Continue Reading"/>
Tylko Manhattan

Tylko Manhattan

 

„Będziesz rozczarowany Ameryką, Ameryka wcale nie jest taka piękna, ludzie są fałszywi, wszędzie brud, nic nie wygląda jak na filmach” – mówiono mi.
Jestem tu drugi dzień. A chciałbym zostać całe życie. Ameryka jest piękna, jeśli wiesz, czego się po niej spodziewać i jeśli mieszkasz na Manhattanie.

 

Nie pamiętam pierwszego wieczoru. W samolocie wraz z obiadem ktoś podał mi pigułkę gwałtu i jak przez mgłę kojarzę lot, lądowanie oraz pierwszą jazdę taksówką. Prowadzoną przez czarnego murzyna, który doskonale wiedział jak się robi interesy.
– Za 50 $ dojadę na Manhattan?
– Tak jest. Proszę wsiadać.
Godzinę później przed hotelem skasował mnie na 60 dolarów. Uznał, że należy mu się napiwek.
W hotelu zrobiłem naprawdę dobre wrażenie na recepcjonistce.
– Mam tu rezerwację.
– Nazwisko?
– Też mam.
– 1500 dolarów.
– Ale miało być 900 …
– My tu się zabezpieczamy, kaucję pobieramy, podatek. No i napiwek. Płaci pan kartą?
– A jakże!
Wyciągam vise elektron. Nie działa. Wyciągam drugą Vise. Nie działa. Próbuję na debetowej z Citybanku. Zapomnij. No dobra, czas na kartę kredytową, z której nie chcialem korzystać, bo to nie moja. Ale też nie działa. W kieszeni mam 300 dolarów. Pytam czy wystarczy. Słyszę odpowiedź, że nie.
No to jestem w dupie.
Z pomocą przychodzi manager hotelowy, który łaskawie pozwala mi zanocować.
Se przyjechał chłop z Polski do hotelu i nie ma kasy. Cudownie.

Nowy Jork cierpi na plagę pluskiew. Wszystko jest nimi zasrane. Generalnie tu jest tak, że nawet jak kupujesz nowe ubrania, choćby nawet w markowym sklepie to od razu dawaj je do pralki. Jak cię coś pogryzie to się podrap, bo skutecznych środków przeciwko tym dziadom nie ma. Ich sprzedaż została zakazana 30 lat temu.
Ja ze swoimi pluskwami dogadałem się na wejściu. Wasza jest łazienka, mój pokój. One nie wchodzą do mnie, ja się nie mieszam w ich sprawy.

Najlepszy to był ranek. Taki lekko szokujący, bo ja żem prosty człowiek ze wsi. Na mnie do dziś wrażenie robią budynki wyższe niż 4 piętra i inny kolor skóry niż biały. Tymczasem wyszedłem z hotelu, rozejrzalem się po 7 alei, nieopodal biły wielkie reklamy Times Square, obok mnie ludzie spieszyli do pracy, trzymając kubki ze Starbucks, jakiś murzyn zamiatał ulice, gdzieś z końca dzielnicy docierał mnie sygnał syren policyjnych. Manhattan był cały w porannym, zółtawym słońcu odbiajającym się od ścian wielkich budynków.
To było jak na filmach. Jak coś takiego może nie zachwycać?

W Ameryce nie można nie być grubym. Nie przy tych porcjach, które oni tu serwują. Kolację zjadłem posiłkując sie w Subway. Jedna bułka 1200 kcal. Do tego cola, po drodze jeszcze jedna z moich ulubionych kawiarni Donkin Donuts i ciastko polane czekoladą z budyniem w środku i już przekraczasz całodniowy limit kalorii. Rano tylko na kanapkę wszedłem. Dwie kromki chleba z bekonem i szynką, w ilości, która u setki afrykańskich dzieci wywołałaby skurcze z przejedzenia.


Śniadanko.


Stek w Stage Deli, miejscu, w którym stolłowały się gwiazdy podobnego formatu co Kominek – Jimmy Carter, Tim Robins, Jan Paweł II, itd… Pełen spis jest na ich FB. Stek był obrzydliwy.

To tyle na dziś. Krótko, w ramach wstępniaka, ale muszę zobaczyć to miasto i odwiedzić naszego wspólnego znajomego.


Siedzę i piszę do was z Times Square, przepełnia mnie uczucie, jakiego nie miałem w żadnych innym zagranicznym kraju – że jestem u siebie. Mogę wszystko, ze wszystko i ze wszystkimi. Czas nie ma żadnego znaczenia, bo to miasto nie zasypia. Czuję, że ta wyprawa mnie zmieni.

 

 

 

Komentarze

  1. Pingback: Teksty z wyprawy do USA | Kominek IN

  2. Kala 22.02.2012 22:26

    Kominku! Wybierasz się może do stanów wkrótce znowu? 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Connect with Facebook

*

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>