Jeszcze trochę, jeszcze więcej
No tak, ciągle zapominam, że nie wszyscy obserwują mnie wszędzie i pewnie wielu z was zastanawiam się, czemu nie ma tu żadnych wpisów od tygodnia. Otóż wyjechało mi się. Przebywam na Riwierze Tureckiej, bardzo dobrze wypoczywam i nawet za wami nie tęsknię. Mam tu dostęp do sieci, bo wynaleziono WI FI, ale wpadłem w taki dziwny klimat pełnego relaksu, dosyć niebezpiecznego relaksu, że kiedy siadam, aby napisać jakiś tekst, przechodzi mi ochota i jedyne, o czym myślę, to zamknąć laptopa i zająć się robieniem niczego.
Nie zaniedbuję tylko esiątka, ale tam mamy z dziewczynami specyficzny klimat i porozumiewam się z nimi za pomocą zdjęć.
Ma to jednak swoje dobre strony. Pół roku temu podobny luzik zafundowałem sobie w Egipcie. Wiedziałem wtedy, że w moim życiu zajdzie wiele pozytywnych zmian i nie myliłem się. Ostatnie miesiące były cudowne. Uporządkowałem sobie życie na tyle, że miałem czas prowadzić praktycznie codziennie trzy blogi i jeszcze czerpać z życia ile się da. Jako że na tym blogu nie piszę o swoim prywatnym życiu, nie będę was tym zanudzał, ale kto obserwuje pozostałe blogi, ten wie, ile się u mnie działo.
Na moje nieszczęście wszystko wskazuje na to, że kolejne pół roku będzie jeszcze ciekawsze i widząc co się święci, zdecydowałem się szybko wylecieć do ciepłych krajów, aby przygotować się na życie, które mnie czeka. A jestem teraz w bardzo fajnym punkcie, bo i blogi mają się znakomicie i wszystko to, co dzieje się wokół nich z miesiąca na miesiąc nabiera tempa. Zwolnić zamierzam dopiero późną wiosną. Wtedy to zamierzam zrealizować cel, którego nie udało mi się osiągnąć w tym roku – wrócić do Nowego Jorku. Tym razem już nie jako kilkudniowy turysta. I wszystko wskazuje na to, że mi się to uda. Wcześniej jednak do waszych rąk trafi moja książka. A jeszcze wcześniej pojawię się w kilku niezwykłych miejscach, ale o tym opowiem w swoim czasie. Pierwszy „przystanek” już 9 listopada – premiera polskiej edycji Maxim z moim felietonem. Powinien wam się spodobać. A już dziś możecie kupić w kioskach Press z moim tekstem… o was:)
Jeszcze nie mam życia, jakie sobie wymarzyłem. Jeszcze cholernie długa droga przede mną. Wydaje mi się, że jestem na jakimś przyjemnym, kuszącym początku. To cudowne uczucie wiedzieć, w którym kierunku się zmierza, widzieć cel i mieć uzasadnioną z lekka naiwną wiarę, że uda się go zrealizować. Znacie to uczucie?
jakie to miłe, że jednak trochę tęsknisz 😉
Przywieź pliz troche słońca i opalezniznę w walizce… Odpoczywaj i wracaj z jeszcze większą weną!
Nie jestem Twoim targetem, więc ten komentarz pewnie zniknie pod natłokiem innych, bardziej ciekawych. Ale co z tego.
To jest bardzo dobra notka. Mam nadzieję, że Ci się udadzą te Twoje plany.
Artykuł w Pressie już przeglądałem – inspirujący, szczególnie dla aspirującego blogera planującego kiedyś zamienić swoje machane myszką w GIMPie logo w poważaną markę. Maxim też pewnie przewertuję, z jakiegoś powodu poczuwam się do bycia Czytelnikiem „kolegów po fachu”. A książka? Ha, to dopiero będzie ciekawe. Życzę powodzenia 🙂
Mój najbliższy target to zamknięcie aż dwóch projektów przed 1 grudnia i kolejnych dwóch przed 1 stycznia. Jeśli uda mi się cała czwórka – cóż. Będę szczęśliwy. A jeśli nie, po prostu przedłużę deadline’y. W końcu to moje życie 😉
Hm. Rozpisałem się. Ale czasem można.
Znamy. Czuję się jakbym była najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi! Także… spełniajmy nasze marzenia 😉
naszło Cię na wywnętrzanie, na obczyźnie tak się zdarza wszystkim:-) odpoczywaj , relaksuj się i fotek trochę podrzuć
ciepło się na sercu robi po takich słowach. miłego wakacjowania:)
Takie uczucie jest rewelacyjne 🙂 Spokój, ekscytacja, radość, cisza, energia i … i wszystko na raz 🙂 Gratuluję stanu i życzę by trwał jak najdłużej! Ja w swój właśnie pomału wchodzę 🙂
Znam to uczucie i cholernie mi z nim dobrze! 🙂
już się nawet przyzwyczaiłem, że nie zauważasz kilku facetów czytających esiątko.
tak!
Jeszcze nie znam, ale wszystko zmierza ku temu bym poznała…
Z ciekawością i niekrytym uwielbieniem czekam by współtowarzyszyć Twym przyszłym dokonaniom Kominku.
Znamy. Lubimy. I cieszymy się nim z innymi, co znają :).
Tak jest! znam to uczucie… 🙂 …ale… czy ja dobrze zrozumiałem? w przyszłym roku NY ma się stać nowym miejscem zamieszkania Kominka? to możliwe?
Ostatnio znalazłam taki cel, który mam nadzieję zrealizuję w czerwcu 🙂 Faktycznie to cudowne uczucie 🙂 Wypoczywaj ile się da i nabierz siły na to co ma nadejść 🙂
Znam to uczucie. Ale od kiedy mieszkam w Kalifornii, czuję że świat leży u moich stóp i to uczucie jest jeszcze lepsze 🙂 Może jednak Zachodnie Wybrzeże Kominku? 😉
tak!
powodzenia!
Znam to uczucie!!! 🙂 I cieszę się z Tobą, bo jest naprawdę cudowne
znam, co roku w wigilię zastanawiam się, jaka będę za rok i jak będzie wyglądać moje życie …a poza tym – enjoy !
Odkąd wyszedłem z łona matki, marzę by wyjechać do stanów, chociaż na tydzień, bo o dłuższym okresie to już w ogóle. Czas chyba zacząć odkładać na wyjazd…
Właśnie nie wiem co to z uczucie , i strasznie chciałbym je w końcu chociaż troszkę poznać
nogi zdobywcy……
teraz masz z górki:)
Oj, lubisz „drażnić” ludzi:) Tutaj zimno, a ja tak kocham słońce..Niestety, Riwiera Turecka pozostaje daleko poza moim zasięgiem (na chwile obecną ) i pewnie jeszcze dłuuugo pozostanie. NY niestety też, choć jeszcze niedawno myślałam że może w przyszłym roku tez uda mi sie wrócić. Może nie wczesną wiosną, ale chociaż późnym latem. Już wiem, że nie uda sie…Ale nic to, moje ukochane miasto zaczeka, a ja najwyżej troche dłużej potęsknie. „Smak” mi sie do tego czasu wyostrzy i doznania będą intensywniejsze:)
Bardzo fajny, pozytywny tekst..Nastroił mnie optymistycznie:) Powodzenia!
Pozdrawiam
„To cudowne uczucie wiedzieć, w którym kierunku się zmierza, widzieć cel i mieć uzasadnioną z lekka naiwną wiarę, że uda się go zrealizować. Znacie to uczucie?” Kurcze, a ja znów szukam tego czegoś. Im więcej myślę tym więcej chcę i tym bardziej nie wiem od czego zacząć. Ale muszę się pochwalić, że wypiłam dziś swoją pierwszą kawę od tygodnia i rozmarzyłam się. Doznałam sekundowego oświecenia i też jest fajnie. Też wyciągam nogi i choć nie ma basenu jest kolorowo 🙂 Miłego wypoczynku, Kominku. Planuj, już nie mogę się doczekać czym tym razem nas zaskoczysz. 🙂
„spełniajmy nasze marzenia ;)”
To ja może jednak kupię tą gitarę?
Zostaję tu. A stronę dodałem do ulubionych. Czas zacząć uczyć się blogowania od najlepszych. Wakacje? Niestety, to coś ekskluzywnego.
„To cudowne uczucie wiedzieć, w którym kierunku się zmierza, widzieć cel i mieć uzasadnioną z lekka naiwną wiarę, że uda się go zrealizować. Znacie to uczucie?”
mam dziwne wrażenie, że jestem na totalnie innej planecie jeśli chodzi o to zdanie.
Udanych wakacji:D
Oooo widzę trampek, który pomagałam Kominkowi uprać. Chyba ma się całkiem nieźle. Uważaj na sos w kebebach, bo nie wiem, czy to metoda czyszczenia zadziała. A tak poważniej to na książkę się nie mogę już doczekać. Uczucie podobne to Twojego właśnie zaczynam smakować, na razie zaliczone pierwsze liźnięcie. I oby tak dalej. Tobie i sobie.
„Wydaje mi się, że jestem na jakimś przyjemnym, kuszącym początku. To cudowne uczucie wiedzieć, w którym kierunku się zmierza, widzieć cel i mieć uzasadnioną z lekka naiwną wiarę, że uda się go zrealizować. Znacie to uczucie?”
brzmi jak tekst kogos zakochanego…;)
a potem zwykle nastepuje łubudubu
i ciach!
Późna jesień za oknem a tu miły dla oka widoczek aż chciało by się na chwilę wyjechać w to ciepłe otoczenie by odpocząć w jakimś luksusowym hotelu W Egipcie lub Turcji albo pod jakąś palemką lub by podreperować zdrowie i posnuć plany na przyszłość ;D