Jeśli masz te internety i inne Facebooki, to wiedz, że coś się dzieje…
Młody człowiek uzależniony od Facebooka twierdzi, że w ciągu jednego dnia zdobywa 500 przyjaciół. To więcej, niż mi się udało przez 85 lat życia Na pewnej stronie w internecie znalazłem wzmiankę o dziewczynce, która wysłała 3 tys. e-maili w ciągu jednego miesiąca – średnio 100 wiadomości każdego dnia, czyli jedną wiadomość wysyłała mniej więcej co dziesięć minut swego życia, po odliczeniu czasu przeznaczonego na sen: co dziesięć minut rano, w południe i wieczorem, podczas mycia zębów, na lekcjach w szkole czy podczas picia herbaty.
Jaki to zjawisko miało wpływ na jej życie? Otóż prawdopodobnie nigdy nie poświęciła czasu wyłącznie dla samej siebie: na własne nadzieje, obawy, sny. Prawdopodobnie zapomniała już, jak należy żyć. Ona prawdopodobnie żyje, myśli, płacze i śmieje się wyłącznie w towarzystwie innych, zapomniała, jak wygląda towarzystwo wyłącznie własne. Nie miała szansy nauczyć się przebywania z samą sobą.
twierdzi prof. Zygmunt Bauman w artykule „Uciekając przed samotnością„.
Już zaczynają mnie nudzić te gadki o szkodliwości internetu. Mądre głowy prześcigają się w wymyślaniu najbardziej idiotycznych teorii, mających tyle wspólnego z prawdą, co ja z pięknymi kobietami.
Już wiemy, że internet uzależnia, że za dużo czasu w nim spędzamy, porno szkodzi, wysyłanie nagich fotek szkodzi, publikowanie o sobie informacji też szkodzi. Internet zastępuje nam real i nie daj borze napiszesz, że lepiej szukać partnera w internecie, to zaraz ktoś na ciebie wsiądzie i powie jakiś banał o wyjściu na ulicę i szukaniu miłości w prawdziwym świecie.
Najlepszych znajomych poznałem przez internet, najfajniejsze kobiety też przez internet, najwięcej kasy zarobiłem dzięki internetowi, najczęściej humor poprawiało mi to, co jest w internecie i gdyby internet miał usta i umiał się wypinać, to bym mu się oświadczył.
Czy to oznacza, że zapomniałem jak należy żyć?
Nie. To oznacza, że wiem, jak żyć, by być szczęśliwym, jak żyć według tego, co dla mnie najlepsze, a nie według tego, co tzw. eksperci_od_wszystkiego próbują mi wmówić.
I ja najlepszą kobietę poznałem przez internet.. 🙂
No i naukowcy powinni słuchać Kominka, a nie pierdolić swoje nic nie znaczące brednie, ja też dość dużo przebywam na internecie i dzięki niemu poznaję o wiele ciekawszych ludzi niż bym poznał w realnym świecie, ale to nie oznacza, że nie poświęcam uwagi ludzi z „reala”.
Po prostu życie internetowe jest równie ciekawe jak normalne tyle tylko, że życie w internecie daje nam dużo większą swobodę wypowiedzi.
Ale nie każdy ma w sobie tyle mądrości życiowej, żeby czerpać z internetu wyłącznie korzyści i przecież to nie o takich ludziach jak Ty zapewne myśli (mam nadzieję) pan profesor.
Przestań gadać, tylko wstawiaj w avatar te nową fotę:)
No właśnie, Dorota dawaj tę fotkę
Dobra, mata co chceta ;).
Z tym, że Zygmunt Bauman nie jest tzw. ekspertem_od_wszystkiego i nawet jak się z nim nie zgadzamy, warto się głębiej zastanowić tylko dlatego, że on to mówi. Sam sobie wypracowałeś coś podobnego. Nie krytykuję twojej opinii i sam myślę podobnie, ale Bauman to nie jest taka po prostu kolejna mądra głowa.
Cóż, prof. Bauman to kolejny (jeszcze) żywy dowód na to, że naukowcy starej daty powinni wycofać się od komentowania ważnych spraw, które powstały i rozwijały się w ciągu ostatnich kilku lat. Ktoś, kto daje do zrozumienia, że nie korzysta z takich wynalazków, jak Facebook i nie nurkował w nich dostatecznie długo lub wcale, z automatu jest niewiarygodny. I tak, też dorabiam na piwo przez internet.
Bo Internet stał się bardzo ważną częścią życia. I czy to jest złe? Po trochu tak, kiedyś dzieci spędzały więcej czasu na dworze, nie miały problemów w kontaktach interpersonalnych. Ale wszystko zależy od podejścia, od tego jak się z tego Internetu korzysta. Pomimo pracy w Internecie czasem po 14-16 godzin dziennie nadal wychodzę na piwo, na miasto, na spacer, zakupy. Internet wymaga dorosłości i odpowiedzialności tak samo jak np. jazda samochodem. A czy ktoś mówi, że ona jest zła?
Eksperci ekspertami, ja poznałem swoją kobietę także przez internet. Wielu dobrych znajomych poznałem przez internet, z rodziną komunikuje się (gdy muszę) przez internet. Wszystko co mogę to podpisać się pod tym tekstem.
Z przytoczonego fragmentu i pobieznego przejrzenia artykulu wynika, ze Bauman rozwodzi sie na troche inny temat niz „negatywny wplyw internetu”…
Ostatnio komentując coś, pisałam że kocham tylko siebie. Kłamałam – KOCHAM INTERNET
Starsze pokolenie z mojego otoczenia twierdzi że jestem uzależniona od niego, a dla mnie internet to moja praca, przyjaciele, rozrywka. Moje Kochanie też poznałam przez internet.
prawda, meza poznalam przez internet. 😉
Bo najważniejsze to wiedzieć „jak żyć, by być szczęśliwym, jak żyć według tego, co dla mnie najlepsze”. Nic dodać, nic ująć.
A każdy wie, że w nadmiarze wszystko szkodzi, no może za wyjątkiem seksu.
„Najlepszych znajomych poznałem przez internet, najfajniejsze kobiety też przez internet, najwięcej kasy zarobiłem dzięki internetowi…”
Ja też 😉
Ale teraz już wiem… że coś się dzieje!
a poza tym uwielbiam to stwierdzenie – „Jeśli ……… to wiedz, że coś się dzieje…” 😀
„i gdyby internet (..)umiał się wypinać, to bym mu się oświadczył” :-))))))
„nie daj borze napiszesz” – jednego, czego Cię Internet nie nauczył – ortografia i dbałość o język…
Regulamin 🙂
napisał rzułty znafca ortografii
ban
te wszystkie mądrości na temat internetu tak naprawdę służą ich autorom, z czegoś trzeba robić te doktoraty:-)
Wszystko jest fajne jak się ma umiar. Nie mam nic przeciwko przesiadywaniu na portalach społecznościowych, bo sam to robię. Nie mam nic do przesiadywania długich godzin gapiąc się w różne demotywatoro-podobne strony, czy też coś bardziej ambitnego, też to robię. Internet jest dużym ułatwieniem. Zapraszanie znajomych do wspólnego czytania Pana Tadeusza, czy też rozmowy z Królem Sobieskim, przy użyciu telefonu trwałoby godzinę. Organizacja wydarzenia na „fejsie” – pół minuty. OK. Ale nie można ograniczyć podróży do śledzenia trasy na zumi, spotkań ze znajomymi do konferencji na Skype, ani po prostu rozrywki do migających pikseli na ekranie telewizora czy monitora. Dlatego nie krytykuję internetu, ale byłoby lepiej, gdyby ludzie wychodzili częściej z domów.
Internet jest szkodliwy wtedy kiedy nie możemy bez niego żyć, kiedy zastępuje nam cały świat. Wtedy możemy mówić o prawdziwej szkodliwości internetu. Co jest złego w tym że ktoś spędza dużo czasu przed monitorem. Internet nie składa się tylko z głupich, bezwartościowych, bezużytecznych informacji. Można tam zarbić, poszerzyć swoją wiedzę, zaintersowania, poznać wartościowych ludzi, czytać blogi. Może znacie takie blogi jak kominek.es lub kominek.tv <— POLECAM
Ta, kolejny Prof. S. Jonalista 😉
„wyjściu na ulicę i szukaniu miłości w prawdziwym świecie.”
Dzień1.
Tak, po przeczytaniu artykułu na onecie, super hiper profesora Mazgaja, wyjdę na ulicę i poszukam miłości!
Ok stoję na głównej ulicy mojego miasta. Zaraz pewnie to się stanie i znajdę moją miłość.
(10minut później} Już za chwilę.
(1h później) Jeszcze momencik
(2h później) Pies pomylił mnie z latarnią i mnie obsikał.
(3h później) Gdzie jest moje kochanie? Jak go w końcu znajdę muszę porozmawiać o jego punktualności.
(5h później) Jest już ciemno, lubię nocne spacery, zaraz z jednym się na taki wybiorę, już za sekundę.
Dzień2.
Wczoraj musiałam uciekać, bo czterech panów chciało pnie obrabować i to z mojego portfela, a nie z mojej cnoty. Napiję się na odwagę i zacznę pytać ludzi, czy przypadkiem nie jesteśmy sobie pisani.
-Ej, ty przystojniaku! Ja i ty = wielka nieskończona miłość, he?
-Czy to ty jesteś moją miłością?
-Królewiczu gdzie twój rumak? he? Łóżko teraz?
-E, blondyna chcesz mieć syna, a nie to nie facet.
Policja mnie zgarnęła, za zakłócanie porządku. Źle się czuję, za dużo wpiłam, idę spać jutro spróbuje znowu.
„To oznacza, że wiem, jak żyć,”
Koniecznie zadzwoń do człowieka-papryki.
Niestety, ludzie lubią wypowiadać się na temat tego, co dobre dla innych, zamiast zająć się po prostu własnym życie. Jak masz konto na FB i szukasz partnera przez net to Cię znajdą w myśl tego, co mówi Bauman. Jak nie masz konta na FB, nie masz żadnej potrzeby logowania się na portalach randkowych i w ogóle google milczy na Twój temat to Cię zjadą, żeś odludek, zacofaniec, osoba bez przyszłości, nawiedzony ekolog (eee?) lub w najlepszym przypadku szpaner.
Ja jednak cenię sobie dni „offline” 🙂
Co do Baumana. Światowej klasy polski socjolog współczesności. Zajmuje się badaniem tego co jest tak trudne i szybko zmieniające się dziś- wszystkim, co związane z nowoczesnością. I o dziwo! pisze bardzo sensownie.
Kominku, wyciągnąłeś z kontekstu pewien fragment i z interpretowałeś bez kontekstu. Wolno? Wolno.
U mnie z wieeelu znajomości internetowych ostało się parę, na palcach jednej ręki można policzyć. Reszta nie wytrzymała próby czasu. Kontakty netowe są szybkie, łatwe i przyjemne, ale tu zgodzę się z Castelsem (i w kwestiach internetu Kominku raczej tego socjologa cytuj) mniej trwałe.
internet jest moim naturalnym środowiskiem, pracuję poprzez internet, tutaj jest moja rozrywka i większość komunikacji ze znajomymi ale to nie znaczy, że nie potrafię zadzwonić czy wyjść ze znajomymi do kina, dziwią mnie negatywne komentarze w temacie tego, że przez internet poznaje kandydatki do mojego łóżka, a dlaczego nie? to moje naturalne środowisko 🙂
Kiedyś też myślałam jak pan Bauman.
Dzisiaj w sieci rozmawiam z jedną z najbliższych mi osób – nigdy się nie spotkałyśmy, ale jest dla mnie bardzo ważna i nie dam sobie wmówić, że to fałszywa bliskość, bo to net. Bzdury. Jasne że fajniej jest móc siedzieć z człowiekiem przy jednym stole i rozmawiać, ale czasami to niemożliwe. Uwielbiam internet.
Bauman ma bardzo często ciekawe spostrzeżenia i wnioski na temat tzw. postmodernizmu czy ponowoczesności, jednak pomimo iż jest uczonym, to jego wnioski nie są wolne od jego osobistych ocen danych zjawisk, z drugiej strony, to całkowicie naturalne i normalne, że ludzie oceniają i widzą rzeczywistość wg swojej percepcji, nawet naukowcy, ale mam wrażenie, że jako człowiek z innej epoki prof. Bauman ocenia zjawiska postmodernizmu tylko w negatywnym świetle i wszystkie oceny są bardzo surowe, a także zapowiadają niepokojącą przyszłość dla całej ludzkości.
Ja osobiście, kiedy zawsze miałam czytać Baumana, czy to na zajęcia, czy dlatego, że sama dorwałam coś nowego, zapowiadałam wszystkim to dookoła, żeby pozabierali z zasięgu mojego wzroku noże i inne niebezpieczne narzędzia, bo zawsze czułam się okropnie przygnębiona po końcowych wnioskach z lektury. Chyba jedyna jego książka optymistyczna w swoim nastroju (jak dla mnie oczywiście) to była [i]Europa – niedokończona przygoda[/i].
Ja go nie lubię. Wydaje co roku po kilka książek, a każda jest praktycznie o tym samym. Generalnie idzie w ilość a nie w jakość.( pewnie pochopnie generalizuję, ale wiem że jestem bliski prawdy) Wystarczy spojrzeć na tytuł i wiadomo że to samo będzie w każdej jego pracy na dany temat, więc po co pisać 6 jak wystarczy raz a dobrze? Gość sam siebie cytuje. Chociaż „Globalizacja” mi się podobała i porównanie na zasadzie podobieństw włóczęgów i turystów było naprawdę fajne. Ale fakt, jego wnioski końcowe to zawsze rozkład, rozpad, apokalipsa i ogólna rozpizdówa, aż się człowiek chce pochlastać. I właśnie dlatego go nie lubię 🙂
Ja mimo mojego przywiązania (nałogu wręcz) do internetu i komputera nie oszukuję się, profesor w pewnym sensie ma rację. To, że ktoś potrafi wyciągnąć coś pozytywnego, nie znaczy, że dla wielu osób kontakt poza internetem nie będzie problemem lub już nie jest. Jeśli internet jest narzędziem to dobrze, ale jeśli robi się z niego sferę funkcjonowania, tak naprawdę obok rzeczywistości to jest to jednak mimo wszystko choć w drobnym stopniu niepokojące. Prosty przykład – każdy z nas zapewne zauważa różnice w rozmowie z niektórymi osobami przez gg i oko w oko. Zachowanie czasem jest zdumiewająco wręcz różne.
bull shit ! w ogóle sieć w tym FB pozwalają na codzienny kontakt ze znajomymi, z którymi bez sieci ciężko byłoby trzymać kontakt z tą częstotliwością. Poza tym kopalnia wiedzy, również głupot, ale człowiek ma mózg po to, aby go używać i filtrować informacje, które do niego docierają. Osobiście nie wyobrażam sobie życia bez sieci.
Kocham internet. Kiedys bylam uzalezniona od pewnego portalu, zdarzalo sie, ze wchodzilam na niego o 6 rano przed praca, zeby tylko sprawdzic co sie tam dzieje. Zwalczylam to i teraz sprawia mi prawdziwa przyjemnosc odwiedzanie ulubionych miejsc (jak to) od czasu do czasu. Bo rownie mocno kocham spotkania z przyjaciolmi w realu i dziele sprawiedliwie swoj cenny, bo krotki wolny czas, pomiedzy powyzej opisanymi.
….. a ja nie mam Facebooka i jestem z tego dumna:)
ale w dziedzinie FOTKI bywałam niegrzeczna:)
Kim bym była bez internetu? 🙂
Internet nie zabiera mi czasu,uzupełnia chwile.Pomaga i daje satysfakcję ze zdobytej osobiście wiedzy,której potrzebuję.
A..w gry nie mogę grać,tylko tu mi pasuje teoria Baumana.
mam męża poznanego w necie:)
A mnie ciekawi, ilu z komentujących tutaj (i na Facebooku) przeczytało cały cytowany tu tekst Baumana.
I swoją drogą czy to nie Internetowi właśnie zawdzięczamy to, że uwagi i skupienia starczy nam mniej więcej na przeczytanie nagłówka i może jednego – dwóch krótkich akapitów, i to by było na tyle?
dobrze napisane 😉
Bauman jest spoko.
Internet też, oczywiście.
Póki nie wypuszczasz surogatów na ulicę to wszystko w porządku..
Gdyby nie internet nie poznałabym Kominka! Jak wyglądałoby życie bez niego?
Jesteś wyjątkiem potwierdzającym regułę, któremu udało się wpisać w ten szitowy świat. W świecie racjonalnym nie ma dla ciebie miejsca.
Uwielbiam wirtualną rzeczywistość, wirtualnych przyjaciół… To wszystko dopełnia moje życie i sprawia, że będąc offline jestem szczęśliwsza.
To nie jest tak, że nie potrafię żyć bez Facebooka czy bloga. Ja po prostu nie chcę rezygnować z przyjemności i korzyści jakie mi to daje.
A jedynym minusem Internetu są dla mnie rachunki do opłacenia 😉
A może dziewczynka dorabiała sobie rozsyłaniem spamu reklamowego 🙂
A poważniej, to nic nowego, że internet jest lekiem na samotność , rozrywką i odskocznią . Jednak, wszystko ,co sprawia, że ktoś zaniedbuje sprawy , które lubi(ał) lub musi(ał) wykonywać, jest toksyczne i chore. Ale , jak przy wielu innych uzależnieniach, ten ktoś najpierw musi to sobie uświadomić. I często uświadamia sobie to , schodząc na samiuśkie dno.
Internetowe dno ? Hmmm…
To pisałam Ja, internetoholiczka 🙂
Nie lekceważyłabym artykułu prof. Baumana. Nie nazywałabym go profesorem Mazgajem czy jak tam go nazywacie.
Proponowałabym przeczytać cały artykuł.
Internet jest błogosławieństwem.
Ale niech każdy z Was spojrzy w lustro i powie sobie sama/ sam, czy nie zdarzały się Wam wejścia do netu tylko po to, żeby zabić samotność ? Zagłuszyć lęk, który nie wiadomo skąd się wziął ? Zabić czymkolwiek nudę ?
Czy nigdy, wstając od komputera, nie mieliście odczucia totalnie zmarnowanego czasu ?
Nie odpowiadajcie mnie ani Kominkowi. Odpowiedzcie sobie.
I jeszcze jedna uwaga. Więcej szacunku dla słowa ‚przyjaciel’. Są inne – kolega, znajomy, kumpel, koleś … Nie dezawuujcie go.
Ja mam dwie osoby, o których mogę powiedzieć ‚przyjaciel’. I nie potrzebuję więcej.
Lubię samotność tak samo jak zgiełk i tłumy.Czy to złe,że chcę zagłuszyć lęk?moje dziecko doświadcza różnych mi nieznanych przypadłości.Fajnie,że mogę doczytać co z czym i dlaczego,bo lekarze trochę inaczej rozmawiają z osobami,które coś wiedzą.Zbawienne wówczas jest zagłuszyc cholerny lęk o inną osobę.
Co do przyjaciół,może Ci internetowi podlegają innej definicji..nie wiem,mnie to nie kłuje,niech każdy określa sobie jak chce
Czy to złe,że chcę zagłuszyć lęk?
Tu nie chodzi o lęk o inną osobę, moją droga.
Tu chodzi o lęk pierwotny, lęk życia.
Skąd przychodzimy, kim jesteśmy, dokąd idziemy.
Jeśli ktoś nie jest idiotą offline to nie będzie nim online – takie jest moje zdanie. Internet pozwala mi żyć łatwiej i bardziej kolorowo. Znajdę tu wszystko czego mi trzeba od przepisu na lasagne do porządnych artykułów medycznych. Dzięki niemu nie stoję w kolejce na poczcie, żeby zapłacić rachunki, wiem o której mam autobus, znam swój plan zajęć na uczelni, dzwonię do znajomych i widzę ich twarz, znajduję migiem potrzebne informacje, kupuję taniej, wiem co ciekawego dzieje się w moim mieście, oglądam ulubiony serial wtedy kiedy mam na to czas itd. Nie wspomnę już o tym, że przez internet poznałam mojego lubego co skłoniło mnie do tego by w 2 tygodnie rzucić wszystko i wyprowadzić się na drugi koniec kraju. To z kolei pozwoliło mi poznać siebie pod wieloma względami. Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność. A wszystko to robić mogę o dowolnej porze dnia i nocy. Więc gdzie to zło? Paradoksalnie internet pozwolił mi przetrwać wtedy, kiedy nie wychodziłam z domu przez dwa miesiące. Ot przydaje się ustrojstwo! Pozdrawiam 🙂
-Pethi usiądź na chwilę, najlepiej przed lustrem, żebym mógł cię widzieć. Musimy porozmawiać.
-No co tam?
-Dlaczego profesora Baumana nazwałeś profesorem Mazgajem?
-Tak sobie, nawet nie chodziło mi dokładnie o niego tylko o jeden cytat.
-Dlaczego nie przeczytałeś cały artykuł?
-Bo dyskutujemy o pewnej części tego artykułu, który zawiera dany temat, który autor bloga chciał poruszyć. Jak by chciał omawiać coś innego dał by coś innego.
-Zdarzało ci się wejść do netu tylko po to, żeby zabić samotność ? Zagłuszyć lęk, który nie wiadomo skąd się wziął ? Zabić czymkolwiek nudę ?
-Na zabójstwo samotności i nudów jest masa rzeczy, czy ktoś ma pretensję, że zabija samotność spotykając się ze znajomymi? Co do stanów lękowych wierz, że już takich nie miewamy odkąd zwiększyli nam dawki leków.
-Czy nigdy, wstając od komputera, nie miałeś odczucia totalnie zmarnowanego czasu ?
-Skąd, internet to szansa i masa możliwości. Od zarabiania pieniędzy, po przyjemności kończąc. Nie muszę czekać na serial, nim łaskawa TV go kupi i czekać tygodnie, na kolejny odcinek. Mogę się nauczyć gry na gitarze, gdzie ja bym spotkał takich ludzi, gdyby nie net? Dać ogłoszenie w prasie?
-Ok, idź teraz spać bo znowu salowa nas przyłapie i da elektryczne wstrząsy, jak wtedy.
KOmin, żonę też poznasz przez internet .Oczywista oczywistość. 🙂
No co ty, to będzie jakaś kobieta, którą Kominek spotka na Krakowskim Przedmieściu. Taka, która w ogóle nie ma konta na FB i nie ma pojęcia, kto to ten cały Kominek. Żadna inna się nie odważy:)
Nie do końca się z Tobą zgodzę Kominku, choć za radami super-uber-ekspertów nie przepadam. Ty nie wychowałeś się w dobie internetu, a więc umiesz funkcjonować bez niego. Dzieciaki, którym sieć towarzyszy od najmłodszych lat i spędzają w nim dość sporo czasu będą miały problem w realnych relacjach. One wolą gnić przed monitorem, zamiast ganiać z rówieśnikami, jak więc mają się uczyć funkcjonowania w społeczeństwie, skoro się od niego odcinają? Nawiązywanie wirtualnych kontaktów wygląda przecież zupełnie inaczej, nie ma wiele wspólnego z tym jak poznajemy ludzi w tradycyjny sposób. Oczywiście zgodzę się, że internet to masa korzyści i przyznam, że nie bardzo sobie wyobrażam świat bez tego, ale z pewnością nie służy on do wychowywania dzieci, a tak się często dzieje… Ty czy ja mamy swój rozum i wiemy jak dobrze wykorzystywać dobra cywilizacyjne, ale wątpię, żeby sześciolatek miał taką świadomość. Czy naprawdę sądzisz, że jak będzie dorastał przed monitorem to wszystko z nim będzie zupełnie ok i nie będzie miał poważniejszych problemów niż dzieciak, który był wychowany bez tego?
A ja nie rozumiem twierdzeń: nie mam facebooka i jestem z tego dumny/a. Jak można szczycić się posiadaniem lub nie posiadaniem konta na portalu społecznościowym? Przecież to i tak nikogo nie obchodzi poza samym posiadaczem…
Jest pewna kategoria ludzi, którzy z faktu nieposiadania telewizora, komórki, konta na fejsie robią manifest życiowo-ideologiczny. I rzeczywiście opowiadają o tym wszystkim dookoła, aż przebierając z niecierpliwości nogami, kiedy wywołają kontrowersje. Nuda. Ale z drugiej strony irytuje mnie, kiedy 5 osoba tego dnia pyta mnie o konto na FB i zaraz zaczyna się wypytywanie: jak to nie masz? A dlaczego? a miałaś kiedyś? a może założysz? jak tak można żyć? a bo ty się wywyższasz. No ileż można! Do pewnej grupy lemingów i tak nie trafi, że ja muszę mieć powód, żeby coś zrobić, a nie powody, by tego nie robić.
Wszystko jest dla ludzi i jest dla nich dobre, o ile potrafią z tego korzystać.
I jakkolwiek banalnie by powyższe nie zabrzmiało, należy mieć świadomość tego co się robi.
– czy alkohol jest zły?
Nie, jednak niektórzy się uzależniają.
– czy internet jest zły?
Nie, lecz są tacy, którym się wydaje, że zastąpi im prawdziwe życie, seks, rzeczywistość.
Z perspektywy czasu wspominam z pewnym sentymentem chwile, gdy biegało się z dzieciakami po podwórku, wieszało na trzepaku, poznawało takie to czy inne osoby, które mniej lub bardziej nam odpowiadały, ale mieszkały w pobliżu. Wbrew pozorom.czegoś to uczyło.
W niczym nie należy się zatracać, i do wszystkiego trza mieć umiar. Ot i tyle.
Internet to taki mocno tuningowany telefon. Czy takie same żale naukowcy wylewają pod adresem A.G. Bella?
Jak ktoś ma kłopoty ze sobą, to nawet woda mineralna będzie dla niego narkotykiem powodującym uzależnienie.
Ja bez Internetu mogłabym żyć, tak jak bez telewizji, kawy, czekolady, alkoholu, torebek, 30 par butów, telefonu komórkowego itd. Tylko po co?
Nie mam nic do dodania.
…wy tu sobie piszcie i komentujcie. Ja tymczasem wracam do oglądania różowej landrynki.
Całemu zespołowi, który brał udział w powstaniu internetu powinno się, postawić pomniki oraz śpiewać pieśni na ich cześć. Ja również gdyby nie internet to nie widziałbym tego co widziałem, nie zwiedził bym wielu miejsc, nie nauczyłbym się wielu rzeczy. Nie poznał osób, które poznałem.
Dzięki niemu mam kontakt z osobami, z którymi w realu jest trudny do zrealizowania ze względu na różne czynniki.
Poniekąd prof. Bauman ma rację. Są osoby, które przedawkowały internet, straciły kontakt z rzeczywistością. Tak jest ze wszystkim gdy stracimy kontrolę.
noooo, ja mam jedno uzależnienie ‚kominkowe’ – fucktycznie szkodzi :-D, odwyk jest bolesny.
Monika, ten odwyk jest niemożliwy!
„misiek”/ „sam”
bo nie załapałam od razu, żę to do mię 🙂
Gdyby nie laptop w pracy ( dostałom 🙂 ) – to byłby konieczny.
ło borze, kominku, tęsknię za starymi czasami 🙁
Ja takie artykuły i wywody starych naukowców, którzy komentują nowe rzeczy, których oni najzwyczajniej nie rozumieją, traktuję bardziej jak felietony, gdzie co nieco może być wyolbrzymione, co nieco pominięte, ot lekki tekścik, żeby fajnie się czytało. Bo nie ma co, czyta się to przyjemnie i po przeczytaniu jest chwila zawahania, że cholera, trochę racji ma. Niektórym internet wyżarł mózg, niektórzy są bardzo popularni na fb albo innych portalach społecznościowych, z kolei ich współpracownicy nie wiedzą jak dana osoba ma na imię, chociaż mija ją codziennie setki razy i w internecie cały czas widzi jej profil. Ale nie da się ukryć, że internet może rzeczą niezbędną do życia nie jest, ale jakże je umila i ułatwia. Wszystko jest złe w nadmiernych ilościach. Kto ma odrobinę rozsądku ten będzie korzystał z internetu i nie zginie jak mu ten internet odłączą.
Sorry, Kominku, ale nie masz racji. Trochę to płytkie co piszesz. Po co mam jechać do Florencji i dtknąć Dawida (jeśli ktoś wogóle wie co to jest) – przecież można se go obejrzeć w necie ? Pewnie każesz mi spierdalać w związku z tym spierdalam. Ciekawe co zrobicie jak Wam prąd wyłączą.
Rozpoczniemy nowe życie i hurtem rzucimy się pod tramwaje.
Dlaczego van Gogh wielkim malarzem był ?
Tak naprawdę zrozumie to tylko ten, kto zobaczył van Gogha w oryginale.
Tak samo jest z rzeczami, co widzieliśmy / zwiedziliśmy w necie. I z naszymi nowymi ‚przyjaciółmi’.
Ja też mam znajomych z netu. Też mnóstwo muzeów zwiedziłam. Ale to nie jest życie.
Prof. Bauman w swoim artykule ma sporo racji i zrównywanie jego wypowiedzi z kazaniami ks. Natanka jest mocno chybione. Ten człowiek mimo podeszłego wieku wydaje się wiedzieć więcej o internecie niż ludzie którzy uważają, że „ludzie starej daty nigdy nie zrozumieją teraźniejszości”.
Tak żywiołowa reakcja i niezadowolenie z powodu Oskarżania” Internetu budzi podejrzenie, że jednak taki problem istnieje, że może nie jesteśmy nową generacją ludzi a jedynie dzielimy tę samą chorobę nowej generacji – symptomy widać gołym okiem. Nikt nam nie każe rezygnować z technologii i Internetu (właściciele korporacji postarają się żebyśmy nie mogli z tego zrezygnować), możemy to potraktować jako możliwość do zastanowienia się, czy faktycznie nie tracimy potrzeby realnego poznawania ludzi i czy dalej Internet jest oknem dla naszego indywidualnego „ja” czy może z jednej „szarej masy” trafiliśmy w drugą „follow’ują” i „lubiąc” przejawy indywidualności innych ludzi.
Dobrze się teraz zastanowić, bo gdy już nie będzie tych „starych naukowców” to nie będzie miał kto powiedzieć, że być może coś jest nie tak. Pamiętacie film „I Am Legend” z Willem Smith’em? Wedle nowego „społeczeństwa” to on był intruzem, kimś nienaturalnym niepasującym do reszty porządku – większość ma zawsze rację… ot taka mało mądra zasada 🙂
tyle ode mnie
większość ma zawsze większą siłę przebicie, bo z tą racją to nie trafione jest. masz swój mózg – sam oceniasz co jest prawdą a co nie… Tylko do poznania prawdy nie zawsze starcza krótki rzut oka i przyznanie racji Kominkowi x)
zaczyna mi brakować głębszych tekstów ;/
Są dwa takie narzędza, które nieumiejętnie użytkowane mogą narobić więcej szkody niz pozytku . Pierwsze to internet, a drugie – podobno wibrator:) Tak czytałam:)
Internet to taki matrix – nierealny świat który fascynuje, ale prawdziwe życie toczy sie w zupełnie innym wymiarze. Ty wiesz że ja nie pamiętam kiedy ostatni raz dostałam list a nie maila? Pocztówke na święta a nie smsa? Kiedy umówiłam sie z dawnymi znajomymi do pubu, a nie oglądałam zdjęcia na facebooku? Technika idzie nieubłaganie do przodu, a my irracjonalnie cofamy się, bo…juz nie mamy czasu dla innych, tracimy kontakt z przyjaciółmi, ba – nawet siasiadów nie znamy. Ciagle w biegu, ciągle gdzieś..A reszte uzupełniamy właśnie w taki sposób. Co z prawdziwymi relacjami międzyludzkimi? Tego sie nie nauczysz w internecie, co najwyżej możesz o tym przeczytać.
I idzie potem taki chłopaczyna na randke i bidny plame daje, bo w internecie napisali ze to, tamto czy siamto działa na kobiety 🙂 A prawdziwą wiedze o życiu i ludziach zdobywa sie w praktyce przecież.
Mnie komputery fascynowały od dawna. Pamiętam że swój pierwszy kurs robiłam jeszcze za czasów Nortona i TAG-a 🙂 Do dziś mam w pamięci tekst pisany w edytorze, gdzie po każdym wyrazie pisałam „spacja”, bo jeszcze nie byłam biegła z obsługi klawiatury 🙂
A tak na serio, nie boje sie o dzisiejsze pokolenie. Już bardziej nam nie odbije. Przeraża mnie to, które przyjdzie po nas, Jak dożyjemy później starości to zobaczymy.. I nie żebym była pesymistką:)
Pozdrawiam 🙂
Internet, a dokładniej portale społecznościowe może i są fajne, tyle, że boje się, że niedługo całkowicie zastąpią one życie z ludźmi w realu. Za 50 lat będziemy dziwnie patrzeć na człowieka, który odezwie się do nas normalnie, a nie za pomocą Internetu. Prawdziwne reakcje i emocje zasąpią buźki graficzne itd.
Ja osobiśie nie mam facebooka i nie raz słyszałam stwierdzenie, że z tego powodu nie żyje.
wszystko moze szkodzic jak sie nie umie z tego korzystac. Ty Kominku widac umiesz i jestes szczesliwy. Inny bedzie 10 lat ogladal tylko pornosy w necie i co mu potem zostanie oprocz duzego bicepsu?Ale naszczescie tacy ludzie to wyjatki. I z tego co czytam w komentarzach czytelnicy i komentatorzy umieja korzystac w wiekszosci z internetu i krzywdy sobie tym nie robia a wrecz przeciwnie.
Szkoda, że wszystko siedząc na dupie.
Ja poznałam faceta mojego życia przez internet 🙂 A zaczęło się tak banalnie, że szok.
Wszystkie najpiękniejsze momenty mojego życia i najlepsze wspomnienia wydarzyły się wtedy kiedy omijałam internet szerokim łukiem. Wolę wspominać ogniska z przyjaciółmi niż ciekawe pogawędki na forum. Pływanie w oceanie o 5 rano…a nie śmianie się w samotności z dobrego demota. Przykro mi, zgadzam się z profesorem Baumanem:)
Reasumując?
Uzależnia czy nie?
Moim zdaniem tak! Podobnie jak alkohol, narkotyki, hazard…
Fakt! Ja też, dzięki internetowi poznałem i poznaję ciekawych ludzi, mimo treści pojawiających się na blogu…
pozdrawiam