Continue Reading"/>
tylko jedno zdanie

TYLKO JEDNO ZDANIE

Przeczytajcie poniższy tekst i zapomnijcie o nim. Nie róbcie nigdy tego testu. Uwierzcie mi – wolicie żyć w błogiej nieświadomości.

 

W takich chwilach jak ta żałuję, że nie lubię się upijać, że nie ćpam, nie stać mnie na prostytutkę, nawet czekolady nie mogę sobie kupić, bo o tej porze najbliższy czynny sklep znajduje się w innej dzielnicy.
Wiedziałem, że taki moment może kiedyś nadejść, ale to było jak z myśleniem o śmierci kogoś z rodziny. Niby każdy w końcu musi zaliczyć zgona, ale dopóki to nie nastąpi, w ogóle o tym nie myślimy.

Wszystko zaczęło się, gdy rankiem zadzwonił do mnie Andrzej.
– Staaary, aleśmy popili…
– Budzisz mnie w południe, aby podzielić się tą nowiną? Co jeszcze powiesz? Że masz kaca? Że właśnie zrobiłeś poranną kac-kupę? Wyliczysz ile butelek obaliliście, jak bardzo się schlaliście, kto i komu narzygał do wanny? Jak nie masz nic poza oklepane Teksty Pobalangowe to…
– Dorotka była! Kumasz czaczę?
– Mów.
– A teraz to czekaj, bo skończyłem robić kac kupę i nigdzie nie widzę papieru. Oddzwonię.

Dorotka to moja eks.
Ale nie taka jedna z wielu. Dorotka była cudowną kobietą i chyba się nie pomylę, jeśli powiem, że ani przed nią, ani po niej żadna nie kochała mnie tak bardzo. To się po prostu wie. Kochała mnie tak bardzo, że musiałem ją rzucić, ale jej uczucia do mnie nigdy nie wygasły całkowicie.
Czasami wpadaliśmy na siebie na mieście, spotykaliśmy na imprezkach i nawet jeśli z kimś była to na mój widok przybierała pozę cechującą osoby zakochane: maślane oczka, tajemniczy uśmiech, lodzik w kiblu, ukradkowe spojrzenia i takie tam.
Dorotka była dla mnie taką ostoją, punktem pewności, że nie jestem aż taki brzydki i głupi.

Oddzwonił.
– No już jestem. Wycierałeś kiedyś tyłek podobizną Anny Muchy?
– Co tam u Dorotki? Ma znowu kogoś?
– Po co tracisz czas na pytanie, czy kogoś ma. Zapytaj od razu, czy ten facet wygląda na lepszego od ciebie, bo to jest przecież najważniejsze.
– Jest lepszy ode mnie?
– Nie jest, bo ona teraz nikogo nie ma. Przyszła sama. Nie tylko ona. Suchą Kaśkę pamiętasz?
Oho, dwie moje eks na jednej imprezie. To się nie mogło dobrze skończyć.
– Jak mógłbym zapomnieć kobietę, której nawet woda nie nawilżała…
– I słuchaj teraz. Jak wiesz śmy trochę ten tego popili i wywiązała się dyskusja. O naszych byłych, wiesz, ogólnie tak… ty ale nie bierz tego tak do siebie, rozumisz?
– Obaj wiemy, że Dorotka na mój temat mogłaby i pewnie chciałaby napisać romans stulecia, a Sucha Kaśka niech się w tubę cmoknie. Co nagadała o mnie? Wcale nie mam małego. Przecież widziałeś…
– Sucha Kaśka jest niesamowita jak wypije. Jak zaczęła nawijać o tobie…stary… ten numer w pociągu…nie no sam muszę wypróbować. Generalnie laska cię uwielbia. Ale bierz poprawkę, że ona jest już w wieku chrystusowym. Sam wiesz, do czego takie są zdolne. Anyway, wziąłem od niej numer i jeśli chcesz…
– Nie chcesz. A Dorotka? Pewnie jej się gęba nie zamykała…
– Dorotka jak Dorotka. To nie chcesz tego numeru?
– Co mówiła Dorotka?
– Ścięła włosy. Już nie wygląda tak ładnie.
– Andrzej, zadałem ci pytanie.
– Dorotka powiedziała… cytuję dosłownie: był całkiem w porządku facetem.
– No widzisz. Kochana dziewczyna.
– A potem 20 minut nawijała o tych, co byli po tobie. Tak kwieciście, że wszystkim facetom zrobił się namiot w kroku.
To nie mogła być prawda.
– To nie może być prawda.
– Wiesz, że jej mały palec na stopie zawija się pod przedostatni? Obrzydliwe, nie?
– Może po prostu nie chciała przy tobie za dużo mówić?
– Mówiła więcej. Ale tylko gdy ją dopytywałem. Chciałem się upewnić… stary… wiem, jak się teraz czujesz, ale nie możesz się załamywać. Świat nie kończy się na jakiejś Dorotce.
– Andrzej, obaj wiemy, co to oznacza. Znasz teorię J-Z.
– Wszystko będzie dobrze… tylko się nie rozłączaj…mów do mnie, słyszysz? Pogadajmy…

Rzuciłem telefon w kąt, otworzyłem okno, stanąłem na parapecie i byłbym skończył mój marny żywot, gdybym miał pewność, że skok z piątego piętra przyniesie pewną śmierć.

Być może ci, którzy 3 lata temu mieli okazję czytać na blogu I rozdział mojej książki, pamiętają o pewnej teorii.
Teorii Jednego Zdania.

„… bo ci, którzy nie kochali, wspomnienia o dawnych uczuciach ograniczają do Jednego Zdania”.
(cyt z Kominek „I rozdział książki Kominka”, Warszawa 17 marca 2006 r., str. 5)

Jak wiele możecie powiedzieć o waszych poprzednich partnerach?
Jak wiele na wasz temat mogą powiedzieć wasi poprzedni partnerzy?
Jeśli nie byliście kochani, jeśli traktowano was jak przelotną znajomość, to nigdy nie usłyszycie na swój temat więcej jak jedno zdanie.
„Byłeś spoko”, „Było nam razem fajnie”, „Był świetny w łóżku„, „Większej suki od niej nie miałem”.
Tylko Jedno Zdanie.
Należy przy tym wiedzieć też, że:

  • Najważniejsza jest ciągłość wypowiedzi. Jeśli osoba zapytana wypowiada o was jedno zdanie i choćby na sekundę robi pauzę przed następnym, to już kwalifikujecie się do teorii Jednego Zdania.
  • Jeśli nie ma przerwy i gęba się nie zamyka, możecie odetchnąć z ulgą. Nie jesteście tacy beznadziejni.
  • Test ten najlepiej przeprowadza się za pomocą znajomych, gdy osoba zapytana niczego się nie spodziewa i ma uśpioną czujność, ale przestrzegam was – dobrze się zastanówcie, czy chcecie ten test robić.
  • Teoria Jednego Zdania sprawdza się także w sytuacji, gdy wciąż z kimś jesteśmy. Chcesz się przekonać, czy naprawdę kocha? Test Jednego Zdania rozwieje wszelkie wątpliwości.
  • Robienie go powinno być obowiązkowe dla wszystkich przyszłych małżeństw.
  • Negatywny wynik testu jest też wystarczającym usprawiedliwieniem, jeśli chcemy ukochaną osobę zdradzić.
  • Osoby z nadwagą mogą dawać przekłamane wyniki testu, gdyż jako osoby mniej atrakcyjne podświadomie komplementują swoich partnerów, aby nie dać im powodów do odejścia.


Bo to jest tak, że może i gówno nas obchodzi, co mają na nasz temat do powiedzenia byli partnerzy, ale w gruncie rzeczy nie chcielibyśmy, aby pamiętali nas jako uczucie, które było kupą gówna. Zwłaszcza, jeśli wydawało nam się, że byliśmy prawdziwie kochani i sami bardzo kochaliśmy. Test Jednego Zdania wbrew pozorom nie jest picem. Przez ostatnie lata moi znajomi przeprowadzali go wielokrotnie i nigdy nie zaszła pomyłka.
Do dziś żyłem nadzieją, że ja sam nie padnę jego ofiarą… Świat nie jest sprawiedliwy.
Najbardziej pocieszające w tym wszystkim jest, że gdy pomyślę o moich byłych dziewczynach, to połowę z nich scharakteryzowałbym właśnie tylko Jednym Zdaniem.
Na określenie drugiej połowy szkoda słów.

Komentarze

  1. Konrad Z. 21.07.2011 09:37

    Przewidujesz jakieś prawa autorskie co do teorii J-Z, czy jest to ogólnodostępny test? 😀

    A przede wszystkim cieszę się z kolejnego, nie pierwszego i nie ostatniego wpisu ze słowem „Andrzej”.

  2. Pingback: „Po jakim czasie mężczyzna będący w związku… | Kominek IN

  3. aga 01.12.2011 00:34

    Dorotka z Top Model ? 🙂 ciągle mnie to nurtuje

  4. takajednakkobieta 12.12.2011 23:43

    Nigdy wcześniej nie czytałam Twojego bloga (ale słyszałam o nim wcześniej), wczoraj weszłam na jeden artykuł, który ktoś ze znajomych zapostował na Facebooku i w sumie wciągnęłam się, czytając jeden artykuł za drugim. Interesowały mnie posty na temat spraw damsko-męskich i tak doszłam aż tutaj.

    Z większością opinii w postach się zgadzam w jakiś tam sposób, jednak ten post zaczęłam czytać zupełnie z innym nastawieniem. Moim zdaniem to jedno zdanie znaczy więcej niż myślisz. To jedno zdanie znaczy, że nie chciała się dzielić z innymi tym co przeżyła z Tobą, bo Wasza relacja była Wasza i tylko Wasza i nikt nie musi o niej nic więcej wiedzieć. Inny facet o którym opowiadała nie znaczył tyle dla niej co Ty, jej i jego prywatność mogła zostać pogwałcona, mogła o tym opowiedzieć innym. Dlaczego? Dlatego, bo jej wszystko jedno, bo to przeszłość, bo to nic nie znaczy w tym momencie.

    Ja, jako kobieta, z całą pewnością bym tak zrobiła. Ba! Z całą pewnością tak właśnie robię. W tym momencie nie jestem w stałym związku, mam kilka dość pogmatwanych związków i nie-do-końca-związków za sobą. I jestem w stanie opowiadać innym i wszystkich moich ex, z pominięciem jednego. Tego jednego, który cały czas mnie boli, który był już x związków temu, x lat temu, ale z którego nie potrafię się wyleczyć.

    Cały dzień to za mną chodziło dzisiaj. Musiałam coś napisać, bo uważam że nie masz racji. Jesteś w 100% pewny że masz rację? Bo kto wie, może to tylko ja.

  5. katarzyna 19.12.2011 23:27

    Zgadzam się z takajednakobieta. Jak pomyśle co bym powiedziała gdyby ktoś zapytał mnie o byłych to bym opowiadała jak najęta.
    O wszystkich o których pomyśle, mogę mówić i mówić..ale gdyby ktoś zapytał o tego jednego, powiedziałabym, że: „Był w porządku”, bo cały czas mnie to boli i cały czas nie mogę zapomnieć, więc może to właśnie znak, że naprawę Cie kochała. Może nadal kocha?

  6. Aneta 26.12.2011 22:22

    Nie zawsze się sprawdza. Gdybym została zapytana na jakiejś imprezie (nie na takiej w gronie przyjaciół, tylko większej) o swojego byłego odpowiedziałabym:
    „Kochałam go.” Bez zastanowienia. A później w mojej głowie zrodziłby się ogromny monolog o tym jaki był, ale nie powiedziałabym już ani słowa.
    No dobra – właściwie to tak właśnie robię.

    Kominku, Ty który wiesz o kobietach więcej niż 99% męskiego gatunku, nie domyślasz się, że Dorotka mogła mieć nadzieję że to do ciebie dotrze? Taki zastrzyk zazdrości? Czy tylko nie chcesz sobie pochlebiać?

  7. Aneta 26.12.2011 22:42

    aa i jeszcze nawiązując do wypowiedzi Katarzyny i ‚takajednakkobieta’ – ja wcale nie milczę na temat mojego byłego by chronić jego prywatność. Po prostu nie potrafię tylu emocji – często sprzecznych, zawiłych myśli ubrać w słowa. Ledwo sama sobie radzę z własną głową, nie sądzę żeby ktoś oprócz mnie potrafił zrozumieć to, czym dla mnie był ten mężczyzna. To tak jak wtedy gdy jakiś dalszy znajomy pyta: „Co u Ciebie?”, na ogół odpowiadasz „aaa ok.” – mimo, że toniesz w długach, Twój związek diabli wzięli, a w pracy Cię nie doceniają.

  8. Marta 26.12.2011 23:31

    Dziewczyny piszące wyżej mają rację. Łatwiej jest opowiadać o przeżyciach, w których dominowały głównie pozytywne emocje, bądź takie które nie miały większego znaczenia dla nas. Mam tu na myśli przelotne związki bogate w przeróżne seks przygody. Gdy naprawdę kogoś kochaliśmy to wciąż cząstkę tego uczucia mamy głęboko w sobie (nawet gdy zbudowaliśmy kolejny dobrze prosperujący związek) i nie jest łatwo opowiadać o tym bo to wciąż boli…

  9. Ostryga 31.12.2011 12:42

    Zgadzam się z dziewczynami. Jeden z moich byłych – był głupi, zdradzał, okłamywał, oszukiwał, ale też kupował stosy kwiatów i był świetny w łóżku. Tyle o nim usłyszysz. Byłam od niego uzależniona, ale nie kochałam tak jak mi się zdawało.
    Inny – był fajnym facetem, pomimo swoich kilku wad. Więcej się o nim nie dowiesz. Tego kochałam. Nadal w waginie mnie ściska jak o nim pomyślę. 😉

  10. Pingback: Dedykacje są na zawsze | Kominek IN

  11. Korda 29.06.2012 08:56

    O tych na których naprawdę bardzo mi zależało, jakby ktoś z marszu spytał – powiedziałabym właśnie jedno zdanie.
    I pomyślałabym. „nie Twoja sprawa” i nie dodałabym nic więcej. A wiem, że jeden czy drugi byli naprawdę ważni.

    Ludzie przemijają, uczucia stają się „nieaktualne”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Connect with Facebook

*

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>