MOMENT, KTÓRY ZMIENIA WSZYSTKO
Wszyscy tego doświadczamy. Ta chwila zmienia wszystko. Czasami z sympatii przechodzi w nienawiść, czasami z miłości w obojętność, najczęściej jednak kończy się rozczarowaniem, które budzi nas z uczuciowego letargu ślepej fascynacji.
Moment, kiedy w obecnym lub potencjalnym partnerze dostrzegasz coś, co zapala ci żarówkę nad głową, otwiera usta ze zdziwienia i robiąc dobrą minę do złej gry w myślach wypowiadasz takie słowa jak „ups”, „o fuck’, „kurwa mać…”, ‚jessuu”, „aha”, „mhm, mhm, mhm….”
Świetnie zostało to pokazane w „Alfie”. Idealny związek aż tu nagle…
…następuje początek końca.
To może być wszystko – koński śmiech, seplenienie, brak higieny, jakiś głupi tekst, prostacka reakcja, mały penis, włosy na piersiach, niespuszczona woda w toalecie, dziurawa skarpetka, brzydki zapach z okolic majtek, nieprzypadkowe pierdnięcie, dotyk, który nie wzbudza dreszczy podniecenia.
Jako że moje związki najczęściej kończyły się na drugim spotkaniu, większość moich doświadczeń z „o fuck momentami” pochodzi ze spotkań z kobietami z Sympatii, gdzie urzędowałem na dwa lata przed założeniem bloga. A także z IRCa, gdzie bywałem na przełomowie wieków.
Moje pierwsze doświadczenie, o którym pewnie już kiedyś wam pisałem, to czysta klasyka rocka – spotkanie z kobietą, której fotki wcześniej nie widziałem. Do dziś pamiętam jej piękny uśmiech zdobiony ułamaną jedynką.
ONE
Bardzo utkwiło mi w pamięci pewne wydarzenie z początków studiów, kiedy to udało mi się spić wespół z koleżanką z UAM i jakoś tak się piknie złożyło, że wylądowaliśmy w łóżku. Z siebie chyba niczego nie zdjąłem, z niej bluzkę, potem stanik i musiałem aż ją pocałować, aby nie zauważyła mej zszokowanej miny. Gdzie się podziały jej bomby?! To dziewczę miało mieć cycki jak genetycznie modyfikowane arbuzy, bo przez ubranie sterczały jej na pół metra do przodu! A tu…tam nawet…nawet skromnego 75 B nie było…
I do niczego nie doszło, ale tylko dlatego, że się opamiętaliśmy w porę i doszliśmy do wniosku, że nie ma co.
Interesująco było z taką jedną niską włochatą panienką. Znajomość szybko przeszła do wymiany płynów i tak mniej więcej pięć minut po tym, jak udowodniła mi, że ma naprawdę głębokie gardło, już leżąc na poduszce, rzekła:
– Ale ty wiesz, że mam męża?
Nie, nie wiedziałem.
Nie dalej jak wczoraj czytałem wywiad z Julią Roberts, która powiedziała, że facetów nie interesuje jak kobieta wygląda nago. Faceci są szczęśliwi, że taka kobieta leży obok nich i to jest dla nas ponoć najważniejsze. Kiedy już mamy obok siebie obiekt seksu, najważniejsze to – mieć seks.
Bzdura.
Zawsze bardzo interesuje mnie jak kobieta wygląda nago, zresztą bezczelnie każdej to mówię, bo doskonale wiem, że wywołuje to w nich obawy. Ile to razy słyszałem, że przy mnie to strach się rozebrać, taki ze mnie esteta.
Strach mieć przede mną tajemnice, a kobiety lubią mieć tajemnice. Jeśli kobieta wcześniej mi powie „słuchaj, ale wiesz, że mam penisa?”, to naprawdę nie ma problemu. Poradzimy sobie. Ale jak już rozbiorę laskę i zamiast atrakcyjnych piersi, zobaczę coś, co przypomina baloniki ze spuszczonym powietrzem to nie ma zmiłuj. Dam buzi. Ale rano wychodzisz i nie wracasz.
Większość negatywnych zaskoczeń partnerami bierze się z braku szczerości. Mężczyzna, który ma małego i nie ma odwagi o tym powiedzieć – sam jest mały i nic nie warty. Drogie panie, nie miejcie dla nich litości.
JA
Nie wiem na pewno czy kiedyś sam przyczyniłem się do „ups momentu”. Mogę tylko przypuszczać, że kilka razy tak było, skoro następnego dnia nie oddzwoniła…
Z całą pewnością jednym wielkim „o fuck momentem” jest cały mój blog, bo jakby tak wziąć do siebie wszystkie teksty albo nawet tylko połowę z nich, a przy tym nigdy nie wiedzieć, co jest prawdą, to jestem pełen podziwu dla wszystkich moich byłych, które zdecydowały się dopisać sobie do CV „spałam z Kominkiem”.
Pomijając bloga – pamiętam spotkanie z taką jedną Moniką. Jedyne spotkanie. Nie była zła z wyglądu, ale śmierdziało od niej miłością do pieniędzy. Cudzych. Rozmowa kleiła się do momentu, kiedy powiedziałem jej, że pracuję w Mc”Donaldzie. Chyba nawet napisała mi, abyśmy zostali przyjaciółmi.
Wtopę, i dzięki bogu, bo miała nadwagę, zaliczyłem na spotkaniu z inną Moniką, kiedy to – sam nie wiem już w jakim kontekście – powiedziałem, że każdą kobietę potrafię doprowadzić do orgazmu. Wyszła mi taka prostacka przechwałka. Nie potrafię wyjaśnić, dlaczego tak się zachowałem. Być może dlatego, że z mojej strony to też byłoby pierwsze i ostatnie spotkanie i miałem ją gdzieś.
Przypuszczam, że wielokrotnie zniechęcałem do siebie kobiety swoim nazbyt otwartym zachowaniem, brakiem zahamowań przy wygłaszaniu opinii na ich temat, gburowatością, zblazowaniem i brakiem skromności. Większość moich byłych wspomnała, że poznając mnie, odczuwały jednocześnie potrzebę bycia ze mną i ucieczki. Niektóre tak bardzo bały się uciec, że zostawały. Czasami aż na dwie noce.
Jedną z miar wartości człowieka jest ilość momentów, którymi negatywnie zaskakiwali swoich potencjalnych i obecnych partnerów. Ile razy on do ciebie już nie zadzwonił? Ile razy cię porzucano? Ile razy nie odpisywały ci, gdy wysłałeś fotkę?
Większość z nas nie wie, po której stronie barykady stoi. Większość niepowodzenia związków tłumaczy obiektywnymi przyczynami, skutecznie oszukując siebie samych. A przyczyny bardzo często są prozaiczne i leżą w tych samych, notorycznie popełnianych błędach.
Pingback: Co byś zrobił, gdyby okazało się że? | Kominek IN
Jejku, kominku, wiem, że wkeliłeś fotki, ale im dłużej Cię czytam, tym bardziej mi się wydaje, że z Tobą spałam!
Mistrzu to powiem szczerze ze zawsze kobietom mowie ze mam dwa cm i seks ze mna trwa trzy minuty liczac razem z gra wstepna i papierosem po… przynajmniej nie bedzie zaskoczenia 🙂