Kobieta z pociągu: odpowiedź
KOBIETA Z POCIĄGU
Podobnie jak 5 lat temu najczęściej sugerowaliście jej jechać.
W tej zagadce nie ma jedynego słusznego rozwiązania, bo nie wiemy jak potoczyły się jej losy, ale jest jedno głupie powiedzenie, którego nie trawię.
Mówi się, że lepiej żałować czegoś, co się zrobiło niż żałować tego, czego się nie zrobiło.
Wyjdźcie sobie na ulicę, zabijcie jakiegoś człowieka, a potem to powtórzcie.
Gdy z jakiegoś powodu nie jesteście w stanie ogarnąć całości, skupiajcie się na szczegółach.
Nie zdążyła na dobre wsiąść do pociągu, a oddała mnie podjęcie decyzji o dalszej podróży. Owa niepewność wynikała z przewagi emocji nad rozumem. Emocje kazały jej spakować się i pójść na dworzec. Rozum nakazywał: upewnij się!
Wystający rękaw z otwartej torby, zaniedbany wygląd i pośpiech nijak nie świadczyły o tym, że była przygotowana na podróż. Cóż zatem za problem był, aby wysiadła, przez następną godzinkę wszystko przemyślała i pewna swego wróciła do domu lub udała się w podróż następnym pociągiem?
Dziś, kiedy o tym myślę, mam przypuszczenie graniczące z pewnością, że chciała uciec z domu. Tak nie wyglądała kobieta, która jedzie się zabawić, która zmierza do swojego mężczyzny. Ona uciekała od problemów.
Co to jednak za ucieczka, której nie jest się pewnym? Ucieczka winna być aktem desperacji, a nie chwilowej fanaberii podyktowanej przez negatywne emocje. Może chciała rozpocząć nowe życie, ale jestem pewien, ze wtedy nie była jeszcze na to gotowa.
Gdybym pomógł jej i jej emocjom odpowiadając „Tak, powinnaś jechać” – być może później miałaby do mnie żal.
„Nie wiem” – iście piłatowskie umywanie rąk także nie wchodziło w rachubę, ponieważ tylko pozornie pozbawiłoby mnie odpowiedzialności za decyzję, którą sama ta bezradna osoba musiałaby podjąć.
Z kolei sugestia opuszczenia pociągu była ukłonem w stronę jej rozumu.
Wysiądź! Przemyśl!
Nic nie rób. Przeczekaj.
Czasami jest tak, że rozwiązanie problemu nie leży w aktywnym działaniu na rzecz rozwiązania go poprzez podejmowanie szybkich i konkretnych decyzji.
Bierność i cierpliwość często prowadzą do zrozumienia istoty sprawy, ale wymagają czasu. Dziś mam nadzieję, że udzielając takiej, a nie innej odpowiedzi – podarowałem jej ten czas.
Urzekło mnie to, że w ciągu 30 sekund potrafiłeś wszystkie te fakty przeanalizować i dać jej odpowiedź, która nie była podyktowana żadnym rzutem monetą, czy innym marynarzem.
A co tu do analizy? Jedno spojrzenie, jedna decyzja.
Spoglądasz i analizujesz: niedopakowany sweter, niestaranny ubiór, zasapana, uśmiech wydobyty z wielkim trudem. Pewnie ucieka z domu. Lepiej, żeby wysiadła.
„Wydaje mi się, że nie powinna pani jechać.”
Szybka analiza 🙂
bardziej pamiec fotograficzna niz analiza 🙂
W 30 sekund tak potrafił? A ja myślałem, że Kominek napisał: „Dziś, kiedy o tym myślę, mam przypuszczenie graniczące z pewnością…”.
Z tekstu zrozumiałem, że tamta kominkowa decyzja była jednak mimo wszystko instynktowna i mechaniczna, czas na nieco bardziej złożone rozważania przyszedł jakieś 30 sekund później. Albo czytałem coś innego? Tak, najpewniej tak.
Dobrze gdy w powodzi zjawisk możemy liczyć na koło ratunkowe: dobrą radę, pomoc postronnej osoby czy telefon do przyjaciela.
Cała historia ma dla mnie w sobie coś nieprawdopodobnego, ze względu na niezrozumiałe dla mnie uzależnianie swoich dalszych losów od decyzji zupełnie obcego człowieka…
Nie wiem, co odpowiedziałabym na Twoim miejscu. Pewnie po piłatowsku umyłabym ręce 😉
Gdybym pomógł jej i jej emocjom odpowiadając „Tak, powinnaś jechać” – być może później miałaby do mnie żal.
Serio? Żal za co? Za to że odpowiedziałeś na pytanie, które zadała ci jakaś kobieta, której nie znasz i pyta się co ma robić? Skąd ty masz wiedzieć o co jej chodzi?
Pretensję tylko do siebie mogła by mieć.
Pytaj się faceta w pociągu nie mówiąc mu dlaczego chcesz jechać, a potem mniej pretensję do niego.
Ah. zapomniałem dodać. Ej weź się odezwij kobieto z pociągu, i napisz o co ci chodziło.
Przechodziłam przez takie kryzysy rodzinne – zakładając, że o taki właśnie chodziło – nie raz, jako nastolatka i jeszcze niedawno. Z jednej strony, może lepiej byłoby gdyby ta kobieta poszła za ciosem, odcięła się wtedy, kiedy zdołała się zdobyć na decyzję, zapewne nie taką pochopną. Z drugiej, faktycznie lepiej nie zostawiać za sobą żali, bolączek i niedokończonych spraw, które są ciężarem w późniejszym życiu. To darowanie jej czasu było chyba najwłaściwszą decyzją, przynajmniej mogła to sobie poukładać i być gotową, kiedy ostatecznie zdecyduje.
Pamiętam Kominku, że kiedyś w tekście o idealnej kobiecie wspomniałeś o dobrych stosunkach z rodziną. Nie zawsze się da. A wówczas lepsze są żadne niż toksyczne i pełne paskudnych wspomnień, tak wynika z moich doświadczeń.
a jednak wysiadła z pociągu…
widać na taką odpowiedź czekała
Tak naprawe obie odpowiedzi mogłyby być odpowiednie, bo nie znamy dokładnie sytuacji. Aczkolwiek – Twoja odpowiedź rzeczywiście miała więcej sensu z jednego prostego powodu, pomijając cała resztę: wysiadłszy z pociągu zawsze mogła pojechać następnym, gdyby się jednak zdecydowała. No, chyba że nie mogła – może to był ostatni dzwonek i późniejsza podróz już nie miałaby sensu 😉 ale tak teoretyzować można by w nieskończoność…
Ale zawrócić z następnej stacji to już nie mogła…
Ale pytanie padlo na starcie pociagu. Czyli resztki rozsadku postawily ostateczne pytanie: „skoczyc czy nie”… widocznie dla tej pani zamykajace sie drzwi bylyby skokiem.
Jedno z dwóch. Ja osobiście wolałabym pojechać następnym, niż wracać się z podrózy, dlatego użyłam akurat tej opcji.
powód podałeś taki jak ja, z tym, że ty powiedziałeś: „nie jedź, przemyśl” a ja „jedź, w drodze przemyślisz”
Cudownie. Zaczynam myśleć jak Kominek.
Dobrze mowilem, ze Pan Kominek, zasugerowal jej by zostala… Dla mnie sa tylko dwie opcje, biale albo czarne;
Jezeli sie zastanawiasz i prosisz obcych ludzi by zadecydowali za Ciebie, to znaczy ze rzeczywiscie trzeba usiasc gdzies na laweczce i to przemyslec wszystko. Sens calosci…
Slusznie, prawie nic do analizy. I na pewno nie bylo to az 30sekund. Przeciez czesto, a zwlaszcza w takich sytuacjach, mysli sie obrazami, sekwencja migawek. Slowny opis obrazu zwykle bywa nieproporcjonalnie dlugi, jak, nie przymierzajac, ciag zer i jedynek kodujacy zdjecie.
Ja sam wczesniej napisalem, ze powiedzialbym, zeby jechala – patrzac na swoja wlasna projekcje tej sytuacji. Ale odpowiedz Kominka jest jednoczesnie dookresleniem tego, co widzial. I nie watpie, ze wiekszosc ludzi o aparycji na tyle inteligentnej, by ta dziewczyna mogla ich w ogole o to zapytac, po jednym spojrzeniu i serii blyskow odpowiedzialoby podobnie.
każdy z nas w wyobraźni widzi inaczej tę kobietę
dla jednego otwarta torba, zdenerwowanie i niestaranny makijaż to oznaka nieprzemślanej decyzji, a dla innego to oznaka, że sytuacja w jakiej ta kobieta znalazła się poszła już na tyle daleko, że potrzebne są zmiany – na lepsze lub na gorsze….. tego nigdy nie wiadomo
a czyż życie nie jest ciekawsze dzięki temu, że część decyzji podejmuje się w emocjach a nie po pogłębionej analizie …. bo czyż starczyło by nam odwagi, by zmienić coś w naszym życiu, gdybyśmy roważyli wszystkie za i przeciw….
Ja chyba taka jestem właśnie. Wole coś przemyśleć, zanim coś postanowię. Nie umiem oddać ‚na spontan’ moich losów.
I dobrze.
Mam 22 lata i jestem najszczęśliwszą kobietą pod słońcem. Nie zmieniłabym niczego.
BTW. Tez mnie draznily argumentacje typu „jedz, bo lepiej zalowac, ze ble bleble”- bo niby skad do cholery mialo byc wiadomo, co bylo dzialaniem, a co wstrzymaniem sie od niego? No tak, mowisz „jedz” myslisz „ruch, dynamika”, „wiec” dzialanie. Mhm.
”Lepiej żałować czegoś, co się zrobiło niż żałować tego, czego się nie zrobiło”. Tu mozna sobie zadac pytanie: czym rozni sie ”zal-wyrzuty sumienia” a ”zal-niedosyt”? Ludzie powtarzajac, to powiedzenie, maja zazwyczaj na mysli sytuacje, ktorej wynik ma szanse byc pozytywny. Cos w stylu, jezeli sprobujesz, masz szanse wygrac, jezeli nie, to juz przegrales. Ujete to w nieco dziwny sposob, ale powiedzenia maja to do siebie 😉
„„Nie wiem” – iście piłatowskie umywanie rąk także nie wchodziło w rachubę, ponieważ tylko pozornie pozbawiłoby mnie odpowiedzialności za decyzję, którą sama ta bezradna osoba musiałaby podjąć.”
Dlaczego pozornie ? Dlaczego ta biedna osoba nie miałaby podejmować decyzji samodzielnie ?
Jeśli nawet założymy, że potrafisz ze 100% skutecznością odczytywać życie człowieka z rysów jego twarzy. To jakim uszanowaniem jego rozumu jest natychmiastowe podawanie mu poprawnego rozwiązania ?
Miałam niestety kiedyś b. podobną sytuację. Niestety, bo udzieliłam innej podpowiedzi. Obsługiwałam w sklepie rodziców młodego, wystraszonego, ale niezwykle sympatycznego mężczyznę – Pana Młodego w dniu jego ślubu. Był łącznie 4 razy. Ślub o 16.00, a On po raz ostatni u mnie przed samym zamknięciem – o 13.00. No i klops. Płacz i trzęsące się ręce, że on DZIŚ, przy mnie zrozumiał, że CHYBA nie powinien iść do ślubu, bo mnie obserwował i stwierdził, że potrzebuje życia z energiczną kobietą, która potrafi go rozśmieszyć i jest zaradna (jak ja, hahaha…) a jego narzeczona, to osoba powolna, smutna, załamująca ręce przy najdrobniejszym problemie. Zaznaczę, że nic o mnie nie wiedział kompletnie, widzieliśmy się pierwszy raz w życiu. Wystraszył mnie nie na żarty. No i… nakrzyczałam na niego, by się wziął w garść, przestał się trząść i ruszył tyłek, bo dziś jego ślub. Dziś wiem, że liczył na inną radę, wsparcie. Dałam ciała. Stchórzyłam bardziej niż on, mówiąc mu, że MUSI, że już ZA PÓŹNO. Myślę, że dziś nie są już małżeństwem. Mogę być naiwną romantyczką, ale złudzeń nie mam. Za bardzo już znam życie.
A Kominkowa notka sprawiła, że pozornie błaha sytuacja znów powróciła do mnie w myślach. Ciekawe, czy dziś miałabym odwagę na głos powiedzieć mu „chłopie, pieprznij to i się z nią nie żeń, bo to nie TO!” ???
Kominek:
„Nie wiem” – iście piłatowskie umywanie rąk także nie wchodziło w rachubę, ponieważ tylko pozornie pozbawiłoby mnie odpowiedzialności za decyzję, którą sama ta bezradna osoba musiałaby podjąć. <- w ogóle nie widzę tu uzasadnienia, na które czekałem… szkoda ;/ pomimo, że opcja "wysiądź" jest drugą logiczną odpowiedzią, to nie widzę tu też żadnego ukłonu w stronę rozumu ów kobiety, a jedynie usilne potwierdzenie siebie w przekonaniu o słuszności podjętej za kogoś decyzji
Ja nadal podtrzymuje,ze powiedzialabym „jedz”.To bylaby szansa na rozmowe z ta osoba (gdyby oczywiscie chciala) i szansa na doradzenie jej”wiesz..moze wysiadz jednak na nastepnj stacji ,przemysl i wroc.
Byc moze taka rada by nie padla..byc moze okazaloby sie,ze ucieczka ,to potencjalna szansa na lepsze zycie.
Odebrales sobie szanse na dowiedzenie sie,poznanie powodu..i naprawde rozsadne doradzenie.
Teraz gdybasz,tak to juz jest ,ze jak sobie odbieramy cos ..pozostaje gdybanie.
A ja myśle, ze i tak powinna jechać.
Polska jest na tyle mała ze zawsze mozna wrócić.
lepiej podejmowac pewne decyzje, dawno temu byl tekst o tym, zeby trwac w zwiazku az do dojrzenia do decyzji o odejsciu, niewypalenie sie uczucia naraza na tesknote i powroty. no, ale wg obecnej ustawy o ile wiem instytut danonkowy zaleca 100 dni
Nie wierzę.
[quote]W tej zagadce nie ma jedynego słusznego rozwiązania, bo nie wiemy jak potoczyły się jej losy, ale jest jedno głupie powiedzenie, którego nie trawię.
Mówi się, że lepiej żałować czegoś, co się zrobiło niż żałować tego, czego się nie zrobiło.
Wyjdźcie sobie na ulicę, zabijcie jakiegoś człowieka, a potem to powtórzcie.[/quote]
Zbyt uogólnione. Powiedzenia tego używa się, kiedy działanie daje szansę na poprawę sytuacji, nie działanie dla samego działania.
” Na oko miała około dwudziestki. Niezbyt dobrze ubrana, powiedziałbym nawet, że dosyć biednie. Włosy rozczochrane, niezdarnie wykonany makijaż. Prawdopodobnie biegła, bo cicho sapała. Na twarzy malował jej się nerwowy uśmiech. Miała ze soba podróżną torbę, której nie zdążyła nawet zapiąć. Wystawał z niej rękaw od swetra.”
Zupełnie jak Vincent Ettrich z „Białych jabłek” Jonathana Carrolla.
Przynajmniej jedna zagadka którą rozwiązałem tak jak trzeba;)
Komin – dalej spać nie mogę przez te cholerne cytryny – o tym są już demoty i tematy na forach
http://mainhg.demotywatory.pl/uploads/201002/1266357024_by_kmac_500.jpg
http://www.insomnia.pl/4_cytryny-t206033.html
http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3522387
…
drobna podpowiedź?
Chyba niegłupią decyzją jest zaniechanie poszukiwań właściwego rozwiązania. Gdyby jednak zmuszono mnie bym na coś postawił, stwierdziłbym, że ta sytuacja jest fikcją, zagadką na którą nawet autor nie zna odpowiedzi. Z każdą kolejną błędną próbą, tylko ta opcja staje się coraz bardziej prawdopodobna, a po latach to prawdopodobieństwo jest naprawdę wysokie.
Tym bardziej, jeśli uważny obserwator poczynań autora, mógłby wysnuć wniosek, że przez czas trwania swojej kariery dołożył on wszelkich starań by pozbawić swoich czytelników sceptycyzmu wobec własnej osoby.
Ciekawe spostrzeżenie na jakże intrygujący temat.
Dość często przeżywam podobne dylematy.
♣ „Gdy z jakiegoś powodu nie jesteście w stanie ogarnąć całości.”
Nie radzę sobie ze swoim macierzyństwem. Oraz ze swoimi dziećmi.
♣ „..skupiajcie się na szczegółach.”
Ale za to radzę sobie z parzeniem im na śniadanie smacznej kawy zbożowej, a sobie pysznych drinków.
♣„Co to jednak za ucieczka, której nie jest się pewnym?”
No właśnie.
♣„Ucieczka winna być aktem desperacji, a nie chwilowej fanaberii podyktowanej przez negatywne emocje.”
Uciekając stracę zasiłek rodzinny, dopłaty do książek szkolnych, dodatek mieszkaniowy…
♣„Może chciała rozpocząć nowe życie, ale jestem pewien, ze wtedy nie była jeszcze na to gotowa.”
To prawda. Jeszcze nie jestem gotowa.
Odpowiedz była bardzo prosta. Wygrał rozum. Nie emocje. Część z nas to przewidziała.
Mówi się, że lepiej żałować czegoś, co się zrobiło niż żałować tego, czego się nie zrobiło.
Chyba zbyt pobieżnie przeczytałeś tekst sz. p. Budowlańcu. Więcej uwagi…
Mówi się, że lepiej żałować czegoś, co się zrobiło niż żałować tego, czego się nie zrobiło. Można odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie?
ja bym i tak powiedziała, ze ma jechać… kto nie ryzykuje ten nie ma!
Tudzież, nie pije szampana;)
Czyli myślimy podobnie.
jeśli ktoś podejmuje szaloną/głupią/odważną decyzje (niepotrzebne skreślić) musi być jej pewien.
Koniec i kropka. Jak nie jest to niech myśli aż będzie pewny.
Najgorsze decyzje w życiu podjęłam wychodząc z założenia, że lepiej żałować odwagi niż jej braku. Dzisiaj naprawdę wolałabym żałować, że jakiejś głupoty nie popełniłam.
Bo pomyliłaś odwagę z głupotą, dlatego tak się stało.
Piękne! Chyba najlepszy tekst w całym blogu. Nawet przebija latawca, który o dawna był moim ulubionym. Jestem pod wrażeniem.. może nie decyzji ale doboru słów i wyjaśnieniu tego w konstruktywny sposób. Podziwiam.
Ja bym powiedziała „jedź”..
..a jednak czasem warto się zastanowić.
Dziękuję.
Myślę, że też powiedziałabym jej, aby nie jechała. Samo to w jakim stanie była… widać, że szybko podejmowała decyzję. Dalekie podróże nie są na szybkie decyzje, wahała się. No i oddała ostateczną decyzję obcej osobie, to też świadczy o tym, że się wahała. Gdyby była pewna, że chce jechać, nie potrzebowałaby nikogo pytać o zdanie, a wręcz podjęcie decyzji za nią.
Na poczatek pragne sie przywitac pod nowym nickiem na blogach Kominka. Wprawdzie popelnilam juz falstart odpowiadajac na .tv bez przywitania sie, ale to bylo, zeby sprawdzic, czy ten grawatar dziala (nie dzialal, zobaczymy, jak bedzie teraz).
I moj komentarz do Kobiety Z Pociagu.
Nie wiem, czy zrobilaby dobrze wracajac, myslac jeszcze nad tym, czy uciekajac bez dalszego namyslu. Nic nie jest pewne. Usiadlszy na lawce i porzemysliwszy wszystko raz jeszcze mogla podjac rownie zla decyzje, jak uciekajac w afekcie. Np. rozum mogl podpowiedziec jej, ze dla dobra dzieci nie wolno rozbijac rodziny, wiec wroci do meza terrorysty i posiweci sie dla dzieci. mozliwe, ze to o niej ostatnio bylo glosno w tv, gdy jakis swir zabil pasierbice, wlasna corke, zone, a na koniec sie powiesil, czemu nie? Wszak w takim spoleczenstwie zostala wychowana, ze taka decyzja wcale by mnie nei zdziwila, choc ewidentnie bylaby bledna. Ucieczka oczywiscie tez moglaby byc bledem, trudno powiedziec.
Ale dziwi mnie jedno: Osoba, ktora ucieka w poplochu, pakuje szybko kilka rzeczy, tak, ze wystaja rekawy z walizki – zdazyla jednak pomyslec o, chocby niedokladnym, ale jednak, makijazu. Podziwiam takie kobiety. Ja na pewno wybieglabym nieumalowana 😉
Trudne, ja bym odpowiedziała żeby jechała, bo gdybym JA zdecydowała się na coś podobnego do tej dziewczyny, to dlatego że CHCĘ to zrobić, ale nie znajduję aprobaty wśród ludzi których znam. Z drugiej strony, kominkowy argument o czekaniu na kolejny pociąg jest bardzo logiczny.
i słusznie. Gdyby naprawdę chciała jechać to i tak by pojechała. Tym bądź następnym pociągiem.
Oczywiście, Kominku, masz słuszność, ale też nie do końca. Twoja rada była dobra, jeżeli kobieta z pociągu mogła sobie pozwolić na zwłokę. Weźmy pod uwagę jakąś najbanalniejszą historię – powiedzmy, że pokłóciła się ze swoim chłopakiem tak bardzo, że się rozstali a on wsiadł w samochód i pojechał na samolot, który z Warszawy wylatywał do USA (dosyć częsty motyw w filmach). Jeżeli nie pojechała, straciła ostatnią szansę na rozmowę z nim zanim ten wyjedzie i rozpocznie nowe życie. I wiem, że można by to inaczej rozwiązać (mogła zadzwonić, napisać itd.) ale chodzi mi po prostu o samą sytuację – taką, w której ma tylko jedną szansę, żeby pojechać, bo potem jest za późno.
Poza tym w ciągu godziny podróży mogłaby wszystko przemyśleć, jak już pisałeś. Mogła albo się rozmyślić i wrócić, albo utwierdzić się w swojej decyzji.
ciekawe gdzie jest dziś
taka decyzja może stanowić o przyszłym życiu
może jechała na studia
może chciała wrócić do domu
może uciekała od rzeczywistości
może chciała jechać za Nim
może miała bilet do australii?
Jeżeli malujesz obraz i zaczyna Cię to męczyć, nie wiesz co dalej- nie zastanawiaj się! Obróć go do góry nogami i zacznij jeszcze raz! Nie martw się nie zaczynasz od zera. Masz teraz więcej doświadczenia i wiedzy, a naniesione już kolory na płótno pomogą Ci otworzyć oczy na nowe możliwości.
Może ta dziewczyna właśnie odwracała swój obraz…
Ja powiedziałabym jej: „jedź, a jak będziesz potrzebowała kiedyś pomocy, to masz mój nr”.