GORSZY BO SAM
Bycie samemu może być dla niektórych powodem do zakłopotania.
Podobno to nie świadczy dobrze o kimś, jeśli się nie ma partnera. Do niedawna sądziłem, że z takimi problemami borykają się słabe trzydziestki obawiającej się opinii środowiska.
A przecież wstydu przed brakiem partnera uczą się ludzie od najmłodszych lat.
Weźmy choćby studniówkę. Nie wypada przyjść samemu, więc osoby niebędące w stałych związkach awaryjnie biorą kogo tam mają pod ręką. Ja na swoją studniówkę poszedłem sam.
Połowinki i wszelkie bardziej oficjalne imprezy studenckie – to samo. Plus jeden albo siedź i się wstydź. Ja nigdy nie brałem na takie imprezy kobiety.
Śluby. Masakra. Raz nawet sam przyszły pan młody chciał mi na siłę wcisnąć partnerkę. Żebym nie był sam, żeby mi głupio nie było. A mi nidgy z tego powodu głupio nie było.
Teraz rozmawiam ze znajomą, która biadoli, że nie ma faceta od pół roku i jak sobie jakiegoś szybko nie znajdzie to znowu zaczną się głupie docinki koleżanek i rodziców.
Co za durny świat. Świat durnych ludzi, którzy będąc w związkach czują się lepsi. Szkoda, że nikt nigdy mi tego prosto w oczy nie powiedział. Kazałbym mu wtedy spojrzeć na jego partnerkę i rzekłbym dyskretnie acz dosadnie, że wolałbym być sam, niż pukać takiego paszteta. Bo statystycznie rzecz biorąc połowa kobiet jest albo gruba albo stara albo po prostu brzydka i doprawdy nie ma tu czym się chwalić. W przypadku facetów te statystyki są jeszcze gorsze.
To jest też świat durnych ludzi, którzy wstydzą się bycia samemu i w sytuacjach kiedy inni ze współczuciem na nich patrzą, ci przyjmują postawę defensywną. Wzruszają ramionami, głupio się uśmiechają, w myślach błagają, by rycerz na białym koniu spadł nagle z nieba i uwiolnił ich z krępującej sytuacji.
Ja to już w ogóle jestem beznadziejnym przypadkiem, bo przez mój pusty łeb nigdy nawet nie przeszła myśl, że mógłbym się wstydzić braku partnerki. No fakt faktem, że gdybym tylko chciał, zaniżył wymagania lub po prostu był trochę bardziej dostępny, to w jeden dzień znalazłbym sobie i czternaście żon. Na mnie może zawsze patrzono inaczej, bo i ja pozycjonowałem się jako ten, który od stałych związków i w ogóle związków raczej stroni i ma „samotność” nie jest spowodowana brakiem zainteresowania ze strony kobiet.
Ale w czym problem, by każdy w swoim środowisku przyjmował taką postawę?
Co to za problem umieć przyznać: nie szukam związków, nie jestem nieszczęśliwy. Ba, co to za wstyd przyznać, że się skacze z kwiatka na kwiatek? Albo że najzwyczajniej w świecie lubi się samotność?
No jest to wstyd czy nie?
No mogłoby to źle zabrzmieć, spodowować jeszcze większy brak zrozumienia wśród znajomych?
A czy przyznanie się nawet do tego, że nikt nas nie chce, to byłby powód do wstydu?
Z pewnością dla wielu z was tak i jeśli właśnie tak myślicie, to wiedzcie, że wasza rola w społeczeństwie zawsze będzie sprowadzała się do roli tych ocenianych, tych dostosujących się do zdania innych. Zawsze będziecie tymi, którymi się rządzi. Ta uległość zaczyna się już na etapie studniówek, ta zależność od opinii innych bije po oczach, gdy widzę jak ktoś z dumą ogłasza na Facebooku, że jest „w związku”. Cóż, dla niektórych jest to forma lansu i awansu społecznego. Dla wielu brak partnera to degradacja.
Ulegli, popychani, wyśmiewani, nieszanowani. Nic dziwnego zatem, że trudno takim znaleźć partnera. Kto by chciał kogoś, kto w społeczeństwie pełni drugorzędną rolę?
Moj punkt widzenia, mimo ze damski, jest dokladnie taki sam jak autora … super!
rozbudowany opis NIE-desperatów- a już myślałam, że to ja mam skrzywiony światopogląd
…lepiej być solo szczęśliwym niż w związku na siłę-banalne acz prawdziwe..
Pingback: Wiek partnera a jego charakter: brutalna prawda | Kominek IN
Na co dzień solo, ale na studniówkę mam zamiar wziąć jakiegoś kolegę. Nie lubię tańczyć, a ktoś musi ze mną gadać 🙂
Święte słowa, dzięki za nie. 😉 Miód na serce! 😉
Najważniejsze to czuć się bezpiecznie. W bezpiecznym związku lub bezpiecznej odległości
Ja najbardziej lubię swoje towarzystwo, a jak mam już je dzielić z kimś do końca życia to niech to będzie księżniczka inaczej zdania nie zmienię.
zgadzam sie. Za kazdym razem jak mowie ze nie chce slubu lub rodziny lub dzieci to kazdy patrzy na mnie jakbym spadla kosmosu i byla nienormalna. Brawo dla autora! TO prawda ludzie sa brzydcy hihihihi 🙂 (taki zarcik)
Dla mnie samotność to stan naturalny,moi znajomi nigdy nie próbowali swatania za co jestem im wdzięczna.
Taka jest presja społeczeństwa. Kobieta ma wyjść za mąż i nastukać bachorów.
Niedawno moja matka spotkała znajomą i ta zaczęła narzekać, że u Iksińskich taka straszna tragedia.
– Co tam się stało?
– Córkę mają po 30-tce i za mąż jeszcze nie wyszła, nikogo nie ma.
– I co, w depresję wpadła? Leczy się na nerwy?
– Nie, ona mówi, że jej jest tak dobrze!
– No to gdzie tu tragedia?
– Za mąż nie wyszła!!!
A ja chcialam miec meza marynarza…..troche solo troche razem. wyplywa w bardzo dlugie rejsy, a konto w banku pelne 🙂