoby coś fajnego, bo ostatnim razem jak nie miałem weny to napisałem „Wszyscy odchodzą” i z tego co widzę to musi zdarzyć się cud, aby tekst ten nie wygrał waszego głosowania na debeściaka roku. Ba, Dr. Oetker powstał z braku pomysłów (ktoś z was naprawdę myślał, że ja robiłem wtedy budyń?!) a pierwsza część Ławeczki (wybraliście go najlepszym tekstem 2009 r.) tak mnie męczyła, że jak zacząłem ją pisać w czerwcu to skończyłem dopiero w połowie października. W sumie im gorzej ze mną tym lepiej dla bloga, bo takich przykładów to mógłbym jeszcze sporo wymienić.
I tera siedzę jak ten kołek od tych 5 godzin i nie mogę wymodzić tekstu idealnego, takiego orgazmistycznego, z intrygującym leadem, puentą i poprawionymi literówkami.
Wiem, że gdybym posiedział jeszcze z godzinę to coś bym napisał, dalibyście znowu pół tysiąca lajków, byłoby fajnie i tylko ja znowu czułbym się wyprany. Znowu miałbym tę męczącą świadomość, jaka towarzyszyła mi latem przed wielkimi zmianami na blogu, że zmuszam się do pisania.
A tak nie może być.
Nie mogę być blogerem, który ma jaja pisać…
“ Całe lata pisałem cholernego bloga w mniejszym lub większym stopniu dostosowując się do oczekiwań, jakie w danym momencie deklarowali czytelnicy.
(…) Jesteście bez znaczenia. Nie dlatego, że wami pogardzam. Jesteście bez znaczenia, bo wy i tak kiedyś odejdziecie, tak jak odchodzili przed wami, a teraz po prostu robię krok do przodu wyprzedzając waszą obojętność wobec mnie.
…a nie ma cywilnej odwagi trzymać się tego. Nie mogę być mężczyzną, który mówi, że czasami trzeba umieć rzucić wszystko w cholerę, pójść swoją drogą, mieć cały świat w dupie i nie liczyć się z konsekwencjami, a jednocześnie bać się konsekwencji i żyć ze świadomością, że jednak coś muszę i idee ideami, ale życie życiem.
Muszę się przemóc i jednak mieć to w dupie. Muszę, muszę, muszę.
Wiem, że części z was ten tekst się spodoba, na pewno niektórzy go podlajkują, prześlą dalej, skomentują. Wiem, że większość z was nie odejdzie stąd ani dziś, ani jutro, bo wiecie, że tak jak was nienawidzę, tak was kocham, bo nikt tak dobrze nie leczy moich kompleksów jak wy. Ale wiem też, że trzymając się swoich postanowień i wizji rozwoju tego bloga, stracę wielu z was. Tak jak straciłem latem.
Trochę wjebałem się zapowiedzią publikacji złotej szóstki starych tekstów, bo ona mi burzy cała filozofię i ciągłość pisania, ale już kij z tym. Pytanie tylko – czy gdybym codziennie napieprzał takimi ławeczkami i latawcami, to nikt by nie umierał?
Tego nie wiem. Wiem, że muszę trzymać się swojej wizji i nauczyć nie myśleć o tym, ile niezadowolonych komentarzy Iwonki skasują.
Czuję się lepiej po napisaniu tego. Aż sobie Czerwonych Gitar posłucham.
Jak byłem mały, nikt mnie kochał, nie lubił i żyłem sobie marzeniami o sławie, bogactwie i łatwych kobietach, to sobie puszczałem tę piosenkę.
Heh, dzisiejszy tekst chyba najbardziej zrozumieją inni blogerzy. Miałem napisać dwa szybkie akapity o tym, że mi się nie chce pisać, a oczywiście rozpisałam się jak idiotka.
Nigdy więcej nie spędzę 5 godzin na rozmyślaniach o tym, jaki tekst napisać. Nigdy więcej na blogu nie utrzyma się żaden komentarz od osoby, której oczekiwań nie spełniłem.
Kilka lat temu wybrałem sobie życie pozbawione zobowiązań, obaw, problemów i jestem zwyczajnym głupkiem, że – jak większość (tak tak) blogerów wpadam w łańcuchy zobowiązań wobec czytelników, mniej lub bardziej świadomie usilnie dążąc do spełniania oczekiwań. Być może dzięki tym łańcuchom tyle lat jestem tym naj naj naj blogerem (zmień na ” jednym z naj naj naj blogerów” bo napiszą, że jesteś narcyzem).
A być może jestem jak szczęśliwa żaba całe życie żyjąca w studni, jarająca się swoją wielką przestrzenią i za nic w świecie niemogąca zrozumieć co to jest ocean, I o ile jest większy od jej studni? Dwa razy większy? Dziesięć? Sto? Czy może być coś sto razy większego od studni?
Kurde, mam przecież trzy blogi. Na pozostałych mam taki cholerny luz twórczy, zero problemów z weną i obaw o to czy ktoś mnie będzie czytał. To czemu ciągle tutaj mi się nie udaje? Tyle razy próbowałem i gówno. No to jeszcze raz spróbuję.
I na dobry początek nie dam ani fotki tytułowej, ani nawet nie sprawdzę literówek. O borze, ale jestem zajebiście wolny teraz. Hu hu.
Aż se pójdę siku i nie spuszczę po sobie wody! A co.
Chociaż opuść deskę po wszystkim.
Nie oczekuj tego ode mnie.
Po co się każe facetowi opuszczać deskę? W czym to właściwie przeszkadza? Przecież jak on zamknie tą klapę, zrobi się noc, obudzisz się, bo będzie ci się chciało siku, pójdziesz do łazienki i klapniesz gołym tyłkiem na zamkniętą klapę, bo zapomnisz, że może nie być otwarta…
To chyba chore, że ten tekst wpisuje się w mój obecny nastrój.
I tak cię kochamy, bez względu na wszystko.
TL;DR 😉
MSPANC
Kura, myślę sobie: jakieś „kody” i nie czaje… Ale się przemogłem i przetłumaczyłem:
TL;DR = „Too long; didn’t read”
MSPANC = „Mogłem Się Powstrzymać Ale Nie Chciałem”
I się okazało, że Lipiec ma racje! A ja głupi wcześniej go zminusowałem…. fuck
Na bogato, ale co z faviconką i cieniami 😀
Keep going forward !
Uwielbiam! I nie piszę dlatego bo coś, czy coś…po prostu uwielbiam!
Ciepłe… O dziwo! To znaczy O Kominku!
p.s. Kumam to. Miałam się zabawić w sajkologa, ale nie.
eeee kończą Ci się pomysły
Niezależność – piękne uczucie.
Nie oczekuje, Kocham za osobowość!!
Sam wyznaczyłeś sobie tematykę tego bloga jako społeczną i dotykającą bardziej Twojej osobowości i Twojego światopoglądu. Być może podświadomie czujesz, że nie chcesz się tym dzielić z obcymi ludźmi, którzy wpieprzają się (dobra, za Twoim przyzwoleniem) w Twoje życie prywatne? Bo na .tv ani .es z tego co pamiętam (nie czytałem wszystkiego) nie było tekstów takich, jak wspomniana wcześniej Ławeczka.
I o to chodzi 🙂
pół żartem, pół serio
żył pół żartem, pił serio. 😉
Samo za siebie mówi to, że jak tylko wrzuciłeś info na FB, że jest nowy tekst, i weszłam, był tylko jeden komentarz. Przeczytałam, odświeżyłam – już kilkanaście. Kominku, Ty się o nic nie martw, bo są osoby, które czytają Cię od czasu, kiedy wpisy były przesycone wulgaryzmami i komentowałeś rozebrane w plejbojach kobiety, a nadal Cię lubią.
No to będziesz miała taki sam ubaw z dzisiejszych komentatorów próbujących zgłębić mój stan psychiczny, bo tylko najstarsi wiedzą, że takich wpisów jak ten było już kilka. Pierwszy bodajże 3 miesiące po założeniu bloga.
Już zaczynają się komentarze, że się najebałem, że dorastam, że wymiękam. Zawsze to samo. To jest piękne, że mogę sobie tak bezkarnie zataczać koło, pisząc na nowo tę samą historię.
Nie mam serca nikomu wyjaśniać, że sensem tego tekstu jest kilkadziesiąt banów, jakie rozdam od dziś przez kolejny tydzień pozbywając się zgniłych jednostek nierozumiejących nawet tytułu tekstu.
„No to będziesz miała taki sam ubaw z dzisiejszych komentatorów próbujących zgłębić mój stan psychiczny, bo tylko najstarsi wiedzą, że takich wpisów jak ten było już kilka. Pierwszy bodajże 3 miesiące po założeniu bloga. ”
Czuję się źle, bardzo źle. Nie czytałam Cie od początku istnienia świata. Nie miałam pojęcia, że taki teks już powstał. Wszystko przez Ciebie, bo zmieniasz adresy blogów! 🙂
Idioci próbujący zgłębić twój stan psychiczny, oraz ci którzy po tekście wiedzą ile masz lat, jak wychowała cię matka i ile centymetrów ma twój penis, to plaga całego internetu.
W takich czasach czasami trzeba wpisać chg ItemHoshi dać sobie przedmioty i zabić całe Khorinis. Frajda taka że zapomina się o swych blogach.
Po tym, co przeczytałam utwierdziłam się w przekonaniu, że ty tak naprawdę nie jesteś blogerem, ale pisarzem, który kiedyś napisze dobrą powieść, tak dobrą, że będzie się chciało jej nauczyć na pamięć.
Ja chcę tylko Nobla:)
E tam Nobla. Nobla dostają ludzie piszący rzeczy poważne, wzniosłe, ciężkie, najczęściej mało ciekawe. Komu dziś się chce czytać „Chłopów”, „Quo Vadis” albo wiersze Szymborskiej, których i tak większość nie rozumie? Ty napiszesz coś, co będą z chęcią czytały przyszłe pokolenia, jeszcze długo po twojej śmierci.
„Quo Vadis” to akurat bardzo fajna książka 🙂 Więc może warto przeczytać.
To jest moja lektura. Po 3 stronie odpadłem.
Czytałam. Nie podobała mi się.
Jasne, że warto. Warto przeczytać wszystkie książki, jakie wydano. Ale starożytny Rzym to nie mój klimat. Ani trochę mnie nie wciągnęła ta książka. Co poradzę? Moim zdaniem jest nudna.
Często nie spuszczam wody, bo jak leje, to nie raz wpadam na świetny pomysł dotyczący projektu, nad którym pracuję. Wtedy szybko muszę iść go realizować, nie ma czasu na spuszczanie.
„Wiem, że większość z was nie odejdzie stąd ani dziś, ani jutro, bo wiecie, że tak jak was nienawidzę,”
OOO. Ja tu z pozytywnym nastawieniem, a tu mnie nienawidzą. Nieładnie, nieładnie.
Prędzej chyba bym fajki odstawił niż kominkowy blog..
jesteś jedną z niewielu osób, które są w życiu naprawdę wolne. chylę czoła za odwagę i plany, które dzielnie realizujesz 🙂
„Nigdy więcej na blogu nie utrzyma się żaden komentarz od osoby, której oczekiwań nie spełniłem” – uff, moje właśnie spełniłeś! Ojaa, ale mi teraz dobrze.
„Ja to przeżywałem już 10 razy i bardzo często z tej niemocy tworzyły się dobre treści”/”W sumie im gorzej ze mną tym lepiej dla bloga” – masz buziaka w czoło -:*, proszę – za pocieszenie mnie w kryzysie zw. z pisaniem pracy. Już mnie krew zalewała. Teraz czuję powiew nadchodzących pisarskich dni płodnych!
Kom, tyś jak Hank Moody. Dołek czy górka, on nadal sprawiał, że kobiety mu do łóżka wskakiwały.
Jak ja się rrrrozbiegnę…
Lowju.
zero zobowiązań i żadnych oczekiwań, nawet wobec siebie samego – tak wybrałam parę lat temu i tak mi wygodnie. po co zbędne ciśnienia? no.
W formie nawet, gdy nie w formie 🙂
Ja tą niemoc czuję od ponad miesiąca. Aż chyba siądę i coś przez noc napiszę. Albo i nie…
banowanie – to musi być czysta przyjemność
Taaaak, oczekiwania. Moi też je mają. „Niech pani kręci krótsze filmy”. „Za krótkie te pani filmy!”. „Powinna pani być bardziej jak Kucharka X”. „Czemu wszystko pani zgapia od Kucharki X?”. „Musi sobie pani kupić lepszą kamerę, bo ta jest beznadziejna”. „Skąd pani wzięła pieniądze na tak dobrą kamerę?”. „Stare filmy były lepsze”. „Nowe filmy o niebo lepsze od starszych”. „Za głośno muzyka”. „Głośniej muzykę!”. Mogłabym wymieniać bez końca ;). Piszmy jak nam samym w duszy gra, bo to nam ma sprawiać przyjemność i motywować do dalszego pisania. Buzi :*.
Właśnie układam 15serwetkę w gwiazdę wg twojego filmu Dorotko 😉
A nawiązując do tego co napisałaś – każdy bloger musi pisać to co mu w danym momencie najbardziej odpowiada – swojego czasu na fotoblogu dodawałam zdjęcia i zaczęły się pojawiać komentarze podobne do twoich – skąd miałaś pieniądze na taki sprzęt/ ale masz cudowny zabytkowy aparat itd. – ale jak mówi Kominek – WSZYSCY ODCHODZĄ – i prędzej czy później widownia się zmieni, a my próbując dopasować się do innych zatracamy Siebie.
Jedyne czego warto słuchać to serca i czasami swojej matki.. 😉
Poza różnorodnymi oczekiwaniami to zaglądanie do cudzego portfela jest najbardziej denerwujące, prawda? :). Trzeba zacząć odpisywać, że się wygrało w totolotka ;). Powodzenia przy składaniu serwetek, ja zaraz się zabieram za montowanie kolejnego filmu o złożeniu w choinkę :).
O tak, kiedyś komentarze dotyczące pieniędzy mnie denerwowały, teraz już tylko śmieszą. Nie wiem czemu ludzi tak bardzo interesuje kto, skąd i na co ma pieniądze.
Wchodzę, jak od lat, czytam sobie teksty kominka i nie mam nigdy żadnych oczekiwań co to będzie.
A może jednak ja łżę jak pies? W końcu po co zaglądać na bloga nie oczekując czegoś co nas oświeci czy rozbawi?
Nie wiem sam czemu to robię, po prostu, wchodzę i czytam.
Jeśli buk da mi zawsze i wszędzie dostęp do internetu to pewnie będę to robił aż nie odejdę (skonam).
Od dawna nie komentowałem i jest to w zasadzie próbny komentarz aby sprawdzić jak będzie wyglądać, czy mi jakoś powiąże z tym całym gravity.
Po ostatniej top-liście zacząłem czytać początkowe teksty z tego bloga i muszę powiedzieć, że bardziej niż np. ławeczka – która jest dobra – wolę te z pobytu w USA. Wolę jak nie smęcisz bo wtedy najbardziej widać twój kunszt pisarski – błyskotliwość, dowcip. W dzisiejszym tekście trochę miauczysz jak pipka. Jeżeli chciałeś trzymać się tematu blogowania to mogłeś lepiej wrzucić spiraconych blogersów. Daleko mam do wawy a obejrzałbym. Hej!
Iwonki nie kasować go.
Niech inni widzą, że właśnie o takich śmieciach jest tekst. I takich śmieci tu nie będzie.
wiadomo, najlepiej pisać o tym, co się lubi i na co ma się ochotę, bo od ciągłego podpasowywania się pod gusta i sugerowania opiniami czytelników, jakie teksty są dobre, a jakie nie, można zwariować, zwłaszcza że taka maruda często przyjdzie, napisze coś i zaraz zniknie, a sugestie, nie zawsze mądre zostają. ale chyba jednak mimo wszystko, opinie czytelników powinny być ważne, czy nie jest dla ciebie w jakiś sposób cenne, kiedy ktoś tak jak wyżej pisze ci, że w tekstach typu USA najbardziej widać twój kunszt pisarski, dowcip itd.? tak sobie pomyślałam, bo zgadzam się z tym i pamiętam że kiedyś też chciałam o tym napisać, ale nie po to żeby marudzić, że inne są gorsze, po to żeby wyrazić opinię, bo może szkoda by było, żebyś o tym nie wiedział (choć wątpię, że nie wiesz, ale to tylko przykład;)) może nie do końca warto blokować takie osoby na blogu, bo bez sensu jest się przejmować wszystkimi opiniami, ale z kolei blokowanie wszystkich, którzy coś tam krytykują to już kolejna skrajność..
To że forma pozwala na interakcję z autorem tekstu nie oznacza że ma on od razu pisać pod dyktando każdego kto ma odmienną koncepcję na prowadzenie bloga.
najczęściej mnie rozśmieszają, często zadziwiają i wiem, że są od początku ale dziś wyjątkowo mnie wkurzają, po prostu nie rozumiem jak można czytać coś co się nie podoba, nie lubianego lub nawet nienawidzonego autora, krytykować i mieć pretensje, że się ich kasuje…no po prostu nie rozumiem…ale ja to z tych głupich, jak na dole przeczytałam…jak mi się coś nie podoba to nie czytam a jak mi się podoba to piszę, że się po prostu podoba…
Ten tekst to, jak zawsze (wykreślić, bo pomyślą że lizus), rozrywka na najwyższym poziomie. Dzięki 🙂
Też mam bloga, choć jeszcze raczkuję. Czasami czuję niemoc twórczą, mam ochotę jebnąć się (delikatniejszych określeń nie znam) w ciemnym kącie i zasnąć. I wtedy lata mi, czy ktoś mnie oleje i więcej nie zajrzy, czy będzie nadal gdzieś tam z drugiej strony czuwał. I ja ten tekst cholera niestety od pierwszego wyrazu do ostatniej kropki rozumiem.
Fajny tekst. Napisać o niczym, żeby wyszło coś, nie jest wcale łatwo!
a swoją drogą to zawsze bawili mnie czytelnicy, którzy w którymś momencie czynią autorowi milją gorzkich wyrzutów co do zmian, po czym „oficjalnie” obwieszczają swoje odejście – ten patetyczny ton i przekonanie o własnej ważności, no coś pięknego.
żałosne jest, kiedy ktoś, zamiast po prostu odejść, musi to zrobić głośno tupiąc, żeby w ogóle został ten fakt dostrzeżony.
Ja mam krótkie skojarzenie. Hey i proces tworzenia utworu „Teksański”. Mówi samo za się…
Co do oczekiwań to pamiętam taką zabawną historię:
To było na esiątku, i ktoś tam napisał, że mu się tekst nie podoba, bo coś tam.
Kominek mu mówi, że ostatni raz wysuwa pod jego adresem jakieś oczekiwania.
Wiadomo chłopina trochę się speszył i zmieszał. Chcąc jakoś udobruchać autora bloga, w następnym tekście rozpływa się nad kunsztem i chwali kominka, że takie teksty chce czytać.
Niestety, na kominka takie sztuczki nie działają i znowu chłopina dostaje opieprz z banem.
Obowiązek obowiązkiem jest,
Piosenka musi posiadać tekst!
Nice 🙂
Powtarzam raz jeszcze Kocham Cię Kominku 🙂
Ja sobie tak Ciebie czytam, raz mi sie bardziej podoba, raz mniej, częśc tekstów zapamiętuje,cześci nie pamiętam po 5 minutach. Czytam też komentarze i nie moge znieść dziewczyn/kobiet, które, chocbyś tu wkleił zdjęcie swojej kupy i nazwał każdą kobiete na świecie od kurą*, piszą że i tak ‚zawsze Cie kochamy’ ‚i tak jesteś cudowny’itp. A robia tak tylko dlatego, że boją się jak ognia napisać czegoś, co Tobie by sie nie daj borze nie spodobało i nie daj borze dostałyby bana na blogu, fb czy czymkolwiek. Głupie baby, z czym do kogo?
*w
No, strasznie głupie…do tego nie piszą tego co myślą bo boją się dostać bana…no masakra…najważniejsze jest wiedzieć z czym do kogo…i tego gratuluję.
Uwielbiam wulgaryzmy przyodziane poprawną polszczyzną.
No widzisz Kominku, sądzę, że Cię rozumiem. Bo zdaje mi się, że mam jakąś świadomość niemocy pisarskiej. Wpis ma całkiem inny wydźwięk, niż większość tekstów. Pisany jest na prawdę z serca.
Kominku, jedna kwestia to wena, a druga to umiejętność ubrania jej w słowa – w tym jesteś niepodzielnie mistrzem.
Jakby cacko mogło, to by tu zamieszkało. O!
Mogę ? 🙂
ja mam wrażenie że już tu mieszkasz;)
Tak sobie właśnie pomyślałam 2 dni temu,że trafiają Ci się takie dni, w których „nie chce Ci się” / „weny brak” / „nie możesz zdecydować się na to jaki tekst napisać/wstawić”. I wiesz co… wcale Ci się nie dziwię Kominku. Pozdrawiam 🙂
PS: Zostaję przez zasiedzenie. O niechceniu też czasami fajnie poczytać.
Czytam od lata, wyczytalam wszystko, co zdolalam znalezc. Wciagnelo jak dobra ksiazka i tyle. Zero oczekiwan, co napiszesz to przeczytam 🙂 Nie zawsze podoba mi sie tak samo, nie zawsze ze wszystkim sie zgadzam, ale kominek stal sie moim rytulalem, jak sprawdzanie Fejsbuka 😉 i kawa do sniadania 😉
Nie pierwszy i nie ostatni taki wpis, hm? 🙂
Nie wiem, co było „niepoprawnego” w moim komentarzu, ale zaczynam się już wnerwiać …
heh, tak se klikamy w minusy…;-)
Nie 🙂
ja myślałam, że znowu zniknął z powodu niezrozumienia moich intencji – a one zawsze są dobre. Zwyczajnie nie mam złych wobec wszystkich tu PANUJĄCYCH 🙂
no chyba, że ktoś jest głupi albo niekulturalny, wtedy niech buk ma go w swojej opiece. 🙂
PS. byłam ślepa – komentarz jest 🙂
Komin, wiesz, ze Cie kochamy. I jak to Patrycja napisała ‚i tak jesteś cudowny’ wiec dla mnie brak Twojej weny to nie jest powód do strachu 🙂 Talent masz, aparycje masz, nasze wsparcie jako takie tez i ramiona otwarte w razie potrzeby pocieszenia 🙂
Patrycja Kawa- „Z czym do kogo?”, odpowiedz jest prosta: z sercem(czasem wystarcza cycki) do Pana 🙂
Cacko- a to Ty czegoś nie możesz? 🙂
Love Was wszystkich świątecznie i idę spać bo jutro trzeba składać serwetki na wigilie 🙂 Cmok
A Ci co mają największe oczekiwania i tak kiedyś zrobią kupę na naszym blogu. Dzięki dotarciu do różnych blogów po BGF zorumiałam, ze banowanie i usuwanie komentarzy to piękna rzecz.
Pozdrawiam.
Paradoks blogera – napisać tekst z przesłaniem o niepisaniu tekstu z braku chęci do pisania ;]Zdecydowanie bardziej wolę czytać to, o czym masz do powiedzenia, niż o tym, co chciałabym usłyszeć,zobaczyć,przeczytać* *niepotrzebne skreślić
Mnie się wydaje, że tekst nie powstał z powodu braku chęci pisania. Tylko z dylematu. Kominek, jak każda osoba, która pisze chce żeby go czytano i nie może powiedzieć: „Piszę dla siebie, bo lubię”. To byłoby bezczelne kłamstwo.
Paradoksalnie mi się nie podoba. Tzn. – jak na tekst o tym, że się nie chce i ma się w pupie, że wypadałoby chcieć, to jest w porządku. Ale jest bardzo blisko niebezpiecznej granicy podobieństwa do moich tekstów kiedy mi się nie chcę. Innymi słowy – mam kominka za boka, ale ta notka ukazuje Jego człowieczeństwo. I muszę to napisać – tym samym staje się on mniej atrakcyjny.
a ja najbardziej lubię takie teksty, gdzie kominek odkrywa właśnie swoje „człowieczeństwo”. Cieszę się, że jest ich coraz więcej (pomijając felietony, które mam nadzieję będą się pojawiać w każdym numerze, bo duet z Grabowskim to największa wartość Maxima x)), bo to one dają siłę, by walczyć. Z zawiścią, ‚dobrymi chęciami’. Każdy wierzy, że to co ma do dodania ma jakiś sens – a przecież kominek ma swoich, mniej lub bardziej bliskich czytelników, z którymi już to wszystko przerobił. Kim jestem, żeby pisać oczywiste komentarze (nawet tego miałem nie pisać…).
Sam próbowałem pisać i spotkałem się już z takimi ‚życzliwymi’. Teraz odrastają mi skrzydła, ale to tylko dla tego, że to co już napiszę, daję tylko najbardziej zaufanym. I to oni marudzą, ale przynajmniej konkretnie.
To my wiemy czego chcemy, ale zawsze znajdzie się jakaś uczynna osoba z nożem, żeby nam ujebać skrzydła. I właśnie ta obawa, którą czasem widzę w tekstach jest mi tutaj najbliższa.
Do przodu, w imię własnych marzeń i potrzeb. A komu z nami po drodze, ten zostanie. Amen.
…głupia, czasowo ograniczona edycja komentarza 😉
… Nie wiemy, czego inni oczekują po nas, czy naszych tekstach (kominek o tym już pisał, co do powstania esiątka). Czasem całe pandolenie i ludzie latający za nami z nożem wręcz zaprzeczają swoim prawdziwym potrzebom… A autor dostaje kopa… za dobry tekst ;/
wiedziałam, że jakikolwiek komentarz, z jakimkolwiek „ale” lub słowem „nie” – będzie tutaj atakowany, zanim ludzie pomyślą co on w ogóle oznaczał. Właśnie to jest najbardziej irytujące w komentatorach Kominka – bronicie Kominka do upadłego przed czymś co nawet nie było krytyką.
Mam tylko jedno ale – nie bronię kominka, bo nie ma przed czym. Twój komentarz wyraża Twoje zdanie. I właśnie to zdanie zainspirowało mnie do wystawienia tego komentarza.
mnie takie teksty jak ten podnoszą na duchu i tyle 😉 Mnie też irytują komentarze kółka wzajemnej adoracji, ale co z tego? To nie nasz blog 😉 Rozumiem tok rozumowania kominka i to akceptuję. A Ty?
Pozwolę sobie pozostawić to bez komentarza, żeby zamknąć sobie możliwość dalszej wymiany zdań na temat jaki jest Kominek, a jaki nie jest. Z wyrazami zazdrości, paulena_
Spokojnych Świąt. Odpoczywaj. Czytelnik nie zając… 🙂
o eee co takie krótkie?
o eee to już było
o eee miałam nadzieję na coś innego
o eee fotka tym razem nie trafio na
o eee nudne
o eee kończą ci się pomysły
* eee tam, i tak Ciem kocham.
Swoją drogą… spróbujcie wymóżdżyć tyle paragrafów o tym, że wam się nie chce. No, niech wam się zachce:-)
Jak mnie cholernie cieszą bany , które się posypią, bo pod np. ostatnio pod tekstem o idealnym kochanku zrobiło się już mało przyjemnie.
Dobry tekst, jak zwykle gdy sie meczyles piszac to nam sie podoba 🙂
Fajny tekst. Jak „beyond the scenes” w filmach.
Ej, z tą żabą, to niezłe. Cała dycha. no niech będzie, że z 75%.
Chciałam jakieś słówko pocieszenia, ale nie mam. Stan wydaje się być normalny, choć bolący. Sie Pan wyleczy, Panie Kominek.
Udanego weekendu 🙂
Jakich banów Kominek? Tyle razy banowałeś mnie i co?;)
Jestem za a nawet przeciw:) Miło sie czyta, bo człowiek odnosi wrażenie że wreszcie coś naprawde od siebie dajesz, tak z głębi wyszło:) Takiej prawdziwej, najprawdziwszej…Bez „pazura” w stylu „mata i bijta się”:)Tym razem wyszedł „miś” którego chciałoby sie przytulić i pocieszyć że jutro tysz będzie do dooopy, ale…chociaż nie, jutro Wigilia, zapomniałam..Jutro będzie cuuuudownie:) No i żeby było całkiem sympatycznie, powiem że masz coś niezwykłego, taką jedyna w swoim rodzaju ponadczasową oryginalność która sie nazywa NIEDOPODROBIENIA:) I dlatego wszystkie drogi prowadzą gdzie?….wiadomo:)
WESOŁYCH ŚWIĄT!
Kominku poprostu pisz, pisz, pisz
Od pięciu lat czytam twojego bloga. Chce tylko powiedzieć że tym tekstem pokazujesz swoje ludzkie oblicze. Bliskie nam wszystkim. Proszę cie nie rób niczego pod publikę, a zresztą rób jak chcesz.
Tarzam się ze śmiechu.
Przypomniała mi się piosenka: http://www.youtube.com/watch?v=HK9gXyWub-0&list=FLkq1m-iCWNpCKHa4t8J5kdQ&index=12&feature=plpp_video
To jeden z Twoich najlepszych tekstów wg. mnie – idealnie we mnie trafił i prawie sformatował mi mózg… znam ten ból, ale czytelnik to tylko kilka bajtów (no może kilobajtów jak z nadwagą), jak chce niech odchodzi, – będzie nowy może lepszy. Dodać trzeba jeszcze, że hejterów też nie brakuje i mam nadzieje że będziesz ich tępił tak samo dobrze jak osoby używające zakazanych emotek
rany, kominek jest jednak prawdziwym człowiekiem! bardzo mi się ten tekst podoba, ahhh aż mnie nostalgia dorwała za starym kominkiem, na którym się wychowałam niemalże. otarłam łzę.
I jak? Pomogło?
Mon, pisz co chcesz, bo aż smutek jak się czyta ten tekst (chociaż indeed, to już było, ale chyba nie tak obszernie). Zresztą, mam wrażenie, że jesteś na etapie takim, że co byś nie zrobił to nie stracisz czytelników. Wróć – nie stracisz ilości czytelników. Przemiał jest zawsze, każdy jest do zastąpienia etc.
Ci, którym nowy sposób nie będzie się podobał odejdą, przyjdą ci, którym się podoba, a stali czytelnicy zostaną. Mój ulubiony styl twojego pisania minął kilka lat temu i wciąż wracam do tamtych tekstów, ale nie chciałbym, żebyś ty wrócił nienaturalnie do tamtego stylu.
Lubiłem czasy podstawówki poza szkołą, ale nie chciałbym się znów cofnąć do tamtych czasów.
A wiesz Ty co? Jakie Ty masz ładne czytelniczki! Dziewczyny – cmok!
Ja myślę, że Twój tekst zrozumieli dobrze nie tylko blogerzy, ale i zwykli ludzie. Dlatego spotkał się z takim entuzjazmem. Bo pokazujesz Kominka „życiowego”. Obnażasz słabości i prezentujesz swój tok myślenia.
…ale Kominku, Ty to nawet słabości obrócisz w siłę!
zajebiscie mi sie podobalo, czytac, ze poczules sie wolny.
po tym wszytskim co napisales, czules sie wolny. tylko kilka razy w zyciu uslyszalam od kogos, ze tak sie czul i byly to osoby zajebiscie rozpromienione.gratulacje i mega tekst
Wszyscy odchodza, ja nie odejde. Nie potrafie odejsc, probowalam.
Jak dostaje bana na cale IP, to zmieniam hosta, kraj zamieszkania, nickname, robie operacje twarzy, kolor skory i wracam oknem. Udalo mi sie juz rzucic wszystkie nalogi poza Kominkiem. I jak dla mnie to Kominek moze wrzucac teksty skladajace sie z jednej spacji. Nie mam zadnch oczekiwan.
A ja powoli odchodzę. Zauważyłam jakiś czas temu. Parę lat tu byłam, a teraz coraz rzadziej wchodzę. Czasem nawet tydzień nie zajrzę. Ale Kominek! Ty się nie zmieniaj! Znaczy zmieniaj się wedle własnych upodobań 🙂 Nic się nami nie przejmuj, bo nawet jak odejdziemy to pojawią się inni, lepsi! 🙂
PS. Jest jakiś błąd z edytowaniem komentarzy, możesz kazać komuś to sprawdzić 🙂
Tak właściwie odchodząc dalej od tego tekstu, to takie : „żadnych oczekiwań” może dotyczyć wszystkiego, nie tylko pisania bloga.
A ja ani Cię nie kocham, ani nie nienawidzę, ale lubię poczytać 😉 i wiem, że gdybyś dostosowywał się do oczekiwań, to już nie byłoby to samo.
Fajna piosenka 🙂