Zapiski nieznajomej
Jak sobie coś przypominam, to nie wiem, czy sobie to wymyśliłam czy tak naprawdę było.
Same Fusy. 7.08
To nie jest karteczka napisana przeze mnie.
Książka była nowa, kupiona w księgarni. Pożyczyłem ją swojej byłej, dziś mi zwróciła i pokazała tę kartkę – była włożona między strony.
W pierwszej chwili pomyślałem, że dołączają reklamy do książek, bo z tego co wiem „Same Fusy” to jakaś kawiarnia.
Gdybam, że ktoś przede mną czytał tę książkę, pewnie znajoma pracownika księgarni i dostałem używaną. Co nie umniejsza jej wartości, bo była w stanie idealnym. Piszę ten tekst, bo może kiedyś trafi na niego kobieta, która to napisała i powie mi, dlaczego dołączyła do książki karteczkę z właśnie tym tekstem.
Wiem, że życie nie pisze zwykle ciekawych historii i pewnie wyjaśnienie będzie banalne, ale mimo wszystko warte jest tego wpisu i jeśli macie znajomą, która tam chodzi bądź która czytała „air Babylon”, zapytajcie ją o to.
Gdy byłem mały w różnych miejscach od książek po ściany pisałem daty, aby w przyszłości móc wrócić pamięcią do tego dnia i kontemplować ile to już czasu minęło. Do dziś jak otwieram moją ulubioną Biblię z obrazkami widzę napis 26 listopada 1996 r. A obok rząd kresek upamiętniających ile razy ją czytałem.
No i masz, pisząc tekst przypomniałem sobie o dziesiątkach różnych zapisków i zakreśleń w książkach i już wiem, że jak tylko wrzucę to na bloga, przewertuję moją biblioteczkę. Ja to sobie zawsze jakąś robotę znajdę.
też tak miewam. albo czy mi się nie śniło tylko.
Mam podobnie. Często się zastanawiam czy dane wydarzenie które mi wskoczyło z nienacka do głowy jest prawdziwe czy być może to tylko wytwór mojej wyobraźni. Śmieszny ten nasz mózg. Być może dookoła jest za dużo bodźców i nie wyrabiamy.
Wspomnieniowy sentymentalizm i strach przed utratą tego co dobre, zwłaszcza jeśli są to małe, ulotne chwilki 🙂
Trafiłam tutaj z przypadku i nadal trafiam jak mi się przypomni,ale widzę szansę na bardziej systematyczne podejście do kominka, Pan mnie prawie przekonał Panie Kominek 🙂
Pozdrawiam,
A.
Czasami, jak miałam problem i nie wiedziałam, co robić, pisałam pytanie na ścianie w miejscu publicznym.
Ja zazwyczaj jedynie podpisuję książki, żeby wiedzieć która jest moja.
jest taka strona – postsecret, na ktorej co tydzien umieszczane sa tego typu karteczki/pocztowki…
ostatnio często zdarza mi się zapominać nawet o rzeczach czy sprawach ważnych, chyba czas zacząć zapisywać
Ktoś siedział w kawiarni i wpadła mu do głowy grupa na fejsbuka 🙂
To zanim ją przeczytałeś to ją przyuczyłeś? Bo inaczej nie umiem sobie wytłumaczyć jak można było tę kartkę przeoczyć.
Co do zapisków na bokach stron. To ja jakoś nie lubię mazać po swoich książkach. Zdania, które mi się podobają przepisuje do zeszytu.
Natomiast gdy czytałem wypożyczoną z biblioteki Granicę, nawiasem mówiąc fajna książka. Na marginesach obok zdań nieprzychylnych dla mężczyzn moja poprzedniczka wypisywała również ostre słowa skierowane do mojej rasy. Dobrze można było się przy tych komentarzach ubawić.
Ta karteczka jakaś pogięta. Próbowałeś ją podgrzać przy świecy, czy też przejechać po niej ołówkiem 🙂
O tym samym pomyślalam 🙂 Pewnie kartka się przyplątała za kadencji książki w rękach byłej.
A ja mam jakąś manię. Najbardziej w moim życiu się boję, że zapomnę. Dlatego piszę wszystko co ważne i wszędzie. Piszę na blogu jawnym, na blogu tajnym, w pamiętnikach, listach, w telefonie. Zapisuję sms’y, momenty, słowa. Wiem, że to co przeżyłam jest moje, skończone, piękne i nikt mi już tego nie zabierze, nie zepsuje, więc dbam o to by pamiętać jak najwięcej.
Masz Ci los…
Jedyne moje modyfikacje książek to zaginanie rogów, nie mam serca żeby przyłożyć do nich długopis, a nawet ołówek. Jednak najbadziej wkurwia mnie jak jakiś matoł zamazuje naprawdę ważne słowa/zdania w książkach z biblioteki.. Zabiłbym jakbym dowiedział się kto to!!
Jejku mam tak samo. I czasem nie wiem czy coś mi się śniło czy było na prawdę. Jak późno w nocy ktoś mnie rozbudzi telefonem, potrafię z nim normalnie dyskutować ale rano nie pamiętam tego, albo wydaje mi się, że to był sen.
Swoją drogą, szkoda że to tylko życie… Mogłaby z tego wyjść ciekawa historia.
> „z tego co wiem „Same Fusy” to jakaś kawiarnia.”
pfff 🙂
Love „Same Fusy”. Moja ulubiona herbaciarnia w warszawie, cennik bardzo niewygórowany, zwłaszcza jak na starówkę, pozytywnie pimka z głośniczków, klimat na dole przyjazny randkom a jak towarzyszka ogarnięta i romantyzm randkowy jej się znudzi to można poprosić o szachownicę i rozegrać sobie z nią partyjkę burzy mózgów przy dzbanku gorącego napoju. 🙂
____
Do dziś w Parku Skaryszewskim, na kamieniu widnieje ‚wyryty’ korektorem szkolnym (!) mój koślawy rysunek upośledzonego wizualnie lisa i data – bodajże coś około 97 roku. Kiedyś moje dziecko pójdzie tam i pod spodem tuż mojego arcydzieła zdewastuje państwowe mienie w imię (nie)przemijania.
Jedyne co znalazłem kiedyś w kupionej książce to podliczenie zakupów (ceny i suma pod kreską).Nie powiem żeby wzbudziło to mój szczególny entuzjazm..
A ja znowu zaczalem sie zastanawiac, co to wlasciwie znaczy, ze cos „naprawde bylo”. Poza pamiecia status ontologiczny przeszlosci jest niejasny, ale pamiec, chocby i zbiorowa, wydaje sie zbyt slaba jak na definicje rzeczywistej przeszlosci. Wiec moze czas to rzeczywiscie ruch w czterowymiarowej danej aktualnie czasoprzestrzeni. Wowczas przeszlosc jest wyznaczona przez trajektorie ruchu. Ciekawe co Platon o tym myslal, ktos wie? 🙂
„Same fusy” są niedaleko Rynku Starego Miasta. Wspominam tą kawiarnie jako miejsce mojej jednej z najbardziej nieudanych randek. Planuję nie być tam nigdy więcej do końca mojego życia.
w Poznaniu jest taka kawiarnia „U Przyjaciół”, w której ludzie zostawiają w małych szufladkach przy stolikach mnóstwo takich karteczek. Niektóre naprawdę wyjątkowe
Coś podobnego mamy w Sopocie. Niestety nie pamiętam jak to miejsce sie nazywa. Zawsze jak tam jestem podkradam jedną losowa karteczke. Często ludzie umieszczają na nich niesamowite historie, zdania, myśli. Fajna ta karteczkowa idea 🙂
Masz ci…pismo jak Anny D., mojej przyjaciółki ze studiów,. Pożeraczką książek była, mam kilka książek – prezentów od niej, jedną nawet na kolanach i wpatruję się w dedykację. Oczywiście jest to raczej mało prawdopodobne, ale skojarzenie było piorunujące.
Mój brat zapisywał różne daty i skrótowe informacje do nich na wewnętrznych drzwiczkach swoich mebli. Brat wyrósł, meble wylądowały w altanie ogrodowej a napisy zostały i tak każdorazowe otwarcie drzwiczek to jak mały skok w przeszłość.
….przeczytałam „sejm fiuzi”
O ile mnie moje zmęczone oczy nie mylą (jeszcze chwilka, 20 minut i wychodzę z pracy, obiecuję) to pani napisała „przypominam”. Nie wiem czemu, ale tekst skojarzył mi się z akcją Wędrująca Książka (bookcrossing). Warto wspomnieć, bo akcja świetna. 🙂
Widzę to samo: „przypominam”, ale sens pozostaje nienaruszony.
Ale baba ma charakter pisma, gdyby nie tłumaczenie to sto lat bym myślał i bym nie wymyślił co tam jest napisane.
Radzę nauczyć się czytać.
A ja używać mózgu. Co ma wspólnego rozszyfrowywanie liter z umiejętnością czytania i zarzucaniem jej braku? To jakby mieć pretensje do samochodu w którym ktoś zamontował kwadratowe koła że nie jeździ, no bzdura. Btw. na receptach lekarskich też podobno jest coś napisane, jednak 90% społeczeństwa nie ma pojęcia co. Teraz zrób z nich wszystkich idiotów i niedouków, a najlepiej wyślij na kurs nauki czytania oczywiście nie inaczej-pod Twoim błyskotliwym przewodnictwem.
Nie mają pojęcia co – bo nie uczyli się odczytywać recept – kiepskie porównanie. Nie byłabym sobą, gdybym zaczęła generalizować więc proszę nie przypisuj mi czegoś, czego nie robię. I następnym razem, chwytaj żart i odgryź się bardziej, bo gdybym chciała słuchać kazania, poszłabym do kościoła. 🙂 pozdrawiam
Kilka lat temu bedac na wakacjach nad polskim morzem… wpadlam na pomysl,zeby spisac kilka waznych dla mnie mysli i wrzucic je do morza w zabezpieczonej butelce.
Wiecie-takie bajkowe zagranie z filmow o piratach.
Uczynilam to podczas krotkiej wyprawy statkiem w nieco glebsze obszary morza.
Podpisalam sie numerem telefonu,ktory posiadam do dzis..ale jeszcze nikt nie zadzwonil w tej sprawie; ))))
Otwieram więc mój słownik od angielskiego, w którym zawsze pisałam datę, kiedy do niego zaglądałam. Sama do końca, nie wiem po co 🙂 I oto co widzę:
godz.14.30, wtorek 5.05 1999
godz. 16:26, sobota 11.20. 1999
godz. 21:04, wtorek 10.10 2000
godz. 21:44,wtorek 20.03 2001
godz. 17:42,sobota 12.11 2005
godz. 17:06, niedziela 2006
godz. 19:53, środa 25.05 2011
i dojdzie data,godzina z dzisiaj. Totalnie poroniony pomysł 🙂
Mało powiedziane, ale tak czy siak udanej zabawy.
A swoją drogą, lepiej zawsze mów swoich byłym, aby nie pożyczały Twoich książek innym 🙂
Ciekawe, jak ta karteczka znalazła sie w nieczytanej książce. Może rzeczywiście podczytują je krewni i znajomi księgarza;) Ale mogło być i tak, że ksiażkę przeglądała (i oczywiście czytała, bo przed zakupem należy nawet) osoba, która przyszła własnie z „Samych fusów” trzymając (mnąc?) w reku karteczkę i niekoniecznie napisaną przez nią. To takie zafonowskie, jeśli mogę się tak wyrazić:)
„Historia pomiętej karteczki” – tytuł już jest.
Zdarzało mi sie znajdować coś w tym stylu w książkach z biblioteki. Zawsze wtedy myślałam o tych osobach, zastanawiałam się kto, kiedy, w jakich okolicznościach przyrody i stanu ducha, jak mu się czytało książkę, i takie tam… Fajne. Ślad, który inspiruje.
Kominek, a może to Twoje przeznaczenie? Szturcha Cię w ten sposób „halo, jestem blisko!”;)
Ja mam podobnie. Jak sobie coś przypominam to nie wiem czy to się wydarzyło, czy przyśniło.
A ja sie zastanawiam ile lat moze miec autorka karteczki i skad to przekonanie, ze to mloda dziewczyna. Hmm.
Może ta osoba czytała tą książkę i wypisała jakiś urywek z tej książki by komuś to powiedzieć albo się spodobało i tak se zapisała by wrócić do tego ?
ludzie – pewnie Kominek pozyczyl nowa ksiazke bylej, zanim zdazyl sam ja przeczytac – chyba nei zarzucacie Kominkowi ze czyta wybiorczo??
Kominku – czy kupowales ta ksiazke w Empiku? jesli tak to musisz wiedziec ze mozna ksiazke zakupiona w empiku zwrocic w ciagu 28 badz 30dni – jesli nie jest zniszczona.
niektorzy kupuja – czytaja nie niszczac – oddaja.
w ten oto sposob ktos mogl ja przed Toba kupic i przeczytac.
A tam błąd jest, w cytacie. „przypominam”, nie „przypomnę”. Takie moje zboczenie, że jak widzę, to poprawić muszę. Sorry.
Nie poprawiłeś, tylko zauważyłeś. Sorry, już „takie moje zboczenie”, że jak widzę to MUSZĘ ZWRÓCIĆ UWAGĘ 🙂
Pożyczyłam przyjacielowi „Poczet Cesarzy Rzymskich”. Oddał po miesiącu i kartkując moją ulubioną książkę sprzed lat znalazłam 1000zł z Kopernikiem. Nowiutkie nie fałszywka, ze znakiem wodnym. Wyjaśnienie jest banalne. Nie włożył tego banknotu mój przyjaciel, bo jak Kopernik był w obiegu to on jeszcze w pieluchach. Włożył je mój tata, który nie żyje od lat. Miał zwyczaj chowania pieniędzy po książkach co z pewnych względów było koniecznością. Nawyki z delegacji. Teraz noszę banknot w notesie, który zawsze jest w mojej torebce.
No i się miło sentymentalnie zrobiło.
Też czasami miewam tak, jak autorka karteczki.
Może wymyśliła sobie taką zabawę, najpierw nabazgrała coś na kilku takich karteczkach, a potem rozkładała je po różnych książkach w księgarni.
…a może byście przestali gdybać i wrzucili datę i nazwę w wyszukiwarkę.Wyszłoby Wam,że wtedy był wernisaż wystawy w tej kawiarni.:-))heh-jak dzieci..jak dzieci…
data moich urodzin 🙂
Po pierwsze chcialabym rzec, iz czeka mnie ciezka noc. Mam mniej wiecej miesieczne zaleglosci z czytaniem wszystkich blogow…
Poza tym… zawsze roczulaly mnie te rozne kartki w Samych Fusach, swoja droga to moja ulubiona kawiarnia, jeszcze z czasow liceum, wiele wieczorow tam spedzilam, z roznymi ludzmi. A co do historii ksiazkowych mam takie zboczenie. Lubie pozyczac ksiazki. I lubie, kiedy ktos mi ich nie oddaje. Zazwyczaj pamietam kto ma jaka moja ksiazke, jak jest niejednokrotnie popisana, niechcacy czyms zalana. Czuje sie dobrze na mysl, ze raz na jakis czas ktos z pozyczajacych spojrzy na ta „moja” ksiazke i sobie o mnie przypomni 🙂 Dlatego nigdy sie o nie nie upominam.
Całodobowy dziennik ilustrowany Same Fusy
http://www.samefusy.pl/index.htm
Przeczytaj ten dziennik z dnia 7.08 i dowiesz się czegoś więcej. Może ktoś ma archiwum tego dziennika? Może to tylko cytat z tego dziennika?
Bardzo podobne słowa wypowiada główna bohaterka filmu Babycall. Od razu mi to przyszło do głowy. Może ktoś go obejrzy, ostrzegam że niestety smutny.