Continue Reading"/>
6c024bba0ac4b3b229abe7f65c659f00

Zostawić Las Vegas

Część 2.

 

Zbudziła mnie kobieta.
Wiecie, zazwyczaj bywało tak, że jeśli już miałbym być budzony przez kobietę to tylko po to, by zamknąć za nią drzwi i broń borze nie słyszeć na wyjściu pytania „czy się jeszcze zobaczymy?”.
Tym razem kobiecie musiałem drzwi otworzyć.
– Room cleaning?
– Która godzina?
– Room cleaning?
Spojrzalem na zegarek, który jakimś cudem miałem założony na kostce. Stopy.
Cholera. Było już pojutrze.

KAC VEGAS

Ale się schalaliśmy…

Włączyłem telewizor.
Ameryka już wiedziała, że Andrzej był w Las Vegas.

Ludzie wyszli na ulice…

Tylko nie za bardzo wiedziałem gdzie on teraz jest, bo ostatnie co pamiętam to jego wielką radość z wygranej w kasynie.

Z tej radości chyba nie zostało mi zbyt wiele…

Nie było tak źle, aczkolwiek podobnie jak bohaterowie Kac Vegas postanowilem spojrzeć na fotki, które robiłem ostatniego wieczoru, aby przypomnieć sobie, co do cholery wydarzyło się w Las Vegas.

WIECZÓR WCZEŚNIEJ…

Na pewno byłem w Egipcie. Ale to chyba dopiero nad ranem. Muszę cofnąć się jeszcze bardziej.


Wszystko zaczęło się na the Strip – głównej ulicy Las Vegas, na której są te wszystkie wielkie kasyna.


Przemierzałem je aby dojść do Caesars Palace, w którym to urzędował sir Andrzej, zwany tu potocznie Andriu.

Minąłem słynne Bellagio przed którym gromadziły się wieczorami tłumy, aby podziwiać fontannę. Pół godizny tam stałem, aby do teledysku ją nagrać, a Mayonez mi potem rzekł „eee, weźmiemy tylko początkowy wybuch, bo reszta słaba”. No i oczywiście ponownie przypomniałem sobie o Koreofobii. Zawsze obserwuje cię coś żółtego.

Aż w końcu dotarłem.


Tak w tym hotelu wygląda recepcja.

Andrzeja zgarnąłem sprzed jednorękiego bandyty, na którym wrzucając 25 centów próbował wygrać swój pierwszy milion.
– Ile już grasz?
– Dwie godziny.
– Ile straciłeś?
– Trzy dolary.
– No to dziś oszczędzamy na kolacji.

I zjedliśmy w jakimś fatburgerze. Było całkiem niesmacznie.

…i trzeba było to zagryźć czymś bardziej pożywnym.

W ogóle to w Vegas można naprawdę tanio się wyżywić.
Po pierwsze – każdy, kto gra, dostaje za darmo drinki. Wystarczy siąść przy maszynie i udawać, że się wrzuca ćwierćdolarówki.
Po drugie – w każdym sklepie ze słodyczami dostaje się darmowe sample. Przejść się po paru sklepach i masz prezentów na gwiazdkę dla całej rodziny.
Po trzecie – w Las Vegas są bufety, w którym za 50$ dziennie wykupujesz żarcie i jesz ile chcesz. Ale wcale nie trzeba tego wykupywać. Zauważyłem, że bez problemu można na chama wejść do bufetu, nałożyć sobie żarcie i po prostu wyjść. Kelnerzy sprawdzają kto wchodzia, ale tylko jeśli wchodzisz tam, gdzie jest wejście, a nigdy tam, gdzie jest „exit”.

Po jedzeniu

RUSZYLIŚMY SIĘ ZABAWIĆ.

Spotkaliśmy Króla.

…i królową.

Wzięliśmy ślub.

Obserwowaliśmy wybuch wulkanu.

Wpadliśmy do Paryża.

I na najwyższy szczyt w Las Vegas.

Najważniejsze jednak były kasyna.

KASYNA

Trochę inaczej je sobie wyobrażałem. W każdym hotelu wyglądają właściwie tak samo, a najwięcej miejsca nie zajmują stoły do ruletek, jak to mi się wydawało z filmów, lecz jednoręcy bandyci. To na automatach hotele ściągają największą kasę.
Pierwszego wieczoru miałem dużo szczęścia. Wygrałem parę stów i myślałem, że jestem królem kasyna, niestety potem było już coraz gorzej.

JAK ANDRZEJ ROZGRYZŁ KASYNO

– Wiem, jak wygrać z kasynem!
– Mów.
– Na ruletce jest 36 pól i do tego dwa z zerami. Czyli razem 38.
– Dobry jesteś w liczeniu.
– Jeśli postawisz na jedno pole dolara i trafisz, wygrywasz 35 dolarów.
– Jesteś w tym coraz lepszy.
– No to ja postawie na 34 pola i zawsze będę jednego dolara do przodu.
– Rozumiem, że te 4 pola, których nie obstawisz nie mają szans wypaść w ruletce, bo ty grasz i tobie nikt nie fiknie?
– Statystycznie rzecz biorąc mają szansę wypaść, ale nie ciągle, więc czasami będę na minusie, ale najczęściej na plusie.
– Obliczyłeś ile czasu potrzebujesz, aby w ten sposób zebrać na puszkę koli?
– Jedno obstawianie, jeden dolar, jedna minuta. Po godzinie mam 60 dolarów. Zakładamy, że parę razy te nieszczęsne pola wypadną, więc po godzinie mam 50 dolarów.
– Pierwszy milion zarobię po 20 tys. godzin grania.
– Dzień ma 24 godziny, więc…
– …potrzebuję zaledwie 833,3333333333333 dni, aby uzbierać milion.
– Ale musisz spać, jeść i czasami umyć dupcię, więc dla zdrowia nie możesz grać więcej niż 12 godzin.
– Dlatego potrzebuję 1666,666666666667 dni, aby uzbierać milion.
– Podzielić to na lata…
– Zajmie mi to 4 lata i 5 miesięcy.
– Kiedy zaczynasz?
– A za chwilkę.

Była też inna metoda, ale ona działa tylko w Polsce.
Parę lat temu wybraliśmy się do kasyna (chyba w Poznaniu). Mieliśmy jakieś 50 zł na łeb, które przegraliśmy w 3 minuty i nie mając nic lepszego do roboty, przysiedliśmy się do jakiegoś ciecia i mu dopingowaliśmy. Dobrze mu szło, koleś nas polubił, więc zaczął nam stawiać browce, a potem dał trochę żetonów. On przegrał, my wciąż byliśmy w grze.
– Zrobimy to samo w Las Vegas – stwierdził Andrzej.
I przysiadł się do jakiegoś czarnucha w garniturze.
Stałem nieco dalej, ale przypuszczam, że nawet w sąsiednim hotelu dało się słyszeć głośne FUCK OFF!
Andrzej wrócił niepocieszony.
– Co Andrzejku, nie wyszło?
– On chyba woli kobiety.

Później się rozdzieliliśmy, bo Andrzej zaczął wcielać w życie plan wygrania miliona dolarów na ruletce, a ja musiałem porobić trochę materiałów do teledysku. Co jakiś czas wpadaliśmy na siebie w którymś kasynie.
– Mam już 30 dolarów – chwalił się wczesnym wieczorem.
– Mam już 130 dolarów – mówił w okolicach północy
– Mam już 400 dolarów – usłyszałem około 4 nad ranem.

Prawdopodobnie tuż o świcie, gdy wracałem do hotelu zrobiłem to zdjęcie. Pamiętam jeszcze, że jeden z nich zapytał „gdzie jest madafaka Andriu?!?!” a później nastała ciemność.

RANEK

Znalazłem go przy basenie Caesars Palace.
– Jak poszło?
– Nie pytaj.
– Ile przegrałeś?
Andrzej wyciągnął z kieszeni kartę kredytową. MOJĄ kartę kredytową.
– Sorry.
– Hue hue. Prawie się nabrałem. Żeby coś z niej wypłacić trzeba znać PIN. A żeby wyciągnąć ją z mojego sejfu też trzeba znać PIN.
– 1739.
– Co kurwa co?!?!
– Masz ten sam PIN na wszystkich kartach przecież.
– Ale…
– Sam ci go wymyśliłem gdy 10 lat temu zakładałeś swoje pierwsze konto. Jakiego układu cyfr nie zapomnisz? Takich, które są na każdym rogu tablicy numerycznej. 1 7 3 9.
– Koniec z nami.
– Jakaś kobieta domaga się zapłaty za to, że mogla spać ze mną, ale na tej karcie już nic nie ma. Pożyczysz stówę?
– Jak to nie ma?!
I wtedy przypomniałem sobie, że akurat na tej karcie mialem tylko 300 dolców na czarną godzinę. Szczęście w nieszczęściu.
– Oddasz co do grosza.
– A jak ci powiem o co chodziło z walizką na lotnisku?
– Oddasz połowę.
– Spox. Zaraz wracam na ruletkę. Dziś wygram. Muszę.
– Dziś wylatujemy.
– Yyy…what?
– Mam spotkanie w innym mieście.
– Nigdzie nie lecę. Wracam do Los Angeles.
– Leć ze mną. Postawię ci bilet.
– Wiem, bo nie mam za co wrócić do domu.
– Po co ci to LA?
– Tam żyję, mam pracę, jakoś mi idzie. A z tobą co ja mam? Polatamy trochę, skończy się, ty wrócisz do kraju, a ja zostanę z niczym.
– Kiedyś byłeś inny. Gdybyś jednak zmienił zdanie, będę na ciebie czekał. Zrób to w jakiś teatralny sposób. Pojaw się w ostatniej chwili na lotnisku czy wykup w samolocie miejsce obok mnie i ja się o tym dowiem dopiero jak cię zobaczę na pokładzie. Przyda mi się to to mojego pamiętnika.
– A właśnie, coś miałem zapytać. Czy ty w tym swoim pamiętniku wrzucasz jakieś moje fotki?
– Andrzej, no co ty?
– A filmy?
– Andrzej, no co ty?
– A to luz. Już myślałem, że w wolnej chwili poczytam.
– Daj spokój. To tylko pamiętnik, baranie.
– A tak w ogóle to gdzie lecisz?
Zamyśliłem się, aby udzielić mu jakiejś inteligentnej odpowiedzi, coby miał o czym myśleć przez resztę dnia.
– Muszę kupić kwiaty.
– Aha.

Tak skończyła się nasza przygoda w Las Vegas. Do kolejnego miasta poleciałem sam, ale pisząc te słowa już wiem jedno: sam z niego nie wylecę.
O tym wszystkim opowiem wam później.

Komentarze

  1. Pingback: Teksty z wyprawy do USA | Kominek IN

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Connect with Facebook

*

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>