To jest schadenfreude
Brakowało mi tego określenia. To dodatek do wczorajszego tekstu. Tak czułem, że gdzieś słyszałem tę definicję i przypomniałem sobie, że czytałem ją w jednej z książek. W ogóle to wczoraj trochę przelajkowaliście tekst. Facebook się pogubił i przez pół dnia zerował licznik „like”. Dzisiaj wyzerował ostatni raz i już chyba nalicza dobrze.
Wracając do shadenfreude- zastanowiłem się, czy też taki jestem. Nie taki buraczany jak ci od komentarzy na onet, ale czy widząc porażki innych ludzi, np. celebrytów, ich wpadki i inne potknięcia, nie odczuwam mimowolnie satysfakcji? Jest przecież często tak, że i mnie coś nie wychodzi, a to blog zaliczy awarię, a to zrobię – żadko bo żadko ale jednak – kompromitującego ortografa w tekście, to zawsze znajdą się osoby, które gotowe są mnie wyśmiać. W innych okolicznościach siedziałyby cicho.
Jako bloger zauważyłem też, że bardziej podobają się wam teksty, w których krytycznie lub śmiesznie piszę o sobie, niż takie, w których piszę jaki jestem wyjątkowy. Prostych ludzi drażni, gdy druga osoba się przechwala. Moim stałym numerem jest wywyższanie się pośród obcych. Musicie kiedyś to przetestować. Bez emotikon, całkiem na poważnie, piszcie innym, że jesteście geniuszami, wyjątkowi, wskazujcie konkretne osoby mówiąc im, że pewnego dnia będą jadły z waszej ręki. Nagle oczom waszym ukażą się ludzie, którzy zrobią wszystko, aby wyprowadzić cię z błędu, wyśmiać i obrazić. Prosty człowiek obawia się pewnych siebie ludzi, potrafi się tylko bronić poprzez atak i do głowy mu nie przyjdzie, aby przyjąć zaproszenie do zabawy lub po prostu cię olać.
Potwierdzam. Przetestowane na wszystkich stopniach.
rzadko* błąd się wkradł
Karzdemu się zdaża.
Ty tak serio?
Myślę, że każdy czasami doświadcza schadenfreude. Taka ludzka natura.
haha, całe życie mam problem z tym samym słowem- żadko-czy rzadko?:)
Ja mam takie pytanie, skoro nie zauważyłeś, że Kominek robi sobie jaja, to jakim cudem jesteś na tym blogu? Ja myślałem, że plebs nie czyta Kominka.
Ach ci ironio-odporni komentatorzy. :]
on jest taki mądry!
Wy też tacy mądrzy wszyscy, od razu musicie zwrócić biednemu uwagę i go zminusować. Hipokryci.
A on biedny musiał zwracać uwagę Kominkowi 😉 Wystawił się na lincz, to jest linczowany. Nic nie Pomorze 😉
Popełnił błąd i natychmiast 50 osób zwraca mu uwagę. ;]
Śmiejąc się z tego.
Drwiąc i ironizując. Amę.
ciekawostka: schadenfreude jest słowem dopuszczalnym w polskich scrabblach przez Oficjalny Słownik Polskiego Scrabblisty
Hm, uważam, że osoby sławne powinny coś sobą reprezentować, może dlatego cieszymy się gdy upadają? Ja np. lubię patrzeć jak GŁUPI ludzie dostają w dupę od życia, za swoje własne zachowanie.
Zgadzam się Komin. Przypomina mi się sytuacja jak znajoma spytała mnie czy czuję się ładna. I to jeszcze mówiła do mnie po nazwisku. Odpowiedziałam ” A jakże, na dodatek mam zajebisty charakter, stąd mam tyle szacunku od innych. I szanuj to nazwisko, bo kiedyś Ci się przyda’. Później poszliśmy do znajomych a ona w kółko kręciła ‚borze, ona twierdzi, że ma zajebisty charakter’. Jej wkurzenie niezwykle motywowało mnie do drążenia tego tematu. Niesamowita satysfakcja. hue hue ;]
Ludzie oceniają innych przez pryzmat własnych niepowodzeń i chyba zawsze starają się, czy to myślą czy uczynkiem, sprowadzić innych do parteru, do poziomu, który sami reprezentują. Inaczej czują się zagrożeni, gorsi, mniej wartościowi. Jakkolwiek byśmy tego nie potępiali sami mamy takie odruchy, nie zawsze skrajne – jak szydzenie, ale zgrzeszyć można nawet myślą. Zastanówcie się, ile razy zazdrościliście? To pierwszy krok do zawiści. I dotyczy każdego z nas.
Nie łącz zazdrości z zawiścią. Wg mnie to nie jest to samo. Różnica tkwi w emocjach.
Weźmy przykład: Idzie ulicą dziewczyna. Zgrabna, ładna.
Osoba zazdrosna pomyśli: „ale ona szczupła, ja też chcę taka być.” – i wieczorem idzie na rower kilometry nabijać. Albo tylko sobie tak pomyśli i tak będzie żreć czekoladę. Jak zwykle.
Osoba zawistna pomyśli: „ładna jest, to pewnie i głupia. I z każdym facetem, który ją zaczepia idzie do łóżka. Pusta lala, w dodatku puszczalska.”
Zazdrość nie jest niczym złym. Jest motywująca. To zawiść leży u podstaw Schadenfreude.
No,to wszystko prawda jest.
Do tego-nam ludziom latwiej pocieszac kogos w nieszczesciu-niz cieszyc sie z czyjegos sukcesu.
Ale jest tez druga strona medalu-im wieksze sukcesy-tym wiecej dupolizow wokol-niekoniecznie szczerych ludzi.
Najlepiej miec to wszstko w anusie i sie smiac.
Amen
Ja nie doświadczam tego. Jestem, egoistą. Myślę tylko o sobie. Dopóki mnie coś nei dotyka, nie specjalnie mnie to interesuje.
„ludzie, którzy zrobią wszystko, aby wyprowadzić cię z błędu, wyśmiać i obrazić.”
Przecież ich jest tutaj pełno. Tekst o Einsteinie:
„Dobrze chodzić do mat-fiz w jednym z najlepszych liceów w Polsce 🙂
I tak – coś takiego ma OGROMNE znaczenie. Buzi :*(-59)”
Nie wiem, czy chodzi czy też nie, ale gromki poklaskiem ludność przyjęła odpowiedź:
„nie zesraj się(+63)”
Ale jasne mówcie, że to nie o was.
tylko, że to, że się chodzi do mat-fizu w jednym z najlepszych liceów w Polsce nie jest równoznaczne z tym, że się jest kimś wybitnym. mam przykład po swojej szkole – niby jedna z najlepszych w województwie, ale sporo idiotów się w niej uczy.
pethi Ty wiesz, że ja czytam kominka nie tylko dla kominka, ale też dla Twoich komentarzy ?:) Chciałabym Ci z tego miejsca (przed komputerem, na wygodnym fotelu) podziękować za istnienie.
Jakie zaproszenie do zabawy? Znam trochę ludzi, którzy tak o sobie potrafią mówić, w samych superlatywach, w większości są to faceci. I oni mówią to na serio, naprawdę tak o sobie myślą:
– Już jako dziecko potrafiłem pięknie rysować. Ta perspektywa wychodziła mi fenomenalnie, obcy ludzie nie mogli się nadziwić, że to rysowało dziecko. Jestem naprawdę szczególnie uzdolniony
– Jestem artystą (nauczyciel gry na skrzypcach)
– Mam niezwykłą i nietypową osobowość. Fotografia jest tak typowym hobby, że nie mogę się nią interesować
Zastanawiam się, jak im nie jest głupio tak o sobie myśleć, a co dopiero głośno mówić. Tu nie ma miejsca na samokrytykę. W sumie to zabawa się zaczyna, jak zaczynają swoje opowieści 🙂
Proszę mnie źle nie zrozumieć, nie jest niczym nagannym dobrze o sobie myśleć. Ale, na litość, miejmy trochę dystansu do samych siebie.
Właśnie kurczę, w moim przypadku mówienie o sobie w samych superlatywach jest mega dystansem. Mam go aż za dużo. Jeśli ktoś to wypomina, tzn że nie ma dystansu do niczego i nikogo, i się spina i kiedyś go tak rozsadzi i będzie po nim. Wszystkiego serio się nie bierze, ja pitole.
No bo to trzeba tak z zawadiackim przymrużeniem oka, oni nie podchodzą do siebie z pewną dozą dystansu, to już nie zdroworozsądkowy egocentryzm, a narcyzm i zwykłe bajdurzenie. Tak sobie myślę.
Niezła prowokacja z tym „żadko” :). I ktoś się złapał :P.
Jak dla mnie tutaj nie jest kwestia w tym, że komuś się nie powodzi, tylko, co o kimś myślimy. Jeśli kogoś nie lubimy to się z niego śmiejemy, albo cieszymy z jego niepowodzeń… ale jeśli kogoś lubimy, to raczej staramy się pocieszyć, nie? A największym bodźcem to śmiania się z czyichś porażek jest chyba przemądrzałość tej osoby. Możemy kogoś nie lubić bo jest np dresem, ale najbardziej cieszy porażka kogoś, kto jest przemądrzały, zawsze wie najlepiej itd.
Dlatego pewnie jak ktoś się wywyższa to próbuje się go zniżyć, a nie olewa. Bo przemądrzałość najbardziej wkurza ludzi. Chociaż nie nazwałbym tego przywarą prostych, plebsu czy coś takiego. W momencie gdy jesteśmy „skazani” na słuchanie kogoś (bo możemy z kimś nie trzymać kontaktu, ale na piwie przy stoliku jak ktoś zaczyna, to sobie nie pójdziemy, bo jakiś koleś nam nie pasuje), to bycie przemądrzałym potrafi być irytujące równie co 10 typów wkurzających nas ludzi. Przy czym trzeba rozróżnić bycie pewnym siebie, swoich poglądów, swoich racji, albo swojej wiedzy i wyrażanie tej pewności, a bycie przemądrzałym dupkiem, który myśli, że jest fajny – a nie jest, na dodatek ukazuje się za znawce w jakimś temacie – a nim nie jest.
Wbrew temu jak ktoś się zapiera zazdrość jest jednym z motywatorów naszych działań.
Hm, tak zdarza mi się w strasznie bezsensownych momentach, że czyjaś krzywda mnie śmieszy (ale nie cieszy) np. dziś widziałam samochód, którym babka wjechała ludziom do ogródka (tak nieszczęśliwa lokalizacja domku, że było to możliwe). Przejeżdżając obok zaśmiałam się. A to właściwie nie jest śmieszne. W takich sytuacjach często zdarza mi się Schadenfreude. Ale jednocześnie, odczuwam duże współczucie, więc czuję się rozgrzeszona, bo generalnie gdyby była taka potrzeba, to po prostu w innej sytuacji bym też od razu chciała jakoś pomóc.
Poza tym, jeszcze gdy słyszę, że został ukarany ktoś, kto np. złamał prawo i dostaje wyrok. Z punktu widzenia ukaranego pewnie odczuwam Schadenfreude.
No i jeszcze jak oglądam film, albo czytam książkę i dzieje się coś postaci, której nie lubię i przechodzi mi przez myśl „dobrze ci tak”.
Poza tym i poważniej? Nie. Nawet jak za kimś nie przepadam nigdy nie cieszą mnie jej/jego porażki, krzywda, bo generalnie nikomu nie życzę źle. Zawiść jest chorobą i to straszną, bo zjada tak naprawdę chorego a nie obiekt(y) jego myśli.
Lubię myśleć o sobie jako o kimś wyjątkowym.
Ja nie muszę myśleć. Ja jestem.
Cacko rlz ! 😀
to pjona!
Im dłużej żyję tym bardziej jestem przekonany że zdecydowana większość ludzi funkcjonuje mając niskie poczucie własnej wartości, oczywiście na zewnątrz tego nie okazują, nawet wręcz przeciwnie chcą się kamuflować udawaną pewnością siebie. A tak naprawdę są niezadowoleni z własnego życia, nie znam człowieka, który zadowolony z siebie musiałby się na siłę dowartościowywać na czyiś porażkach, robią tak tylko ci w których gdzieś ta niepewność i przekonanie o swojej przeciętności istnieje.
Schadenfreude. Znam ten termin chyba z lekcji polskiego w liceum 😉 Czyż to nie narodowa cecha Polaków?
za bogaty ten kto bogatszy… i nieważne ile ty masz, ważne żeby sąsiad nie miał więcej..
myślę że z czasem życie przesiewa takie przypadki, i mamy ludzi szczęśliwych oraz ludzi i ludzi, którzy nie mogą znieść że ktoś jest szczęśliwy i tym właśnie żyją… miałam kiedyś znajomych.. po kilku latach znajomości, imprez i wspólnych świąt, okazało się że większość imprez jest nagrana z ukrytej kamery i analizowana od momentu kiedy komuś jedzenie z ust wypada po inne sytuacje dzięki którym można sobie podnieść samopoczucie…
osobie wolnej w środku nie potrzebne są porażki innych siebie dowartościować
takie słowa to tylko po niemiecku mogły powstać;x
Zacznę od tego, że byłem niemal pewien, iż ktoś nie zrozumie żartu o „żadkich” ortach kominka i wytknie mu to wprost. Nie spodziewałem się tylko, że nastąpi to w pierwszych pięciu (dwóch hehe) komentarzach.
My ludzie mamy w sobie coś takiego, że lubimy błyszczeć, być tymi lepszymi, mądrzejszymi, być górą po prostu. Tyle, że każdy ma w innym miejscu ustawioną poprzeczkę. Dlatego jeden będzie mierzył w celebrytów, a inny cieszył się jak ktoś sąsiadowi auto zarysuje.
Jaka miara, taka wartość człowieka – najczęściej.
Sądzisz, że nie zrozumiał? Dla mnie to on sobie jaja robił. Po prostu przyjął zaproszenie do zabawy.
W sumie nigdy nie powinno cieszyc sie z cudzego nieszczescia ale przyjemnie jest zobaczyc ze nie tylko nam cos nie wychodzi w zyciu. Zreszta wszystko zalezy o jaka porazke czy nieszczescie chodzi. Jesli o duze to jest to imho chamstwo. Jesli male to tylko taka zwykla ludzka przypadlosc.
Połowa osób nas otaczających tylko czeka, aby przyklasnąć naszemu upadkowi.Tak dla fanu.
aż dziwne, że nie ma polskiego odpowiednika.
Schadenfreude to słowo brzmi okropnie.
Myślę, że każdy człowiek tego doświadcza. W taki sposób się dowartościowujemy. Ostatnio na testach osobowości na pewnej rekrutacji miałam takie pytanie „Lubisz dręczyć innych ludzi tylko dlatego, że sprawia Ci to przyjemność?” Odpowiedziałam, że „Całkowicie się NIE zgadzam” ale uśmiałam się przy tym, bo oczywiste jest, że bywają takie sytuacje, w których powiedzenie mojej kumpeli, że ma celulit sprawia mi radochę 🙂
Gdzieś kiedyś czytałam, że programy rozrywkowe typu mam talent, xfactor czy tap madl są oparte na takim podejściu. Bardziej cieszy nas to, że odpada programu ktoś, za kim nie przepadamy, niż to, że zwycięża nasz faworyt.
„Prosty człowiek obawia się pewnych siebie ludzi”
Jest pewna różnica między człowiekiem pewnym siebie, a człowiekiem, który wszędzie i zawsze podkreśla, że jest wyjątkowy (oczywiście możemy to robić dla zabawy i inteligentny ktoś wyłapie nasz „żarcik”, o ile umiemy żartować i nie brzmi to zbyt wiarygodnie. Tak, czasami to nie inni są zbyt głupi, aby wyłapać ironię, czasami po prostu jesteśmy zbyt dobrymi aktorami). Naturalne jest, że kiedy ktoś zaczyna mówić o swojej idealności, inni zaczynają szukać u niego braków. I znajdują, bo każdy ma jakieś braki, jeśli nie w inteligencji to w wyglądzie. Wtedy taki ktoś dostaje etykietkę zarozumialca, który gówno widział, gówno wie, a się chwali. Z kolei kiedy ktoś żartuje z siebie, przedstawia się w nieco gorszym świetle, wszyscy dookoła widzą go jako człowieka, który mimo że coś osiągnął, jest bardzo sympatyczny, ma dystans do siebie i może być dobrym kumplem każdego.
Jestem prostym człowiekiem i gdy ktoś twierdzi, że jest wyjątkowy – wolę w to uwierzyć…
no tak tak. też kiedyś napisałam w komentarzu, że uważam się za ładną i tak dalej i tak dalej i zostałam zminusowana.
ale do rzeczy. pracuję w maleńkiej kawiarence, do której przychodzą świetni ludzie, ale że znajduje się w miejscu raczej spokojnym, to nie prosperuje ona tak, jak powinna. ogromnie złości mnie, że gdy rozkładam stoliki, zatrzymują się ludzie i z uśmiechem satysfakcji mówią ‚nooo coś nie idzie interes’. nie rozumiem tego, że zamiast cieszyć się cudzym powodzeniem, to nasyłają sanepid, urząd i wszystko, co tylko się da, żeby coś komuś zniszczyć.
Skąd ja wiedziałam, że znajdą się idioci, którzy nie załapią aluzji i będą uświadamiać Kominka, że „rzadko” pisze się przez „rz”.
A co do notki- mądre słowa. Też kiedyś testowałam tę metodę- odnosiłam się do innych z poczuciem wyższości, wyśmiewałam plebs. To był eksperyment. Inteligentne osoby chwaliły mnie za podejście do siebie (tacy często cenią pewnych własnej wartości ludzi) i osiągnięcia, kretyni- starali się dopieprzyć za wszelką cenę. Typowe. 🙂
taaaa, plebs to inni, nie my. litosci 😀
Jeszcze raz samo Schadenfreude jest napisane z błędem ;D
Dzięki za post.
@Kominek
Czy próbowałeś Kominku robić taki test w innych krajach?
Jestem strasznie ciekawa jak inne narodowości wypadają w tej sytuacji. Polacy słyną z zawiści, co idealnie zostało sparafrazowane w „Dzień świra” -> http://www.youtube.com/watch?v=V2sedTLIRWU
Czy inne kultury wiele się różnią?