Co trzecia kobieta biorąca ślub, wie, że robi to z niewłaściwym facetem
Wynika to z jakichś badań, nie doczytałem jakich, bo to po niemiecku, ale w sumie wynik ten nie dziwi mnie aż tak bardzo. Sam znam kilka kobiet, w tym dwie moje byłe, które gotowe były stanąć na ślubnym kobiercu, bo facet był dobrym materiałem na męża. Ale fatalnym na mężczyznę. Lub na odwrót.
Wyniki nie dziwią też o tyle, że i mnie zdarzało się być w związkach i od samego początku wiedzieć, że to tzw. niewłaściwa kobieta, ale tylko dlatego, że ja po prostu nie potrafię kobietom odmawiać. Nieważne czy sąsiadka czy pani Krysia z warzywniaka. Im także należy się coś od życia, one także mają prawo do kilku chwil szczęścia w mych wątłych ramionach.
Ale ja to ja, co trzecia kobieta, to co trzecia kobieta, a jak to jest z wami?
Zwracam się do facetów, ale kobiety niech też odpowiadają. Nie chciało mi się robić końcówek „aś”.
No cóż …
„Tak, byłam w takim związku i rozum wrócił mi do głowy”.
Właśnie takiej odpowiedzi mi tam brakuje.
Też BYŁAM w takim związku, ale na szczęście już nie jestem.
I ja.Niestety…ale zmądrzałam 🙂
Co to znaczy ‚niewłaściwa osoba’?
Jeżeli weźmie się ślub po 2 tygodniach znajomości, w fazie fascynacji, to zawsze będą motyle w brzuchu i każda osoba będzie właściwa.
Ale jeśli weźmie się ślub po paru latach bycia razem, widzi się wady osoby, z którą ślub bierzemy. Jeśli nie wyjdzie, zawsze można powiedzieć ‚wzięłam/wziąłem ślub z niewłaściwą osobą, wiedziałem/łam to od razu’.
Tyle że czy tylko tamtą osobę mamy winić ? A my talie białe niewinne lelije ?
Tu raczej chodzi o wiedzę typu: „Wychodzę za Ciebie za mąż bo jesteś przystojny/bogaty/bo z Tobą jest bezpiecznie (wybrać jedną z opcji), ale po cichu będę fantazjować o innym facecie (poprzedniej miłości, która nie wypaliła albo może czystym naszym wyobrazeniu o idealnym mężu, które jest inne od prezencji osoby, z którą chcemy się pobrać)”.
ach, zgodziłam się 🙂 wiedziałam że długie to nie będzie, ale przynajmniej było na tyle krótkie że mam same dobre wspomnienia
Mezczyzni to dopiero maja „praktyczne podejcie do sprawy”
Jak spotka taki na swojej drodze tak zwana idealna kandydatke na zone,to nawet kochac jej nie musi by sie z nia zenic.
No bo po co kochac produkt do gotowania,sprzatania,rodzenia dzieci ?
Wystarczy sie z nia ozenic i tym samym ulatwic sobie zycie.
Zona ma byc poprawna,porzadna.
Milostki ,fascynacje mozna miec na boku-z tymi,ktorych to na zony sobie by nie wzieli.
Od strony kobiecej wyglada podobnie-niektore panie zamiast z milosci ,wychodzic za maz robia to dla tak zwanego „zycia na wyzszym poziomie.”
Czasem dochodzi do tego „atak macicy”…
I tak sobie zyja potem dlugo i……heh
Póki co udało mi się uniknąć takiego związku, ale byłam ostatnio na 3 randkach, wiedząc już po 1 randce, że jest to „niewłaściwa osoba”, a mimo to zgodziłam się na kolejne 2 spotkania. Do trzech razy sztuka, co prawda .. mimo to mam poczucie straty/zmarnowania czasu..
Nie rozumiem jak można tkwić zatem w związku (=długo), mając świadomość, że to nie ta osoba.. Z rozsądku to można nie przekraczać prędkości 100km/h samochodem w centrum miasta, tkwić w pracy która nas nudzi (ale ekstra płatnej), a nie układać życie osobiste.
Prywatnie mamy być szczęśliwi, nie rozsądni..
Akcja desperacja dla tych, którzy zwątpili, że można znaleźć kogoś lepszego. Może młoda i głupia jestem, ale wolałabym być sama niż z byle kim.
Ano właśnie, kwestia szacunku do samej siebie, poczucia własnej wartości etc.
I w dodatku możemy sobie wyobrazić, że nasze wspaniałeidealneperfekcyjnewkażdymcalu dziecko w wyniku takiego mezaliansu odziedziczy brak klasy, gustu czy nos jak klamka od zakrystii, który będzie wyzierał spod naszej kołdry każdego ranka… no nieee.
Ja osobiście sobie takich rzeczy nie robię. Jednak znam 31 letnią kobietę, która niedawno wyszła za mąż. Gdy spytałem dlaczego, jej pierwszą odpowiedzią było: „Bo zaimponowało mi, że on jest tak zdecydowany, że chce się ze mną ożenić”. Oprócz tego niezmiennie przewijał się tekst „bo jest już tak późno”.
Ręce mi opadły i nie drążyłem tematu. Nie rozumiem takiego postępowania. Ja na kompromis w sferze osobistej nigdy nie pójdę.
No dobrze, ale co to znaczy „z niewłaściwym facetem”?
Owszem, zdarza się, że niektóre kobiety są tak wyrachowane, aby wziąć ślub dla kasy czy lepszego życia, albo z miliona innych wygodnych powodów. Bywają też jednak i takie, które dostrzegając wiele zalet u swojego kandydata na męża i kochając go nawet, widzą również i jego wady. Doskonale zdają sobie sprawę, że nie ]est on tym wyśnionym i wymarzonym księciem z bajki, spełnia jednak pewne oczekiwania.
Kompromis, nie kompromis, nie należy tego spłycać. Problem jest nieco szerszy niż wydaje się być na pierwszy rzut oka.
Ale te co biorą ślub dla kasy chyba nie uważają, że wychodzą za niewłaściwego faceta? Mają swoje wymagania/założenia, partner je spełnia = biorą ślub z bardzo właściwą osobą.
Chodziło mi o to, że pojęcie „właściwy facet” przez każdą kobietę jest inaczej rozumiane. Dla jednej będzie to facet z kasą (jak sugerujesz), dla drugiej taki z klasą, a dla jeszcze innej „książę z bajki”, który ma milion zalet i żadnych wad.
Zdecydowana większość kobiet zdecyduje się jednak na związek z osobą, która ma zarówno wady jak i zalety, tyle że ona będzie potrafiła te wady zaakceptować.
Niewłaściwy facet, bo nie idealny, ale właściwy bo „na poziomie akceptowalnym” – tak w przenośni trochę, jeśli rozumiesz co mam na myśli.
brakuje odpowiedzi: Jeszcze nie byłem w związku.
Kurcze nie ma odpowiedzi dla mnie, gdzie mam się dopisać, skoro, weszlam do zwiazku z jak najlepszymi intencjami, kiedy się zorientowałam, że to NIE TO zaczelam dojrzewac do myśli o wycofaniu się, w końcu dokonałam tego czynu i ostatecznie wyszlam za gościa, ktory był TYM.
1. nie pasuje – nie wiedziałam, młoda byłam i nie znałam się na tym szczególnie
2. nie pasuje – przecież byłam w takim związku, tylko ze go zakonczylam
3. nie pasuje – nie jestem w takim zwiazku
4. nie pasuje – jestem jak najbardziej właściwa
PS. ten kto nie wie, kto to jest właściwa osoba ten po prostu na nią nie trafił, ja wiedziałam po 5 min, a było to hoho 7 lat temu, zareczlismy się na piątym spotkaniu, slub po roku odkąd w ogole zobaczyliśmy się na oczy, to jest wlasnie TO
Też wreszcie mogę powiedzieć z całym przekonaniem: jestem w związku z najwłaściwszym facetem na świecie. Co więcej – uświadomiłam sobie dopiero, z jak bardzo niewłaściwymi byłam dawniej (co zresztą na początku aktualnego związku kilka razy zauważyła – i nie omieszkała skomentować – moja Mama). Czy to wyłącznie wina zauroczenia, że neguję to co było dawniej i zachwalam to co jest teraz? Nie sądzę. Dawniej bywało super, ale nigdy w związku nie czułam się do końca sobą – teraz w stu procentach. Tak więc z miłą chęcią – także opierając to o swoje doświadczenie – mogę podpisać się pod tym, że ten kto nie wie, kto jest właściwą osobą, widocznie jeszcze po prostu jej nie znalazł.
też się podpisuję – ten kto nie wie, jeszcze nie znalazł…. szkoda… tyle szczęścia się marnuje…
Jasne, że byłam w takim związku. Czasem mi się wydaje, że nie ma właściwych osób 🙂
jasne ze wygra odpowiedz nie, bo wszyscy wiedza ze frajersko jest sie przyznac. ale nie znam czlowieka ktory nie bylby chociaz raz w zyciu w takim zwiazku. ludzie po prostu maja jakiegos bzika na punckie samego bycia w zwiazku. bez zadnego konkretnego powodu, tylko zeby sobie na fejsbuku zmienic status zwiazku
Odpowiedź nr 1, całe szczęście już prehistoria. Traktuję to jak holocaust – NEVER AGAIN !
W moim mniemaniu samo bycie z kimś w związku świadczy o tym, że spotykają się ze sobą dwie właściwe osoby. Jeśli jest inaczej – pora przemyśleć czy jest sens dalej nazywać się parą.
Tak.. tak Kominku… ja obenie jestem w takim związku i za rok biorę ślub.. ale ja też mam swoją różę tyle, że już spaloną.. cóż świat jest brutalny .
Trzymam kciuki, byś w porę się obudziła.
Wiecie, tak zastanawia mnie jedna rzecz, być może jestem przewrażliwiony na punkcie prywatności w sieci, ale..
Serwis „zasysa” informacje typu imie i nazwisko z facebooka. Czyli wpisując w wyszukiwarkę internetową czyjeś imie i nazwisko znajdziemy wszystkie jej wypowiedzi. Droga Iwono Sz. – pomyśl co przeczyta w internecie twój narzeczony wpisując twoje dane – właśnie publicznie napisałaś że jesteś z nim z wyrachowania. Chyba że o tym wie i mu to nie przeszkadza..
Zwykle wejście w związek następuje, gdy człowiek jest przekonany, że to właściwa osoba. A wyjście ze związku – gdy to przekonanie zmienia.
Zdarza się jednak, że człowiek zmienia to przekonanie, natomiast wciąż tkwi w związku, a nawet bierze ślub. I o tym właśnie traktuje ankieta Kominka 🙂
Ja nie uważam aby życie na „wyższym poziomie” było głównym celem kobiet. Ówczesny świat daje wiele możliwości, mamy szanse na dobre wykształcenie i pracę, zatem same możemy zrobić karierę unikając tym samym uzależnienia finansowego od swoich mężczyzn.
Dlaczego kobiety wychodzą za mąż z niewłaściwymi mężczyznami… Przede wszystkim dlatego, że obawiają się samotności, wizji starej panny z pieskiem i wstydu przed rodziną…
Druga kwestia jest taka,że czasem bywamy naiwne i wierzymy,że ktoś kogo kochamy pod naszym wpływem zmieni się… W takim związku można trochę tkwić, ale do dnia zaręczyn wątpliwości powinny zostać rozwiane.
A co do spotkań i związków z niewłaściwymi osobami – „Szukajcie a znajdziecie”. Metoda prób
i błędów to niezawodny sposób na znalezienie tej drugiej połówki…
Hej, smutno mi, nie rób tak. Jakieś okropne „rozkminy filozoficzne” mi się włączyły, fuj, męczące to to, nie chcę.
Być przez jakiś czas w związku z niewłaściwą osobą (dobry materiał na męża vs. fatalny mężczyzna i vice versa) to jeszcze zrozumiem, no luz, no przecie większość z nas przez takie chwasty czasem przechodzi. Ale żeby brać ślub z jakimś frędzlem? No a po co to? Albo w ogóle brać ślub, bo szalone lata 20 minęły, zegar tyka, cycki schną, koty nas śledzą, ‚tyle razem przeszliśmy’ i trza się ogarnąć w życiu? Bleh, stary temat. Zastanowię się po czydziesce.
Pamiętajcie panie, że ślub bez błogosławieństwa Kominka jest przeklęty!
Ach, te „dobre materiały na męża”… są takie dzikie i nieprzeciętne w łóżku…
Zagłosowałam i czekam niecierpliwie na analizę wyników. Byłam w takim związku, ale zrozumiałam to dopiero po fakcie…
Nie, nigdy nie byłam w takim związku, ponieważ nie lubię marnować swojego ani czyjegoś czasu. Nie ma według mnie nic gorszego w związku, niż beznadziejne oczekiwanie na cudowną zmianę na – bliżej nieokreślone – „lepsze”. Bo tak sobie tłumaczę postępowanie osób, które w takowych związkach tkwią – że wiedzą, że to nie ten / ta, ale po cichu liczą, że jakoś to będzie i się magicznie wszystko poprawi. A może liczą też na to, że przywykną do tej wszechobecnej niedoskonałóości.
Po prostu mniej atrakcyjne kobiety nie wybrzydzają i biorą co jest:] Poza tym kwestia ewolucji i tego, co pozostawiła po sobie w sferze kontaktów damsko- męskich – kobiety i mężczyźni mają trochę rozbieżne cele, ale oczywiście każdy wierzy w monogamię i miłość po grób. Hie, hie…
Byłam w paru związkach i nigdy nie myślałam o żadnym z moich partnerów że to jest ten jedyny na całe życie, zawsze wiedziałam że to się prędzej czy później rozleci ale nie jestem aż tak stara żeby już musieć myśleć o małżeństwie a jak się z kimś bierze ślub to sprawa wygląda chyba trochę inaczej…
no i tu sie rodzi pytanie: po cholere byc z kims skoro z gory sie zaklada ze i tak nic z tego nie bedzie ? ludzie po to lacza sie w pary zeby spedzic z kims reszte zycia. jasne, nie wiemy od razu czy ten ktos jest odpowiedni… ale jesli wiemy ze na pewno nie… to po co ??
Niekoniecznie.
A być z kimś tylko dla seksu, dobrej zabawy i mile spędzonego czasu wśród wspólnych, fajnych znajomych? To też bycie parą. A co z teorią 100 dni?
Ludzie łączą się w pary bo sądzą, że wtedy życie stanie się „lepsze” .. a czy to „lepsze” to spędzenie reszty życia razem, wielka miłość, 100 dni, dziki seks, itp, itd, etc. to wg mnie bez znaczenia.. Najważniejsze aby to „lepsze” było naprawdę lepszym, a takim być może tylko dzięki tej właściwej osobie.
Dla innych „lepsze” to bycie singlem albo życie w celibacie, co wyłącza w ich życiu zjawisko opisane powyżej.
co Wy sie tak tych 100 dni uczepiliscie ?
At last! Someone with the insight to solve the porlbem!
w moim odczuciu to nie jest bycie para. trzeba czegos wiecej niz fajnych, wspolnych znajomych… bycie z zwiazku to dbanie o czyjes potrzeby, wspolne patrzenie w przyszlosc, radosci, smutki, zale… seks i dobra zabawa to przyjazn z dodatkami. nie wierze w teorie 100dni.
Czasem to „dbanie o czyjes potrzeby, wspolne patrzenie w przyszlosc, radosci, smutki (..) nie trwa nawet 100 dni… Wspólne patrzenie w przyszłość….jutro związku (dla związku) nie jest nikomu zagwarantowane. Zdrowiej skoncentrować się na teraźniejszości.
Plany planami, a życie życiem..
Związek ma różne odcienie i podejścia, bywa wolny i poważny, pusty i głęboki. Dla mnie seks i dobra zabawa w przyjacielskiej otoczce, jeżeli dla kogoś razem uważane są za związek, to ok; niech to będzie ten z rodzaju „wolnych”. A mieszkanie ze sobą, ze wspólnym bagażem wspomnień, emocji i planów na przyszłość to też związek, poważniejszy.
Każdy może być właściwy…na 100dni. 😉
Ja nie wiem czy ten związek jest właściwy. Skąd mam wiedzieć? I kiedy to wynika w ogóle?
Póki co jest fajnie – nie biją, nie krzyczą, karmią czekoladą, nie muszę mu prać skarpet, nie pierdzi w mojej obecności, stara się o mnie, jest świetny w łożku i mnie uwielbia.
Hm. Ale ręki bym za niego nie dała uciąć. Zobaczy się.
Przecież jak mi się zrobi niewygodnie w tym układzie to się wymiksuję.
Ja młoda dziewoja, do czydziechy daleko, a ślubny kobierzec mię całkiem przeraża.
pewnie, istnieją świetne związki, takie w jakich byłam ja, ale w pewnym momencie można stwierdzić, że to jednak nie to, coś się zmienia, albo po pięciu świetnych latach planowany mąż daje ci w ryj, poznajesz kogoś zupełnie innego lub sto różnych rzeczy i nagle świetny związek staje się związkiem niewygodnym, grunt to umieć z niego wybrnąć
bylam. mialam 17 lat i chcialam odegrac sie na bylym, wytrzymalam 2 tygodnie bo nie moglam mu w oczy patrzec. ale pare lat temu mialam sytuacje kiedy po 1,5 zeszlo na rozmowy o przyszlosci i dowiedzialam sie ze on nie chce miec dzieci. nastepnego dnia sie wyprowadzil. ale znam osoby ktore mimo tego wziely slub i teraz…no coz albo dalej tkwia i narzekaja albo przed 30 sa juz po rozwodzie….
Witam, do tej pory nie komentowałam bo nieśmiałość mi na to nie pozwala, ale ten temat jakoś mnie wyjątkowo dotknął. Jestem młoda (22 lata) i do ślubu mi się nigdy nie śpieszyło. Ale mojemu chłopakowi i owszem. Napatrzył się na swoich idealnie zakochanych rodziców i ubzdurało mu się, że ślub to szczyt szczęścia. No i po kilku miesiącach znajomości dostałam metalowy krążek, który przyjęłam z myślą o kilkuletnim narzeczeństwie. A tu po kilku tygodniach okazało się, że mój nowy narzeczony już obdzwania lokale z pytaniem o najbliższe wolne terminy. Zapytany o taki pośpiech stwierdził, że nie ma na co czekać bo on już wszystko ma poza rodziną (dobrą pracę, mieszkanie, sportowy samochód) i chce tego jak najszybciej. I w tym momencie poczułam jak bym miała zostać jego żoną tylko dlatego, że mu jej brakuje do kolekcji i całe to przedsięwzięcie straciło dla mnie urok.
Niekoniecznie musiał mieć na myśli to co Ty zrozumiałaś. Naturalna kolej rzeczy – praca, dom, samochód, wspólne życie i dzielenie tego wszystkiego z drugą osobą.
Zabrzmiało jak zabrzmiało, ale lepiej pogadaj z nim o tym, zanim zacznie Wam to zatruwać powietrze.
Właśnie bardzo dużo o tym rozmawiamy, staramy się dojść do kompromisu ale to trudne kiedy on marzy o romantycznym tradycyjnym ślubie, z całą rodziną, dwudniowym weselem, białą kiecką i żenującymi konkursami, a mnie to wszystko odpycha. Jestem w stanie to zrobić dla niego, ale zaczynam się zastanawiać, czy może nie jest przypadkiem tak, że to nie ślubna szopka mnie przeraża a fakt, że może to jednak nie jest „ten jedyny”?
a Jak czujesz?
To On jest tym jedynym czy nie zamknij oczy i odpowiedz bo to ważne dla Ciebie i pewnie dla niego Też a i w naszej rozmowie odpowiedź się przyda…. ?
może tęsknisz za jakimś duchem przeszłości ? czytaj byłym facetem ?
Czasami tak jest ze wszystko sie zamienia rolami a podobno to Kobiety marzą o ślubach…
przemyślałam sobie wieczorem to wszystko. Mój mały móżdżek wydedukował iż:
*wszystkie moje związki (trzy) były udane. Do pewnego momentu. Zazwyczaj okazuje się, że to niewłaściwa osoba (albo, że oboje jesteście dla siebie niewłaściwi) po jakimś czasie. Na początku jest świetnie, ale z biegiem czasu odkrywa się coraz więcej różnic.
*jest mi dobrze samej. Nikt nie mówi mi co muszę, a czego nie powinnam. Co wypada, a co nie. Miło jest być z kimś, ale być z nim/nią dla samego bycia?
*nie można mnie nazwać starą panną. Mój wujas mówi że nią jestem. Mam 21 lat, nawet nie mam charakteru starej panny. I do tej pory nie było faceta z którym chciałabym być do końca życia. Oprócz Kominka oczywiście 🙂
Raz zdarzyło mi się być w takim związku… ale tylko „100dni” 😉
Trochę nie zrozumiałam pytania szczerze mówiąc. Niewłaściwa osoba to znaczy kto? Osoba, która ma jakieś wady, ale mimo wszystko ją akceptujemy, czy taka, która ma wady nie do zaakceptowania, czyli nam się po prostu nie podoba? Wychodzenie za mąż za faceta po miesiącu znajomości, w fazie intensywnej szamotaniny motyli, kiedy nie widzimy wad partnera, widzimy tylko same plusy, to czysta głupota. Wychodzenie za mąż za kogoś, czyje wady już poznaliśmy, a który mimo wszystko nas pociąga i którego akceptujemy go takim jakim jest to normalna kolej rzeczy. Wychodzenie za kogoś, chociaż nam się nie podoba, ale boimy się samotności, albo dlatego, że dana osoba nas tak bardzo kocha i uważamy, że nikt nas tak jak on nigdy nie pokocha – już o tym pisałeś w jednym z ostatnich tekstów. Zresztą nie tylko w jednym.
Zaznaczyłam, że nigdy w takim związku nie byłam, bo nie byłam. Ogólnie byłam w jednym związku z facetem wg. mnie najwłaściwszym (on o mnie myślał trochę inaczej, ale cóż…). Miałam wiele okazji do nowego związku, ale nie korzystałam. Tak naprawdę cały czas ktoś mnie podrywa, gdybym chciała mogłabym mieć od tamtej pory kilkunastu facetów, ale po co? Wolę być sama niż być z byle kim, byle z kimś być.
Byłem ale z czasem oczekiwania rosną
Trzeba to jeszcze rozgraniczyć płciowo. Kobieta koło powiedzmy 40stki ma już mocno przejebane (oczywiście są wyjątki), za to facet może mieć i 50 lat, ale jak ma kasę i się nie zapuścił za bardzo to cały czas może sobie używać i się bawić. Stąd biorą się takie problemy jak w temacie. Takie są niestety uwarunkowania naturalne i żadne feministyczne pierdolenie nic w tej sferze nie zmieni.
Kiedyś… dawno i nie prawda :), na szczęście obyło się bez ślubu.
Hmm właściwie nie wiem jakiej udzielić odpowiedzi. Kochałam go, i dopiero po ślubie okazał się mężczyzną nie dla mnie. Ale przez chwilę kiedy już czułam że to, to – nadal tkwiłam w tym związku.
No i co teraz?
No cóż. Nie byłam w takim związku, bo jak odkryłam, że zmierzamy w dwóch różnych kierunkach, to po prostu związek zakończyłam. Lekko nie było wtedy, ale za to lekko jest teraz. Chyba oboje jesteśmy szczęśliwsi. Wszystkim wahającym się życzę podjęcia śmiałych i uczciwych decyzji. Dla siebie i dla partnera 🙂
Był raz taki moment, kiedy zwyczajnie chciałam dać facetowi szansę. Tak się starał, że aż głupio było odmówić. Szybko odzyskałam rozum i nie zamierzam więcej popełnić tego błędu.
A już na pewno w życiu nie wyszłabym za mąż wiedząc, że to niewłaściwa osoba. To jedna z najważniejszych decyzji, więc już wolę być starą panną z kotem, niż desperacko chwytać się byle czego.
Kominku, a co z tymi co trzecimi facetami ? też ofermy !
owszem bywalem w takich zwiazkach jednak trwaly one maksymalnie 1 dzien
Po rozmowach z wieloma młodymi kobietami mogę podać powód takiego zachowania. Oczywiście czasem jest to po prostu obawa, że „przecież nie znajdę lepszego”. Jak się jest pasztetem, to się bierze co dają.
Niestety często nawet nie o to chodzi. Kobiety mają parcie na małżeństwo, ślub, białą suknię i ten cały szajs. Po prostu nie czują się pełnowartościowymi kobietami, dopóki nie mają męża. Właściwie to nic szczególnego – skoro wiele kobiet nie ma żadnych zainteresowań, nic nie osiągnęło, to całą swoją wartość widzą w zostaniu żoną. I później te spojrzenia pełne wyższości do jeszcze niezamężnych koleżanek. „Mój mąż” to, „mój mąż” tamto, „ja z moim mężem”, itd., itp.
No i niestety do tego całego cyrku trzeba jakiegoś faceta. Byle jakiego, byle chciał wziąć udział w kabarecie pt. „Małżeństwo”.
Myślę, że wypadałoby też skrobnąć coś o facetach, żeby nie wyjść na szowinistę, choć i tak nim jestem.
Mężczyźni też notorycznie żenią się z niewłaściwymi kobietami. Pominiemy przypadki oczywiste – pasztety, które i tak są szczęśliwe z posiadania jakiejkolwiek nagiej kobiety w łóżku.
Jest spora grupa facetów, którzy wybierają nijakie i niepozorne kobiety, tylko po to, aby w domu mieć praczkę, kucharkę, pokojówkę i od biedy bzykanko. Wybierają takie, które nie rzucą takiego dupka, który traktuje je jak wyrobnice, a liczba dup na boku jest tak duża, że nawet żonie trudno to zignorować.
Różnica między kobietami i mężczyznami jest w tym względzie taka jak zwykle – kobiety kierują się emocjami (ach, ten ślub!) a mężczyźni zimną kalkulacją (do garów!).
„Właściwie to nic szczególnego – skoro wiele kobiet nie ma żadnych zainteresowań, nic nie osiągnęło, to całą swoją wartość widzą w zostaniu żoną.”
Wiele mężczyzn też nie ma zainteresowań i nic nie osiągnęło, nie ma kobiecie nic do zaoferowania. Często właśnie dlatego pozornie porządny facet żeni się z szarą myszą – ma w domu sprzątaczkę i kucharkę, która go nie zdradzi, a sam korzystać z życia i zdradzać żonę może, bo dopiero po ślubie jakakolwiek inna kobieta zwraca na niego uwagę – w myśl zasady, że dla płci przeciwnej stajemy się bardziej atrakcyjni, kiedy jesteśmy w związku.
Faceci i kalkulacja, kobiety i emocje? A mało to kobiet wychodzi za mąż za pokrakę, która po prostu ma dużo pieniędzy i/lub wyraża chęć spłodzenia i wychowania wspólnego potomstwa?
to po co w ogóle biorą jakikolwiek ślub?????? Osobiście wolę panieńskie śluby 🙂
Tak, zgodziłem się na związek tylko później okazało się, że to nie ta osoba? 🙂
Gdzieś wyczytałam, albo ktoś mi powiedział ( moja krótka pamięć już tak głęboko nie sięga), że kobieta nigdy głośno nie przyzna się do pomyłki. Będzie kląć pod nosem, fantazjować o innym ale koleżance zawsze powie, że cudownego faceta ma.
Czy wg. ciebie Kominku jest możliwe żeby jeden i ten sam facet był jednocześnie dobrym materiałem na męża i na mężczyznę?
durnota z tym mezem! to tylko wymogi wspolczesnosci na nieszczescie nasze, my kobiety potrzebujemy Was mezczyzni. nie komplikujmy 🙂
Wystarczy powiedzieć że gdy laska dopiero poznaje faceta to przeważnie jest tym,
co się jednak szybko może zmienić…Chcesz by była szczęśliwa? KŁAM chłopie, ile tylko przejdzie i nigdy nie mów prawdy. Nawet na minutę nie wolno się odsłonić bo jak przeżuje to potem wypluje….