Continue Reading"/>
w oparach sziszy

W OPARACH SZISZY

 
ANDRZEJ, TY KURO!

Przy sniadaniu, tradycyjnie skladajacym sie u mnie z 3 nalesniczkow (na zdjeciu) i goracej czekolady, Andrzej poruszyl temat opisania naszej wyprawy.
– Tej, Kominek, a gdybym tak wszystkie te nasze przezycia z Tunezji opisal i sprzedal?
– Co chcesz opisac?
– No wszystko. Plus to, co zrobimy podczas wycieczki na Sahare, a potem na Kartagine i te hotelowe wybryki.
– A kto by to czytal?
– A skad ja mam wiedziec, ty sie na tym znasz, wiec sie ciebie pytam.
– Ludzie nie czytaja pamietnikow. Poza tym nie dasz rady tego opisac, nie znasz sie na tym.
– Tak myslisz?
– De Mello napisal kiedys taka fajna opowiesc o orle. Znasz?
– A dzie tam! Opowiadaj.
– Jakis cieciu znalazl jajko orla i wrzucil je do zagrody z kurami, ktore hodowal. Orzel wyklul sie i cale zycie spedzil wsrod owych kur. No wiesz, dziobal jak kura, jadl jak kura, robil kupe jak kura i nawet potrafil latac jak kura, czyli wzbijal sie pare metrow w gore i za chwile zaliczal glebe.
– Ten orzel mial jakas dupe?
– Sluchaj dalej, gamoniu. I ten orzel sie zestarzal w zagrodzie rolnika, ale pewnego dnia zobaczyl na wysoko na niebie prawdziwego orla, ktory lecial wysoko majestatycznie ruszajac skrzydlami. No wiesz, krol ptakow pelna geba. Nie podskoczysz takiemu orlowi. I nasz orzel zapytal sie koguta stojacego obok, co to za ptak. Kogut odpowiedzial mu, ze to orzel i wsrod stworzen latajacych jest debesciakiem. Czy my mozemy byc tacy jak on, spytal nasz orzel. Kogut mu na to: ziomal zapomnij, nigdy nie bedziesz taki jak on. Jestes tylko zwykla kura. I ten nasz orzel zestarzal sie calkowicie i zdechl do konca zycia bedac przekonany, ze jest kura.
– Jaki z tego moral?
– Ja jestem ten kogut, ty jestes ta kura. I nigdy nie bedziesz orlem. Z nas dwoch tylko ja nim moge byc.
– Fajnie ci byc takim orlem?
– Fajnie.
– To fajnie.
Dalsza czesc sniadania przebiegla nam w atmosferze obgadywania wszystkich wchodzacych do restauracji kobiet. Czyli dzien rozpoczal sie jak co dzien.

KOT MUSI UMRZEC

Przedwczoraj zastanawialismy sie, dlaczego piszecie mniej komentarzy, mimo iz notki sa ciekawe, a i statystycznie polecialem mocno do przodu od czasu gdy jestem w Tunezji. Jednym z glownych argumentow byl brak kontrowersyjnosci na blogu, co zapewne jest prawda.
– Andrzej, musimy dzis koniecznie zrobic cos kontrowersyjnego.
– Zabijmy kota. Tu jest za duzo kotow.
Jak postanowislimy, tak zrobilismy. Zlapalismy kota, wrzucilismy go pod pedzacy autobus, kot zaliczyl zgona na miejscu.
Czego to sie nie robi dla slawy i kilku komentarzy…

SZISZA

A teraz juz calkiem powaznie. Wczoraj spalilem swoja pierwsza szisze i moze w samym akcie jarania nie bylo nic godnego osobnej notki, ale nastapily pewne okolicznosci, ktore wprowadzily maly zamet w moje urlopowane serduszko. Licze na wasze wsparcie.
Jesli chcecie wczuc sie bardziej w klimat, kliknijcie, zeby posluchac ponizszej piosenki. To jedna z moich ulubionych, a wczoraj wyjatkowo pasowala do klimatu i sluchalem jej na okraglo.


Wlasciciel lokalu, Mauro, postawil przede mna wielka szisze, pokazal co trzeba robic i usiadl obok, bo chyba sie nudzil i mial ochote z kims pogadac. W pol godziny opowiedzial mi cale swoje zycie, ja mu opowiedzialem cale swoje. W miedzyczasie poprosil mnie, abym pokazal mu swoj telefon. Zrobilem to bez obaw i dwie minuty pozniej otrzymalem oferte.
– Dam ci 50 euro za niego.
– Mauro, przyjacielu simpatiko, ten telefon na polskim rynku jest wart piec razy tyle.
Mauro nie odpuszczal.
– A palisz moze papierosy?
– Czasami. Andrzej pali wiecej.
– Mam tanio do sprzedania.
– Bede o tym pamietal.
– A moze nastepnym razem jak bedziesz w Tunezji to sie u mnie zatrzymasz? 30 euro za noc.
– Kto wie, kto wie – odpowiadalem mu splawiajacym tonem.
– Podoba ci sie szisza?
– Bardzo. Z pewnoscia kupie sobie taka do domu. Niesamowicie dobrze wplywa na odprezenie. Zyskales stalego klienta.
– Moge ci taka sprzedac, tanio bardzo.
– Jak bardzo tanio?
– Po przyjacielsku. 100 euro.
– Mauro, przyjacielu, takie szisze stoja w sklepach po 50 euro.
– No to 80 euro.
– Bede pamietal o twojej ofercie.
– To swietnie – odparl i wstal – To jutro o tej porze przyniose te papierosy i szisze. Tylko miej pieniadze.
To ostatnie zdanie jest kwintesencja arabskiej przyjazni. Mauro siedzial ze mna pol godziny, opowiadal losy rodzin, o swojej pracy, a w miedzyczasie probowal mi sprzedac fajki, szisze i pokoj u siebie w domu. Wszystko za zlodziejska cene. Nie udalo mu sie to, a mimo tego jutro przyniesie towar i ja mam go kupic.
Czyz oni nie sa uroczy?MADAME TUNISJATak mi sie ta szisza spodobala, ze poznym wieczorem postanowilem wrocic do Mauro i spalic jeszcze jedna. Jako ze zapewne jestescie ignorantami sziszowymi, informuje, ze pali sie to nie biorac dymu na pluco. Po prostu sie delektujesz smakiem dymu sprawiajacego wrazenie jakby byl przefiltrowany przez wode. Bo w sumie w rzeczywistosci tak jest, gdyz na spodzie butli jest woda.
Mauro uradowal sie na moj widok.
– Przyjacielu, podejdz no tutaj – zawolal machajac rekami.
– Witaj, Mauro, wpadlem na jeszcze jedna sesje o ile obiecasz mi, ze znowu zrobisz tak pyszna herbate jak poprzednio.
– Dobrze, dobrze, ale najpierw bedziesz mial rozmowe z Kairem.
– Ze jak?
– Madame Tunisja z Kairu chce z toba porozmawiac. Nic sie nie martw, umie angielski.
– Wydaje mi sie, ze nie znam zadnej Madame Tunisja.
– Dobrze, juz dobrze – odparl i wreczyl mi karteczke – To jest do niej numer. Zadzwon koniecznie do Madame, nie pozalujesz.
– Kim jest Madame?
– Przepiekna kobieta. Prezent. Ode mnie dla ciebie. O nic sie nie martw, Madame Tunisja potrafi roztoczyc cudowna atmosfere jakiej nie doznasz w zadnym innym miejscu na ziemi. To nie jest zwyczajna kobieta, Mauro ci zarecza, ze nie pozalujesz.
– I mieszka w Kairze? W Egipcie?
– Oj nie. Kario one. (wymowa: kairo uan). To niedaleko nas.
Wzialem karteczke, podziekowalem i usiadlem na wygodna kanape, by zaciagnac sie jablkowym dymkiem.

Nietrudno bylo mi sie domyslic, ze Mauro zalatwil mi wlasnie tutejsza prostytutke.
Gdyby podobna sytuacja miala miejsce w Polsce , odpowiedzialbym delikwentowi, ze kobiet moge miec na peczki i nie mam w zwyczaju wydawac na nie swoich pieniedzy.
Ale nie w Tunezji. Nie tej nocy.
Lezac na kanapie, pociagajac relaksujacy dymek, spogladalem co jakis czas na karteczke z numerem do tej tajemniczej kobiety. Trudno mi to wam wytlumaczyc, ale ten klimat – szisza, przygaszone swiatla, z dala od cywilizacji, muzyczka w tle, w kieszeni calkiem sporo grosza i absolutnie zadnych zobowiazan powodowalo we mnie niespotykana dotad ochote przezycia nocy z prawdziwa arabska dama lekkich obyczajow.
Bylo cos magicznego w tym miejscu i tej sytuacji. Karteczka z jej numerem schowana w tylnej kieszeni uwierala moje mysli i pobudzala potrzebe zaspokojenia potrzeb z obca kobieta, ktorej praca jest dawac szczescie mezczyznom.
Walczylem z ochota na zadzwonienie do niej przez cala noc. Kilka razy prawie chwytalem za telefon. Zeby tylko porozmawiac. Chocby poznac te kobiete. Spojrzec jej w oczy, dotknac, poczuc jak powoli rozbudza we mnie coraz wieksze pozadanie wziecia jej ciala.
Potraficie sobie to wyobrazic i zrozumiec, ze nie potrafilem myslec o niej jak o zwyczajnej dziwce?
Tak, wtedy zrozumialem, ze nawet ja moge darzyc szacunkiem nieznana kobiete. Prostytutke. Ten szacunek jest innym okresleniem na samotnosc, jaka odczuwalem tej nocy.
Nie zadzwonilem do niej. Pilem jednego drinka za drugim az bezwladnie opadlem na puste lozko w moim pokoju i pozwolilem sobie zasnac.
Ale karteczke wciaz nosze przy sobie. Wiem, ze moge zadzwonic, wiem, ze tego chce, ale wciaz nie wiem czy powinienem.

 

Komentarze

  1. Patryszka 02.09.2011 21:14

    genialne . <3

  2. Tadek 12.04.2012 10:32

    Fajnie to pisane, czyta się z przyjemnością.

  3. weterynarz 29.07.2012 20:22

    kieruje się do tego KOT MUSI UMRZEĆ 1.grozi ci lub twoim rodzicom kara w wysokości 500zł zależy czy jesteś pełnoletni i Cztery miesiące wiezienia lub poprawczaka bo naprawdę ty za mądry to nie jesteś żeby takie coś zrobić tylko dla kilku komentarzy naprawdę opamiętaj się . O i jeszcze 1 nie pisze się umrzec tylko – umrzeć

  4. Agata 27.02.2013 23:20

    Zamordowałeś kota?
    Może ciebie wrzucę pod samochód, będzie jeszcze fajniej. Albo niech cię gdzieś wsadzą, bo jesteś groźny dla otoczenia.
    Bydło.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Connect with Facebook

*

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>