Continue Reading"/>
a4849fb20be806b8d5613c5b1afe1be7

Jaki kraj takie duchy

Dwa plus dwa zawsze da nam cztery, ale czasami tak jest, że błędne założenia prowadzą do prawidłowych rozwiązań.

 

Piękny słoneczny dzień, upadł taki, że po wyjściu z pokoju od razu śmierdzisz potem, tylko samobójcy wchodzą do wind, a alkohol w barze jest cieplejszy od herbaty. No chyba że jest się Duńczykiem i pije drinki z lodem, co w hotelach tej klasy jest aktem masochizmu. Zawsze jednak na wycieczkach trafiają się odważni, co to jedzą i chleją wszystko, a potem mają pretensje, że trzy dni koncertują na kiblu.
Popołudnia w lobby barze to moja ulubiona pora, bo cały hotel jest na zewnątrz. Dzieci szczają do basenu, dorośli leżą plackiem na leżakach, służba zbiera z talerzy resztki po śniadaniu i robi z nich sałatki na obiad. Czasami ktoś podejdzie. A to barman zapyta „jak sze masz”, a to jakieś dziecko się przysiądzie i tym samym straci czas, bo ja tu naprawdę nie mam ochoty na żaden seks.

Tym bardziej, że dopiero co wróciłem z miasta i jestem trochę zmęczony. Dziwny to kraj. Zrobiłem kilkadziesiąt fotek, ale każda jakby taka sama.
No zobaczcie na trzy poniższe. Jak się uważnie przyjrzycie, to dostrzeżecie COŚ, co je łączy.



Są też Polki. Poza tymi, z którymi się tu trzymałem, takie sympatyczne dinozaurzyce żyjące głową w epoce kamienia łupanego, ostatnie z gatunku, który internet kojarzy tylko z opowiadań, a pytając o adres mojej skrzynki pocztowej, pytają czy nie trzeba znać kodu pocztowego. Poza nimi są jeszcze obecne w każdym hotelu na świecie idiotki-niewydymki, chodzące w strojach modnych przed II wojną światową, pytających cię o pogodę co pięć minut i obowiązkowo nawiązujące pasjonujące dyskusje w kolejce po żarcie.
Żaden Polak się nimi nie zainteresuje. Toteż dymane są przez Arabów. I każda ci wtedy powie, że jest kochana. Żadnej nie wmówisz, że oni tak kochają każdy turnus.

Ale zostawmy je, bo mam przecież dokończyć historię o duchach Drapaczach i Pukaczach. Poprzednim razem przerwałem jak o świcie wyskoczyłem przez balkon.
Założenie było takie, że obecność duchów jest spowodowana wiatrem. Kiedy wiatru w nocy nie ma – duchów też nie ma, a że pod balkonem…

biegła rura wychodząca z naszych pokoi, rozwiązanie zagadki mogło być tylko jedno.
Ale nie było.


Pobiegłem wzdłuż dachu tak jak prowadziła mnie biała rura.

Napotykałem różne przeszkody, ale wciąż trzymałem się białej rury.
Droga wiodła przez pomieszczenia mieszkalne dla służby…


… meczet

…a przy okazji odkryłem, że tragedia smoleńska była mistyfikacją, bo nasi spokojnie wylądowali i grzeją cycki na tutejszej plaży.


Aż w końcu dotarłem na szczyt najwyższej wieży. Stamtąd miałem tylko dwa wyjścia – cofnąć się lub rzucić w przepaść.
Skoczyłem. A co mi tam.


KILKA DNI PÓŹNIEJ…


Pierwszym widokiem po przebudzeniu była przerażająca twarz Ducha Drapacza.
– Czy to raj? – zapytałem.
– Ocipiałeś? – odpowiedział duch.


– Jesteś pierwszym człowiekiem, który odnalazł naszą krainę – mówił dalej pan Duch Drapacz – W nagrodę zdradzimy ci tajemnicę duchów hotelowych, której nikt od wieków nie potrafił rozwiązać.
– No to mów. Chodzi o wiatr?
– A tam wiatr!
– To o co?


– Bo widzisz, lubimy sobie pochlać, a jak pochlejemy to potem trochę nam odpierdala. I wtedy skaczemy po rurach, drapiemy, bzykamy się na nich i sam rozumisz.
– A możecie przestać?
– Spox.


I postawili strażnika. Jedynego abstynenta w ekipie. Końcówka mojej rury od tej pory miała pozostać nietykalna. Miała. Niestety już za dnia przekonałem się, że musieli go nie tylko ostro spić, ale i kilka razy przeorać od tyłu, bo odgłosy słyszalne były nawet na korytarzu.

I na tym koniec moich opowieści z tureckiej ziemi. Wszystkie fotografie, które widzieliście są mojego autorstwa, wszystkie historie inspirowane lub oparte na faktach.

Komentarze

  1. Justyna Rudnicka 01.10.2011 19:55

    Dobra, jest dowód na istnienie Ducha Drapacza, a nie Pukacza. Poka fotkę, bo nie uwierzę.

  2. Anna Krzanik 02.10.2011 22:54

    Do dlatego mój osobisty duch Drapacz stoi za mną mnie od początku jak czytam rozwiązanie zagadki i drze się, że chce pić. I muszę mu ciur do zlewu puścić, bo tak będzie stał i darł się, dopóki za nim nie pójdę. Nawet podobny do tego Twojego. tylko pręgi ciągną mu się od uszu aż do ogona.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Connect with Facebook

*

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>