Continue Reading"/>

LUDZIE, KTÓRYCH ZAPOMINAMY

Nawet najbardziej spontaniczne wyznania i szczere uczucia są powieleniem tego, co już przeżyliśmy.

 

DOPÓKI JESTEŚ

 

Lężac obok kobiety, do której w danym czasie coś czułem, której ciało wtenczas należało do mnie, wyobrażałem sobie przyszłość bez niej.
Wyobrażałem, że pewnego dnia to, co teraz jest mi tak bliskie – przestanie należeć do mnie. Pewnego dnia spotkam ją na ulicy, uśmiechniemy się do siebie, utniemy małą pogawędkę po czym ona wróci do swego domu, w którym czeka ukochany. A wieczorem przytuli się do niego szczęśliwa i nie będzie pamiętała jak szczęśliwa była kiedyś przy mnie…

Pamiętam ich ciała, zapach, kształt piersi, głośność oddechu. Pamiętam noce i poranki przy nich. Wyobraźcie sobie dziś to, gdy położycie się spać obok waszych partnerów. Dotknijcie ich, pocałujcie. Spójrzcie w oczy i spróbujcie z pełnym przekonaniem powiedzieć: wiem, że kiedyś ciebie przy mnie nie będzie. I kiedyś o tobie zapomnę.
Dostajemy się na chwilę. Związki zazwyczaj trwają krótko, zazwyczaj się kończą, wszystko to, co dostajemy wraz z miłością ludzi, których sami kochamy – otrzymujemy tylko na krótki moment naszego życia.
I zawsze przychodzi taki moment, że musimy to stracić…
Ciała ludzi, których kochamy – prędzej czy później dla nas umierają.
Żyją dla innych.


ZAPOMNIANA KOBIETA

Nie wiedziałem jak zapoczątkować ten tekst, więc posłużyłem się cytatem z innego napisanego kilka lat temu, bo najlepiej oddaje klimat, jaki towarzyszył mi w odkrywaniu tożsamości zapomnianej kobiety. Kobiety, która kilka lat temu była dla mnie ważna, a dziś nie pamiętam, że w ogóle istniała.
Jak to możliwe?
W 2009 r. wspomniałem wam, że przeglądając archiwalne pliki znalazłem archiwa moich smsów sprzed lat. Pośród róznych najwięcej było od pewnej kobiety, z którą zacząłęm pisać wczesną wiosną, a skończyłem w okolicach lata.
Początkowo były to bardzo zachowawcze smsy.
„Czuję się bardzo nieswojo tak pisząc otwarcie z tobą…”
„Mam ci tak wiele do powiedzenia, ale… boję sie twojej reakcji”.
Na początku kwietnia dostałem od niej 75 smsów. Pewnie tyle samo wysłałem, bo treść sugeruje mi dialog.
Po paru tygodniach treść jej smsów była swobodniejsza:
„Kotku, pada u ciebie?”
„Kotek, już tęsknisz za mną?”
„Kotku, spóźnię się 3 minuty. Przepraszam”.
„Teraz już wiem, że w twojej hierarchii jestem na dalekim 3 miejscu. Po grach komputerowych i piłce nożnej. TRAGEDIA!”.
Przedostatni sms napisany w czerwcu:
„Jutro wracam jeśli nie przełożą nam lotu. Zobaczymy się?”
I cisza. Kolejny, ostatni, miesiąc później:
„Dziękuję :)”

Za co?
No i która to miała czelność mówić do mnie „kotku”?
Treść jej smsów niczego mi nie wyjaśniła. Nie pamiętałem tej kobiety! Wydawało mi się jednak, że nie mieszkaliśmy w tym samym mieście. To raczej była znajomość na odległość, ale i tego nie byłem pewien.
Pół żartem pół serio pisałem wam, że tylko 8 kobiet mogło w ten sposób do mnie pisać. I ona mogła być tylko jedną z tych ośmiu kobiet.
Ale żeby do nich dotrzeć, musiałem wyjąć z najdalszych zakamarków mojego mieszkania stare archiwalne płyty ze starymi mailami, smsami, rozmowami, zdjęciami i wszystkim tym, co było zapisem mego życia sprzed czasów bloga.
Dosyć szybko odkryłem, że zapisy pochodzą sprzed siedmiu lat. To był mój czas dojrzewania. Burzliwe czasy.
Dosyć szybko zrozumiałem też, dlaczego o niej zapomniałem.
 

PRZESZŁOŚĆ
KWIECIEŃ – CZERWIEC. ROK 2004.

 

A więc miałaś na imię Weronika!
Tak, zaczęliśmy do siebie pisac w marcu. Sprawdźmy ile tego było… o jasna cholera… ponad 200 maili. Spójrzmy na załączniki. No, no… niezła laska. Kurde, wysłałaś mi tyle fotek, że mógłbym z tego zrobić kilka albumów. I te teksty…”czasami marzę, byś mnie wziął jak sukę…”. To lubię.
Ale zaraz, zaraz… numer telefonu, który podałaś mi w mailu nie zgadza się. Jest inny. Tak, widzę smsy od Ciebie, ale to nie ty jesteś moją zapomnianą kobietą.

A więc miałaś na imię Ania. No są. Kilkadziesiąt maili, sporo fotek, widzę, że często gadaliśmy też na GG. Sporo zwierzałaś mi się z problemów z facetem, którego ostatecznie rzuciłaś pod moim wpływem. Słusznie, facet był większym dupkiem ode mnie.
Spójrzmy na chronologię…o jest… zaczęliśmy pisać w kwietniu. Hm… ale pod koniec kwietnia napisałaś mi, że dzięki mnie zrozumiałaś jak bardzo jednak kochasz swojego faceta. Tobie nie odpisałem, ale widzę, że tego samego dnia napisałem do kumpla na GG „pozbyłem się jej. właściwie to sama się pozbyła oszczędzając mi tłumaczenia dlaczego ma spadać”.
Zatem nie ty jesteś moją zapomnianą kobietą.

A więc miałaś na imię Agnieszka.
Tylko 5 maili, ale za to kilogramy rozmów na GG. Tylko jedna fotka. Kurde, nie pamiętam Cię. To znaczy pamiętam, ale jakoś tak… nie no z tobą to się chyba nawet nie widziałem.
Ile to trwało? Hm, sporo. Kontakt nam się urwał dopiero rok później. Nie ma szans, abyś to była ty. W sumie szkoda, że cię nie bzyknąłem. Z twarzy nawet nawet.

A więc miałaś na imię Magda.
Jezu, nie wiem co ty miałaś w sobie, ale pisałaś do mnie na adres „kocham_madzie”. Że specjalnie dla ciebie osobny alias na koncie założyłem? Niech no spojrzę na ciebie…uuu…nooo…no tak. Długie nogi, piersi takie se, długie włosy, ale fajna stópka. Bzykaliśmy się? Hm… są ślady wskazujące na spożycie, bo tu i ówdzie lecą teksty w rodzaju „chciałabym się budzić obok ciebie”, ale jest jeden szkopuł. Znajomość nasza zakończyła się w maju moim listem, w którym napisałem ci, że nie odpowiada mi twój sposób bycia. Ty chyba za dużo chlałaś albo miałaś jakieś chore jazdy. Coś tam było.
Czyli to nie ty jesteś moją zapomnianą kobietą.

A więc miałaś na imię… Magda. Kolejna Magda. Czyli Magda 2.
Oj, oj, oj. Z tobą było coś nie tak. Pisaliśmy ostro przez tydzień na przełomie kwietnia i maja. Potem się na pewno spotkaliśmy, bo mojej byłej napisałem, że cię bzyknę mimo że jesteś brzydka, ale zaraz po naszym spotkaniu następuje seria kilkunastu maili od ciebie z pytaniami kiedy się spotkamy, czy się spotkamy, czy kiedykolwiek mnie jeszcze zobaczysz i w końcu – półtora roku później – czy cię jeszcze pamiętam?
Jakie to typowe dla mnie, że ani razu ci nie odpowiedziałem. Ale ty mi absolutnie nie pasujesz do wzoru. Nie jesteś zapomnianą kobietą.

A więc miałas na imię Beata.
Cholera, zaraz się porzygam. Ty byłaś mężatką! Fuj! Jak ja mogłem w ogóle spojrzeć na… a zaraz, zaraz…aaa…już wiem! Ty świnko. Już cię pamiętam. Ty mi się przyznałaś do tego dopiero po drugim spotkaniu, co mogło oznaczać, że już po tym jak wylądowaliśmy w łóżku. Ale nie wylądowaliśmy. Pamiętam, było blisko, ale ty mi się wydałas jakaś niedomyta, a później nam się kontakt zaczął urywać i napisałaś do mnie po paru miesiącach jakieś podziękowania, bo dzięki mnie zrozumiałaś jak bardzo kochasz męża.
Chyba założę poradnię dla par w kryzysie. Oddaj mi swoją żonę, a na pewno do ciebie wróci.

A więc miałaś na imię Sylwia.
Z tobą to było ciężko. Dobra setka maili, rozmowy na GG do rana. Spójrzmy na fotki. Są i nagie. No tak, jak są nagie to znaczy, że miałaś u mnie +100 do chęci poznania cię. Jezu, miałaś tatuaż. To ja wtedy tolerowałem tatuaże? Obrzydliwe. Ale setki błyskotliwych rozmów, kłótni i czułych słówek między marcem a lipcem jednoznacznie wskazują, że to byłaś ty.
Wskazywałyby na to też setki smsów, jakie otrzymywałem od ciebie od rana do wieczora.
Z jednym zastrzeżeniem – o ile pisałaś do mnie z dwóch numerów, bo twój nie należy do zapomnianej kobiety. Damn it!

Zgłębiałem sie w moje stare archiwa, przewijały się różne imiona, nazwiska, pseudonimy, wiele różnych fotek. Tysiące przegadanych godzin, setki obietnic, planów, radosnych i smutnych chwil.
W pewnej chwili ni to z przerażeniem ni ze zdziwieniem odkryłem, że one wszystkie były w tym samym czasie, w którym trwała moja intensywna, pełna perwersyjnych tekstów, wymiana smsów z zapomnianą kobietą.
I tak jak wcześniej dziwiłem się, jak mogłem o niej zapomnieć, jak tak po prostu można zapomnieć o kimś ważnym, kimś, dla kogo ja byłem ważny, tak brodząc w archiwach mojej przeszłości zrozumiałem, że zapomniana kobieta była tak wyjątkowa, jak wyjątkowa była każda z tych kobiet. Nie tylko o niej zapomniałem. Zapomniałem także o pozostałych.

Wciąż nie wiem kim jest. Pewnie niedługo się dowiem, bo na biurku stoi 20 płyt z moimi archiwami i ty gdzieś tam na pewno będziesz, ale teraz bardziej zastanawia mnie jak udawało mi się je wszystkie pogodzić? Wszystkim pisać to samo i jednocześnie być wobec wszystkich uczciwy. Pewnie ta uczciwość była tylko pozorna, ale i one nie były bez winy. Większość z nich poznawałem na portalach randkowych i byłbym naiwny twierdząc, że flirtowały tylko ze mną. Gdy tylko skończę przeglądać archiwa, odszukam je wszystkie na sieci i podejrzę co robią teraz i jakie mają życie. To będzie dalszy ciąg tego tekstu. Jeśli któraś z was mnie czyta, niech się odezwie po dobroci.

Z żadną z nich nie spałem. A co, ja już wtedy nie byłem taki łatwy. O tyle gorzej, że jeszcze bardziej zrozumiałem jak ulotne są emocje. Dziś ktoś jest dla nas całym światem, jutro miejsce tej osoby zajmie inna.
I zawsze powtarza się ten sam schemat poznawania, zauraczania, zakochiwania, kochania, seksu, radości i kłótni.
To, co przeżywamy z obecnymi partnerami, już kiedyś przeżywaliśmy z innymi. Nasze uczucia są kopią uczuć, jakimi darzyliśmy poprzednich partnerów i nawet my sami nie wiemy, jak bardzo okłamujemy się, że teraz jest lepiej, intensywniej, piękniej. Że teraz jest i będzie inaczej. Schematy, schematy schematy.
Czułych gestów, pięknych słów, pustych obietnic głupi świat.

Komentarze

  1. Jolanta 21.10.2011 20:46

    Pewnie i tak masz gdzieś to co ludzie o tobie myślą.Każdy z nas ma swój styl pisania,ty piszesz otwarcie, wrzucając wszystkie brudy na takowy blog,nigdy nie pomyślałeś,że dla jednych jesteś autorytetem ? twoje teksty są obraźliwe ? A co mają powiedzieć te kobiety,o których tak sympatycznie piszesz? Pewnie zmieniłeś imiona, tak dla nie poznaki… Jesteś chujem i chyba dobrze o tym wiesz. Nie jaram się twoją ,,manią blogowicza”. Dobrze,że dzięki swojej pracy czerpiesz korzyści ale przy okazji pamiętaj o swoich czytelnikach… Widać,że jednak facet myśli zupełnie inaczej . Dla ciebie może być głupotą walczenie o uczucia(itp.),ale czasem są sytuacje,przez które nie mamy prawa wyboru i trzeba postawić się w skórze ludzi . Wkurzył mnie twój ,,artykuł” o tym,że matka zachowała się jak cham,pozwalając ojcu gwałcić swoje dziecko. Oczywiście po części masz racje,nikt nie powinien pozwalać na takie czyny . Ale z własnego doświadczenia wiem,że jednak ,,psychopata” ma przewagę psychiczną. Wiesz jak działa polskie prawo. Czasem wystarczy: zabije Cię,jeżeli to zgłosisz.! A matka wie,że postępuje źle i łudzi się,że może jednak się poprawi . Zgłosiłaby to na policje,niby wzięliby tego pana na przesłuchanie,może zatrzymali na kilka dni ale po pewnym czasie wypuścili,i co wtedy ? a jak spełni swoją groźbę ? wiem,że strach w niczym nie pomoże i nie poprawi sytuacje,ale postaw się w roli matki,wiesz jak ona musiała się czuć chujowo ? Pozwoliła na coś złego,bo bała się,że będzie jeszcze gorzej ?

  2. cgosia 26.10.2011 14:55

    dziwią mnie takie wpisy jak wyżej, przecież każdy ma wolny wybór i nkt nikogo nie zmusza siłą do czytania BLOGA, każdy ma swoje poglądy…….. i każdemu wolno je wyrażać!!!!

  3. martynaa 24.02.2012 09:58

    zdrowo się pośmiałam czytając ten tekst. Podoba mi się Twoj dystans do świata, aczkolwiek nie zgadzam się ze wszystkim co piszesz. Dystans to zajebista sprawa, pomaga zachować rozsadek.. pytanie tylko jak chcesz przeżyć swoje życie? z dystansem, rozsądkiem, mając wszystko pod kontrolą? czy zatracić się w czymś, poczuć to na 100%, zrezygnować z tej bezpiecznej banieczki. Nie zawsze jest tak, ze na miejsce kobiety/ mężczyzny z przeszłości wskakuje ktoś nowy, a tamta osoba zostaje niemalże usunięta z pamięci. Są takie osoby, które zostawiają tatuaż na sercu i mimo, że rozpoczynasz nowa relację, to one nie znikają. Ale o tym wypadku można mowic tylko wtedy kiedy ktoś poznał szalona, ognista milosc- z pierdolnieciem.
    Pozdrawiam.

  4. daníel 01.12.2012 10:26

    dobre, moze chamskie ale prawdziwe, takie zycie

  5. Ilona 26.12.2012 01:47

    Gdzie można przeczytać w całości tekst , którego fragment przytoczyłeś na samym początku ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Connect with Facebook

*

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>