Myśl na koniec roku
W celu ułatwienia wam i sobie selekcji podaję całą prawdę o tym, czego możecie spodziewać się po ludziach w danym wieku.
Smacznego 🙂
Czytaj więcej →
Wielu z nas co najmniej raz w życiu stanęło przed wyborem, czy wybrać tę piękniejszą, czy może tę o fajniejszym charakterze. Tego niesfornego „maczo” czy może mężczyznę bez niespodzianek? Zwykle jest to także wybór pomiędzy kimś, z kim stworzymy krótki, ale płomienny romans, a kimś, kto będzie naszą uczuciową przystanią na lata.
Przed podobnym problemem parę lat temu stanęła moja znajoma, a jej historię przedstawiłem w tekście, który jeszcze długo po publikacji notował setki odwiedzin i dlatego uznałem, że należy mu się miejsce w „złotej siódemce Kominka”.
W cyklu „złota siódemka Kominka” nie mogło zabraknąć tekstu, który wywołał ogromne poruszenie wiosną 2007 r. 4 tysiące czytelników z wypiekami na twarzy słuchało pewnej rozmowy.
Była to pierwsza i jak dotychczas jedyna rozmowa głosowa z czytelniczką, była to też pierwsza i jedyna czytelniczka, która poddała swą urodę ocenie czytelników i do dziś pozostaje jedyną znaną mi kobietą z tak wielkim tupetem i przekonaniem o swej atrakcyjności.
3 lata temu ostatni raz z Andrzejem ruszyliśmy w wielką podróż.
Trochę zapomniałem o tych tekstach i dziś, kiedy czytałem je ponownie, byłem wielce zdziwiony, jak ważne były to teksty. Podczas tej wyprawy powstały aż trzy teksty o historycznym znaczeniu i dla bloga i dla mojego prywatnego życia. Poza tym do dziś myślałem, że najlepsze zdjęcia zrobiłem w Tajlandii (tych tekstów jeszcze nie ma na blogu), ale jednak te meksykańskie przebijają każdą wyprawę.
No nic. Jedni mają dobrą lekturę z masą zdjęć, a inni mogą powspominać stare dobre czasy.
Pamiętam wszystkie szkolne miłości. Kobiety, do których wzdychałem po kryjomu, ale nigdy nie miałem odwagi do nich podejść. Też tak macie? Pamiętacie o miłościach, które nigdy się nie urzeczywistniły? O dylematach – jak z nią zagadać, podejść czy nie podejść, co mnie pomyśli?
Już dawno nie czytałem czegoś tak mocnego. W dzisiejszym Przeglądzie Sportowym jest wywiad z byłym reprezentantem Polski w piłce nożnej Jackiem Bąkiem. Jacek opowiada o miłości.
“ 13 maja skończyłem granie. Dwa dni później przyjechałem do Lublina i okazało się, że żona odchodzi z jakimś facetem.
“ Jakiś sygnał miesiąc przed moim powrotem z Austrii puścili mi na ten temat znajomi. Mówili „Słuchaj, Anka ma jakiegoś fagasa”. „Pierdolą” pomyślałem. Przyjeżdżała co dwa trzy tygodnie do Austrii i wszystko było w porządku.
Rzadko kiedy (czyli nigdy) mam okazję zdradzić wam tajemnice pisania bloga i opowiedzieć, jak to wszystko naprawdę wygląda z mojej strony. I dzisiaj wam o tym też nie opowiem, bo miałbym gówno do powiedzenia. (żebym tylko nie zapomniał później zmienić „gówno” na „nic”!)
Wielkie głosowanie i najlepsza okazja, aby zapoznać się z tematami, których nie można nie znać.
W życiu każdej kobiety przychodzi ten szczęśliwy moment, gdy na swojej drodze spotyka prawdziwego mężczyznę. Szczęście nie trwa wiecznie, bo nie można ciągle się ściemniać i w końcu wypada pójść do łóżka.
Jak ten pierwszy raz wygląda z punktu widzenia perfekcyjnego kochanka?
Też tak macie, że są ludzie, którzy prawie stali się waszymi drugimi połówkami albo nawet przez chwilę nimi byli, ale w porę się wycofaliście? I dopiero po jakimś czasie dowiedzieliście się czegoś o tej osobie, co kazało wam dziękować losowi za to, że was nie połączył?
Dobra, przyznaję się bez bicia, że nie śledziłem kariery polskiej Angeliny Jolie, ale ten materiał przykuł moją uwagę. Poniekąd powiązany jest z wczorajszym „Tylko odważni potrafią uciekać„.
Otóż, kimkolwiek ten pasztet jest, została wczoraj zatrzymana przez policję za to, że udzielała narkotyków.
W piątek około godziny 20 do komendy w Koluszkach zadzwonił mężczyzna z prośbą o interwencję z powodu awantury przed jego domem. 29-letnia Agnieszka O. została wyproszona z jego domu, ale krzyczała przed bramką i nie chciała opuścić posesji. Funkcjonariusze przyjechali na miejsce i wylegitymowali panią Agnieszkę O. Okazało się, że od września jest poszukiwana listem gończym. (…)
Pamiętacie, kiedyś pisałem wam, że wystarczy tylko jedno spojrzenie na kogoś, kogo widzimy pierwszy raz w życiu, aby móc powiedzieć – pamiętam Cię. To jest ten moment, kiedy patrzysz na kogoś i już wszystko wiesz. I nawet jeśli tego nie rozumiesz, to nie zadajesz tych wszystkich pytań, które się zadaje, a po paru latach patrzysz na ślubne zdjęcie wiszące przy ścianie i dalej wiesz, że to był piękny dzień, tylko teraz inaczej byś się ubrał.
Czy w najbliższym czasie zamierza pan zajść w ciążę?
Alergicznie reaguję na stwierdzenia „niektóre pytania nigdy nie powinny paść”, bo zwykle odnoszę je do relacji damsko-męskich, a w nich nie ma czegoś takiego jak pytanie, którego nie można zadać partnerowi.
Rozumiem to dążenie do równości, te wszystkie pierdoły o równouprawnieniu i że świat zmierza w kierunku tęczowych ludzi szanujących wszystko, wszystkich i wszędzie.
Ale ja tego nie kupuję.
Jeśli miałbym firmę zatrudniającą ileś tam osób, to interesowałoby mnie, czy laska ma dzieci, jaką ma sytuację w rodzinie, czy zamierza rodzić, kiedy, z kim i dlaczego woli mieć córkę.
Nie ryzykowałbym własnych pieniędzy na zatrudnianie pipki, która za kilka miesięcy by mnie wykiwała, a takich przecież jest wiele. To już zdecydowanie wolałbym wrzucić na stanowisko faceta albo kobietę starszą z ułożonym życiem i dobrymi referencjami.
Ja płacę, ja wymagam. Jak komuś nie pasi, won na bezrobocie.
Czym innym jest myślenie „wylosujmy łatwych, abyśmy w drodze do finału nie zmęczyli się zbyt szybko”, a czym innym „wylosujmy łatwych, bo to jedyna szansa na wyjście z grupy”. Nie bardzo rozumiem po jaką cholerę mamy wychodzić z grupy. Żeby nie było wstyd przed całym światem? Jesteśmy słabi, to żaden wstyd przegrywać z godnością i tylko cud może sprawić, że zgarniemy na mistrzostwa choćby trzy punkty.
Najlepiej podsumował to mistrz olimpijski w pchnięciu kulą Tomasz Majewski:
Wyszukiwanie największych słabeuszy spośród nich tak, abyśmy mieli z nimi choć znikome szanse, narusza moje poczucie godności.
Moje też.