Continue Reading"/>
85fcfe6575d33b829f01cdb783772443

Miłości nie warto odrzucać?

Często na Facebookowym wallu widzę wrzutki z różnych serwisów z różnymi mądrościami. Najczęściej śmiesznymi, rzadziej mądrymi, zazwyczaj głupimi, ale da się wśród nich wyłapać kilka perełek.

 

Dziś zainspirowała mnie ta powyższa.
Ostatnio mówiliśmy o tym, że tylko słabi walczą o czyjeś uczucia. Nie spodobało się to wielu osobom, co mnie nie dziwi, bo przecież wśród was pełno jest porzucanych, którzy o czyjeś uczucia walczyli. Ciekawe, jakie to uczucie być tą słabszą stroną. To takie przykre nie móc żyć bez kogoś, kto może żyć bez nas. Potrzebować kogoś, kto nie potrzebuje nas. Tkwić jak osioł w trzecim z pięciu etapów porzucania.
Ale!
Czasami stajemy po tej drugiej stronie, kiedy decydujemy, czy chcemy odrzucić czyjeś uczucia. No tu już jest inna bajka, bo mamy wszystko pod kontrolą i każda decyzja, jaką podejmiemy, będzie słuszna.
A może nie każda?
Pytanie na dziś: czy zgadzasz się z twierdzeniem zawartym w fotce zaczynającej dzisiejszy wpis?  

 

Komentarze

  1. Justyna 19.10.2011 11:14

    Wydaje mi się, ze każdy przypadek jest inny dlatego nie ma co generalizować. Nie mniej jednak jest to smutne gdy jednak osoba kocha, a druga nie. Serce nie sługa, czasem nie mamy na to wpływu.

    • kominek 19.10.2011 11:26

      Jak ja lubię mądrości w rodzaju „każdy przypadek jest inny”.
      Wszystko na tym świecie różni się między sobą! A generalizowanie jest od tego, aby wyciągnąć jakąś średnią.

      • Grrreg 19.10.2011 14:22

        Wcale nie po to, żeby średnią wyciągać. Są za to dwa inne powody:
        1. Żeby sobie pogeneralizować mądrze i wyjść na ach jak mądrego – sam tak robię, to wiem najlepiej.
        2. Żeby trafić w końcu do zakutych łbów co niektórych egzemplarzy, którym jeszcze beton nie zastygł całkiem i rokują jakąś nadzieję na polepszenie. Czasem dosadny tekst może pomóc.

      • Justyna 19.10.2011 14:52

        A jaką średnią wyciągniesz? Zrobiłeś ankietę, wyjdzie, że większość Twoich czytelników jest na NIE, tzn. uważają, że bezsensu tkwić w takim związku jak tylko jedna osoba kocha. Ale to są tylko Twoi czytelnicy, a jakbyś zrobił taki test na Pudelku to wyniki mogłyby być całkiem inne. Zresztą ile osób pisze, że zrobiłoby tak, a jak znajdzie się w takiej sytuacji, to robi całkiem co innego.
        Dlatego, no offence Kominku, jestem przeciwko generalizowaniu.

        • Dominik Wysocki 19.10.2011 20:20

          Przepraszam Cię bardzo, ale nie porównuj poziomu intelektualnego ludzi czytających tego bloga z czytelnikami pudelka. I nie jest to żadne wywyższanie, tylko stwierdzenie faktu – chcesz komentować pierdoły to zapraszam na pudelka czy innego kozaczka.

          • Justyna 19.10.2011 20:54

            Nie wiem czy umiesz czytać kolego ale właśnie napisałam, że wyniki na Pudelku byłyby inne. Ale Ok, mogłam napisać o czytelnikach National Geographic, Faktu, RedTube’a (o ile jest tam co czytać:)) czy też Dziennika – chodzi mi o sam fakt. Tyle na ten temat. Swe zdanie już wypowiedziałam.

        • Dominik Wysocki 19.10.2011 21:17

          Właśnie o to mi chodzi – po co robić sondę na innych serwisach, skoro jest ona skierowana do czytelników tego konkretnego bloga?
          Wyniki byłyby inne, bo i poziom tamtych czytelników jest też inny (oczywiście, zapewne jadę na stereotypie). Tyle, że nie ma co tutaj dyskutować o nieistniejących wynikach. Chodzi przecież o średnią z tego bloga, który ma przecież różnych komentujących.

      • Taki Owaki 20.10.2011 01:59

        Moim zdaniem możemy generalizować jak najbardziej.Wg mnie to co napisal jakis gimnazjalista zapewne na tym obrazku mija sie z prawda.Jesli porzucalem kochajaca mnie osobe to nie dla wolnosci tylko dlatego , ze sam nie potrafilem odwzajemnic tego uczucia.Boje sie samotnosci jak wiekszosc zapewne ale nie umialbym spedzic jej z kims kogo nie kocham.Dlatego trzeba odchodzic i finito.A podobna ankieta przydalaby sie do tekstu o walce o uczucia.Moznaby wysondowac ilu odratowalo zwiazek i dziala on dlugi czas.Sadze , ze naprawde garstka.

  2. yoka 19.10.2011 11:17

    Brzmi to bardzo ładnie, wzniośle. Zależy co brać pod uwagę
    Przypadek A.
    Osoba nas kocha, a my wiemy, że nic do niej nie czujemy, nie będziemy czuć. Możemy z nią być z litości, ze strachu przed samotnością, ale prędzej czy później poznamy kogoś albo po prostu zaczniemy się z nią dusić. Czy można ją tak perfidnie oszukiwać, trzymać przy sobie skoro i tak wyleje przez nas tonę łez?
    Przypadek B.
    Kochamy kogoś, ale ta osoba kocha nas bardziej, zostawiamy ją bo ? No właśnie chcemy wyjechać? Poświęcić miłość dla kariery? Haha. Jak jest to uczucie to właściwie jest niewiele przypadków w których ludzie mimo to się rozdzielają. Więc co najwyżej my udajemy, że kochamy tą osobę, bo myślimy, że poczuje się lepiej myśląc, że ją kochamy? Bo jeśli dusimy się w związku to można zwyczajnie przystopować, ale to może być też znak, że to po prostu NIE TO. A cała miłość jest zwykłym przyzwyczajeniem.

  3. Justyna Cichocka 19.10.2011 11:19

    gdybym miała być z każdym, kto mnie kocha, wielbi, pragnie, to by mi życia nie starczyło. 😉

    Gdyby w tym zdaniu było, że odrzucamy osobę, którą kochamy, to owszem, zgadzam się. W końcu bywa tak, że kochamy, ale jednak nie wybieramy, prawda? Głupie, nie głupie, bywa.

    Wybierajmy tych co kochamy, nie bierzmy na siłę ze strachu o samotności, o czym już sensej pisał wcześniej.

    • cacko_z_dziurką 19.10.2011 11:27

      Mam tak samo. 🙂

    • Izabela Rendaszka 19.10.2011 11:35

      yhm, się dopisuję do powyższego.

    • siatana 19.10.2011 14:18

      I ja się podpisuję.
      Co innego związki z osobą, której nie kochamy, ale mimo wszystko nas pociąga, jest fajna i dobra w łóżku na przykład, możemy na związku zyskać, a do niczego się nie zmuszamy, nic nie tracimy. To też jest opcja.

    • Asia 02.04.2012 17:26

      tak!
      co do osoby, której nie kochamy – jeśli jest nam z kimś dobrze, z czasem przywiązujemy się a potem uczucie prawdopodobnie przyjdzie samo.

  4. Agata Bartnicka 19.10.2011 11:22

    TAK, jeśli przyjąć, że jedynie MYŚLI, że faktycznie jest mu wolność potrzebna a nie czuje się przez osobą kochającą przytłoczony.
    Z drugiej strony, jeśli mam się męczyć w związku dlatego, że on mnie kocha, to w krótkim czasie dojdzie do sytuacji, w której zacznę okłamywać i siebie i jego, że jest dobrze, a kłamstwo przekreśla związek. Odrzucenie miłości, kiedy nie znajduję w sobie dla niej wzajemności, jest nie tyle naturalne, co wręcz wskazane.
    W ogóle nie do końca rozumiem, czemu zestawia się miłość z wolnością, czy właściwie z jej brakiem. Przecież gdy zaczyna się rozpatrywać związek w takich kategoriach, to znaczy, że jego już nie ma, a na pewno, że nie ma miłości.

  5. mameja_na_etacie 19.10.2011 11:23

    Jeśli nazywamy „wolność” (którą ja odczytuję w tym zdaniu jako synonim samotności) naszym największym wrogiem, to znaczy że nie potrafimy żyć sami ze sobą. Czyli potwierdzamy, że nasze zycie nie jest nic warte bez dodatku w postaci partnera (jakiegokolwiek, byle nas kochał). Bo nie spotkałam się jeszcze nigdy z sytuacją, gdy komuś zależało na osobie, z którą był w związku, ale zerwał z nią, bo chciał „wolności”. Zrywamy, bo nam przestaje zależeć, bo się nie układa, bo nie jest tak, jak chcemy, żeby było. Dobry związek to taki, w którym nigdy nie przestajemy czuć się „wolni”.

    • mosiek 05.12.2011 20:40

      Ludzie nie potrafią żyć bez seksu, nie sami ze sobą. Sami ze sobą to chyba potrafią świetnie, tak po sobie sądzę:)

  6. gilraen_tinuviel 19.10.2011 11:31

    Och! Cytaty i sentencje i przysłowia – chyba już o tym rozmawialiśmy na twoim blogu. Nieważne, jednak czy uznasz, czy są mądre czy głupie, na każde z nich można znaleźć kontrę.
    Ja postanowiłam, że posłużę się Thomasem Jeffersonem: „Ci, którzy rezygnują z wolności na rzecz poczucia bezpieczeństwa, nie zasługują na żadne z nich.”
    Tak, wiem, że cytat jest bardziej polityczny niż nie, ale też nie za bardzo wiem, co autor wyszukanej na fejsbuku sentencji ma na myśli pisząc „wolność”, Poza tym, ładnie się łączy z poprzednią notką.

  7. reszka 19.10.2011 11:32

    Prawdziwa Wolność nigdy nie okaże się wrogiem. Wolność umysłu.Prawdziwa Miłość nie zna odrzucenia.Trzeba umieć odróżnić miłość od uzależnienia . Człowiek wolny jest w stanie pokochać tylko drugiego wolnego. Nie zwiąże się z kimś, kto swoje deficyty będzie chciał załatwić drugą osobą.
    Amen.

  8. Natalia Kundzia 19.10.2011 11:34

    A ja uważam, że trzeba chociaż trochę popróbować żeby nie mieć poczucia straconej szansy. W moim chłopcu kochałam się wcześniej, ale bardzo nieśmiało ,uznając, że nie mam u niego szans. Znaliśmy się już dobre kilka lat, zawsze zerkałam na niego maślanymi oczkami. I nie dawałam sobie większych nadziei, on też nic nie sygnalizował. Teraz, po 5 latach związku, sami się z tego śmiejemy. 🙂 (na pytanie czemu wcześniej żadne z nas nic nie zrobiło odpowiem: Kryste, miałam 14 lat jak się w nim zakochałam, małolata z paragrafem ;)).

  9. Tomasz Jarzyna 19.10.2011 11:34

    Zastanawiam się co autor miał na myśli pisząc o wolności, która ma się okazać „największym wrogiem”. Wolny człowiek nie musi być samotny, a coś mi się wydaje, że autor tak rozumuje. Głosuje na NIE.

  10. Adrian Wilczyński 19.10.2011 11:35

    A dla mnie odpowiedź jest prosta – NIE.
    Może i to myślenie egoistyczne, pewnie tak. Ale nie jestem samarytaninem żeby uszczęśliwiać każdego i jeśli pewna osoba do mnie coś czuje, a ja w jej towarzystwie się męczę, to chyba tylko idiota by trwał w takim czymś. Uważam, że własne szczęście jest najważniejsze, bo to nasze życie i co innego komuś pomagać, a co innego cierpieć przez większość życia tylko dlatego, że ten ktoś nas kocha.
    Idealnym rozwiązaniem jest oczywiście gdy dwie osoby są ze sobą szczęśliwe i się kochają, ale nie o to chodziło w tym pytaniu więc nie będę dalej tego rozwijał.

  11. Paweł Trzy 19.10.2011 11:37

    I tak i nie… zbyt ogólne jest to twierdzenie żeby stanąć po jakiejś stronie…

    Czy głupim jest człowiek, który odrzuci kochającą go osobę, są przypadki że obie strony się kochają ale z jakiś powodów jedna decyduje o odejściu od drugiej, i to odejście nie jest pretekstem do nowego związku, szukania czegoś lepszego…

    Mądrze jest odrzucić kogoś kto nas kocha a my jego nie, no bo może szybciej pogodzi się z tym i kiedyś znajdzie osobę odwzajemniającą uczucie, nie warto i nie wolno kogoś zwodzić nic do niego nie czując.

    A jeśli odrzucenie miłości kogoś jest tylko dyktowane potrzebą wolności, nie zaś brakiem uczuć, to też jest problem, bo głupio odrzucać coś odwzajemnionego a tak ważnego jak miłość, a z drugiej strony dusić w sobie potrzebę wolności, która niezaspokojona i tak zabije radość w związku…

    Wolność tak jak samotność, czasem bywa czymś pozytywnym dla kogoś, w zależności od charakteru ale potrafi być też wrogiem, ile razy człowiek w życiu patrzy na przeszłość i żałuje że postąpił tak a nie inaczej, że coś wybrał nad coś innego… Choć w sumie każdy wybór jest właściwy jeśli nasz własny, co przynosi to już inna kwestia.

    No i ta wolność, jak ma się do związku, jaki związek pozbawia wolności, jak mocno, no bo w sumie każdy pozbawia pewnej dozy dowolności w sposobie życia, wszystko zależy… Miłość i wolność? czy to się wyklucza?

    • paulina 19.10.2011 20:12

      tak po sobie wiem, że człowiek który odrzuci kochającą go osobę (o ile kochająca osoba może pobić ukochaną) nie jest głupi. nawet jeśli też ją kocha. wtedy wolność nie jest największym wrogiem, największym wrogiem jest głupota, która kazałaby wrócić ze strachu przed samotnością

  12. Natalia Chodań 19.10.2011 11:40

    Jestem po obu stronach ;-(

  13. cacko_z_dziurką 19.10.2011 11:43

    A ja kocham Kominka. Z tym, że on odrzuca moją miłość, przez co ja odrzucam miłość wszystkich, którzy chcą mej miłości. Ciekawe gdzie kończy się ten łańcuch pokarmowy. 🙂

    • Natalia Chodań 19.10.2011 11:55

      On się nie kończy 😉

    • kominek 19.10.2011 13:35

      Przecież wiesz, że marzę o tobie od lat….

  14. nishka 19.10.2011 11:46

    Głupim nazywa się człowiek, który mając kochającą osobę, będzie z nią ze względu na to, że boi się samotności.
    Co do mądrości widzianych na facebookowym wallu, ostatnio kontemplowałam sobie następującą:
    ŻELAZKO JEST GORĄCE KIEDY SIĘ NAGRZEJE
    (Paulo Coehlo)

    • Karol Ascot Zalewski 19.10.2011 11:54

      ej no, Coelho tak jak nie lubię, bo brzmi jak teksty Comy, tak jedną rzecz powiedział słuszną:
      „Zawsze trzeba wiedzieć, kiedy kończy się jakiś etap w życiu. Jeśli uparcie chcemy w nim trwać dłużej niż to konieczne, tracimy radość i sens tego, co przed nami. „

  15. reszka 19.10.2011 11:54

    Jak ktoś będąc z kochającą osobą ma potrzebę wolności, to znaczy, że ta kochająca osoba go ogranicza. I nic z tego nie będzie.

    • Klaudia Banot 19.10.2011 12:14

      oh, a ja kocham wolność. Dlatego nie pakuje się w związki – jednak nie wykluczam, że kiedyś mnie strzeli przysłowiowy grom z jasnego nieba i zmienię swoje podejście. Wiadomo, że przypadki różne chodzą po ludziach, pechowych szczególnie 😉

      reszka:
      Jak ktoś będąc z kochającą osobą ma potrzebę wolności, to znaczy, że ta kochająca osoba go ogranicza. I nic z tego nie będzie.

      I tu się pojawia pytanie (przynajmniej dla mnie) – czy kochając można być ograniczanym i czy osoba, która kocha ogranicza? Bo jeżeli tak – cza tak naprawdę się kochają? ue, pie***lenie o szopenie 😉

  16. Magdalena Szymańska 19.10.2011 11:55

    NIE. ludzie nie odrzucaja kochajacych ich osob bo chca wolnosci. ludzi odchodza bo najzwyczajniej w swiecie nie kochaja kogos. mowia „to nie Twoja wina, to chodzi o mnie, potrzebuje troche czasu, przestrzeni”, bo tak sie po prostu mowi zeby nie powiedziec „jak ja bardzo mam Cie dosc” a potem biedne nastolatki czekaja i czekaja na kogos kto nie wraca i wrzucaja smutne, liryczne teksty do internetu…. :>

    • Masy 29.11.2012 20:02

      Zgadzam się z Magdaleną w 100%. Brakuje tym ludziom po prostu odwagi, by powiedzieć, to co czują do drugiej osoby wprost. Piękne słowa niczego nie zmienią. Ja jestem za szczerością. Nie powinno się ranić drugiej osoby i prosić by ktoś czekał nie wiadomo jak długo.

  17. maddleen 19.10.2011 12:05

    Ja tak miałam, zrobiłam identycznie jak w obrazku, porzuciłam kochającą mnie osobę, bo myślałam że potrzebna jest mi wolność. Jednak On był na tyle głupi że po 3 miesiącach znowu mnie przygarnął, do tej pory nie wiem czy wybaczył.. Przyznałam się do winy, byłam głupia i młoda kiedyś.Od tamtego czasu się zmieniłam, nigdy nie będę taka lekkomyślna.. Nigdy nie popełniłam drugiego takiego samego błędu.
    Dziś widzę, że ten obrazek jest prawdziwy. Każde jego słowo jest idealnie dobrane.

    • mameja_na_etacie 19.10.2011 12:12

      Z jednym faktycznie muszę się zgodzić: on rzeczywiście jest głupi.

      • maddleen 20.10.2011 22:52

        Od tego incydentu minęło 3 lata. Dziś nazywa się najszczęśliwszym głupcem pod słońcem, w oczekiwaniu na swoją drugą kobietkę którą rośnie we mnie. Myślę że to nie jest to samo co w przypadku zdrad, a przynajmniej w moim przypadku. Mam na myśli to że wybaczamy i stajemy się regularnymi rogaczami. Że jeżeli to zrobiłam raz, to kolejne są gwarantowane. Nie. Większa różnica wieku sprawiła wtedy że to co on już przeżył ja dopiero miałam przed sobą, tą wolność. Trzeba uczyć się na własnych błędach. Zrozumiałam że razem też możemy być wolny i cieszyć się ze wszystkich atrakcji życia razem. Specjalnie w poprzednim komentarzu nazwałam go głupcem, wiedziałam że ktoś to zauważy. 🙂

  18. Lawinia 19.10.2011 12:09

    Często sami sobie ograniczamy w związkach wolność, przyzwyczajamy do tego drugą stronę i jak w pewnym momencie chcemy coś zmienić to spotykamy opór. Wolnośc zaczyna się w głowie, jak z nią coś nie tak, to czy będziemy sami czy z kimś, zawsze będziemy nieszczęsliwi.
    A tak właściwie to co to jest wolność? to możliwośc wracania do domy po 22, czy mozliwość wyboru tego co się zje na obiad, czy możliwośc bycia sobą, czy mozliwość chodzenia 4 razy w tygodniu na jogę jak się ma taki kaprys?
    W związkach często brakuje czasu dla siebie, a nie wolności.

  19. Aleksandra EL 19.10.2011 12:09

    Kwestia podejścia do związku. Jeżeli osoba, która nas kocha wzbudza w nas poczucie bycia na smyczy, ograniczania „wolności” czyli tak naprawdę możliwości realizowania własnych pasji, spotkań ze znajomymi/kumplami przy piwie, koleżankami na drinku to z taką osobą być nie warto i nie warto „poświęcać” siebie. Bo takie ograniczanie frustruje. A frustracja nie znika tylko tak naprawdę rośnie, tłamsi się aż w końcu wybucha wielkim buch buch fuck u wolę być sam! wolę być wolny! (no a ograniczają zwykle kobiety, nie „pozwalając” na spotkania, wyjazdy i takie tam. ale mężczyźni też. zamykają swoje kobity i nie ma wychodzenia z innymi niż z nim).

    Imo, normalny, zdrowy związek budują osoby, które obie mają swoje pasje, hobby, ZNAJOMYCH, gdzie ich jedynym znajomym nie jest ich mysiu pysiu. Bo w sytuacji, gdy się odsunęło samowolnie od koleżanek/kolegów chcąc spędzać cały wolny, i nie wolny, czas z ukochanym to kiedy on zostawia – sory. świat się zawala, nikogo nie ma, żeby się spotkać, depresja i w ogóle.

    Natomiast w sytuacji kiedy są to osoby, które dają sobie odetchnąć od siebie, osobne wyjazdy samotne bądź ze znajomymi, jakieś zajęcia hobbystyczne + wspólny tor realizowania wspólnej przyszłości to nikt się w takim związku nie dusi, a wręcz przeciwnie, rozwija skrzydła. Brak kontroli smsowej, telefonicznej na zasadzie miliona smsow dziennie co robisz, gdzie jestes a w dodatku DLACZEGO, to nie, nie..

    Dlatego uważam tą fejsbukową złotą myśl za shit. Pomijam jednostki aspołeczne i panicznie bojące się stwierdzenia „jestem w związku”.

  20. Marzena Laren 19.10.2011 12:13

    Większym więzieniem byłoby tkwienie w związku z kimś, tylko dlatego że on nas kocha. Zdarzają się ludzie, którym przechodzi przez gardło „nie ważne, że ty mnie nie kochasz. Ja cię kocham za nas dwoje. Z czasem nauczysz się mnie kochać. Zobaczysz”. Potworne zdanie. I dla mówiącego i odbiorcy. Na marginesie, trzeba mieć strasznie dziwne ego, żeby się na to godzić, bo zasada, która za tym stoi pozwala również na to, że skazujemy tego człowieka na bycie z kimś, kto go nie kocha. Wolność jako wróg? Wolność bez kogoś z kim i tak nie chcemy być jako wróg? Dobre. Jak to można wypaczyć znaczenie słowa „wolność” 😉

  21. natalia 19.10.2011 12:14

    Bo w tym cały jest ambaras, aby dwoje chciało naraz…
    To, że ktoś mnie kocha, nie sprawi, że ja go pokocham. Co z tego, że on pisze, chce się spotkać i pogadać, skoro nie mogłabym dać mu nic poza moim lubieniem? Nie lepiej dla niego, jeśli od razu zerwę kontakt? Oczywiście, że lepiej. Szybciej się pozbiera, przestanie o mnie myśleć, znajdzie sobie kogoś. O jaka ja głupia, że odrzucam kochającą mnie osobę!

  22. gigi 19.10.2011 12:27

    Ludzie w imię miłości, czy to do innej osoby, czy do tzw. wolności są w stanie popełniać wielkie głupoty. Mądrością jest znaleźć w tym wszystkim złoty środek. Bo będąc z kimś wcale się „wolności” nie traci – pod warunkiem, że się kocha. Tylko ktoś kto nie kocha twierdzi, że związek ogranicza mu wolność, a po co być ze sobą skoro się nie kocha? No – można… na 100 dni 😉 potem to się już tylko na wzajem wkurzamy.

  23. Agnes 19.10.2011 12:28

    ” Pytanie na dziś: czy zgadzasz się z twierdzeniem zawartym w fotce zaczynającej dzisiejszy wpis?”

    Zapewne każdy odrzucony przyzna racje (lub pół na pół ) bo nie jest to przyjemne uczucie można sobie zaprzeczać ale raczej każdy z nas został odrzucony a jak nie został to zostanie 😉
    A w związku z powyższym stwierdzeniem to stojąc w miejscu też można zabłądzić więc dla mnie to twierdzenie to taka oznaka stania w miejscu i zabłądzenia; niby pogodziłem się ale nie pogodziłem, niby idę dalej radze sobie ale nie radze… i na zasadzie patrz co tracisz ale dalej chce żebrać o twe uczucia.
    Jak stoisz po drugiej stronie i decydujesz też nie jest łatwo ale na pewno jak ktoś jest świadomym samego siebie i wie czego chce to decyzja będzie łatwa gorzej jak się nie wie czego chce i rządzą lęki człowiekiem to ciężko wejść lub wyjść i zdecydować i trwa się i męczy kogoś i siebie do tego udaje się, że wszystko okej i potem ta porzucona przykra strona tworzy takie obrazki jak powyżej. Wiele aspektów należałoby rozpatrzyć. Zdarza się decydującym popełnić błąd , przecież nie zawsze podejmuje się decyzje najbardziej słuszne ale słuszne jak na dany moment.

    No i na koniec odnośnie niektórych komentujących taki cytat mi się nasuwa:

    „Przyjaźń to strach przed samotnością, a miłość to jeszcze większy strach przed osamotnieniem.”

  24. Grrreg 19.10.2011 12:37

    I znowu mała prowokacyjka, żeby dopiero jutro przejść do meritum? A może tylko żeby znowu pojeździć po komentujących i zaaplikować kolejną porcję mieszania z błotem?

    A tekst z fotki jest idealny do zamieszczania na forach wyborczej, gdzie ludzie spowiadają się z porąbanych problemów, jakie sobie kreują, zamiast po prostu żyć.

  25. Martyna Skrobińska 19.10.2011 12:38

    Absolutnie nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Dla mnie brzmi ono jak sformułowane przez jakąś niedopieszczoną małolatę, która wiecznie jest tą odrzucaną i takimi ludowymi mądrościami stara się sama sobie wytłumaczyć dlaczego tak właśnie jest.
    Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której miałabym kochać kogoś tylko dlatego, że ten ktoś kocha mnie i z tego samego powodu broń borze nie odrzucać miłości tej osoby, mimo iż zupełnie nie wpasowuje się ona w moje aktualne widzimisię 😉

  26. Arek Wandas 19.10.2011 12:38

    To prawda, ze kazdy przypadek jest inny.. Ze mna akurat bylo tak, ze to ja odrzucilem.. Ale mimo wszystko mysle, ze tak bylo lepiej, bo po co meczyc sie z kims, kto nas nieb chce.?

  27. Gerdzina Katarzyna 19.10.2011 12:38

    Pierdoły zawarte są w tej „mądrości”.
    Otóż obecnie ugania się za mną, tak, tak, za starymi też się uganiają, facet, na którego nie mogę patrzeć, nie odbieram od niego telefonów, nie odpisuję na smsy. Zanim przestałam się do niego odzywać, gadał, że w niego piorum strzelił, kocha mnie, tęskni, itp. I zupełnie nie może uwierzyć, że ja nie myślę o nim, nie tęsknię i nie kocham. Ale czy ja jestem bezwolną kukłą i mam być z kimś tylko dlatego, że w niego piorun strzelił? Gdyby sobie piorunochron na czapce zamontował, to miałby mniej problemów miłosnych. A ja, w chwili, gdy on przeżywa ogień wewnętrzny, spotykam się z innym facetem. Ot, i cała filozofia…
    Ale ja to wredna sucz jestę…

  28. grochZfasola 19.10.2011 12:46

    W sentencji nie ma wyraźnego stanowiska drugiej strony.
    Zakładając, że tylko jedna osoba kocha a druga nie, to dlaczego głupim ma być człowiek który nie chce być z osobą której niekocha?
    Pozatym co to jest ta wolność.
    Dziwi mnie fakt wiążący pojęcie wolności z samotnością. Wg sentencji – człowiek chce być wolny, to nie może być z kimś( kimkolwiek). Albo człowiek chce być wolny to nie może być z kochającą go osobą.
    W domyśle, chodzi o sytuację kiedy to partner przytłacza, zabierając prywatę i swobodę.
    Utarte błędne przekonanie, że w związku nie ma swobody a jedynie ograniczenia i kompromisy.Głupie.

    Wiele niejasności w tej sentencji.

  29. Magdalena 19.10.2011 12:46

    Zdecydowanie nie, jako, że uczymy się przez doświadczenie. Ktoś kto na to pójdzie, a ma potrzebę zachowania wolności (zakładam, że nie czuje dokładnie tego samego co zakochana w nim osoba) o tym, że ‚samotność jest jego wrogiem’ nie dowie się, więc zapewne dość szybko będzie szukał ze związku drogi ucieczki. Z drugiej strony jeśli tego nie zrobi – jak na moje wyjdzie mu to na dobre (jeśli faktycznie będzie mu przeszkadzać samotność) – nastepnym razem zaangażuje się w związek w pełni.

  30. Grrreg 19.10.2011 12:46

    I tak mi jeszcze przyszło do głowy, a’propos kominotki, do której obecna się odnosi, że jednym z największych debilizmów obecnych czasów jest koncepcja „walki o kogoś”. Natychmiast przychodzi mi do głowy: …i będzie taka walka o kobietę/mężczyznę*, że kamień na kamieniu nie zostanie. * niepotrzebne skreślić.
    Bezmyślne powtarzanie tej frazy działa na mnie alergicznie, ale może to ja jestem głupi? Czy ktoś może mi wytłumaczyć, jak się walczy o kobietę? Czy należy zastrzelić jej obecnego wybranka? A może tylko wystarczy nastukać mu po mordzie? A może jej? Albo leżeć tydzień na wycieraczce pod jej drzwiami?

    • Martyna Skrobińska 19.10.2011 12:53

      „Bo coś sobie zrobię” 😉

      • Grrreg 20.10.2011 14:31

        Zabiję siebie, potem twoją matkę, ojca, brata, siostrę…

    • Gerdzina Katarzyna 19.10.2011 12:55

      Grrreg, mój pies by osikał takiego leżącego na wycieraczce delikwenta

    • grochZfasola 19.10.2011 13:49

      Walczy się tak, że rzuca się rękawicę rywalowi.
      Wzywa na pojedynek. Biała broń albo bardziej w kowbojskim stylu, wystarczą rewolwery.
      🙂

  31. yoka 19.10.2011 13:03

    Mnie śmieszy w tej konwencji ex, który twierdził oczywiście że zrywa aby być wolnym. Ale w jego życiu po zerwaniu nic się nie zmieniło. Nadal upijał się kiedy chciał, nadal pracował ile chciał i robił co chciał. Tylko mówił, że jest w końcu wolny. Jeśli ta wolność ogranicza się tylko do tego, że można się przespać z kimś bez wyrzutów sumienia to właściwie niewielka różnica. Kilka cm. Ta cała wolność to jest po prostu pozbycie się kogoś kogo się nie kocha.

  32. real mayer 19.10.2011 13:10

    Nie. Prwadziwa wolność nie może być wrogiem.

  33. SuzanaSamoZło 19.10.2011 13:10

    Ludzie to bardzo lubia straszyc innych-najczesciej tych wolnych i szczesliwych ludzi.
    Ciagle slysze,ze jak nie zmienie postepowania,to na starosc bede sama i nikt mi nie poda szklanki wody.
    Ciagle slysze,ze kiedys bedzie za pozno na to czy tamto.
    Najczesciej mowia to ludzie usrani wlasnym zyciem,tacy,ktorzy juz od dawna tkwia w wypalonych zwiazkach gdzie nie ma naturalnej radosci przebywania z druga osoba.
    Nalezy odchodzic gdy zwiazek jest do niczego,gdy nie czerpiemy z niego satysfakcji,radosci,spelnienia-i gdy nie kochamy.
    Nawet jesli druga strona kocha.
    Im szybciej zostawimy „kochajacego”tym mniej bolu mu sprawimy.
    Wkurwiaja mnie niektore moje kolezanki-strasznie narzekaja na swoich partnerow,twierdza,ze juz ich nie kochaja,ze tak strasznie sie z nimi mecza….ale nadal z nimi tkwia.
    Pytam potem taka madra-”dlaczego go nie zostawisz?”jak smiesz marnowac jego czas?gdybys odeszla-ten czlowiek ma jeszcze szanse na spotkanie na swojej drodze zycia kogos,kto go pokocha”
    To znaczy kiedys tak mowilam-teraz raczej tylko slucham.
    To bardzo nieuczciwe byc z kims kogo sie nie kocha i zabierac mu cenny czas w zyciu.
    Nalezy konczyc takie zwiazki,nawet jesli ktos placze,blaga,prosi,obiecuje,straszy,lamentuje..cokolwiek…
    Amen

  34. deelandra 19.10.2011 13:34

    NIE, zdecydowanie nie. W tym zdaniu nie ma słowa o tym, że ja tego kogoś kocham, a na tym chyba opiera się związek? Na obustronnej miłości, zaufaniu, szacunku i przyjaźni, no i oczywiście udanym seksie. Nie wiem dlaczego wolność ma się stać czyimś największym wrogiem, lepsza wolność niż zniewolenie czyimś uczuciem.

  35. gola_pionierka 19.10.2011 13:39

    Jeśli jakiś facet kochałby mnie, dawałby mi dowody uczuć, wiedziałabym, że mu na mnie zależy, a nic do niego bym nie czuła to musiałabym być ostatnią szmatą i tchórzem, żeby go zwodzić i być z nim ze strachu przed samotnością? z lęku, że lepszy się nie trafi? czekając na okazję? To właśnie jest egoizm i wykorzystywanie drugiego człowieka. Nie chciałabym też, żeby ktoś był ze mną z takiego powodu. I każde usprawiedliwianie się dobrem drugiej osoby (wyłączając kogoś śmiertelnie chorego, komu zostały dwa miesiące…) jest objawem słabości i tchórzostwa.

  36. ethi 19.10.2011 13:41

    @deelandra, do podobnych (żeby nie powiedzieć identycznych) wniosków doszedłem – powyższa sentencja jest tak nie dokładna jak tylko się da, a to sprawia, że się z nią nie zgadzam 😉

  37. Monika Drzewiecka 19.10.2011 13:59

    Poczucie wolności jakoś totalnie nie kłóci mi się z miłością i związkiem. Bywałam w związkach, w których o tę wolność strasznie zabiegałam i nigdy nie kończyło się to dobrze – w podskokach uciekałam im gdzie pieprz rośnie. Kiedy trafiłam na osobę, z którą jest mi po prostu najlepiej i już, mam wszystko to, co miałam żyjąc sama + to wszystko, z czego według mnie składa się udany związek. Robię co kocham, rozwijam się, daję upust swoim pasjom i jestem z kimś, kto robi dokładnie to samo.

  38. pethi 19.10.2011 14:18

    „…Odrzuci kochającą osobę…”
    „To takie przykre nie móc żyć bez kogoś, kto może żyć bez nas”

    „…Z biegiem czasu okaże się największym wrogiem”
    Ja jednak sądzę, że go w kroczu swędzi, i nie ma co z tym zrobić.

    „Dlatego uważam tą fejsbukową złotą myśl za shit. Pomijam jednostki aspołeczne i panicznie bojące się stwierdzenia „jestem w związku”.”
    Znowu czuję się nieważny, jak statysta w filmie wojennym.

    Ja oczywiście zaznaczyłem, odpowiedź „Wybory są sfałszowane, ludzie przejrzyjcie na oczy, kupując se okulary progresywne, w vision express a drugą parę dostaniecie gratis. Czyli Nie.

    • Justyna Cichocka 19.10.2011 21:13

      w vision już nie ma tej promocji na drugą parę, jest zniżka wiekowa.

      tak, wiem, dostaję bana -.-

  39. Bajbus Dragan 19.10.2011 14:39

    czyli wg tej „mądrości” nie powinnam odrzucać kochającej mnie osoby… a co jeśli JA (tak egoistycznie…) jej nie kocham? i stanę się stroną o którą chce się walczyć?… nieee… na pewno nie.

  40. Michał Mło Opydo 19.10.2011 14:43

    Głupotą tego obrazka jest zakładanie, że jeśli odrzucamy kogoś kto nas kocha to powodem jest to, że boimy się ograniczenia naszej wolności. A powody mogą być różne, np nie czujemy tego samego, co jest świetnym powodem, żeby odrzucić tą osobę.
    Z drugiej strony, jeśli rzeczywiście nie chcemy ograniczyć swojej wolności dla bycia z tą osobą, tak jak zakłada obrazek, to prawdopodobnie rzeczywiście nie czujemy tego samego, co jest świetnym powodem, żeby odrzucić tą osobę.
    Wiec tak czy inaczej, odpowiedź „nie”.

    • qwerty 20.10.2011 09:04

      Niezła anal Iza. Jednak brakuje czegoś. Jaka jest tego przyczyna? Nie wiem. Może obrazek CI się nie cały pokazał, a może nie do końca przeczytałeś co było na obrazku. Idąc jednak takim rozumowaniem dalej, uwzględniając cały napis, trzeba by zagłosować na Tak.

  41. Koslonecz 19.10.2011 14:55

    Kocham wolność i na pewno nigdy nie stanie się ona moim wrogiem, więc i zastanawiać się nie mam nad czym. A być z kimś tylko z lęku przed samotnością to dopiero głupota.

    • Adobi 19.10.2011 15:11

      Tyle, że głupotę z lęku przed samotnością wielu popełnia.

      Wolność trudno przecenić. Bycie z kimś, kogo się nie kocha nie ma sensu, więc odpowiedź jest prosta. Jeśli uczucie z obu stron jest, choć nie na równi – trzeba się zastanowić, ale w wielu przypadkach powinna wygrać właśnie wolność (a wolność to nie samotność, nie mylmy tego).

  42. Nobody 19.10.2011 15:06

    Skoro odrzucam, to znaczy, że ta „miłość” jest nic nie warta, gówno warta, bezwartościowa i nadaje się na śmietnik. Szukam nowej, lepszej. Życie trwa, więc po co kochać gdy kochać się nie chce?

  43. lalivian 19.10.2011 15:07

    Oddajac swoj glos w tej sondzie bylam pewna, ze proporcje „nie” do „tak” beda ok 99 do 1. Bardzo zdziwilo mnie, ze jest az tak duzo osob, ktore zgadzaja sie z twierdzeniem zawartym w fotce. Oznaczaloby to, ze uwazaja one, ze nalezy zwiazac sie z kims, kogo sie nie kocha tylko dlatego, ze tamta osoba mnie kocha, a ja jak sie z nia nei zwiaze i nie przygarne do piersi (chociaz nic do niej nei czuje – to w najlepszym rpzypadku) to grozi mi smierc z samotnosci.

    Po pierwsze: wiazac sie z kims w taki sposob, zamykam czesc mozliwosci spotkania kogos, w kim sie zakocham z wzajemnoscia i stworze swietny zwiazek
    po drugie – to meka panska spedzac zycie w towarzystwie kogos, kogo sie nie kocha, nie pociaga cie fizycznie itd. Po pewnym czasie ta osoba zacznie nie tylko byc, ale stanie sie piatym kolem u wozu. Wszystko zaczyna przeszkadzac – sposob mowienia, jedzenia, chodzenia, odkladania przedmiotow. Zabiera przestrzen, ktorej nie chcemy jej oddawac. Po jakiego grzyba brac sobie takiego czlowieka na partnera? Mysle, ze o wiele lepsza jest godna samotnosc, niz meczenie sie w towarzystwie kogos, kogo nie kochamy. Zwiazek moze byc udany, w sensie, ze ludzie beda ze soba szczesliwi nawet za 80 lat – moim zdaniem tylko wtedy, jesli jest zbudowany na obustronnej fascynacji, milosci. Kominek to swietnie ujal w poprzednim tekscie – swiat sie zaczyna i konczy tam gdzie jestesmy razem. Jesli tego nie ma na poczatku relacji, jesli to nie jest podstawa zwiazku, to jak sie mozna spodziewac, ze za 20 lat, gdy emocje opadna, gdy seks nie jest juz priorytetem, gdy przyjda rachunki do placenia, gacie do prania i flegma do odkrztuszania w czasie anginy – ze wtedy damy rade z soba wytrzymac? Moimz daniem nie da sie. To bedzie walka o wytrzymanie kazdego kolejnego dnia.

    Samotnosc, choc ja akurat nigdy nei bylam singielka, ale wydaje mi sie, ze moze byc fantastycznym stanem „cywilnym” i zal mi ludzi, ktorzy boja sie jej do tego stopnia, ze zwiaza sie z kimkolwiek, byle tylko nie byc bez pary na imprezach, byle tylko nei byc ostatnia w kolejce do oltarza w grupie przyjaciolek, byle tylko wyrobic sie z rozmnazaniem przed trzydziestka. Naprawde zal mi tych ludzi, sa strasznie biedni.

    • grochZfasola 19.10.2011 15:50

      Jak sama napisałaś nie byłaś singielką. Zielonego pojęcia nie masz o tęskoncie za intymnością z drugim człowiekiem, o tęsknocie za wykonywaniem prozaicznych czynności codziennych w towarzystwie kogoś, chęci gotowania dla dwojga, porannego przywitania i czekania na wspólną chwilę, nawet gdyby miało to być drzemanie na osobnych kanapach.
      Stawiasz sądy na podstawie „wydaje mi się”.

      • yoka 19.10.2011 16:00

        Ja natomiast całkiem od niedawna jestem w sytuacji, kiedy ktoś nagle sobie uświadomił, że chce podymać kogoś innego i mam mu za złe to, że właśnie mnie zwodził, zamiast puścić wolno, powiedzieć, że nic nie czuje, że to koniec. To jest wtedy mega jasna sytuacja. A nie trzymanie kogoś w niepewności bo nie wiadomo, czy nowa dziewczyna będzie tą nową czy jednak nie. W życiu trzeba się nauczyć żyć bez partnera, co nie oznacza, że bez ludzi.

      • lalivian 19.10.2011 20:11

        Dokladnie, stawiam sady na podstawie mojego „wydaje mi sie”, co zreszta zaznaczylam juz w pierwszym poscie. Cos w tym jest zlego?

        Wiem z kolei, co to jest tesknota za samotnoscia, moze dlatego uwazam bycie singlem, za pewien niedostepny dla mnie luksus. Akurat tak sie moje zycie poskladalo, ze jestem z jednym i tym samym czlowiekiem prawie od urodzenia, naprawde nie znam ani takiej drugiej pary, ani nie bylam doslownie nigdy single. Sama czasem w to nie moge uwierzyc, ale tak jest.

        • grochZfasola 19.10.2011 22:11

          ja piszę A ty czytasz B.

  44. Dominik Łowicki 19.10.2011 15:31

    To kompletna bzdura! Nie można się zmuszać do uczuć bo z takich związków nic dobrego nie będzie.

  45. Paweł Szymczak 19.10.2011 15:33

    Ja powiem szczerze, że nie zgadzam się z tym stwierdzeniem, bo po jaka cholerę mam „kochać” osobę, która darzy mnie uczuciem skoro ja mam ją gdzieś i nic do niej nie czuje?
    Gdybym się zmusił sprawiłbym, aby, że byłbym nieszczęśliwy, bo tkwiłbym w swego rodzaju pułapce, ponieważ zmuszałbym się by „kochać” tę osobę i do tego bym ją niepotrzebnie ranił, bo wątpię by ta osoba nie wyczuła, że niczego do niej nie czuję.

  46. Chromosomx 19.10.2011 15:58

    Co to Paulo Coelho?

    • bratzacieszyciela 19.10.2011 19:22

      to cos, co powiedzialo, ze zelazko jest gorace, jak sie nagrzeje, przeciez stoi napisane…

  47. niktwazny 19.10.2011 16:16

    Ta „perełka” z facebookowej fotki jest kompletnie źle sformułowana, pełna wzajemnych sprzeczności i zwyczajnie nie doprecyzowana.

    Nie można być głupcem odchodząc od osoby, do której nic się nie czuje, zwłaszcza kiedy jest to jednostronne uczucie. On/a nie będzie przecież kochać za dwoje. Nie można też tłumaczyć odejścia od kogoś potrzebą wolności czy czymś tam bo to jest po prostu bzdurne tłumaczenie, a już na pewno bezsensowne jest określenie osoby odchodzącej ze związku, w którym się dusi jako kogoś, kto w ten sposób taką to czy inną głupotę popełni.

    Tu jednak drobna uwaga. Jeśli jesteśmy już z kimś w związku i choć trochę tą osobę kochamy, a przy tym wiemy, że ona kocha nas nad życie, wówczas rzeczywiście możemy żałować do końca swoich dni odrzucenia takiej miłości, o ile nastąpi ono z niskich pobudek (typu „skok w bok”, chęć odmiany czy przygody, zdrada).

  48. Szanzan 19.10.2011 16:30

    Nie wyciągnę ogólnych wniosków, bo jestem w locie i nie mam czasu na empatię, natomiast mogę odnieść powyższe do swojej osoby. To lecimy po kawałku.
    „Głupim nazywa się człowieka, który mając kochającą go osobę odrzuci ją.”
    Nie. Zdarzyło mi się kilka razy wyjaśnić człowiekowi wyznającemu mi miłość, że niestety uczucie jest nieodwzajemnione i takie pozostanie. Jeżeli dana osoba nie rozpaliła we mnie choćby płomyczka, nie widzę sensu w zadzierzganiu romantycznej relacji, która ma być pewnego rodzaju zabawą (najbliższy synonim: czerpaniem radości z życia), na siłę, tylko dlatego, że ktoś tego ode mnie oczekuje. Bezpodstawnie, dodajmy.

    „Robi to dlatego, bo myśli, że potrzebna jest u wolność, która z biegiem czasu stanie się jego największym wrogiem.”
    Nie, robi to dlatego, że szanuje swój czas, swoje uczucia, swoją przyszłość. A także te same atrybuty drugiego człowieka, który zamiast tkwić w niezdrowej relacji mógłby rozejrzeć się za kolejnym, tym razem chętnym, obiektem uczuć. Wolność w zestawieniu kontrastowym „wolność-miłość” sugeruje zaistnienie związku deczko toksycznego, raz trująca jest jedna, raz druga składowa. W ogóle nie wiązałabym wolności z odrzucaniem uczuć, bo kto tak argumentuje rozstanie, wydaje mi się człowiekiem wietrznym i nieodpowiedzialnym (chociaż tu można spekulować, bo skoro zdaje sobie sprawę ze swoich „ograniczeń”, może jednak odpowiedzialnym?). Gdy widzę ten cytat, pierwsze skojarzenie to: o, licealiści przeżywają swoje pierwsze miłosne frustracje.

    I jeszcze w peesie: sama potrzeba wolności nie wydaje mi się ideą, która z biegiem czasu może wywietrzeć z głowy, oczywiście jeżeli nie mówimy o wolności pozwalającej z głupawym uśmiechem wspinać się po piorunochronie, ale potrzebie pewnej niezależności niezależnie od okoliczności. A przy takim założeniu cały tekst traci sens. Wrogiem mogą stać się konsekwencje wolności – możliwe osamotnienie, na przykład – ale wolność, jako motor napędowy reakcji zakodowany gdzieś głęboko, jako baza jestestwa, dla człowieka akceptującego swoje wybory – a skoro się rozstaje, to respektuje – nie stanie się wrogiem.
    (wiem, że piszę chaotycznie, więc czekam na kontrę „to nie alkohol jest twoim wrogiem, a marskość wątroby”)

  49. she 19.10.2011 16:40

    A jeśli nie chce wolności tylko kogoś innego?

  50. Ice 19.10.2011 17:01

    Głupi to ten, kto ma tak niewiele szacunku do siebie, że zdobywa się na żebranie o miłość. Tkwi przy kimś, kto nie kocha.
    Po co wpychać samego siebie w rolę ofiary?

  51. kongozaur 19.10.2011 17:02

    Ale co z tego, że ktoś kocha? Jeśli kobietę pokocha facet z zespołem downa, to ma go przyjąć bo przecież jego uczucia są takie szczere i nieskażone racjonalizmem? 🙂 No właśnie, nie jest ważne że ktoś kocha, tylko KTO. Warto odrzucać każdą miłość, która nie pochodzi od osoby, od której jej oczekujemy.

    Szanse i próby są dla słabych. Albo się kogoś chce albo nie, nie ma czegoś takiego jak próba, to oszustwo wobec osoby zakochanej, ciężko potem to zerwać.

  52. Krzysztof Gapanowicz 19.10.2011 17:06

    Sytuacja: Szukasz kogoś, ale odrzucasz uczucie jakiejś dziewczyny, gdyż nie pasuje Ci ona. Gratulacje, umrzesz samotny

    No nie róbmy sobie jaj!

  53. Tomek 19.10.2011 17:07

    Najlepsze odpowiedzi na tego typu pytania mają nie więcej niż dwa zdania. Nie zgadzam się z tezą. To tak, jakby powiedzieć „bierz, puki ciepłe”.

  54. Redundator 19.10.2011 17:11

    To że ktoś mnie kocha to zdecydowanie za mało jeśli liczę jeszcze w życiu na własne szczęście. Ale wystarcza to dla mnie by dać temu szans jeśli sam czuję, że ta osoba w jakimś stopniu odpowiada mi.

    Miłość wg. Redundatora składa się z kilku rzeczy: 1) uczucia które bierze się „z magii” 2) szeregu cech które podlegają zdroworozsądkowej ocenia 3) bliskości.

    Redundator trzyma balans. Jeśli przegnę w pierwszą stronę zaczynam życie sterowane hormonami (czy też magią, genami lub feromonami). Jeśli pójdę w pragmatyzm będę tęsknił za uczuciem. Jeśli pójdę w bliskość będę tęsknił za uczuciem i cierpiał z własnej głupoty. Jeśli więc kochająca osoba nie spełnia na odpowiednim poziomie tych trzech moich potrzeb, muszę powiedzieć „do widzenia”. Czasem trwa to 2 lata jeśli jest się młodym głupkiem, czasem miesiąc jeśli jest się starym głupkiem.

    „Magia” działa tylko przez chwilę. Pragmatyzm oznacza kompromis, nie szukam ideału przecież. Bliskość jest mi potrzebna.

    Moja babcia nie odrzuciła miłości wtedy kiedy mogła to zrobić. W efekcie mieszka od 30 lat pod jednym dachem z człowiekiem, który umiera z miłości do niej a ona go nie znosi, ale jest zbyt słaba i zbyt stara by to zmienić. Nawzajem zatruwają sobie życie. Niestety, ktoś tu pisał, nie da się kochać za dwoje.

  55. kevin17 19.10.2011 17:12

    Ja czuję,że mógłbym pokochać Cacko z dziurką…Nawet bez dziurki! W końcu oczy są najważniejsze, a w tych można się zakochać…

    • Jason Hudson 19.10.2011 18:56

      jak miałem 17 lat, też myślałem, że oczy są najważniejsze i gadałem takie romantyczne pierdoły

    • cacko_z_dziurką 19.10.2011 21:11

      Nie odwzajemniam twoich uczuć.

  56. olga.letycja 19.10.2011 17:43

    Jak ja uwielbiam te pseudo mądrości komponowane przez mające, zdaje się, nadmiar wolnego czasu gimnazjalistki. Do książek by dupsko posadziły, a nie na kwejkach-srejkach siedzą!

  57. Flow 19.10.2011 18:23

    Jak ja kocham takie złote myśli, zaraz po twórczych cytatach o miłości, o tym kto jest przyjacielem a kto nie, oraz refleksyjnych opisach życia.

    Nie ogarniam ich twórców.

  58. Jason Hudson 19.10.2011 18:30

    Pierdoły, że głowa boli. Miłość to można przeżywać na wakacjach w podstawówce czy gimnazjum, potem jest już tylko poza i strach przed jakąś formą samotności. Takie mądrości piszą właśnie niedojebane laski, które za późno się ogarnęły albo poprostu nikt ich nie chce. Nie ma o czym mówić a tym bardziej analizować i dorabiać ideologii do takich bzdur, pozdro.

  59. Jason Hudson 19.10.2011 18:41

    odnajduję analogię tematu z powiedzeniem „kto wybredny, ten nie rucha”.

  60. Kamil Zieliński 19.10.2011 19:31

    Jeśli się kogoś ma i uczucia wygasają (nasze, nie tej drugiej osoby) to należy zacząć szukać już osoby na boku do której będziemy mogli odejść nie przechodzić przez okres samotności.

  61. Paulina Jassa Marcinkowska 19.10.2011 20:27

    Nie zgadzam się z powyższą „mądrością” Jak dla mnie to udany związek to taki gdzie czuję się i wolna. Hmm nie walczę o miłość, odrzucam ją – jestem bezuczuciowa? NIE! – spełniam się w swoim życiu, robię to czego potrzebuję i chcę. I nawet to co buduje od jakiegoś czasu się zburzy, to będzie mnie czekało jeszcze lepsze!

    • Paulina Jassa Marcinkowska 19.10.2011 20:30

      a jeśli chodzi o cytaty, aforyzmy i inne takie to niektóre bardzo lubię.

  62. Mamba777 19.10.2011 20:34

    Co za idiotyzm. Czyli mamy pakować się w związek z każdym, kto tylko zwróci na nas uwagę? Bez wzajemności?
    Desperaci napawają mnie obrzydzeniem. A wolność jest piękna.

  63. voulezvous 19.10.2011 21:06

    kazdy w związku powienien mieć swoją wolność. wtedy nie byłoby tego problemu. no ale jak są związki w których partnerzy się osaczają to się tak kończy.

  64. Maciek Gajewski 19.10.2011 21:10

    Tutaj akurat nie ma się z czym zgadzać. Mądrość z tego obrazka została napisana przecież przez jednego z tych smutnych ludzi, których nikt w życiu nie chce i którzy próbują przekonać całą resztę, żeby przyjmowali „miłość” od każdego, komu się spodobają, tak jakby to był szczęśliwy los na loterii.
    Jeden z większych absurdów życiowych 🙂

  65. Aleksander Synowiec 19.10.2011 21:16

    Gimnazjalne mądrości? Nie, dziękuję.

  66. sonia11 19.10.2011 21:33

    zależy jak kto odczytuje ta złotą myśl. Moim zdaniem chodzi tu o to,że są ludzie którzy nie chcą pchać się w związek tylko dlatego,że boja się ograniczeń z tym związanych.Z czasem jednak każdy się starzeje i inaczej patrzy na życie i to co nazywali ograniczeniem teraz nazywają samotnością.

    • Jason Hudson 19.10.2011 23:49

      Jest całkiem odwrotnie. Najpierw pojawia się samotność, więc myśli się, że związek jest tym czego trzeba, ale na prawdziwe uczucia jest już dawno za późno.

  67. Katarzyna Stachurska-Rexha 19.10.2011 21:34

    nie

  68. iKrzysztof 19.10.2011 21:57

    Nie. Nie zgadzam się. Masz, Kominku, niestety skłonność do wyświechtanych frazesów.
    Wolność nie jest wrogiem. A to, że ktoś cię kocha, nie znaczy, że ty jego też. I co? Rezygnować z tej wolności, żeby nie być samym? B-z-d-u-r-a!

  69. Aleksandra Krystyniak 19.10.2011 22:01

    Jak dla mnie powyższe stwierdzenie w ogóle nie pasuje do motywu ‚on mnie kocha, a je jego nie’. Chodzi tu raczej o rezygnacje z kogoś, do kogoś coś czujemy ale np. do siebie nie pasujemy. No i co można zrobić w takiej sytuacji? Być z taką osobą, dla ‚chwil’ a w międzyczasie się żreć o wszystko albo odejść i tęsknić (bo jednak się kocha) ale przynajmniej nikt nie suszy głowy o ‚pierdoły’. Tak czy srak, nieprzyjemnie…

  70. ms 19.10.2011 22:07

    Wg mnie to nie sentencja tylko wyznanie żalu człowieka, który czuje się samotny i spogląda wstecz, gdybając na wszystkie możliwe sposoby… „a głupim nazywa się człowiek, który mając przed sobą przyszłość, odrzuca ją. robi to, bo myśli że rozpamiętywanie popełnionych błędów cokolwiek zmieni w terażniejszości.., która z biegiem czasu okaże się taką samą zmarnowaną przeszłością”

  71. ikbenmichael 19.10.2011 22:11

    Głupie to. Odp. Nie. Proste. Ktoś mnie kocha, ja go nie. To jaki sens być ze sobą? Jeśli natomiast ktoś by mnie kochał i ja go też to nie sądzę, żeby doszło do takiej sytuacji jak odrzucenie. Jak to?Dwie osoby się kochają i odrzucają jednocześnie? To sprzeczne samo w sobie. Wolność wrogiem? To pisała osoba, która chyba nigdy nie posmakowała choć odrobiny wolności.

  72. Muzzle Muzel 19.10.2011 23:09

    Wolność? Wolność to bzdura. Wolni byli ludzie epoki kamienia, w XXI nie ma wolności.

    • ikbenmichael 20.10.2011 19:09

      Ciekawe czy w przeszłości mieli większą wolność niż teraz w XXI wieku… . Choćby dla przykładu, poprzednie stulecie w Polsce. Miałeś większą swobodę niż teraz? Kiedyś za czytanie pewnych książek mogły czekać ciebie tortury i śmierć będąca po tych katorgach błogosławieństwem. A dziś co? Krytyka plebsu i ksiądz ciebie z ambony przeklnie/wyklnie co najwyżej. Pomijam oczywiście kraje gdzie niestety czas się zatrzymał.

      • Muzzle Muzel 21.10.2011 00:40

        Ja tu o epoce kamienia, a ty mi wyskakujesz z dawną Polską… Ja mówię o czasach, kiedy Polski nie było.
        Nie sprowadzaj wolności do czytania książek.
        Dawniej mogłeś łazić gdzie chciałeś i jak chciałeś. Byłeś głodny – polowałeś albo zbierałeś owoce. Było ci zimno – zabijałeś niedźwiedzia i robiłeś kurtkę. Byłeś panem samego siebie. A dzisiaj? Jesteś wolny w pełni znaczenia tego słowa? Nie, bo wolność to bzdura. Jesteś uzależniony od innych ludzi, od terenu na jakim się znajdujesz i od prawa na nim obowiązującym.
        Wolności nie ma od tysięcy lat, a w XXI wieku już na pewno. Więc nie pieprz bzdur, idź lepiej posól zupę.

        • ikebenmichael 21.10.2011 08:19

          Dawna Polska to tylko przyklad.
          Twoja definicja wolnosci dziwna jest. Poza tym powinienes douczyc sie troche. W epoce kamienia lupanego ludzie tez zyli w gromadach i prowadzili koczowniczy tryb zycia. Byli tez zalezni od siebie. Dzisiaj to samo tylko, ze zamiast polowania na niedzwiedzia zdobywasz pieniadze aby kupic produkty. Po prostu wymieniasz swoja prace za pomoca pieniedzy na dobra. Czyli aby bytowac tak samo jestes zalezny jak przedtem. Roznica jest tylko w postepie i w systemie. Podobienstw jest wiecej. Nie chce mi sie tutaj ich przytaczac. Twoja definicja wolnosci to jakas utopia. Aby byla ona mozliwa to musialbys zyc sam na tej planecie lub na innej. Z czego to sie bierze, nie wiem. Byc moze przedawkowales teorie spiskowe albo nie lubisz ludzi po prostu.

          P.S. Sorry za brak pl liter.

          • Muzzle Muzel 21.10.2011 12:36

            Gromadki były małe lub większe, ale była możliwość powiedzenia „a pieprzę was, idę gdzieś indziej”. I szedłeś. Satelity cię nie śledziły, nikt cię nie szukał przez telefon komórkowy, mogłeś się zaszyć gdziekolwiek. Teraz to jest możliwe? Nie – mamy taką technologię, że znalezienie każdego na tej planecie to tylko kwestia krótkiego czasu. A ty jesteś uzależniony bardziej od ludzi/terenu i jego praw niż było to dawniej.
            To nie teorie spiskowe – to fakty. Sam bym tak robił (czyt. kontrolował itp), więc dlaczego ktoś ma tego teraz nie robić?
            Ale ludzi nie lubię, to prawda. Bo to oni stawiają ograniczenia. Kiedyś też stawiali, fakt, ale wystarczyło dać maczugą po ryju i iść dalej. Teraz to nie przejdzie. I dlatego twierdzę, że wolności w pełnym tego słowa znaczeniu nie ma. To tylko iluzja. Świat Orwell’a to nie przyszłość – to teraźniejszość.

          • ikbenmichael 21.10.2011 20:49

            Muzzle Muzel:
            Gromadki były małe lub większe, ale była możliwość powiedzenia „a pieprzę was, idę gdzieś indziej”. I szedłeś. Satelity cię nie śledziły, nikt cię nie szukał przez telefon komórkowy, mogłeś się zaszyć gdziekolwiek. Teraz to jest możliwe? Nie – mamy taką technologię, że znalezienie każdego na tej planecie to tylko kwestia krótkiego czasu. A ty jesteś uzależniony bardziej od ludzi/terenu i jego praw niż było to dawniej.
            To nie teorie spiskowe – to fakty. Sam bym tak robił (czyt. kontrolował itp), więc dlaczego ktoś ma tego teraz nie robić?
            Ale ludzi nie lubię, to prawda. Bo to oni stawiają ograniczenia. Kiedyś też stawiali, fakt, ale wystarczyło dać maczugą po ryju i iść dalej. Teraz to nie przejdzie. I dlatego twierdzę, że wolności w pełnym tego słowa znaczeniu nie ma. To tylko iluzja. Świat Orwell’a to nie przyszłość – to teraźniejszość.

            To mi wygląda na ludka non stop przerabiającego katastrofę Smoleńską i upatrującego w niej teorii spiskowych. Śledzony i podsłuchiwany. Fan Rydzyka?Kaczyńskiego?

            Ludzi nie lubisz. Czujesz się osaczony, ograniczony i inwigilowany. Bijesz ludzi maczugą. Pragniesz absolutnej wolności (czytaj samowoli). Breivik?

          • Muzzle Muzel 21.10.2011 21:50

            ikbenmichael: To mi wygląda na ludka non stop przerabiającego katastrofę Smoleńską i upatrującego w niej teorii spiskowych. Śledzony i podsłuchiwany. Fan Rydzyka?Kaczyńskiego?

            Ludzi nie lubisz. Czujesz się osaczony, ograniczony i inwigilowany. Bijesz ludzi maczugą. Pragniesz absolutnej wolności (czytaj samowoli).Breivik?

            Jeżeli uważasz, że katastrofa została w 100% zakończona i wszystko jest OK… to nie mamy o czym dalej rozmawiać.

  73. Denel Defecki 20.10.2011 00:17

    Wszystko zależy od tego jak to interpretować – czy chodzi o związek czy o miłość innej osoby do ciebie w bardziej ogólnym znaczeniu 😛

  74. Tiśka 20.10.2011 12:20

    Żeby coś odrzucić, najpierw należy zastanowić się czy to coś (tu: miłość) w ogóle istnieje. Ludzie jak i uczucia odchodzą po to aby ustąpić miejsca nowym..
    Tylko człowiek słaby nie potrafi żyć sam, boi się odrzucić „miłość” (zastanawia się czy warto) bądź walczy o czyjeś uczucia (niczym Don Kichot z wiatrakami). Codziennie dziękuję Bogu , że umiem odrzucać i nie uniżam się walcząc o coś co nie istnieje. Szkoda życia na złudzenia.

  75. Ebony 20.10.2011 13:00

    Jakie to wszystko piękne i idealistyczne. Szkoda, że prawdziwe życie tak nie wygląda. Miłość to nie wieczne motylki w brzuchu, drżenie rąk za każdym razem, gdy spojrzy i dziki seks co wieczór. Na tym można oprzeć kilkumiesięczny związek i tyle.
    Byłam z facetem dwa lata. Kochałam go, ale po tych dwóch latach zaczęło się wypalać. Brakowało mi tej adrenaliny pierwszych randek, przyszła rutyna i znudzenie. Dałam sobie wmówić, że przestałam kochać. Rzuciłam go, angażowałam się w coraz to nowe związki, które owszem, były pełne pasji i romantyzmu, ale tylko przez pierwsze tygodnie. W którymś z kolei związku, który po dwóch miesiącach zmienił się z dzikiego zakochania w powolne dostrzeganie niedopuszczalnych dla mnie wad zdałam sobie sprawę, co zrobiłam. Rzuciłam kochającego, czułego, opiekuńczego, inteligentnego, ambitnego i dowcipnego faceta, tylko dlatego, że dałam sobie wmówić, że miłość jest idealna. Nie ma upadków, same wzloty, przez 40 wspólnych lat cały czas z rączkę i cały czas różowo wokół nas. Dałam sobie wmówić, że trzeba kochać szalenie i namiętnie, żeby związek miał sens. A to gówno prawda. Po 10 latach w związku nikt już nie kocha szalenie i namiętnie. Zostaje przywiązanie, przyjaźń, zaufanie i poczucie bezpieczeństwa. I na tym się powinien opierać zdrowy związek, nie na migotaniu serca, gdy ukochany złapie za rękę.
    Dziś jestem z powrotem z tamtym mężczyzną i nie żałuję. Co nieco zrozumiałam, czego innego oczekuję od związku niż kiedyś i jestem dzięki temu bardzo szczęśliwa 🙂

    • Grrreg 20.10.2011 14:08

      Ale gdybyś nie rzuciła się w pewnym momencie w wir zabawy i ruchania, nie doceniłabyś tego co daje Ci teraz satysfakcję. Ten epizod był niezbędny, inaczej teraz być zdychała z tęsknoty za „prawdziwą miłością” z harlekinów.

      • Ebony 20.10.2011 14:18

        Ależ ja nie twierdzę, że to było złe doświadczenie. Przeciwnie, pomogło mi, mogłam się też ‚wyszaleć’ i teraz docenić stateczność. Po prostu stwierdzam, że nie można całe życie gonić za wspaniałą, idealną miłością, bo się jej nigdy nie znajdzie. Najważniejsze, to spędzić życie z osobą, której się ufa, z którą czujemy się bezpiecznie, która nas wspiera i motywuje. Nie warto porzucać partnera ‚bo to już nie to co kiedyś’, bo inaczej pokazują miłość w tv, inaczej ją opisują w romansach i inaczej o niej mówi Kominek. W tv nigdy nie widzimy całej prawdy. Historia Romea i Julii, Jacka i Rose czy każdej innej pary jest piękna dlatego, że krótka. Gdyby jej bohaterowie przeżyli, to zapewne po kilku latach zamienili by się w rozgoryczone, stare małżeństwo, które nie może na siebie patrzeć, a Rose odkryłaby, że Jack przestał być fascynujący i brakuje jej swobody i wygody, którą dawały pieniądze. A wszystko dlatego, że ich miłości, chociaż takie wielkie i uniwersalne, opierały się jedynie na zauroczeniu fizycznym, które z oczywistych powodów w końcu wygasa w każdym związku. Jak nie ma nic ponad to, to nie zbudujesz kilku/nastu/dziesięcio letniego związku, bo nie masz żadnych fundamentów.

        • mosiek 05.12.2011 21:22

          Oba te twoje wpisy są bardzo ładnie i mądrze napisane. Zwłaszcza to, że nawet Jack (gdyby przeżyłby katastrofę Titanica i ożenił się z Rose), jeśli nie stanie się starym, brzuchatym zgredem, co tylko siedzi przed telewizorem, żłopie browara i ogląda mecz, to w najlepszym razie i tak nadal będzie tak samo nudny i nieciekawy z tą jedynie różnicą, że nie będzie pić browara i oglądać mecza. Czyli nic nie będzie robić. I właśnie w tym rzecz- można sobie w swojej mądrości życiowej przyjąć, że jednak go kochasz, bo on i tak jest trochę lepszy od innych i zasługuje na to, by z nim być. Ale czy nawet jeśli tak zrobisz, to czy będziesz w stanie to wytrzymać?! Ja właśnie głównie z tego (oraz z wielu innych ograniczeń życia w związku) zdałem sobie sprawę, gdy po raz ostatni spotkałem się ze swoją dawną miłością, gdy już postanowiłem odejść. Doszedłem do wniosku, że nie ma szans. Zresztą to rozstanie odbyło się trochę za takim obustronnym porozumieniem. To nieuniknione i nie pomoże żadna filozofia, jak ta, co jest tu komentowana. Wybór wolności jest jedynie mniejszym złem.

  76. bratzacieszyciela 20.10.2011 13:05

    poplakalem sie

  77. fajna76 20.10.2011 17:59

    Bo miłości nie warto odrzucać…A to już zależy od „miłości” i od tego czy chcemy być w życiu szczęśliwi, czy nie chcemy być samotni.Co prawda jedno drugiego nie wyklucza, ale czasem zamiast serca rządzi rozum i podejmuje za nas złe decyzje.
    Ja oczywiście rozumiem że można odrzucić miłość chorą, tosyczną, zaborczą, ale porzucać w imię WOLNOŚCI? To trzeba mieć jakąś solidną podstawe, pasje, nie wiem…chęć wyrwania się z nudnego życia, potrzebę szaleństwa. To jakiś „wolny ptak” musiał namalować:) Taki, dla którego sensem życia jest……szukanie sensu życia..Napewno nie tworzenie związku, który ( w jego mniemaniu) w jakiś sposób go ogranicza, nie pozwala się rozwijać, tworzyć..Cięzki przypadek
    W każdym razie tak mniej więcej wygląda mój portret psychologiczny autora tekstu „z ramki” 🙂

  78. Edyta 20.10.2011 18:03

    Tu nie ma nad czym dyskutować. Toż to totana bzdura. Jeśli ja podjęłam decyzję, dlaczego mam jej żałować? Jeżeli wczorajszy wybór był najlepszym dla mnie, dlaczego dziś ma się to zmienić? Jesteśmy stadnymi egoistami i czas się z tym pogodzić.

  79. PnK 20.10.2011 20:18

    Fakt, że ma się przy sobie kochającą osobę nie znaczy, że trzeba z nią być za wszelką cenę. Takie uczucia muszą być obustronne. Tyle.

  80. Angelika Krajewska 20.10.2011 21:48

    Równie dobrze, idąc za tokiem rozumowania tej sentencji, moglibyśmy żyć w bigamicznych związkach, bo przecież jak mnie kocha 10, to głupio tych 10 odrzucić.
    I toż to wolność! Zaspokajać potrzeby dziesięciu chłopów.

  81. Wódz Mateusz Jakubowski 20.10.2011 21:55

    Ja od kilku miesięcy jestem „tym złym” po rozwiązaniu długiego związku. I póki co delektuję się każdą minutą wolności. Też już dawno zobaczyłem tę grafikę chyba na kwejku i tak sobie czekam na tego największego wroga i doczekać się nie mogę…

  82. Hasek 20.10.2011 22:38

    wrazliwa/y powie nie
    leniwiec pobawi skonsumuje zostawi
    zakompleksiony wykorzysta
    altruista powie kocham Cie tez
    materialista daj dwie stowy ja Ciebie tez kocham jak mniej zamozna/y bujaj sie:-]

    Wynik ankiety: 4 TAK zostaje 2 NIE odchodzi
    procentowa 67% TAK 33 % NIE

  83. Paulina Brzykcy 21.10.2011 00:02

    Jeżeli dobrze rozumiem to zdanie, to oznaczałoby to, że powinnam być z każdym kto kocha mnie?
    No way!
    A jeśli pokocha mnie kobieta, a ja wolę mężczyzn, to też wedle tej teorii jestem głupcem?
    Oczywistym jest, że w życiu odrzucamy wiele miłości, bo nie kochamy każdej osoby, która darzy uczuciami nas. Na całe szczęście!

  84. Karina Suprynowicz 21.10.2011 10:55

    Głosowanie potwierdziło, że 1/3 czytelników to potencjalni desperaci.

  85. Marcin Michno 21.10.2011 12:54

    Emocjonalnym terrorystom zdecydowane i kategoryczne – nie.

  86. Matt 21.10.2011 15:36

    Biorąc pod uwagę w moim przypadku autentyczność postu 100 dni na miłość – nie warto, prędzej czy później i tak znajduję kogoś, kto zaspokoi moje ( i tak zdane na wygaśnięcie ) uczucie. Btw. jest ze mną źle – po raz pierwszy tkwię w jednym związku od ponad pół roku !

  87. menhirek 22.10.2011 05:12

    Oczywiście, że nie! Tylko zaraz, zaraz… Gdzie w tym tekście jest napisane, że osoba obdarzona ucuzciem, tego uczucia wobec osoby zakochanej nieodwzajemnia? A może ja niepotrzebnie nadinterpretuję…?

  88. kuchnia 23.10.2011 09:33

    to „mądre” zdanie powyżej nie ma dla mnie sensu. Autor(autorka) wychodzi z założenia że lepiej byle kto byle jak oby tylko ktoś był i że bycie w jakimkolwiek związku (z kobietą z brodą, facetem z małym penisem) jest lepsze niż niebycie z nikim. Zresztą zdanie „nie chcę być teraz z nikim w związku, potrzebuję wolności” zazwyczaj oznacza „nie chcę być w związku z TOBĄ”. Autor/autorka jest bardziej naiwny ode mnie, a to jest już patologia wymagająca leczenia, bo ja uwierzyłam kiedyś że koleś w 2giej klasie podstawówki dźgnął nożem dwóch dorosłych typów.

  89. mmm 24.10.2011 12:46

    czy tak trudno zrozumieć co autor miał na myśli? „mając kochającą go osobę, odrzuci ją. robi to tylko dlatego, bo myśli, że potrzebna jest mu wolność”. chodzi o to, że nie odrzuca dlatego, że nie kocha, tylko dlatego, że nie wyobraża sobie monogamii lub jest egocentrykiem lub potrzebuje szaleństwa i seksu bez zobowiązań. i nie chodzi o to, żeby się wiązać z każdym, kto się w nas zakochał, tylko o to, że lepiej czasem zaryzykować jeśli też nam zależy na tej drugiej osobie. i czasami nie ma odwrotu. tyle. podoba mi się.

  90. Pingback: Każdy powód do zakończenia związku jest dobry | Kominek IN

  91. kuchnia 27.10.2011 20:37

    hej, tam nie ma nic napisane że osoba odrzucająca też kocha. Kochać a być kochanym to inne rzeczy. Rozumiem że głupotą (i niewyobrażalnym dla mnie stanem rzeczy) jest odrzucenie osoby którą SIĘ kocha dla dziwnie pojętej wolności. Ale odrzucenie osoby która kocha (bez wzajemności) to rzecz najzwyklejsza, zdarza się nagminnie. A że mało osób ma jaja żeby powiedzieć „sory, nie kocham Cię, to koniec” to próbują to zawoalować w mało wzniosłe „potrzebuję wolności”. ja autora/autorkę tej „mądrości” widzę właśnie w ten sposób. Odrzucony/a przez kogoś takimi słowami, i jeszcze w nie uwierzył/a.

  92. Mała 31.10.2011 22:19

    Są osoby, które rzeczywiście nie potrafią kochać, wejść w związek ( choć pewnie wielu czytającym to osobą wyda się śmieszne), także mając obok osobę kochającą, jednak gdy jest to uczucie jednostronne wcale nie jest głupim odrzucenie takiego uczucia. Po co komuś robić nadzieję i krzywdzić z każdym dniem bardziej. Wiadomo, każdy ma jakieś ukryte pragnienie i mimo nieumiejętności kochania można marzyć o szczęśliwej rodzinie. Według mnie to właśnie wtedy wolność okazuje się wrogiem.

  93. bea_kiddo 04.11.2011 14:22

    To tak jakby zgodzić się na bycie w związku z rozsądku… Bo choć nie jestem gotowa, potrzebuję wolności, nie czuję się na siłach, albo są inne rzeczy na których powinnam się skupić…to co….mam wpakować się w budowanie związku, bo tak wypada? Słabo rokuję takiemu związkowi. Bo pragnienie wolności jest zaborcze. I niezaspokojone w końcu o sobie przypomni.

  94. mosiek 05.12.2011 21:36

    Sprawa niezbyt świerza, więc pewnie już trochę po ptokach, żeby tu coś teraz pisać, ale napisze (bo i tak nie mam nic szczególnie lepszego do roboty), że głupia filozofia i głupi Kominek, co głupie pytania zadaje, na które i tak zna odpowiedź, co zresztą nieraz dawał do zrozumienia np. w takich zdaniach, jak te:
    ”dziewczyny strach was bzykać”
    Chodziło zapewne o nieuchronną konieczność zachodzenia w ciążę, kupowania kwiatków i żenienia się.
    Albo był też i taki (mniej-więcej taki, bo nie chciało mi się dokładnie szukać) wpis- o tym jak wygląda jeden z bardziej typowych dialogów Kominka i kolejnego lachona, którego do siebie zaprosi:
    -cześć
    -cześć
    -…ble ble… (tu następuje krótki filozoficzny monolog Kominka)…
    -nie znamy się jeszcze nawet 5 minut a ty już mówisz o problemach związku i o rozstaniu?!!!
    -a po co to dalej ciągnąć?!:)
    Wracając do tematu, to najlepiej pisuje tu cytat mniej znanego bohatera z bardzo znanego filmu:
    TO NIEUNIKNIONE.
    Czyli, że jakkolwiek intencją takiej filozofii ma być doprowadzenie do skruchy i do bicia się w piersi kogoś, kto rozstał się z osobą, którą kochał (z wzajemnością), to i tak niczego to nie zmienia i gówno z tego wynika. Dlatego dawno już nie czuję wyrzutów sumienia, bo skoro gówno mogę na to poradzić, to i siłą rzeczy chyba nie muszę czuć się winny. Codziennie myślę o takiej dziewczynie z którą rozstałem się wiele lat temu i często śni mi się po nocach, ale już do niej nie wrócę. Niezależnie od tego myślę o każdej innej takiej, z którą chciałbym być jeśli tylko mi się podoba i to zawsze wystarczy. Po prostu jeśli jakaś kobieta jest wystarczająco bliska wzorcowi mojego ideału, to prawie zawsze ją kocham tak samo, jak tą pierwszą, pomimo faktu, że te pare lat od rozstania z tą pierwszą prawie zawsze o niej myślę, czasem też gdzieś piszę takie teksty, przemyślenia i komentarze podobnie jak autor tego bloga i oczywiście też podobnie jak on żyję w celibacie od tamtego czasu. Jedyna różnica polega chyba tylko na tym, że w moim przypadku ta dziewczyna po tym jak mi wysłała na maila fotkę, jednak nie okazała się pasztetem w przeciwieństwie do tej, która wysyłała taką fotkę Kominkowi w czasach wolnego internetu.

  95. sumatra 26.05.2012 21:36

    Po pierwsze, mówienie że brak nam wolności jest zwykle tylko głupią wymówką… Związek kończymy, gdy zaczyna nas mierzić, gdy partner przestaje nam opowiadać (ewentualnie, gdy nie chce nam się nad związkiem popracować, ale to już inna bajka). W takim wypadku samotność też może stać się uciążliwa, ale czy lepiej trwać w związku z kochającą osobą, której my nie kochamy? Nie cierpię bylejakośći w jakiejkolwiek dziedzinie, wole być sama, nawet jeśli będę się czuć samotna niż być w związku, który mi nie odpowiada.

  96. Gosh 22.10.2012 22:19

    Kominek ale czasem dwoje ludzi się kocha ale nie potrafi być ze sobą albo jedno chce wrócić ale to które zostawiło i chce wrócić nie potrafi o to walczyć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Connect with Facebook

*

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>