Continue Reading"/>
Walmart-People

Kominek na zakupach w supermarkecie

Poszedłem do supermarketu. Rany boskie, dlaczego wszystkie warszawskie muły chodzą do supermarketów? Chciałem zrobić zakupy. Parówki, oranżada i żarówka, czyli standardowe wyposażenie Kominka. No to wchodzę i na dzień dobry…

 

– Możę chce pan wziąć udział w konkursie…
– Może chciałby pan spróbować naszej…
– A może uloteczkę dla pana….
– A my zbieramy na biedne dzieci z rakiem…
Czy ja wyglądam na frajera, który chce być oblegany przez stado studenciar dorabiających sobie na boku pracą hostessy? Żebyście wy chociaż atrakcyjne były. Teraz to biorą wszystkie. Nie to co kiedyś, powiadam wam.
Wchodzę do supermarketu. Nie biorę koszyka. Na co mi koszyk?
– Pan weźmie koszyk! – krzyczy za mną ochroniarz małyszowej postury .
– Panu koszyk nie jest potrzebny.
– Ale tylko z koszykiem można!
– Człowieku, ja wiem, że jesteś ochorniarzem i za myślenie ci nie płacą, ale nie każ mi rozrysowywać tobie prostej informacji: NIE CHCE I NIE WEZMĘ KOSZYKA!
– Ale tylko z koszykiem można!
– Z kobietami też można. Kiedyś ci o tym opowiem.
Idę dalej.

Na dział z proszkami i płynami nawet nie zachodzę. Ja za bardzo ufam ludziom. Wcisną mi każde gówno. Wolę prać rzeczy w mydle. Idę od razu po żarówki. 20 metrów kwadratowych żarówek mają tam. Ani jednej pasującej do mojej lampki. Kij z tym, książek i tak nie lubię. Nie muszę wieczorami czytać. Jak człowiek był młody to się przed snem masturbował albo przeglądał Tytusa, Romka i A’Tomka. I to mu na dobre wyszło.

Lekko podtentegowany lezę na rybny. Rybę proszę. Proszę. Dziękuję. A co mi pani tu daje? Dlaczego to śmierdzi? Nie śmierdzi tylko obok śmierdzącego leżało i tak mu zapachniało. Pani te rybę weźmie. Pani rybę wzięła. Ryby dziś kominek nie zje.
Idę na słodycze. Daleko nie uszedłem. Jakaś rozchichrana rodzinka wjechała mi swoim stutonowym wózkiem prosto w dupę. Boli. Gorzej z kostkami, bo o nie także zahaczyli. Odechciało mi się słodkiego. Pokuśtykałem po kurczaka. Widać po kogutach, że leżą od paru godzin i nikt ich nie chce.
– A kiedy będą nowe?
– Te są nowe.
– One są bardziej zimne i suche niż moja eks. Nie macie gorących, soczystych kurczaków, z których soki wypływają gdy się je przyciśnie?
– W supermarkecie?
Racja. Grunt, że dobre poczucie humoru miał.
Może ser? Nie ma sera. Mieli coś, co się nazywa „seropodobne” i smakuje jak połączenie smalcu z papierem toaletowym.
Ale były parówki. Do parówek musztarda rosyjska. Do musztardy oranżada.

Podchodzę do kasy. Przede mną stoi babcia. Babcia wyłożyła swój towar. Ja wykładam swój towar tuż za towarem babci. W myślach modlę się „babciu, nawet nie myśl, aby położyć między moim żarciem a twoim tabliczkę „następny klient”.
Babcia patrzy na mój towar i kładzie tabliczkę. NIE CIERPIĘ jak ktoś kładzie te tabliczki!
– Po co to zrobiłaś?
– Co pan do mnie rozmawia?
– Po coś pani położyło tę tabliczkę?
– Żeby kasjerka się nie pomyliła!
Nie cierpię, nie cierpię nie cierpię!!!
– I co by się kurwa takiego stało jakby się pomyliła? Czy ja wyglądam na ślepego, który nie powiedziałby kasjerce, żeby nie kasowała moich parówek?
– Czego pan się mnie czepia?
– Ktoś musi! – odburknąłem i odwróciłem się do innej babci stojącej za mną. – A ty przestań mnie popychać tym wózkiem, bo ja tak łatwo się posunąć nie dam.
Czemu w każdej kolejce musi się znaleźć jakaś baba, która myśli, że jak będzie parła do przodu to szybciej zostanie obsłużona? Czemu kasjerki zawsze sprawdzają czy podpis na karcie bankomatowej zgadza się z tym złożonym na rachunku, skoro nigdy nie mają odwagi zakwestionować – nawet jeśli ja podpisuję się krzyżykami?
Wyszedłem z supermarketu.

Tak sobie myślę, że to wkurzenie nie jest wkurzeniem, bo przecie ze mnie normalny człowiek i o gówna się nie wkurzam. To wkurzenie jest tak naprawdę nostalgicznym wspomnieniem dziecinnych lat, gdy w rodzinnym Kołobrzegu mamusia wysyłała mnie po zakupy. W promieniu kilometra był jeden sklep „pod domem” i jedna budka z warzywami. Człowiek nie babrał się w tym całym zgiełku, kupował litr mleka, bułki i ziemniaki, bo niczego więcej nie było i miał święty spokój.

 

 

Komentarze

  1. Michał 10.09.2011 20:35

    No i widzisz, i tu jest Twój błąd. Po pół roku mieszkania w Finlandii tabliczki „następny” uważam za dobrodziejstwo. Nawet poi przyjeździe do Polski! PS. Zbanuj mnie 😉

  2. Kacper Wołoch 11.09.2011 01:01

    Drugi raz już czytam ten tekst i drugi raz mam ubaw po pachy. Dzięki za dobre zwieńczenie wieczora:)

  3. Marcin Owczarz 11.09.2011 10:47

    tak i jeszcze zastawianie wózkiem z zakupami przejścia

  4. Kamil 11.09.2011 15:30

    Po tym tekście stwierdzam – szczególnie po jego ostatniej części – że jesteś zwykłym zadufanym w sobie burakiem bez wychowania. Życzę Ci żeby inni ludzie postrzegali Cię tak samo jak ty ich, Panie Idealny. Brak Ci kultury a innym dajesz dobre rady.. Z samego szacunku dla osób starszych opanowałbyś się z tymi komentarzami – starsze osoby przystosowały się do życia w innych czasach i dla większości z nich takie zakupy w supermarkecie to spore wyzwanie, dlatego m.in. korzystają z tych przekładek na taśmę. Nie masz poważniejszych problemów niż spokojna staruszka która położyła przekładkę w supermarkecie? To świadczy tylko o tym, że człowiekiem jesteś małym.

  5. Artur 11.09.2011 20:24

    Hahah , Kamil jaka frustracja 🙂 Do tego wpisu „10 typów ludzi…..” dodałbym typ KAMILA. Każdy wie o co chodzi.

  6. Agnes 11.09.2011 20:33

    Przyznaję się – zawsze kładę tabliczkę „następny klient”. Ot tak, po prostu, nie zastanawiając się czy to rzeczywiście przydatne.Nie przypuszczałam, że może to komuś przeszkadzać. Szkoda mi czasu na zastanawianie się nad takimi błahostkami.

  7. natalia 11.09.2011 21:04

    Myślałam, że zjedziesz tu ludzi, którzy do marketu idą w ubraniu przypominającym piżamę czy coś, a tu się czepiasz nie wiadomo czego. Starsze babcie są jakie są, daj porze żebyś ty za 50 lat zdołał się przystosować do tego, co przez ten czas powstanie. Tabliczki z następnym klientem? Ułatwiają życie kasjerkom. Koszyk? Jest zasada że koszyk musi być niestety, dużo nie waży. Napieranie wózkiem? Z uśmiechem zwracam uwagę, że jak pani mnie popchnie to ja szybciej nie zapłacę. Trochę kultury i uprzejmości nawet w stosunku do największych buraków nikomu nie zaszkodziło, a wręcz przeciwnie – starsze panie, często samotne, potrzebują takiego zwykłego uśmiechu od obcej osoby na co dzień. Jej sprawia to przyjemność, mi korona z głowy z tego powodu nie spada i jest super i radośnie.

  8. gigi 11.09.2011 22:51

    tak właśnie mają kobiety co miesiąc podczas PMS

  9. Kacper Wołoch 12.09.2011 19:19

    Oj ludzie, słyszeliście o takim zabiegu jak przerysowanie ? Więcej dystansu do życia 😉

  10. Aśka 12.09.2011 19:21

    A ja nie lubię, kiedy ktoś drze się na kasjerkę. Zazwyczaj wtedy robię się agresywna. Wjeżdżania w d… wózkiem też nie lubię.

  11. paulina 13.09.2011 17:00

    Sama nie kładę tej tabliczki ale widzę jak to komplikuje życie kasjerce. Troszkę sama pracowałam i dzięki temu nauczyłam się szanować pracę innych. W ciągu całego dnia ta powiedzmy kobieta musi z parę set razy zapytać ludzi „Czy to też Pani/Pana?”. Bądźmy kulturalni i nie chcąc żeby inni utrudniali nam życie starajmy się im odwdzięczyć tym samym.

  12. Lawina 15.09.2011 10:51

    z tymi tabliczkami ” następny klient” to przesadzasz, podejrzewam, że po zakupach w hipermarkecie tak jestes wkurzony, że juz samo podejście do kasy i każdy zbędny gadżet w tym rejonie działa na ciebie jak czerwona płachta na byka. Ja od siebie dodałabym jeszcze jedno, nieprawidłowy kod kreskowy, który nie chce się wbić i trzeba czekać 15 minut na obsługę, która lata po sklepie i sprawdza gdzie to cudo leży na półkach, a klienci za tobą chcą cię zabić wzrokiem tak jakby to była twoja wina…………. a kurcze potrzebujesz tej kawy i już:) bo właściwie tylko po nią się do sklepu przyszło, a cały kosztk zakupów to tak przy okazji .

  13. Andrew 26.09.2011 11:23

    Tabliczki są dobre. Zawsze kłade bo nie chce mi się „nadzorować” kasjerki czy się pomyli czy może nie, babciom także nie ufam. Kłade tabliczke i uciekam myślami w swoje ulubione miejsca, budze się dopiero na hasło „145,21″… Tabliczki są dobre …

  14. Pingback: 10 TYPÓW LUDZI, KTÓRYCH NIE LUBIMY | Kominek IN

  15. bratzacieszyciela 14.10.2011 19:07

    a najlepsi, a wlasciwie najlepsze, bo facet to zawsze jakos szybko wyciagnie portfel i karte, sa takie okazy, co to wyladuja wszystko z wozka na tasme, patrza baranim wzrokiem jak kasjerka to wszystko przewinie przez czytnik, powkladaja wszystko z powrotem do wozka, a potem, i to duzo potem, zaczynaja powoli grzebac w torbie, szukac portfela, wyciagac wszystko, zeby go znalezc, przeszukac jeszcze raz torbe, bo sie nie znalazl, znalezc go w koncu, otworzyc pierwsza przegrodke, nie znalezc karty, otworzyc druga przegrodke, nie znalezc karty, pogrzebac jeszcze troche w torbie, znalezc karte luzem w torbie, podac laskawie kasjerce, zaplacic, wziac karte, i wciaz stojac w tym samym miejscu, ceremionialnie schowac karte do portfela, schowac portfel do torby, zamknac torbe, otworzyc torbe jeszcze raz, schowac tam paragon, zamknac torbe, (ciagle w tym samym miejscu) i wtedy dopiero ruszyc wozkiem, robiac miejsce nastepnemu, ktory ma tylko kieliszek chleba w koszyku….. Debilu! zanim wyjdziesz z domu – wydedukuj, albo zapytaj sasiada, do czego sluzy kasa! KASA SLUZY DO PLACENIA! pieniadze (badz karta) beda tam potrzebne! Beda potrzebne nawet wtedy, gdy towar jeszcze lezy na tasmie, a czas odczytu karty, badz wydania reszty nie jest nieskonczenie krotki i mozna w nim zdazyc schowac towar do wozka! A jak juz dostaniesz paragon, mozesz ruszyc dupe i schowac to wszystko robiac miejsce nastepnemu…. I dziwic sie, ze ktos wozkiem stara sie kulturalnie tracajac debila w tyl zwrocic mu na te bolaca prawde uwage???

  16. Dom 13.12.2011 22:58

    Jak dla mnie to jesteś jednym z tych, którzy nie potrafią sobie znaleźć szczęścia. Całe ich życie to jedna wielka ironia, a zatruwają oni nią nie tylko życie swoje, ale także innych.
    Co Ci przeszkadza ta babcia dająca tabliczkę „Następny klient”? A po co masz się odzywać? Skoro ktos wymyślił te tabliczki?
    Wpis bez żadnej wartości.

  17. Iwonka 18.01.2012 23:56

    duperele.

  18. pushycat 25.02.2012 02:43

    w jednym tekscie manifestujesz, jak bardzo szczesliwym czlowiekiem jestes, a w drugim stwarzasz sie na obraz i podobienstwo tytulowego bohatera ”Dnia Swira”, ktoremu, jesli dobrze zrozumialam, do szczescia sporo brakowalo, co objawialo sie m.in takim wlasnie umeczeniem z powodu kompletnych dupereli.
    mind explaining this bullshit?

  19. Aska 19.04.2012 00:56

    spadłam z łóżka 😛 Normalny „Dzien Swira”:p

  20. Joanna Bibik 27.06.2012 23:38

    Uśmiałam się. Osobiście reaguję na zakupy alergicznie, robię je tylko jak muszę i w tak krótkim czasie jak to możliwe. Wózki w tyłku, poobijane kostki, łokcie w żebrach i inne skutki uboczne wizyt we współczesnych miejscach niedzielno-spacerowych nie nastawiają mnie przychylnie, ani nie powodują, że uśmiecham się do starych kobit, które z nudów chyba li i jedynie biegają od jednej kasy do drugiej z wypchanym koszem, nie patrząc, że coś/kogoś potrącają po drodze, ale w tej drugiej kasie zawsze jest o jedna osoba mniej i na pewno będzie szybciej… (na to stosują też czasem ustawianie wózka w poprzek przejścia. Bez komentarza)

  21. sariel 26.06.2013 12:42

    Zapomniałeś dodać, że te babcie z wózkami mają w nich przeważnie chleb, mleko i pasztecik, które równie dobrze zmieściłyby się do koszyczka, albo do ręki, ale co ona dźwigać będzie, emerytka, to się jej luksus należy. A czym mniej miejsca w supermarkecie na jeżdżenie, tym więcej babć z wózkami spotykasz 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Connect with Facebook

*

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>