Continue Reading"/>
0092b29ef640b08e5efb803339fa332d

Przypowieści z Nowego Orleanu

Będąc w Ameryce zawsze możesz liczyć na czyjąś pomoc. Gdy po upojnej nocy w Nowym Orleanie zostaniesz bez kasy, twój telefon się wyładuje i zapomnisz nazwy swojego hotelu, możesz liczyć na usługi prywatnego anioła stróża.

 


PRZYPOWIEŚĆ O NOWOORLEAŃSKIM ANIELE

Będąc w Ameryce zawsze możesz liczyć na czyjąś pomoc. Gdy po upojnej nocy w Nowym Orleanie zostaniesz bez kasy, twój telefon się wyładuje i zapomnisz nazwy swojego hotelu, możesz liczyć na usługi prywatnego anioła stróża.
– Dokąd chcesz dojść?
– Nie wiem.
– Pomogę ci.
Mój anioł stróż nie miał białych skrzydeł, był czarny, posiadał cycki i przytulone do nich dziecko.
– Jestem Megan.
Pojawił się znikąd. Po prostu do mnie podszedł na ulicy, gdy stałem jak głupi i zastanawiałem się, w któą stronę iść.
– Tom.
– Kto?
– Tom.
– Taam?
– Tak, Taam.
– Zgubiłeś się?
– Yep.
– Jaka się nazywa twój hotel?
– Ano nie wiem.
– A na jakiej ulicy jest?
– Też nie wiem.
– A pamiętasz coś charakterystycznego?
– Miał balkon. Był niedaleko głośnego deptaku, pod hotelem mieszkały konie. Był niedaleko Starbucksa.
– Pomogę ci.
Po kilku minutach mój anioł stróż zapytał, czy nie mam paru dolców. Nie miałem, ale obiecałem, że będę miał, bo Andrzej ma. Musimy tylko dojść do hotelu.
Anioł stróż posmutniał, ale poszliśmy dalej.
Po kilku minutach anioł podał mi swoje dziecko.
I się wyrzygał.
Potem drugi raz. Potem usiadł na schodach i prawie zrobił to trzeci raz, ale chyba nie miał już czym.
Anioł wstał i wyciągnął ręce po dziecko.
– Megan, ja ją może potrzymam, a ty się gdzieś wcześniej przemyjesz?
Anioł miał na swoich cyckach obiad.

Gdy doszliśmy pod hotel, Andrzej zniósl mi telefon i pięć dolarów.
– Komi, co się stało?
– Byłem u Anity.
Andrzej spojrzał na anioła.
– To wszystko, co z niej zostało?
– Nie, Megan to Megan.
– A dziecko?
– A dziękuję, zdrowe. – i zwróciłem się do siedzącej na krawężniku Megan – Jaki numer mam wykręcić, aby cię stąd pozbierano razem z dzieckiem?
– Dam radę. Spierdalaj.
Anioł wstał, zabrał mi dziecko, 5 dolarów i odchodząc rzucił mi jeszcze raz:
– Spierdalaj.
Do dziś nie rozumiem, jaki jest morał tej opowieści.
 

PRZYPOWIEŚĆ O PROSTEJ KOBIECIE

Jak wiecie do Anity udałem się jak na skazanie. Nie widziałem jej od wielu lat, a nasze losy potoczyły się tak, że za czasów wczesnej młodości rozkochałem ją w sobie, jak klasyczny samiec roztoczyłem wizję wspólnego domu i życia z ogródkiem i budą dla psa, po czym tuż przed spełnieniem tych marzeń, wycofałem się, zostawiając ją na pastwę losu. Przeze mnie musiała zrezygnować ze studiów, wszystkiego, co miala w Polsce i wyemigrować do Stanów.
– Naszego wspólnego życia miało nie być. Nigdy. Przepraszam. Mam nadzieję, że po tylu latach się nie gniewasz?

Zasadniczo nic w powyższym zdaniu nie powinno was zastanawiać poza jednym drobnym szczegółem – nie ja je wypowiedziałem.
– Jak to miało nie być? Przecież cię zostawiłem.
– Dzięki bogu!
– Czy ty aby na pewno pamiętasz tamto lato?
– Poznań był opcją. Mnie zawsze chodziło o Stany. Sory, ale mialą studiować po to, aby potem zasilać szeregi bezrobotnych?
– Nie chciałaś studiować?
– Jedyne o czym marzyłam to wyjazd do Stanów.
What the fuck?
– Miałam dylemat, bo ty taki młody i głupi wtedy byłeś i nie chciałam cię zranić. Później trochę żałowałam, bo skoro ty mogłeś mnie rzucić to i ja ciebie. Nie wyczułam cię.
– Oszukiwaliśmy siebie wzajemnie. I pozwoliłaś mi żyć w tym przekonaniu tyle lat? Toć ja myślałem, że ci życie rozwaliłem?
– No widzisz. Głupi jesteś tak jak byłeś.
– To już wszystko? Taki jest koniec tej historii?
– No jak bardzo chcesz to możemy się bzyknąć.
– Nie możemy.
– Bo?
Nie powiem jej przecież, że jest za gruba, za brzydka i za stara. Nawet te cudowne usta, jakie miała, teraz nieco sflaczały.
– Trochę lat minęło.
– No wiesz? Masz kogoś?
– Nie.
– To czemu byś mnie nie bzyknął?
– Bo jesteś za gruba, za stara i za brzydka. I przez wszystkie lata myślałem, że ci schrzaniłem życie. Wkurzyłem się.
– Sorry, myślałam, że zapomniałeś o mnie całkowicie. A te teksty to sobie wiesz. Wiem jakie mam powodzenie. W sklepach proszą mnie o dowód jak kupuje alkohol.
Typowy tekst trzydziechy. Typowy.
– Byłaś pierwszą, z którą się całowałem. Się nie zapomina pierwszej.
– Chyba zapomina, bo jak cię poznawałam to już mialeś uraz do smaku błyszczyków.
Faktycznie.
I to była najlepsza wiadomość, jaką od niej usłyszałem. Anitka nie była pierwszą. Fajnie.
– Spłyciłaś mi tę historię.
Miało być tak romantycznie.
– To co u ciebie?
Nie cierpię tego pytania. Nie odpowiedziałem. Poczekałem aż powie coś jeszcze.
– Pisaleś coś Burger King. Wiesz, mogłeś wyemigrować ze mną. Na jedno by ci wyszło. Zapowiadałeś się na świetnego dziennikarza, nawet czytałam parę twoich artykułów, a teraz co? Sprzedajesz burgery?
– Tak, burgery sprzedaję.
– No to słabo.
– Anita, czemu w twoim domu nie ma książek?
– Bo to nie mój dom.
– A, zapomniałem.
– Ale w moim też nie ma. Ostatnią książkę czytałam w liceum. To nie książki dają ci mądrość tylko życie.
– Masz rację, Anita. Masz rację.
Najważniejsze, że nie była pierwszą, którą całowałem.
– Masz ochotę się napić?
– Bardzo.
– To chodź, poznam cię z chłopakami.
Z chłopakami zapoznawałem się przez kolejne 12 godzin. Chłopaki o numerach 1 do 4 skończyli się ze mną zapoznawać przed dziesiątą, Anita skończyła się zapoznawać po północy, a ja skończyłem się zapoznawać około pierwszej.
Po czym wyszedłem z baru i nie poznałem dzielnicy, w której jestem.
Potem zapoznałem się z Megan.


PIERWSZY POCAŁUNEK

– Andrzej – szepnąłem mu w nocy, bo wiedzialem, że nie śpi – Anita nie była pierwszą, którą całowałem.
– Oczywiście, że nie była.
– Z kim ja się całowałem pierwszy raz?
– Nie wkurzaj mnie.
– Z twoją siostrą?
– Wkurzasz mnie.
– Niemożliwe. Cholera, z kim to mogło być?
– Jak można nie pamiętać pierwszego całowania?
– To musiało być traumatyczne przeżycie.
Postanowiłem, że po powrocie do kraju napiszę do wszystkich kobiet, z którymi mogłem się całować i tak dowiem się, która była pierwsza i dlaczego wyrzuciłem ją z pamięci.

To była ostatnia noc z Andrzejem.

Z tego co pamiętam 15 proc. z was nie przekroczyło jeszcze 18 roku życia i nie będziecie kumali o co chodzi, ale mam dla was dobrą radę – jak już będziecie duzi, postarajcie się nie być po tej głupszej stronie.
Jak już trochę podrośniecie, zauważycie, że z niektórymi ludźmi, z którymi dawniej łączyły was bliskie relacje, a nawet bardzo bliskie relacje, nie macie o czym gadać. Często będzie wam się wydawało, że ich rozwój intelektualny zatrzymał się na poziomie zapiekanki z serem, ich problemy są banalne, a codzienne życie bardziej przypomina „Klan” niż „Modę na sukces”. Prędzej staną pod krzyżem niż pod piramidą. Na obiad zjedzą schabowego, bo nie wiedzą, jak się je krewetki.
W każdej grupie ktoś wyrasta na osobę głupią. Postarajcie się nie być tacy. Nie żebym pisał to w związku z Anitą.

PS Dziś rano dostałem sms od właścicieli mieszkania, które wynajmowałem 2 lata temu.
„Panie Tomku, jest do pana przesyłka. Jesteśmy w domu wieczorem. Zapraszamy”.
Andrzej nie znał mojego nowego adresu. Ale to nic. Walizka bezpiecznie dotarła do Warszawy i musi na mnie jeszcze trochępoczekać. A ile to się dowiecie już w poniedziałek wieczorem.

Gdzieś w tej chwili na świecie jest ktoś, kto płacze za swoją ukradzioną walizką. Jeśli w środku będą damskie rzeczy o jedynie słysznym rozmiarze, oddam wszystko.
W zamian za nagie fotki.

Komentarze

  1. Pingback: Teksty z wyprawy do USA | Kominek IN

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Connect with Facebook

*

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>