ZAŚLUBINY Z GŁUPOTĄ
To była taka fajna dupa. Pamiętam jak dziś, gdy chodziłem z nią po drzewach, w piaskownicy budowaliśmy zamki z gówna i piasku, latem jeździliśmy na rowerach podpieprzając jabłka straganiarzom. Nic między nami nie zaszło, była starsza ode mnie o parę lat. Później nasze drogi się rozeszły i ponownie skontaktowaliśmy się parę dni temu przez naszego znajomego.
Dziewczyna ma 23 lata, dziecko, ciężką depresję i ciągnącą się od ponad roku sprawę rozwodową.
Za mąż wyszła mając 19 lat.
Drogie kobiety,
Odnoszę czasami wrażenie, że naprawdę nie macie mózgu i jesteście głupsze nawet od smyczy mojego psa. Co jest w was takiego, że dajecie się unieść wielkiej głupiej miłości i wasze nogi miękną w momencie, gdy pierwszy lepszy królewicz wyciągnie swoją łapę po waszą łapę?
Mało to razy widziałem rozanielone gówniary szpanujące „brylantowym” pierścionkiem kupionym u ruskich na bazarze? Mało to razy widziałem jak decydowałyście się na ślub wcale nie z miłości, a dlatego, że głupio wam było odmówić?
Tak czasami jest. Kilkuletni przemęczony związek, facetw w sumie do rany przyłóż i choć ma więcej wad niż zalet, to jednak trwacie przy takim dupku bojąc się samotności. Strach staropanieństwa zagląda w wasze oczy z każdym kolejnym rokiem. Coraz częściej łapiecie się na myśli, że już powinnyście, że rodzice ciagle o to „pytają”, że już wypada…
I ta wizja starej panny z kotem przy dupie…Nie do zniesienia, prawda?
Nie wiem, co za debil zakodował w waszych łbach filozofię, że trzydziestoparoletnia samotna kobieta to gatunek gorszy od dwudziestoletniej samotnej kobiety. Nie wiem, nigdy mi się to w pale nie mieściło, zawsze lałem równo po ryju wszystkie kobiety, które w mojej obecności próbowały żalić się, że są już stare i dawno powinny urodzić potomka.
Ale głupsze od nich są te młode siksy, którym wydaje się, że mąż to dorosłość.
One pragną być w czyimś posiadaniu i są dumne z tego. Niecierpliwie przebierają nóżkami odliczając datę do wymarzonego ślubu z białym welonem na ryju – choć i symbolika bieli tego welonu jest mocno dyskusyjna. Ich dupska już dawno są zjechane nie mniej niż klawiatura, na której dziergam te słowa.
Te młode idiotki w głębi duszy wiedzą, że „ten” to nie jest jeszcze „Ten”. Gdy zapytasz je, czy widzą siebie u boku tego gacha przez resztę życia, odpowiedzą ci beztrosko: owszem. Prawda jednak jest taka, że nawet sobie nie wyobrażają tak odległej przyszłości. Żyją chwilą, dumne, że ktoś je pragnie, kocha, zabierze spod łona irytującej matki i ojca, który dawno zapomniał co to znaczy szanować własne dziecko.
Tak. Babie wystarczy ładnie się oświadczyć, a masz 90% pewności, że popłacze się ze szczęścia. I będzie płakało radosnymi łzami jeszcze przez jakiś rok. Potem zaczyna się równia pochyła. Odzywają sie potrzeby wieku, chęć wyszumienia się, wreszcie dostrzegają wady swoich wybranków, ale cóż z tego. Za późno. Dupa zbita, nic się nie da zrobić. Rozwód? Nie…rodzice by mnie zajebali!
Lepsza zdrada, deprecha i kieliszek.
Niemniej liczne przypadki miałem kobiet z wyznaczonymi datami ślubów. Za pół roku, za rok… Wszyscy zwarci i gotowi, wybranek dumny z siebie, bo zaklepał dobry towar, a dobry towar daje dupy najlepszym kumplom wybranka. I nie myślcie sobie, że mówię tutaj o pojedynczych przypadkach, że takich jest mało. O nie. Takich ślubów z konieczności jest od groma. Osobiście znam cztery takie kobiety, a w ciągu roku przez tego bloga poznałem podobnych co najmniej kilkadziesiąt.
Pytam ich wtedy:
– Po co ślub skoro już teraz widzisz, że ten człowiek nie jest twoim ideałem?
– Lepszego nie znajdę. To dobry facet, dobry materiał na męża.
Zaprawdę Kominek powiada wam: jeśli jesteś mężczyzną, o którym kobiety tak mówią – czuj się męską pipą.
Nie przesadzam. Dobre materiały to spokojni, ułożeni panowie, z dobrą pracą ,własnym mieszkaniem, cudownym charakterem i totalnym brakiem umiejętności porządnego zerżnięcia kobiety.
To jest przykre nawet jeśli podobne kobiety mnie omijają szerokim łukiem. To jest przykre, gdy widzi się kolejną młodą idiotkę idącą do ślubu. One wierzą, że wygrały los na loterii. Wierzą w to nawet wtedy, gdy czują, że ten, którego kochają, ma wady, których żadna szanująca się kobieta wybaczyć by nie mogła. Nawet jeśli jego jedyną wadą jest bycie porządnym facetem. Wtedy to pół biedy. Gorzej, gdy związują się z jakimś palantem – bez studiów, bez pracy, bez przyszłości, za to z wielkimi marzeniami i planami oraz filozofią życia godną szatniarki.
I po co ja to piszę? Może naiwnie wierzę, że choć jedna głupia pipa zastanowi się nad sobą i w momencie, gdy będzie musiała przyjąć lub odrzucić zaręczyny – na chwilę powróci do dziecięcych marzeń o mężczyźnie idealnym. A jeśli nie idealnym, to takim, o którym zawsze marzyły. Czekanie na takiego, choćby i do czterdziestki jest warte każdej ceny, nawet ceny samotności.
A jeśli kogoś takiego nie znajdzie?
No cóż… Po czterdziestce to niech się rzuci pod pociąg. Trzeba było brać za młodu pierwszego lepszego, a nie marudzić na starość!
Uważasz że każda kobieta która zawarła związek małżeński przed 25 r. ż. jest pustą idiotką lecącą na białą suknię?! Jestem z facetem 1,5 roku dla jednych to dożo dla innych mało dla mnie idealnie! Zaręczyliśmy się planujemy ślub za rok. Jest nam dobrze i fakt nie wyobrażam sobie bez niego życia a on beze mnie. Chodzę do szkoły i dorabiam sobie Mój pracuje nie ma studiów za to zarabia więcej niż nie jeden po studiach. Stać nas na zagraniczne wakacje. Jedne kobiety dorosły już w wieku 18 lat do życia w małżeństwie inne w wieku 40 lat nadal nie będą odpowiedzialne i „dorosłe” w tym wieku. Nie oceniaj książki po okładce. pozdr,
Hehe, jak ja byłem z moją byłą 1,5 roku, to też było nam dobrze, świetnie dogadywaliśmy się itd.ale przecież to jest nic.Gdzieś tak w 3, czy 4 roku poznaliśmy się dopiero na tyle dobrze, że się rozstaliśmy burzliwie.
Przede wszystkim, żeby kogoś poznać, to musisz z nim wcześniej mieszkać. Dla mnie takie absolutne minimum, to 4 lata w związku + conajmniej 1 rok wspólnego mieszkania.
Pozdrawiam
Bartoszu, masz całkowitą rację.
Do 2 lat nie ma co mówić o „prawdziwej” miłości.
Trzeba trochę przeżyć ze sobą.
A ja w sobotę jadę na ślub znajomej. Ma 22 lata.
I zazdroszczę jej.
Też jestem 22 letnią idiotką. Co zrobić..
Dobrze napisane, w pełni się zgadzam! :]
Co za palant to napisał 😀
Co za zwariowany czub to pisał?! ; ) haha, nie ważne ile ma się lat, ważne co się czuje, i prosze ‚głupie pipy’ nie bierzcie tego do serca, są kobiety, które maja 20 lat i biorą rozwód, a są takie co maja 40 biorą ślub i również od razu rozwód, są takie co w każdym wieku szczęścia doznają do końca swoich dni:) pozdrawiam autora ; P
Chcialam sie wysilic i napisac cos bardziej elokwentnego , ale tekst jest napisany takim jezykiem ,ze napisze cos na podobnym poziomie- co za syf i kompletnie jednostronne podejscie do tematu.
I pewnie większość bulwersujących komentarzy należy własnie do takich ‚pipek’ 😉 pozdrawiam Pana serdecznie, artykuł rewelacyjny.
Zgadzam sie z Magda. Co to w ogole za bzdura. Oczywiscie malzenstwo to ciezka praca, w koncu dwoje roznych ludzi musi stworzyc jeden zwiazek. Jedyny problem w tym ze ludzie marza o idealnym zwiazku z zero problemami, a taki nie istnieje. To wcale nie oznacza ze jest sie skazanym na zdrade albo na rozwod. Jesli oboje partnerow pamieta ze trzeba dawac duzo wysilku w malzenstwo to czeka ich tylko szczesliwy zwiazaek. Ja wyszlam za maz w wieku 23 lat i jestem po slubie 6 lat. Nie wyszlam za maz bo sie balam staropanienstwa ale dlatego ze wiedzialam ze z tym facetem chce przezyc zycie. I obydwoje dajemy z siebie wszystko: wypady weekendowe, randki itd.
🙂 Piękny tekst. Najbardziej rozbrajająca końcówka 🙂 ale cóż zrobić. Sama jestem tym daremnym przypadkiem…i może nie piałam z zachwytu ze łzami w oczach, ale hasło w stylu: dobry materiał na męża przewineło się parę razy w moich dyskusjach 😉 Z wiekiem stety, albo niestety idzie się po rozum, a niezaspokojone potrzeby rosną…. jak dobrze, że mam świadomość tego co robie i mój kręgosłup moralny nie pęknie na pół jak będę poszukiwać swoich pragnień. I teraz się nie dam zbajerować bo wiem czego chce 😉
Mój borze, nic dodać, nic ująć. Kilka dni temu dowiedziałam się, że moja dwudziestojednoletnia kuzynka wychodzi w sierpniu za mąż, i zachciało mi się wyć, kiedy wyobraziłam sobie, że mogłabym być na jej miejscu. Jak można najlepsze lata swojego życia spędzić u boku jakiegoś nudziarza bez perspektyw? Szczerze żal mi takich dziewczyn.
Skąd w dziewczynach całe to parcie na ślub?
No wlasnie, skad to parcie??? Skoro jesli ma ochote ubrac sie na bialo ‚ a dupska juz dala’ to niech zalozy welon do wyra i noc poslubna cudna. Wczesny slub- rzadko kiedy did sprawdza. No coz- kazdy niby lubi cos innego. Chron mnie Panie od palantow i pajacow z pierscionkami;) poczekam do 40 jak kominek radzi:D
Wyjątkowo beznadziejny tekst, którego się po kominku nie spodziewałam. Brzmi, jakby mówiła go jakaś 22 letnia dziewczyna bez faceta, któa zazdrości swoim równolaykom tego, że niektórym z nich udało się znaleźć fajnego faceta i być po prostu szczęśliwymi. Nie można generalizować, że jak ktoś bierze ślub w wieku 20lat to jest ‚głupia pipą’ bo i tak się rozwiedzie a pieje na widok brylantów z bazaru… Czy 30latki się nie rozwodzą? Czy one nie wychodzą za mąż z obawy przed samotnością?
Nierozumiem jaki jest cel takiego generalizowania i rzucania tak obraźliwych sądów. Nie można cieszyć się czyimś szczęściem i nie pluć jadem? Czy to takie trudne uwierzyć, że choć samemu może nie trafia się w miłości to innym może się to udawać?
moze nie jestem z Kominkiem od wielu lat, ale od jakiegos czasu sledze jego wypociny w necie i prasie. moze i troszke przesadza, ale on zawsze przesadza i wlasnie to w nim kochacie… napewno nie ulegnie jego pogardzie do instytucji malzenstwa ktos kto jest slepo i bezmyslnie pewien swojej decyzji(slusznej czy tez nie), ale moze jednak ktos (ktokolwiek) sie na B… zastanowi czy oby na pewno ”to” jest juz ”To”. skoro juz jest tak pewny tego ze spedzi z Tym a nie innym partnerem reszte zycia to na cholere mu ten slub. a noz sie okaze ze pospiech nie byl wskazany a idelna para czekajac z sakramentem przysluzy sie de facto do spadku liczby rozwodow w kraju
idź się leczyć, żal ci dupe ściska z zazdrości, załujesz, że pozostajesz marnym singlem, z którym żadna nie bedzie chciała isć przed ołtarz. ;/ nie znasz uczucia jakim jest miłość, nie doświadczyłeś prawdziwości tego uczucia, a to jest przykre. życzę szczęścia na przyszłość, byś mógł spojrzeć na to wszystko z innej perspektywy.
Zobaczymyczy po ślubie, po wspólnym zamieszkaniu, dalej będziecie mówić o uczuciach.
26latka marząca o białej sukni, z wyznaczoną datą ślubu na 3 lata temu to właśnie ja. Ślub się nie odbył, ponieważ postanowiłam nie dołączać do grona pustych idiotek, które mówią tak, by po latach skakać z mostu z rozpaczy… Nadal czekam na faceta, na którego warto czekać, podejście do sprawy w moim mniemaniu rewelacyjne, natomiast język uważam za zbyt wulgarny w niektórych momentach. Metafory zabawne jeśli czytelnik się z nimi nie utożsamia.
fajny text , trafna puenta 🙂 tak zle tak nie dobrze, eh jak trudno byc kobieta 😉
Czasami mnie zastanawia czy to ja mam złe podejście do niektórych tekstów Kominka czy świat jest pełen ludzi nie potrafiących wyczuć odrobiny ironii.
Dla mnie oczywistym jest, że ten zawiera jej sporą dawkę. Jestem taką dwudziestoletnią siksą i nie poczułam się obrażona w żadnym momencie czytania tego wpisu. I fakt, na moim palcu nie lśni pierścionek, gdzieś tam marzę jednak o białej sukni. Nie uważam tego za naiwne czy też niedojrzałe. Oczywiście, w dzisiejszych czasach małżeństwo nie jest gwarancją szczęścia na całe życie, warto jednak – według mnie – czekać przez jego większość na kogoś wartego pracy, jaką należy włożyć w udany związek.
Lepiej jest być samemu niż zliczać kolejne nieudane strzały.
Nie rozumiem lęku przed samotnością – według mnie trzeba potrafić być samemu by stworzyć udany związek. Osoba lubiąca własne towarzystwo, potrafiąca poradzić sobie na własną rękę z cieknącym kranem czy zatkanym prysznicem, lubiąca wieczór z dobrym winem, książką i muzyką jako jedynym towarzyszem jest lepszym partnerem niż kurczowo trzymająca się męskiej koszuli, wspomniana wyżej siksa. Będąc z osobą, która potrafi być sama, nie ma się wrażenia, że jest się razem z przymusu.
Możemy żyć bez siebie, osobno. Świat się nie skończy, nie zawali. Jesteśmy jednak razem, bo tego chcemy.
Czy to nie znacznie przyjemniejsza perspektywa.
Wierzę, że wyjdę kiedyś za mąż. Zapewne nie przed 25 urodzinami, jest już raczej na to za późno. Jednak to nie wiek stanowi o dojrzałości, jak pięknie spuentowano powyższy tekst. Tylko podejście do instytucji małżeństwa.
To nie przymus. Nie złoty lek na samotność. To świadomy wybór właściwej osoby, która zasługuje na to by z nią być.
Niektóre Twoje poglądy uważam za poniżej wszelkiej krytyki, te wyrażone w powyższym tekście zdecydowanie należą do drugiej grupy – zbioru wpisów, które każdy człowiek, niezależnie od płci, powinien przy odbiorze dowodu osobistego przeczytać ze zrozumieniem, a akt ten potwierdzić własnoręcznym podpisem.
Sam bowiem, mając lat trzydzieścipare i cierpiąc aktualnie na życie bez stałej partnerki, czytam po raz kolejny zdanie „Czekanie na takiego, choćby i do czterdziestki jest warte każdej ceny, nawet ceny samotności.”
Amen.
Straszny seksizm wieje z tej blotki. Jest zwyczajnie nieprzemyślany. Jednostronny. Naiwny tak jak te dziewczyny, o których piszesz. W czasie, gdy dziewczyny o których piszesz są idiotkami ich mężczyźni i całe społeczeństwo usilnie sprowadza je do tej roli. Można powiedzieć, że danie się przytłoczyć rolom społecznym jest puste i głupie ale kto z nas nigdy tego nie robił niech pierwszy rzuci kamieniem. Tu nie chodzi o tępotę tylko o trud życia inaczej niż nauczyli rodzice. Zanim wylejesz wiadro pomyj to się zastanów. Jeżeli koleżanka ma deprechę bo popełniła błąd to jej pomóż zamiast zgrywać najmądrzejszego.
Nie seksizm, mocny przekaz, który powinnaś zrozumieć, gdyż autor nie ma na celu obrażenia ani Ciebie, ni twojej przyjaciółki i jej kota. Trud życia? Nie rozśmieszaj mnie, ślubu nie bierzemy by zapobiec „trudom życia”. „Ślub” z przymusu, woli rodziny czy sytuacji majątkowej trudno nazwać ślubem i powinno się go traktować jako chwilowe narzędzie, nie coś co spaja ludzi.
Zacznijmy o tego, że seksizm nie obraża kobiet tylko ludzi w całości. Nie rozumiem dlaczego autor generalizuje i sprowadza ten problem do problemu kobiet. To nie jest problem kobiet. To nie jest tak, że kobiety rodzą się z jakimś genem małżeństwa. To, że dążą do ślubu z czegoś wynika. I to z czego to wynika jest moim zdaniem dużo ciekawsze niż wypociny na temat tego, że niektóre dziewczyny chcą brać ślub… Nieprawidłowe (prowadzące do frustracji) zaspokajanie potrzeby bliskości nie dotyczy tylko kobiet, ale również mężczyzn i w ogóle wszystkich ludzi. Tymczasem oskarżenia padają tutaj tylko pod adresem tych biednych skądinąd dziewcząt. To mi się nie podoba, to jest głupie i niedojrzałe i dlatego mnie irytuje. Nie ma w tym przekazie nic mocnego, poza tym, że autor jest mocny w gębie, to wszystko. Resztę można przeczytać na gazeta.pl w dziale deser.
Jestem 20 paro letnia kobieta, typem indywidualistki, ktora liczy sama na siebie i nie ma potrzeby slubu przed 30 i wole czekac na ksiecia z bajki. Mimo to uwazam ten tekst za bardzo niskich lotow. Po pierwsze wulgaryzmy. Moze niektorych bawi, bo sami posluguja sie na codzien takiem jezykiem. Mnie to odrzuca bo wole posluchac/przecytac tekst elokwentny, szeroko podchodzacy do problemu. Natomiast ten jest bardzo powierzchony. Rozwazane jest jedynie podejscie kobiet jakby to one same sobie wreczaly pierscionek zareczynowy. A gdzie spojrzenie na mezczyzne? Czemu oni tak szybko chca poslubic kogos? Wiekszosc facetow ucieka przed zobowizaniami. A druga sprawa sprawa jest tez to, ze meska inteligencja emocjonalna i dojrzalosc przychodzi pozniej (wedlug niektorych baan idealna roznica wieku miedzy kobieta, a mezczyzna to 5 lat). Spoleczenstwo szczegolnie te bardzo tradycyjne, katolickie (mam tu na mysli rodzicow glownie) czesto wywiera presje tak samo na kobietach jak i mezczyznach, aby Ci sie ustatkowali i zalozyli rodzine. Uwazam za nierozsadne wczesne (w mlodym wieku) wchodzenie w zwiazek małzenski. Ludzie, ktorzy nie ukonczyli studiow (bo tu glownie o to srodowisko mi chodzi) nie maja wyksztalconego swiatopogladu. Bardzo czesto sa dalej na utrzmaniu rodzicow, mieszkaja z nimi, wiec nie maja pojecia o prawdziwym zyciu. Jednak uwazam ten tekst za krzywdzacy, plytki i nieprzemyslany. Jego auto w moich oczach jest bardzo mloda niedojrzala osoba w dodatku o bardzo waskim slownictwie.
Pozdrawiam
Cóż, ten lub podobny tekst powinno przeczytać każde młode małżeństwo. Nie tylko kobiety, także mężczyźni, gdyż z mojego subiektywnego punktu widzenia i doświadczeń jasno wynika, że uczucie zaślepia kobiety bardziej niż mężczyzn. Tak naprawdę tekst, choć wulgarny trafia do człowieka, a same wulgaryzmy mają tu na celu dotarcie do czytelnika, jak w innych artykułach Kominka i za to go podziwiam. Niewiele jest osób, które zrozumiały, że dziś to co jest inne, bulwersujące, brzydkie i wulgarne, ale konkretne w temacie i przekazie lepiej trafia do młodych ludzi. Życzę sukcesów, Paweł
Uważam ze to o czym piszesz jest bardzo pouczające w szczególności dla kobiet typu „barbi”, i w zupełności się z Tobą zgadzam, mam 22 lata faceta ponad 3 i stwierdzam że lepiej życ bez ślubu niż potem płakac i użalac sie nad soba.. „jaka to ja byłam głupia, jak on mnie strasznie skrzywdził, no a przecież był taki dobry” uważam że obrączka na palcu zmienia bardzo wiele a w szczególnosci podejscie partnerów do siebie wszystko sie zmienia, ideały, marzenia i poglądy na wspólne życie…
siksy z obrączką to idiotki w 99,9%… jak można się wpieprzac w związek ,,na cale zycie” nie wiedzac nic o życiu? Najpier trzeba sie wyszalec zeby za pare lat nie obudzic sie z reka w nocniku ogladajac zdjeciaze stdiuwek i wypadow po sesji znajomych…
Wydaje mi sie, ze niektorzy nie kumaja do konca przekazu, przynamnije mi sie tak wydaje. Chodzi o to, ze ludzie do pewnego wieku sami tak na dobra sprawe nie wiedzia co chca do tego dochodzi doswiadczenie, wydaje nam sie, ze nie mozemy zyc bez pewnej osoby, a tu nagle po jakze dlugim i intesywnych 14miesiacach wspolnego zycia +1-2 lata po slubie okazuje sie, ze to nie jest to, ze poznalismy lepszego, ktory zerznal nas 100x lepiej, ktory daje nam wiecej, albo poprostu ten nasz „wybranek zycia” okazuje sie kims innym. Dlatego zazwyczaj zwiazki do 20-24 roku zycia maja kiepski staz, dlatego warto poczekac, niz spedzic reszte zycia w bledzie, bo jak to napisal Kominek „rozwod, nie bo mnie rodzice zabija”… Wiadomo fajnie spontanicznie po 1-2 latach wziasc slub, ale ta magia wygasnie i pozostanie rozsadek, ktorego nabieramy z wiekiem, a tedy ,moze sie okazac, ze ten caly „spontaniczny slub” to jedna wielka porazka, ale wtedy juz jest za pozno, ludzie nie lubia i zadko przyznaja sie do bledow, a w szczegolnosci do tak DUZYCH.
Trzeba być bez kitu tępą dzidą zeby wychodzić za mąż w tym wieku.
Rozstałam się z facetem po 4 latach, bo właśnie był takim „idealnym kandydatem na męża”, no i „lepszego pewnie nie znajdę”… ale przestał mi imponować i dopiero teraz widzę, jaka byłam nieszczęśliwa :)))
Takie teksty tylko utwierdzają mnie w słuszności mojej decyzji. Dziękuję!
kocham Cie xD znam wiele dziewczyn, wiek ok 23 lata, w ciagu najblizszego roku ida do oltarza. przeraza mnie to. ja mam 22 i ciesze sie ze jestem singielka 🙂