Z pamiętnika podróżującego Kominka…
Wpis ten miał zostać wrzucony już w środę, ale się nie wyrobiłem, bo padła mi bateria w laptopie, a Polskie Koleje Państwowe nie wynalazły jeszcze elektryczności. I doładować się nie dało. Z Warszawy do Kołobrzegu jechałem dłużej niż kiedyś leciałem do Meksyku. Miałem też ciekawą miejscówkę – tuż obok toalety.
Ale ja nie o tym miałem. Bo w Warszawie na dworcu podeszło do mnie dwóch czytelników płci brzydszej. Generalnie nie lubię jak ktoś obcy mnie zaczepia, w dodatku sakramentalnym pytaniem „czy ja pana już gdzieś nie widziałem?”, ale obaj byli tak bardzo sympatyczni kulturalni, że gdy po 2 minutach poszli swoją drogą krzyczałem w myślach „błagam! nie zostawiajcie mnie!!”.
Jeden z nich tytułował mnie „panem”. Co jest zrozumiałe, bo na Facebooku jestem Pan Kominek, w komentarzach też pan, sam piszę o sobie jak o panu, ale powiedzmy to sobie wyraźnie: w realu nie jestem panem. Nigdy nie będę. Pan postarza, a ja jeszcze w kwiecie wieku!
Formy „pan” używamy wobec mnie tylko żartobliwie. W realu można i trzeba mówić do mnie jak do człowieka: Tomku, Kominku, mój mistrzu, itd…
Jeśli kiedyś każę na siebie mówić „pan”, to znaczy, że jestem już bardzo, bardzo stary i trzeba mnie zakopać.
Znam ten ból jak miałem chyba z 15 lat i stałem sobie w kolejce to jakaś stara kobieta około 30 lat, mówi do mnie pan. Popłakałem się dwa razy, za jakie grzechy borze?
Strasznie mi się nie podobało.
„mój mistrzu” made my day :)) szkoda, że usunąłeś poprzedni wpis o pkp, rozwinęła się pod nim ciekawa wymiana doświadczeń na temat podróży pociągami 😉 dodam tylko, że polecam trasę Warszawa-Katowice- pachnąca, czysta, klimatyzowana i niedługa 😉
Nie usunąłem tego wpisu. Jest na stronie głównej.
Rzeczywiście, umknęło mi. Trochę słońca się pojawiło i od razu zrobiłam się zamotana 😉
wow. jakie wytłumaczenie. brakuje tylko gilgotek
Moj tez :))) Kominek ma to do siebie, ze on zawsze mi poprawia nastrój i dzisiaj to chyba go za to ozłocę 😉
Jeżdżę bardzo często tą trasą, lecz zwykle tlk. Ostatnio jednak spróbowałam expressem i klimatyzacja owszem była, ale każdemu było tak zimno, że zastawiał ją tymi gazetkami, które dawali każdemu podróżnemu. Dodam, że gniazdko było tylko w toalecie.
Pethi, nie wiem czemu do tej pory myślałam, że jesteś „Panią” 😉 w takich miejscach to normalne, że ekspedientki zwracają się pan/pani. Gorzej kiedy robi to np dziecko sąsiada 🙁
To nie było w sklepie tylko u lekarza.
Jak byłem mały, to każdy brał mnie za dziewczynkę, więc nie jesteś pierwszy.
A co jeżeli napotkałbyś niepełnoletniego czytelnika? Nadal nie powinien zwracać się do Ciebie na „Pan”?
mowienie mi „dzien dobry” przez mlode osoby tez postarza.
Jeśli w realu trzeba mówić do ciebie jak do człowieka, to pewnie znaczy, że w tesco i innych tego typu… też.
Myślę że gdyby była to płeć piękna i forma „o Panie” to skojarzenia byłyby nieco inne;)
Ewętualnie „Borze”.
Poczułeś się staro, powiadasz? Ze 2 lata temu chłopiec spytał w piaskownicy moją córkę:
– to (wskazując głową na mnie)- twoja niania czy babcia?
Miałam wtedy 28 lat.
Najbardziej mi się podoba „mój mistrzu”…;)
Kominku, ty nigdy nie będziesz stary.
Kiedy 15-letni chłopcy mieszkający w mojej klatce mówią mi ‘dzień dobry’ zastanawiam się, czy biorą mnie już za MILF-a.
pokaż zdjęcie a elitarne jury, które stacjonuje na tym blogu oceni, czy jesteś milf’em.
„na Pana trzeba mieć wygląd i pieniądze”
A więc niczego Panu Kominkowi nie brakuje 🙂
Etam, co pan opowiada.
Jeśli już „Pan”, to koniecznie w formie „Panie mój” i z pokłonem. „Szef” był kiedys jeszcze.
A ja miałam niedawno w sklepie wielkopowierzchniowym przygodę typu: chłopak z dziewczyną gapili sie na mnie chwilę, a potem szepnęli: „Ty, to ta gerdzina z kominka” :DDD. Że też mój stary paszcz został rozpoznany w sklepie, dziwne jakieś?
„Kierowniku” też jest zacnie 😉
Zazwyczaj menele tak tytuują każdego potencjalnego sponsora 😉
No jakbym znajomych słyszała:
Znajomy 1(wydzierając ryja) do kolegi: Ej fiutku mówię do Ciebie.
Kolega (również wydzierając ryja): Nie mów do mnie „fiutku”. Mów do mnie: o mój fiucie!
Koniec cytatu.
PeeS. Jestem chrześcijanką więc sorry ale forma „Pan” jest dla mnie jak najbardziej właściwa :-).
he he 🙂 znam ten ból… ostatnio byłam na panieńskim wieczorze mojej koleżanki. Jedna z rówieśniczek panny młodej mówi do mnie….bla, bla, bla… wiem, bo ty jesteś o dużo starsza od nas i masz nas za gówniary… (dla ścisłości laska młodsza ode mnie o rok i wiedziała ile mam lat) spojrzałam na nia i z uśmiechem na ustach i powiedziałam .. aniu, jeszcze raz tak powiesz, to przysięgam ,że ci wjebię 🙂 i… przestała mnie obrażać 🙂
Będąc studentką I roku , chyba po raz pierwszy ktos do mnie powiedział pani.. do tej pory nie mogę tego znieść …tak dla ścisłości na Panią trzeba mieć wygląd i pieniadze :))))
Tak z ciekawości: Pan Kominek „ujawniając się” pewnie zyskał wielu fanów (w domyśle- fanek) w realu. Co Pan robi z taką popularnością?
Kiedyś mi jeden menel powiedział w pociągu, że on się panem nie tytułuje, bo na pana to trzeba mieć pieniądze i wygląd.
Ja w sumie nie lubię, gdy ludzie na ulicy zaczepiają mnie i mówią „mój mistrzu”…
Tomasz Harper,
a jak często to robią?
no tak
pan to szacunek, druga strona medalu to cham, więc jak sobie komin chcesz.
też nie znoszę, jak w sytuacjach towarzyskich, na takim luźnym gruncie, ktoś upiera się przy ‘pani’, za to w urzędach, instytucjach albo gdzieś, gdzie jestem klientem, brwi mi się unoszą, kiedy mi jakaś panienka z okienka zaczyna mi tykać.
z tym panowaniem, czy, w moim przypadku, paniowaniem to zresztą jeszcze nic – mi dzieciaki z sąsiedztwa mówią ‘dzień dobry’! to dopiero postarza.
Pan/Pani to wyraz szacunku. Jak chcesz by przestali tak się do Ciebie zwracać to ich upomnij i pozwól mówić po imieniu.
Co do „Dzień dobry”, nie ma w tym nic złego, to jest powitanie powszechnie dopuszczalne. Nawet między znajomymi.
Jeśli komuś tak kurtuazja przeszkadza. to może znaczyć, że czuje się gówniarzem.
Ja mam 24 lata i nie znoszę, kiedy ktoś mówi do mnie Pani. Ale niestety w naszym kraju to całkiem normalne. Ja sobie nawet nie wyobrażam, by córka mojej siostry, która właśnie zaczyna przygodę z mówieniem, rzuciła do mnie hasłem: „ciociu”. To tak strasznie postarza. Nie, stanowcze nie!
Także ja będę zwracała się do Ciebie Kominku, tak mi wygodnie 🙂
Trudno zaakceptować rzeczywistość, co? Jakbyś się czuła młoda, to by Cię takie tytułowanie nie drażniło.
Szanowny Panie, tak sobie dziś zdałam sprawę z tego, że w ciągu ostatniego tygodnia kupiłam „Zeznanie” Grishama, Choka Blok (pycha) i 20 litrów Duluxa (maluję sobie slums). Przyznaję, że jestem podatna na dobre reklamy i jestem tego świadoma. Zwłaszcza gdy mój mistrz poleca. Ok, lecę malować ściany.
A ja z kolei nie lubię, jak w realu lub w ofertach współpracy obce osoby mówią/piszą do mnie po imieniu. Uważam to za brak szacunku, bo ja zawsze do wszystkich grzecznie na „pan” i „pani”. W komentarzach czy na Facebooku albo YouTube jak najbardziej po imieniu, ale biznesowo albo na żywo, ze strony osób nieznajomych oczekuję formy grzecznościowej, w końcu mam już swoje lata :).
to jeszcze pikus, ale jak sie ma czuc normalny gosc, ja w UK kazdy, kto sie do niego zwroci, powie: costamcostamcostamcostam, a na koncu, oddzielone mocno wydluzonym przecinkiem: SIR! Brrrr, ohyda! Oczywscie z wyjatkiem naszych poskich pobratymcow….