Gdy w moich archiwach szukałem materiałów do „Ludzie, których zapominamy„, skopiowałem sobie kilka rzeczy do przeczytania na później. Wśród nich były zapisy rozmów z moją pierwszą wakacyjną miłością. Jeszcze bez full seksu, bo byliśmy trochę za młodzi na takie dorosłe zabawy, ale już zestawem dla początkujących – tu buzi, tam rączką. To była taka wakacyjna miłość, bo mieszkaliśmy w różnych miastach.
Ostatni raz widziałem ją tak mniej więcej 10 lat temu. A przez te wszystkie lata nie wiedziałem co myśleć o moim rozstaniu z nią.
Bo to wyglądało tak, jakby mnie rzuciła, a mnie się przecież nie rzuca i przez wszystkie lata skutecznie wmawiałem sobie, że zerwała ze mną kontakt, bo nie zabiegałem o nasz związek. Po wakacjach od czasu do czasu gadaliśmy, nierzadko do rana siedzieliśmy na czacie i nagle kontakt się urwał.
Nie zauważyłem tego, bo w tym czasie kwitła mi nowa kobieta, z którą później związałem się na rekordowe w owym czasie 11 dni, ale też zawsze byłem ciekaw, dlaczego nagle zamikła. Znalazła sobie kogoś? Ale jak to? Po co miałaby być z kimś gorszym ode mnie?
Z czasem w moich wspomnieniach urosła do rangi tej, z którą chętnie bym jeszcze raz przeżył wakacyjną miłość i wielka szkoda, że nie mamy ze sobą kontaktu.
Odnalazłem nasze rozmowy i ku swemu wielkiemu zaskoczeniu, odnalazłem w nich powód mego „rozstania” z nią.
Ogromny plik tekstowy z zapisanymi naszymi rozmowami na samym końcu wyglądał tak:
LUTY
ONA[16:58] jestes ?????
Z mojej strony brak odpowiedzi.
Kilka dni później…
[13:34] zmieniles nr tel?
Z mojej strony brak odpowiedzi.
kilka dni później…
[12:45] jestes bzyczq ?
Z mojej strony brak odpowiedzi.
MARZEC
[16:18] co z toba
[16:18] ?
[16:19] nara
Z mojej strony brak odpowiedzi.
kilka dni później…
[17:11] cze
Z mojej strony brak odpowiedzi.
Kilka dni później…
[18:01] jestes ?
MAJ
[12:20] siemanko bzyczq
[12:23] ale sie uparles milczec
[12:23] to ja tez tak bede
[12:23] nara
I już nigdy więcej się do mnie nie odezwała, nigdy więcej nie zadzwoniła, nigdy więcej się nie spotkaliśmy i pewnie już nigdy się nie spotkamy.
Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że ja jej nie olałem. To, co widzicie wyżej, ja widzę pierwszy raz w życiu!
Archiwa innych wiadomości z tego okresu także pokazują, że ci, którzy do mnie pisali, nie otrzymywali odpowiedzi. Mogę tylko przypuszczać, że włączyłem w tamtym programie coś w rodzaju „nie powiadamiaj o nowych wiadomościach” i wszystkie dyskretnie zapisywały się w pliku tekstowym. Któregoś dnia przywróciłem normalne ustawienia, ale nie wpadłem na pomysł przejrzenia archiwów.
A w nich moja dziewczyna zrywała ze mną, myśląc, że to ja, jak ostatni dupek ją olałem. Musi mieć o mnie paskudne zdanie, bo od tego czasu nie odezwała się nigdy.
No i co by tu teraz zrobić?
Mógłbym wprawdzie napisać do niej:
„hej, słuchaj, tak naprawdę to ja cię nie olałem, tylko wtedy nie dostawałem Twoich wiadomości, a sam od siebie to do Ciebie nie pisałem, bo cię olałem”
…ale tego zapętlenia wolałbym jednak uniknąć.
Są trzy powody, aby do niej napisać:
1. Nie cierpię niedokończonych historii.
2. Są wakacje, a ja nie mam żadnej wakacyjnej miłości.
3. Ona na pewno każdego dnia czeka na mój list.
Jest tylko jeden mały powód, aby tego nie robić: ona mnie nie kręci.